Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 stycznia 2018

Brak przestrzeni Miłości

                Mówi się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Moje obecne doświadczenie życiowe ubogaciło mnie w spojrzeniu na Stwórcę i zrozumienie jeszcze innych zawiłości rzeczywistości. Nauka Kościoła głosi, że Bóg wybrał Izraelitów jako naród wybrany. Nie bardzo się z tym zgadzam, bo okrutnie ten naród był i jest doświadczany, ale idąc tym torem rozumowania można wywnioskować, że Bóg dokonuje selekcji. W NT pisze: "Bo temu, kto ma, będzie dodane i będzie miał w nadmiarze. A temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma" (Mt 12,12). Po ludzko, nie mieści się to  w rozumieniu sprawiedliwości i Miłości Boga. Brakuje mi tu przestrzeni Miłości. Za tym ukrywa się inny, dla mnie niedostępny, sens.

                 To co mnie spotkało jest wynikiem zawierzenia córce i nieograniczonej do niej miłości. Wina wynikająca z miłości. Na stare lata, schorowany, muszę mój błąd naprawiać. To ponad moje siły. Wiele osób mi pomogło. Jest to kropla wody w stosunku do mojego zadłużenia. Tu na blogu, oprócz kilku osób które mnie sparły finansowo spotykam się z wymownym milczeniem. Boli mnie ta cisza i brak chęci pomocy. Czuję się w przestrzeni pozbawionej miłości. Dopada mnie zniechęcenie. Wczoraj, na Facebooku usunąłem wielu znajomych. To czyn desperacji oczyszczenia otoczenia z pozornych znajomych. Co mi z uśmiechów, polubień i znaków sympatii. To wszystko jest martwe, sztuczne i nie ma w tym prawdy i miłości. 
            Bóg dokonał wyboru. Mnie przypisał rolę Hioba. Nadzieja w tym, że historia starotestamentalna kończy się szczęśliwie.

środa, 24 stycznia 2018

Moi Czytelnicy


          Ostatnia moja prośba o wsparcie finansowe została bez odpowiedzi. Na moje konto nie wpłynęła ani złotówka. Co o tym myśleć?
          Brakuje mi słów. Rozczarowanie moje ma podłoże głębsze niż same wpłaty. Zadaję sobie pytanie. Do kogo adresowałem moje myśli i prośbę? Czy moje nieprzespane noce miały sens? Pozostaje w Bogu nadzieja i tylko w Bogu.
         
Pozdrawiam Was serdecznie. P.P.

Moje konto:
13102026290000950200272633

czwartek, 18 stycznia 2018

Takie są realia życia


          Minął tydzień ja zwróciłem się o pomoc do moich czytelników. Reakcja jest zerowa. Jestem zaskoczony, bo naturalnych odruchem jest wspomóc proszącego. Nie jest do dla mnie miła sprawa, postawa żebraka. Proszę o niewielkie kwoty, które w jakieś ilości w sumie przyniosłyby  mi ulgę. Nie dajcie się prosić i uczulcie się na moją prośbę.
           Gdyby znalazła się osoba, która mogłaby pożyczyć mi 15 tys. zł to na skutek konsolidacji długów mógłbym co miesiąc oddawać po 1 tys. zł na warunkach  określonych  przez pożyczającego.
           Osoby ubogie mogą wspierać mnie modlitwą.

Moje konto:
13102026290000950200272633

Z zażenowaniem dziękuję i pozdrawiam. Paweł Porębski

środa, 10 stycznia 2018

Powód milczenia


       Mimo, że milczę nie słabnie ilość wejść na mój blog. Widać, takie jest zapotrzebowanie społeczne. Milczę, bo przytłoczyły mnie moje problemy finansowe. Nie mogę się skupić na czymkolwiek. Nigdy nie korzystałem z kredytów. Los chciał inaczej i wpadłem w sidła spirali finansowej.  Długi narosły ogromne. Trwam jeszcze dzięki pracy, emeryturze i dobroczynności innych. Wzrok tak mi się pogorszył, że potrzebuję wspomagać się lupą, pracując na komputerze. Jak długo można tak pracować?! Miałem nadzieję, że moi czytelnicy drobnymi wpłatami trochę mnie wspomogą, ale pomoc okazała się skromna. Dzisiejszego wpisu nie opublikuję na facebooku, bo moja rodzina czyta moje wpisy i złości się na mnie za moją szczerość i postawę żebraka. Ja się ratuję jak mogę.
       Jak komuś pozostały jakieś nadwyżki i ma chęć niesienia pomocy, to podaję jeszcze raz moje konto bankowe. Może Bóg wykorzysta te osoby jako posłańców (anioły) do czynienia dobra. Ja zapewniam moją modlitwę za wszystkie osoby, który mnie wsparły i moją wdzięczność.
Moje konto:
13102026290000950200272633

Przy okazji poznałem dobroć serca niektórych darczyńców. To mnie cieszy.

środa, 3 stycznia 2018

Preludium mistycznych zaślubin z Bogiem


          Naturalnym odruchem i pragnienie człowieka jest czuć się dobrze i być szczęśliwym.  Jak to sobie zagwarantować? Wokół nas dzieje się tyle tragedii i ludzkich nieszczęść. Na własną radość brakuje już chęci. Co robić?
          Szukając odpowiedzi na takie pytania często sięgam umysłem na platformę kosmiczną. Z niej oglądana Ziemia wygląda na piękną i szczęśliwą. To co dzieje się w jakimś zaciszu domowym blednie na tle globalnego piękna, bogactwa, nadziei. Ludzkie zmartwienia z dalekiej perspektywy wydają się nijakie, przesadzone, dramatyzowane. Szukając własnego szczęścia trzeba nabrać dystansu do rzeczywistości. Trzeba zdać sobie sprawę, że niewiele można zrobić, aby Świat "zbawić". Do tego potrzeba olbrzymich armat. Sam możesz niewiele, choć sumując małe uczynki można otrzymać wielkie i wspaniałe wyniki. Zatem nie rezygnujmy z małych przedsięwzięć, ale zadbajmy o szczęście własne i najbliższych.
         Każdy człowiek ma w sobie coś, co go cieszy samego. Dla mnie jest umysłowy odlot w zakamarki  historii, przebieganie kosmicznych podróży, snucie marzeń o odkryciach prawd rządzących w naszym Świecie. Każda odkryta relacja między zdarzeniami sprawia mi radość.  Bardzo mocno przeżyłem odkryte podobieństwo zjawisk kwantowych z naturą Świata i rzeczywistości duchowej. Te same tajemnicę w nich rządzą – subtelna relacja, współzależność. Przebywając w świecie iluzji, abstrakcji, mistyki, wierząc, że się w tym uczestniczy naprawdę, że to jest prawdziwe życie, że Bóg jest blisko, sprawia, że  wszystko inne staje się małe i dalekie. Liczy się nirwana, stan upojenia duchowego, trwanie w Bogu, odbieranie i słuchanie Jego "głosu". Tak jak melodia może upajać, tak samo może to zrobić odlot w abstrakcję matematyczną, w istoty zjawisk, najgłębsze tajemnice rzeczywistości. Mam za sobą dziwne sny, że byłem funkcją matematyczną. Czysta abstrakcja, ale przynosiła olbrzymi ładunek emocjonalny. Czy może być coś piękniejszego niż będąc falą, która przemieszcza ciebie w nieskończoność i unosi ludzkie ego. Dla fal nie ma przeszkód. Rozchodzi się w próżni, pędzi w zawrotną prędkością, śpiewa swoją zmienną częstotliwością. Po drodze wzmacnia się w swoim natężeniu, interferuje z innymi. Łączy się relacją miłości i wzajemnego pożądania. To preludium mistycznych zaślubin z Bogiem. Szczęście to przeżycia, emocje, które mają charakter dynamiczny. To pneuma potrzebna do egzystencji. To "power" (moc), która porusza ciałem. Wiedza o tym staje się stanem umysłu. W tym wszystkim chodzi o Prawdę: "I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,32). Żyć w prawdzie, to życie w doskonałości.  Nie ma tu miejsca na grzech. Grzech fałszuje, profanuje, niszczy koncepcje Boga.
         Powoli schodzę na ziemie. Co przyniesie dzień? Jakich doznam uciech? Jeżeli nie, to z nocą znów odlecę w swój idealny Świat i będę szczęśliwy. Będę falą i zbliżę się do Boga.

wtorek, 2 stycznia 2018

I co wtedy będzie?


          Jak ktoś człowiekowi przeszkadza, dokucza, zagraża to w świecie  cywilizowanym taką osobę się eliminuje ze społeczeństwa, odsuwa od władzy, wręcz zamyka w odosobnieniu. Na takie odosobnienie zasługuje twórca polskiego bałaganu Jarosław Kaczyński. On po prostu szkodzi i jako szkodnik powinien być odsunięty. Siłą jego pozycji są prawo wyborcze i odbyte demokratyczne wybory.  Społeczeństwo jest ubezwłasnowolnione własnym prawem, które ustanowiło. Nie przewidywano, że znajdzie się ktoś, co w sposób bezczelny i bezpardonowy wykorzysta niedociągnięcia prawne. On to robi w sposób perfekcyjny. Powoli wykorzystuje każdą słabość systemu. Prowadzi do autokracji. Zachodzi pytanie. Dlaczego on to robi? Czy jest na tyle złym człowiekiem, że wykorzystuje każdą okazję do swoich gier politycznych? Opozycja jak i światli ludzie poza rządem miotają się, nie mogąc znaleźć sposobu pozbycia się tego źródła zła.  I tak będzie do następnych wyborów.  Ten zły człowiek pociąga za sobą swoich zwolenników, którzy korzystając z jego łask utrzymują  wysokie apanaże. Ci owładnięci chorą psychiką, swoje guru mogą nie pozwolić na zmianę. I co wtedy będzie?  Do jakiego momentu można pokornie pozwalać na bicie po twarzy i znosić urojenia jednostki? Myślę, że taki moment nadchodzi. On nie może czuć się bezpieczny. Zagrożenie może nadejść z każdej strony i od każdej osoby. Juliusz Cezar ufał Brutusowi, i jak się to skończyło? Zginął (15 marca 44 r. przed Chr.) z rąk przyjaciela. Jarosław Kaczyński  na pewno ma świadomość że wcześniej czy później ktoś wyciągnie broń w jego stronę. Jego historia nic nie nauczyła. Dla przypomnienia ci którzy stracili władzę i życie: B. Napoleon (1814), A. Hitler (1945), J. Stalin (1953), N. Ceausesco (1989). To niszczyciele dorobku ludzkiego. Czy taką pamięć pozostawi po sobie ten człowiek? Stawiając swojemu bratu pomniki i nazywając setki ulic imieniem brata gotuje mu niesławę. Będą one rozwalane, a ulice opluwane. Społeczeństwo obudzi się i odbierze od historii zapłatę.

           Jaki dyshonor czeka jego rodzinę, gdy będą grób brata wyprowadzać z katedry wawelskiej? Potraktują go jako persona non grata. Winą jego jest tylko to, że miał brata, który miał kompleksy.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Pochodzenie człowieka


          Pochodzenie człowieka ciągle bardzo intryguje. Uczeni chcą dowieść ewolucyjnego jego charakteru. Im dalej cofamy się w czasie, tym postać homo–podobna oddala się od obecnego wzoru człowieka zwanego homo sapiens. Każda wzmianka odkrywcza jest poddawana krytyce. Wątpliwość bierze się stąd, że coraz mniej w niej przynależności do homo sapiens. Ewolucja jest jednak faktem naukowym, i trzeba szukać dalej, aby dojść do pierwszej żywej komórki.  Cofając się w czasie od 2.33 do 1,4 miliona lat temu (plejstocen) docieramy do istoty homo habilis (istota zręczna), z której pochodzi homo erectus (istota wyprostowana) datowany na  ok. 190 tys. lat temu.  Z  gatunku homo habilis wyłonił się również  człowiek rozumny, ale nie tylko. Obecnie większość naukowców zgadza się, że Homo habilis jest przodkiem wszystkich późniejszych gatunków z rodzaju Homo. Już na tym etapie uczeni mają wątpliwości. Generalnie to brak jest skamieniałości gatunku przejściowego,

brakuje dowodów kopalnych. Nauka nie dysponuje dokładnym ciągiem ewolucyjnym. Można wysnuć wniosek, że ewolucja miała przebieg skokowy. Skokowość ewolucyjna jest różnie tłumaczona. Co było jej przyczyną? Na to pytanie nie ma wyczerpującej odpowiedzi. Można podejrzewać dyskretną działalność Stwórcy, który siłą rzeczy ma pieczę nad swoimi stworzeniami. W głównym nurcie stworzenia była istota rozumna – człowiek, którego Bóg "opieczętował" duszą[1], czyli przynależnością do Siebie. Aby do tego mogło dość istota człekokształtna musiała ewoluować od pierwszej żywej komórki do istoty rozumnej. Badania pokazują, że w rozwijającym się embrionie zachodzą przyspieszone ewolucyjne zjawiska. W człowieku zapisana jest historia ewolucyjna. Jej odczytanie jest kwestią czasu.

          Ewolucja dotyka każdej żywej  istoty. Zresztą, cały Świat ewoluuje fizycznie. Smutna jest refleksja, że cały świat zmierza do swego zakończenia. Bóg zapisał to w prawie rozpraszania energii i entropii. Zmierza ona konsekwentnie do swego wyciszenia, rozładowania. Na tle tej smutnej refleksji jak można mówić o wieczności, która jest nam obiecana? Alternatywą jest świat dynamiczny, który opiera się na istnieniu w działaniu, a nie w bytowaniu. Świat nie-bytu jest zagwarantowany. Ludzkość zintegruje się ze światem nadprzyrodzonym, w którym króluje On – Stwórca Świata. Człowiek rozsądny za życia wypracowuje sobie najlepszą pozycję do nowego istnienia.

             Historia Świata, która liczy ok. 13,5 mld lat, historia życia, która sięga prekambru pokazuje, że czas jest w skali globalnej towarem hojnie darowanym. Nie można tego powiedzieć o czasie życia pojedynczego człowieka. Tu nastąpiło duże przyspieszenie. Można powiedzieć, że człowiek ma mało czasu, a więc trzeba rozumnie nim gospodarować.


[1]  Wg teorii dynamicznego istnienia świata