W ujęciu klasycznego realizmu Arystotelesa świat zbudowany jest z substancji i przymiotów, poznawany zaś dzięki zmysłom. To, co widzimy, słyszymy, dotykamy czy czujemy, tworzy obraz świata, który wydaje się nam oczywisty i namacalny. Dostrzegalny byt posiada cechy ujawniające się w jego strukturze, kształcie, barwie czy ciężarze — dzięki nim rozpoznajemy, z czym mamy do czynienia, np. z kotem. Procesy zachodzące w dostępnej rzeczywistości podlegają prawom fizyko-chemicznym. W bytach ożywionych szczególne znaczenie mają procesy fizjologiczne: metabolizm, oddychanie, wzrost oraz reakcje na bodźce. To one sprawiają, że materia ożywa i wchodzi w relacje z otoczeniem. Taki świat — świat przyrody, materii i życia — jest dla nas zrozumiały, ponieważ możemy go badać, obserwować i opisywać za pomocą nauki.
Jednak rzeczywistość nie ogranicza się wyłącznie do tego, co można zmierzyć lub zobaczyć. Z perspektywy idealizmu rzeczywistość ujawnia się również w świadomości człowieka, który doświadcza wewnętrznego świata myśli, uczuć i przeżyć. To, co niewidzialne, często wpływa silniej na ludzkie życie niż to, co materialne. Myśl, wspomnienie czy emocja potrafią zmienić sposób, w jaki postrzegamy świat zewnętrzny.
Filozofia uczy, że rzeczywistość ma wiele poziomów — fizyczny, psychiczny i duchowy. To, co realne, może więc oznaczać nie tylko to, co istnieje obiektywnie, ale również to, co jest przeżywane subiektywnie. Rzeczywistość staje się zatem spotkaniem tego, co zewnętrzne, z tym, co wewnętrzne — materii i świadomości.
Ostatecznie rzeczywistość jest tym, co trwa niezależnie od naszych pojęć i interpretacji, ale zarazem tym, co nabiera sensu dopiero wtedy, gdy zostaje przez nas poznane i zrozumiane. Można więc powiedzieć, że rzeczywistość nie jest tylko tym, co istnieje, lecz także tym, co się ujawnia, gdy człowiek na nią patrzy. To, co rzeczywiste, odsłania się stopniowo — w świecie, w nas samych i w relacji między jednym a drugim. Jak pisał Heraklit, „wszystko płynie” — a więc również rzeczywistość nieustannie się zmienia, a nasze poznanie musi za nią nadążać.
Poznawanie rzeczywistości jest nie tylko próbą zrozumienia świata, ale też samego siebie. Każde odkrycie — naukowe, duchowe czy emocjonalne — przybliża nas do prawdy o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Rzeczywistość staje się lustrem, w którym odbija się nasze istnienie. Człowiek, który poznaje, staje się częścią tego, co poznaje. Dlatego zrozumienie świata to nie tylko wiedza, lecz także mądrość — zdolność dostrzegania sensu w tym, co nas otacza. Im głębiej wnikamy w rzeczywistość, tym bardziej odkrywamy, że nie jest ona przeciwna człowiekowi, lecz go współtworzy. Być może właśnie w tym tkwi sens poznawania: nie w zdobywaniu odpowiedzi, lecz w nieustannym poszukiwaniu — w otwartości na tajemnicę, która sprawia, że rzeczywistość wciąż pozostaje żywa.
Moje poszukiwania prowadzą mnie do refleksji, że ważniejsze są przymioty bytów niż ich substancja. Substancję można opisać jako strukturę energetyczną — jest ona jedynie formą istnienia, podczas gdy przymioty nadają temu istnieniu sens. To jakby odwrócenie klasycznego porządku: nie substancja, lecz przymioty stanowią o znaczeniu bytu.
Filozofia uczy, że przymioty bez substancji nie istnieją samodzielnie (np. żółty kolor kota). Moje przemyślenia temu przeczą. Dla odróżnienia wprowadzam nową kategorię pojęciową — „funkcjonałów” (nie-bytów), które stanowią narzędzie mojej dalszej refleksji. „Funkcjonał” jako „nie-byt”, który warunkuje istnienie, przypomina nieco platońskie idee lub kategorię „energii boskiej” w mistyce chrześcijańskiej, lecz w moim ujęciu ma charakter nowoczesny — dynamiczny, funkcjonalny, a nie substancjalny. Warto w tym kontekście sięgnąć do prac A. N. Whiteheada, H. Bergsona czy P. Teilharda de Chardin, twórców myśli procesualnej.
Posługując się pojęciem natury dynamicznej, staram się odsłonić tajemnicę istnienia — tajemnicę bycia. W tym ujęciu Stwórca jest Istotą, która ujawnia się przez działanie. Jego substancję określa się jako substancję duchową — co należy rozumieć metaforycznie, jako ludzką próbę ujęcia tego, co mistyczne i niewyrażalne.
Tylko przez takie pojęciowe przyjęcie można nazwać Stwórcę Bytem (Absolutem). W mojej ocenie jednak bliższe jest określenie Funkcjonału (Nie-bytu). Funkcjonał jest pojęciem obejmującym także inne pojęcia wpływające na funkcjonowanie świata: dobro, miłość, zło, świadomość i im podobne. Światem rządzą więc imponderabilia — wartości i energie duchowe, które można zaliczyć do sfery emocji lub działań wewnętrznych. Można zatem powiedzieć, że rzeczywistość jest przejawem funkcjonowania tego, co zapisane wewnątrz człowieka.
Dalsze wyjaśnienie tego zjawiska jest niezwykle trudne i dla wielu z nas pozostaje czymś abstrakcyjnym. Nie wszyscy są gotowi, aby je przyjąć. To, co powstaje w umyśle, można nazwać swoistym hologramem zdarzeń — iluzją, która mimo pozornej nierealności posiada głęboki sens. I właśnie to czyni ją tak trudną do zrozumienia.
Można powiedzieć, że człowiek sam w sobie generuje rzeczywistość, która staje się przestrzenią jego egzystencji. Innymi słowy, człowiek tworzy iluzję własnego istnienia i nadaje jej znaczenie. Ten nadany sens jest istotą boskiej koncepcji — przejawem twórczej mocy, która łączy człowieka ze źródłem wszystkiego, co istnieje.
          Słuszne zatem jest
powiedzenie: "Człowiek jest  kowalem
własnego losu" (rzymskiego polityka Appiusza Klaudiusza Caecusa żyjącego  między IV a III wiekiem przed. Chr. (w
renesansie podobną myśl wyraził włoski filozof Giovanni Pico della Mirandola). 
