Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 stycznia 2019

Zrobiła coś więcej


          Pisałem wczoraj o pani Dorocie i jej geście ofiarnym. Zrobiła ona coś więcej. Wsparła mnie słowem i zachęciła do dalszego pisania. Jestem jej wdzięczny podwójnie. Odbieram jej słowa jako zachęta do dalszej pracy i wysiłku twórczego.  Moja pisanina jest komuś potrzebna. Mój trud nie idzie na marne! Dla mnie to duża pociecha.
         Mam wrażenie, że dużo już napisałem i nie chcę się narzucać. Widać, słowa religijne są stale potrzebne, bo są pokarmem dla duszy. Wiele wątków powtarzam. Czynię to celowo, bo chcę, aby główny nurt mojej filozofii został zrozumiany. To co mnie samego zachwyca to prawda o istocie Wszechświata i ludzkiego istnienia. Chcę ogarnąć paradygmat bożego projektu jakim się Wszechświat. Wyczuwam, a dowody znajduję w wywodach filozofów i mądrych ludzi, że istotą Świata nie jest jej bytowość, ale  jej odczuwanie. Nie wymyślam nic nowego. Wiele mądrych ludzi powtarza, że ważniejszą rzecza jest bycie niż posiadanie. Ale ja sięgam głębiej. Zadaję sobie pytanie na czym Stwórca oparł swój pomysł powołania Świata do istnienia. Materia, którą odbiera człowiek jest tylko fasadą theatrum świata, punktem oparcia i odniesienia. Liczy się to, co nie jest widzialne, ale to co się czuje. Wszystko co nie jest namacalne ma w sobie wartość wyższego pochodzenia. Nie najważniejszą, ale taką wartością jest muzyka, a w muzyce słowo, a słowem jest modlitwa, a modlitwa jest trwaniem przed Bogiem. Wszystko to łączy się z funkcjonał dobra. Ono rozchodzi się wypełnia świat. Dobro czyni dobro. Ludzie pragnął dobra, bo ono przynosi ludziom ukojenie i radość.
         Szczęście odbija się na twarzach ludzi. Lubię oglądać, zwłaszcza te, które są przepojone miłością. Nie ma piękniejszych lic, jak twarze dzieci. Na twarzach ich dostrzegam Boga i Jego Miłość.
         Podobną radość mam jak patrzę na twarze osób starszych, tych którzy poznali boski dotyk i niemałe doświadczenie. Trzeba się zestarzeć, aby wiedzieć, że starzy ludzie potrzebują bliskość innych ludzi. Jak przypominam sobie moją matkę. Ona marzyła, żeby jej dzieci były blisko. Jak okrutny jest los, który oddala je, by tworzyli nową wspólnotę. Człowiek ma wiecznie pretensję, że swoim rodzicom tak mało poświęcał czasu. Teraz jak jej nie ma widzę to wyraźnie. W jej oczach była wieczna tęsknota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz