Jakub opuścił dom rodzinny i udał się na północ do Charanu do swojego wuja Labana (brata swojej matki). Po drodze miał sen: " ...ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: «Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu ...." (Rdz 28,12–13). Przypominam, że opis jest epopeją religijną, w której można posiłkować się różnymi formami przekazu literackiego. Ważny jednak jest przekaz. Bóg błogosławi Jakuba i jego pokolenia. Wierzchołek drabiny wskazuje szczyt czci jaki osiągnie Jakub. Sen wstrząsnął Jakubem. Doszła do niego prawda przekazywana przez Ojca Izaaka, że istnieje jeden, jedyny Bóg wszechmogący. Do tej pory przekaz ojca traktował jakby bez przekonania. Jednak Jakub postawił Bogu warunek: "jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem." (Rdz 28,21). Prawda o Bogu przebijała się z trudem. Niektórym trudno uwierzyć, że Prawda o Wszechświecie jest integralnie związana z istnieniem Przyczyny sprawczej, która jest Stwórcą – Bogiem. Wątpliwość w tę Prawdę, jak choroba, pozostanie człowiekowi do końca życia. Dopiero przejście do przestrzeni nadprzyrodzonej, jak ciało nie będzie blokować możliwości duchowych, nastąpi poznanie Prawdy i będzie można powiedzieć jak Jakub: "Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem." (Rdz 28,16). Bóg wie, że człowiek z racji swojej niedoskonałości, profanum, ułomności i ograniczeniach trudno przyjmuje to co go przekracza. Dlatego wątpliwość nie jest uznana za grzech.
Dzisiaj, gdy Kościół jako instytucja, przez ludzką pychę, zachłanność, żądze, głupotę, fundamentalizm itp. zagubiła swój autorytet. Trudno będzie jej ponownie zaprosić zniesmaczonych wiernych do powrotu do wspólnoty Kościoła. Dziwi mnie, że przy tak widocznych oznakach kryzysu nie wykazuje aktywności obronnych, zagubiła mądrość Kościoła i postępuje jak ślepe stado wędrujące na rzeź. Zastanawiam się, czy jej ślepota, i bezczynność nie jest znakiem czasów. Czy nie jest to kolejna Boża wola przebudowy doktryny religijnej (Bożego Objawienia). Wiara parafialna, infantylna nie przystoi już do poziomu intelektualnego obecnych czasów. Bóg pragnie, aby człowiek przyjmował, akceptował Go wiarą rozumną. Kto kurczowo trzyma się wiary przodków, starych wierzeń, poglądów a nie ewoluuje z duchem czasu umiera za życia. Powiedzenie "młyny kościelne mielą wolno" okazuje się zwodnicze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz