Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 grudnia 2014

Prawa zwierząt

          Rozmowa pana Tomasza Terlikowskiego z panią Moniką Olejnik w TV na temat praw zwierząt nie należała do udanych. Pan Tomasz nie do końca radził sobie z odpowiedziami na torpedujące pytania dziennikarki. Jak twierdził, zwierzęta nie mają praw, bo nie mają odpowiedzialności.
          Problem jest w tym, że w przypadku praw zwierząt można mówić o prawach tylko w rozumieniu potocznym. Pan Tomasz miał rację. Prawo służące do wymierzania sprawiedliwości, porządku społecznego nie może dotyczyć istot, które ich nie rozumieją. Pan Tomasz mógł bardzo łatwo pokonać dziennikarkę, która starała się wymusić deklarację na Tomaszu, jak bardzo kocha i szanuje zwierzęta. Pan Tomasz bronił się jak mógł.
          Prawa mogą dotyczyć ludzi a propos zwierząt. Na nich spoczywa odpowiedzialność za jakość ich egzystencji. To Stwórca nakazał ludzką troskę o istoty niższego rzędu:  Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu (Rdz 2,19–20); I błogosławił im Bóg i rzekł do nich Bóg. Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię; i czyńcie ją sobie poddaną, i panujcie nad rybami morskimi, i nad ptactwem niebieskim, i nad wszelkim zwierzęciem, który się rusza na ziemi   (Rdz 1,28).
          Każda istota żywa posiada własny poziom intelektualny wypracowany na drodze ewolucji. Szczyt osiągnęła istota człekokształtna (jako zwierzę), która otrzymała dar powołania na człowieka (kreacja duchowa). Relacja ludzka powinna być adekwatna do poziomu intelektualnego zwierzęcia. Inaczej traktuje się psa, a inaczej pchłę. To jest poniekąd zrozumiałe. Każda przesada w jedną czy w drugą stronę jest niewskazana. Zwierzęta mają określone zadania i tego trzeba się trzymać. Człowiek powinien dbać, aby nie działa się im krzywda. Na przyjaźń zwierzęcia należy odpowiadać przyjaźnią. Trzeba pamiętać, że mają one swój sposób rozumowania i odczuwania. Z wieloma z nich można nawiązać dialog (np. migowy). Mają też swoje pragnienia, przywiązania, uczucia. Tego nie wolno lekceważyć. Człowiek stale musi pamiętać, że od nich pochodzi, a to, że został wywyższony do godności dziecka bożego, nie jest jego zasługą.


Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2015. Autor

piątek, 26 grudnia 2014

Wielkie dobra zagrożone

          Powracając do wczorajszych rozważań chcę zwrócić uwagę na wielkie niebezpieczeństwo jakie ujawnia się przy wielkich rzeczach, ideach, doktrynach. Otóż bardzo łatwo jest obrócić je przeciw własnym założeniom. Tak też z  wielkich idei rodziły się systemy totalitarne (filozofia Hegla), obozy pracy (komunizm chiński), czy obozy śmierci (narody wybranej nacji). Podobnie jest w religii. Islam jest tego przykładem. Poza ideą Boga Najwyższego i Jego przekazu biblijnego wkradł się zapis o niszczeniu nieprzyjaciół (mordowaniu). Proszę zauważyć jak dzisiaj łatwo i szybko islamiści chwytają za broń, obcinają głowy, mordują dzieci itp. Kościół chrześcijański też nie ominęła fala złego. Historia Kościoła katolickiego, papieży, kardynałów i biskupów jest aż nadto wymowna.
          Wiedząc, że trudno jest utrzymać poziom wyznaczony przez ideę, doktrynę trzeba mieć w sobie pokorę ułomności i bez przerwy naprawiać zauważone błędy. Takie podejście jest wskazaniem Chrystusa, aby ciągle zmierzać do doskonałości. Bóg jest świadomy ciągłego upadania człowieka. Wynika to ze stworzenia, które nigdy nie dorówna doskonałości Boga. Trzeba jednak stale być w drodze.
          Papież wykazuje błędy biskupów. Reakcja Kościoła Polskiego jest żenująca. Zamiast uderzyć się w pierś i wyznać mea culpa (moja wina) próbują odpowiednią retoryką wykazywać błędność pouczeń papieża. To wielki wstyd o wymiarze całego kościoła światowego. Papieża powinno się wspierać i umacniać w jego posłudze. Oj panowie biskupi, źle się bawicie, dla was to igraszki,  a nam  idzie o życie wieczne (parafraza wiersza Dzieci i żaby Ignacego Krasickiego). Kościół broni się przed niektórymi filozofiami (gender) i naukami społecznymi. Dyskutując o nich, często się ośmiesza. Naukę należy wykorzystywać, a nie zwalczać. Wydobywać z niej to co jest dobre. Błędne tezy rozważać od strony ich pochodzenia. Coś musi być na rzeczy, bo  sama nauka nie może pochwalać zła. Jeżeli jest coś niezrozumiałego, to trzeba  to rozważać.
Wynik zawsze musi być pozytywny.

          Bóg powoli ujawnia tajemnice przyrody, które poza postępem, czynią degradację środowiska. Zło tkwi w niewłaściwej eksploatacji darów przyrody. Człowiek winien bez przerwy mieć skupioną uwagę i eliminować zagrożenia. Kościół samym zakazem niewiele uczyni dobrego. Musi on dorównywać mądrości uczonych i posiadać w swych szeregach wszystkich specjalistów występujących w nauce. Może dałoby się z nimi pogadać?

czwartek, 25 grudnia 2014

Czy wiedza może zastąpić wiarę?

          Nie może. Wiara należy do takich niezbędnych elementów życia jakim są woda i powietrze. Bez powietrza można żyć kilka  minut, bez wody wiele dni, a bez wiary całe życie. Nie znaczy, że wiara jest niepotrzebna. Ona jest dana, a zarazem zadana przez Stwórcę. Może kogoś dziwi fakt, że tak mówi o tym człowiek, który propaguje mocno wiarę rozumną. Owszem, ale wiarę rozumną. Ona pomaga rozumieć w co się wierzy. Bez wiedzy można też wierzyć, ale jest to wiara na poziomie dziecka (infantylizm), któremu wpojono jej treść.
         Wiara jest tajemnicą relacji człowieka z Bogiem. Boga można odczytywać na wiele sposobów. Zażyłość z Bogiem ma również różne stopnie doskonałości. Doskonale to widać w Ewangelii Mateusza (Mt 13) jak Jezus odpowiada na pytanie uczniów: Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich? (Mt 13,10). Odpowiedź Jego brzmi:  Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano (Mt 13,11). Niektórych ta odpowiedź może zaniepokoić. Czy Bóg rozdaje łaskę wiary nierównomiernie? Nie. Bóg jest otwarty dla wszystkich jednakowo. To człowiek jest predestynowany lepiej lub gorzej do relacji z Bogiem. Bóg dał człowiekowi „narzędzia” wiary, i on sam musi dokonać wysiłku poznania. Propagowana przeze mnie wiara rozumna jest tylko narzędziem pomocniczym, ułatwiającym akt wiary. Jezus doskonale zdawał sobie sprawę, że wiara pochodzi z serca i duszy. Wiedza natomiast jest treścią poznania rozumowego.
          Wiara to nie tylko przyjęcie rozumowe, że Bóg istnieje, ale to całościowa postawa wobec Absolutu. Tak więc wiara jest pewnym misterium duchowym. Wiedza jedynie tłumaczy skąd się bierze wiara oraz odsłania jej meritum. Wiedzę się ma, lub nie ma, a wiarę się przeżywa.
          Kościół chrześcijański od początku wie na czym polega wiara i dopasował się do reguł religii misteryjnych. Takie podejście jest całkowicie zrozumiałe. Szkoda jedynie, że na tym polu wystąpiły nadużycia.

          Człowiek religijny, posłuszny Kościołowi jest narażony na utratę wolności, największego daru Boga. Z drugiej strony, Kościół posiadając taką możliwość wpływu na wyznawców, powinien być prawdziwą ostoją nauki Jezusa – czyli niemal doskonały. Wiadomo, że co ludzkie, nie może być doskonałe. Trzeba wobec tego stale się pilnować i od razu reagować na wszelkie odchyłki od Kościoła Chrystusowego. Tak więc, Kościół nie powinien się chwalić, że kościelne młyny mielą wolno

środa, 17 grudnia 2014

Nadnaturalna moc w złej intencji

          W internecie (onet.pl) oglądnąłem filmik jak w USA pastor Chris Oyakhilome powala ludzi, jak twierdzi, mocą Ducha Świętego.
           Osobiście film ten powala mnie swoją złą intencją pastora. Brakuje mi słów na określenie tego co czuję, dlatego posłużę się wybranymi komentarzami oglądających.

„Ci samozwańczy "duchowni" są znakomitymi aktorami, a tzw. „wierni”, którzy jak w tym filmie, spadają z krzeseł za każdym machnięciem jego ręki, są dobrze opłacanymi statystami. Tak samo odbywa się u nich uzdrawianie „chorych i kalekich”. To nie jest żaden kościół, to jeden wielki teatr komediowy. Często oglądam tych egzaltowanych pastorów w tv i można się dobrze uśmiać z ich metody” (Elżbieta).

„No jaja - przecież widać ze to kontrolowane przez delikwentów przewracanie się. ale czy to zagrany show czy np. świetna sugestia (jak Kaszpirowski) to nie tak łatwo zawyrokować. Jak patrzę na ruchy, to jednak widzę raczej show przygotowany” (Jacek).

„Ciekawe, że to nie zadziałało na kamerzystów, którzy mieli za zadanie przekazać ten kicz jeszcze głupszym wiernym w mediach tego IDIOTY!! (Alek).

„Należałoby dodać jeszcze cytat z Pisma Świętego Nowego Testamentu: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych  oraz Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona" (dziadek  Ardi).



          Duch Święty nagminnie jest wykorzystywany również przez Kościół. To pojęcie obrazujące dynamiczne działanie Boga w przestrzeni duchowej. Przypisuje Mu się rolę, która w gruncie rzeczy Jego obraża. Szkoda słów.

niedziela, 7 grudnia 2014

W Seminarium Kieleckim bez zmian

          Wybrałem się wczoraj na drugie spotkanie Kieleckiego Forum Myśli Chrześcijańskiej organizowanym przez Kieleckie Seminarium. Miałem maleńką nadzieję, że spotkam się z tym, czego od dawna oczekuję – uwspółcześnienia kościoła z którym się identyfikuję. Pierwszy wykład o woli człowieka w ujęciu biblijnym wysłuchałem z zainteresowaniem. Przekazywana treść przez księdza wykładowcę porządkowała moją wiedzę. Drugi wykład można porównać do katechezy kościelnej. Wystąpiły tam elementy szatana (złego ducha) i jego działania, skaza wynikająca z grzechu pierworodnego, całkowite zwolnienie od grzechu Maryi – Matki Jezusa. Akcentowane było uczłowieczenie Boga w postaci Jezusa.
          W części dyskusji zabrałem głos, wskazując, że wielu już teologów twierdzi, że nie ma ontologicznego zła jakim jest szatan. Przez salę usłyszałem pomruk dezaprobaty. Szacowne panie okazały niezadowolenie. Wykładowcy bronili swojego stanowiska. Dyskusja mogłaby potoczyć się ciekawie, ale jeden z gorliwych słuchaczy przerwał dyskusję, aby powrócić do tematu wykładu.
          Siedziałem i marzłem w nieocieplanej sali. Reszta była już dla mnie parafialnym bełkotem. Pomyślałem sobie, że wiele jeszcze lat potrzeba, aby uporządkować teologię w imię Prawdy o Bogu. No cóż, chrześcijaństwo to konglomerat prawd, półprawd, mitów i legend. Teologia nie miała charakteru odkrywczego, intelektualnego, a została wytworzona przez zlepek ludzkich koncepcji. Bóg dał człowiekowi potrzebę Jego szukania, więc Go szukano na swój sposób. Czy trafili w prawdę. Jestem przekonany, że nie do końca.  Kto zna całość nauki teologii może dopatrzyć się w niej niespójności, nieścisłości, przeciwieństwa, infantylność. Nauka o Bogu zeszła na poziom przekazów osób, którzy mieli prywatne objawienia. Kościół cieszy się z takiej orientacji, bo ona dyscyplinuje wiernych.
          Dla mnie dramatycznym pytaniem jest, czy Kościołowi chodzi o Prawdę? Coraz mniej w to wierzę. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia wszechświata, a więc Jest. Ten sam Bóg stał się elementem ludzkich manipulacji. Boga zaangażowano do własnych wymyślonych ról. Przykładowo, zmieniono również modlitwę Pańską, aby zaakcentować własną koncepcję zbawczej roli Boga. I nie dopuść abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego (Mt 6,9) zamieniono na: i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Co innego jest zachowanie od złego, a co innego jest wybawienie od złego. Teologicznie ta różnica jest znaczna.

          Wiara w Boga jest wykorzystywana do partykularnych interesów kościoła. Budzi to u mnie niesmak i rodzaj współczucia dla Stwórcy. Ile jeszcze ludzkiej głupoty musi On znosić? 

sobota, 6 grudnia 2014

Ranga miłości

          Dlaczego redaktorzy Pisma świętego wprowadzili do niej  księgę Pieśń nad Pieśniami, w której nie ma słowa o Bogu?  Otóż obejmuje ona zagadnienie relacji jaka występuje pomiędzy kochankami, którzy darzą się uczuciem. Miłość pomiędzy tymi dwojga jest ich sanktuarium uczuć, które tylko do nich należą. Nikt nie ma prawa zakłócać ich relacji uczuć. Brak słowa o Bogu w Pieśni nad Pieśniami jest znakiem, że miłość między dwojga ludźmi jest wyłącznie ich sprawą. Bóg, co najwyżej cieszy się dobrymi owocami jakie ona przynosi. Jeżeli Bóg odstępuje od uczestnictwa w tańcu godowym zakochanych, to tym bardziej nie może narzucać wszelkich norm moralnych. Pozostaje jedynie odpowiedzialność za skutki. Prawdziwa miłość jest z założenia rozsądna. Miłość to uczucie wolne od nakazów i zakazów. Nie ma więc narzuconej granicy czego wolno, a czego nie wolno.
          Bardzo istotną rolą w miłości jest potrzeba kontaktu, dotyku. Kto nie ma takich pragnień nie może mówić o miłości, chyba że mowa jest o miłości platonicznej. Dotyk to bogata forma przekazu uczuć. To rodzaj poezji, muzyki, wibracji ciał. To coś, co wprowadza człowieka w uniesienie. Jeżeli kochanek/kochanka jest nieobecna, to występuje pragnienie dotyku, a ono jest równoznaczne z faktem dokonanym. Dotyk w myślał jest tak samo skuteczny i ma taką samą wymowę, jak dotyk realny. Dlatego to Jezus mówił, że można grzeszyć myślą, podobnie jak mową i uczynkiem.

          Kto wprowadza do miłości ograniczenia wynikające z tradycji, starych przekonań religijnych, ten nadaje im wyższą rangę niż rodzącemu się uczuciu. Czy w miłości należy się „biczować”, wprowadzać ograniczenia, dozować uciechy ciała?  Tylko za obopólną zgodą kochanków. Najgorszą rzeczą jaka się może przytrafić w miłości to egoizm jednego z partnerów.  Miłość wtedy jest asymetryczna, w części niespełniona. Towarzyszą jej rany i ból.  Wcześniej, czy później zostanie wystawiony rachunek krzywdy.

piątek, 5 grudnia 2014

Niech się stanie wola Boża

          Być może zaskoczę czytelników stwierdzeniem, że hasło: Niech się stanie wola Boża z punktu widzenia filozoteistycznego jest w dużej mierze jedynie życzeniem, a może i poddaniem się od trudów życia. Wbrew pozorom jest to postawa niewłaściwa. W pewnym sensie obarcza Boga odpowiedzialnością za zdarzenia losowe jakie się przytrafiają.
           Zastanawiając się głębiej, podane hasło w gruncie rzeczy Boga obraża. Boga traktuje się jak cesarza, który wszystko może. Taka świadomość wywodzi się ze starego spojrzenia religijnego.
          Jaka jest wola Boża, możemy się domyślać lub odczytać z różnych mów Jezusa. Dotyczy ona głównie spraw duchowych, a nie fizycznych. Tak więc wolą Boga jest, aby ludzie generowali jak najwięcej funkcjonału dobra i miłości. On (funkcjonał – dobra energia) jest Bogu pomocny w podtrzymywaniu świata w jego istnieniu.

          Bóg nikogo z ludzi nie determinuje, ani nie układa scenariusza jego życia. Człowiek musi sam wziąć sprawy w swoje ręce.

wtorek, 2 grudnia 2014

Postawa religijna

          Człowiek wielokrotnie zadaje sobie pytanie jak zachowywać się względem religii i wiary. Czy wiarę należy zachować tylko w swoim sercu, czy odwrotnie, głosić wszech i wobec, że jest się człowiekiem wierzącym? Każda wiara, nawet z racji samego pojęcia niesie w sobie niepewność i wahania. Wielu pyta, po co ta cała mistyfikacja. Czy Bóg nie mógłby, tak zwyczajnie przekazać zmysłowo: oto Jestem?
          Wielu, choć wierzących, ma swoisty kompleks wiary, czy aby przypadkiem przez nią, nie zostaną zaszufladkowani do fundamentalistów, fideistów, a co najgorsze, do naiwnych?  Takie rozterki  zauważa się najczęściej u osób publicznych, na stanowiskach i uczonych. Czy człowiekowi nauki wypada mówić o Bogu? Czy można być wierzącym racjonalistą? Czy nie jest śmieszny znak krzyża przed posiłkiem, w pociągu, w samolocie?
          Wielu ma dylematy rodzicielskie. Co przekazywać dzieciom? Narzucanie im swojej wiary i to często wątpliwej, jest już dzisiaj nie bardzo modne. Nie mówić im nic o Bogu, jeszcze gorzej. Do rodziny wkrada się hipokryzja. Rodzice odchodzą od kultu, ale chcą dzieci chrzcić, aby nie miały później kłopotów w szkole, czy wśród koleżeństwa. Czy można nakazywać dzieciom znak krzyża, którego się  unika? Czy posyłać dzieci do Kościoła, gdy samemu już przestało się chodzić?
          Tam gdzie są takie rozterki, dzieci łatwo orientują się, że w temacie wiary, coś jest nie tak. Kiedy pytają rodziców, otrzymują odpowiedzi zdawkowe, niepewne, infantylne, albo złośliwe, wypaczające wiarę. Księża najczęściej przekazują gotowe schematy, a im chodzi o dyskusję i mądre podpowiedzi. Młodzi z pewnością chcą zrozumieć w co mają wierzyć. Dzieci które przejęły w pełni i bezkrytycznie fideizm rodziców, zostają na lata pozbawione zdolności własnych przemyśleń. Jedynie Kościół cieszy się, że przybywa im wiernych owieczek. Sęk w tym, aby wzmacniał się Kościół wiarą swoich członków, wiarą prawdziwą, autentyczną, z zamysłu Boga.

Jaką postawę należy przyjąć w wierze?

          Podstawą jest akt wiary. W swoim sercu należy dokonać wyboru. Bóg jest, albo Go nie ma. Akt wiary wymusza postawę otwartości. Każda osoba wierząca powinna dawać o tym świadectwo. W zachowaniu ważna jest odpowiedzialność. Bóg jest niezwykłą Osobą i należy Mu się szacunek. Nie należy przekraczać granicy smaku, siląc się na niestosowne żarty.
          Egzaltacja wiary budzi niepokój. Jezus nauczał, aby nie używać siły. Wiara nie może kojarzyć się z walką, lecz miłością i miłosierdziem.
          Katecheza powinna łączyć wiele aspektów, począwszy od wiedzy o jej korzeniach, poprzez prawdy wiary i kult. Dzieciom trzeba mówić tylko prawdę, a jeżeli przekaz opiera się na źródłach legendarnych, należy o tym mówić. Przekazywana prawda wzmocni autorytet kapłana. Młodzież nie będzie musiała zastanawiać się czy to prawdomównością kapłana. Ich myśli powinny pozostać przy przekazie meritum wiary. Dzieciom wolno pytać o wszystko. Kapłan nigdy nie może ripostować: czemu ma służyć twoje pytanie (przykład z serialu Ranczo).

          Jeżeli ma się mocną wiarę, to nie ma pytania, która by ją zachwiała.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Ewolucja religii

          Religia zrodziła się na skutek intuicyjnych poszukiwań wartości. Ta potrzeba została człowiekowi dana i zadana przez Stwórcę w formie pragnienia. Człowiek poszukuje Boga jako najwyższej wartości, ostoi, fundamentu, bazy, oparcia. Człowiek pragnie upodobnić się do Stwórcy. Poszukuje zasad ogólnych, powszechnych, prawd ostatecznych, racji, celu i uzasadnienia. Religia skłania do poszukiwań mądrości. Pismo święte zawiera kilka ksiąg o tej tematyce (Księga Przysłów, Księga Koheleta, Księga Mądrości, Księga Mądrości Syracha). Mądrość nabywa się przez doświadczenia życiowe.
          Religia ewoluuje w czasie. W początkowym kulcie można dopatrzyć się wspólnotowych zabaw (tańce rytualne). Kult chwały wywodzi się z barbarzyńskiego pojęcia Boga. Za tym powstały wojska anielskie, jakie przysługiwały władcom.
          Chrześcijaństwo, a także buddyzm charakteryzuje zwyciężanie zła dobrem, choć prezentują odmienne stanowiska względem pojęcia i pochodzenia zła. To co spodobało się w nauce Jezusa to pozbycie się siły. Ta nagła zmiana optyki była szokiem i stała się granicą rozdzielającą epoki, starej religii od nowej.  Obecnie przechodzi etap racjonalizmu na skutek rozwoju świadomości. Daje się też zauważyć, że przyjmuje bardziej formę zindywidualizowaną, niż wspólnotową. Dawne wyrazy kultu (tańce) utraciły znaczenie na rzecz jednostkowej modlitwy. Faktem jest, że religie (nie tylko katolicka) weszły w fazę schyłku i utraciły wpływ, jaki wywierały na świat w czasach dawniejszych[1].      
          W Kościele katolickim daje się zauważyć tendencje do pokazywania Boga  jako Władcy. W gruncie rzeczy taki rodzaj kultu Boga „obraża”. Sam tytuł kolędy Bóg się rodzi ukazuje Boga jako wszechmocnego, a zarazem ograniczonego w rodzeniu (też w słabości dziecięcia). Prymitywne obrazy religijne, kult znajdują krytykę w samym Piśmie świętym. Tam prorok Amos, w imieniu Boga wykrzykuje: Nienawidzę,  brzydzę  się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach.  Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć.  Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i źwięku twoich harf nie chcę słyszeć (Am  5,21–23).
         Boga należy przeżywać, ale religię, jako zjawisko społeczne, traktować racjonalnie. Można wtedy o niej mówić bez emocji, zwyczajnie. Emocje nie pozwalają rozsądnie myśleć. One to były powodem, że ewangelie miłości zastąpiono ewangeliami strachu. Do dnia dzisiejszego Kościół głosi, że Boga trzeba się bać (bój się Boga!; czy ty naprawdę Boga się nie boisz?). Czy to nie jest sprzeczne z ideą Boga miłującego?



[1]  Alfred North Whitehead, Religia w tworzeniu, Znak 1997, s.57.

sobota, 29 listopada 2014

Prawda nas wyzwoli

          Bóg określił prawa przyrody i zasady relacji pomiędzy zjawiskami. Prawa te zostały przez człowieka w większości odkryte, zbadane i opisane. Jednak ich natura została nadal tajemnicą. Można np. określić wielkość siły grawitacji, ale nie ma wyjaśnienia jej istoty. Podobnie powoli rozszyfrowywane są genotypy i ich funkcje, ale nie znane są siły jakie w nich działają. Np. wiadomo, że za rozróżnianie kolorów odpowiadają trzy geny. Inne geny, których człowiek nie posiada rozróżniają światło ultrafioletowe. Ciekawe jest, że w procesie ewolucji niektóre genotypy zmieniają swoje funkcje, a nawet zanikają. Wiele z nich odpowiadało za trawienie pokarmów nieprzetworzonych, które dzisiaj już zanikły. Człowiek coraz mniej posiada zdolności przodków. Dotyczy to również zdolności neurotycznych, czy paranormalnych. Postęp powoduje zmiany organiczne. Być może, w ten sposób, człowiek przygotowuje się do zupełnie innych warunków życia w przyszłości. Prawdopodobnie jest to normalny proces i człowiek bezwiednie kroczy w inny świat.
          Zasiedlenie układu słonecznego jest już kwestią czasu. O dalszej penetracji kosmosu trudno mówić, bo póki co, widoczne są same bariery. Świat będzie istniał jeszcze miliardy lat i trudno przewidzieć dalszy rozwój techniczny. Prawdą jest, że postęp jest oszałamiający. Nowe możliwości rodzą się w postępie geometrycznym. Wystarczy spojrzeć na własne życie. Żyją wśród nas jeszcze osoby, dla których radio było wielkim wydarzeniem, a dzisiaj? Np. telefon komórkowy posiada wiele niesamowitych funkcji!
          Ochrona danych osobowych jest taką samą fikcją, jak trzydzieści lat temu chroniono  mapy (poufne, tajne) terenów przed potencjalnym wrogiem. Jeszcze chwila, a każdy człowiek będzie namierzany z dokładnością bezwarunkową. Inwigilacja źle się kojarzy, ale wiedza, gdzie się dany człowiek znajduje będzie koniecznością. Człowiek musi nauczyć się żyć przy ciągłej obserwacji innych. Oprócz braku intymności, która jest uciążliwa, są i dobre walory, np. nagrane kradzieże, rozboje. Cała służba penitencjarna ulegnie zmianie. Większość więźniów będzie odbywała karę w domu. To wszystko wpłynie na ludzką mentalność i sposób życia. Mnie osobiście to cieszy. Zmęczony jestem obecnym stylem życia, polityką, niesprawiedliwością ludzką. Trzeba usuną paradoksy, aby demokracja była naprawdę demokracją, aby Kościół był prawdziwym Domem Bożym, życie społeczne było według miłości Chrystusa, etyka nie była zakłamana, zaściankowa. We wszystkim musi zwyciężyć Prawda, która nas wyzwoli (J 8,32). 

piątek, 28 listopada 2014

Prorok Eliasz

          Prorok Eliasz próbuje nawrócić króla Achaba i przywrócić wiarę przodków. Autor nadaje sytuacji charakter boskiej ingerencji. Opisuje jak Eliasz wskrzesza zmarłego syna wdowy. Czyni cuda, przez które dzban mąki jest zawsze pełny. Autor pragnie tymi cudami podkreślić postać Eliasza i jego koneksje z Bogiem. Przez scenę przewija się Obadiasz, zarządca pałacu Achaba, który, jak pisze autor, odznaczał się wielką bojaźnią Pańska (2 Krl 18,3). Widać, wiele osób w sercu nosiło wiarę Dawidową, mimo odstępstwa króla od wiary.
         Eliasz jest postacią szczególną. Według autora, wielki prorok, czyniący cuda, ale też i mordercą, który mieczem wytracił proroków pogańskich: Eliasz zaś im rozkazał: «Chwytajcie proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!» Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił (2 Krl 18,40). Na ten szczegół autor nie zwraca uwagi, bo to nie było ważne. W mentalności żydowskiej nieprzyjaciół Boga trzeba likwidować.
          Prorok Eliasz tajemniczo odchodzi. Kiedy Pan miał wśród wichru unieść Eliasza do nieba (2 Krl 2,1). W rozszyfrowaniu tej zagadki może pomóc werset wcześniejszy: Przecież może się zdarzyć, że kiedy ja odejdę od ciebie, to tchnienie Pańskie uniesie ciebie, nie wiem dokąd (1 Krl 18,12). Można przypuszczać, że autor od początku znał historię Eliasza i sposób zakończenia jego życia. Eliasz jak i Henoch: Ponieważ Henoch żył bogobojnie, znikł, gdyż Bóg go zabrał (Rdz 5,24) podobnie tajemniczo zostali wzięci do Nieba. Historie te będą inspiracją dla Ewangelisty Marka, który w podobnej scenie opisze Wniebowstąpienie Jezusa: Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (Mk 16,19).
          Tajemnicze odejście Eliasza i Henocha należy tłumaczyć wielką zażyłością obu z Bogiem: tchnienie Pańskie uniesie ciebie (1 Krl 18,12). U Boga wszystko jest możliwe, jak sądzili autorzy Pisma świętego. Autorzy chcieli też zasygnalizować bezpośrednią drogę do Nieba wszystkich, którzy zasłużyli swoim życiem doczesnym.

          Z punktu widzenia filozoteistycznego opisane sceny są jedynie obrazowaniem wydarzeń o charakterze religijnym. Ważna jest tu wykładnia teologiczna, natomiast materia scenerii ma charakter legendarny.

czwartek, 27 listopada 2014

Słowa, które obrażają Boga

          Autorzy Pisma świętego w swej naiwności pisali dość otwarcie. Scena spotkania żony Jeroboama z ociemniałym prorokiem Achiaszem jest próbą zrobienia na niej wrażenia. Prorok Achiasz, choć ociemniały, bezbłędnie opisuje żonę i jej przebranie. Wiedzę o niej dostarcza mu sam Bóg. Dalsze słowa proroka ujawniają jakoby wolę Boga. Podział królestwa był Jego zamysłem. Bóg liczył na Jeroboama, wywyższył go do roli króla, ale ten go zawiódł, dlatego poniesie karę. Trudno uwierzyć tym słowom. W gruncie rzeczy one obrażają Boga. Przedstawiają Go jako przegranego w Jego zamysłach i mszczącego się na wszystkich, którzy się do tego przyczynili.  Dlatego sprowadzę nieszczęście na ród Jeroboama, gdyż wytępię z domu Jeroboama nawet chłopca, niewolnika i wolnego w Izraelu. Tak więc usunę ślad po rodzie Jeroboama, jak uprząta się gnój bez reszty.  Kto z należących do Jeroboama umrze w mieście, tego będą żarły psy, a tego, kto umrze w polu, będą żarły powietrzne ptaki, gdyż tak rzekł Pan (1 Krl 14,10–11).

          Prawdą jest, że królestwo północne zostało zagrożone przez narody północne i pierwsze padną ich łupem. Poza tym, odsunięcie się od centrum religijnego jaką była Jerozolima powodowało, w konkurencji do ciągłej żywej wiary do Aszery, osłabienie czystej wiary hebrajczyków. Autor Księgi sugeruje, że walki rodowe o władze były karą pochodzącą od  Boga: Pan skierował następujące słowo przeciw Baszy do Jehu, syna Chananiego: «Za to, że podniosłem cię z prochu i uczyniłem cię wodzem mego ludu izraelskiego, ty poszedłeś drogą Jeroboama, a przez to doprowadziłeś do grzechu mój lud izraelski, aby Mnie obrażać ich grzechami!  Oto więc Ja usunę potomstwo Baszy i potomstwo jego rodu oraz postąpię z jego rodem, jak z rodem Jeroboama, syn Nebata.  Zmarłego z rodu Baszy w mieście będą żarły psy, zmarłego zaś w polu będą żarły ptaki powietrzne» (1 Krl 16,1–4). W królestwie północnym źle się działo. Kolejni wodzowie nie byli godnymi królami; Nadab (909–908), Basza (908–885), Eli (885–884), Zimri (884), Omri (884–873), Achab (873–853 czynili to, co złe w oczach Pana (2 Krl 15,26; 34,...; 16,25,30, ...) . Król Achab stał się już królem całkowicie pogańskim.

środa, 26 listopada 2014

Królestwo północne

          Samozwańczy król Jeroboam Izraela (części północnej królestwa Dawidowego) nie trzymał się linii religijnej Abrahama: król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: «Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej!» Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan.  To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan.  Ponadto urządził przybytki na wyżynach oraz mianował spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami.  Następnie Jeroboam ustanowił święto w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tego miesiąca, naśladując święto obchodzone w Judzie, oraz sam przystąpił do ołtarza (2Krl 12,28–32). Do ołtarza mieli dostęp kapłani i Lewici. Król naruszył ten święty porządek rzeczy. W oczach Judy Izraelczycy z północy byli odszczepieńcami.
          Autor Księgi chciał pokazać, co się dzieje z odszczepieńcami. Jak brzmi tytuł perykopy Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel.  W następnej perykopie Pan karze proroka za nieposłuszeństwo. Tu autor pokazuje Stwórcę jako Boga karzącego. Jak wspominałem Bóg nikogo nie karze z racji swojej miłości i miłosierdzia. Z tekstu można odczytać pewną zasadę. Pan skierował słowo do proroka (2 Krl 13,20), do człowieka, który miał zdolność Jego odczytania. Prorocy pełnili ważną rolę w życiu Izraelczyków. Ich słuchano uważnie, a słowa ich interpretowano i nadawano im sens teologiczny. Z racji ludzkiej ułomności wprowadzano do doktryny wiary ludzkie spekulacje. Tak rodziła się doktryna wiary, która stała się podstawą również religii chrześcijańskiej. Jezus znał słabości doktryny żydowskiej i próbował ją modyfikować. Tradycja była zbyt silna, aby stworzyć doktrynę chrześcijańską od początku. Malowniczość religii żydowskiej ma też dobre strony. Stwarza pewną atmosferę starożytności wraz z jej klimatem duchowym. Pismo święte można czytać wielokrotnie i napawać się jej urokiem.
          Piękno i urok Pisma świętego i ja dostrzegam. Niektóre księgi czy rozdziały są znakomite. Rzecz w tym, aby przekazywać prawdę historiograficzną, a cieszyć się klimatem duchowym. Przy takim podejściu wierny wie, że nie jest bałamucony i świadomie poddaje się kultowi.

          Już parokrotnie wspominałem, że religia chrześcijańska dopracowała się wspaniałego kultu i znakomitej oprawy przeżyć duchowych. One są człowiekowi potrzebne. Człowiek organicznie potrzebuje stabilizatora nadwyrężonych   nerwów. Kult, w tym modlitwy, śpiew uspakajają i sprowadzają na drogę religijnej refleksji.

wtorek, 25 listopada 2014

Twórczość Boga i człowieka

          Dziełem Boga jest istota ludzka. Jej życie opiera się na skomplikowanych procesach życiowych. Konstrukcja i piękno ludzkiego ciała jest osiągnięciem inżynierskim niemal  doskonałym. 
          Człowiek okazał się również istotą zdolną do tworzenia równie wspaniałych dzieł. Jednym z przykładów są satelity, które okrążają ziemię po stacjonarnej orbicie, które umożliwiają komunikację między ludźmi. Satelita jest tworem na swój sposób inteligentnym, zabezpieczającym swoje własne układy przed zniszczeniem (zimno i gorąco od słońca). Wykonuje wiele działań decyzyjnych. Pracuje samodzielnie w dużej części swojego czasu. Z punktu widzenia inżynierii jest tworem zbieżnym do tworu człowieka. Wyczyn ludzki można porównywać z działaniem Stwórcy. Aby powstały tego typu dzieła musiała być koncepcja, projekt. Tylko istoty inteligentne, posiadające wiedzę mogą tworzyć tak skomplikowane konstrukcje. Patrząc na „skromne” dzieła ludzkie należy podziwiać Stwórcę jeszcze bardziej skomplikowanych tworów. Bóg przez swoje dzieła pokazuje kim Jest. Jego dzieła są dla  ludzkości przykładem rozwiązań inżynierskich, ale nie zawsze. Człowiek opatentował całkiem nowe rozwiązania techniczne i wprowadził wiele nowych pomysłów. To wspaniałe, że człowiek otrzymał tak niesamowite zdolności i możliwości. One upoważniają do stwierdzenia, że człowiek jest bytem niemal doskonałym. Doskonałym, ale musi zawsze pamiętać, że przed nim jest Jego Stwórca – Ojciec Niebieski. Człowiek może być ze siebie dumny, ale nie może być pyszny. Świadomy swojego miejsca w szeregu istot, człowiek może się pięknie realizować. Bóg zezwolił, aby człowiek przekraczał własne granice. Udostępnił mu już wiele tajemnic z konstrukcji życia, powiązań chemicznych, koncepcji przepływu informacji, zapisów pamięci itp.
          Człowiek sięga po atrybuty boskie. Nie należy się tym gorszyć. Jest to w koncepcji Stwórcy. Bóg chce w człowieku widzieć swojego dziedzica. Człowiek ma zapanować nad światem. A co ma Bóg do czynienia?

          On jest niedoścignioną doskonałością, której nigdy nie osiągnie człowiek. Z tym człowiek musi się pogodzić. Każde naruszenie tej harmonii spowoduje upadek jak w przykładzie wieży Babel. Egzekutorem nie będzie Bóg, ale samo zło, które samo się zniszczy.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Bóg łaskawy

          Używając prostego ludzkiego, można powiedzieć, że Bóg nie ma okazji mylić się. Jego działania dotykają jedynie materii ducha. Podpowiada dobre rozwiązania i daje słuszne rady (głos słyszany w sumieniu). Jeżeli decyduje się na cuda fizykalne, to nie mogą one zakłócać woli żadnego człowieka. Paradoksalnie, ale Pismo święte w wielu miejscach Boga obraża. Ukazuje Go  karykaturalnie. Dla ateistów do łakomy kąsek, aby wyśmiewać się z naszej religii.
          Królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje (Mt 12,25; Łk 11,17). Roboam w okrojonym państwie stał się słabszy i łatwym łupem dla nieprzyjaciół. Na kraj najechał król Egiptu Szeszonk I, władca z XXII dynastii libijskiej (panował ok. 946–925). Pismo święte suponuje, że  była to kara Boga za wszelkie obrzydliwości i nierząd sakralny. Kolejne nadużycie. Wróg splądrował świątynie Pańską, zbudowaną przez Salomona i zabrał kosztowności (też złote tarcze) z pałacu królewskiego. Jerozolima  została doszczętnie ograbiona. Wydanie Egipcjanom skarbów uratowało miasto przed zniszczeniem, a mieszkańców przed śmiercią. Później odtworzono tarcze, ale już w brązie. Po śmierci Roboama, jego miejsce zajął jego syn Abijjam (914–911). Postępowanie Abijjama było równie grzeszne jak ojca. Autor Księgi tłumaczy, że tylko ze wzgląd na Dawida Bóg uchronił Jerozolimę przed zniszczeniem i zachował jego ród. Tym razem rola Boga była łaskawa.
          Kolejnym władcą królestwa Dawidowego został syn Abijjama Asa (911–870). Jak podaje autor: Asa czynił to, co jest słuszne w oczach Pana, tak jak jego przodek Dawid,  gdyż kazał wysiedlić z kraju uprawiających nierząd sakralny i usunął wszelkie bożki, które zrobili jego przodkowie.  A nawet swą matkę Maakę pozbawił godności królowej-matki za to, że sporządziła bożka ku czci Aszery. Ponadto Asa ściął i spalił tego bożka przy potoku Cedron.  Ale nie usunięto wyżyn. Jednak serce Asy w ciągu całego życia jego było szczere wobec Pana. Złożył on w świątyni Pańskiej sprzęty poświęcone na ofiarę przez swego ojca i przez siebie, srebro i złoto oraz naczynia. (1 Krl 15,11–15). Jak widać, likwidacja nierządu sakralnego nie była tak prosta. Podobnie mocno była jeszcze zakorzeniona wiara przodków (Aszery).

          Ponieważ królestwo północne umacniało się i odgradzało od Judy król Asa sprzymierzył się z królem Aramu Ben-Hadadem. Ten manewr polityczny był skuteczny. Król Izraela Basza odstąpił od fortyfikacji, a nawet poniósł miejscowe klęski.

niedziela, 23 listopada 2014

Czy Bóg się myli?

          Z narracji Pisma świętego można wyciągnąć wniosek, że Bóg też się myli. Czy jest to możliwe? Niezupełnie. Przede wszystkim nie ma takiej potrzeby, aby Bóg miał podejmować stanowiska wobec ludzkich działań. Działania Boga polegają na stworzeniu świata, określeniu zasad jego działania, podtrzymywaniu świata w jego istnieniu, czuwaniu w swej Opatrzności oraz działaniach przyszłościowych, o  których nikt nic nie może powiedzieć. Czy w tych Jego dziełach można wykryć błąd? Niedoskonałość tak, ale o pomyłce nie może być mowy. 
          Żydzi postanowili włączyć Boga do swojej koncepcji religijnej. Pismo święte podaje wiele tego przykładów. Bogu przydzielono rolę „na siłę”. W tym celu musiano  Boga uczłowieczyć, nadając mu ludzkie przymioty. Jak wynika to z obserwacji historycznej, Bóg częściowo przystał na ten eksperyment i poddał się tej „roli”. Jego „głos” (stan Prawdy) był odczytywany przez proroków i innych mężów natchnionych. Natchnieni autorzy zapisywali Jego „słowa” w różnych scenach biblijnych.
           Celem napisania Pisma świętego było ratowanie tożsamości narodowej narodu żydowskiego w okresie niewoli babilońskiej. Temu celowi było wszystko podporządkowane. Z tej też perspektywy należy czytać Pismo święte.
          Królestwo Dawida, w krótkim czasie rozpadło się na dwa królestwa. Bohaterem królestwa północnego był Jeroboam syn Nebata Efratejczyka ze Seredy. Był on człowiekiem uzdolnionym. Podróżował, poznał obyczaje innych krajów (Egipt). Jak pisze autor, Bóg widział w nim króla. Losy ludzkie są skażone upadkami, błędami i niepowodzeniami. Czy Bóg był tylko obserwatorem, czy też włączał się do konkretnych poczynań? Według autora tak i to spowodowało, że błędy ludzkie automatycznie przypisywano Bogu. Jak pisze autor, prorok Achiasz powiedział do Jeroboama: «Weź sobie dziesięć części, bo tak rzekł Pan, Bóg Izraela: "Oto wyrwę królestwo z ręki Salomona, a tobie dam dziesięć pokoleń (1 Krl 11,31). Z punktu widzenia Pisma Bóg przyczynił się do rozpadu królestwa Dawidowego. Dlaczego? Bo Jeroboam sprzeciwił się zasadom określonym przez Boga. Tworzył własnych bogów.  Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Za to, że wywyższyłem cię spośród ludu i uczyniłem wodzem mego ludu izraelskiego oraz oderwałem królestwo od domu Dawida, aby je dać tobie, tyś nie stał się jak mój sługa Dawid, który zachował moje polecenia i który postępował za Mną z całego serca swego, czyniąc tylko to, co jest słuszne w moich oczach. Ale stałeś się przez twoje postępowanie gorszym od wszystkich twoich przodków, bo ośmieliłeś się uczynić sobie innych bogów - posągi ulane z metalu, aby Mnie tym drażnić, a Mną wzgardziłeś (2 Krl 14,7–10). Można odczytać, że Bóg mylił się w wyborze królów narodu wybranego. Praktycznie żaden z nich nie był na miarę przykładu. Wszyscy byli grzesznikami z górnej półki. Dawid popełnił straszliwą zbrodnię zabijając Uriasza, dla zdobycia jego żony Batszeby. Salomon był ciemiężcą i nękał swoich poddanych. Za czasów syna Roboama w świątyni wprowadzono nierząd sakralny. Jeroboam wprowadził kult bałwochwalczy.
          Autor chcąc wyjść z opresji historycznej narzucił Bogu czyny niegodne  Boga miłującego i miłosiernego. Jak pisze autor: Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel (tytuł 1 Krl 13), karze proroka za nieposłuszeństwo (tamże). Autor chce pokazać skutki nieposłuszeństwa wobec wyraźnego rozkazu Bożego. Postać Boga staje się karykaturalna. Bóg wywołujący strach. Być może jest On i sprawiedliwy, ale jest też egzekutorem i wykonawcą surowych wyroków.
          I w taki, o to sposób, poszedł w świat biblijny przekaz, że  Boga trzeba się bać. Stwórca, cichy, niczemu niewinny, został wciągnięty w ludzkie sprawy. 

sobota, 22 listopada 2014

Salomon i schyłek królestwa

          Lektura Pisma świętego w temacie historia królów izraelskich jest bardzo ciekawa i pouczająca. Należy ją czytać z perspektywy autora przekazu, a nie literalnie i dosłownie. Trzeba pamiętać, że dla autora ważniejsze było, co chciał przekazać, a więc lekcja teologiczna. Na jej tle ukazany jest zarys faktograficzny i historyczny. Treść historyczna jest jak obraz impresjonistyczny. Kontury (fakty historyczne) są zamazane.
           Jak podaje autor, Salomon był ulubieńcem Boga. Wiodło mu się bardzo dobrze. Jednak uciechy ziemskie przyćmiły u niego pierwotny (duchowy) kontakt  z Bogiem. Im był starszy, tym mniej korzystał z łaski Boga. Miał wiele, i Bóg nie był mu już tak bardzo potrzebny. Uczucia swoje skierował na kobiety i ziemskie uciechy. Miał siedemset żon-księżniczek i trzysta żon drugorzędnych (1 Krl 11,3). Wiele było innej narodowości. Salomon pozwolił żonom uprawiać ich własny kult religijny, tym samym nie dochował wierności swojemu Panu. Autor pisma ujawnił największy grzech Salomona – niewierność wobec Pana.
          Jeden grzech jest powodem kolejnych. Aby utrzymać poziom życia, bogactwo musiał ściągać podatki i tym samym ciemiężył własny naród pochodzenia Jakubowego (10 pokoleń)  jak i narody podbite. Jak pisze autor: Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał (1 Krl 11,9–10). W obrazie tym, autor dał sygnał, że Salomon za swoją niewierność musi ponieść karę. Dla historyków jest ona zrozumiała. Trudno jest utrzymać naród w dyscyplinie i reżimie przez wiele lat. Zabrakło mądrości w wykorzystaniu zasobów ludzkich. Aby mieć, trzeba też dawać. Lud potrafi zadowolić się najmniejszymi ulgami. Niestety bogactwo przesłania zdrowy rozsądek, a jego brak powoduje schyłek, upadek.
          Po śmierci Salomona dziedzictwo królewskie przejął jego syn Roboam. Młody, pełen zapału, chciał mądrze zarządzać królestwem. Lud dawał znaki, że oczekuje ulżenia ich życia i zmniejszenie obciążeń podatkowych. Roboam zwrócił się o radę do rady starszych, co ma uczynić? Ona przekazała mu mądrą radę. Jeżeli trochę ustąpi, lud będzie mu nadal wierny. Król zwrócił się też do młodych doradców. Ci, odwrotnie, zachęcali go do jeszcze większego ucisku. Roboam posłuchał młodych. Decyzja króla spowodowała otwarty bunt i rozłam królestwa na północną część i południową.

          Autor tak to opisuje: Król więc nie wysłuchał ludu, gdyż to wydarzenie dokonało się z woli Pana, aby spełniła się Jego groźba, ... (1 Krl 12,15). To próba pokazania reakcji Boga na grzechy Salomona. Z punktu widzenia filozoteistycznego było to wielkie nadużycie angażujące Boga w sprawy ludzkie. Bóg nie determinuje nikogo i nie rozporządza ludzką wolę. Stało się to, co można było przewidzieć.

piątek, 21 listopada 2014

Obyśmy byli jedno

Od czasu, gdy zacząłem zagłębiać się w myśli Wschodu, odnoszące się do płaszczyzny egzystencjalnej człowieka, wyczulony jestem na rozgraniczanie tego, co dotyczy ego każdej istoty ludzkiej, od esencji naszego bytu. Wschodnia, buddyjska tradycji głosi, że esencja bytu każdego człowieka jest częścią Istnienia, przez co tak właściwie nie można rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on), gdyż wszyscy jesteśmy częścią tego samego. Wszelkie podziały na ja, ty, on, rodzą się na zewnątrz nas, na powierzchni naszego ego, które skażone pragnieniami, osądami, oczekiwaniami, skłonne jest fałszować własną indywidualność i złudnie utożsamiać esencję bytu z egotyczną przestrzenią człowieka. Jan K.

          Prawdą jest, że w niebie łączymy się z Bogiem. Nie znaczy, że natury zlewają się ze sobą (tak jak w rzeczywistości fizycznej), tak że nie można: rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on). To opis symboliczny. Jak  sam Pan napisał: przy zachowaniu świadomości własnej podmiotowości. Wydaje mi się, że przekaz Wschodu jest bardziej fundamentalny i dosłowny.
          Pragnieniem Ojca Niebieskiego jest: aby wszyscy byli jedno (J 17,21), ale w znaczeniu dobrych ludzi, którzy pragną dobra powszechnego.


          Nawiasem mówiąc przytoczony cytat jest dłuższy: Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze! we mnie, a ja w tobie; aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał (tamże) i przedstawia koncepcję szkoły Janowej: aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał, ale to jest zupełnie inna sprawa. Prawdopodobnie cytat ten jest kompilacją słów Jezusa i koncepcji teologicznej autorów. W Ewangelii Jana jest to typowe nadużycie. Wszelkie cytaty Jezusa nie do końca są pewne.  

czwartek, 20 listopada 2014

Miłość nielogiczna



Panie Pawle, dlaczego uważa Pan, że Boża Miłość czy Miłosierdzie, które jest Jej składową są wyjątkiem nielogicznym u Boga? Czy miłość jest nielogiczna? Przecież kieruje się konkretnymi zasadami. Wg Jana Pawła II miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. Skoro Bóg jest Miłością/Wszechogarniającym Dobrem, to wszystkie Jego działania, które dopuszczone są ludzkiemu poznaniu, właśnie w niej – miłości odnajdują swoją logikę. Urszula

           Pani Urszula ma rację w zadanym pytaniu, że w miłości występują zasady przyczynowo-skutkowe, a więc pewna logika formalna. Miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. To prawda, gdy miłość już jest, ale warto zastanowić się nad jej przyczyną, skąd się wzięła?
          Przykładowo, mówi matka: kocham swoje dziecko, choć wiem, że jest mordercą.  Miłość matki do dziecka jest zrozumiała, konsekwentna i w tym logiczna. Ona jest jednak uwarunkowana macierzyństwem, a więc występuje tu konkretna przyczyna skutku. Trochę inaczej zabrzmią słowa osoby całkowicie obcej: kocham tego człowieka, choć wiem, że jest mordercą. W tym przypadku trudniej jest dopatrzyć się sensownej przyczyny. Można tu konfabulować i doszukiwać się różnych przyczyn, ale nie o to tu chodzi. Uczucie do osoby upadłej wzbudza u innych zdziwienie, niedowierzanie. Jak mówią: brakuje tu logiki. Takie uczucia jednak występują i jest ich wiele. Wznieść się ponad logikę przyczynowo-skutkową jest nielogiczne, wymaga nadzwyczajnej woli i chęci do czynienia dobra.
          Mówiąc o nielogiczności w uczuciu chciałem przekazać, że uczucie wynikające z serca nie zawsze ma racje obiektywne. To coś większego od normalności i zwykłych zasad postępowania. Niejedna osoba zwierza się: kocham cię, choć nie wiem za co. Przyznaje się tym samym, że wyznana miłość  nie ma podstaw, a jednak istnieje.
          Bóg miłuje wszystkich ludzi, w tym grzeszników, odszczepieńców itp. To z punktu widzenia porządku ludzkiego nie jest logiczne. Bardziej zrozumiałe byłyby słowa: Bóg miłuje miłością adekwatną do wiary. Tak jednak nie jest. W  miłości nie działają zasady kupna-sprzedaży. Niejeden powtarza: Tyle mam dla ciebie miłości, co ty dla mnie. To słowa nieprawdziwe, fałszywe, smutne, zakrywające prawdziwą miłość. Zawsze jest tak, że ktoś ma więcej do zaofiarowania w miłości. To ludzkie. U Boga tego nie ma. Bóg daje wszystkim ludziom całkowicie pełne uczucie. Kocha biednych i bogatych, urokliwych i niekoniecznie. Miłość Boga przekracza ramy zdrowego ludzkiego rozsądku.
          Jeżeli w miłości ludzkiej można jeszcze dopatrzyć się jakieś logiki, to nie ma jej całkowicie w miłości Chrystusowej. On miłuje grzeszników, upadłych, chorych, brudnych. Miłość św. Teresy z Kalkuty do umierających, śmierdzących na ulicy ludzi, to miłość Chrystusowa pozbawiona logiki.
          Powtórzę słowa pewnego księdza, które wytrąciły mnie z równowagi na długi okres: nie ma większej miłości do żony, jak miłość do niej, przez Chrystusa. Dziś wiem, że ten ksiądz miał rację (wymaga osobnego wykładu). Kto potrafi przeobrazić w sobie miłość małżeńską w miłość Chrystusową staje się mocarzem miłości. Nawet graniczne nieporozumienia małżeńskie nie są w stanie zachwiać takiej miłości. Kochać współmałżonka, za to, że jest człowiekiem, powołanym, tak samo, przez Boga. On jest już za to bliski i kochany.
          Mając w sobie miłość Chrystusową nie można przejść obojętnie obok ludzkiej niedoli. Samo serce wyrywa się do pomocy, do okazania miłości. Z całego serca życzę wszystkim, aby wzbudzili w sobie taką miłość – zupełnie nielogiczną, ale piękną.

środa, 19 listopada 2014

Dlaczego nie jesteśmy zieloni?


          Pani Ewa pyta: Ciekawe, co by było gdyby i nas Bóg wyposażył w tę fascynującą zdolność fotosyntezy. Czemuż nie jesteśmy zieloni??? Iluż cierpień i zła uniknąłby rodzaj ludzki i świat mu podległy gdyby wyrugować go z agresji niezbędnej do zdobycia pokarmu. Co prawda na początku zamysłem Stwórcy było aby wszelkie stworzenie żywiło się trawą polną, jednak odbywało się to w warunkach „laboratoryjnych” czyli w Raju-nawiasem mówiąc jaki realny ekosystem wytrzymałby tylko roślinożerców. Niemniej jednak sadzę, że Bóg był w stanie stworzyć świat istot rozumnych i obdarzonych wolną wolą jednak odżywiających się choćby energią słoneczną. Dlaczego zatem wybrał model generujący zło poprzez prosty fakt, że wszystko, co na nim żyje, musi posiadać pewną dozę agresji, aby przetrwać. Moja [głowa]  tego nigdy nie zrozumie.


          Pytanie Pani Ewy przyjąłem jako żart, ale nie jest one pozbawione sensu. Wielokrotnie człowiek stawia pytanie, dlaczego Bóg tak to urządził, a nie inaczej. Koncepcji, nawet znakomitych jest wiele. Czy są one słuszne?

          Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale zdaję sobie sprawę, że Świat jest optymalnym rozwiązaniem ogromnego układu równań. Każda rzecz, zjawisko muszą być wzajemnie zgodne. To nieprawdopodobne przedsięwzięcie, któremu Bóg musiał sprostać. Ze skutku jakim jest Świat w tym stanie, wydaje się, że Świat jest bardzo dobrze zaprojektowany, a słabe punkty czekają na ludzkie rozwiązania. To niezwykłe, że Bóg pozostawił człowiekowi kontynuowanie swojego projektu.


          Pytanie Pani Ewy przyjąłem jako żart, ale nie jest one pozbawione sensu. Wielokrotnie człowiek stawia pytanie, dlaczego Bóg tak to urządził, a nie inaczej. Koncepcji, nawet znakomitych jest wiele. Czy są one słuszne?

          Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale zdaję sobie sprawę, że Świat jest optymalnym rozwiązaniem ogromnego układu równań. Każda rzecz, zjawisko muszą być wzajemnie zgodne. To nieprawdopodobne przedsięwzięcie, któremu Bóg musiał sprostać. Ze skutku jakim jest Świat w tym stanie, wydaje się, że Świat jest bardzo dobrze zaprojektowany, a słabe punkty czekają na ludzkie rozwiązania. To niezwykłe, że Bóg pozostawił człowiekowi kontynuowanie swojego projektu.



Myśli porozrzucane


Jeżeli w przyrodzie występuje skończona ilość pierwiastków, to znaczy, że wynika z jakieś koncepcji. Koncepcja nie może być tworem samoistnym, musi mieć inteligentnego autora.

Jeżeli człowiekowi potrzebne jest białko zwierzęce do prawidłowego rozwoju, to znaczy, że człowiek ma prawo je spożywać. Wegetarianizm wynika z osobistego zamysłu człowieka. Dobrze, jeżeli nie kwestionuje się prawa do  mięsa innym. Trzeba być ostrożnym w osądach, aby nie chcieć być bardziej miłosiernym niż sam Ojciec Niebieski. Przed człowiekiem stoi zadanie rozszyfrowania tej tajemnicy. Sugestie tłumaczące były już prezentowane na tym blogu.

Wszystko co wynika z naturalnej koncepcji Boga jest dobre. Małżeństwo jest aktem wyłącznie między kobietą a mężczyzną. Wszystko inne jest tylko oprawą kulturową i schematem organizacyjnym w życiu społecznym.

Związki partnerskie monogamiczne nie mają prawa nazywać się małżeństwem, bo nie spełniają podstawowego zadania – prokreacji. Jednak w życiu społecznym nie wolno im odmawiać form organizacyjnych.

Grzeszność ma wiele źródeł. Jednym ze źródeł jest indywidualizm człowieka. Każdy ma własny świat wokół siebie. Każdy czuje się jego panem. Instynktownie broni swej przestrzeni. W zamyśle Boga jest człowiek asertywny, zdolny do rządzenia. Z wielkiej populacji ludzkiej wyłonią się prawdziwi wodzowie (dziedzice Boga). Oj, nawet w niebie nie będzie spokoju.

Już półtoraroczne dziecko kombinuje, jak pozyskać to, co zapragnie. Mój wnuczek, jak chce się oddalić na spacerze, w pogoni za ptaszkami, to robi mi pa, pa. Jak nie chce być widoczny, gdy ma psotne myśli, to zakrywa twarz. Jak chce przeszukiwać szafki, to wprzód zamyka drzwi do pokoju, aby nikt nie widział jak baraszkuje. Motorem tego wszystkiego jest ciekawość świata. Ciekawe, że wszyscy mówią o nim, co za urocze dziecko.


Prawdziwa wiedza może fascynować, ale może być przyczyną zaburzeń umysłowych. Nie każdy, kto dotyka tajemnicy jest na nią odporny. Im głębiej, tym rzeczywistość rozpływa się w mroki pól oddziaływań, bozony, kwanty. Materii już nie widać. Odczuwa się jedynie wokół siebie dziwną, tajemniczą moc. To zaplecze techniczne światowego teatru. Na scenie świata wszystko musi być piękne. Człowiek często zapomina, że Bóg jako Stwórca też potrzebuje zaplecza. 

wtorek, 18 listopada 2014

Idealizacja Boga

          Bóg wyposażył człowieka w narzędzia i zdolności do Jego poszukiwania. To się czuje, to się wie. Sam człowiek ma świadomość, że pojmuje. Poznaje, że poznaje świat (epistemologia). Człowiek może o sobie powiedzieć, że jest niezwykły w stosunku do innych stworzeń. Człowiek jest bytem niemal doskonałym. Prawda ta nie ma nic wspólnego z ewentualną pychą, ale tę kwestię pomijam.
          Bóg jeżeli nawet zwraca się do człowieka, to czyni to poprzez umysł ludzki i zjawiska neurotyczne. Taka jest biologia i zasada funkcjonowania człowieka. Człowiek może tylko Boga odczytywać. Wszelkie teksty biblijne typu: ... mówił Pan do mnie (Pwt 4,10) są obrazowaniem kontaktu Boga z człowiekiem. Jak samo Pismo św. podaje, niejednokrotnie Bóg zwracał się do ludzi przez proroków, mężów Bożych, czyli ludzi do tego predestynowanych: bo Pan powiedział do mnie słowo (2 Krl 13,17). Głos Boga przełożony na ludzką mowę nie zawsze oddaje prawdziwość Jego intencji.
         Niepewne informacje pochodzące od Boga, ale własny rozum, inteligencja, zdolność abstrakcyjnego myślenia pozwalają na tworzenie definicji i pojęcia. Czy są one dokładne? Niestety nie. One są obrazowe i na miarę konkretnego czasu historycznego. One też ulegają zmianom i uściśleniom. W danej chwili historycznej są jednak obowiązujące. Na podstawie ludzkich rozważań, Bóg musi być Istotą idealną. Dowodu nie da się przeprowadzić wprost, ale pośrednio. Bóg nie może nie być doskonały dla człowieka, bo wszystko Jemu zawdzięczamy. On jest jeden, jedyny autor projektu jakim jest Świat. Nie może być grzeszny, bo względem kogo, skoro jest jedyny? Dobroć Boga wynika z braku racji bycia złym. Miłość Boga jest udowadniana w ludzkich sercach. Miłosierdzie Boga odczytuje wiele osób.
         Dowodów na Jego przymioty sięgające nieskończoności dostarczyli wielcy matematycy. Gdyby matematyka była doskonalsza od Stwórcy, to mieli by rację pitagorejczycy, że boskość jest w liczbach. Sami pitagorejczycy wykryli słabość swojej tezy i dostrzegli wady swojej teorii.
         Platon wyczuwał Boga  i umiejscowił Go w świecie idei. Dla niego istnienie Boga (nie był to konkretny Bóg izraelski, ale uniwersalny) było logiczną koniecznością. Wszyscy wielcy filozofowie byli osobami, którzy nie zaprzeczali istnieniu Stwórcy. Dzisiejsi ateiści, to populacja, która drażni się sama ze sobą. Jak można dostrzegać skutek nie uznając przyczyny?

          Zgadzam się, że Boga można różnie definiować w zależności od siły posiadanego argumentu. Mój Bóg jest Ideą, która istnieje naprawdę. On po prostu Jest. Tak niezwykły dla człowieka, że nie można Go pojąć ludzkim rozumem.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Pani Urszula pyta


          Najczęściej Bóg jest traktowany jako Podmiot i przedmiot kultu. Kontakt z Nim jest duchowy, uczuciowy z poziomu serca. Filozoteizm jest metodą mówienia o Bogu na sposób racjonalny, a więc opiera się na pewnych przyjętych, oglądem zdroworozsądkowym (logiką), zasadach i założeniach. One to pozwalają utrzymać dyscyplinę badawczą. Przez to uporządkowanie metodyki badawczej, dochodzi się też do wspaniałych wniosków.  Bóg z racji nawet samej definicji boga musi być jak najbardziej prawdziwy, logiczny, konkretny, stały i jednoznaczny. Jako byt prosty, niezmienny z definicji nie może ulegać zmienności, emocjom. Sama definicja doskonałości Boga wystarcza, aby wytłumaczyć wszelakie działania Boga.
           Przykładowo, Bóg jako istota doskonała nie może pozwolić sobie na niedoskonałość. Z punktu widzenia logicznego doskonałość sama siebie definiuje i nie może być od tego odstępstwa. Gdyby nastąpiło odstępstwo od doskonałości, to doskonałość nie mogłaby być doskonałością. Bóg nie może sobie zaprzeczać. Na podstawie tylko tych założeń można wywnioskować np, że Bóg jest zawsze dobry, miłosierny wobec wszystkich grzeszników, a więc karanie, jako forma odwetu i sprawiedliwości nie może mieć miejsca (człowiek karze się zawsze sam). Idąc tą drogą rozumowania Bóg nie może łamać własnych praw przyrody. Może natomiast tak pokierować zdarzeniami, które mało prawdopodobne, jednak zdarzają się. Np. uzdrowienia, to przyspieszona reakcja odpornościowa organizmu, niezwykłe zdarzenie, ale w ramach obowiązujących praw przyrody.  Gdyby przeanalizować głoszone cuda pochodzące z rzetelnych źródeł, to najczęściej cuda są zdarzeniami, których prawdopodobieństwo zaistnienia było bardzo małe. Są cudowne z racji samego zaistnienia, a nie materii cudu. Wiele jest cudów, których materia jest ludziom nieznana, ale problem w tym, że człowiek jeszcze nie wszystko poznał, i wiele zjawisk jest jeszcze dla niego tajemnicą, np. fuzja jądrowa w obrębie ciała ludzkiego, bieg informacji na zasadach światłowodów, itd.  Bóg jest Stwórcą niezwykłych narzędzi. Ciekawe, że sa one stopniowo człowiekowi udostępniane.


          Pani Urszula  pyta:  Druga rzecz, nad którą się zastanawiam, to kwestia uznania przez Kościół istnienia zła osobowego. Proszę o linki, jeśli te tematy już Pan gdzieś wyjaśniał.

          Pytanie powinno być  raczej skierowane do teologów Kościoła, dlaczego tak bałamucą wiernych.  Ja na ten temat pisałem wielokrotnie. Temat ten przepracowałem dość dobrze i dzisiaj nie mam żadnych wątpliwości, że zło osobowe (szatan) jest tylko figurą słowną i obrazem zła. Nie znalazłem żadnego logicznego wyjaśnienia, a materiał badawczy podpowiadał mi, że szatan jako byt nie ma racji bytu.
          Zło wzięło się z grzeszności stworzenia. Człowiek jako istota stworzona  jest  niedoskonała, a więc automatycznie nie może być doskonała, dlatego Jezus mówił, że zgorszenia muszą przyjść. Nie mówił On jako prorok, ale ze świadomości Prawdy (mądrość boska). Grzeszność jest wynikiem niedoskonałości stworzenia (słabość ciała, atrakcyjność zła, pycha itd.). Jak pisałem w temacie Antropologia wiary 4:

          Świat toczy się wokół człowieka. Każdy w swoim mniemaniu jest w jego centrum. Taka filozofia człowieka powoduje a priori sprzeczność i subiektywność w odbiorze świata. Ze względu na różne zdolności, świat każdemu jawi się inaczej. To z kolei powoduje konflikt, a konflikt suponuje grzeszność. Jezus powiedział, że muszę przyjść zgorszenia: Zgorszenie przyjść musi (Mt 18,7). Znamy więc jedną z przyczyn. Każdy człowiek jest inny i posiada swoje ego. Dlaczego Bóg dopuścił do grzeszności. Nie miał wyjścia. Gdy zdobył się na udzielenie człowiekowi wolnej woli pozbył się kierowniczej roli nad jego duszą. Grzeszność jest więc rezultatem danej człowiekowi wolności.  

          Bóg jednak oczekuje od człowieka, aby pokonywał słabości i zmierzał do doskonałości, którą za życia i tak nigdy nie osiągnie (z racji logicznych).
         
          Pani Urszulko. Nauka o Bogu musi być logiczna jak logiczna jest wszelka nauka. Bóg jest Absolutem i Jego logika musi Jego dotyczyć najbardziej. Jedynym wyjątkiem nielogicznym u Boga jest Boskie Miłosierdzie i Jego Miłość do stworzenia. Ten obszar aktywności Boga wymaga jednak osobnego omówienia. 


Pozdrawiam serdecznie. PP.

niedziela, 16 listopada 2014

Faryzeizm

          Pod pojęciem faryzeizmu dostrzega się też mnożenie przepisów i zobowiązań pobożnych, które zamiast wzmacniać pobożność wiernych przyczyniły się do jej karykatury. Np. obowiązek mycia ciała wiele razy dziennie, pomimo zachowanej czystości. Jezus sprzeciwiał się narzuconym praktykom, twierdząc, że są to tylko formalności, czcza i próżna część Bogu oddawana: Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym (Mk 7,18). Rewolucyjnie Jezus:  uznał wszystkie potrawy za czyste  (Mk 7,19).
         Starotestamentowy obraz życia człowieka jest trudny. Człowiek obłożony został  wieloma zakazami i nakazami. Faryzeizm jeszcze bardziej pogłębił tę sytuację. Jezus próbował przekonywać, że wszystko, co Bóg stworzył jest dobre i należy się z tego cieszyć: Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki!  (Łk 12,24). Niezależnie od słów Jezusa człowieka dotyka grzech, choroba i śmierć. Nawet dobre dzieła Boga mogą stać się pokusą, gdy nieumiejętnie się nimi gospodarzy. Czy zwykły człowiek ma wpływ na najmniejsze ślady stworzeń (wirusy), które są dla człowieka najgroźniejsze? Śmierć człowieka jest zadana, a nie proponowana. Człowiek, choć wolny, musi poruszać się wśród prawie niezależnych od niego zjawisk. Ponadto ciągle jest ostrzegany o nadchodzącym sądzie Bożym. Czy dobro i zło jedno mają źródło? Nie jest to możliwe? Zło nie może pochodzić od tego samego źródła. Jest on dziełem przeciwstawnym dobru. Jezus pragnął przeciwstawiać się złu (złym zjawiskom) w obrazie walki z szatanem. Taka była wtedy mentalność. Szatan obrazował zło, ale pośrednio łagodził winę grzesznika. I rzekła niewiasta. Wąż (szatan) mię zwiódł, i zjadłam (Rdz 3,13). Ten rodzaj faryzeizmu (zakłamania) jeszcze nie mógł zostać pokonany. Zbyt silna była tradycja i  wiara w modele konceptualne wypracowane w kultach religijnych. 
          Do dnia dzisiejszego faryzeizm pozostał w religii chrześcijańskiej w obłudzie, dwulicowości, hipokryzji, przewrotności, pysze i zakłamaniu. Tak jak Żydzi są autorami faryzeizmu, tak Kościół jest ich kontynuatorem[1]. Wprowadził do obrządku religijnego wiele własnych zakazów i nakazów, które skrzętnie egzekwuje w swojej pysze. Ich celowość stała się przewrotnością (faryzeizm). W dalszym ciągu Bóg jest obrażany błędnymi koncepcjami, które są przypisywane Bogu, np. nagminnie w literaturze religijnej pisze się: Bóg stworzył i stwarza z niczego. Tym samym Boga przedstawia się jako czarodzieja, który jednym ruchem, czy słowem, powołuje do istnienia, nie zważając na obowiązujące Go własne prawa przyrody. Bóg w każdym wypadku stwórczym udziela swojej mocy, która w postaci energii uzasadnia prawo zachowania energii. Ktoś powie, że to tylko skrót myślowy, słowna niedoskonałość i nie ma się czego czepiać. Może i tak, ale takich niedoskonałości jest wiele w doktrynie chrześcijańskiej. Czas jest, aby to uporządkować i zmienić.



[1] W tym wykładzie pomijam faryzeizm samych kapłanów.