Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 lutego 2015

Biblijne cytaty

          Przyznaję, że często w swoich tekstach korzystam z wersetów biblijnych. Nie znaczy, że nie mam uwag krytycznych do nadmiernego i bezmyślnego z nich korzystania. Trzeba wiedzieć, że nawet najmądrzejsze zdania obejmują tylko wycinek prawdy, albo prawdę wybiórczą. Aby rozumieć Pismo święte trzeba poznać go całościowo. Wyrwane zdania z kontekstu mogą być wykorzystane do celów niepochlebnych. Jak mówi się: przy pomocy Pisma świętego można udowodnić każdą zbrodnię. W młodości przestrzegano mnie, że jest to księga przepełniona erotyzmem, gwałtami, zbrodniami itc. Taka opinia jest przykładem jednostronnego jej czytania. Prawdopodobnie szukano w niej erotycznych sensacji.
          Dzisiaj wiem również, że np. niektóre cytaty Jezusa są nierzetelne, niedokładne, a nawet zmyślone. Nie dziwię się, bo spisywano je wiele lat po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Badaniem prawdziwości słów Jezusa zajmują się egzegeci. Wierzę, że można wyłapać cytaty, które są wątpliwe. Niektóre z kolei mają duże prawdopodobieństwo prawdziwości.
          Korzystając z mów (logia) Jezusa Chrystusa trzeba zachować roztropność. Można ze złej oceny treści inputować Jezusowi nie tylko zdania, ale przekręcać Jego intencje. Jestem pewien, że nauka Jezusa została nie do końca właściwie odczytana. Wielokrotnie, w czasie pisania tekstów dawałem temu wyraz.
          Podobnie jest przy korzystaniu z przekazów (apokryfów) pisanych przez starożytnych pisarzy, apologetów, teologów. Niestety trzeba  zachować ostrożność, aby nieopatrznie rozumieć zamysły autorów. Niedoskonałość źródeł trzeba traktować jako coś naturalnego. Teksty pisali ludzie przy całej swej niedoskonałości. Tłumaczenia też nie są dosłowne z przyczyn obiektywnych. Wielu nadgorliwych tłumaczy dopisywało do tekstów własne przemyślenia. Podobnie jest w innych religiach. Talmud redagowano do średniowiecza. Dzisiaj Żydzi mają problem z niektórymi dopiskami w nich zapisanymi (np. nienawiść do chrześcijaństwa).
          Ewangelie pisało czterech ewangelistów. Niestety są niespójności, własne stawki i koncepcje teologiczne. Najwięcej własnych koncepcji wprowadził Ewangelista Łukasz. Mateusz usilnie forsował ciągłość Starego Testamentu z nową Ewangelią, a Ewangelia Jana jest wykładnią teologiczną szkoły Janowej.
          Moja matka (92 lata) z niedowierzaniem przyjęła tę wiadomość. Nauczona była ona z wiernością i wiarą przyjmować wszystko, co głosi Kościół.
Próbuję tłumaczyć jej, że prawda jest tylko celem asymptotycznym. Do prawdy się dochodzi. Nikt nie zna prawdy, tylko Bóg. Nawet cytat z Ewangelii św. Jana:
I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J,8,32) jest niedokładna i myląca, bo prawdę nie poznamy nigdy. Jezusowi chodziło o prawdę grzechu. Kto pozna prawdę o dramacie grzechu, może się od niego uwolnić. W tym ujęciu cytat jest właściwie rozumiany.

          Szukanie prawdy można porównać do głodu. Kto ma tego typu pragnienia, już może czuć się szczęśliwy.

piątek, 27 lutego 2015

Spór o słowo „współistotny”

          Sobór Nicejski przyjął, że Jezus Chrystus jest „współistotny” (homoousios) Ojcu. Nie wszyscy mieli zaufanie do tego pojęcia. Słowo homoousios, w potocznej mowie greckiej było używane w związku z jakimiś przedmiotami (dwie monety wykonane z tego samego materiału). Wydawał się im zbyt trywialny i materialny. Pojawiły się spory odnośnie tego terminu. Oskarżano się o sabelianizm (zaprzeczał istnienie hipostaz Trójcy Świętej. Sabelianie uważali, ze istnieje jeden Bóg Ojciec, a Syn i Duch Święty są sposobami Jego samowyrażania się). Wielkim zwolennikiem homoousios był  papież Atanazy. Kościoły wschodnie potępiły go.
            Na Soborze Nicejskim słowo homoousios znalazło się w nicejskim Credo i zostało przyjęte niemal jednogłośnie.  Biskup ariański Euzebiusz, w tym grupa antyariańska, po śmierci Konstantyna wymazali swoje podpisy pod aktami soboru. Niepewność „prawdy nicejskiej” spowodowała, że arianie i sam Ariusz zostali odwołani z wygnania. Wydaje się, że Konstantyn również nie popierał idei homoousios.
          Z kolei papież Atanazy został zesłany na wygnanie. Pozbywano się zwolenników Credo nicejskiego różnymi metodami, w tym oszczerstwami natury politycznej lub moralnej.
          Po śmierci Konstantyna cesarstwo zostało podzielone między dwoma jego synami. Na Zachodzie Konstans uznający postanowienia Soboru Nicejskiego i na Wschodzie Konstancjusz pozostający pod wpływem teologów ariańskich.  Po zabójstwie Konstansa cesarstwo znowu się zjednoczyło.  Wschód próbował znaleźć własną wykładnie Credo, niekoniecznie po linii Ariusza. Odrzucano formułę skrajnego arianizmu: Syn pochodzący z nicości; był czas, Kiedy Syn nie istniał.
          Do sporu dołączył się anomeizm, doktryna mówiąca, że Syn nie tylko nie jest współistotny Bogu, ale jest całkowicie różny. Spory powodowały zwoływanie synodów. Papież Liberiusz, złamany latami wygnania został zmuszony do podpisu heretyckiej formuły z synodu z Sirmium. W końcu cesarz Konstancjusz przychylił się do zwolenników homoousios. W 360 r. uroczyście proklamowano wyznanie wiary.
         Po wstąpieniu na tron Juliana Apostaty odbudowane zostało stronnictwo Konstancjusza. Sytuacja ponownie zaostrzała się. Od 362 r. pojawiła się doktryna Apolinarego z Laodycei, rygorystycznego nicejczyka. Kwestionowana boskość Syna przerzuciła się na kwestionowanie boskości Ducha Świętego. Arianizm ożywił się. Biskupi o różnych orientacjach wzajemnie się zastraszali. Pojawiły się schyłki i wygnania. Papież Atanazy (295–373) kolejny raz został wypędzony z Aleksandrii.
          Jak widać boskość Jezusa nie wszystkich przekonywała. Spory trwały dziesiątki lat. Czy w końcu zwyciężyła prawda? Zbyt wiele było politycznych interesów i brak wiedzy teologicznej cesarzy, którzy przejęli kontrolę nad wiarą.
         Mentalność Wschodu intuicyjnie podchodziła do natury Jezusa  Chrystusa. Oni czuli, że coś nie gra, nie pasuje w doktrynie Syna Bożego. Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu, a nie zrodzony już Bogiem, który istniał od zawsze.

         W rezultacie zwyciężył ortodoksyjny katolicyzm, kosztem nadbudowy teologicznej, która przesłoniła prawdę faktograficzną (filozoteizm).

czwartek, 26 lutego 2015

Sobór Nicejski

          Ponieważ działania Ariusza były znaczne i obejmowały coraz większy obszar cesarstwa, zaniepokojony Konstantyn zwołał powszechny sobór ekumeniczny w Nicei w 325 roku. Papież Sylwester nie chcąc konkurować z cesarzem, wydelegował na sobór dwóch swoich rzymskich kapłanów. Podrzędność wobec cesarza, to cena jaką musiał płacić dotychczasowy niezależny kościół po otrzymaniu wolności i przede wszystkim pieniędzy (subwencji). Religia chrześcijańska stała się instrumentem polityki wewnętrznej państwa. Z jednej strony cesarstwo dawało Kościołowi opiekę i oparcie, z drugiej, uzależniło go od siebie. Aby ukryć przed światem nieudolność papieża Sylwestra sfabrykowano dokument tzw. „Donację Konstantyna”, w której ponoć cesarz przekazał papieżowi władzę nad Rzymem, nad Italią oraz całym Zachodem.
          Na soborze wzięło udział około 250 – 300 biskupów (przeważali Ojcowie ze Wschodu). Uczestniczyli w nim m.innymi Euzebiusz z Cesarei i Atanazy Wielki. Zwołany przez Konstantyna sobór odbył się pod jego przewodnictwem. Zastępował go Hozjusz z Kordoby.
          Dla Konstantyna była to rozgrywka polityczna. Na jego oczach jego imperium dzieliło się przez jakiś spór teologiczny. Pragnął zjednoczenia narodowego, Wschodu i Zachodu. Wolność religijna dawała mu takie gwarancje. Dla świętego spokoju zesłał Ariusza na obczyznę. Sam zrehabilitował go gdy się nieco uspokoiło.
          Sobór trwał trzy miesiące. Końcowym aktem soboru było potępienie nauki Ariusza, ogłoszenie dogmatu o boskości Syna i Jego równości z Ojcem w postaci sformułowania „nicejskiego wyznania wiary”, który obowiązuje do dnia dzisiejszego. Wyznanie nicejskie jednoznacznie określiło pochodzenie Syna od Trójcy jako zrodzenie, a nie stworzenie. Dogmatyczne stwierdzenie bóstwa Jezusa Chrystusa,  siłą rzeczy przyczyniło się do ogłoszenia Maryi jako Bogarodzicy (Theotokos, ostatecznie potwierdzonego w 431 r. na soborze w Efezie).
          Filozoteizm ujął boskość Jezusa w Akcie działającym. Osoby z Trójcy świętej działają podobnie, w zjednoczeniu z wolą Ojca. Należy zaznaczyć, że pojęcie Trójcy, Syna Bożego i Ducha Świętego pochodzą z ludzkich rozważań i częściowo od słów Jezusa. Tak to widzi i skomentował Kościół. Ile jest w tym obiektywnej prawdy? Nie znaczy, że Osoby te, poza Ojcem i Synem, są bytami ontologicznymi (Duch Święty). Przyjmując ludzki punkt widzenia, od ludzi zależy jak chce postrzegać Stwórcę.

          Dla mnie Bóg jest Jedyny i nie ma innego. Trójca Święta jest tylko Jego troistym obrazem. Syn jest pierwszym dziedzicem Boga. Jego boskość mieści się w moim wyobrażeniu koncepcji Stwórcy odnoście przyszłej roli ludzkich stworzeń w ewolucji Świata.

środa, 25 lutego 2015

Arianie

          W IV wieku w Kościele Wschodnim wielkim problemem stał się arianizm. Jego twórcą był kapłan wykształcony w szkole antiocheńskiej, działający w Aleksandrii o imieniu Ariusz (256 – 336 r.).  Zakwestionował on dogmat o Trójcy świętej i zaprzeczał boskiej naturze Chrystusa. Uznawał pochodzenie Syna od Boga na zasadzie stworzenia/zrodzenia. W ten sposób pomniejszał wartość Logosu, który  jest traktowany jako współwieczny z Ojcem. Ariusz twierdził, że Syn nie istniał, zanim nie został zrodzony; był czas gdy Słowo nie istniało. Ariusz uważał, że doktryna o Trójcy jest niebiblijna. Twierdził, że Jezus Chrystus jako Syn Boży jest poddany Bogu: Ojciec mój, który Mi je [życie] dał, jest większy od wszystkich (J 10,29); Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28) i został stworzony przez Ojca.
          Cesarz Konstantyn dążąc do jedności religijnej zwołał w 325 r. w Nicei I Sobór powszechny. Na soborze zwyciężył kierunek, że Ojciec jest równy Synowi w Trójcy Świętej. W kilka lat później doszło do sporu pomiędzy opozycją a prawowiernością nicejską. Ważną rolę w sporze odegrał diakon z Aleksandrii św. Atanazy, późniejszy papież, który pięciokrotnie wypędzany pozostawał wierny swojej ortodoksji. Uważał, że gdyby Jezus Chrystus był stworzony, to wierni oddając Mu cześć boską, popełnialiby bałwochwalstwo[1].
          Arianizm rozwijał się niezależnie. Wyszedł poza obręb imperium rzymskie. Przyjęły go ludy germańskie nad Morzem Czarnym (z wyjątkiem Franków).
           Podejście filozoteistyczne ma wiele podobieństwa z arianizmem. Trójca święta jest traktowana jako element niekonieczny (poligamiczny) w wierze Chrystusowej, a boskość Jezusa uznaje z chwilą śmierci Jezusa, gdy Chrystus został wywyższony do roli Ojca i to w sensie dynamicznym (Aktu działającego). Chrystus łączący się z wolą Ojca działa podobnie jak Bóg Ojciec. Pogląd Kościoła o odwiecznie istniejącej Trójcy jest nie do przyjęcia i świadczy o dowolnej interpretacji dogmatyków.  Idee Trójcy Świętej można przyjąć jako obraz działania Bożego (Aktu działającego) przez Ojca, Syna i ideę samego Aktu działającego (dynamiczny obraz działania Boga, sama moc Boga) pod postacią Ducha Świętego.
          Filozoteizm, jak w większości przypadków innych doktryn, dostrzega i różnice w poglądach. Ariusz próbując wyjść z pułapki Logosu mówił o „dwóch Logosach”; Boga i Syna. Ariusz twierdził, że Bóg nie wchodzi ze światem w bezpośrednią styczność. To jest połowiczna prawda. Owszem z racji danej człowiekowi wolności nie determinuje człowieka, ale świat wymaga stałego podtrzymywania jego w jego istnieniu. Ariusz odmawiał Chrystusowi ludzkiej duszy, jej miejsce miał zajmować Logos.  
           Sobór Nicejski traktował Syna – Boga ontologicznie (jako byt samodzielny), jako Drugą Osobę boską. Według filozoteizmu jest to nieuprawnione, mylące, poligamiczne. Aby stworzyć odpowiednią aurę, Kościół powołuje się na tajemnicę trynitarską – zupełnie niepotrzebnie. Trzecia Osoba boska – Duch Święty ontologicznie jest nieporozumieniem i nadinterpretacją słów Jezusa. Jezus mówiąc o zesłaniu Ducha Świętego miał na myśli dynamiczny obraz Aktu działającego, zesłanie samej mocy Boga (nie ma tu nic z bytu). Upraszczając, można powiedzieć, że Jezus zapowiadał siebie samego w przyszłych działaniach duchowych.
          Soborowi Nicejskiemu przewodniczył sam cesarz Konstantyn Wielki. Kilka dni przed śmiercią cesarz przyjął chrzest z rąk ariańskiego biskupa Euzebiusza z Nikomedii.
          Sobór konstantynopolitański z 381 również potępił nauki Ariusza. Mimo potępienia doktryna Ariusza była akceptowana. Był taki moment w historii, że arianizm zawładnął prawie całym imperium rzymskim. Mocno zakorzenił się u Germanów. Wizygotów. Wandalowie przebywający do Hiszpanii byli arianami. Wielu biskupów katolickich zostało zesłanych na ciężkie prace na Korsykę i Sardynię. Dopiero w 525 roku, za króla Hilderyka, ogłoszono zwycięstwo wiary katolickiej.
         Papież Liberiusz (325–366) nigdy oficjalnie nie potępił szerzącej się herezji, a nawet można przypuszczać, że ją wspierał. Historia uważa go za arianina.
          Bracia polscy ze względu na nieuznawanie dogmatu o Trójcy Świętej nazywani byli arianami polskimi. Ruch braci polskich miał charakter wybitnie elitarny, skupił wielu literatów i naukowców, obok zwykłych wyznawców; Za podstawę swojej doktryny bracia polscy uważali wyłącznie Biblię. Wyznawali zasadę braterstwa wszystkich ludzi. W początkowym okresie wywodził się z tego bezwarunkowy pacyfizm, a także odmowa służby państwu, zarówno na urzędach wojskowych jak i cywilnych jako formy wywyższenia, potępienie kary śmierci. Arianie potępiali używanie oręża.



[1]  Atanazy ma rację gdy Trzy Osoby Boskie rozważa się ontologicznie (osoby samodzielne). Filizoteistyczne podejście do Boga jako Aktu działającego wydziela niejako samo działanie Boga od substancji Boga. Bóg jest tylko w działaniu. Jezus Chrystus jest Bogiem gdy jest w działaniu, a sama moc Boża w działaniu zobrazowana jest w Duchu świętym. 

wtorek, 24 lutego 2015

Piękno w prostocie

          Bóg jest bytem prostym, niezłożonym. Piękny w swojej prostocie. Tak samo religia powinna być prosta, nieskomplikowana i zrozumiana. Samo powołanie Świata do istnienia opiera się na prostocie działania Stwórcy. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii. Energia na podstawie ustalonych przez Stwórcę praw przyrody weszła w zawiłość istnienia. 
          Świat jawi się każdemu inaczej, ale Prawda jest jedna. Jest nią rzeczywistość. Wszelkie prawdy religijne i naukowe muszą być spójne. Nikt nie jest w stanie podważyć istnienia Przyczyny sprawczej. Podobnie jak nie można udowodnić istnienia Stwórcy osobowego. Wynika On jednak z porządku logicznego i konieczności Jego istnienia. Kościół nie musi obawiać się, że ktoś zaprzeczy istnienie Boga. Ci co zaprzeczają, należą do tych, którzy jeszcze nie dojrzeli. Kościół nie musi się niczego, ani nikogo bać. Z tego też powodu nie ma potrzeby obudowywać religii koncepcjami ezoterycznymi, gnostycznymi, figurami konceptualnymi. Pierwszy krok w oczyszczeniu religii uczynił Jezus. Ponad 600 praw judaistycznych sprowadził do dwóch. W nich zawarta jest cała koncepcja Stwórcy.
          Teologia rozbudowała się  w zawiłe pojęcia próbujące tłumaczyć zamysły Stwórcy. Zupełnie niepotrzebnie. Np. do czego jest potrzebna konstrukcja Trójcy Świętej?   Czy przez Trójcę Świętą Bóg inaczej podtrzymuje świat w istnieniu? Szatan dawno się zestarzał i powinien zejść z areny bytów konceptualnych. Anioły również spełniły swoje zadania. Dzisiaj ważne jest osobiste trwanie przed Stwórcą. Osobista relacja z Bogiem, bo człowiek dorósł do wyprostowanej postawy wobec Stwórcy. Człowiek musi znać swoje miejsce zadane przez Boga. Czekają człowieka rzeczy niezwykłe. Bóg prowadzi człowieka do swojego dziedzictwa.
         Różne odczytywanie prawdy winno sprowadzać się do spójności. Kapłani winni się zmieszać z ludem. Tak jak święci żyjący wśród nas. Wszelkiego rodzaju nadbudowy są obrazem pychy. Wydumane teorie, modele przestrzenno czasowe, idee z kosmosu jedynie otumaniają ludzi. Nawet słynny wzór A. Einsteina pokazuje jedynie zależność energii od masy i prędkości, ale dokładne wyliczenie ilościowe jest niemożliwe w warunkach granicznych. Wzór A. Einsteina jest piękną wizytówką i znakiem, że do prawdy stale się zbliżamy. Prawda sama w sobie jest niepoznawalna, bo wszystko pochodzi od Niepoznawalnego.

          Dzisiejsza teologia, przez swoja zawiłość wpada czasem w czarną dziurę. Wtedy teolodzy mówią, że doszliśmy do tajemnicy Boga. Przykładem jest twierdzenie, że Bóg, nie wiedząc dlaczego, wybrał sobie naród Żydowski i jemu się Objawił. Bzdura. Bóg nie może mieć zachcianek. Wszelkie dobra, a przede wszystkim Swoją Miłość rozdaje wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, czy dary od Boga przyjmuje, czy odrzuca. Prawda jest inna. To naród Żydowski otworzył się na Boga i odczytał Jego zamysły (częściowo).

poniedziałek, 23 lutego 2015

Idea Boga

          Do koncepcji wiary katolickiej została wprowadzono idea Boga jedynego i Osobowego. Stało się to poprzez odczytanie stanu Prawdy przez Abrahama. Bóg uszlachetnił umysł ludzki do posiadania w sobie Idei Boga. Idea ta mocno koreluje z hipotezą naukową wskazującą konieczność istnienia przyczyny sprawczej, która powołała Świat do istnienia. Sam świat, jego struktura, matematyczność, konstrukcja, piękno są podstawą do uznania tej hipotezy za aksjomat. Bóg jest Samym Istnieniem. Tę Prawdę wypracowała teologia judaistyczna.
         Idea Boga wcielonego w Jezusa Chrystusa powstała o dwa tysiące lat później wg zamysłów teologów chrześcijańskich. Nasuwa się pytanie, czy było to odczytanie już istniejącej prawdy, czy koncepcja nowa, dołożona?
         Uczłowieczenie Boga wydaje się mniej możliwe od procesu odwrotnego – ubóstwienie człowieka. Natura wyższa nie może zejść na poziom niższy. Dlaczego? Po zawsze taka istota miałaby swoją pierwotną doskonałość. Bóg człowieczy jest fikcją, też pod względem filozoficznym. Człowiek stającym się Bogiem byłby Jego karykaturą, profanum. Niezniszczalne nie może przechodzić w niszczalne. To sprzeczność logiczna. To co jest doskonałe, zawsze pozostaje doskonałe, z samej definicji. Ujmując Boga jako przebierańca w ciało ludzkie jest infantylne i godzi w Jego godność.  Sam pomysł, aby Boga sprowadzać w rzeczywistość i naturę ludzką (Deus humanus) uważam za wielkie nadużycie koncepcyjne. Człowiek chciałby, aby Bóg stał się kimś konkretnym, namacalnym, widzialnym i historycznym. Tę koncepcję forsuje Ewangelia Jana: Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9). Owszem można używać porównania, że Jezus jest obrazem (ikoną) Boga. Obraz ma swoje prawa (np. karykatura). Zawsze zajmuje miejsce niższe niż to, co przedstawia. Jeżeli Jezus użył ww słowa, to miał na myśli swoje działania. Jezus działał jak Ojciec. Uczynki mogą być podobne, ontologicznie nie jest to możliwe. Nie jest to tożsame, że Bóg wcielił się w Jezusa.
          Zupełnie co innego jest wywyższenie Jezusa Chrystusa na poziom Boga. Zresztą wywyższenie traktuję jako udzielenie Jezusowi możliwości działania jak Bóg w Akcie działającym.
          Trudno zrozumieć uzurpowanie sobie kościoła do posiadania Prawdy. Jak pisze ks. prof. Czesław Bartnik (Dogmatyka): Idea Boga rozwija się w ludzkości wiecznie (I tom. s.95), to znaczy, że do Prawdy się dochodzi, a nie posiada. 

         Kościół operuje pojęciem prawdy objawionej. Prawdę taką należy kojarzyć z działaniem, z wiernością Bogu, żyć wg Bożych przykazań. W tym mieści się „mówienie prawdy”. Przywoływanie jej do zagadnień ontologicznych jest nieporozumieniem.

niedziela, 22 lutego 2015

Chrystianizacja Cesarstwa Rzymskiego, Donatyzm

         Swoboda religijna natychmiast dała o sobie znać. Wzrosła ilość kościołów. W samym Rzymie było ok. 40. Cesarzowa matka, św. Helena i siostry Konstantyna były chrześcijankami. Dla Kościoła były hojne i szczodre.
        Po raz pierwszy wybitne osobistości chrześcijańskie zaczęły pełnić najwyższe funkcje. Wszelkie przeszkody ewangelizacji zostały usunięte. Równocześnie pojawiły się pierwsze zarządzenia ograniczające praktyki pogańskie. Zabroniono składania ofiar, magii i wróżenia w prywatnych domach.
          Na krótko pokój Kościoła został zachwiany po wstąpieniu na tron Juliana Apostaty (361–363). Był to jednak epizod bez przyszłości. Następni cesarze, bardziej lub mniej, przyczyniali się do chrystianizacji Cesarstwa Rzymskiego.
          Po pierwszej euforii pojawiły się nowe problemy. Kościół stawał się dwubiegunowy. Z jednej strony był instytucją sensu stricto kościelną, a z drugiej strony instytucją świecką z całym obciążeniem ekonomicznym, prawnym, wymagająca zarządzania, kierowania, sądzenia, pomagania itc.
         Organizacja Kościoła rozszerzała się o metropolie z biskupami. Wszyscy oni jednakowo podlegali bezpośredniej władzy stolicy rzymskiej, pełniącej względem nich rolę metropolii. Władza świecka, siłą rzeczy, przenikała mury Kościoła. Spory religijne będą składane na ręce cesarza i jego urzędników. Władza cesarska zaczęła się jawić jako ziemski obraz Królestwa Bożego. Cesarz
stawał się odpowiedzialny za życie wyznawców i mieszkańców cesarstwa. Cesarz pragnął czynnie uczestniczyć w życiu Kościoła. Nie tylko  chciał ułatwiać zbieranie się synodów, soborów, ale  chciał w nich czynnie  uczestniczyć. Cesarz chrześcijanin uzurpował sobie prawo wodza nad ludem chrześcijańskim (cezaropapizm).
        Ta skłonność przyniosła nierozwiązywalne problemy w kolejnej epoce sporów teologicznych, które zaczęły nadchodzić. Zaczęto podważać definicje dogmatów. Wyłoniły się spory personalne co do ważności nominacji, lub złożenia z urzędu biskupów, a także ekskomuniki. Prawda teologiczna nie była dobrze udokumentowana. Świeckość, cezaropapizm,  upragniona wolność kościoła, to wszystko powodowało niepokoje. IV wiek to okres wielkich indywidualności teologicznych, dumnych charakterów (św. Atanazy, Ariusz, Donat), schizm, sprzeczności, rozdartych dusz i sumień.
       Jeszcze za życia Konstantyna pojawiła się afrykańska schizma donatystów, jako pozostałość po prześladowaniach Dioklecjana. Chodziło o biskupów, którzy wydali święte Księgi urzędnikom przybyłym rewidować kościoły. Wybrano Donata, człowieka energicznego. On to wprowadził do kościoła schizmę. Zaprzeczył on wszystkie sakramenty udzielone przez biskupów „zdrajców”. Swój kościół uważał za „czysty”. Był w sporze z Cecylianem reprezentantem linii kościoła rzymskiego. Donatyści ubiegali się o subwencje cesarskie, których nie otrzymali. Cesarz wydał ustawę przeciwko schizmatykom, którzy zostali zmuszeni do oddania swoich kościołów. Donatyści stawiali opór. O dziwo odnieśli sukces. W 321 r, ogłoszony zostaje wobec nich edykt tolerancyjny. W kolejnych latach polityka względem nich zmieniła się. Julian uważał, że pozostawienie chrześcijanom możliwości wzajemnego znieważania się jest korzystne. Gracjan z powrotem konfiskował ich kościoły (376–377). Cesarz Honoriusz, pięciokrotnie zmieniał swoją politykę względem nich. W końcu zwołał wielką konferencję, na której, w ich zwalczaniu, aktywną rolę odegrał św. Augustyn. Najazd wandalów zakończył działanie kościołów Afryki rzymskiej.

          Pozostała jedynie refleksja, że niewiele potrzeba było, aby w kościele zaistniały spory wzajemnej niechęci, wyniszczania się. Ci co  uważali się za świętych byli bardzo aktywni, skorzy do bójek i nietolerancyjni.

sobota, 21 lutego 2015

Odczytanie Boga czy Jego Objawienia

          Proszę rozważyć dwie tezy:
1)  Czy Bóg Objawił się człowiekowi wg własnych poczynań?
2) Czy człowiek przez otrzymaną zdolność od Boga odczytał Jego wolę, zamysły i  inne prawdy?

Ad.1 Jak pisze w Liście do Hebrajczyków: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1,1).  Z tekstu wynika, że Bóg z własnej inicjatywy, wielokrotnie próbował skontaktować się z człowiekiem. Można mniemać, że nie zawsze Mu się to udawało. Nie zawsze był właściwie rozumiany. Inaczej mówiąc ponosił porażkę swoich poczynań, co w przypadku doskonałości Boga jest mało prawdopodobne[1]. Można też inaczej interpretować słowa Pawła. Bóg objawiał się powoli i na miarę ludzkich możliwości. Przez proroków przekazywał swoją wolę. Poprzez działania neurotyczne, prorocy, hagiografowie, pod natchnieniem, czerpali wiedzę od Boga. Przez ludzką niedoskonałość wiedza boska była skażona reinterpretacją i słownym przełożeniem objawienia. W pierwszej tezie akcentowana jest inicjatywa Boga.

Ad.2 Bóg, z racji boskiej natury nie może objawiać się na sposób zmysłowy. Pozostaje jedynie autostrada duchowa, która łączy Stwórcę ze stworzeniem. Bóg dał każdemu człowiekowi łaskę i dar Jego pragnienia. Czekał, aż w którymś momencie zostanie odczytany. Ten czas nadszedł. Najlepiej uczynili to hebrajczycy. Religia jest więc pochodzenia ludzkiego. Bóg dał narzędzie, a człowiek uczynił z niego pożytek. Człowiek, otwierając się na Boga uruchamia autostradę duchową, która ułatwia rozpoznanie Prawdy. Prawdą jest Bóg i Jego zamysły. Jezus absolutnie wykorzystał dary Boga. On też najlepiej odczytywał zamysły Stwórcy. W drugiej tezie akcentowane jest działanie człowieka. Zgodne jest to ze słowami Pisma św. które mówi, że Bóg pozostawił człowiekowi ziemię, aby nią gospodarzył. Zaufał i czekał na owoce.

          Akceptacja drugie tezy jest bardzo ważna w skutkach. Przyjmując ją, należy z tej perspektywy rozważać wiarę. Człowiek jest założycielem i inicjatorem religijnym. Wartość religijna zależy od mądrości jej twórców. Przykładem są inne religie, jak islam, religie Wschodu. To nie Bóg jest ich sprawcą, ale człowiek. Kościół Chrystusowy pochodzi od Jezusa Chrystusa, ale kościół chrześcijański istnieje na bazie ludzkiej koncepcji. Przez ludzką słabość mocno wypaczył idee Jezusa.

          Czy jest możliwe na nowo odczytać zamysł Boga? Uważam, że zebrany materiał przez wieki daje taką możliwość. Na początku trzeba dokonać akceptacji Jego istnienia jako koniecznej przyczyny sprawczej. Ten aksjomat jest konieczny aby cokolwiek zrozumieć. Bez tego aksjomatu dalsza dyskusja nie będzie mieć bazy i podstaw do dalszych rozważań. Ilość informacji poszlakowych będzie zwiększać prawdopodobieństwo określenia Jego przymiotów, a także rozpoznania Jego woli, koncepcji. Niestety Stwórca sam pozostaje nieokreślony, co do swojej natury i substancji. Tajemniczość Boga nie może być dla człowieka przeszkodą w Jego rozpoznaniu.
          Czy człowiek ma prawo na takie badania? Można przedstawić wiele racji, że Bogu to nie przeszkadza, ani nie ujmuje w Jego godności. Bóg dał człowiekowi rozum, aby się nim posługiwał.
          To co rzuca się w oczy, to ścisły związek Boga z jedyną istotą rozumną na ziemi jakim jest człowiek. Ta ścisła relacja może być wykorzystana w dalszych badaniach. Człowiek odkrył w sobie naturę duchową. To wspólna platforma istnienia. Ona też jest autostradą wzajemnego porozumienia. Człowiek ma więc wszelkie dane ku temu, aby na nowo nie tylko poznać zamysły Boga, ale na nowy sposób Jego doświadczyć.



[1]  Wschód nie rozpoznał w Nim Osoby. Semici mieli szczęście rozpoznania Boga.

piątek, 20 lutego 2015

Prześladowania Dioklecjana oraz edykt Konstantyna

          Ostatnie prześladowania chrześcijan miały miejsce za cesarza Dioklecjana  (284–305). Wraz z nim odżyła pogańska religia. Przez chrześcijaństwo, u pogan, zmienił się pogląd na bóstwo, które stało się bardziej transcendentne. Dioklecjan uważał się za potomka boga Jowisza. Pod koniec swojego panowania wydał kilka edyktów przeciw chrześcijanom. Ze względu na własne problemy polityczne, cesarstwo przybrało formę totalitarną i wprowadziło surową dyscyplinę. W takiej sytuacji łatwo było ściągnąć na siebie represje – więzienie, tortury i śmierć w  strasznych mękach. Pierwszy edykt nakazywał konfiskatę świętych ksiąg i naczyń oraz zburzenie kościołów. Chrześcijanie pozbawieni zostali swoich praw. Drugi edykt nakazywał aresztowanie „przełożonych Kościoła”. Trzeci edykt uwalniał tych, którzy brali udział w libacjach i w składaniu ofiar pogańskim bogom. Czwarty edykt był podobny do edyktu Decjusza – wszyscy w cesarstwie muszą złożyć ofiarę bogom pod groźbą tortur, śmierci lub zesłania do kopalń. Prześladowania Dioklecjana naruszyły życie Kościoła. W różnych miejscach cesarstwa prześladowania były różne. Najbardziej surowe były na Wschodzie i trwały do wiosny 313 roku. Po  Dioklecjanie, który abdykował w 305 roku nastał Maksymin Daja, który wraz z wysokim urzędnikiem Galeriuszem byli jeszcze większymi fanatykami. Prześladowania rodziły postawy obronne. Były one w szerokim spektrum.  Od męczeństwa po letniość wiary. Bezsens prześladowań zauważył sam Galeriusz, który na sześć dni przed swoją śmiercią ogłosił 311 r. w Nikomedii edykt tolerancyjny. Maksymin Daja pod naciskiem współregentów Konstantyna i Licyniusza również odpuścił w prześladowaniach.

          W tym czasie było wielu chętnych na piedestał cesarski. Wygrał Konstantyn (306–338). Był on poganinem, ale tolerancyjnym. Nawrócił się na chrześcijaństwo, ale zwlekał z przyjęciem chrztu. Ma na swoim sumieniu śmierć teścia, trzech szwagrów, najstarszego syna oraz żony. Trudno więc rozeznać kiedy stał się zwolennikiem nauki Jezusa Chrystusa. Swoje dzieci kazał wychowywać w duchu chrześcijańskim. Anegdota o tarczach ozdobionych chrześcijańskimi symbolami w bitwie na Moście Mulwińskim, w której zginął  jego przeciwnik Maksencjusz (312) ma niewiele prawdy w sobie. Powstała 6–8  lat po tym wydarzeniu i miała idealizować Konstantyna. W 313 roku współrządca Licyniusz zredagował uchwałę, która przyznała chrześcijaństwu statut prawny religii państwowej. Konstantyn po zwycięstwie nad Maksencjuszem zaczął  obdarowywać chrześcijan względami, dotacjami pieniężnymi,  ulgami podatkowymi. Od 315 r. pojawiły się pierwsze symbole chrześcijańskie na monetach. Sądy biskupie odzyskały znaczenie i moc prawną. Kościołowi przyznano prawo do przyjmowania spadków. Otwarta został droga do bogacenia się Kościoła.

czwartek, 19 lutego 2015

Precyzja słów

          Kiedy mówi się o religii, ze względu na jej delikatną tematykę, bardzo ważna jest dyscyplina pojęć i precyzyjny dobór słów . Dla przykładu. Nie należy mówić o udowadnianiu wiary, lecz jej uzasadnianiu. Dowody na istnienie Boga pozbyłyby religię wiary, tego głównego narzędzia poszukiwania Stwórcy.
Scholastyka średniowieczna będzie zajmować się wyjaśnianiem Boga, natomiast tradycja starożytna chrześcijańskiej teologii zajmowała się Jego uwielbieniem. Kiedy odchodzi się od rozważań na temat Stwórcy używa się w dzisiejszych czasach pojęcia zawieszenia sądu. Osoby poszukujące Boga stawiają tezy teologiczne.
          Brak odpowiedniego słownictwa i zakresu pojęć zawęża dialog. Bardzo często pojęcia są różnie definiowane. Podczas dialogu trzeba koniecznie ujednolicić pojmowanie używanych słów. Do swoich wykładów wprowadzam interesujące słowa  (często wyjaśniam w nawiasach, czy w przypisach), bo warto je zapamiętać, aby lepiej rozumieć apologetów, teologów, czy nawet katechetów.
          To co charakteryzuje teologię chrześcijańską, to oparcie się na Piśmie świętym i Tradycji. Teolodzy chrześcijańscy uważają, że w nim Bóg nakreślił swój plan Zbawczy i eschatologiczny. Pismo święte, mimo, że jest już rozpoznawane jako pewien obraz koncepcji Boga, to stale jest odczytywane niemal dosłownie. Obrazy mogą być odczytywane różnie, w zależności od intelektu czytających. Rodzą się w ten sposób różne doktryny wiary. Z wielości koncepcji, magisterium Kościoła, wybiera najbardziej pasujące do przyjętego modelu wiary. Czy jest to słuszna droga? Nie do końca. Najczęściej zwycięża koncepcja silniejszych (w sensie autorytetu). Hermetyzacja doktryny nie daje swobody rozważań krytycznych. Kościół od początku bronił się potępieniami różnych idei, które nie pasowały do przyjętej „prawdy”.
        Trzeba również pamiętać o stały zagrożeniu ze strony Cesarstwa rzymskiego. Chrześcijaństwo rodziło się w atmosferze burz politycznych, prześladowań, ortodoksji, poglądów schizmatycznych, millenaryzmu, ascetyzmu, pokuty i fanatyzmu religijnego. Okres ten był bardzo żywy i aktywny. Być może Duch Święty oddziaływał duchowo na swoich wyznawców. Ze spojrzenia ludzkiego, człowiek musiał własnym rozumem przedzierać się przez szum informacyjny. Nie zawsze dokonywał właściwych wyborów. Do dnia dzisiejszego pozostały w  wierze anachronizmy przodków.
          Jezus Chrystus uczył miłości. Przekazywał model religijności. Jego działania praktyczne były skromne, biorąc pod uwagę okres (ok. 3 lat) Jego działalności. Nie był organizatorem sensu stricto. Pomagali Mu apostołowie wzięci z ludu.

          Do założenia nowej religii trzeba fachowców, koncepcji, pieniędzy i ogromnego zaangażowania. Poza zaangażowaniem nie było podstawy, aby chrześcijaństwo zaistniało i się rozwijało. Fenomen ten można dopatrywać się w sile przesłania Jezusa i Jego nauki.

środa, 18 lutego 2015

Monastycyzm

          Wyznawcy Chrystusa mają poczucie, że ich ciało jest świątynią Boga. W ich przekonaniu męczeństwo jest nie tylko śmiercią w Chrystusie, ale zmartwychwstaniem w Chrystusie. Ideałem męczeństwa była śmierć Polikarpa, ucznia Jana Apostoła. Jak pisał Ignacy, biskup  Antiochii, jadąc na śmierć do Rzymu: Pozwólcie mi stać się żerem dzikich zwierząt.  Idei męczeństwa towarzyszył  ideał dziewictwa. Łukasz Ewangelista łączył dziewictwo z ofiarą Chrystusa, z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem (Łk 14,26–27). Przez dziewictwo pokazuje się doskonałą wierność Bogu. Ideały te stały się  bazą dla ruchu oderwania się od świata, ascezy i kontemplacji. Tak narodził się monastycyzm – ruch mnisi (eremitów) końca III wieku. Pierwsze ruchy mnisie powstały w Egipcie wśród egipskich chłopów i kultury koptyjskiej. Paradoksem było, że ucieczka od ówczesnej kultury stała się przyczynkiem do powstania instytucji o ogromnej doniosłości kulturotwórczej.
          Św. Antoni pustelnik (zm. 356 r.) był przedstawicielem monastycyzmu anachoreckiego (indywidualnego). Początkowy monastycyzm był uważany za bunt i ucieczkę od płacenia podatków. Św. Antoni rozumiał swoje życie jako pełną realizację ewangelii. Inspiracją do życia ubogiego były słowa Ewangelii:  Jeśli chcesz być doskonały, sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim i choć za Mną, będziesz miał skarb w niebie (Mt 19,21).
         Czas odosobnienia odkrywa w człowieku świat konfliktów i sprzeczności. Człowiek musi pokonywać własne słabości. Katecheza obrazuje to walką z szatanem na podobieństwo walki szatana na pustyni z Jezusem.
          Gdyby zaniechać tych biblijnych porównań i obrazów ezoterycznych, wiedza na temat psychologii życia pustelniczego byłaby prosta, rzeczywista i zrozumiała. Otoczona obrazami szatana, nabiera innego wymiaru. Faktografia wydarzeń jest inna. Prawda jest zatarta mitami. Tego typu działania są bardzo popularne  w religii chrześcijańskiej.

          Postawa mnisia św. Antoniego podobała się. Wielu wspólnie decydowali się na życie w odosobnieniu. Tak narodził się monastycyzm wspólnot – cenobityzm. Jej przedstawicielem był św. Pachomiusz (zm. 346 r.). Organizował wspólnoty klasztorne (miasteczka klasztorne). Pachomiusz jest twórcą pierwszej znanej reguły zakonnej. Jako były żołnierz rzymski położył nacisk na subordynację wobec przełożonego. Posłuszeństwo stało się główną cnotą mnichów. W poł. IV w. monastycyzm stał się ruchem masowym. Przybierał on nowe kształty. Św. Bazyli z Kapadocji (koniec IV w.) reprezentował monastycyzm intelektualny. Opracował on również reguły zakonne nieco bardziej łagodne od reguły św. Pachomiusza. 

wtorek, 17 lutego 2015

Lapsi

          W połowie III wieku w hierarchii Kościoła funkcjonowało już siedem stopni święceń (kapłani, diakoni, subdiakoni i niższe święcenia: ostariusze, lektorzy, egzorcyści, akolici). Coraz więcej było biskupów. Na synodzie w Rzymie w 251 r. zgromadziło się sześćdziesięciu biskupów. Podobnie rozwijał się Kościół afrykański. W Kartaginie pojawiła się wyjątkowa postać, Cecyliusz Cyprian (200/210–258). Był on przede wszystkim pisarzem. Jest autorem dzieła eklezjologicznego O jedności Kościoła katolickiego. W roku 248, po śmierci Donata został biskupem Kartaginy. Koncepcje teologiczne afrykańskie były bliższe azjatyckim niż tradycji rzymskiej.
          Tymczasem cesarz Decjusz (249–251) zażądał od obywateli składania ofiar „bogom nieśmiertelnym” i wyparcie się własnej wiary. Za spalenie paru ziaren kadzidła bożkom, w zamian, otrzymywali odpowiednie zaświadczenie. Wielu ulegało temu nakazowi. W Afryce zdarzyło się to nawet dwom biskupom. Kiedy po dwóch latach represje ucichły pojawił się problem „upadłych” (lapsi), którzy pod wpływem strachu i tortur wyparli się wiary. Zdania były różne. Niektórzy uważali, że lapsi mogą dostąpić pojednania po surowej pokucie. Takie stanowisko zajmował Cyprian. Tertulian wykluczał taką możliwość. Cyprian postępował podobnie jak papież Kalikst. Jak pisałem, Hipolit miał za złe papieżowi jego zbyt wielką tolerancję. Cyprian przedstawił swoje stanowisko Rzymowi. Rzym był wtedy bez papieża, gdyż Fabian został umęczony na początku prześladowań za Decjusza i nie było jeszcze następcy. Ważna postacią wśród kleru rzymskiego był Nowacjan. Do listu Cypriana podszedł ostrożnie. W zasadzie zgadzał się z Cyprianem, ale decyzję zostawił synodowi. Uważał jednak, że należy zgadzać się na pojednanie w obliczu śmierci tym, którzy w wystarczającym stopniu okazali skruchę.
          Kiedy wybrano papieża Korneliusza (251–253) Nowacjan wystąpił przeciwko niemu i kazał wyświęcić się na biskupa. Co do lapsi odsłonił wtedy własne stanowisko przeciw udzielania im przebaczenia. Pomiędzy papieżem i Nowacjanem rozgorzał spór. Korneliusz zwołał synod, na którym potępił Nowacjana. Cyprian zgodził się ze stanowiskiem Rzymu. Nie wszyscy jednak podzielali pogląd tych liberalnych.

          Na tle tych wydarzeń dorastała świadomość, że Kościół jest ludem, który łączy różnych ludzi, różnych orientacji o różnym poziomie intelektualnym, ekonomicznym itp. Jego stanowisko musi być elastyczne, wyboru najmniejszego zła i najwyższego dobra. Świat świętych, czystych idei jest poza ziemską przestrzenią. Życie doczesne jest pracownią szlifierską. Mogą powstawać szlachetne dusze, ale są to wyjątki. Kościół musi łączyć, a nie dzielić. Kościół musi mieć ludzką twarz o łagodnym obliczu, tolerancji, uśmiechu, pogody ducha. Jedynie, gdy pojawia się jednoznaczne zło, winien zajmować stosowne i jednoznaczne stanowisko. Tak z resztą się dzieje, jak w przypadku ochrony życia poczętego itp.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Manicheizm

          Założycielem manicheizmu był Manes (ur. 216 roku) z północnej Babilonii. Z racji miejsca pobytu miał okazję poznać braminów i buddystów, tradycyjną religię Iranu, mazdaizm (staroirański kult boga Ahura Mazdy  –Ormuzda). Spotkał się też z ruchami chrześcijańskimi jak np. marcjonistami (krytycy Pś). Znał judeochrześcijanizm. Jak twierdził,  otrzymał objawienie. Uważał, że był ostatnim ogniwem Objawienia się Boga. Jako odkrywca nowej religii przeciwstawiał się chrystianizmowi. U podstaw jego doktryny leży dualistyczny gnostycyzm, inspirujący się równocześnie judeochrześcijańskim gnostycyzmem i irańskim zoroastryzmem [1]. Zapożyczył również niektóre elementy z innych religii jakie znał. Forsował synkretyzm (łączenie pozornie wspólnych elementów, choć niekiedy są one wzajemnie sprzeczne i rozbieżne) religijny. Siebie uważał za dziedzica wszystkich religii. Manicheizm – wywarł piętno na wschodnich religiach – docierając aż do Chin, a także na Zachód i północą Afrykę – przejawiając się w średniowiecznym ruchu bogomiłów, katarów, a także we współczesnych kierunkach ezoterycznych, na przykład w teozofii (światopogląd religijno-filozoficzny o charakterze panteistycznym). Stanowił jedną z form, w jakich rozwija się gnoza.  Wygaśnie dopiero w głębokim średniowieczu.
          Manicheizm był dualistycznym systemem religijno – filozoficznym, głoszący kosmiczny konflikt dobra (duch, światło) i zła (materia, ciemność). Ze względu na charakter synkretyczny funkcjonowały w nim elementy religijnych tradycji irańskich, mazdeizmu, buddyzmu,  braminizmu indyjskiego i chrześcijaństwa. Manes uważa siebie za następcę Zoroastry, Buddy i Jezusa. Podkreślał wagę ascetyzmu. Potępiał materię jako zło samo w sobie.
          Początkowo zwolennikiem manicheizmu  był św. Augustyn (373–382. Po przejściu na chrześcijaństwo stał się zdecydowanym jego oponentem. Dla Augustyna przekonywująca była walka między dobrem i złem, która toczy się w każdym człowieku. Zraził się do manicheizmu, gdy zauważył niekonsekwencję między tym co głoszono, a czyniono.
          W kolebce manicheizmu w Iranie oficjalną religią był Zoroastryzm. Z ich inicjatywy ok. 276 r. Manes został stracony. W cesarstwie rzymskim manicheizm nie był tolerowany. Był zwalczany  przez władzę i Kościół.



[1] Zoroastryzm –  jedna z najstarszych religii monoteistycznej założonej przez Zaratusztrę pomiędzy XIII a połową VI wieku. Większość przyjmuje, że żył ok. 1000 r. w północno-wschodnim Iranie. Wywarł on wyraźny wpływ na judaizm, a poprzez niego także na chrześcijaństwo i islam, i według części religioznawców istnieją poważne przesłanki do twierdzenia, że takie podstawowe zasady tych religii jak Sąd Ostateczny, wędrówka duszy po śmierci do piekła lub nieba, wiara w istnienie diabła i nadejście mesjasza powstały pod silnym oddziaływaniem zaratusztrianizmu.


niedziela, 15 lutego 2015

Plotyn

          Plotyn (ok. 204–269) był filozofem, twórcą systemu filozoficznego zwanego neoplatonizmem. Próbował przekształcić doktrynę Platona w emanacyjny system będący syntezą wszystkich idealistycznych prądów epoki hellenistycznej filozofii greckiej.  Był on inspirowany filozofią pitagorejczyków, stoików, a zwłaszcza Filonem z Aleksandrii. Usiłował łączyć filozofię Platona z nurtem gradualistycznym. Próbował wykazać, że nie ma różnorodności bytowej. Jest tylko jeden byt (Absolut, Prajednia), który rozwijając  się  (emanując) przyjmuje różne formy (hipostazy). Nie trwanie lecz stawianie się jest istotą bytu. Materię przyrównywał do nicości (niedostatku). Ponieważ istnienie jest dobrem, to jego przeciwieństwo – niebyt – jest złem. Zło nie istnieje realnie, ontologicznie, jest brakiem dobra. To stwierdzenie stało się podstawą Teodycei, w wersji, którą opracował św. Augustyn z Hippony. Byt jest podobny do światła. Jak światło bierze początek z jednego źródła i promieniuje, tak i byt wyłania z siebie coraz to nowe postacie bytu i proces ten nazwał emanacją. Przebiega ona w odpowiednim porządku, a mianowicie, ze źródła najpierw wyłaniały się postacie doskonałe, a w miarę tego procesu coraz mniej doskonałe. Porządek powstawania jest według nich porządkiem zmniejszającej się doskonałości. Źródłem bytu nazywali prajednią, a poszczególne formy wyłonionego bytu hipostazami. Dusza ludzka zmuszona jest przez wcielenie, to znaczy narodziny w ciele, zejść do najniższego świata, popadając w grzech, tak może ona przebyć drogę powrotną w kierunku Absolutu. Do tego celu służyły specjalne rodzaje cnoty: oczyszczające i upodabniające dusze do Boga (uświęcające). 
          Uczniem Plotyna był m.in. cesarz Galien. Przedstawicielami tego kierunku byli Ammonios Sakkas (szkoła aleksandryńska), Porfiriusz (szkoła rzymska) był zaciekłym krytykiem chrześcijaństwa, Jamblich (szkoła syryjska), Proklos (ateńska).

          W ujęciu filozoteistycznym uważa się, że nie Bóg ulega emanacji ontologicznej lecz jego wytwór – energia. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii, która przekształca się w różne formy. Z energii powstaje materia, a więc wszelakie byty. Dusze ludzkie są natomiast tchnieniem natury boskiej. Każdy człowiek posiada w sobie cząstkę Boga. Nie ma innych bytów duchowych poza Stwórcą i człowiekiem.
          W ujęciu filozoteistycznym słowa Plotyna są adekwatne: Nie trwanie lecz stawianie się jest istotą bytu. Byt jest podobny do światła. Jak światło bierze początek z jednego źródła i promieniuje, tak i byt wyłania z siebie coraz to nowe postacie bytu i proces ten nazwał emanacją. Z jednego bytu może powstawać wiele innych.  Tak jak Plotyn twierdził, że nie ma różnorodności bytowej, tak filozoteizm podaje, że nie ma oddzielnego istniejącego tworu zwanego materią. Wszystkie byty „materialne” mają to samo podłoże – energetyczne.
          Pomiędzy doktryną Plotyna a filozoteizmem można odnaleźć wspólne trendy myślowe. Konstrukcja świata jest u nich prostsza. Wszystko wywodzi się od Jednego. Nie ma potrzeby ciągłego stwarzania. Świat wymaga jednak ciągłego podtrzymywania jego istnienia. Tym samym Bóg stale towarzyszy stworzeniu.

           Filozoteizm nie godzi się na stwierdzenia dotyczące materii i porównania jej do rzeczywistego zła. Byty bezduszne są moralnie obojętne (adiafora). Wyzwolenie z ciała nie jest równoznaczne z wyzwoleniem się ze zła, ale z miejsca, w którym zło można popełniać. Materia (wyżej zorganizowana, np. zwierzęta) ma jedynie swoje potrzeby (fizjologiczne, metaboliczne i inne).

sobota, 14 lutego 2015

Orygenes

          W III w. pojawiły się prądy, które odcisnęły piętno na dalsze stulecia. Filozofia grecka odradzała się. Jej przedstawicielem był Plotyn, a w chrześcijaństwie – Orygenes. Chrześcijaństwo zachodnie zaczynało wyraźnie różnić się od wschodniego. Na wschodzie narodził się manicheizm.
          Orygenes urodził się w 185 r. w rodzinie chrześcijańskiej. Jego ojciec Leonidas padł ofiarą prześladowań Sewera. Orygenes ukształtował się w Kościele męczenników i znamię to towarzyszyło w dalszym życiu. Pracował jako  katecheta. Miał do czynienia z greckimi filozofami. Aby móc z nimi dyskutować zostawił katechetykę i podjął studia. Poznał filozofię Platona jak i inne jemu współczesne. Uczęszczał na wykłady Plotyna. Czy się spotkali? Trudno powiedzieć przy braku dokumentów.
          Orygenes podejmował rozważania mające na celu całą ludzką wiedzę podporządkować zrozumieniu Słowa Bożego (didaskalejon – pogłębienie myśli chrześcijańskiej). W 230 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Cezarei, Teoktysta. Biskup Aleksandrii potępił go za to. Orygenes został wyrzucony z Aleksandrii. Powrócił do Cezarei. Tam głosił dużo kazań. Pisał też dużo listów. Z nich można się dowiedzieć o jego poglądach. Za cesarza Decjusza został aresztowany i poddany torturom. Umarł w 252/253.
          Zdobyta wiedza, podróże pozwoliły mu na wykazanie wyższości chrześcijaństwa nad pogaństwem (greckim). Połączył gnozę judaizmu z gnozą chrześcijańską. Stworzył spójny system wiary oparty na transcendentnym Bogu. Syn Człowieczy jest Jego obrazem, co prawda niższego rodzaju, ale również niepojętym i pojmowalnym. Stworzenia duchowe (anioły, ludzie)  upadają z własnej winy. Zostają związani z ciałem, które im mniej lub więcej ciąży.  Poprzez ekonomię wychowawczą dusze zagubione wracają do stanu czystych duchów.
         Orygenes rozwijał teologię twórców doktryny chrześcijańskiej, którzy de facto są nieznani (szkoła Janowa (?)). Przyjął ją z całym dobrodziejstwem inwentarza. Uznał ją za prawdę. Obudowywał ją własnymi koncepcjami. Jego nauka o Odkupieniu opiera się na wyzwoleniu człowieka, będącego na uwięzi szatana. Uwypuklił typologię ST. Rozbudował teologię trynitarną. Biblię traktował jako wielką alegorię, w której wszystkie słowa obdarzone są tajemniczym znaczeniem.
          Dzieła Orygenesa były i są  chwalone i krytykowane. Za życia  był wielokrotnie atakowany. Teoria jego o preegzystencji dusz została potępiona w VI wieku na soborze Konstantynopolskim II za rządów Justyniana. Focjusz krytykował go za twierdzenie, że Syn został stworzony przez Ojca.  Mimo, że niektóre jego teorie uznano za błędne zaliczony został do Ojców Kościoła.

          Największe niebezpieczeństwo widzę w selektywnym wyborze jego myśli. Doktryna chrześcijańska mogła się rozwijać po myśli racjonalnej, zdroworozsądkowej. Poszła w kierunku pojęć gnostycznych. Orygenes, być może, pod wpływem filozofii Platona (idei), wzmocnił teologię pojęciami mitologicznymi (anioły, szatan, wiecznie rodzący się Syn), które stwarzają atmosferę tajemnic, których nie można pojąć rozumem. 

piątek, 13 lutego 2015

Sztuka chrześcijańska

          Pierwsze spotkania chrześcijan odbywały się w domach wiernych. Później szukano wolnych budynków i przysposabiali je do celebry chrześcijańskiej. Obszerna bazylika w Emmaus powstała częściowo na gruzach willi rzymskiej. Najstarszy zachowany budynek (kościół) znajduje się w Dura Europos, pochodzący sprzed 256 roku.  Odkryto tam też freski, które będą  stałym ornamentem kościołów. Przy kościele budowano dom dla kapłana (biskupa). Od III wieku wprowadzano  zmiany w budowlach, które odznaczały się od budowli mieszkalnych. Równolegle z budynkami kościelnymi powstawały cmentarze chrześcijańskie, które również służyły do spotkań religijnych. Niektóre należały do znacznych rodzin (Flawiuszów, Aureliuszów). Przestrzenią cmentarzy były podziemne katakumby. Pojawiły się chrześcijańskie krypta, sarkofagi, freski, mozaiki, biblijne i ewangeliczne sceny.
          Klemens, Tertulian, Orygenes wypracowali model chrześcijanina.          Ubiór chrześcijan niczym się nie różnił od ubioru pogan. Codzienne życie upływało podobnie. Chrześcijaństwo było zmieszane ze społeczeństwem pogańskim.
          Od III wieku formułuje się obyczajowość chrześcijańska. Klemens potępiał nadmierny zbytek. Proponowany był ideał prostoty i  naturalny. Dopuszczalny był sygnet. Symbole na nim nie  powinny być pogańskie.
          Sztuka kulinarna ucierpiała w tym okresie. Klemens potępiał „szatańską sztukę kucharzy”, którzy usiłują dogadzać podniebieniu, ze szkodą dla zdrowia. Kwestia wina była sporna. Wydaje się,  że dopuszczano picie wina na przyjęciach. Złote czy srebrne kielichy świadczyły o próżności. Czas zabaw był ograniczany. Perfumy i wieńce były zabronione. Kwiaty istnieją po to, aby układać z nich bukiety i wąchać je, a nie wkładać na głowę (Klemens). Obyczaje chrześcijańskie miały być zgodne z naturą.
          Nie akceptowane były łaźnie, widowiska i  sporty. Uważano miejsca te gdzie powstaje rozprzężenie, podczas którego ucztuje się i  upija. Do łaźni przychodzili mężczyźni i kobiety. Dla młodzieży sport był rozróżniany. Inny dla dziewcząt inny dla  chłopców. Dziewczętom zabraniano zapasy i biegi.
          Dozwolone było rybołówstwo jako sport. Nikt nie zastanawiał się, że kosztem zabawy (sportu) były żywe istnienia.
          Widowiska uważano za miejsca niemoralne, które rozniecają namiętności, w teatrze sprośność, a w cyrku okrucieństwo. Teatr jest parodią tego, co godne szacunku. Jak można tak żyć, gdy nadejście Pana jest blisko (Tertulian).
          Tertulian potępiał rozwody, poligamię, sztuczne poronienia. Przestrzegał przed małżeństwami z poganami.

          Chrześcijanie nie potępiali niewolnictwa, ale wskazywali na potrzebę poszanowania godności ludzkiej.

czwartek, 12 lutego 2015

Religia Zachodu

          Apologeci II/III wieku wyznaczali kierunek rozwoju chrześcijańskiego. Dzieła Klemensa Aleksandryjskiego, Tertuliana, Orygenesa, Hipolita, Justyna stanowią źródło wiedzy. Każdy jednak był inny, inaczej odczytywał prawdę religijną i forsował własne spojrzenie na wiarę. Chrześcijaństwo praktycznie jest więc wytworem zamysłów i upodobań ludzkich. Prawda chrześcijańska ukryta została w przestrzeni wątpliwości, niedomówień, lub błędnego odczytania przekazu Jezusa Chrystusa. Wypaczenia jakie pojawiły się w doktrynie wiary najczęściej pochodziły z fanatyzmu religijnego. Np. Orygenes proponował inwigilację nowo  wstępujących do Kościoła. Hipolit podał wykaz zawodów, których kandydat na chrześcijanina  powinien się wyrzec, np. żołnierza lub nauczyciela literatury (!). Okres katechumenatu trwał 3 lata, o ile nie został skrócony. Na tym etapie widać, jak uciążliwa była droga do Kościoła.  Człowiek tak przeorany religijnie stawał się zdyscyplinowany i posłuszny[1].
          Uwarunkowania historyczne sprzyjały głoszonym poglądom. Błędne odczytanie słów Chrystusa o Jego rychłym powrocie (millenaryzm), krwawe prześladowania, przyczyniły się do ascezy. Najpierw była ona z własnej woli (na wzór umęczonego Chrystusa), a później została asceza narzucona przez jurysdykcję kościelną. Jurystyka religijna inaczej ujmowała czyny człowieka. Stosowano, jak w prawie, zakazy i nakazy. Religia Wschodu pozostawała na niwie duchowym. Niestety Zachód był silniejszy i wypierał ideały Wschodu.
          Sakrament chrztu jest najstarszą celebrą Kościoła. Stanowi on o przynależności do Kościoła, do wspólnoty chrześcijańskiej. Jest znakiem niewidzialnej łaski Boga. Wśród sakramentów ma najwyższą pozycję. Jak uczy katecheza, jest warunkiem zbawienia. Nie do końca jest to prawdą. Bóg nie jest małostkowy, lecz miłosierny. Pokazał to Łukasz w scenie z łotrami na krzyżu. Wystarczy słowo, aby się zbawić niezależnie od prowadzącego życia. Niebo należy do wszystkich ludzkich stworzeń.
          W III wieku grzech osobisty (ciężki) trzeba było wyznać kapłanowi. Były to zalążki spowiedzi konfesyjnej. W tym czasie  toczono spory o ciężar grzechu. Tertulian, Hipolit i Orygenes uważali, że grzesznika do pokuty można dopuszczać tylko raz. Większość biskupów uważała inaczej.  
         Rygoryzm religijny pozornie dyscyplinuje wiernych i przynosi korzyści. W rezultacie osłabia ducha wiary, zniechęca. Orygenes twierdził, że co prawda, zwiększa się ilość chrześcijan, ale poziom ich się obniżył. Podczas celebracji zauważano, że wierni byli pochłonięci ziemskimi sprawami. 



[1] Dzisiaj taki rygoryzm kościelny widać przy przygotowaniach do bierzmowania młodych, który zniechęca do wiary i do instytucji kościoła. Bierzmowanie zatraciło swoje powołanie pragnienia oświecenia. Stało się dla młodych upierdliwym obowiązkiem.

środa, 11 lutego 2015

Tertulian

          Od połowy II wieku chrześcijanie rzymscy zaczynali mówić po łacinie. Powoli tłumaczono poszczególne listy apostolskie i części Biblii (List do Koryntian Klemensa Rzymskiego). W Afryce Północnej propagatorem łaciny był Tertulian (ok. 150–240). Kartagina stała się jej kolebką. Kultura grecka była jeszcze ciągle żywa.
          Tertulian urodził się w rodzinie pogańskiej. Przyjął chrzest jako człowiek dorosły. Był żonaty[1]
         Tertulian żywo angażował się w sprawy wiary. Stał się najgorliwszym apologetą. Był zwolennikiem chrześcijaństwa wojującego. Nie godził się na żadne układy z poganami. Jego opracowania są cennym źródłem teologii dogmatycznej.
          Tymczasem Kościół Rzymski (też w Kartaginie) był pełen troski o cały lud, nad którym miał pieczę. Tertuliam będąc w sporze z hierarchią Kościoła skierował  się w stronę montanistów, uważając, że reprezentują oni prawdziwe chrześcijaństwo. W 207 r. zerwał z Kościołem i w końcu do nich wstąpił. Od tej pory był zwolennikiem rygoryzmu moralnego. Kobietom zalecał chodzić z zasłoniętą twarzą. Uważał, że istnieją grzechy niewybaczalne (cudzołóstwo, zabójstwo i apostazje).
          Tertulian był prawnikiem i wprowadził do swojej literatury słownictwo jurystyczne. Będzie ono wyróżniać teologię zachodnią od wschodniej. Między tymi orientacjami stworzyła się przepaść. Bóg zachodni jest prawodawcą, sędzią. Grzech jest pogwałceniem prawa. Dobry uczynek zasługuje na nagrodę. W teologii wschodniej Bóg jest ukochanym Ojcem.
          Literatura łacińska zmieniała się, ożywiała. Powstała łacina kościelna, natomiast greka krzepła w naśladownictwie wzorów klasycznych.  Tertulian uważał, że dostęp do prawdy chrześcijańskiej osiągalny jest przez wiarę, a nie rozum. Twierdził, że zdarzenia takie jak śmierć Syna Boga, Jego zmartwychwstanie są pewne – bo niemożliwe. Być może dlatego przypisywano jemu niesłusznie słowa: wierzę, ponieważ to absurd (credo, quia absurdum).
           Tertulian, na podobieństwo wizji Pawła: Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (Rz 8,14)  uważał, że chrześcijanie są prowadzeni przez Ducha  Świętego, przez co mają wyższą naturę. Wyznawał poglądy millenarystyczne, zwalczał sektę walentynian.
         Poglądy Tertuliana były wzorem dla przyszłych fanatycznych wyznawców wiary. Im większy fanatyk, tym bardziej odbiega od prawdziwej nauki Chrystusa.



[1] Napisał bardzo osobisty traktat „Do żony” (Ad uxorem)

wtorek, 10 lutego 2015

Ulotna nauka Jezusa

          Warto zdać sobie sprawę, że nie wszyscy biskupi Rzymu (papieże) byli teologami. Chcąc bronić doktryny wiary musieli wspierać się poglądami innych, apologetów, teologów, ale nie tylko. W III wieku było wiele głoszonych koncepcji ujęcia wiary jak walentynizm, montanizm, monarchianizm i inne. Papieże Zefiryn i Kalikst nie byli teologami. Szukając prawdy, narażali się na potępienia i podejrzenia heretyckie. Takim krytykiem papieży był Hipolit.
          Konflikty „na górze”, krytyka z zewnątrz pokazują, jak trudno było zbudować doktrynę wiary Kościoła Chrystusowego, bądź co bądź, pochodzenia boskiego, w wymiarze kościoła powszechnego. Dlaczego?
          Dostrzegam tu tajemnicę Jezusa i Jego zamysł. Jezus nie spisał swojej nauki, choć z pewnością był piśmienny. Działał słowem, które jest ulotne. Po czasie, słowa są podmieniane i zastępowane innymi. Z biegiem czasu wypacza się pierwotny sens wypowiedzi. Jezus z pewnością wiedział o takich procesach, a jednak zdecydował się na taki sposób ewangelizacji. Dlaczego?
          Wydaje się, że Jezus przewidział bardzo długi czas rozpoznania Jego nauki. Nauka Jego jest ciągłym procesem przemyśleń. Gdyby wszystko stało się od razu jasne, zatraciłby się kontemplacyjny charakter wiary. O ironio. Niepewność i wątpliwości  stały się motorem ciągłego poszukiwania. Widać Bogu nie zależy, aby człowiek przychodził do Niego bardzo dobrze wyszkolony, oświecony, z bogatą wiedzą i zasługami naukowymi. Bóg pochwala tych stale poszukujących, zagubionych, niepewnych, błądzących. Dlaczego? Bo tacy ludzie nabierają szlifu wiary, są przeorani, doświadczeni przez los, mają za sobą upadki i wzloty. Prawdziwa mądrość, to nie rozpoznanie wszystkich prawd przyrody, których Stwórcą jest Bóg, ale poznanie Miłości. Kto potrafi kochać ten zasługuje na miano Ecce homo (J 19,5). Tak został przedstawiony Jezus ludowi żydowskiemu przez Poncjusza Piłata. Pośród wielu, wyróżnił tego Jedynego, który pokazał nam na czym polega miłowanie.
          Oczywiście można zgłębić tajniki wiary szybciej, ale jak pokazuje praktyka, niewielu się wgłębia w jej arkana. Testy czynione na ulicy pokazują najczęściej, że ludzie, owszem, słyszeli o tym i tamtym, ale nie bardzo ich wiedza trzyma się całości. Wiedza katolików nie jest spójna, chronologicznie rozchwiana. Dlaczego? Bo podświadomie odrzucają to, co uważają za nierealne, mitologiczne. W rozumie pojawia się instynktowny mechanizm odrzucający bzdury. W konsekwencji szkoda czasu, aby się w nie wgłębiać.

          Wierni Kościoła chrześcijańskiego powinni więcej czasu poświęcać rozmyślaniu, nauce, zgłębiania wiedzy, modlitwie. Problem w tym, że nie ma do tego odpowiedniej literatury i zachęty. Ktoś powie, że księgarnie zawalone są książkami nabożnymi. Właśnie nabożnymi, pełne ezoterycznych opowieści, budzące podziw niezwykłych wydarzeń, cudów, działania szatana i karach bożych. To nie jest dobra literatura. Omamia i fałszuje prawdziwe przesłania Jezusa. Akcentuje nie to, co jest ważne w Jego nauce. Katolik czytając i rozmyślając musi się zmieniać. Życie ludzkie powinno być procesem duchowym, a nie czasem gromadzenia zasobów materialnych. Materia, jak wspominałem, jest ułudą rzeczywistości. To co się liczy dotyczy ducha.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Hipolit i Kalikst

          Hipolit i Kalikst to dwie postacie historyczne uznane przez Kościół za święte. Każdy był inną osobowością. Wzajemnie się zwalczali. Czy można uznać za święte osoby,  które były dla siebie nieżyczliwe? Widać, że można.
          Kalikst, człowiek sprytny, za młodu nie do końca uczciwy, malwersant finansowy. Swoje zdolności wykorzystał dla dobra Kościoła. Swoimi operacjami finansowymi wzbogacił Kościół. Miał swoją teologię i nią się kierował. Zwalczał Sabeliusza za jego poglądy monarchianistyczne. Jednocześnie był pobłażliwy dla zwykłych śmiertelników. Dla niego warunkiem powrotu na łono Kościoła było wyparcie się grzechów. Nie patrzył na wagę grzechów, ale na intencje i skruchę. To niezwykły dar jego wrażliwej duszy. Postępował na podobieństwo Jezusa Chrystusa. Jego cnoty nie przeszkadzały mu w operacjach finansowych. To sztuka, w której wygrywa sprytniejszy i ten kto ma odpowiednią wiedzę. Zaznaczony niewolnictwem, były więzień, znał gorycz poniżenia. Jego dusza była  szlifowana potrzebą dobra, życzliwością dla innych.  On kochał ludzi. Poznał największe przesłanie Jezusa Chrystusa – kochać bliźniego.
          Hipolit był człowiekiem wykształconym, oddany nauce Kościoła. Był rygorystą i moralistą. Zło nazywał złem. Zwalczał przeciwników Kościoła  i heretyków. Miał jednak w sobie pychę człowieka, który uważa się za lepszego od innych. Nie miał w sobie tolerancji. Nie potrafił rozeznać prawdziwej nauki Chrystusa. Człowiek bezdusznej teologii. Jego dzieła były teologicznie poprawne na owe czasy. Został Ojcem Kościoła. Zasługi miał znaczne. Kościół docenił jego prace. W końcu zwalczył własną pychę, zrzekł się nienależnego mu pontyfikatu. Pojednał się Bogiem i umarł jak męczennik.
          Dwie postacie o znacznym dorobku. Do Boga nie poszli z pustymi rękoma. Obaj byli aktywni, walczący. Tacy podobają się Bogu. Każdy czynił to, co umiał najlepiej. Czy można ich zasługi położyć na tacy i zmierzyć ich wartość? Każdy będzie ich oceniać inaczej. Każdy jest inaczej wrażliwy na różne aspekty życia. Bóg pozostawił ludziom swobodę realizacji siebie. Na to mają całe życie. Liczy się finis coronat opus (koniec wieńczy dzieło).

          Jeżeli człowiek ma świadomość grzechu, choćby najbardziej wstrętnego, to póki żyje, może go pokonać i wrócić na łono łaski. Kościół w historii swojej dał wiele przykładów tolerancji i miłosierdzia dla błądzących. Niezależnie, że sam jest grzeszny, przekazuje prawdziwą naukę Jezusa.  

niedziela, 8 lutego 2015

Pierwszy antypapież

          Na początku III wieku chrześcijaństwo można określić jako egzaltowane. Montanizm szerzył żarliwą propagandę i spotykał się  z  licznymi przejawami sympatii. Rzymski kapłan Gajus posunął się aż do odrzucenia Apokalipsy dopatrując się w niej źródeł montanizmu. Spekulacje na temat Słowa również były nie przez wszystkich akceptowane. Doktryna chrześcijańska była narażona na destabilizację.
          W takim to momencie pojawił się Hipolit[1] (170–235) błyskotliwy i płodny teolog, uczeń Ireneusza, człowiek niezwykłej kultury, obdarzony żywą umysłowością. Był zwolennikiem rygoryzmu moralnego i strażnik tradycyjnych obyczajów chrześcijańskich. Prowadził spór księgą Przeciw wszystkim herezjom (Syntagma – traktat o herezji) z późniejszym papieżem Kalikstym I, który wyręczał w sporze ówczesnego papieża Zefiryna. Wcześniej, za malwersacje Kalikst został skazany na pracę w kopalniach Sardynii. Papież Zefiryn uwolnił go i  powołał na diakona.
           Po śmierci papieża Zefiryna, wybrano na jego następcę Kaliksta I (217–222). Hipolit nie mógł znieść pobłażliwości papieża, który łagodnie traktował skruszonych heretyków, morderców, cudzołożników i przywracał ich z powrotem na łono Kościoła. Hipolit był zagorzałym przeciwnikiem papieża, nie mógł znieść dawnego niewolnika, którego uważał za zachłannego i zarozumiałego karierowicza i dworaka. W końcu powstała opozycja przeciw papieżowi. Na jego czele stanął Hipolit, który został uznany za jedynego prawowitego biskupa Rzymu (217–235). Przez 18 lat przewodził odrębnej gminie rzymskiej. Zapisał się w historii jako pierwszy antypapież[2].
          Papież Kalikst musiał przeciwstawić się tej rzymskiej schizmie. Był bardzo aktywny i zdolny. Jego operacje finansowe wzbogaciły Kościół.  Nie wahał się ekskomunikować Sabeliusza z Libii za jego poglądy monarchiańskie o Trójcy Świętej. Człowiek zaznaczony (niewolnictwem, więzieniem, poniżeniem) nie ma łatwego życia. W 222 r. w czasie zamieszek  wypchnięto papieża przez okno, ciało wrzucono do studni i przywalono ogromnymi kamieniami. Został pochowany na cmentarzu Zatybrza, który sam założył  przed śmiercią.
          W 235 r. Hipolit i ówczesny papież Poncjan zostali aresztowani przez cesarza Maksymiliana Traka i deportowani na wyspę śmierci – Sardynię. Tam Hipolit zrzekł się pretensji do funkcji biskupa Rzymu. 
          Hipolit jako pisarz pozostawił on wiele dzieł teologicznych, komentarzy (np. do Pieśni nad Pieśniami) i homilie. Napisał kronikę świata od Adama do 234 roku. Warto uwagi jest fakt, że antypapież został świętym Kościoła.

           Przed chwilą dowiedziałem się, że zmarł Ks. Prof. Daniel Olszewski. Był on recenzentem moje pierwszej książki; Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary. Jedność Kielce 2008. Jego życzliwa recenzja, zainteresowanie ks. prof. Józefa Kudasiewicza († 2012) moimi następnymi książkami Bóg nie taki straszny, Odnaleść Boga w sobie, który stał się moim kolejnym recenzentem, sprawiła, że obaj profesorowie stali się bardzo ważni w moim życiu. Moje niekowencjonalne poglądy były dla profesorów jedynie problemami akademickimi. Pokochałem ich za ich postawę, tolerancję, życzliwość i pozostaję im wdzięczny.
Proszę za nich o modlitwę.




[1]  Proszę nie mylić Hipolita z biskupem o tym samym imieniu na Wschodzie oraz z męczennikiem, który zginął w 258 r. razem ze św. Wawrzyńcem.
[2]  W tym czasie nie używano  jeszcze tytułu papieża.

sobota, 7 lutego 2015

Edykt represyjny Septymiusza Sewera

          Ważna jest umiejętność uczenia się Świata. Zdarzenia i zjawiska oceniać według najnowszej wiedzy. Korygować błędy historii. Człowiek ma prawo i obowiązek poznania dzieł Boga, rozumieć procesy w nich zachodzące. Tym samym poznaje się Stwórcę.
           Takim otwartym (na owe czasy) był Klemens Aleksandryjski. Krytykował on współczesnych za stare poglądy. Jak mówił trzeba porzucić tę starą szatę. Atakował Tacjana za jego surowy stosunek do małżeństwa, nie godził się na potępienie używania wina. Pragnął chrześcijanina na miarę hellenistycznego ideału człowieka. Chciał oderwać się maksymalnie od judaizmu (List do Diogenesa). Chrześcijaństwo uważał za prawdziwą filozofię i mądrość.
          Proces hellenizacji objął również gnostycyzm oraz inne sekty z pogranicza chrześcijaństwa. Religie Wschodu wtargnęły do świata grecko-rzymskiego. Idee Platona przeciekły do religii. Bazylides posługiwał się Arystotelesowymi pojęciami (brakiem a negacją). Herakleon wzorował się na ścisłości Arystotelesa. Kultura grecka przenikała do chrześcijaństwa. Jak powie Tertulian, chrześcijaństwo przejęło kulturę grecką odrzucając je wypaczenia.
          Rozwój chrześcijaństwa toczył się w obrębie cesarstwa. Cesarz Septymiusz Sewer (193–211) nie był wrogo nastawiony do chrześcijaństwa, ale określał miejsce religii w życiu publicznym. Jego koncepcja autorytarna mocarstwa nie wszystkim się podobała. Zdecydowanie rozdzielał działania Kościoła i Cesarstwa. W 202 r. wydał edykt zakazujący przyjmowanie wiary chrześcijańskiej i żydowskiej. Nieposłusznych czekały represje (egzekucje). Dotykały one w zasadzie neofitów i ketechumenów. Nie uderzało w dawnych chrześcijan. Niestety Ireneusz padł ofiarą prześladować.  W tym czasie rozwijał się kult męczeństwa i ascetyzmu. Niejednokrotnie i chrześcijanie prowokowali władzę. Wysławianie męczeństwa wiązało się z wiarą bliskiej paruzji (przyjścia Jezusa). Wielu pragnęło ponieść męczeństwo dla Chrystusa. Sprzyjał temu prądowi wydany dekret represyjny.  Jak pisał Euzebiusz: Tak wielkie pożądanie męczeństwa ogarnęło duszę bardzo jeszcze młodego Orygenesa, że chciał koniecznie iść na spotkanie niebezpieczeństw i stanąć do walki. Orygenes w umiłowaniu czystości kazał z siebie uczynić eunucha (to było powodem, że nie został ogłoszony świętym Kościoła chrześcijańskiego).

          Orygenes, Tertulian, Hipolit i wielu innych  doszli do wniosku, że państwo świeckie wyklucza się z Państwem Bożym. Sądzili też (niesłusznie PP), że państwo ziemskie wydaję się już skazane na zagładę. Nie trzeba się więc troszczyć o to, co przemija. Głosili więc, że nie trzeba iść na żadne ustępstwa z władza świecką. Nie wszyscy biskupi tak myśleli. Dlatego Tertulian zerwał z Kościołem, by założyć  jedną sektę więcej; Hipolit zaatakował episkopat rzymski, zarówno papieży Zefiryna jak i Kaliksta. Chrześcijanie  odmawiali służby wojskowej. Prześladowania nie trwały długo. Powoli zostały wyciszone.

piątek, 6 lutego 2015

Teologia a filozofia

          Na początku chrześcijaństwa wielu teologów, apologetów i uczonych próbowało konfrontować teologię z filozofią. Filozofia pozbawiona jest aspektów wiary i próbuje na niwie naukowej i zdrowego rozsądku rozpatrywać zdarzenia. Opiera się ona na naturalnym świetle rozumu. Ten mariaż daje możliwość racjonalnej oceny zjawisk. Klemens nie był pierwszym  chrześcijaninem, który postawił pytanie o stosunek filozofii do Objawienia. Korzystał z wcześniejszych opracowań Justyna. Prowadził dalsze rozważania, np. uczestnictwo umysłu ludzkiego w Logosie, który był Słowem. Przyjmował, że natchnienie Boskie zostało udzielone niektórym uprzywilejowanym ludziom (w tym poganom). Jak twierdził, już w świecie pogańskim istnieje przygotowanie do Ewangelii. Podobnie filozoteizm dostrzega ten dar u wszystkich ludzi, którzy otwierają się na transcendencję. Klemens uważał, że Bóg przekazał (niestety użył aniołów za pośredników) przez natchnienie czystą mądrość. Ta mądrość stopniowo się zdegradowała (niekoniecznie PP). Szczególnie podkreśla mądrość Hebrajczyków. Chrystus przyszedł odbudować tę właśnie mądrość, tę prawdziwą filozofię. Filozoteizm uważa, że „mądrość” odczytana była na miarę możliwości ówczesnego człowieka. Jezus prezentował intelekt w najwyższym stopniu i dlatego próbował naprawiać błędy poprzedników. Należy uznać, że następował proces rozwoju intelektu. Dzisiaj człowiek ma jeszcze większe możliwości. Być może nauka Jezusa nie była do końca rozumiana nawet  przez autorów koncepcji  chrześcijańskiej. Wybiegała ona daleko w przyszłość. Z tego też powodu błędem było jej hermetyzowanie (dogmatyzowanie). Pozbawiono  ją naturalnemu rozwojowi. Zamiast tego wprowadzano mitologiczne koncepcje i nakazywano w nie wierzyć.
          Parę dni temu w telewizji ksiądz powiedział: kto nie przyjmuje szatana za osobę ten sam wyklucza się z Kościoła – bez komentarza.
          Klemens łączył historie grecką (pogańską) z Objawieniem żydowskim. Porównywał wybitne postacie z obu orientacji i historii, np. Dawida z Orfeuszem, żonę Lota zamienioną w słup soli z Niobe przemienioną w kamień itp. Podejście takie suponuje tezę, że Bóg objawiał się wszystkim, którzy otwierali się na naturalne pragnienie Jego poznania. Hebrajczycy,  jako pierwsi uczynili z tego użytek, pisząc Stary Testament.
          Klemens nie potrafił zdystansować się od pojęcia Logosu. Jego egzegeza nie bardzo jest dla mnie przekonująca. Próbował wprowadzać uwarunkowania, które bardziej gmatwają prawdę niż wyjaśniają.

          Pożytecznym było, że obyczaje greckie podlegały ewangelizacji, a Ewangelia się hellenizowała, napełniała się życiem współczesności (greckiej, Aleksandrii, Rzymu).

czwartek, 5 lutego 2015

Klemens z Aleksandrii

          Sprowadzenie roli Boga jedynie do Jego tchnienia mocy, aby powstał Świat, nie jest uproszczeniem opisowym, ale Prawdą. Bóg nakreślił jeszcze prawa przyrody. Te dwa aspekty wystarczyły do wielkiego przedsięwzięcia stwórczego. Oba nie są do rozpoznania naukowego, bo bezpośrednio pochodzą od Boga. Oczywiście można je badać i odkrywać zależności między nimi, ale dalej stoi zapora poznawcza. Ciekawe, że energia jest pojęciem przeliczalnym, a mimo to, nie można rozpracować jej istoty. Pozostańmy przy regułce szkolnej, że energia jest to zdolność do wykonania pracy.
          Tymczasem przy końcu II wieku następuje w Aleksandrii rozwój hellenizmu chrześcijańskiego. Powstał język koptyjski, który posługiwał się literami greckimi. Tym alfabetem pisane były dzieła odkryte w Nag-Hammadi.  Aktywnym środowiskiem była Aleksandria.  W II w. produkowano tu papirusy, powstały wspaniałe biblioteki. Chrześcijaństwo trafiło na dobry grunt. Przedstawicielem zhellenizowanego chrześcijaństwa był Klemens z Aleksandrii. Był filozofem, który poszukiwał prawdy. Został chrześcijaninem i pozostał filozofem. Chrześcijan dzielił na tych, co dosłownie odczytują pisma, oraz tych, którzy posługują się filozofią. Uważał, że prawda zawarta w Piśmie świętym jest przedstawiona poprzez symbole[1]. Symbolami posługiwali  się zarówno prorocy, jak i filozofowie pogańscy. W rozumieniu Klemensa Tradycja była tożsama z kanonem wiary lub kanonem kościelnym. Ufał, że Tradycja harmonizuje nauki proroków z Nowym Przymierzem. Przyjął doktrynę chrześcijańską dotyczącą Trójcy Świętej nieznacznie ją modyfikując. Widział w Trójcy hierarchię Ojca, Syna i Ducha Świętego, choć nie naruszał Ich równości. Klemens był krytykowany przez Focjusza za poglądy zbliżone do doketyzmu[2], co nie do końca było prawdą. Klemens był zwolennikiem prawdziwego wcielenia Syna. Uważał jednak, że Jezus nie miał ludzkich namiętności, a jego duszą kierował Logos. Grzech Adama uważał za symbol ludzkiej grzeszności. Ponieważ człowiek został prze Stwórcę obdarzony wolną wolą, wybrał przyjemności fizyczne (atrakcyjność zła) zamiast rozwój duchowy. To samo rozumowanie znajdzie się w filoteizmie prezentowanej przez autora wykładów.



[1] Podobnego zdania jest filozoteizm.
[2] Doketyzm doktryna, która kwestionowała wcielenie i zbawienie ludzkości poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Wg doketyzmu Jezus Chrystus był tylko pozornie człowiekiem, nie miał rzeczywistego ciała  tylko eteryczne ciało niebiańskie.