Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 grudnia 2014

Prawa zwierząt

          Rozmowa pana Tomasza Terlikowskiego z panią Moniką Olejnik w TV na temat praw zwierząt nie należała do udanych. Pan Tomasz nie do końca radził sobie z odpowiedziami na torpedujące pytania dziennikarki. Jak twierdził, zwierzęta nie mają praw, bo nie mają odpowiedzialności.
          Problem jest w tym, że w przypadku praw zwierząt można mówić o prawach tylko w rozumieniu potocznym. Pan Tomasz miał rację. Prawo służące do wymierzania sprawiedliwości, porządku społecznego nie może dotyczyć istot, które ich nie rozumieją. Pan Tomasz mógł bardzo łatwo pokonać dziennikarkę, która starała się wymusić deklarację na Tomaszu, jak bardzo kocha i szanuje zwierzęta. Pan Tomasz bronił się jak mógł.
          Prawa mogą dotyczyć ludzi a propos zwierząt. Na nich spoczywa odpowiedzialność za jakość ich egzystencji. To Stwórca nakazał ludzką troskę o istoty niższego rzędu:  Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu (Rdz 2,19–20); I błogosławił im Bóg i rzekł do nich Bóg. Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię; i czyńcie ją sobie poddaną, i panujcie nad rybami morskimi, i nad ptactwem niebieskim, i nad wszelkim zwierzęciem, który się rusza na ziemi   (Rdz 1,28).
          Każda istota żywa posiada własny poziom intelektualny wypracowany na drodze ewolucji. Szczyt osiągnęła istota człekokształtna (jako zwierzę), która otrzymała dar powołania na człowieka (kreacja duchowa). Relacja ludzka powinna być adekwatna do poziomu intelektualnego zwierzęcia. Inaczej traktuje się psa, a inaczej pchłę. To jest poniekąd zrozumiałe. Każda przesada w jedną czy w drugą stronę jest niewskazana. Zwierzęta mają określone zadania i tego trzeba się trzymać. Człowiek powinien dbać, aby nie działa się im krzywda. Na przyjaźń zwierzęcia należy odpowiadać przyjaźnią. Trzeba pamiętać, że mają one swój sposób rozumowania i odczuwania. Z wieloma z nich można nawiązać dialog (np. migowy). Mają też swoje pragnienia, przywiązania, uczucia. Tego nie wolno lekceważyć. Człowiek stale musi pamiętać, że od nich pochodzi, a to, że został wywyższony do godności dziecka bożego, nie jest jego zasługą.


Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2015. Autor

piątek, 26 grudnia 2014

Wielkie dobra zagrożone

          Powracając do wczorajszych rozważań chcę zwrócić uwagę na wielkie niebezpieczeństwo jakie ujawnia się przy wielkich rzeczach, ideach, doktrynach. Otóż bardzo łatwo jest obrócić je przeciw własnym założeniom. Tak też z  wielkich idei rodziły się systemy totalitarne (filozofia Hegla), obozy pracy (komunizm chiński), czy obozy śmierci (narody wybranej nacji). Podobnie jest w religii. Islam jest tego przykładem. Poza ideą Boga Najwyższego i Jego przekazu biblijnego wkradł się zapis o niszczeniu nieprzyjaciół (mordowaniu). Proszę zauważyć jak dzisiaj łatwo i szybko islamiści chwytają za broń, obcinają głowy, mordują dzieci itp. Kościół chrześcijański też nie ominęła fala złego. Historia Kościoła katolickiego, papieży, kardynałów i biskupów jest aż nadto wymowna.
          Wiedząc, że trudno jest utrzymać poziom wyznaczony przez ideę, doktrynę trzeba mieć w sobie pokorę ułomności i bez przerwy naprawiać zauważone błędy. Takie podejście jest wskazaniem Chrystusa, aby ciągle zmierzać do doskonałości. Bóg jest świadomy ciągłego upadania człowieka. Wynika to ze stworzenia, które nigdy nie dorówna doskonałości Boga. Trzeba jednak stale być w drodze.
          Papież wykazuje błędy biskupów. Reakcja Kościoła Polskiego jest żenująca. Zamiast uderzyć się w pierś i wyznać mea culpa (moja wina) próbują odpowiednią retoryką wykazywać błędność pouczeń papieża. To wielki wstyd o wymiarze całego kościoła światowego. Papieża powinno się wspierać i umacniać w jego posłudze. Oj panowie biskupi, źle się bawicie, dla was to igraszki,  a nam  idzie o życie wieczne (parafraza wiersza Dzieci i żaby Ignacego Krasickiego). Kościół broni się przed niektórymi filozofiami (gender) i naukami społecznymi. Dyskutując o nich, często się ośmiesza. Naukę należy wykorzystywać, a nie zwalczać. Wydobywać z niej to co jest dobre. Błędne tezy rozważać od strony ich pochodzenia. Coś musi być na rzeczy, bo  sama nauka nie może pochwalać zła. Jeżeli jest coś niezrozumiałego, to trzeba  to rozważać.
Wynik zawsze musi być pozytywny.

          Bóg powoli ujawnia tajemnice przyrody, które poza postępem, czynią degradację środowiska. Zło tkwi w niewłaściwej eksploatacji darów przyrody. Człowiek winien bez przerwy mieć skupioną uwagę i eliminować zagrożenia. Kościół samym zakazem niewiele uczyni dobrego. Musi on dorównywać mądrości uczonych i posiadać w swych szeregach wszystkich specjalistów występujących w nauce. Może dałoby się z nimi pogadać?

czwartek, 25 grudnia 2014

Czy wiedza może zastąpić wiarę?

          Nie może. Wiara należy do takich niezbędnych elementów życia jakim są woda i powietrze. Bez powietrza można żyć kilka  minut, bez wody wiele dni, a bez wiary całe życie. Nie znaczy, że wiara jest niepotrzebna. Ona jest dana, a zarazem zadana przez Stwórcę. Może kogoś dziwi fakt, że tak mówi o tym człowiek, który propaguje mocno wiarę rozumną. Owszem, ale wiarę rozumną. Ona pomaga rozumieć w co się wierzy. Bez wiedzy można też wierzyć, ale jest to wiara na poziomie dziecka (infantylizm), któremu wpojono jej treść.
         Wiara jest tajemnicą relacji człowieka z Bogiem. Boga można odczytywać na wiele sposobów. Zażyłość z Bogiem ma również różne stopnie doskonałości. Doskonale to widać w Ewangelii Mateusza (Mt 13) jak Jezus odpowiada na pytanie uczniów: Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich? (Mt 13,10). Odpowiedź Jego brzmi:  Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano (Mt 13,11). Niektórych ta odpowiedź może zaniepokoić. Czy Bóg rozdaje łaskę wiary nierównomiernie? Nie. Bóg jest otwarty dla wszystkich jednakowo. To człowiek jest predestynowany lepiej lub gorzej do relacji z Bogiem. Bóg dał człowiekowi „narzędzia” wiary, i on sam musi dokonać wysiłku poznania. Propagowana przeze mnie wiara rozumna jest tylko narzędziem pomocniczym, ułatwiającym akt wiary. Jezus doskonale zdawał sobie sprawę, że wiara pochodzi z serca i duszy. Wiedza natomiast jest treścią poznania rozumowego.
          Wiara to nie tylko przyjęcie rozumowe, że Bóg istnieje, ale to całościowa postawa wobec Absolutu. Tak więc wiara jest pewnym misterium duchowym. Wiedza jedynie tłumaczy skąd się bierze wiara oraz odsłania jej meritum. Wiedzę się ma, lub nie ma, a wiarę się przeżywa.
          Kościół chrześcijański od początku wie na czym polega wiara i dopasował się do reguł religii misteryjnych. Takie podejście jest całkowicie zrozumiałe. Szkoda jedynie, że na tym polu wystąpiły nadużycia.

          Człowiek religijny, posłuszny Kościołowi jest narażony na utratę wolności, największego daru Boga. Z drugiej strony, Kościół posiadając taką możliwość wpływu na wyznawców, powinien być prawdziwą ostoją nauki Jezusa – czyli niemal doskonały. Wiadomo, że co ludzkie, nie może być doskonałe. Trzeba wobec tego stale się pilnować i od razu reagować na wszelkie odchyłki od Kościoła Chrystusowego. Tak więc, Kościół nie powinien się chwalić, że kościelne młyny mielą wolno

środa, 17 grudnia 2014

Nadnaturalna moc w złej intencji

          W internecie (onet.pl) oglądnąłem filmik jak w USA pastor Chris Oyakhilome powala ludzi, jak twierdzi, mocą Ducha Świętego.
           Osobiście film ten powala mnie swoją złą intencją pastora. Brakuje mi słów na określenie tego co czuję, dlatego posłużę się wybranymi komentarzami oglądających.

„Ci samozwańczy "duchowni" są znakomitymi aktorami, a tzw. „wierni”, którzy jak w tym filmie, spadają z krzeseł za każdym machnięciem jego ręki, są dobrze opłacanymi statystami. Tak samo odbywa się u nich uzdrawianie „chorych i kalekich”. To nie jest żaden kościół, to jeden wielki teatr komediowy. Często oglądam tych egzaltowanych pastorów w tv i można się dobrze uśmiać z ich metody” (Elżbieta).

„No jaja - przecież widać ze to kontrolowane przez delikwentów przewracanie się. ale czy to zagrany show czy np. świetna sugestia (jak Kaszpirowski) to nie tak łatwo zawyrokować. Jak patrzę na ruchy, to jednak widzę raczej show przygotowany” (Jacek).

„Ciekawe, że to nie zadziałało na kamerzystów, którzy mieli za zadanie przekazać ten kicz jeszcze głupszym wiernym w mediach tego IDIOTY!! (Alek).

„Należałoby dodać jeszcze cytat z Pisma Świętego Nowego Testamentu: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych  oraz Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona" (dziadek  Ardi).



          Duch Święty nagminnie jest wykorzystywany również przez Kościół. To pojęcie obrazujące dynamiczne działanie Boga w przestrzeni duchowej. Przypisuje Mu się rolę, która w gruncie rzeczy Jego obraża. Szkoda słów.

niedziela, 7 grudnia 2014

W Seminarium Kieleckim bez zmian

          Wybrałem się wczoraj na drugie spotkanie Kieleckiego Forum Myśli Chrześcijańskiej organizowanym przez Kieleckie Seminarium. Miałem maleńką nadzieję, że spotkam się z tym, czego od dawna oczekuję – uwspółcześnienia kościoła z którym się identyfikuję. Pierwszy wykład o woli człowieka w ujęciu biblijnym wysłuchałem z zainteresowaniem. Przekazywana treść przez księdza wykładowcę porządkowała moją wiedzę. Drugi wykład można porównać do katechezy kościelnej. Wystąpiły tam elementy szatana (złego ducha) i jego działania, skaza wynikająca z grzechu pierworodnego, całkowite zwolnienie od grzechu Maryi – Matki Jezusa. Akcentowane było uczłowieczenie Boga w postaci Jezusa.
          W części dyskusji zabrałem głos, wskazując, że wielu już teologów twierdzi, że nie ma ontologicznego zła jakim jest szatan. Przez salę usłyszałem pomruk dezaprobaty. Szacowne panie okazały niezadowolenie. Wykładowcy bronili swojego stanowiska. Dyskusja mogłaby potoczyć się ciekawie, ale jeden z gorliwych słuchaczy przerwał dyskusję, aby powrócić do tematu wykładu.
          Siedziałem i marzłem w nieocieplanej sali. Reszta była już dla mnie parafialnym bełkotem. Pomyślałem sobie, że wiele jeszcze lat potrzeba, aby uporządkować teologię w imię Prawdy o Bogu. No cóż, chrześcijaństwo to konglomerat prawd, półprawd, mitów i legend. Teologia nie miała charakteru odkrywczego, intelektualnego, a została wytworzona przez zlepek ludzkich koncepcji. Bóg dał człowiekowi potrzebę Jego szukania, więc Go szukano na swój sposób. Czy trafili w prawdę. Jestem przekonany, że nie do końca.  Kto zna całość nauki teologii może dopatrzyć się w niej niespójności, nieścisłości, przeciwieństwa, infantylność. Nauka o Bogu zeszła na poziom przekazów osób, którzy mieli prywatne objawienia. Kościół cieszy się z takiej orientacji, bo ona dyscyplinuje wiernych.
          Dla mnie dramatycznym pytaniem jest, czy Kościołowi chodzi o Prawdę? Coraz mniej w to wierzę. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia wszechświata, a więc Jest. Ten sam Bóg stał się elementem ludzkich manipulacji. Boga zaangażowano do własnych wymyślonych ról. Przykładowo, zmieniono również modlitwę Pańską, aby zaakcentować własną koncepcję zbawczej roli Boga. I nie dopuść abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego (Mt 6,9) zamieniono na: i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Co innego jest zachowanie od złego, a co innego jest wybawienie od złego. Teologicznie ta różnica jest znaczna.

          Wiara w Boga jest wykorzystywana do partykularnych interesów kościoła. Budzi to u mnie niesmak i rodzaj współczucia dla Stwórcy. Ile jeszcze ludzkiej głupoty musi On znosić? 

sobota, 6 grudnia 2014

Ranga miłości

          Dlaczego redaktorzy Pisma świętego wprowadzili do niej  księgę Pieśń nad Pieśniami, w której nie ma słowa o Bogu?  Otóż obejmuje ona zagadnienie relacji jaka występuje pomiędzy kochankami, którzy darzą się uczuciem. Miłość pomiędzy tymi dwojga jest ich sanktuarium uczuć, które tylko do nich należą. Nikt nie ma prawa zakłócać ich relacji uczuć. Brak słowa o Bogu w Pieśni nad Pieśniami jest znakiem, że miłość między dwojga ludźmi jest wyłącznie ich sprawą. Bóg, co najwyżej cieszy się dobrymi owocami jakie ona przynosi. Jeżeli Bóg odstępuje od uczestnictwa w tańcu godowym zakochanych, to tym bardziej nie może narzucać wszelkich norm moralnych. Pozostaje jedynie odpowiedzialność za skutki. Prawdziwa miłość jest z założenia rozsądna. Miłość to uczucie wolne od nakazów i zakazów. Nie ma więc narzuconej granicy czego wolno, a czego nie wolno.
          Bardzo istotną rolą w miłości jest potrzeba kontaktu, dotyku. Kto nie ma takich pragnień nie może mówić o miłości, chyba że mowa jest o miłości platonicznej. Dotyk to bogata forma przekazu uczuć. To rodzaj poezji, muzyki, wibracji ciał. To coś, co wprowadza człowieka w uniesienie. Jeżeli kochanek/kochanka jest nieobecna, to występuje pragnienie dotyku, a ono jest równoznaczne z faktem dokonanym. Dotyk w myślał jest tak samo skuteczny i ma taką samą wymowę, jak dotyk realny. Dlatego to Jezus mówił, że można grzeszyć myślą, podobnie jak mową i uczynkiem.

          Kto wprowadza do miłości ograniczenia wynikające z tradycji, starych przekonań religijnych, ten nadaje im wyższą rangę niż rodzącemu się uczuciu. Czy w miłości należy się „biczować”, wprowadzać ograniczenia, dozować uciechy ciała?  Tylko za obopólną zgodą kochanków. Najgorszą rzeczą jaka się może przytrafić w miłości to egoizm jednego z partnerów.  Miłość wtedy jest asymetryczna, w części niespełniona. Towarzyszą jej rany i ból.  Wcześniej, czy później zostanie wystawiony rachunek krzywdy.

piątek, 5 grudnia 2014

Niech się stanie wola Boża

          Być może zaskoczę czytelników stwierdzeniem, że hasło: Niech się stanie wola Boża z punktu widzenia filozoteistycznego jest w dużej mierze jedynie życzeniem, a może i poddaniem się od trudów życia. Wbrew pozorom jest to postawa niewłaściwa. W pewnym sensie obarcza Boga odpowiedzialnością za zdarzenia losowe jakie się przytrafiają.
           Zastanawiając się głębiej, podane hasło w gruncie rzeczy Boga obraża. Boga traktuje się jak cesarza, który wszystko może. Taka świadomość wywodzi się ze starego spojrzenia religijnego.
          Jaka jest wola Boża, możemy się domyślać lub odczytać z różnych mów Jezusa. Dotyczy ona głównie spraw duchowych, a nie fizycznych. Tak więc wolą Boga jest, aby ludzie generowali jak najwięcej funkcjonału dobra i miłości. On (funkcjonał – dobra energia) jest Bogu pomocny w podtrzymywaniu świata w jego istnieniu.

          Bóg nikogo z ludzi nie determinuje, ani nie układa scenariusza jego życia. Człowiek musi sam wziąć sprawy w swoje ręce.

wtorek, 2 grudnia 2014

Postawa religijna

          Człowiek wielokrotnie zadaje sobie pytanie jak zachowywać się względem religii i wiary. Czy wiarę należy zachować tylko w swoim sercu, czy odwrotnie, głosić wszech i wobec, że jest się człowiekiem wierzącym? Każda wiara, nawet z racji samego pojęcia niesie w sobie niepewność i wahania. Wielu pyta, po co ta cała mistyfikacja. Czy Bóg nie mógłby, tak zwyczajnie przekazać zmysłowo: oto Jestem?
          Wielu, choć wierzących, ma swoisty kompleks wiary, czy aby przypadkiem przez nią, nie zostaną zaszufladkowani do fundamentalistów, fideistów, a co najgorsze, do naiwnych?  Takie rozterki  zauważa się najczęściej u osób publicznych, na stanowiskach i uczonych. Czy człowiekowi nauki wypada mówić o Bogu? Czy można być wierzącym racjonalistą? Czy nie jest śmieszny znak krzyża przed posiłkiem, w pociągu, w samolocie?
          Wielu ma dylematy rodzicielskie. Co przekazywać dzieciom? Narzucanie im swojej wiary i to często wątpliwej, jest już dzisiaj nie bardzo modne. Nie mówić im nic o Bogu, jeszcze gorzej. Do rodziny wkrada się hipokryzja. Rodzice odchodzą od kultu, ale chcą dzieci chrzcić, aby nie miały później kłopotów w szkole, czy wśród koleżeństwa. Czy można nakazywać dzieciom znak krzyża, którego się  unika? Czy posyłać dzieci do Kościoła, gdy samemu już przestało się chodzić?
          Tam gdzie są takie rozterki, dzieci łatwo orientują się, że w temacie wiary, coś jest nie tak. Kiedy pytają rodziców, otrzymują odpowiedzi zdawkowe, niepewne, infantylne, albo złośliwe, wypaczające wiarę. Księża najczęściej przekazują gotowe schematy, a im chodzi o dyskusję i mądre podpowiedzi. Młodzi z pewnością chcą zrozumieć w co mają wierzyć. Dzieci które przejęły w pełni i bezkrytycznie fideizm rodziców, zostają na lata pozbawione zdolności własnych przemyśleń. Jedynie Kościół cieszy się, że przybywa im wiernych owieczek. Sęk w tym, aby wzmacniał się Kościół wiarą swoich członków, wiarą prawdziwą, autentyczną, z zamysłu Boga.

Jaką postawę należy przyjąć w wierze?

          Podstawą jest akt wiary. W swoim sercu należy dokonać wyboru. Bóg jest, albo Go nie ma. Akt wiary wymusza postawę otwartości. Każda osoba wierząca powinna dawać o tym świadectwo. W zachowaniu ważna jest odpowiedzialność. Bóg jest niezwykłą Osobą i należy Mu się szacunek. Nie należy przekraczać granicy smaku, siląc się na niestosowne żarty.
          Egzaltacja wiary budzi niepokój. Jezus nauczał, aby nie używać siły. Wiara nie może kojarzyć się z walką, lecz miłością i miłosierdziem.
          Katecheza powinna łączyć wiele aspektów, począwszy od wiedzy o jej korzeniach, poprzez prawdy wiary i kult. Dzieciom trzeba mówić tylko prawdę, a jeżeli przekaz opiera się na źródłach legendarnych, należy o tym mówić. Przekazywana prawda wzmocni autorytet kapłana. Młodzież nie będzie musiała zastanawiać się czy to prawdomównością kapłana. Ich myśli powinny pozostać przy przekazie meritum wiary. Dzieciom wolno pytać o wszystko. Kapłan nigdy nie może ripostować: czemu ma służyć twoje pytanie (przykład z serialu Ranczo).

          Jeżeli ma się mocną wiarę, to nie ma pytania, która by ją zachwiała.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Ewolucja religii

          Religia zrodziła się na skutek intuicyjnych poszukiwań wartości. Ta potrzeba została człowiekowi dana i zadana przez Stwórcę w formie pragnienia. Człowiek poszukuje Boga jako najwyższej wartości, ostoi, fundamentu, bazy, oparcia. Człowiek pragnie upodobnić się do Stwórcy. Poszukuje zasad ogólnych, powszechnych, prawd ostatecznych, racji, celu i uzasadnienia. Religia skłania do poszukiwań mądrości. Pismo święte zawiera kilka ksiąg o tej tematyce (Księga Przysłów, Księga Koheleta, Księga Mądrości, Księga Mądrości Syracha). Mądrość nabywa się przez doświadczenia życiowe.
          Religia ewoluuje w czasie. W początkowym kulcie można dopatrzyć się wspólnotowych zabaw (tańce rytualne). Kult chwały wywodzi się z barbarzyńskiego pojęcia Boga. Za tym powstały wojska anielskie, jakie przysługiwały władcom.
          Chrześcijaństwo, a także buddyzm charakteryzuje zwyciężanie zła dobrem, choć prezentują odmienne stanowiska względem pojęcia i pochodzenia zła. To co spodobało się w nauce Jezusa to pozbycie się siły. Ta nagła zmiana optyki była szokiem i stała się granicą rozdzielającą epoki, starej religii od nowej.  Obecnie przechodzi etap racjonalizmu na skutek rozwoju świadomości. Daje się też zauważyć, że przyjmuje bardziej formę zindywidualizowaną, niż wspólnotową. Dawne wyrazy kultu (tańce) utraciły znaczenie na rzecz jednostkowej modlitwy. Faktem jest, że religie (nie tylko katolicka) weszły w fazę schyłku i utraciły wpływ, jaki wywierały na świat w czasach dawniejszych[1].      
          W Kościele katolickim daje się zauważyć tendencje do pokazywania Boga  jako Władcy. W gruncie rzeczy taki rodzaj kultu Boga „obraża”. Sam tytuł kolędy Bóg się rodzi ukazuje Boga jako wszechmocnego, a zarazem ograniczonego w rodzeniu (też w słabości dziecięcia). Prymitywne obrazy religijne, kult znajdują krytykę w samym Piśmie świętym. Tam prorok Amos, w imieniu Boga wykrzykuje: Nienawidzę,  brzydzę  się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach.  Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć.  Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i źwięku twoich harf nie chcę słyszeć (Am  5,21–23).
         Boga należy przeżywać, ale religię, jako zjawisko społeczne, traktować racjonalnie. Można wtedy o niej mówić bez emocji, zwyczajnie. Emocje nie pozwalają rozsądnie myśleć. One to były powodem, że ewangelie miłości zastąpiono ewangeliami strachu. Do dnia dzisiejszego Kościół głosi, że Boga trzeba się bać (bój się Boga!; czy ty naprawdę Boga się nie boisz?). Czy to nie jest sprzeczne z ideą Boga miłującego?



[1]  Alfred North Whitehead, Religia w tworzeniu, Znak 1997, s.57.