Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lipca 2013

Mięso koszerne


          Wielokrotnie dawałem znaki mojej sympatii do nacji żydowskiej. Tym razem muszę zająć nieco ostrzejsze stanowisko. Prace nad ustawą pozwalającą uśmierzyć cierpienia zabijanych zwierząt są na miarę moich oczekiwań. Jestem świadkiem realizacji tego, co sam pisałem. Nie przypuszczałem jednak, że tak szybko to się stanie. Człowiek jako współtwórca świata i dziedzic Boga pragnie ulepszyć świat. To wspaniałe.

          Głosy przeciwne tym pracom legislacyjnym wyrażają partykularne interesy różnych środowisk religijnych, w tym Żydów. Powszechnie wiadomo, że chodzi o pieniądze (mięso koszerne). To wstrętne. Prace Polskiego Parlamentu są uniwersalne i niezależne od religii. Proszę, aby fałszywy krok nie powstrzymał tak wspaniałej idei. Jestem dumny z moich rodaków.

W odpowiedzi Pani Patrycji

Moja córka Rose Dewitt Bukater (Nazwisko i imię drugie i ostatnie po filmie)wierzy w Boga i Jezusa i dlatego ona mówi ze ewangelia to prawdziwa  mowa. Ona też mówi że ten kto nie wierzy nie złagodzi problemów!
KOCHANA CÓRKA PO MAMIE MA WIARĘ! MA ONA 18 LAT
        
Droga Pani Patrycjo
 
            Pani prosty wpis bardzo mnie wzruszył. Radość matki z wiary córki. Ja jako ojciec muszę na takie szczęście jeszcze poczekać. Pani córka mówi, że w ewangeliach słowa Jezusa są prawdziwe. Do tej oceny zaangażowała swoją wiarę. Ja natomiast zajmuję stanowisko naukowe. Wszystkie swoje tezy uzasadniam. Ważne jest przesłanie ewangelii i tu między mną, a Pani córką, jak sądzę, nie ma rozbieżności. Proszę ją ode mnie serdecznie pozdrowić.
 
Pozdrawiam. Paweł Porębski

wtorek, 23 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.23/23 Zakończenie


          Kiedy Maria Magdalena zobaczyła, że grób jest otwarty zapewne serce jej zabiło mocniej. Pobiegła do Piotra i Jana oznajmiając, że: Zabrano Pana z grobu (J 20,2). Jan pędził co tchu do grobu. Piotr za nim. Intensywnie przypominał sobie słowa Jezusa. Pusty grób, poukładane płótna były wymowne. Do Piotra dochodziły słowa Jezusa, które na nowo odbierał. Teraz im uwierzył.
          Maria Magdalena jeszcze została. Wtedy neurotycznie ukazał się jej Jezus, który nie pozwolił się dotknąć. Nie był On już z porządku rzeczywistego, ale boskiego. Dotyk pozwalał na rozpoznanie zmysłowe. Nie było ono jednak możliwe. Magdalena mogła już tylko uwierzyć. Maria Magdalena odczytuje słowa Jezusa: Nie zatrzymuj [dotykaj] Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20,17). Przed Jezusem są nowe zadania. Musi spotkać się z Ojcem, odwiedzić otchłań w której przebywają dusze umarłych. Najważniejszym Jego zadaniem jest ukazanie się duszom, aby uwierzyły. Tym samym ma przynieść dla nich Zbawienie.

          Zakończenie Ewangelii jest już opracowaniem teologicznym. Szkoła Janowa pragnęła stworzyć dla siebie ramy dalszej działalności. Słowa: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20,22–23).
          Aby przekonać wiernych do wiary w zmartwychwstałego Jezusa skomponowano scenę z Tomaszem, aby na końcu napisać: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20 29). Autor pisze, że: zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli w imię Jego (J 20,31). „Zapisano” można zrozumieć, że starano się za wszelką cenę przekonać do wiary. Być może autor Ewangelii zamierzał w sposób przejaskrawiony przedstawić rozterkę uczniów po zmartwychwstaniu oraz dręczące ich wątpliwości[1].

         Jezus ukazuje się w różnych miejscach i czasie. Wyraźnie wskazuje, że należy już do innej rzeczywistości. Nie od razu jest rozpoznawany. Zmysły już Go nie dotyczą. Widziany jest oczyma duszy (neurotycznie). Każdy widzi Go trochę inaczej według własnych zdolności i czystości serca.

          Jezus trzy razy pyta się Piotra, czy Go miłuje. Trzy razy, jak trzy razy Go zdradził. Za każdym razem Piotr odpowiada: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham (J 21,15.16.17). To słowa rehabilitujące ze zdrady. Po tym wymazaniu trzykrotnego zaparcia się Piotra Jezus przekazuje jemu  władzę pasterską: Paś owce moje (J 21,17).                       

                                                        *  *  *

Myśl końcowa

          Z początkiem XXI wieku człowiek osiągnął nieprawdopodobne możliwości. Wystarczy wspomnieć możliwość zmian genetycznych, czy ingerowanie w poszczególne atomy. Tym samym ludzkość przekroczyła granice konsumpcji. Może tworzyć nowe gatunki, ingerować w naturalne prawa dane przez Stwórcę. Zamysł Boga święci tryumf. Jezus Chrystus pokazał cel rozwoju duchowego człowieka. Człowiek na podobieństwo Boga. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową (Kpł 26,13). Dziedzictwo Boga jest bliskie. Szczytem rozwoju duchowego jest główny atrybut Stwórcy – Miłość szeroko rozumiana.

          Cel zamysłu Stwórcy dojrzewa. Człowiek jako istota niecierpliwa nie mogąc doczekać się już pełnej chwały, już za życia uzurpuje sobie prawa do wielkości. Takie działania nazywa się pychą. Zamiast rozkwitać z godnością i pokorą wobec Boga stają się karykaturami. Ta choroba rozwija się na każdym szczeblu ludzkiej pomyślności. Przykładem w Kościele są biskupi książęta. Papież Franciszek próbuje przywrócić skromność szafarzy wiary.
          Największym błędem czeladzi wiary jest traktowanie Boga jak bożka. Sakramentalia, które są jedynie narzędziami do zbawienia traktowane są czcią należną jedynie Bogu. Kult religijny (infantylny) wypacza prawdziwy obraz Boga. O Bogu można powiedzieć wystarczająco dużo, aby Go wielbić. Pięknym przykładem jest modlitwa Mojżesza z podniesionymi rękami[2]: Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę (Wj 17,11) i słowa Apostoła Tomasza: Pan mój i Bóg mój (J 20,28). To wystarczy.

          Na dwóch portalach przekazywałem wiedzę religijną z pewnego wewnętrznego nakazu. Choć nie było to łatwe, zadanie na tym etapie ukończyłem. Wiarę swą ustrzegłem przed pokusami idolatrii istot konceptualnych. Wszystkich świętych, proroków, a nawet Jezusa traktowałem czcią należną bez zbędnej egzaltacji. Wszystkich obdarzyłem uczuciem miłości.
         Jeżeli kogoś zgorszyłem, to proszę mi wybaczyć. Moje intencje były zawsze szczere i bez kontekstu.


Dziękuje za uwagę. Paweł Porębski

 




[1] Biblia dla każdego. Nowy Testament, tom. I, Jedność 2007, przypis s.  353.
[2] Też znaczy „swobodnie”.(przypis Wj 14,8).

poniedziałek, 22 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.22/23



          W perykopie Oto Człowiek (J 19,1–12) słowa „Oto Człowiek” są wizytówką ludzkiej stworzonej istoty. Mowa jest o absolutnym Człowieku, Jezusie Chrystusie. Jest On reprezentantem gatunku ludzkiego. Samym sobą ujawnia do czego zdolny jest człowiek. Jak uczy historia, jego możliwości są nieograniczone. Przez naturę też duchową jest istotą uświęconą na miarę dziedzica Stwórcy. Mimo swej wielkości, człowiek powinien zawsze pamiętać, że: nie miałby żadnej władzy, gdyby nie była ona dana z góry (por. J 19,11). Kto o tym zapomina tego trawi pycha.

          Kiedy Piłat ogłasza wyrok, Żydzi zachowywali się jak dzikie zwierzęta. Nie mieli żadnego argumentu, poza nienawiścią: Precz. Precz! Ukrzyżuj Go! (J 19,15). Typowe zjawisko socjologiczne. Jeden napędza drugiego. Funkcjonały zła interferują (nakładają się). Ponieważ są identyczne i w tej samej fazie stają się ogromne jak światło lasera. To wielkie zło zostanie zneutralizowane funkcjonałem dobra wynikającego z Ofiary krzyża. I nie tylko. Ofiara krzyża będzie mieć swoją kontynuację podczas każdej mszy świętej. Jezus rozpoczął zbawienie i stale zbawia. Ponieważ dopóki istnieje człowiek, istnieje możliwość grzechu. Jezus Chrystus jest stale człowiekowi potrzebny.

          Piłat był przychylny Jezusowi. Został do wyroku niejako zmuszony. Kazał wywiesić na krzyżu napis w trzech językach (hebrajskim, łacińskim i greckim): Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski (J 19,19). Żydzi widząc ten napis nie bardzo byli z tego zadowoleni. Raziły ich słowa „Król Żydowski”.

          Jezus z krzyża zwrócił się do Jana ze słowami: Oto matka twoja, a do Matki: Niewiasto, oto syn Twój (J 19,26–27). Słowa te wskazują, że wszyscy ludzie powinni być dla siebie jak jedna rodzina. Prawdziwym Ojcem nie jest ten który spłodził, ale jest nim sam Bóg Ojciec. Układ rodzinny: ojciec, mama, dzieci był potrzebny w życiu ziemskim w celu właściwego wychowania potomstwa. Nie ma on jednak charakteru eschatologicznego. W niebie, wszyscy będą dziećmi jednego Boga.

          Jeden z żołnierzy (Longinus) przebił bok Jezusa i natychmiast wypłynęła krew i woda. Krew wskazuje na rzeczywistość ofiary Baranka, a woda na płodność duchową (przypis J 19,24).

          Kiedy Jezus umierał na ziemi panował smutek. W niebie zaś rozpoczęło się święto. Jezus Chrystus został wywyższony i pozyskał chwałę Ojca. Od tej chwili Jezus stał się równy Ojcu w Akcie działającym.

          Na scenę Ewangelii Jana wkraczają Józef z Arymatei, który oddał Jezusowi swój grób oraz Nikodem, który zakupił mirrę i aloes dla godnego pochowania Jezusa. Zgodnie ze zwyczajem, ciało zostało okryte płótnem razem z wonnościami i złożone w grobie.

          Trudno wyobrazić sobie nastroje apostołów. Stało się to, co zapowiadał Jezus, ale nikt Mu nie wierzył. To nie mogło się stać, a stało się. Ogromne rozczarowanie towarzyszyło uczniom. Poczuli się sromotnie zawiedzeni. Gdzie ich Pan, który mówił w imieniu Boga. Gdzie był Bóg, kiedy wieszano Syna? Wszystko to wydało się absurdalne. Stracony czas, stracone nadzieje. Kompletny bezsens.  Uczniowie skupili się w jednym miejscu, gdzie raźniej było im przeżywać rozgoryczenie. Wśród nich była, Matka Jezusa i inne kobiety. Czy Ona ich pocieszała? Brak jest na ten temat wiedzy. Prawdopodobnie jednak modlili się i prosili Boga: pozwól zrozumieć.

          Niektórzy uczniowie powrócili do swojego dawnego zajęcia, łowienia ryb na Jeziorze Tyberiadzkim w |Galilei (Mt 28,16–20).

niedziela, 21 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.21/23


          W perykopie Modlitwa Arcykapłańska (J 17,1–5) zacytowane są słowa Jezusa: Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą (J 17,1). Kolejny dowód biblijny na chwałę Jezusa, która miała dopiero nadejść na krzyżu. Jezus otoczył chwałą Ojca będąc na ziemi. Teraz Ojciec czyni podobnie z Jezusem w niebie: Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał (J 17,4–5). Autor wyraźnie suponuje preegzystencję Jezusa: zanim świat powstał (J 17,5). Tezę tę można przyjąć biorą pod uwagę jedynie dynamiczny obraz Boga. Akt działający jest uniwersalnym pojęciem Boga, ale także Trójcy Świętej. Jeżeli Akt działający istniał zawsze, to można mówić, że od zawsze istniała Trójca Święta. Choć dopuszczam te pojęcia[1] i takie tłumaczenie preegzystencji, osobiście nie jestem ich zwolennikiem i uważam je za intelektualnie przerysowane.  Być może jest to już opracowanie teologiczne (wizja katechetyczna) autora Ewangelii.

          Perykopy  Prośba za uczniów i Prośba za przyszły Kościół (J 17–26) są nużące, bo powtarzają już często przekazywane prawdy. Z nich można wywnioskować, że Jezus otrzymał od Ojca ludzkość pod swoją jurysdykcję. Pragnie, aby wszyscy stanowili jedno w duchu i w prawdzie. Tak jak On nie pochodzi ze świata (Akt działający), tak ludzkość będzie wzięta z tego świata. Dusza ludzka wróci skąd przyszła (z przestrzeni nadprzyrodzonej) i zostanie uświęcona na wieki. Chwała przynależna Jezusowi będzie udziałem wszystkich.

          Treść perykopy Pojmanie (J 18,1–11) jest przerysowana Kiedy żołnierze przyszli po Jezusa i On powiedział: Ja jestem (J 18,6) padli na ziemię. Autor chciał tym gestem okazać majestat Jezusa Chrystusa. Piotr, który zareagował mieczem musiał poczekać, aż żołnierze staną. Wiarygodność tej sceny jest niska.

         Słowa Jezusa: Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec? (J 18,11) bardziej pasują do koncepcji, że Jezus został przez Ojca posłany na krzyż. Według oglądu filozoteistycznego Jezus sam wybrał Ofiarę Krzyż, a Ojciec uczynił ją skuteczną. W przypisie napisano: „Wywyższenie” mogło nastąpić tylko na krzyżu (J 18,32). To kolejne wsparcie tezy, że Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu.

         Przebieg przesłuchania przez Annasza, Kajfasza i Piłata jest znane z ewangelii synoptycznych. U Jana zapisano ciekawe zdanie:  Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu (J 18,37). O jaką tu prawdę chodzi?  Sam Piłat wyraża wątpliwość:  Cóż to jest prawda? (J 18,38).

          Refleksja Piłata zachęca do omówienia pojęcia Prawdy. Wszystko podlega oglądowi zmysłowemu lub rozumowemu. Niestety przez różne zdolności, wrażliwości, możliwości człowieka oceny są subiektywne. Subiektywność jest jedynie zbliżeniem się do Prawdy, a nie jej ostatecznym poznaniem. Można zapytać, dlaczego tak jest? Prawda ostateczna leży bardzo głęboko w istocie świata. Głębia jest tak daleka, że człowiek nie jest w stanie ani tam dotrzeć, ani zbadać. Rozum nie zna wzorców do porównania. Jeżeli powiem, że świat jest całkowitą pustką, w której unosi się jedynie Myśl,  Duch Boży (por. Rdz 1,1) wzbogacony o dusze ludzkie, to kto mi tak naprawdę uwierzy? Świat rzeczywisty istnieje, ale jest on zbudowany na tchnieniu Boga. W dynamicznym obrazie jest jeszcze trochę zrozumiały, a ontologicznie jest ułudą. Człowiek potrafi stworzyć wiele światów wirtualnych, ale nie są one trwałe. Świat rzeczywisty ma oparcie w tchnieniu Boga, ma swoje uzasadnienie, rację. Świat wirtualny człowieka jest mistyfikacją. Proszę jednak zwrócić uwagę, do jakie to postępu doszedł już człowiek. Potrafi jak Bóg stwarzać światy (wirtualne). Na szczęście są one jedynie iluzją.



[1]  Przez zachowanie Tradycji.

sobota, 20 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.20/23



          Następne Perykopy ukazują związki Jezusa ze zwykłym człowiekiem. Jezus wyjaśnia: Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was (J 15,3). Jezus ma moc w słowie dlatego prosi: Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was (J 15,4). Dalej zdumiewa słowami: ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Tym samym Jezus przejmuje od Ojca rolę prowadzącego. Nic gorszącego. Ojciec i Syn działają w imię tej samej miłości. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!  Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,9–11).

          Jezus uzupełnia swoje przykazanie (J 13,34–35) i mówi: To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,12–13). Deklaruje, że:  Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję (J 15,14).

          Werset: oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15) należy rozumieć, że Jezus odczytał ze stanu Prawdy wiedzę. Takie tłumaczenie zwalnia od wiary, że Bóg przemówił do Jezusa ludzkim głosem.

          Nie można ukryć, że słowa o nienawiści (J 15,18–27) są zagmatwane i niezbyt czytelne. Może to sprawa tłumaczenia. Na koniec powtórzone jest przesłanie, że zostanie posłany Pocieszyciel-Paraklet, Duch Prawdy, który będzie świadczył o Jezusie.

          Ciekawy i tajemniczy jest fragment mówiący: Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was (J 16,7). Chodzi tu oto, że teraz działa widzialny Jezus. Mimo tego nie jest przez wszystkich akceptowany. Kiedy odejdzie „widzialny”, a przyjdzie „niewidzialny”, to może On będzie bardziej skuteczniejszy. Tak, czy inaczej człowiek nie zostanie pozbawiony Bożej pomocy. Nie chodzi tu, kto jest lepszym Pocieszycielem, Jezus, czy Duch Święty. Okoliczność może wpływać na skuteczność działania: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.  On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi (J 16,13–15).

          Autor Ewangelii próbuje przekazać prawdy o Jezusie. Operuje tu niełatwym i nieprostym językiem. Trzeba się wczytać w tekst, aby zrozumieć o co chodzi autorowi. Np. Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie (J 16,16). Co? Jak? Dlaczego? W jaki sposób? O co chodzi? Takie pytania zadawali sobie wszyscy wokół Jezusa:  Co to znaczy, co nam mówi: "Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie"; oraz: "Idę do Ojca?"» Powiedzieli więc: «Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi»  (J 16,17–18). Jeżeli nie wszystko rozumie się, to należy pytać. Poprzednio Jezus mówił w przypowieściach, teraz nadchodzi godzina prawdy. Nie należy się bać. Z Jezusem jest Ojciec. Choć wiele wydarzy się na świecie przykrego należy mieć odwagę, bo końcowym Zwycięzcą jest Jezus Chrystus (J 16,33).

piątek, 19 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.19/23


          Akt działający (Bóg) jest samym działaniem. Tym dynamicznym atrybutem podzielił się ze swoim Synem Jezusem Chrystusem. Każdy jednak pozostał sobą, ale każdy w działaniu jest identyczny. Podobnie jest z Duchem Świętym. Jedność w woli i w działaniu daje mu status Boga. Nie ma On ontologicznej struktury. Został wysłany do ludzi, aby być blisko nich. Tak samo jak Bóg nie jest bytem (w tym sensie, że nie ma podłoża, rygoryzm duchowy) tak Duch Święty również nie jest bytem, lecz Nie-bytem[1]. Ważne, że ma tę samą moc, godność co Bóg Ojciec i Jego Syn. Tak też powstała konstrukcja Trójcy Świętej, którą Kościół odczytał z Ewangelii i czci w znaku krzyża: w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Proszę zauważyć, że Duch Święty nigdy nie będzie prowadził dialogu z Bogiem-Ojcem jak i Synem (brak na ten temat przesłanek źródłowych) nie tylko, że nie ma takiej potrzeby. Istoty Te w jednym są duchu i woli, a po za tym, rola Ducha Świętego jest wyłącznie skierowana na człowieka. On jest Pocieszycielem, Nauczycielem dla ludzi. Czysty Akt działający, przynoszący Miłość.

          Aby zrozumieć Istotę Boga, trzeba najpierw przyjąć w swoim rozumie i sercu, że istnieją przypadłości niezależnie od substancji bytu. To jest całkowicie odwrócenie definicji bytu, w której mówi się, że przypadłości nie mogą istnieć samodzielnie bez podłoża, np. kolor kota nie może istnieć oddzielnie, bez tego, co stanowi istotę kota, a więc bez substancji kota. W rzeczywistości dają się zauważyć istnienia (nie-byt), które nie mają podłoża (albo podłoże jest nieuchwytne), a wskazują o swoim istnieniu przez skutki swojego działania. Do nie-bytów można zaliczyć: Miłość, emocje dobre i złe, energię, potępienia, klątwy. Dla zrozumienia można posłużyć się falą elektromagnetyczną. Nie ma ona podłoża na podobieństwo materii. Podłożem są zmiany pól magnetycznych i elektrycznych. Fala ma wiele przypadłości, w tym energię nośną, zapis informacji. Fala jest uchwytna przez swoje działania. Proszę zauważyć, że fala elektromagnetyczna jest w ciągłym ruchu.

          Jezus mówi: Ojciec większy jest ode Mnie (J 14, 28). Tak, w rozumieniu chronologii zdarzeń. Godność Jezusa jest jednak taka sama jak Ojca, który tej godności udzielił.
          W Ewangelii Jana użyto dwa razy pojęcie władca tego świata (J 12,31; 14,30). Trzeba to rozumieć jako funkcjonał zła. Jak wcześniej definiowałem pojęcie funkcjonału jest to nagromadzona emocja, w tym wypadku zła. Funkcjonał nie jest istotą bytową, lecz dynamiczną. Inaczej, wszelkie zło jakie panuje nad światem. Do tej pory forsowałem pojęcie atrakcyjność zła jako kuszenie szatana. Funkcjonał jest pojęciem bogatszym. Posiada w sobie moc oddziaływania (interferencja) samo w sobie. Tym samym pokazuję własną drogę poszukiwania Prawdy. Czasem trzeba zrobić wielkie koło, aby wrócić ubogacony w to samo miejsce. Czasem jest konieczność zrozumienia, aby uwierzyć. Czasem wystarczy zmienić słowa, aby zaakceptować. Droga czasem jest trudna i pełna potyczek. Najważniejszą jednak rzeczą jest poznać Prawdę.


[1] Jeżeli używa się czasami słowa „byt” dla nie-bytu, to należy uznawać to za skrót myślowy w zależności od kontekstu.

czwartek, 18 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.18/23


 

 

          W perykopie Mowa Pożegnalna (J 13,31–35) w pierwszym wersecie pojawia się kolejna niezręczność redakcyjna: rzekł Jezus: Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą (J 13,31). Nie bardzo można zrozumieć, że teraz. Czy biesiadowanie jest szczególnym wydarzeniem do wywyższania Jezusa? To zdanie jest antycypacją późniejszych zdarzeń.

          Warto zatrzymać się na dwóch ostatnich wersetach perykopy:  Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13,34–35). Krótkie, wspaniałe ujęcie meritum przesłania Jezusa. Nic dodać, nic ująć. Wytycza drogę godnego życia i prowadzi do Zbawienia.

        Następne perykopy odsłaniają zamysł Boga i tajemnice Jezusa. Należałoby przepisać cały tekst. Wszystko jest ważne. Należy wierzyć w Niego tak jak wierzy się w Boga-Ojca. Po wieloletnich studiach na temat Jezusa całkowicie potwierdzam ten imperatyw i uważam go za słuszny.

          Bardzo ciekawe jest ujęcie: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele (J 14,2). Jezus ma zreorganizować przestrzeń nadprzyrodzoną. Obiecuje przygotować miejsca, a gdy wróci zabierze ludzi do siebie. Obiecuje, że będzie razem z duszami ludzkimi. Tak jak na ziemi będzie Pocieszycielem dusz. Będzie pomagał w oczyszczeniu się, aby każdy mógł stanąć twarzą w twarz z Ojcem Niebieskim. Jezus ujawnia swoją tajemnicę: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (J 14,6). Jezus jest na równi z Bogiem. Nie ma dwóch Bogów, jest jeden Akt działający, jedna absolutna Prawda, jeden Duch, jedno tchnienie: Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie (J 14,11). Jezus przekazuje nieprawdopodobną godność każdego człowieka i jego możliwości: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni (J 14,12). Czy rozum ludzki może pojąć te słowa? Moc Boska nie jest niedostępna. Każdy może jej użyć, bo każda istota ludzka ulepiona jest z tej samej gliny duchowej. Każdy człowiek może miłować miłością nieograniczoną. Bóg nie ograniczył człowieka w hojności darów. Modlitwa jest pierwszym i najłatwiejszym darem ofiarnym. Może czynić rzeczy niezwykłe. Każdą modlitwę afirmuje Bóg-Ojciec: o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu (J 14,). To mówi Jego Syn. Warto skorzystać z takiej szansy. To Bogu zależy, aby był otoczony chwałą. Nie chodzi tu o niskie pobudki, ale żar Miłości, który się wznieca, aby istniał lepszy świat.

          Akt działający to synonim Boga działającego. Jest On w samym działaniu. To trudne do pojęcia, bo nie jest uchwytne zmysłami. Trzeba uwierzyć, że może istnieć tylko Miłość, w której nagromadzona jest moc, mądrość, inteligencja, osobowość. Jezus otrzymał wszystkie atrybuty Boga. Oprócz tego jest Istotą bytową, obrazem Boga, zmysłowo rozpoznawalny. Bóg umieścił siebie w postaci Jezusa, aby był bardziej rozpoznawalny dla człowieka, a przez to kochany przez ludzi. Bóg sprawił ten świat i Jemu zależy, aby świat był doskonały. Należy wykorzystać dobre stanowisko strategiczne. Bóg zwraca się do ludzi, prosi, powołuje, szuka i zabiega o każdego. Czyni to jedynie na miarę swoich możliwości duchowych. Dał człowiekowi wolną wolę i tym sam pozbawił się nad nią władzy. Za to powinniśmy Bogu dziękować szczególnie.

środa, 17 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.17/23

 

          W perykopie Uczta w Betanii (J 12,1–11) opisane jest namaszczenie nóg Jezusa olejkiem przez Martę, siostrę Łazarza.  Autor podstawia Judasza pod ucznia, który zareagował: Na co takie marnotrawstwo (Mt 26,8; Mk 14,4). Być może autor chciał celowo pokazać Judasza w złym świetle. Jak dodaje: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano (J 12,5–6). Jezus broniąc Marii tłumaczy i uprawia teologię: aby [Mnie namaścić] na dzień mojego pogrzebu (J 12,7). Jezus swoim uczestnictwem w domu Łazarza nie bardzo mu się przysłużył. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza (J 12,10).

          Zbliża się finał misji Jezusa. Udaje się On do Jerozolimy. Wszyscy ewangeliści opisują ten fakt. Autor Ewangelii Jana pisze, że Jezus znalazł osiołka. Inni ewangeliści pisali o przygotowanym już osiołku. Autor skraca opowiadanie i nie dba o jego chronologię. Ważne jest stwierdzenie: A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32). To kolejny dowód, że Jezus zostanie dopiero wywyższony. Za życia był Synem Człowieczym, który obdarzony był plenipotencjami i atrybutami Boga-Ojca. Jak mówi Ewangelista: potrzeba wywyższyć Syna Człowieczego (J 12,34).

          Autor próbuje przekazać, że wielu uwierzyło Jezusowi, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się do Niego. Jak napisał: Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą (J 12,43). Jednocześnie próbuje jeszcze raz przedstawiać główną ideę Jezusa. Jezus jest nie tylko obrazem Boga, ale po wywyższeniu jest równy Ojcu. Dziś można to zrozumieć jako jeden Akt działający. Całą mądrość otrzymał od Ojca[1].

          W perykopie Ostatnia Wieczerza (J 13,1–20) brak jest opisu ustanowienia pamiątki eucharystycznej. Zaakcentowane jest za to umycie nóg Piotrowi przez Jezusa jako znaku służby jakiej się podjął. Przy tej okazji daje wykładnię czystości duchowej, jako warunku zbawienia. Jak mówi Jezus: Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13,15).

          Kolejne zdanie na potwierdzenie tezy o wywyższeniu Jezusa dopiero na krzyżu: gdy się stanie, uwierzyli, że Ja JESTEM (J 12,19). „Gdy się stanie” jest w czasie przyszłym. „Ja JESTEM” jest imieniem Boga.

          W perykopie Ujawnienie zdrajcy (J 13,21–30) napisano: Jeden z uczniów Jego – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi (J 13,23). Niektórzy uważają, że jest tu mowa o Janie, autora Ewangelii, który przez skromność nie chce ujawnić swoje imię.

          Inne zdanie jest zaskakujące: A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego [Judasza] szatan (J 13,27). Czy chleb umaczany w winie przez Jezusa i podany Judaszowi nie ma jeszcze mocy zbawczej, uzdrawiającej? Widocznie nie. 



[1] Odczytał ze stanu Prawdy.

wtorek, 16 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.16/23



          W perykopie Wskrzeszenie Łazarza (J 11,1–57) autor Ewangelii opisuje jeden ze spektakularnych cudów Jezusa. Łazarz brat Marty i Marii, która namaściła Jezusa olejkiem[1] ciężko zachorował. Ze słów sióstr wynika, że Jezus był z nimi zaprzyjaźniony: choruje ten, którego Ty kochasz (J 11,3) i był też częstym gościem w ich domu. Kiedy Jezus otrzymał wiadomość o chorobie Łazarza był daleko od Betanii. Jednak nie spieszył się. Zdawało mu się, że Łazarz nie umrze: Łazarz, przyjaciel nasz zasnął, lecz idę, aby go obudzić (J 11,11). Ruszył do Betanii dopiero dwa dni później. W tym zdarzeniu widział okazję do ukazania swojej chwały: aby dzięki niej [wskrzeszenia Łazarza] Syn Boży został otoczony chwałą (J 11,4). Niestety Łazarz umarł: Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł (tamże). Tomasz  skomentował zdarzenie w sensie, szkoda czasu tam iść, już nic się nie poradzi. Apostołowie nie rozumieją opieszałości Jezusa. Siostry witają Jezusa, ale z żalem: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł (J 11,21). Jezus daje im jednak nadzieję. Sam widząc smutek sióstr, rozczulił się i zapłakał. Kiedy przybył do grobu czuć było rozkładające się ciało, które leżało w grobie już cztery dni. Według wierzeń ludowych dusza zmarłego przez trzy dni krąży wokół ciała chorego, a dopiero później oddala się w zaświaty. Jezus, który modlił się do Ojca w duchu, tym razem spektakularnie przemówił głosem słyszalnym, aby wszyscy słyszeli: Ojcze, dziękuję  Ci, żeś Mnie wysłuchał (J 11,41). Następnie  głośnym głosem zawołał: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz. I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta opaskami, Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić (J 11,43–44).

          Opisany cud jest siódmym i ostatnim znakiem przedstawionym przez czwartą Ewangelię. Znak Jezusa jest zapowiedzią zmartwychwstania, jakie jest przeznaczone dla wszystkich. Jednak było to zmartwychpowstanie, a więc powrót do życia we własnym ciele. Znak zmartwychpowstania (przebudzenia) musiał być połączony z uzdrowieniem ciała, które już się rozkładało. Jezus tym zdarzeniem wprowadził nową interpretację śmierci: umrzeć to tak naprawdę zasnąć. W liturgii został ślad tej nowej interpretacji, gdzie mówi się zasnęli w panu.

          Ewangelia poucza, że każdy, kto czuje się zagrożony może zwrócić się o pomoc do Jezusa. Nie trzeba wiele słów. On wie i zna ludzkie troski. Jezus jest szczególnie czuły na śmierć. Stąd Jego łzy. Jednocześnie można odczytać, że to On wypowiada ostatnie słowo w jej sprawie.

          Zdarzenie stało się głośne w okolicy. O wszystkim doniesiono Kajfaszowi. Arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę. Kajfasz wypowiada haniebne słowa: lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród (J 11,50). Autor Ewangelii interpretuje te słowa jako potwierdzenie, że Jezus był Mesjaszem, który według proroctwa miał umrzeć za naród.

          Ciekawe, że o tym największym cudzie Jezusa nie wspomina żadna z Ewangelii synoptycznych, a jedynie Ewangelia Jana. Świadkami cudu było wielu Żydów. Wielu w Niego uwierzyło, ale nie wszyscy.

          Im większe dobro, tym równolegle generuje się wielkie zło. Wysoka rada postanowiła zabić Jezusa. Zaczęło się na Niego polowanie: faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać (J 11,57).



[1] Opis namaszczenia Jezusa znajduje się w następnym rozdziale 12-tym.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.15/23

 

          W perykopie Dobry Pasterz (J 10,1–21) pokazany jest Jezus jako brama do owczarni. Kto przejdzie przez nią będzie zbawiony. Tu znajduje się słynny werset, na który często powołują się znawcy przedmiotu: Ja przyszedłem po to, aby [owce] miał życie i miały je w obfitości (J 10,10). Znaczy, że bieda nie jest darem Boga. Jak można dostrzec, przyroda jest pełna obfitości. Obwinianie więc Boga za ubóstwo jest nieuprawnione. Jezus jest dobrym Pasterzem, który dba o swoje owce. Przypomina, że są jeszcze owce z innej owczarni, które będzie musiał przyprowadzić, tak aby stała się jedna owczarnia, jak jeden jest Pasterz. To przypomnienie komponuje się z omawianym wcześniej tematem eschatologicznym, gdzie suponuję, że koniec może nastąpić nie przez grzech, ale przez jedną wielką miłość[1].

           W omawianej perykopie można odczytać dowód samodzielnego oddania się Jezusa na ofiarę krzyża: Bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję (J 10,17–18), i jak piszę, Bóg Ojciec przyjął tę ofiarę i uczynił ją skuteczną.

          Autor Ewangelii przyznaje, że mowa Jezusa jest trudna i niezrozumiała. Z tego  też powodu uważa się, że słowa należą do opętanego. 

           Faryzeusze chcą jasnej odpowiedzi: Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie (J 10,24). Jezus nie odpowiada wprost, ale każe im domyślać się. Mówi jedynie, że czyny, których dokonuje o Nim świadczą (J 10,25). Przypomnę jak pisałem. Jezus nie chciał być odbierany jako mesjasz zapowiadany przez proroków. Nie chciał zawieś rodaków, którzy oczekiwali męża stanu, rycerza, który przyniesie wolność narodowi. Jezus jest Synem Człowieczym przysłanym do innej misji. To przypadek, że zidentyfikowano Go z mesjaszem. Jezus w końcu wyraził na to zgodę.

          Jezus mówi: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30), ale wcześniej przypomina, że Ojciec mój, który Mi je dał (plenipotencje), jest większy od wszystkich.   Wszystko jest jasne, ale nie dla słuchających. Porwali kamienie i chcą Jezusa ukamienować. Jezus pyta, – za co? Jezus przygnębiony niewiarą słuchaczy powołuje się na znaki i dzieła, które czyni. Niewiele to daje. Słowa Jezusa są za trudne i mało przekonywujące.

          Jeżeli Jezus nie mógł sobie poradzić, to co dopiero ja nikomu nie znany, podstarzały geofizyk, teolog, który próbuje przekazać nowy ogląd wiary, pozbawionej ozdób i legend. Na moim zapleczu kilka (może trochę więcej) osób, którzy mają odwagę mówić o religii w sposób zwyczajny, bez egzaltacji i niepotrzebnego religijnego patosu.



[1] Miłość pociągnie ludzkość ku Bogu.

niedziela, 14 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.14/23



          Jezus przekomarza się z Żydami. Rozmowa jest dość otwarta, szczera,  ale i brutalna. Dlaczego Żydzi powiedzieli Jezusowi: Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga (J 8,41)? Widać, robiono rozeznanie pochodzenia Jezus. On trzyma się jednej wersji: Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę (J 8,42). Nie mogąc wygrać na argumenty obrzucają się inwektywami. Wzajemnie sobie zarzucają pochodzenie od diabła i opętania. Ostatecznym argumentem Jezusa jest ujawnienie swojej preegzystencji: Zanim Abraham stał się, Ja Jestem (J 8,58).

          Żeby nie było niedomówień, jestem przeciwny preegzystencji ontologicznej. Natomiast w świetle pojęcia Aktu działającego dopuszczam antycypację wsteczną. Niemniej nie bardzo mi się podoba taki sposób rozumowania, bo  niczemu on nie służy. Zresztą nie o prawdę tu chodzi, ale grę słów.

          Faryzeusze nie byli skorzy przyjąć tłumaczenia Jezusa. Podenerwowani Jego wywodami porwali kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus musiał ukryć się, wychodząc ze świątyni.

          Bardzo pouczająca jest perykopa: Uzdrowienie niewidomego od urodzenia (J 9,1–41). Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia.  Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?»  Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże (J 9,1–3).

          W zasadzie to zdanie, po części, odpowiada na pytanie, dlaczego Jezus (Bóg) nie reaguje na ludzkie prośby i nie spełnia ludzkich życzeń. Odpowiedź jest prosta, choć szokująca.  – Bóg nie może. Bóg nie chce determinować życie  człowieka. Człowiek otrzymuje wolną wolę, aby sam brnął przez życie i przeciwstawiał się losowi. Kiedy rodzi się kalekie dziecko, to jak mówi Jezus: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże (J 9,1–3). Tu Jezus suponuje, że Bóg może wpływać na losy świata w szczególnych przypadkach, gdy ma względem człowieka specjalne zamiary. 

          Jezus uzdrawia niewidomego, tym samym czyni znak wyjątkowy. Pokazuje, że jest Panem i od Boga pochodzi. Faryzeusze prowadzą drobiazgowe śledztwo. Chcą poznać mechanizm cudu. Nie potrafią sobie poradzić w rozmowie z uzdrowionym. Mówi on językiem prostym i logicznym: Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić (J 8,32).

          Jezus puentuje naukę udzieloną faryzeuszom:  Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal (J 9,41).

          Aby przewinienie było grzechem musi być czynem świadomym. Ktoś powie, że lepiej nie znać prawa naturalnego, co jest dobre, a co złe, bo mniejszą ponosi się winę. Nierozumny nie wie, że grzechem jest właśnie niechęć do rozeznania wartości etycznej czynów. Nie można chować głowy w piasku. Bóg dał człowiekowi rozum, aby się nim posługiwał. Nie można uciec od odpowiedzialności, zasłaniając się niewiedzą. To prymitywne i infantylne.

sobota, 13 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.13


          Autor Ewangelii obrazuje świat nadprzyrodzony przy pomocy symboli słowa, baranka, wody, chleba, wina, światłości. Dotyczą on Jezusa Chrystusa jako głównego jej bohatera. Warto zdawać sobie sprawę, że nie wszystko można opisać za pomocą samych pojęć słownych. W fizyce często stosuje się modele konceptualne do tłumaczenia różnych zjawisk. Tu zastosowano symbole jakie są ukryte w słowach. Zrozumienie ich daje pojęcie o rzeczach nadprzyrodzonych, zmysłowo nieuchwytnych.

          W perykopie Światłość wobec ciemności (J 12–59) Jezus mówi o sobie: Ja jestem światłością świata (J 8,12)[1].  Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia (tamże). Faryzeusze nie rozumieją symboliki i wyrzucają Mu, ze mówi bzdury. Jezus jednak stanowczo mówi, że taka jest prawda. Jednocześnie zarzuca faryzeuszom, że nie myślą po Bożemu, a wszystko rozpatrują względem zasad ludzkich. Jezus podpiera się autorytetem Ojca. Tam gdzie dwóch mówi podobnie, to prawo żydowskie uznaje za prawdę.  Faryzeusze brną dalej. Pogardliwie pytają Jezusa o Ojca, wiedząc o Kogo chodzi. Jezus ujawnia prawdę teologiczną: Nie znacie ani mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego (J 8,19).

          Jak pisze autor Ewangelii, nikt nie zrozumiał Jezusa. Dla ówczesnych jest to wspaniała lekcja teologii. Sedno chrześcijaństwa. Jezus jest idealnym obrazem Boga. Wiara w Jezusa jest wiarą o Ojcu. Ontologicznie dwie postacie, w Akcie działającym Jeden Bóg. Jedna wola, jedno tchnienie, jedno działanie, ta sama miłość, ta sama Istota Sprawcza (nie mylić z preegzystencją).

         Jezus przekazuje słuchaczom swoje dalsze losy. Ujawnia, że jest z innego świata. Mówi o sobie jakby był już wywyższony. Czy ma do tego prawo. Prawda z przyszłości jest jej zapowiedzią. Jezus daje do zrozumienia o swoim powołaniu i godności jaka Go czeka. Mówi, że wszystko usłyszał (odczytał ze stanu Prawdy) od Ojca. Znakiem Boga jest Jego imię: Ja Jestem. Podobnie i Jezus przywołuje to imię do siebie. 

         Jak pisze autor, wielu uwierzyło w Niego. Tym samym otwarli się na Prawdę. Jezus to pochwala i obiecuje: i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32).
          Gdyby ateiści tylko chcieli na niewielkie zawierzenie, tak na próbę, ale pełnym sercem otworzyć się na Boga, to na tej otwartej autostradzie spłynęłyby łaski od Boga. W Boga nie należy tylko uwierzyć, ale trzeba go przyjąć jak członka rodziny, jak własnego Ojca i Przyjaciela.



[1] Świetlisty model nadprzyrodzonego świata. Była już o tym mowa w wykładzie: Ewangelia wg Jana cz.2. W Nim było życie,  a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (J 1,4–5).

piątek, 12 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.12

 

          Życie Jezusa jest coraz bardziej zagrożone. Zbliża się święto Namiotów (Sukkot). Jezus udał się na nie w ukryciu. Dopiero w połowie świąt przybył do świątyni i nauczał. Autor ujawnia, że Jezus nie uczył się[1], nie jest wykształconym Rabinem, a wszelką wiedzę posiada od Ojca. Zdumiewał tłumy  swoją mądrością. Powołuje się na nauki Mojżesza. Kto mówi we własnym imieniu, ten szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały Tego, który go posłał, ten godzien jest wiary i nie ma w nim nieprawości (J 7,18). Prawda jest u Boga, zapisana w stanie Prawdy. Trzeba po nią sięgać. Własne przemyślenia trzeba koniecznie konfrontować z naukami Boga. Człowiek łatwo ulega obcym wpływom, atrakcyjnym teorią. Sądy wydaje na podstawie zewnętrznych pozorów. W owym czasie wiedza była obarczona wizjami, legendami, ezoteryką, gnozą. Woda żywa jest symbolem Ducha świętego, pojęcia który zostanie wprowadzony po śmierci Jezusa. Duch święty to Bóg działający, dynamiczny. Jezus mówi: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije  (J 7,37). Czyli korzysta z tego co pochodzi z ducha i serca Jezusa.

          Autor ujawnia, to co jest przedmiotem sporów teologów do dziś: Jezus nie został jeszcze uwielbiony  (J 7,39). I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu (J 7,43). To rozdwojenie trwa do dnia dzisiejszego[2]. Czyż i wy daliście się zwieść? (J 7,47). Autor nie daje odpowiedzi, nie wyjaśnia, ale pisze:  Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? (J 7,51).

          Perykopa Kobieta cudzołożna (J 8,1–11) początkowo nie należała do Ewangelii Jana, gdyż brak jej w najstarszych rękopisach. Styl wskazuje bardziej na autorstwo Łukasza (przypis 8,1). Ojcom greckim jest nieznany aż do końca XI wieku.

          Treść perykopy jest powszechnie znana. Faryzeusze i uczeni w Piśmie przyprowadzają kobietę, którą dopiero pochwycono na cudzołóstwie. Według prawa Mojżeszowego winna być ukamienowana. Establishment (władza) żydowski chce wystawić Jezusa na próbę, i udowodnić, że jego nauczanie sprzeciwia się prawu Mojżeszowemu. Jezus nie zajmuje stanowiska, ale wypisuje na piasku ich grzechy. Na koniec rzekł: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8,7). Panowie przerażeni wiedzą Jezusa o ich grzechach w popłochu odchodzą. Kiedy Jezus z kobietą zostali sami. Jezus rzekł: Nikt cię nie potępił? [...] I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej  chwili już nie grzesz (J 8,10–11).

          Jeżeli takie było prawo, to Jezus przyczynił się do jego zaniechania. Można rzec, że jest wobec prawa przestępcą.  Przestępcami zostali również faryzeusze i uczeni w Piśmie. Sprawa ma więc szerszy kontekst. Nikt nie chce wyegzekwować obowiązującego prawa. Jezus swoim postępowaniem ujawnia bezsensowność karania kobiety za akt cudzołożny.  Tam gdzie przestępstwo, tam powinna być ofiara. Ofiary nie ma. Akt cudzołożny można jedynie rozpatrywać według prawa Bożego. Trzeba jednak pamiętać, że sprawiedliwość Boża opiera się na miłosierdziu, a nie na karaniu. Karą dla kobiety cudzołożnej są jej wyrzuty sumienia. Dlatego Jezus nie potępia jej, a przebacza: Idź, a od tej chwili już nie grzesz (tamże).




[1] Trudno powiedzieć. Wydaje mi się odwrotnie. Jezus przygotowywał się do swojej roli od małego dzieciństwa. Być może dużo podróżował.
[2] Czy Jezus już za życia był Bogiem, czy tylko równy Bogu.  Wydaje się, że w Nowym Testamencie jest wiele  dowodów na to, że Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu.

czwartek, 11 lipca 2013

Ewangelia wg Jana cz.11


         Perykopa Cudowne rozmnożenie chleba  (J 6,1–15) jest tematem wszystkich ewangelistów (Mt 14,14–21; Mk 6,34–44; Łk 9,11–17).  Znamienne dla omawianej perykopy są uzupełnienia co do okoliczności zdarzenia; uwypuklenie inicjatywy samego Jezusa oraz związek teologiczny faktu z Eucharystią.  Autor pogłębia ten temat, łącząc go ze słynną mową o „chlebie życia” (J 6,35), wygłoszoną w synagodzie galilejskiego miasteczka Kafarnaum. 

          Kiedy zachwyceni ludzie chcą go  ogłosić królem On usuwa się i staje się niedostępny. Ogłoszenie Jezusa prorokiem i królem równałoby się uznaniem Go za Mesjasza, do czego Jezus nie chciał dopuścić.

          Po epifanii (objawienie się bóstwa) Jezusa jako Pana bytu (rozmnożenie chleba), w następnej perykopie Jezus chodzi po jeziorze (J 6,16–21) Jezus uroczyście oświadcza: Ja Jestem (J 6,20), tak jak to uczynił Bóg przy krzewie ognistym: Jestem, który Jestem (Wj 3,14).  Tym razem autor przyrównuje Jezusa do Ojca. Syn jest równy Ojcu. 

          Teksty ewangelii Jana są pełne symboliki.  Pięć tysięcy osób jest aluzją do wyjścia ludu izraelskiego z Egiptu. Chleb jęczmienny nawiązuje do cudu dokonanego przez Elizeusza (2 Krl 4,42–44). Rozdrobniony chleb symbolizuje rozproszony Kościół, który powinien dążyć do jedności.

          W mowie eucharystycznej Jezus wyjaśnia sens chleba żywego:  Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec» (J 6,27). Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.  Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu (J 6,33–34). A więc Jezus jest chlebem życia (J 6,35.48). Chleb staje się sakramentem Boga. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6,54).

          Jezus decyduje się na odważne stwierdzenie: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca (J 6,66). Co to znaczy? Nadchodzą nowe czasy. Teraz Jezus przejmuje pałeczkę od Ojca. Nie wszystkim się to podoba. Wielu wycofało się. Nie akceptują zmian. Wydaje się im, że Bóg-Ojciec został odesłany na „emeryturę”.  Jezus pyta więc uczniów:  Czyż i wy chcecie odejść (J 6,67). Piotr roztropnie odpowiada: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga  (J 6,68–69). 
          Trzeba przyznać, że sposób prowadzenia narracji jest denerwujący. Sygeruje, że stare to „be”, a nowe to „cacy”.  To nie jest tak. Chodzi oto, że Jezus stał się wspaniałym pośrednikiem miedzy człowiekiem a Bogiem-Ojcem. Lepiej prowadzi się dialog z istotą podobną do człowieka, niż nieuchwytną Istotą Boga.