Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Księga Rodzaju 8-9


          Powiał wiatr nad całą ziemią i wody zaczęły opadać (Rdz 8,2). To biblijny, ale bajkowe opowiadanie. Bóg jak czarodziej podniósł pałeczkę i wody zaczęły opadać. Po opadnięciu wód, Noe zbudował ołtarz dla Pana i złożył Mu ofiarę. Bóg powiedział: Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc (Rdz 8,21–22). Autor księgi wkłada w usta Boga własne przemyślenia. Przedstawia Boga jako zrezygnowanego, który poniósł porażkę. Usposobienie człowieka jest złe już od młodości jest faktem. Niech będzie jak jest, Ja nie zgładzę tego, co stworzyłem. Obraz Boga zrezygnowanego jest nieudaną formą przedstawienia Boga Miłosiernego. On nie karze nikogo, jest cierpliwy, dalej ufa człowiekowi. Autor księgi pociesza się, że niezmienna Miłość Boga do ludzi jest większa niż ludzka grzeszność. Przymierze jest nadzieją daną sobie samym. To ufność w Miłosierdzie i Miłość Boga do swoich stworzeń.

          Dlatego Bóg pobłogosławił Noego (Rdz 9,1) i jego rodzinę wymawiając tekst Przymierza, w którym określony jest zakres ludzkiego działania. Bóg zezwala na spożywanie mięsa: Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm (Rdz 9,3). Autorzy uznali, że ten pokarm jest nieodzowny w życiu człowieka, bo dostarcza koniecznego białka. Prawa określone przez człowieka pochodzące z mądrości życia, czy przejęte od obcych plemion wkładane będą w usta Boga, aby je autoryzować i nadawać wysoką i obowiązującą rangę. Ten proceder będzie prowadzony niemal przez całą redakcję Pisma świętego, naukę i katechezę Kościoła. 

          Werset:  Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie - upomnę się o nią u każdego zwierzęcia (Rdz 9,5) pokazuje stosunek Żydów do krwi (krwiobiegu), jako siedliska życia. Niektóre zwyczaje, wywodzące się z zaprzeszłej tradycji i pierwotnych religii, są mocno zakorzenione u Żydów. Takim ważnym elementem jest szacunek do życia. Jeżeli Bóg strzeże życia, tym bardziej człowiek powinien okazywać szacunek wobec wszystkiego, co żyje. Takie odwrócenie źródła i pochodzenia przepisu prawnego jest typowe w literaturze biblijnej. Znakiem Przymierza jest łuk tęczy. Autor księgi wykazał się pomysłowym i bardzo sympatycznym znakiem.

        Historia potopu odnosi się do czasów  bardzo odległych i pochodzi zarówno z terenów Bliskiego Wschodu, jak też z Indii, a nawet Oceanii i Meksyku (tekst szumerycki z Nippur, fragment epopei o Ea i Atrahasis, opowiadanie Berossusa oraz epos babiloński o Gilgameszu). Istnieje ok. 68 (według innych źródeł 230) opisów o potopie (według źródeł pozabiblijnych).  Historyczność potopu na razie nie została naukowo udowodniona.  Do dnia dzisiejszego nie znaleziono śladów potopu, który by objął całą Mezopotamię. Nie należy też poszukiwać arki na górze Ararat, jak mówi Biblia: arka osiadła na górze Ararat (Rdz 8,4).

niedziela, 29 czerwca 2014

Księga Rodzaju 4–7


          Piąta perykopa księgi kontynuuje rodowód Adama. Pojawiają  się opisy lat życia poszczególnych potomków:  Ogólna liczba lat, które Adam przeżył, była dziewięćset trzydzieści (Rdz 5,5). Podane okresy życia nie mają nic wspólnego z prawdą historiograficzną, a jedynie są żydowskim sposobem zapisu długowieczności. Autorzy tej części Pisma wiedzieli, że to, co piszą, jest koncepcją proroctwa wstecznego. Być może celowo wprowadzają nieprawdopodobnie długie okresy życia (znaczniki), aby zaznaczyć pochodzenie tekstu (konceptualny, zmyślony).

          W dalszej treści, w której wymieniani są potomkowie Adama, wprowadzono werset: Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg  (Rdz 5,21). Werset ten jest dość popularny wśród egzegetów. Autor księgi wyjaśnia, że przyczyną zniknięcia Henocha była przyjaźń z Bogiem. Ponadto podaje, że zabrał go Bóg. Egzegeci porównują ten przypadek z drugim podobnym wydarzeniem, a mianowicie z Eliaszem (Zob. 2 Krl 2,11n; Syr 44,16; Syr 49,14;  Hbr 11,5;  Jud 1,14). Przywołany werset jest znakomitym kąskiem dla zwolenników cudownych zdarzeń opisanych w Piśmie świętym. Treść potwierdza niejako słuszność dogmatu o Wniebowzięciu Maryi, gdzie Maryja omija jakby prawo śmierci.  Przypis biblijny sugeruje istnienie przywilejów dla ludzi o nadzwyczajnej doskonałości. Póki co, brak jest rzetelnego wyjaśnienia  zdarzenia. Syn Henocha Metuszelach umarł, gdy dożył  969 lat. To najdłużej żyjący człowiek według opisu biblijnego. Miał on syna o imieniu Lamek, a on był ojcem Noego. A gdy Noe miał pięćset lat, urodzili mu się: Sem, Cham i Jafet (Rdz 5,32).

          W perykopie 6 opisane są dzieje Noego i jego rodziny oraz słynny potop. Jest to legenda zaczerpnięta z innych wyznań, starszych niż religia żydowska[1]. W przedmowie umieszczona jest wskazówka, którą można odczytać słowami. Dawno, dawno temu, żyli różni bohaterowie (Synowie Boga), giganci, którzy kształtowali plemię żydowskie. Okrywali się oni sławą. Jednym z nich był Noe.

          Na kanwie tego opowiadania autor księgi chciał pokazać  zmieniającą się relacje między ludźmi a Bogiem. Ludzie dojrzewali i sami odczuwali, że ich postępowanie jest niezgodne z wolą Bożą (poprzez odczytywanie prawa naturalnego): [Bóg] żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się (Rdz 6,6). Uważali, że Bóg gniewa się na nich. Kataklizmy dziejowe odczytywali jako znaki od zasmuconego Boga. Żydzi wyobrażali sobie, że Bóg będzie chciał zgładzić istoty żywe, które stworzył: Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw mnie; zatem zniszczę ich wraz z ziemią (Rdz 6,7,13).  Tak jednak się nie stało dzięki ludziom kochających Boga. Takim pozytywnym przykładem był Noe. [Tylko] Noego Pan darzył życzliwością (Rdz 6,8). Opowiadanie o Noe ma w sobie wiele pouczeń i mądrości. Przede wszystkim pokazuje Boga jako miłującego Ojca, który kocha ludzi i chce się z nimi związać, zawrzeć Przymierze. Bóg wskazuje sposób (jak zbudować statek) i drogę jaką trzeba iść. Niewiele potrzeba, aby Bóg był pomocny. Trzeba jedynie otworzyć się na Niego.

          Perykopa 7 jest drugim opowiadaniem Potopu, napisanym przez innego autora księgi. Rozbieżności są rzeczą normalną. Każdy z autorów miał inną koncepcję narracyjną.

          Ważnym przesłaniem biblijnym jest pokazanie ciągłego upadania i podnoszenia się człowieka.  Za każdym razem Bóg wyciąga do człowieka rękę opatrznościową. Człowiek nie jest sam.



[1] Podobieństwo opowiadania biblijnego o potopie z opisem eposu babilońskiego o Gilgameszu tłumaczy się faktem monoteistycznego opracowania przez autora Rdz pradawnego podania.

sobota, 28 czerwca 2014

Księga Rodzaju 4,1–26


          Perykopa Kain  i  Abel   kontynuuje temat grzeszności. Tym razem ukazuje złe relacje interpersonalne. Porusza zagadnienie ciężkich przewinień jakimi są zazdrość i morderstwo. Bóg jest włączany do sporu ludzkiego. Takie nadużycie będzie stałym fragmentem tekstów biblijnych. Bóg ponoć nie chciał patrzeć na osiągnięcia Kaina: na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć (Rdz 4,5), w przeciwieństwie do ofiar płodów rolnych Abla. Tym samym wzbudził u niego zazdrość. Niewinny Bóg stał się „przyczyną” grzechu.

          Bóg nie ma względów na osoby. Swoje dary rozdaje jednakowo. Wszystko zależy, czy dary Boga są przyjmowane, czy odrzucane. Przy tej okazji przywołany jest kodeks moralny: Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,7). Bóg nie może też nikogo przeklinać: Bądź więc teraz przeklęty na tej roli (Rdz 4,11) z racji swojej doskonałości, powszechnej Miłości i swojego Miłosierdzia. Bogu przypisuje się różne słowa czy zachowania. To bolesne nadużycia i wykorzystanie boskiego majestatu dla ludzkich interesów. 

          Cała opowieść o Kainie i Ablu jest opowiadaniem mającym na celu pokazanie do czego zdolny jest człowiek. Nie ma tu żadnej historiografii. To materiał potrzebny dla celów pedagogicznych. W nich jest odczytane Miłosierdzie Boże odnośnie grzeszników: Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie! (Rdz 4,15). Tak więc na kanwie zmyślonego opowiadania, przekazywane są zamysły Boga. Czy to możliwe? Wychodząc z założenia, że wszystko co dobre od Boga pochodzi, to zacytowany werset musi pochodzić od Boga, bo jest dobry sam w sobie. Teza ta daje nowy klucz do odczytywania Pisma św. Mniej ważny jest podkład tekstowy,  co wartość etyczna jaka się z nim wiąże. Trudno tu uczynić nadużycie, bo dobro jest dobrem niezależnie, jak o nim mówimy. Autorem dobra jest sam Bóg. Czy człowiek nie może sam od siebie czynić dobro? Może, ale w końcowym łańcuszku przyczyn i skutków ostatecznie autorem jest Bóg. Dobro od Boga pochodzi, człowiek jedynie, przez wolę może korzystać z daru jaki otrzymał od Boga. Taki mechanizm egzegetyczny jest trafniejszy, od samego opowiadania o niskim prawdopodobieństwie prawdy historycznej.

         Od omawianej perykopy zaczyna się opis potomków Adama i Ewy. Jak będzie można to zauważyć, budowana jest genealogia, która ma się zakończyć narodzinami Jezusa. To ogromne przedsięwzięcie jest infantylne i naiwne. Wystarczy wspomnieć, że Kain założył rodzinę, gdy jeszcze nie było na świecie innych ludzi (przyjmując za autorem, że Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi i jedynymi). Z tekstu jednak można odczytać różne zwyczaje protoplastów. Prawdopodobnie  opowiadania bazują na różnych życiorysach zupełnie z innych pokoleń. Np. Lamek, potomek Kaina, miał dwie żony. Świadczy to o poligamii  jaka była w narodzie żydowskim. Na tej kanwie następuje kolejny przekaz moralny: Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy! (Rdz 4,24). Można uznać, że jest tu wzmocniony przekaz  o Bożym Miłosierdziu. Bóg kocha każdego grzesznika i każdemu daje szanse. Nie może być tu mowy o karze ani zemście. Bóg nikogo nie karze. To jest mocna teza filozoteizmu, którą nie sposób obalić. Teza ta będzie nam towarzyszyć do końca egzegezy Pisma świętego.

          Bardzo ważną jest ostatni werset omawianej perykopy: Wtedy zaczęto wzywać imienia Pana (Rdz 4,26). Mówi ona o rozpoczęciu kultu religijnego. Jak pisze w przypisie: odtąd zaczęto uroczyściej lub regularnie składać Bogu ofiary. 

          Pismo święte, a zwłaszcza Stary Testament jest odczytywany w duchu Nowego Testamentu. Dopatrzono się w nim wiele typów Chrystusa: Jak pisze w przypisie: Abel, jako młodszy brat zabity z zawiści przez starszego, jest typem Chrystusa. Por.Hbr 11,4; Hbr 12,24. W zasadzie należy podziwiać ogromny wkład egzegetów i ich pomysłowość. Zalecałbym jednak pewien dystans do tej radosnej twórczości intelektualnej.

piątek, 27 czerwca 2014

Księga Rodzaju 3,1–24

          Ciekawe, że trzecia perykopa Księgi Rodzaju już mówi o grzeszności człowieka względem Stwórcy. Znaczy to, że problem ten jest podstawowy. Grzeszność ludzka jest faktem. Bóg dopuścił zło, aby na zasadzie kontrapunktu człowiek mógł się jemu sprzeciwić. Trzeba przyznać, że Bóg nie patyczkował się i z góry narzucił człowiekowi trudne zadanie. Określił pułap etyczny: Bądźcie tak doskonali, jak doskonałym jest wasz Ojciec w niebie (Mt 5,48). Jak pokaże życie, zadanie to było niemożliwe do wykonania. W koncepcji Stwórcy z pewnością był zamysł o Odnowicielu, który weźmie na siebie ciężar Odkupienia. Mimo wszystko jest w tym jakaś tajemnica Stwórcy, którą nie bardzo może człowiek rozwiązać. Cokolwiek Bóg stworzył jest dobre, ale nie doskonałe. Być może człowiek wpisuje się w to dzieło dobra, ale do doskonałości potrzebuje Bożego wsparcia. Tym samym Bóg jest człowiekowi stale potrzebny. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, a ono daje bezkarne prawo wyboru, w tym odwrócenie się od Stwórcy. Bóg więc zabezpieczył się od całkowitej niezależności człowieka. Można powiedzieć, że Bóg postąpił rozsądnie.
          Grzeszność ludzka jest przedstawiona w obrazie kuszenia przez szatana Adama i Ewy oraz zerwanie i spożycie przez nich owocu z drzewa poznania dobra i zła. Autor kładzie nacisk na rozpoznanie przez człowieka swoich możliwości wyboru, a więc posiadania daru wolności. Aby poznać dobro, trzeba go z czymś porównać. Zło jest przeciwieństwem dobra. Poznanie dobra i zła staje się mądrością. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali (Rdz 3,7). Teraz człowiek wie, jak wie Bóg, co jest dobrem, a co złem: Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło (Rdz 3,22). Ten obraz wyjaśnia skąd u człowieka biorą naturalne prawa moralne. Ludzka ocena moralna jest zniekształcona niedoskonałością stworzenia, dlatego człowiek powinien konfrontować własne oceny z ocenami innych.
         Autor posłużył się figurą konceptualną jakim jest szatan. Widać tu mocne wpływy innych religii, które wprowadziły tę postać do swoich religii. Szatan ze względu na swoją barwność postaci oraz stałe i ciągłe o nim przekazy, trwale  zadomowił się w ludzkich umysłach.
         Egzegeza chrześcijańska odczytuje werset: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3,15), jak w przypisie: "Zmiażdży... zmiażdżysz" hebr. ma to samo słowo; Wlg zmienia drugie na "będziesz czyhał", co niektórzy przyjmują, opierając się na podobnym słowie arabskim. W walce szatana z ludzkością czeka go klęska: jakiś potomek niewiasty zada mu cios decydujący o przegranej. W proroctwie tym, zwanym Protoewangelią, czyli niejako brzaskiem Dobrej Nowiny, mowa jest tylko o Mesjaszu i Jego Matce, z zupełnym pominięciem pierwszego mężczyzny. Urzeczywistnia się ono w Maryi, która nie znała męża (Łk 1,34). Wlg utrwaliła to maryjne tłumaczenie wprowadzając zmianę rodzaju: ipsa conteret - "Ona zmiażdży". Filozoteizm odchodzi od tej interpretacji głównie z racji odrzucenia szatana jako istniejącego bytu. Można jednak przyjąć, że Maryja jako Matka Odkupiciela ma swój udział (ex opere operantis) w Ofierze Odkupieńczej jej Syna.
          Wersety mówiące o konsekwencjach grzechu Adama i Ewy mają za zadanie wywołać strach przed grzechami. Nie mają one żadnego odbicia w rzeczywistości. Np. Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą (Rdz 3,16).
          Perykopa 3 wprowadza pojęcie aniołów: Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów (Rdz 3,24). To również są istoty zapożyczone z innych, starszych religii. Ubarwiają legendę. Sprawują one rolę pomocniczą Boga. Należy je traktować jako figury konceptualne[1].



[1] Pochodzenie aniołów było wielokrotnie wyjaśniane na blogu w tematach doktrynalnych.



czwartek, 26 czerwca 2014

Księga Rodzaju 2,1–25


          Drugi opis stworzenia człowieka (Rdz 2) pozostawiony w końcowej redakcji Pisma świętego jest hołdem dla wielu tradycji redagowania świętej księgi. Redaktorzy końcowi uznali, że wysiłek przodków (hagiografów) należy docenić w równej mierze. Inny punkt widzenia świadczy i dopuszcza różne spojrzenia i egzegezy biblijne. Prawda jest ukryta, a zadaniem czytających jest dochodzenie do niej, mimo, że nie można przekroczyć granic, jakie ustanowił Stwórca.

          Drugi opis stworzenia człowieka (Rdz 2,5–7) poucza o dualizmie człowieka. Istota ludzka składa się z ciała (prochu ziemi) oraz z tchnienia Bożego, jakim jest życie. Z tej samego prochu powołane są zwierzęta. Tak więc ludzkie pochodzenie jest jednoznacznie określone.  Tchnienie Boga to dar z siebie, ze swojej natury. To podobieństwo do Stwórcy, to ludzka dusza. Tchnienie w jego nozdrza znaczy o osobistej relacji Stwórcy i istoty stworzonej. Życie dane konkretnej osobie.

          Perykopa Pierwotny stan szczęścia jest obrazem duchowego stanu pierwotnego (każdego) człowieka. Autor ujął to zagadnienie globalnie. Czytając tekst, należy mieć spojrzenie indywidualne, konkretne. Rodzący się człowiek jest duchowo czysty (tabula rasa). Pochodzi bezpośrednio od Boga. Wszystko co Bóg stworzył jest dobre, ale niedoskonałe. Bóg pozostawia człowieka na froncie dwóch niezależnych pragnień. Ciało zdeterminowane prawami biologicznymi i dusza ludzka, która musi się dopiero ukształtować. Jej formowanie Bóg uzależnił od woli człowieka. Dusza ludzka to najtajniejsze sanktuarium człowieka, w którym ma się sam określić, kim jest. Bóg wystawia każdego człowieka na pragnienia ciała (w tym uciechy świata), aby sprowokować wolę do dokonywania wyboru. Jezus  potwierdził zjawisko mówiąc: muszą wprawdzie przyjść zgorszenia (Mt 18,7). One są weryfikatorem ludzkich poczynań.

          Piękna perykopa o Edenie[1] jest obrazem mającym wzbudzać u czytelników wrażenie piękna, czystości, stanu doskonałości  duszy ludzkiej. Opis jest fantazyjny, barwny i przekoloryzowany. Wskazując miejsce (na Wschodzie między realnymi rzekami Piszon, Gichon, Chiddekel, Perat) autor chciał wskazać, że opis dotyczy konkretnych, żywych istot. Tak więc jest to opis bajkowy, ale dotyczący spraw ludzi. W ogrodzie tym drzewo poznania dobra i zła jest obrazem woli człowieka. Tam mają się rozstrzygać ludzkie wybory. Alternatywą jest drzewo życia jako symbol pozaprzyrodzonego daru nieśmiertelności. Owoce z drzewa poznania są trujące. Jeżeli dokona się ich konsumpcji traci się dar nieśmiertelności. To stwierdzenie jest w sprzeczności z doktryną wiary o nieśmiertelności duszy ludzkiej. Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka –  uczynił go obrazem swej własnej wieczności (Mdr 2,23).  Na ósmej sesji Soboru Laterańskiego przyjęto dogmat o nieśmiertelnej, indywidualnej duszy ludzkiej. Nieśmiertelność duszy jest darem od Boga niezależnie, czy człowiek akceptuje Stwórcę lub się od Niego odwraca. Być może redaktorzy Pisma św. pozostawili w tekście alternatywne poglądy  jakie funkcjonowały w czasie tworzenia się religii judaistycznej. Być może ma to powiązanie z doktryną Saduceuszy (stronnictwo religijno-polityczne wywodzące się z rodu kapłana Sadoka), którzy nie uznawali koncepcji zmartwychwstania.

          W tej samej perykopie wyróżniony został człowiek do roli gospodarza ziemi. Jego obowiązkiem jest nazwanie wszystkich zwierząt. W tradycji żydowskiej jest to określenie statutu człowieka. Ten kto nadaje imiona (nazwy) ma nad tym pieczę i kontrolę.

          Powołanie kobiety z żebra mężczyzny jest obrazem mówiącym, że obie płcie są ze sobą powiązane. Mają te same organy (żebro), a to, co ich różni jest jedynie elementem potrzebnym do prokreacji. Przy okazji autor wprowadził pouczenie: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24), wskazujące o jedności jakim jest związek kobiety i mężczyzny. Akt płciowy służy nie tylko do prokreacji, ale do wyrażania jedności partnerów. To fizyczny symbol małżeństwa. Za tym idą w parze przysięga i wola bycia razem. Bez tych zobowiązań, akt płciowy jest tylko mechanicznym sposobem dostarczania sobie i partnerowi przyjemności fizycznych. Nie jest dobrze używać np. pięknej serwety do wycierania kurzu. Ona ma swoje miejsce. Podobnie jest z aktem płciowym. On służy do większych i szlachetniejszych celów. Do tej mądrości, niestety, trzeba dorosnąć [2].

          Perykopa kończy się osobliwym wersetem:  Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,25). Ważne w tym zdaniu jest, że chodzi o małżeństwo (mężczyzna i jego żona). Osoba zamężna ma poczucie, że partner jest przedłużeniem jego własnego ciała. To co mają partnerzy jest ich wspólne, dlatego nie odczuwają wobec siebie wstydu. Kiedy relacja małżeńska jest zakłócona, powraca wstyd, bo już nie stanowią jedności.



[1] Geograficzna nazwa raju odpowiada mezopotamskiej nazwie edinu; edin = równina, step.
[2] Trzeba uznać, że dzieci nie mają jeszcze pełnego rozeznania etycznego i dlatego ich zachowania mogą być przewrotne do założonych przez Stwórcę.

środa, 25 czerwca 2014

Księga Rodzaju 1,1–31; 2,2–3


         Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.  Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami (Rdz 1,1–2).  Księga rodzaju w pierwszych wersetach sugeruje dynamiczny obraz rzeczywistości oraz dynamiczny obraz Boga. Świat rozpoczął się od jego stworzenia, a więc od zadziałania, zaś Duch Boży (dynamiczny obraz Boga) unosił się (był w ruchu). To ważne spostrzeżenie do dalszej egzegezy biblijnej, która będzie omawiana w duchu dynamicznego obrazu Świata. Bóg nie tylko stworzył świat rzeczywisty (ziemię), ale powołał do istnienia świat nadprzyrodzony (niebo).  Znaczy to, że wszelkie istoty stworzone nie mogą zajmować miejsca, które zajmuje Bóg. On zajmuje miejsce na zewnątrz i nigdy nie będzie do końca rozpoznany. 

          Drugą ważną informację zawiera werset: Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość (Rdz 1,3). Światło jest czystą energią, która została tchnięta z mocy Boga. Ona oprócz dynamiki działania jest też budulcem fenomenu jakim nazywa się materię.

          Trzecią dosyć elementarną informacją jest, że to, co Bóg powołał do istnienia jest dobre: Bóg widząc, że światłość jest dobra (Rdz 1,4). Informacja ta jest istotna przy opisie Boga i Jego przymiotów. Wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Należy zauważyć, że niekoniecznie jest doskonałe. On sam w sobie jest doskonały, natomiast Jego poczynania są jedynie dobre. Różnica ta wywodzi się z zamysłu Stwórcy, który w swojej ekonomii Zbawienia powoła człowieka, który będzie doskonalił to, co Bóg stworzył jako dobre. Tak więc w zamyśle Stwórcy człowiek zajmuje pierwsze miejsce wśród istot stworzonych. Można powiedzieć, że dla człowieka świat został powołany do istnienia. On będzie dziedzicem i spadkobiercą darów Bożych.

          W dalszym obrazie stworzenia świata opisane są sprawy wymagające uporządkowania, np. Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem (Rdz 1,7). Końcowym aktem stworzenia jest powołanie do istnienia człowieka. Jednocześnie Pismo w formie uroczystej (w liczbie mnogiej) podaje, że człowiek został stworzony na obraz Boga: rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (Rdz 1,26). Mężczyzna jak i kobieta wymienieni są w jednym zdaniu (koniunkcja). Co do istoty nie ma różnicy: Bóg im błogosławił (Rdz 1,28). Tym samym określił ich ważną rangę. Na samym początku określone zostają zadania dla człowieka: Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! (Rdz 1,26); Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi (Rdz 1,28).

          Siedmiodniowy cykl stworzenia posiada w sobie pouczenie konieczności dnia odpoczynku.  A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.  Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając (Rdz 2,2–3). Dzień ten został pobłogosławiony i uznany za święty:  Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym (Rdz 2,3). Za tym przekazem kryją się ważne refleksje. Przede wszystkim dzień, jako pewien okres czasowy może być wyróżniony wśród innych dni i przeznaczony dla kultu Bożego. Poucza, że w życiu człowieka nie tylko liczy się praca. Dzień święty to czas regeneracji sił i odpoczynku. Ten dzień, pozbawiony trudu, powinno się spędzać na większej zażyłości z Bogiem, na modlitwach i kontemplacjach. W tym dniu należy okazywać Bogu szczególną wdzięczność za wszelkie Jego dary. Pismo św. pokazuje mądrość przodków w organizowaniu sobie życia. Dzień odpoczynku to higiena życia. Podobne znaczenie będzie miało obrzezanie.

          Pismo święte nie opisuje dokładnie zjawisk przyrodniczych, ani nie ujawnia ich prawa. Stosuje ich obrazowanie i udostępnia wiedzę, która jest z nimi związana.

wtorek, 24 czerwca 2014

Kochajcie nieprzyjaciół waszych


          Moi czytelnicy z pewnością zauważyli, że niewiele piszę tekstów o tematyce moralnej. Dlaczego? Bo jest to bardzo trudna dziedzina, a osiągane wnioski niejednoznaczne. Postępowanie człowieka zależy od bardzo wielu czynników i bodźców. Zachowania są efektem działania umysłu, które dla postronnych jest niedostępne. Trudno jest wyjaśnić dlaczego w danym przypadku człowiek postąpił tak, czy siak. Wiele postępków grzesznych  czyni się też ze strachu, niemocy, czy ze słabości.   Nawet jeżeli sprawcy próbują opisywać swoje własne zachowania, to są to już przekazy zniekształcone, w tym brakiem odpowiednich słów. Ponieważ jestem zwolennikiem teorii, że więcej w człowieku jest dobra niż zła, należy jednostki błądzące otaczać naszą troską i miłością (jak syna marnotrawnego). Należy wychowywać grzeszników przez okazywanie im miłości, dobra, a nie siły. Miłość niejednokrotnie neutralizuje złe emocje.

          A wam, którzy Mnie słuchacie, mówię: Kochajcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą (Łk 6,27). Przykazanie miłości swoich nieprzyjaciół jest szczytowym osiągnięciem etyki chrześcijańskiej. To górny pułap relacji międzyludzkiej, do którego należy się odnosić. Przykazanie to stawia religię chrześcijańską na pierwszym miejscu wśród żywych religii. To argument, który zachęca mnie do tej religii.

          Spowiedź konfesyjna jest pewną terapią duchową, która uruchamia w człowieku samokrytykę i uzdalnia wolę do lepszego życia. Wielu osobom spowiedź bardzo pomaga. Spowiedź uszna ma swoich przeciwników. Do przeciwników i ja się zaliczam. Moja niechętna postawa oparta jest przede wszystkim na własnych przykrych doświadczeniach. Nie pamiętam, abym czuł komfort psychiczny po spowiedzi. Dlaczego? Bo najczęściej po spowiedzi zdawałem sobie sprawę z ilu jeszcze grzechów nie wyspowiadałem się. Czułem się jeszcze większym grzesznikiem. Tak więc każdej spowiedzi towarzyszył mi gniew na samego siebie. Dzisiaj, gdy przypominam sobie ich przebieg, to bardzo nisko oceniam fachowość spowiedników, nietrafność ich ocen, nie mówiąc o nadużyciach. Dzisiaj uważam spowiedź uszną za czynność bardzo niesmaczną, wręcz nieetyczną. Bóg nie potrzebuje pośredników. Wystarczy własna rozmowa z Bogiem (pogląd protestancki). Katolickie podłoże teologiczne jest mocno naciągane. Bóg nikogo nie karze, a grzeszników otacza swoją miłością. U Boga nie ma pojęcia kary. Jezus powiedział do Magdaleny: I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd nie grzesz więcej (J 8,11).  Nie powiedział: odpuszczam ci twoje winy, ale po prostu, idź i nie grzesz więcej.  Grzechy ludzkie wyrządziły już zło. Chodzi o to, aby dać kres dalszej ekspiacji zła. Miłość Boga powinna wzbudzić u grzesznika wstyd i chęć naprawy zła. W efekcie końcowym,  zło powinno zamienić się w dobro.

          Pojęcia winy i kary sugerują odwet i zemstę. Tak dzieje się na niwie świeckiej. Za nieprawy uczynek idzie się do więzienia. Gdyby się tak zastanowić, to nie ma w tym żadnego sensu. To środek zastępczy, nieadekwatny do popełnionych czynów. Więzienie jeszcze bardziej deprawuje człowieka, bo wyzwala w nim chęć kolejnego odwetu. Kara więzienia jest jedynie profilaktyką i ma jedynie odstraszać od czynności karnych. Sama w sobie jest prymitywna i śmieszna. Rozumiem też, że nie ma innej dobrej prawnej alternatywy.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Objawienie naturalne


          Dość często można spotkać kapłanów, którzy noszą przy sobie Pismo święte (brewiarz),  czy inne nabożne dzieła. W wolnej chwili sięgają do literatury, aby nacieszyć umysł prawdami religijnymi, czy innymi nabożnymi tekstami. Treść ich jest przekazem poglądów religijnych opracowanych bardzo dawno temu przez naszych przodków. Religia kojarzy się z wiedzą starą jak świat.  Nabiera, przez to, charakteru ezoterycznego (gnozy). Im starsze źródła, tym przekaz jest bardziej tajemniczy.

          Nowe religie jakie powstały w XIX-XX w. traktowane są nieprzychylnie i z obawą. Najczęściej uważa się je za sekty: Scjentyzm, New Age, teologia wyzwolenia, Antropozofia, świadkowie Jehowy, Bogoiskatielstwo i inne. Podobnie i ja jestem ostrożny i daleki do głoszonych nowych doktryn.

          Moje zainteresowania idą w kierunku korzeni i źródeł fenomenu religijnego. Tym źródłem jest Objawienie naturalne, jakie jest dane każdemu człowiekowi. Ono jest motorem myśli religijnych i w następstwie, formowania religii wspólnotowej. Ta droga poszukiwawcza o tyle jest ciekawa, że fenomen Objawienia naturalnego można badać i dziś. Objawienie naturalne jest stałym darem Boga. Inną sprawą jest, na ile człowiek otwiera się na wewnętrzną ukrytą prawdę.

          Objawienie naturalne jest pewnym zaprogramowanym niepokojem jakie rodzi się w sercu każdego człowieka. Tam podświadomie stawiane są pytania skąd się bierze, dlaczego istnieje i jaki jest sens i cel życia.  Myśl o Stwórcy nasuwa się sama z prostych rozważań logicznych, bo skutek musi mieć swoją przyczynę. Poza logiką, rodzi się w człowieku uczucie, które jest niewytłumaczalnym fenomenem. Powstaje potrzeba wspólnotowa. Człowiek musi być z kimś związany. Jest on istotą dialogiczną. Ta potrzeba relacji jest bodźcem do kreowania Boga. Kreowanie Boga jest trafieniem w Prawdę Jego istnienia. Człowiek nie stwarza więc Boga ale Go odczytuje, odnajduje i zauważa Jego skutki.

          Ważne jest, że zaprogramowanie Objawienia naturalnego w każdym człowieku  nie jest jego determinacją. Człowiekowi pozostawiona jest decyzja wiary, wolność wyboru. To kolejny dar Boga i Jego ogromny szacunek do stworzenia jakim jest człowiek.

         Dziś nauka potwierdza, że można podświadomie kształtować umysł człowieka, czyniąc z niego aparaturę zdalnie kierowaną. Bóg z łatwością mógłby zapisać w umyśle Prawdę o swoim istnieniu. Zapis ten byłby nieusuwalnym kodem, ale wtedy człowiek nie byłby człowiekiem tylko istotą człekopodobną.

niedziela, 22 czerwca 2014

Zagrożenia


          Rzadko o typ piszę, bo jest to dla mnie temat bolesny i trudny, a mianowicie wpływ wielkiej, światowej polityki i systemów politycznych na sprawy religijne. Tylko osoby całkowicie pozbawione orientacji i wiedzy współczesnej nie dostrzegają jak ta machina, naprawdę się kręci.  Osobiście uważam, że choć religia katolicka ma swoją historię objawieniową, to dalsze  poczynania kościoła winne opierać się płaszczyźnie duchowej samych wiernych. Tam Bóg dostarcza wiedzy o sobie. W sercach ludzkich pojawiają się pragnienia, tam stale rodzi się dobro. Wspólnota kościoła winna scalać te pragnienia i służyć samym wiernym. Polityka odgórna, nakazowa jest w dzisiejszych czasach nie do utrzymania. Jak można zauważyć, kościół dalej ulega wpływom politycznym i z góry przyjętym zasadom.

          Papież nie tylko martwi się o swój kościół, ale konfrontuje go z innymi wyznaniami, a szczególnie z islamem. Gorliwość islamistów w swojej wierze daje powód do zawstydzenia katolików. Niestety, katolicy  mają skromną wiedzy religijną, mało poświęcają czasu na studiowanie świętych pism. Bez wiedzy trudno dalej funkcjonować. Problem w tym, że Kościół katolicki bardziej opiera się mitach niż prawdach historiograficznych. Mity, legendy powoli się wypalają. Trzeba koniecznie zmienić bazę ewangelizacji. Trzeba oprzeć się na wiedzy. Jak podaję, Bóg jest logiczną koniecznością, a Jezus został wywyższony do rangi Ojca. Zachowuję więc fundament wiary chrześcijańskiej, resztę trzeba przebudować na miarę dzisiejszych czasów. 

          Coraz częściej słyszy się opinię, że wierni którzy jeszcze przychodzą do kościoła, tak naprawdę, nie wyznają już jej doktryny. Przymykają oko na mity i legendy. Chodzą do kościoła, bo tak podpowiada im tradycja, przyzwyczajenie, środowisko, rodzina. Powoli przechodzi się na hipokryzję. Kościół sobie, a wierni wiedzą swoje.

          Podczas rozmowy z internautą, który śledzi moje wykłady, na moją troskę, że mało jest komentarzy (ataków) do moich prac powiedział: Panie Pawle, ludzie akceptują pańskie tezy, bo podobnie myślą. Nie podejmują polemiki, bo się z nimi, w większości, zgadzają.  

          Ponieważ wierni nie wierzą, że Kościół może się doktrynalnie zmienić, dopominają się od niego przynajmniej korzyści społecznych i opiniotwórczych. Chętnie słyszeliby, aby Kościół aprobował aborcję, badania prenatalne, eutanazję, zapłodnienia in vitro i inne nowości medyczne. Dobrze jest widziana pomoc dla najbiedniejszych itp. Choć sam nie neguję dzisiejszych potrzeb, to przeraża mnie, że Kościół zmienia akcent swojego powołania.

          Znaczenie kościoła w świecie zależy od systemów politycznych oraz w zależności od przyjętej polityki Watykanu. Wybiera system, z którego ma własne korzyści. Dobro wiernych jest na drugim planie. Jak twierdzą historycy kapitalizm był propagowany przez protestantyzm. Kościół katolicki, początkowo feudalny, jest raczej lewicowy. Można zauważyć, że za czasów Edwarda Gierka potrafił kooperować z władzą i znajdował wspólne płaszczyzny porozumienia.  Wyjątkiem był Jan Paweł II, który sprzyjał kapitalizmowi, ale miał w tym szczególny cel. Pragnął wyzwolenia Polski z reżimu Wschodniego. Dzisiejszy kapitalizm raczej spycha kościół katolicki w kierunku sekularyzacji. Papież Franciszek I odszedł od polityki Jana Pawła II i próbuje przeciwstawiać się błędom kapitalizmu. Czy odniesie sukces? Mam wątpliwości. Owszem początek ma udany, ale gdy użyje cięższych dział ekonomicznych może przegrać. Lepsze wyjście widzę w rewolucji doktrynalnej, a nie ekonomicznej. Do takiej przebudowy trzeba jednak Herkulesa, człowieka o wysokim autorytecie, silnego, zdecydowanego. Pomoc oddolna jest bardzo potrzebna. Bez niej frakcje fundamentalne kościoła zniszczą w zarodku każde nowe przedsięwzięcie. Kościół będzie zmierzał do organizacji pomocy społecznej o niewielkim znaczeniu, rozwiązujący lokalne problemy społeczne.

sobota, 21 czerwca 2014

Modelowanie procesów


          Aby zrozumieć funkcjonowanie Świata, wprowadziłem modele (konceptualne) dynamiczne – funkcjonały dobra i zła. Czy one przedstawiają prawdę rzeczywistą? Niekoniecznie. One ułatwiają zrozumieć mechanizm i zachodzące relacje w świecie. Wiele osób może być zawiedzionych takim sposobem tłumaczenia zachodzących procesów dziejowych. Trudno się dziwić. Najlepiej, aby mówić o rzeczywistości z matematyczną dokładnością jak dwa plus dwa jest cztery. Rzeczywistość jest skomplikowana i trudna do opisu, używając potocznych znanych pojęć. Brakuje słów, aby np. opisać Boga, świat nadprzyrodzony, współzależność kwarków, zjawiska kwantowe, procesy smucenia się i radości. Trudno jest opisywać niektóre sny. Żadne słowa nie oddadzą precyzyjnie uczuć ludzkich. Poza tym, świat jawi się subiektywnie. Każdy widzi go trochę inaczej. Obrazy tworzone w mózgu są zupełnie niekompatybilne ze sobą. Każdy ma własną wyobraźnię.

          Aby jednak komunikować się w tematach, opisywać i tłumaczyć zachodzące procesy, trzeba korzystać z modeli, które rzadko same przedstawiają rzeczywistość, ale dobrze je tłumaczą. Bardzo dobrym przykładem modelu konceptualnego jest geocentryczny system Ptolemeusza. Za jego pomocą i  epicykli (kołowych narzędzi) wyznaczano z pewną dokładnością położenie planet. To niezwykłe, jak na podstawie przyjętej błędnej tezy można było otrzymywać w miarę poprawne wyniki. Model heliocentryczny wydaje się prawdziwy. Nie do końca. Nie uwzględnia np. ruchu układu planetarnego względem Drogi Mlecznej. Jest więc niedoskonały, ale poprawniejszy niż system geocentryczny.

          Należy z jednej strony podziwiać umiejętności abstrakcyjne człowieka do tworzenia modeli tłumaczących, a z drugiej strony z pokorą uznać niedoskonałość człowieka w ocenach Prawd obiektywnych. Prawie na każdej niwie działalności człowiek jest zmuszony do zachowań pośrednich, tolerancyjnych, zastępczych. Często musi ustępować innym, a nawet zmieniać już utarte poglądy. Kto trwa bezkrytycznie w zakodowanych ideach, wcześniej, czy później znajdzie się w odosobnieniu. Niewiele jest rzeczy na świecie, które nie zmieniają się. Trzeba być otwartym i zdolnym do zmiany. Bunt młodych jest przykładem walki ze starymi poglądami i nawykami. Starsi powinni tonować nadgorliwość i fantazję młodych, ale tak naprawdę, to nie mają szans. Młodość zawsze zwycięży. Błędy które temu towarzyszą są bolesną nauczką, ale są one nieuniknione.
        Z drugiej strony, ta nieoznaczoność Świata jest impresjonistycznym jego pięknem. Cały urok w tym, że świat można odbierać różnie. Codziennie jest inny, nowy, świeży i nieskalany.  Boże, dobrze to wszystko wymyśliłeś.

piątek, 20 czerwca 2014

Funkcjonał zła



          Jak Pan pisze. Szatan nie istnieje, a z drugiej strony operuje Pan pojęciem funkcjonału zła, które działa. Czy to nie jest to samo?

 
          Szatan jako byt nie istnieje. Na ten temat, coraz częściej pisze się otwarcie. Nie jestem więc już osamotniony w tym temacie. Funkcjonał zła nie posiada substancji. Obrazowo można przyrównać go do złej „energii”. Funkcjonały nie posiadają swojego własnego rozumu, ani świadomości. Nie działają samodzielnie. One istnieją jedynie w działaniu, ale muszą trafić na podatny grunt. Muszą być przyjęte, zaakceptowane lub odrzucone przez wolę człowieka. Tak, nawet najcięższy urok rzucony na człowieka może być nieszkodliwy, jeżeli nie zostanie przez niego przyjęty, jeżeli nie stworzy się warunków sprzyjających do jego zaakceptowania. Kot który przebiega drogę człowiekowi jest zwiastunem nieszczęścia, ale tylko dla tych, którzy w to wierzą. Kabały i wróżby są zabawą dopóki nie daje się im wiary. Nic nie może zniszczyć człowieka, jeżeli nie otworzy się na zło. Podobnie nie można skorzystać z funkcjonałów dobra jeżeli się je odrzuca. Byłem zaskoczony, gdy ksiądz (dyrektor poważnej instytucji) nie podał mi ręki przez próg. To zabobon. Istotna jest wiara w nie. Tak jak wiara w Boga potrzebna jest do zbawienia, tak przez złą wiarę można sobie życie porządnie zapaskudzić.

          Funkcjonał zła jest modelem konceptualnym dynamicznego działania zła. Obrazuje skąd się zło bierze. Trzeba jednak nie utożsamiać funkcjonału z istnieniem rzeczy. Funkcjonał zła to tendencja, to zdolność do czynienia zła. To dynamiczny obraz  zła. Ogląd dynamiczny świata jest trudny dla ludzkiej wyobraźni. Nauczeni jesteśmy tworzyć sobie zmysłowe obrazy pojęć. Trudność polega na tym, że nawet Boga nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jako czysty intelekt. Obrazy Boga tworzy się na własny użytek i każdy ma inny i swój własny. Podobnie jest z pojęciem miłości. Proszę spróbować namalować miłość. Kto wie, może powstałoby niezwykłe dzieło artystyczne.

          Współcześni powinni, w dobie urealniania ludzkiej fantazji (loty w przestworzach, zmiany w genach ludzkich, kino w domach itp.), przyswoić sobie różny oglądy świata. W ten sposób można odkryć jeszcze inne walory świata oraz zauważyć, że jest jeszcze piękniejszy, niezwykły, czarujący, tajemniczy, ciekawy.

          Trzeba przyznać, że Bóg na każdym etapie rozwoju człowieka dostarcza ludziom niezwykłych wrażeń i nowych podniet. Ciągle wyciąga z „rękawa” nowe ciekawostki. I pomyśleć, co nas czeka, gdy przekroczymy granicę życia ziemskiego: Czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, czego serce człowieka nie zdołało pojąć, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9).

czwartek, 19 czerwca 2014

Funkcjonał dobra


         Rozważając dalej model konceptualny dynamicznego obrazu Świata można zauważyć, że istnienie Świata uwarunkowane jest istnieniem mocy napędowej jaką jest Miłość i paliwa jakim jest dobro (pozytywna energia). Bóg z miłości tchnął Świat do istnienia i z miłości Świat podtrzymuje w jego istnieniu. Energia duchowa nie ma nic wspólnego z energią fizykalną. W ekonomi dobra ukryte są tajemnice sensu istnienia Świata, relacji człowieka z Bogiem oraz dalsze eschatologiczne obietnice. Stan świata uzależniony jest od ekonomicznego bilansu dobra. Do jej generowania Bóg powołał człowieka. Tym samym człowiek stał się współtwórcą Boga. Na ten temat pisze dość często. Człowiek ma niezwykłe powołanie. Otrzymał od Boga ogromne plenipotencje jak przystało na Jego dziedzica. Wystarczy obrócić się w około. Tak się właśnie dzieje. Człowiek wytwarza niezwykłe urządzenia.  Patrząc jednak na skalę wielkości świata, można pomyśleć, ile jest jeszcze  do zrobienia.
          Sama mechanika świata jest już tylko skutkiem czegoś bardziej wzniosłego. Jest nim cały aparat duchowy w którym ukryty jest sens istnienia.           Paliwem dobra jest każda dobra intencja, uczynek, gest, który objawia się niemal fizycznym uciskiem serca. Dobro powoduje uśmiech na twarzy, radość i poczucie szczęścia. Dobrem jest modlitwa, dobre słowo, pocieszenie, przytulenie, czy pogłaskanie. Większe dobro można uzyskać przez przyjęte obciążenia jakie towarzyszą dobrym uczynkom. Każda ofiara kosztuje. Liczy się ta, która jest dawana z radością i bezinteresownie. Najwyższe dobro można wygenerować przez przyjęte cierpienie, a szczytem jest cierpienie krzyża. Cierpienie Jezusa ma moc odkupieńczą. Być może, że analizując dzisiejszy wykład bardziej zrozumiany będzie sens cierpienia. Dostrzeganie dobra w cierpieniu jest znakiem, że sprawy Boże są rozumiane. Warto przynajmniej spróbować. Trzeba wznieść się ponad ludzkie sprawy. Spojrzeć na nie z boskiego piedestału. Kto rozumie zamysły Boga powinien być szczęśliwy za życia. Nic nie może go zaskoczyć, a fenomen śmierci jest aktem radosnym.

          Generować dobro nie jest takie trudne. Wystarczy rozpoczynać dzień mając w zapasie dużo życzliwości dla wszystkich napotkanych. Każdego obdarzać zaufaniem, że chce dobrze. Takie podejście niejednego rozbroi ze złego humoru. Uśmiech jest utylizatorem smutku. Rękę podawać pewnym uściskiem dłoni. Witany winien poczuć siłę ludzkiej serdeczności. Czyńmy sobie wzajemnie nawet drobne usługi. One są wyrazem naszej sympatii. Wielkim nieszczęściem ludzkim jest odczuwany brak zainteresowania, poczucie samotności  oraz, że jest się nikomu niepotrzebny.

środa, 18 czerwca 2014

Dynamiczne przymioty


          Jak rozumieć słowa: Ważną rzeczą są funkcjonały dobra (np. przez modlitwy), które mają moc sprawczą.

 
          Ludzie (wierni) przyzwyczajeni są do materialnego i zmysłowego oglądu Świata. Tymczasem filozoteizm podpowiada inne spojrzenie na Świat. Propaguje dynamiczny obraz świata. Świat materialny jest złudzeniem (nauka w zasadzie to potwierdziła), natomiast istota świata jest w dynamice, w działaniu, w ruchu. Dlaczego? Bo tak można Świat spostrzegać i odczuwać. Boga nie widać, ale dostrzegane są skutki Jego działania. Miłość istnieje, ale miłości nie widać, ale się ją odczuwa. Dobro rozchodzi się i ma wpływ na ludzkie działania. Dobra jednak nie widać. Nie można go dotknąć. Wszystko, co się wokół nas dzieje jest faktem, a więc istnieje. Świat materialny jest okryciem, formą i obrazem świata duchowego. Człowiek jest cząstką jego i ma podobną konstrukcję. Ciało ludzkie jest okryciem duszy. Świat materialny jest okryciem ducha świata. Duch świata to Bóg i jego tchnienie. To całe kompedium działalności Boga. Cały Świat należy do Boga.

          Tak jak w obrazie materialnym substancja bytu jest podstawową jednostką rzeczywistości, tak w obrazie dynamicznym taką rolę odgrywają przymioty, które pełnią rolę hipotetycznych funkcjonałów (słowo pochodzi od funkcji jaką pełnią). Dobro istnieje bo oddziaływuje, interferuje, rozchodzi się. Podobnie działają inne funkcjonały, jak: zło, rozpacz, cierpienie, radość, zaklęcia, wyklęcia (złe uroki).

          Dynamiczny obraz świata daje możliwość ogarnięcia istoty świata stworzonego. Można traktować go jako model konceptualny, hipotezę roboczą. Prawda bezwzględna może być całkowicie inna. Ona jednak może być dla człowieka niedostępna. Człowiek, jako istota rozumna często posługuje się modelami konceptualnymi (w nauce jak i religii) aby zrozumieć istotę i działanie świata. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha (1 Kor 2,14).   

          W ramach dynamicznego oglądu świata modlitwa generuje funkcjonały dobra, które rozchodzą się. Na samym początku, wymodlone dobro jest blisko modlącego się i mocno oddziaływuje na niego samego. Człowiek modlący staje się lepszy. Dobro rozchodzi się i po drodze może się wzmacniać lub osłabiać. Interferencja zależy od bliskości innych funkcjonałów. Np. modlitwy grupy osób są wzajemnie wzmacniane. Dobro z modlitw wspólnych jest o wiele silniejsze. Jego działanie może być bardzo skuteczne. Bóg może dobro skierować w konkretnym kierunku i w konkretnej sprawie. Modląc się dostarczamy Bogu narzędzia i energii do pokonania złych funkcjonałów.

wtorek, 17 czerwca 2014

Bóg nie wszystko może



        Trudno przyjąć słowa: Jeżeli chory nie zdrowieje, mimo wielu żarliwych modlitw [...]. To znak, że w danej sytuacji [Bóg] nic nie może uczynić.

        Bóg nie może uczynić w znaczeniu podobnym: jak nie można iść jednocześnie w lewą i zarazem w prawą stronę, Bóg nie może stworzyć kamienia, którego sam nie uniesie  itp. paradoksy. O Bogu,  zwykło się mówić, używając słów patetycznych, górnolotnych, ale też cukierkowych, przesadnych, które często Go obrażają, a nie gloryfikują. Ja staram się używać słów prostych wypływających z serca. Bóg nie może sobie zaprzeczać, ani nie może łamać danym ludziom łaski wolności. Niemożność wypływa z logicznych uwarunkowań. Aby stał się cud musi być spełnionych czasem wiele cudów pośrednich, a przy tym nie może być żadna ludzka wola zdeterminowana, zniewolona. Działanie Boga jest wynikiem rozwiązania układów wielu równań i  z wieloma niewiadomymi. Bywa, że układ jest nierozwiązalny. Bóg wtedy uczestniczy w bólu ludzkim, zachęcając do  właściwej postawy.

          Boga nie można porównywać do czarodzieja, który, jak to w bajkach bywa, wszystko może jednym machnięciem różdżki. Niestety Boga najczęściej widzi się w takiej właśnie roli. To nieporozumienie i bardzo Boga krzywdzące.

          Warunki zaistnienia zdarzenia cudownego są często zawiłe. Wiele zależy od samej postawy chorego. Ważną rzeczą są funkcjonały dobra (np. przez modlitwy), które mają moc sprawczą.  Często niechęć chorego do Boga blokuje Bożą pomoc.  Człowiek nie ma dostępu do wszystkich uwarunkowań cudu i nie może się w tej sprawie wypowiadać. Trzeba zaufać Bogu, że uczynił wszystko co było możliwe w sprawie.

          Jak mówi ewangelia: Odpowiedział Jezus: Ani ten zgrzeszył, ani rodzice jego; ale żeby się okazały sprawy Boże na nim (J 9,3) na różnych przypadkach i losach ludzkich objawia się też wola Boża. Cierpienie niezawinione jest tajemnicą. Po ludzku niezrozumiałe. Niejednokrotnie, po czasie, zauważa się jednak sens cierpienia i wypływające z niego dobro. To zbyt dla człowieka trudne. Trzeba pozostawić Bogu te zawiłości. Musimy pamiętać, że istniejemy dzięki Stwórcy i On może z tej samej gliny ulepić arcydzieło jaki i użyteczny nocnik. Taka jest Jego wola: Izali nie ma mocy garncarz nad gliną, żeby z tejże gliny uczynił jedno naczynie ku uczciwości, a drugie ku zelżywości? (Rz 9,21).

          Człowiek musi nauczyć się pokory wobec losu. Bóg wystawi nam rachunek za przyjętą postawę.  Człowiek musi znać swoje miejsce w świecie. Musi mierzyć siły na zamiary. Musi założyć, że zawsze znajdzie się od niego ktoś, lepszy, doskonalszy, sprawniejszy. Jeżeli świadomość podpowiada, że jest się nikim w każdej dziedzinie, to zawsze można być najzwyczajnie dobrym dla innych. Każdy człowiek ma swoją szansę i dla Boga jest bardzo ważny,

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Kim dla mnie jest Bóg


Rozwiązanie konkursu nr I: (najkrócej)

1. Proszę podać pierwszy aksjomat filozoteizmu. Odp. Istnienie Boga jest logiczną koniecznością.


2. Na której uczelni opracowana była praca dyplomowa pani Marty Złotnickiej  pt. Jezus Chrystus w świetle filozoteizmu Pawła Porębskiego. Odp. KUL Lublin


3. Jak nazywa się recenzent dwóch książek pana P. Porębskiego:  Bóg nie taki straszny: na podstawie Starego Testamentu, Odnaleźć Boga w sobie: na podstawie Nowego Testamentu. Obie w  Wyd. Jedność, Kielce 2009. Odp. Biblista  ks. prof. zwycz. KUL, dr hab.  Józef Kudasiewicz.



Kim dla mnie jest Bóg
 
         Dawno temu, przypadkowo dowiedziałem się, że Waldek jest bardzo mądrym człowiekiem. Nigdy go spotkałem. Dochodziły do mnie jedynie informacje o jego działalności, inteligencji i mądrości. Podziwiam jego, choć nie wiem nawet jak wygląda. Podobnie jest z Bogiem.

          Zmysłowo nieosiągalny, niekomunikatywny. Dla niektórych, Boga nie ma, bo nie mogą Go dotknąć, zobaczyć. Czy mają prawo tak myśleć? Oczywiście. Dla nich Bóg może być tylko ideą. Niestety nie mogę napisać „piękną ideą”, bo sami wierni zadbali o Jego wizerunek władcy, despoty, który nieposłusznych karze, a wybrańców wynagradza.

          Dla mnie, człowieka ciągle poszukującego, Bóg jawi się jako Osoba niezwykle skromna i dyskretna. Stworzył świat i człowieka, chcąc ujawnić swoje istnienie. Chcąc zaspokoić własny pomysł, w zamian, ofiarował człowiekowi piękny świat, wysoką inteligencję oraz wolność wyboru. Bóg dopuścił człowieka do własnych atrybutów. Człowiek został stworzony na Jego podobieństwo. To niezwykły dar. Człowiek został też wywyższony do rangi Syna, Aktu działającego, dziedzica Boga. Bóg sam siebie upokorzył i uniżył do roli sługi, aby zrekompensować człowiekowi swój jednostronny zamysł.

          Prawdą jest, że Bóg nikogo nie pytał o zdanie. Nikt nie prosi się o życie. Ta samowola Boga została zrekompensowana jego darami i łaskami. One nie muszą być przyjęte z racji wolnej woli, buntu itp. Człowiek może sam siebie unicestwić. Ponieważ kartą przetargową jest wieczność, zbuntowany człowiek będzie miał rekompensatę w wiecznej szczęśliwości. To oczywiście jest przedmiotem wiary. Nie jest ona bezpodstawna. Kto ma w sobie trochę chęci i życzliwości wobec Stwórcy dostrzeże Jego stałe uczestniczenie w życiu ludzi. Jego działania są nieprawdopodobnie dyskretne, a zarazem skuteczne.

          Człowiek jest istotą bardzo kruchą. Świat materialny, przypadki losowe, siły przyrody bardzo łatwo i szybko wyeliminowałyby słabe istoty ze swojego otoczenia. Człowiek, poza „siniakami” żyje dalej. Nie wszyscy widzą w tym Opatrzność Bożą.

          Oczywiście wolność ma swoją cenę. Człowiek narażony jest przez własne działania. Bóg interweniuje na bazie duchowej, a nie fizycznej. Rozum podpowiada, aby nie wtykać palca, gdzie nie trzeba, ale człowiek sam podejmuje decyzje i naraża się na ich skutki.

          Wielu żali się, że Bóg nie reaguje na ich modlitwy. Zniechęcają się do Boga i mają do Niego żal. Dlaczego? Bo podchodzą do Boga i oceniają Go na sposób ludzki. Najczęściej uważają, że Bóg wszystko może, a jeżeli nie wysłuchuje, to znaczy, że nie chce, a to świadczy, że nas nie kocha itd. Takie rozumowanie jest błędne. Oczywiście, skoro Bóg stworzył świat, to wszystko może, ale stwarzając człowieka, sam siebie ograniczył, aby go dowartościować. Bóg też nie może łamać praw przyrody, który sam ustanowił.  Wolność człowieka jest zarazem ceną za sukcesy i porażki. Jeżeli nie można już nic zrobić, przeciwdziałać,  z pokorą należy przyjmować zrządzenia losu. Cierpienia własne należy ofiarować Bogu, aby z jego wartości uczynił wiele dobrego dla innych. Jeżeli chory nie zdrowieje, mimo wielu żarliwych modlitw, to należy dostrzec Boga, który cierpi razem z chorym i jego rodziną. To znak, że w danej sytuacji nic nie może uczynić. Nie zawsze jest to zrozumiałe i jasne, ale należy Bogu zaufać. Liczy się ostateczne rozwiązanie, a ono będzie zawsze na miarę intencji Boga. 
 

Modlitwa

Panie, tak żarliwie prosiłem Cię o zdrowie brata.
Nie wyzdrowiał. Wiem, że z nami cierpisz.
Teraz proszę Cię, abyś jego i nasze cierpienia wykorzystał
dla uczynienia dobra innemu potrzebującemu, u którego
możesz uczynić cud uzdrowienia.