Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 czerwca 2014

Doktryna chrześcijańska


          Przeciętny katolik obdarza kapłanów zaufaniem wychodząc z założenia, że kto jak kto, ale kapłani, księża, zakonnicy, wierzący w Boga, kłamać nie mogą. Przyjmują więc katechezy, homilie, kazania jako przekazy absolutnie prawdziwe i wiarygodne. Przez lata wyrabiają  sobie na nich przekonania, które stają się bazą ich wiary. Zagłębiać się w meandry wiary nie muszą, bo w każdej chwili mogą otrzymać ich obowiązującą wykładnię. Bardziej gorliwi stają się apologetami wiary, czy wręcz fanatykami (np. obrońcy krzyża). Nadgorliwi jednocześnie wykazują pełne posłuszeństwo kościołowi. Kościół jest z tego faktu bardzo zadowolony. Nadmierna edukacja katechezy mogłaby im przysporzyć dodatkowych kłopotów i kłopotliwych pytań.

         Coraz częściej zauważam ślady nowoczesnej egzegezy. Bardzo dobrym przykładem są słowa ks. Julisława Łukomskiego w swojej książce Elementy filozofii (patrz wykład wczorajszy), w której nie pisze wprost, że szatan jako samodzielne istnienie nie istnieje, ale ubiera to w słowa filozoficzne: Zło jako takie nie jest bytem. Muszę pochwalić ks. Julisława Łukomskiego za świetnie napisaną książkę. Brawo i dziękuję.

          Prof. ks. Cz. Bartnik w swoim dziele pisze: Coraz szerzej uważa się, że demony to mity, twory czysto językowe, fabulacje, kreacje literackie i psychologiczne, zwidy psychoanalityczne [1]. Na jego Dogmatyce uczą się zastępy nowych kapłanów.

           W XVIII w. Dawid Hume (1711–1776) pisał: Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu

           Zło pochodzi od człowieka [2] (ks. Stanisław Grzybek).

Podane przykłady dotyczą jedynie istnienia szatana. W doktrynie wiary chrześcijańskiej jest wiele jeszcze innych tajemnic, które wymagają reinterpretacji.

           Wierni mniej zainteresowani wiedzą, dalej wierzą w szatana i inne niedorzeczności. No cóż, wiedza jest dla wybranych i tych, którzy jej potrzebują. Dobre i to. Trzeba mieć nadzieję, że ruchy oddolne spowodują zmiany na górze. Dzisiaj przetrzeć się przez zakazy, nakazy, dogmaty kościelne nie jest łatwo. Trzeba wyrobić w sobie przekonanie, że wszystko można zmieniać i doskonalić – nawet doktrynę wiary. Trzeba się otworzyć i odrzucić fałszywą bojaźń przed Bogiem. Bóg chce, abyśmy Go szukali różnymi sposobami. Na internecie przeczytałem: Polscy katolicy z katolicyzmem nie mają nic wspólnego, ponieważ absolutnie nie rozumieją jego przesłania i bożych nauk (Janusz Bartkiewicz).



          Idea Kościoła jest integralnie związana z chrześcijaństwem. Nie może istnieć chrześcijaństwo bez swojego Kościoła. Co więc mają czynić chrześcijanie, którzy widzą coś więcej niż czubek swojego nosa? Mogą tylko oddolnie dawać sygnały do zwierzchników kościoła, że dalej tak nie można. Kościół wymaga gruntownej przebudowy doktrynalnej. To jest wielkie zadanie, które stoi przed Kościołem i biskupami, inaczej kościoły będą puste i tak jak już w innych krajach, zamieniane na magazyny albo domy mieszkalne. Dziwię się, że sygnały, które idą ze świata, nie są brane jeszcze pod uwagę.
          Moja wnuczka była zagrożona w dopuszczeniu do bierzmowania. Dlaczego? Bo podejmowała próby dyskusji i wypowiadała własne racje (chyba ma to po dziadku). Katechetyczka realizuje narzucony plan nauczania i strategię kościoła. Trudno się dziwić. Łatwo może stracić posadę.
          Mojej córce odmówiono chrztu dziecka tylko dlatego, że świadek jeszcze się nie ożenił i żyje ponoć w „grzechu” (ciekawe skąd proboszcz, o tym wie). Ja na szczęście jestem w wieku, w którym nie potrzebuję od kościoła świstków i papierków. Dobrze, bo charakter „barana” mógłby spowodować zachowania niezbyt parlamentarne. Ot, taką mamy rzeczywistość.




  









.


[1] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 468.
[2] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 45.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz