Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 grudnia 2013

Papieże, cd. 21



Papież Sylweriusz (536–537) syn papieża Hormizdasa. Był żonaty gdy obejmował urząd papieski. Został wybrany przez poparcie ostrogockiego króla Teodahada. Król chciał wzmocnić swoją pozycję względem państwa bizantyjskiego. Teodora, żona cesarza Justyniana I, zwolenniczka monofizytów, porozumiała się z diakonem rzymskim Wigiliuszem. Przez intrygi, papież został oskarżony o zdradę i odsunięty od tronu papieskiego. Do jego śmierci głodowej przyczynił się jego następca papież Wigiliusz.

Papież Wigiliusz (537–555) otrzymał godność papieża, ale za cenę obalenia postanowień Soboru Chalcedońskiego (451) i przywrócenie monofizyty Abtimosa I na tron patriarchy Konstantynopola.. On swoim poprawnym rządzeniem sprawił cesarzowej zawód. Rzym uważał za pierwszą stolicę chrześcijaństwa.  Aresztowany, został wywieziony do Konstantynopola. Tam działał na rzecz Kościoła wschodniego wdając się w spory personalne. To nie podobało się Kościołowi rzymskiemu. Cesarz zwołał V-ty Sobór Powszechny w Konstantynopolu w 553 r. Było na nim tylko 12-tu biskupów z zachodu. Wigiliusz na nim nie uczestniczył. Za wiele ustępstw otrzymał zgodę powrotu do Rzymu. W drodze do niego zmarł.

Papież Pelagiusz (556–561) podporządkowany cesarstwu uzdrowił finanse Kościoła Rzymskiego. Władza jego nie wykraczała poza granice Rzymu. Rzym w tym okresie przechodził trudny okres. Powszechna bieda i głód. Kler był jedyną grupą posiadaczy, który żywił lud.

Papież Jan III (561–574) wybrany przez duchowieństwo Rzymu musiał cztery miesiące czekać na zatwierdzenie przez cesarza Justyniana I. Za jego pontyfikatu na Italie najechali Longobardowie pod wodzą króla Alboina (zm. 572). Najazd spowodował zmniejszenie napięcia między Wschodem a Zachodem.

Papież Benedykt I (575–579) musiał borykać się z Longobardami, którzy nękali Rzym. Cesarz nie bardzo umiał pomóc. Wysłał flotę stacjonującą w Egipcie, ale było to za mało.


Papież Pelagiusz II (579–590) miał podobne problemy co poprzednik. Cesarz ze względu na prowadzoną wojnę z królem perskim odmówił pomocy. Sugerował, aby poprosić o pomoc franków.  Owszem podjęli starania wojenne, ale bez pozytywnych rezultatu. W 585 udało się osiągnąć zawieszenie broni z królem Longobardów. Stopniowo wzrastał prestiż papiestwa. Pelagiusz zmarł w Rzymie przez zarazę, która wybuchła po wylaniu Tybru.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Piękno praw przyrody


 
          Prawa przyrody są tak zdroworozsądkowe, logiczne, przejrzyste że nie trzeba je tłumaczyć. Można natomiast stale zachwycać się ich pięknem, skutecznością, pomysłowością i zależnością.

Grawitacja ziemska pozwala utrzymać w porządku rzeczy istniejące wokół nas. Brak siły grawitacji powodowałby fruwanie wszystkiego w około tak, jak to się dzieje w statku kosmicznym, gdzie sił takich nie ma. Wszelkie rzeczy uciekały by w przestrzeń kosmiczną na dalekie odległości. Życie byłoby niezwykle uciążliwe. Człowiek będący na drugiej stronie kuli ziemskie nie spadają w kosmos. To robi wrażenie.

Mechanika ma w sobie wiele naturalnych zależności, które człowiek wykorzystuje. Za pomocą długiego żurawia można stosunkowo, bez wysiłku podnosić ciężary (studnie gospodarskie). Wielokrążki pozornie zmniejszają ciężar (podnoszenie zapraw, cegieł na budowie). Ciała podnoszone wydają się lekkie. Energia wiatru wychwytywana jest przez wiatraki i przekładana na energię mechaniczną. To robi wrażenie.

Koło zrewolucjonizowało podróże.

Zwykłe mosty są niezwykłe w swojej użyteczności. Ich lekkie architektury wzbudzają podziw i uznanie budowniczych.

Siły odśrodkowe równoważone przez siły grawitacji pozwalają na ruchy orbitalne wokół ziemi. Satelity bez napędu krążą po orbitach i nie spadają na ziemię. To robi wrażenie.

Siły nośne umożliwiły człowiekowi latać. To wzbudza zachwyt i podziw do dziś.

Siły odrzutu wyprowadziły ludzkość na księżyc.

Prawo Pascala pozwala podnosić wielkie ciężary stosunkowo małym nakładem sił (podnośniki hydrauliczne, pneumatyczne).  Jednym palcem można podnosić ciężary. To robi wrażenie.

Prawo Archimedesa wykorzystano do transporty wodnego i komunikacji morskiej.

Elektryczność jest potężnym narzędziem wielu gałęzi przemysłu. Jej przydatność widać choćby w żarówkach. Zbudowano nadto tak wiele wspaniałych maszyn działających po włączeniu prądu. Energia może być przesyłana na odległość. Wykorzystana jest w telekomunikacji, w radiu i telewizji. Bez przerwy człowieka zadziwia ta niewidoczna siła i moc.

Chemia pozwoliła na otrzymywanie wielu wspaniałych narzędzi, przedmiotów, kosmetyków, paliw, tworzyw sztucznych, cementu i innych akcesoriów pomocniczych. Ropa naftowa i jej produkty zadziwiły świat.

Światło spolaryzowane, a w konsekwencji lasery mają ogromne znaczenie w różnych dziedzinach życia (krojczy), w tym medycynie. Nie idzie dostrzec, jak to wszystko działa.

Załamanie światła w środowisku gęstszym (w atmosferze) pozwala zachwycać się na pięknym kolorem lazurowym nieba. Kolory nieba są niezwykle czyste i intensywne.

Prawo rozszerzania się gazów, w których obniża się temperatura ma zastosowanie w lodówkach i chłodniach. Niebywałe, za oknem upał a w lodówce zimno.

          Czy w rzeczach tu opisanych nie widać wspaniałego Projektanta, wielkiego Umysłu, a zarazem Istoty osobowej. Wszelkie dary, jak by na to nie patrzyć, muszą wynikać z miłości do stworzeń. To rzuca się w oczy. Jeno Głupi rzekł w sercu swojem: Niemasz Boga (Ps 14,2). Gdyby nie człowiek nie odkryte i nie wykorzystane byłyby utajone możliwości przyrody. Bóg z człowiekiem tworzą wspaniały tandem twórców i projektantów rzeczywistego świata.

niedziela, 29 grudnia 2013

Papieże, cd. 20


 
Papież Jan I (523–526) zmuszony został do wyjazdu do Konstantynopola aby powstrzymać likwidację arianizmu, jaką zarządził cesarz Justyn I i jego siostrzeniec Justynian. Papież czynił to niechętnie, ale ze względów politycznych podjął trudy podróży. Niestety nic nie osiągnął. Teodoryk Wielki wtrącił do więzienia wszystkich posłów towarzyszących papieżowi. Oszczędził tylko papieża (inne źródła podają, że umarł w więzieniu). Wiele zasług dla kościoła  miała mądra córka Teodoryka Amalaswinta. Miała ona wpływ na wybór kolejnego papieża. Na polecenie papieża Jana I Dionizjusz Mały (470–550) ustalił datę narodzin Jezusa Chrystusa w nowej tabeli paschalnej wzorowanej na tabeli Cyryla aleksandryjskiego. Obliczył, że Jezus Chrystus urodził się 25 grudnia roku 753 od założenia Rzymu. Od roku następującego po tej dacie (rok 1 n.e.) zaczął liczyć erę chrześcijańską, od jego imienia zwaną także erą dionizyjską. Papież Jan I wprowadził ten nowy sposób datowania, oparty na początku ery chrześcijaństwa. Dionizy popełnił jednak błąd w swych obliczeniach wyznaczając początek ery chrześcijańskiej na rok 754 ery rzymskiej, podczas gdy poprawną datą jest rok 750 lub nawet 748. Dionizjusz ustalił również sposób obliczania daty Wielkanocy.

 
Papież Feliks IV (III) (526–530) pozyskał od Teodoryka zgodę na poddanie duchowieństwa jurysdykcji papieża. Papiestwo otrzymało ogromne narzędzie prowadzenia samodzielnej władzy i swojej polityki. Pod koniec pontyfikatu Feliksa w 529, na wzgórzu Monte Casino powstała słynny klasztor załozony przez Benedykta z Nursji (ok. 480–547).

 
Papież Bonifacy II (530–532) wybrany w tym samym dniu co antypapież Dioskur. Siódma już schizma w kościele zakończyła się wraz ze śmiercią Dioskura. Po raz pierwszy w dziejach papiestwa mówiło się o symonii (przekupywanie wyborców), która była już głęboko zakorzeniona.  Papież rozwiązał na II synodzie w Orange (529) spór na temat łaski i wolnej woli. Korzystał z Biblii oraz z pism Ojców Kościoła, szczególnie Augustyna (354–430). Opracowane kanony nabrały wielkiego znaczenia w Kościele w nauce o grzechu pierworodnym i łasce.

 
Papież Jan II (533–535) był pierwszym papieżem, który zmienił imię. Do czasu wyboru miał na imię Merkury, nazwę pogańskiego bożka. Od tej pory stało się to już powszechną tradycją.   

 
Papież Agapit I (535–536) otrzymał polecenie od króla Italii Teodohada wyjazdu do Konstantynopola aby powstrzymać Justyniana w jego agresywnej odsieczy po zabiciu Amalaswiny (została uduszona na rozkaz kuzyna, króla Teodohada. Papież nie wrócił już do Rzymu. Zmarł w Konstantynopolu.

sobota, 28 grudnia 2013

Siły pozorne


          Podobnie jak trudno jest opisać energię, tak samo siła jest pojęciem tajemniczym. Energia jest zdolnością do wykonania pracy, a siła jest działaniem, które musi być związane z ciałem. Bez przyłożenia siła nie występuje.  W przyrodzie występują siły naturalne, jak np. siły grawitacji (ciężar), siły elektromagnetyczne (oddziaływania między ładunkami elektrycznymi) oraz ze świata mikro: słabe i mocne oddziaływania jądrowe. Zgodnie z trzecią zasadą dynamiki każde działanie generuje siły przeciwstawne (siły sprężystości, zachowawcze, potencjalne). Wynikają one z reakcji na akcję (np. nacisk itp.). Ciekawą grupą sił są tzw. siły pozorne. Powstają one z dynamiki ruchu w układach nieinercjalnych (poruszających się ze zmienną prędkością). Np. siły odśrodkowe,  siły bezwładności (siły coriolisa[1] łączące zjawisko odśrodkowe z bezwładnością ciał). Siła bezwładności powstaje w układach, gdzie występuje przyspieszenie (dodatnie lub hamujące). To co jest najciekawsze to to, że nie zawsze człowiek potrafi rozeznać, czy ma do czynienie z siłą pozorną, czy naturalną. W nauce powstało pojęcie sił równoważnych. Powoduję one subiektywne odczucia, niekiedy dezinformację. Hamujący pociąg daje wrażenie siły grawitacyjnej ściany wagonu. Siły odśrodkowe są zbawienne ze względu na utrzymanie orbit ciał niebieskich. Siły odśrodkowe zostały wykorzystane w ruchach satelitów, czy w lotach kosmicznych. Obecność sił świadczy o wielkości Wielkiego Projektanta Wszechświata. One to dynamizują świat. Energia uzdalnia do wysiłku, a siły wykonują ciężką pracę. Jedno i drugie jest narzędziem wykorzystywanym przez świat w jego dynamice. Narzędzia te zostały udostępnione człowiekowi. On czyni z nich użytek dalszego rozwijania świata.
          Wiele osób próbowało rozgryźć naturę siły grawitacyjnej. Póki co, nie ma lepszej definicji jak określenie, że jest to siła (tautologia – masło maślane) przyciągania pomiędzy dwoma dowolnymi masami, a jej wartość określa  prawo Newtona.
 
                                           F = G Mm/r²  

Istota siły grawitacji jest zawarta w tym wzorze. Nie znamy drugiej, innej siły, która by podlegała temu prawu. Prawo Newtona przedstawia naturę siły grawitacji. Dwie dowolne masy przyciągają się, czyli wszystko co ma masę, objawia wzajemne przyciąganie się. Trzeba przyznać, że definicja ta nie rozwiązuje zagadki. Próba ujęcia grawitacji w zawiły opis zjawisk nieliniowych w Ogólnej teorii Względności nie bardzo jest czytelny i przekonywujący, choć pod względem matematycznym poprawny. Wobec oglądu immaterialnego (materia jest wytworem energetycznym) masa jest zjawiskiem dynamicznym (przez pole Higgsa), a więc burzy niejako powyższy piękny wzór Newtona. Ogólna Teoria Względności odeszła (przynajmniej w rozważaniach) od źródła grawitacji jaką są masy, a dostrzega siły grawitacyjne w działaniach krzywoprzestrzeni. Formułuje też pogląd zgodny z filozoteizmem, że każdy rodzaj energii wytwarza oddziaływania grawitacyjne. Jak podają zwolennicy OTW czterowektor kombinacji energii i pędu jest źródłem oddziaływania grawitacyjnego.  Hipoteza ta znalazła potwierdzenie w empirycznie zmierzonym efekcie ugięcia promienia świetlnego w pobliżu Słońca.

          Wiele osób przyjmuje przekazy o cudach sensacyjnych i głęboko w nie wierzą. Tymczasem Bóg bez przerwy dostarcza nam cudownych dowodów swojej obecności. Takim cudem jest energia oraz prawa przyrody. Na naszych oczach, bez przerwy, dzieją się cuda boskiej życzliwości dla człowieka. Wystarczy jedynie spojrzeć na otaczający świat i dostrzec tam stale zadziwiające, cudowne zjawiska.




[1] Podmywanie brzegów rzek płynących w kierunku północno-południowym na skutek zmiany średnicy obrotu ziemi.

piątek, 27 grudnia 2013

Papieże, cd. 19


 
 

Papież Anastazy II (496 – 498) chciał zażegnania schizmy wschodniej i czynił to swoimi sposobami. Nie był jednak rozumiany. W Boskiej Komedii Dante Alighieri (1263–1321) umieścił papieża Anastazego II wśród heretyków w piekle. Papież stosował metody ugodowe. Czynił ustępstwa, uznawał ważność udzielonych sakramentów udzielonych przez Akacjusza I. Pojednaniu zaszkodził rzymski senator Festus, wysłannik ariańskiego króla Italii Teodoryka Wielkiego. Rzymski kler, dumny z prymatu papieża ujawnił rys nieprzejednania, które z upływem wieków stanie się drugą naturą Kościoła rzymskiego. Tymczasem Chlodwik (ok. 466–511), założyciel dynastii Merowingów przyjął katolicyzm z Rzymu, w przeciwieństwie do większości Germanów przyjmujących arianizm. Należy w tym akcie dostrzegać względy polityczne, szukania wsparcia, sojusznika, niekoniecznie militarnego.

 

          W 498 r. wybrano dwóch papieży (Wawrzyńca i Symmachusa), którzy przez trzy miesiące razem rezydowali w Rzymie. Doszło do gwałtownych walk ulicznych obu stronnictw. Odwołano się do władzy świeckiej  króla Italii Ostrogota, który był arianinem, aby rozstrzygnął spór. Teodoryk Wielki rozsądził spór na korzyść Symmachusa.

 

Papież Symmachus (498–514) musiał przez lata walczyć ze zwolennikami antypapieża Wawrzyńca. Jego protektor Teodoryk nie zawsze był jego sprzymierzeńcem i po jego stronie. Był też oskarżony o obchodzenie świąt Wielkanocy w terminie niezgodnym z tradycją. Był też obwiniany o rozwiązłość z kobietami. Dopiero po 505 r. nastąpił przełom i nastał pokój. Papież  wniósł w Rzymie wiele wspaniałych nowych kościołów 

 

Papież Hormizdas (514–523) był żonaty przed otrzymaniem święceń i miał syna Sylweriusza (późniejszy papież). Był nastawiony pokojowo. Dążył do pojednania z Kościołem wschodnim. Przeszkodą był cesarz Anastajusz I, który był monofizytą. Przez zagrożenie utraty tronu zgodził się na pojednanie z kościołem zachodnim. Zostały podpisane odpowiednie dekrety. Gdy niebezpieczeństwo utraty tronu zanikło, cesarz zaczął odchodzić od ustalonych warunków pojednania. Po jego śmierci, następca cesarz Justynian I doprowadził po 35 latach rozdziału do ugody. Oświadczenie podpisane przez biskupów wschodnich jest powszechnie znane jako formuła Hormizdasa. Sobór Watykański I włączył formułę Hormizdasa do konstytucji dogmatycznej.

          Patriarcha Konstantynopola Jan II podczas podpisywania formuły Hormizdasa dopisał zdanie, że stary i nowy Rzym (Konstantynopol) są sobie równe w godności. Papież nie wyraził na to zgody i spór o prymat Rzymu zaczął się od nowa. Król Italii Teodoryk czuł się zagrożony rozejmem ze Wschodem. Za  korespondencję z cesarzem stracił życie jeden z jego senatorów, Albinus. Boecjusz (ur. ok. 480; zm. między 524 a 526) – rzymski filozof, tłumacz Arystotelesa, teolog chrześcijański i polityk stanął w obronie Albinusa i sam został oskarżony. Zarzucano mu zacieranie dowodów winy Albinusa oraz podtrzymywanie korespondencji wyrażającej nadzieję na wolność rzymską, bez gockiego panowania; dodatkowo dodano oskarżenie o bezbożność. Wynik procesu był dla Boecjusza niekorzystny. Został osadzony w więzieniu w Pawi, gdzie napisał O pocieszeniu, jakie daje filozofia. Boecjusz został stracony najprawdopodobniej w 525. Warto przytoczyć słowa Boecjusza: połącz, jeżeli możesz, wiarę i rozum.

czwartek, 26 grudnia 2013

Energia jest zdolnością


 
          Trudno jest przestać myśleć o istocie energii. Czym ona jest w swej istocie? Intuicyjnie wyczuwam, że zrozumienie jej pozwoli przybliżyć istotę Boga. Energia jednak nie jest Bogiem, choć są takie teorie. Aby zrozumieć jej istotę trzeba pozbyć się stereotypu myślenia o niej jako czymś, co jest złożone. Ona nie ma struktury, podłoża. Jest niewidoczna, niewyobrażalna. Jest samym działaniem. Dostrzegalna jest przez skutki jakie czyni. Może być też w możności jako energia potencjalna, można ją gromadzić, kumulować. Najbliższe określenie jej to zdolność do wykonania pracy. Słowo „zdolność” nie przekazuje opisu energii jako takiej, a raczej do czego jest predestynowana. Ważne jest, że choć sama jest bezduszna, to jest zdeterminowana. W każdym przypadku ma zmierzać do najniższego stanu. Tak więc kierunek jej działania jest ściśle określony i uzależniony od środowiska (aparatury). „Zdolność” określa jej właściwości dynamiczne. Dynamika ma w sobie zakodowany ruch, czynność, przekaz części swoich zdolności. Można powiedzieć, że ma w sobie zapisaną procedurę „woli” do czynu. Oczywiście nie czyni tego ze świadomością, lecz przez bezduszny algorytm jej przypisany. Energia jest więc „narzędziem”, który Bóg sam wykorzystuje oraz  upowszechnia w świecie stworzonym. Człowiek częściowo ujarzmił energię i wykorzystuje ją do własnych potrzeb. 
          Energia to szerokie spektrum różnorodności. Ciekawą jej odmianą jest światło i jej struktura falowa. Rozchodzi się w próżni zawsze z tą samą prędkością, według stałego kosmicznego układu odniesienia, niezależnie w jakim układzie odniesienia znajduje się jej źródło. To niezwykła właściwość i jedna najbardziej tajemniczych stałych.  Światło jest czymś niezależnym od prędkości źródła. Można rzec, że jest to „strzałka Pana Boga”. Inercjalny, kosmiczny układ odniesienia nie da się wyznaczyć, bo wszystko jest w ruchu i to w ruchu złożonym, obrotowym, nieinercjalnym. Złożoność przestrzeni nie przeszkadza, aby światło biegło swoim wyznaczonym przez Boga kierunku. Energia nie ma boskich atrybutów. Słabnie przez rozpraszanie. Bilans ilościowy jednak jest zachowany w układach zamkniętych. Energia więc nie wyczerpuje się, a jedynie rozprasza.  Aby świat podtrzymywać w jego istnieniu jest konieczność ciągłego dostarczania energii. To czyni Bóg w swej łaskawości. Człowiek nie ma na to bezpośredniego wpływu.
          Oprócz energii fizykalnej istnieje coś, co można nazwać energią woli (funkcjonał dobra). Ona potrzebna jest do zachowania sensu i woli istnienia świata. Ma ona wpływ nadrzędny nad energią fizykalną. Funkcjonał dobra wzmacnia motywacje ludzkie i Boga do dalszego rozwoju świata stworzonego. Człowiek ma ogromny wpływ na ten rodzaj energii. Bóg podzielił się swoim zadaniem i pozostawił człowiekowi współudział w rozwoju świata. Widać, że ma dalekosiężne plany. Oczekuje od człowieka pomocy. Nie należy czynić Mu przykrości. On i tak jest dla człowieka Wielkim Sługą, Dobroczyńcą i Zwiastunem Zbawienia.
          Spotkałem się ze zdaniem, że świadomość jest niezwykłą postacią energii.[1] Muszę zaznaczyć, że nie chodzi tu o energię fizykalną. Świadomość można ująć jako energię, ale typu nadprzyrodzonego. Energia fizykalna, co prawda, od Boga pochodzi (jest boskim wytworem, tchnieniem mocy), ale nie posiada ona boskich atrybutów. Świadomość jednak nie może zniknąć po śmierci. Na tym polega wieczne istnienie.
        Podobnie mówi się, że myśl jest energią (W. Sedlak). To chyba nieporozumienie. Myśl jest procesem biochemicznym i nie tylko (może opiera się na zjawiskach subatomowych, czy kwantowych). Energia tu jest jedynie narzędziem, motorem procesów. Nie przeczę, że umysł ma możliwość emisji energii do procesów psychokinetycznych (psychokineza). Można więc podporządkowywać energie przez zdolności umysłowe (idąc dalej przez wolę). Myśl ma możność wpływania również na materię. Człowiek bez przerwy emituje energię fizykalną jak i „energię” nadprzyrodzoną.  Nie należy jednak mylić energii fizykalnej z energią świadomości. „Energia” świadomości działa natychmiastowo. Energia fizykalna musi zużyć na bieg jakiś czas. Informacja o Prawdzie, stan Prawdy, czy stan Dobra najwyższego są dostępne wszędzie i w każdej chwili.
          Materia jest uwięzioną energią (niektórzy mówią światłem).
 
          Pięknie powiedział A. Einstein: Jesteśmy w sytuacji małego dziecka wchodzącego do olbrzymiej biblioteki [wszechświata] wypełnionej książkami w wielu językach. Dziecko wie, ze ktoś musiał napisać te książki. Ale nie wie jak. Doświadczyłem, że własne utwory muzyczne harmonizują z częstotliwością pracy mojego umysłu i dlatego tak chętnie słucham je podczas pracy. Działają kojąco na moje ciało. Rezonans ludzki jest wyczuwalny przez otoczenie.


[1] Janusz Dąbrowski, Barwy Twojego Zdrowia; Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu - Jak wykorzystać lecznicze właściwości pól magnetycznych?

środa, 25 grudnia 2013

Dzisiaj nie filozofuję


          Wiele osób może mi zarzucić brak konsekwencji. Przez lata obnażam religię katolicką z jej legend i mitów, a w dniu Bożego Narodzenia nie zwracam na to uwagi. Tak, to prawda. Kult bożonarodzeniowy jaki został przez wieki dopracowany jest sam dla siebie wielkim wydarzeniem. Na kanwie legendy o narodzeniu Boga wyciągnięte zostały najskrytsze ludzkie instynkty, marzenia, dobroć, czułość i oczywiście miłość. Polska pod tym względem jest światowym ewenementem. Włosi zazdroszczą nam takiego święta. Ilość kolęd polskich jest ogromna (kilkaset). Włosi mają tylko kilka pieśni bożonarodzeniowych. To na polskim stole wykładane jest  nakrycie dla zabłąkanego przybysza. Kolędy napisane są na wielogłosy, aby mogły być śpiewane wspólnie. Niemcy dali nam choinkę. Chwała im za to, bo ona ubarwiła nam święta (jestem zwolennikiem sztucznej choinki). Ze świata wzięliśmy wszystko co najlepsze, aby ten dzień był najbardziej radosnym dniem w roku. Święta obchodzone są również przez ateistów jako dzień pojednania. W Polsce szczególnie wyczuwa się świąteczny nastrój. Ludzie są jakby lepsi. Rodziny spotykają się. Niektórych stać na darowanie i przebaczanie wzajemnych win. Nawet w więzieniach, a może szczególnie tam niejedna popłynie łza tęsknoty za rodziną, za dobrem.
          W tym dniu radosnym składam wszystkim moim czytelnikom najlepsze życzenia wzajemnej miłości, dobra powszechnego i chwały u Ojca Niebieskiego. Niech Bóg da Wam siłę pokonywania trudności. Każdy jest ważny dla Stwórcy. Każdy jest przez Niego kochany. Jeżeli w Betlejem nie urodził się jeszcze Bóg, to niech rodzi się w naszych sercach i dlatego będę dzisiaj kolędować: Bóg się rodzi.....

wtorek, 24 grudnia 2013

Papieże, cd. 18




Papież Hilary (461–468) pełnił funkcję legata na synodzie  zbójeckim w Efezie. Uratował się dzięki ukryciu w grobie św. Jana Ewangelisty.  Jego pontyfikat przebiegał spokojnie.

 

Papież Symplicjusz (468–483) piastował swój urząd gdy skończyło się Cesarstwo Rzymskie. W 476 roku wódz Herulów, Odoaker. Obalił Romulusa-Augustulusa znosząc tytuł cesarza Zachodu. Odoaker obwołuje się królem Italii. Jako arianin, zastrzega sobie prawo do spraw Kościoła. Odżywa też spór z monofizytami. Wschód prosi Symplicjusza, aby na mocy 28 kanonu chalcedońskiego,  nie wtrącał się w Kościół Wschodu.

 

Papież Feliks III (II) (483–492) był synem kapłana i już ojcem rodziny gdy został wybrany[1].  Rzuca na patriarchę Konstantynopola Akacjusza anatemę (przez jego popieranie monofizytyzmu). W odpowiedzi, on ekskomunikuje papieża. Wschód i Zachód oficjalnie zrywają ze sobą. Schizma potrwa 35 lat.

 

Papież Gelazy I (492–496) zdołał się uwolnić spod kurateli cesarza i jednoznacznie określił relacje pomiędzy papieżem a cesarzem (Anastazy). W piśmie wyraźnie określa się władzę papieży. Ona to przewyższa władzę świecką.

 

           Jezus Chrystus chciał, aby Kościół reprezentował Króla serca, miłości. Został powołany do służby Bogu. Ludzkość wypaczyła sens Kościoła Chrystusowego idąc w kierunku władzy ludzkiej.

 

          Papież stoczył skuteczną walkę z pelagianizmem, powściągnął zapędy manichejczyków i rozprawił się z pozostałością pogaństwa – świętem Lupercaliów, które zastąpił świętem Matki Bożej Gromnicznej.



[1]  Jego wnuk to Grzegorz Wielki.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wiedza nabyta czy wlana?


 

          Nauka Kościoła uczy, że każdy człowiek ma w sobie naturalne prawo dane od Boga. Z kolei mądrość wyrażona w sentencji łacińskiej:  nihil est in intellectu quin prius fuerit in sensu, poucza, że nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach (John Locke 1632–1704); umysł nie ma pojęć wrodzonych, jest on nie zapisaną tablicą, którą zapisują dopiero postrzeżenia. Ten pogląd filozoficzny sensualizmu głosili  Arystoteles, sofiści, epikurejczycy, cynicy i stoicy. W czasach nowożytnych między innymi Etienne de Condillac, Dawid Hume, Herbert Spencer.

          Konfliktu nie ma, bo Bóg jedynie uzdalnia człowieka, a nie zapisuje żadnych treści ani w świadomości, ani w umyśle. To uzdolnienie, przez wolną wolę, pozwala sięgać  do stanu Prawdy, aby z tej przestrzeni odczytywać mądrość udostępnioną przez Stwórcę.  Treść ta pojawia się w umyśle (mówi się: naszła mnie myśl). Musi ona być przez człowieka „obrobiona” według ludzkiego intelektu, zaakceptowana, lub wręcz odrzucona. 

          Według powyższego stwierdzenia trzeba zrezygnować z pojęcia wiedzy wlanej (scientia infusa), wiedzy która „spada z nieba” i pojawia się w umyśle, bez pracy i wysiłku.  Jezus dysponował wiedzą nabytą (scientia acquisita). Musiał wszystkiego nauczyć się jak każdy człowiek. Jego pełne otwarcie się na Ojca powodowało możliwość czerpania łask ze stanu Prawdy. Polegało to na tym, że pojmował i rozumiał własne myśli. W Jego umyśle następowało coś w rodzaju eureki Archimedesa. Odkrywał Prawdy należące do Boga.

          Spotkałem się z pytaniem. Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem? Samo pytanie jest błędne, bowiem wywyższenie Jezusa nastąpiło później, na krzyżu. Lepszym pytaniem byłoby: Czy Jezus przewidywał swoje wywyższenie?  Odpowiedź nie jest łatwa. Istnieją podstawy biblijne, aby twierdzić, że miał świadomość swojej roli. Jezus nigdzie nie powiedział wprost, że jest Bogiem, ale ciągle w Jego słowach pojawiały się aluzje na ten temat. Mniemam, że Jezus miał doskonałe rozeznanie sytuacyjne. Wiedział, że przynosi ludzkości nowe spojrzenie na wiarę i Ojca. Przez Niego Bóg stał się każdemu bliższy, rozpoznawalny. Jezus jest obliczem Boga. Miłość Jezusa jest Miłością Boga.

          Ostatnie zdanie nie wyczerpuje zasług Jezusa. On jest również ikoną człowieczeństwa, a swoimi czynami pokazał kim jest człowiek i do czego jest zdolny.

           Zasługi Jezusa są tak ogromne i przełomowe, że trudno mi za tym  dostrzegać wyłącznie istotę ludzką. Zbyt wspaniałe i doskonałe, aby nie dostrzec działania Bożego. Być może sam sobie odpowiedziałem na pytanie, czy Jezus był zamysłem Boga. Teraz jestem o tym przekonany. Dalej jednak twierdzę, że Jezus-Człowiek musiał na to wyrazić swoją wolę i zgodę. Bóg nie determinuje żadnej istoty ludzkiej. Za ten dar jestem Bogu najbardziej wdzięczny. 

niedziela, 22 grudnia 2013

Papieże, cd. 17

 

          Od samego początku chrześcijaństwa ścierają się w Kościele dwa spojrzenia, dwa sposoby mówienia o Jezusie: jedno - synoptyków (świętych Marka, Łukasza i Mateusza), a drugie - św. Jana. Te dwa spojrzenia reprezentowane są w teologii przez dwie szkoły: syryjską antiocheńską i egipską aleksandryjską.


Szkoła antiocheńska: W Antiochii prezentowano spojrzenie synoptyków, akcentowano człowieczeństwo Chrystusa. Hasłem było sformułowanie Homo assumptus, czyli "człowiek (został) przyjęty" przez Słowo. W momencie Wcielenia, w osobę (Człowieka), która już istniała wcieliło się Słowo (Bóg). Nestoriusz głosił: Maryja nie urodziła Boga, tylko człowieka, więc naukę nie swoją, ale szkoły z której się wywodził. Ten pogląd został potępiony w Efezie. Czy wobec tego Nestoriusz był heretykiem?
 

Szkoła aleksandryńska: inspirowała się Ewangelią Jana. Szkoda, że chrześcijaństwo zachodnie, począwszy od  św. Augusta, przez św. Tomasza poszło za nią. Według tego poglądu rozmywa się człowieczeństwo Jezusa. Według filozoteizmu jest to wielka strata w głoszonej tezie wielkości człowieka ukazanej w Jezusie. W V w. mnich Eutyches twierdził, że w chwili Wcielenia Chrystus został tak przebóstwiony, że właściwie znikło jego człowieczeństwo. Powstała w Nim jedna natura - gr. mone physis (stąd nazwa herezji: monofizytyzm).
 

          Dzisiaj teologia zmierza, choć z trudem ku szkoły antiocheńskiej. W latach 70. o. Nicolas profesor dogmatyki we Fryburgu i przekonany tomista, twierdził, że nie ma potrzeby przypisywać Jezusowi wiedzy wlanej. Tłumaczył, że w Jezusie następowało powolne oświecanie przyrodzonej wiedzy nabytej przez tę nadprzyrodzoną w miarę rozwijania się w Nim wiedzy nabytej rodziła się w Nim świadomość Jego misji.


Papież Sykstus III (432–440) skłaniał się do doktryny antiocheńskiej. Potem przyjął trend aleksandryjski. Był wielkim budowniczym. Bogactwem kościoła zaniepokojony był św. Hieronim.

 
Papież Leon Wielki (440–461) musiał zmierzyć się z herezją monofizycką. Papież ekskomunikował Eutychesa. Na zwołanym synodzie (zbójeckim) w Efezie w 449 r. legaci rzymscy zostali brutalnie zaatakowani przez zwolenników Eutychesa. Zastraszeni biskupi byli   zmuszeni unieważnić ekskomunikę. Cesarz Teodozjusz poparł Wschód. Po śmierci cesarza zwołany został sobór w Chalcedonie w 451 r.  Tam papież przywrócił naukę kościoła (obie natury razem tworzyły jedną osobę hypostasis). Skrajni zwolennicy Nestoriusza oderwali się od Kościoła i przenieśli się na teren podległy króla perskiego. Tymczasem pojawił się nowy wróg w postaci Attyli, króla Hunów. Prawdopodobnie papież przekupił Attylę skarbem św. Piotra, co uniknęło najazdu. Przez zemstę żony zamordowanego  cesarza Walentyniana zostali wezwani na pomoc Wandalowie na czele którego stał Genseryk. Kiedy Genseryk plądrował Rzym papież wymusił na nim pozostawienie w spokoju trzech bazylik św. Piotra, Laterańską oraz św. Pawła. Papież potępił poglądy manichejskie, monofizytyzm i pelagianizm. Zganił zwyczaj kłaniania się słońcu.

sobota, 21 grudnia 2013

Entropia



          Jak już zostało to powiedziane, materii jako takiej nie ma. Tajemnica pozostała więc jedynie w energii. Co można o niej powiedzieć?

          Energia jest tchnieniem mocy Boga. Nie posiada żadnych nadzwyczajnych cech nadprzyrodzonych, oprócz tego, że od samego Boga pochodzi. Na dowód tego, że jest jedynie wytworem Boga jest determinacja jakiej energia podlega, a mianowicie ma zakodowany kierunek zmierzania do najniższych stanów energetycznych (II zasada termodynamiki). Ta determinacja powoduje, że energia rozprasza się i choć nie znika, to jej moc maleje. Miarą rozproszenia energii jest entropia. Entropia stale rośnie. Perspektywa dla świata jest więc przykra. Wszystko zmierza do pustki de Sittera[1]. Czy jednak nie ma światełka nadziei? Oczywiście można zauważyć, że są zdarzenia w których entropia maleje. Dzieje się to tam, gdzie następuje wyższe uporządkowanie „materii”. Takim zdarzeniem jest nowe życie. „Entropia”[2] maleje, gdy człowiek staje się lepszy. Stan jego duszy podnosi się podczas nałożenia rąk przez biskupa, rozgrzeszenia z grzechów. Podobnie „entropia” maleje podczas chrztu i innych sakramentów.

           Ponieważ energia jest wytworem boskim, musi być bez przerwy podtrzymywana w swoim istnieniu. Bóg pracuje więc cały czas na wysokich obrotach. Czy energia świata zawiera się w constans? Nie, ona tworzy się bez przerwy. Okazuje się, że do generowania nowej energii może przyczyniać się człowiek. Idąc na skróty. Miłość jest relacją interpersonalną. Ona generuje funkcjonał dobra, który jest energotwórczy. Bóg wykorzystuje dobro dla podtrzymywania świata w swoim istnieniu.

          Można powiedzieć, że świat starzeje się. Nie można jednak tego powiedzieć o naszej planecie. Na niej, póki co, bilans dobra nad złem jest korzystny. Ziemia jest jedyną cząstką wszechświata, która rozwija się w tempie zawrotnym. Kto wie, czy w dalekiej przyszłości nie będzie zaczynem nowego nieba i ziemi, a może i wszechświata.

          Bóg tak umiłował człowieka, że stworzył mu wspaniałe poletko, na którym może rozporządzać światem. Bóg jest w jakiś sposób niedostępny i wyznaczył sobie rolę Patrona, ale na świecie stworzonym ma panować człowiek. Niech pycha go nie zgubi, ale człowiek musi wiedzieć kim jest. Jak głoszę, człowiek jest bytem niemal doskonałym. Jemu Bóg zostawił królowanie nad światem. Za tym oczywiście kryje się ogromna odpowiedzialność. Człowiek musi współuczestniczyć w stworzeniu. Jako Jego dziedzic powinien Bogu pomagać. Budulcem jest wytwarzane Dobro.  Jak to czynić?  Tak jak uczył Jezus: Bo byłem głodny, a nakarmiliście Mnie, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście Mnie (Mt 25,35). Czyńmy sobie posługi. Okazujmy swoja miłość. Troszczmy się o słabszych oraz kochajmy naszego Stwórcę.




[1]  Model kosmologiczny mówiący o pustce eschatologicznej w przestrzeni, czyli maksymalnie rozproszonej energii.
[2] Tu entropia ma również znaczenie metaforyczne.

piątek, 20 grudnia 2013

Papieże, cd. 16



          Jak wspominałem, panowanie papieża Innocentego I (401–417)  miało zbawienny wpływ na rozwój Kościoła, ale trzeba pamiętać, że każdy kij ma dwa końce. Każda władza z czasem ulega degeneracji i ta reguła nie ominęła również kościoła. 

 

Papież Zozymus (417–418) został wybrany aby zburzyć wizerunek kościoła. Czas jego krótkiego pontyfikatu mu w tym przeszkodził. Był impulsywny i wszystkich do siebie zrażał.


Papież Bonifacy I (418–422) został wybrany przez ludność i kapłanów. Jednocześnie grupa wierna arcydiakonowi Eulaliusza wybrała Eulaliusza. Brak jednoznacznych zasad wyboru papieża powodował nieporozumienia. Rozwiązania sporu szukano u cesarza. Ten zapowiedział zwołanie synodu w tej sprawie. Oba wybrańcy mieli czekać na werdykt. Eulaliusz złamał zakaz przyjazdu do Rzymu, tym samym wykluczył się z gry. Eulaliusz na pocieszenie dostał  inne biskupstwo.  Bonifacy choć wiekowy i schorowany naprawił wiele błędów Zozyma i przywrócił spokój.

          Odwołanie się do cesarza było politycznym błędem. Podnosiło to jego prestiż i dawał przyzwolenie na wtrącanie się do spraw kościoła.  Cesarz wydał rozporządzenie, zgodnie z którym w przypadku podwójnej elekcji obaj kandydaci musieli rezygnować na rzecz trzeciego.

          Papież Bonifacy zgłosił dwa wątpliwe dekrety:

      zakaz kobietom prania szat liturgicznych,

      zamknięcie drogi do kapłaństwa niewolnikom.

          Powróciły czasy, w których niewolnicy byli ludźmi niegodnymi, a kobiety nieczystymi.


Papież Celestyn I (422–432) zajął początkowo niewłaściwe stanowisko wobec Apiariusza z Afryki. Uznał jego niewinność. To spowodowało gorycz w Afryce. Listy przekonały Celestyna i zatwierdził ekskomunikę Apiariusza. Po tej nauczce uznał nieograniczoną autonomię biskupów w sprawach dyscyplinarnych. Za jego pontyfikatu wystąpił Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola z tezą, że Chrystus stanowi dwie odrębne osoby – Chrystusa Boga i Jezusa, syna Marii, której na tej podstawie odmawiał prawa do tytułu „Matki Bożej”. Papież potępił poglądy Nestoriusza na soborze w Efezie w 431 r. Ponadto, na soborze ogłoszono dogmat o Bożym Macierzyństwie Najświętszej Maryi Panny.

          Dzisiaj prawdopodobnie nikt by nie zgłosił postulatu Nestoriusza. Przyjęte jest, że tytułuje się grzecznościowo  matki, żony, ojców tytułami ich dzieci, którzy doszli do wysokich stanowisk. Np. mówi się: matka prezydenta Lecha Kaczyńskiego..... i tego podobnego typu. W V wieku Nestoriusz został m.in.  za to potępiony.

czwartek, 19 grudnia 2013

Komputer a ludzki mózg

 
          Dzisiejsza technika potrafi zbudować super komputer posiadający 100 razy więcej elementów niż ilość neuronów w ludzkim mózgu. Pracuje z zegarem 2GHz, a więc wykonuje operacje  ponad milion razy szybciej niż czynią to neurony pracujące z częstotliwością 100 Hz. Ta przewaga techniczna nie pozwala jednak na tak sprawne funkcjonowanie, jak to czyni ludzki mózg. Komputer działa na podstawie opracowanych programów. Ich procedury działają na innych zasadach niż funkcjonuje mózg. Ważny jest poziom intelektu. Mózg produkuje myśli. Umysł ludzki ogarnia jednocześnie wiele informacji wg różnych stanów poznawczych. Równolegle uwzględniane są wrażenia zmysłowe, odczuwane stany fizyczne, wyobrażenia, sądy, emocje.  Umysł pracuje intencjonalnie, tzn. z założonym ukierunkowaniem na obiekt, czy treść rozumowania. To pozwala odrzucać zbędne procesy umysłu. Umysł działa też refleksyjnie. Ocenia na bieżąco refleksje i albo je odrzuca albo wprowadza do dalszego rozumowania. Trzeba dodać, że na tym etapie mogą powstawać sądy błędne, które mogą mieć wpływ na ostateczny rezultat przemyśleń. Ważne są też stany emocjonalne. Zaangażowanie uczuciowe lub niechęć mogą wpływać na odrzucenie rodzących się myśli. Duży wpływ ma zasób wiedzy i zakodowanych doświadczeń (pamięć). Najczęściej pomagają one w procesie myślowym. Podsuwają korzystne rozwiązania. Podobnie działają skojarzenia. Nawet zdarzenia odległe w przestrzeni i czasie wpływają na proces myślenia. Na proces ten ma również wpływ kontekst kulturowy, jak i środowiskowy. Człowiek nie jest odporny też na iluzje, które spostrzegane są bardzo realnie, zwłaszcza u osób chorych psychicznie, czy posiadających zaburzenia neurotyczne. Narzędziem pracy umysłu są prawa logiki, które są wieczne i niezależne od żadnych czynników. Podczas pracy mózgu następuje stale redukcja elementów, które nie są oczywiste. Bardzo pomocne są elementy intuicyjne. Kobiety mają bardziej rozwinięty ten aspekt myślenia, choć    wewnętrzne intuicje nie są źródłem wiedzy pewnej! Intelekt dopuszcza tworzenie się w umyśle nowych pojęć (modeli konceptualnych). Człowiek dokonuje samokształcenia się. Umysł wpływa na mózg i odwrotnie. Człowiek uczy się i staje się mądrzejszy. Rozwija się też biologiczna substancja mózgu (pojawiają się nowe neurony). Powstają bardziej precyzyjne połączenia neurotyczne. Człowieka nachodzą myśli nad sensem całej rzeczywistości. Niejednokrotnie powracają myśli nad istnieniem i istotą Boga. Mózg wkracza w obrazy abstrakcyjne. W mózgu, bez pobudzenia nerwów czuciowych można odbierać wrażenia bólu, czy podniecenia seksualnego.
 
          Jak wykazałem, praca mózgu jest bardzo złożona, działająca równolegle na różnych płaszczyznach. Na tle rozważań umysłowych kształtuje się świadomość. Jest ona zapisywana też w części nadprzyrodzonej i stanowi o jestestwie człowieka.

środa, 18 grudnia 2013

Papieże, cd. 15


Papież Anastazy I (399–401) potępił herezję Orygenesa. Za jego pontyfikatu trwał spór pomiędzy zwolennikami Orygenesa i stronnikami Donata. Pojednał Kościół rzymski z antiocheński. W liturgii polecił słuchać Ewangelii w postawie stojącej.
Orygenes (ok. 185–254) miał własną teorie na temat preegystencji dusz. W jego filozoficznych pismach, mianowicie w Peri archon (De principiis, O zasadach) znajdują się niektóre błędne pojęcia, zaczerpnięte z neoplatonizmu jak np. przypuszczanie nieskończonego szeregu światów, gdyż Bóg nigdy nie może pozostawać bezczynnym, za­przeczanie wieczności kar piekielnych, gdyż wszystkie kary, podług Orygenesa, mają tylko na celu poprawę, nieuznawanie równości Syna Bożego z Bogiem Ojcem itd.
Donat z Kartaginy (IV/V w), biskup. Byli przeciwni włączania do Kościoła apostatów, którzy zaparli się wiary chrześcijańskiej.  Uznawali, że apostaci utracili sakramenty chrztu i święceń i nie można już im ich przywrócić.
Papież Innocenty I (401–417) był synem papieża Atanazego I. Kontynuuje rygorystyczną politykę Syrycjusza. Za jego pontyfikatu pojawił się konflikt pomiędzy rygorystycznym (upierdliwym) biskupem Janem zwanym Chryzostomem (Złotoustny). Był on doskonałym mówcą. Piętnował bliźnich za najdrobniejsze uchybienie. Popierana przez papieża cesarzowa Eudoksja pozbyła się moralizatora skazując go na wygnanie. Ludność była temu przeciwna. Biskup wrócił i ponownie naraził się cesarzowej. Wygnała biskupa ponownie. Sprawa trafiła do Rzymu. Papież stanął po stronie biskupa.
          W czasie pontyfikatu Innocentego Alaryk (Got) napierał na południową Italię. Rzym został zaatakowany. Za sprawą Innocentego oszczędzono mieszkańców i kościoły. W Afryce pojawiły się herezje manicheizmu, celestianizmu oraz pelagianizmu. Pelagiusz negował istnienie grzechu pierworodnego, zaś zbawienie duszy przypisywał raczej staraniom człowieka niż łasce bożej. Synod w Kartaginie obłożył ich ekskomuniką. Sprawa trafiła do papieża, który miał inne kłopoty na głowie. Nakazał jedynie podporządkowanie się rzymskiej doktrynie. Wobec słabości cesarstwa rosnący autorytet papieża był zbawienny dla Kościoła.
          Filozotezim grzech pierworodny przedstawia jako grzeszność (proces który trwa) ludzką na skutek otrzymania od Boga wolnej woli. Człowiek, jako istota stworzona, niedoskonała, słaba wobec potrzeby ciała,  a posiadająca jednak wolną wolę, jest, a priori, skłonna do pokus świata. One to wpływają na podejmowane decyzje. Nie zawsze są one godziwe i to powoduje grzeszność.
           Innocenty I wprowadził zmiany w kanonie mszy świętej. Bierzmowanie mieli udzielać tylko biskupi. Zakazał zawieranie małżeństw biskupom, kapłanom i diakonom, lecz zgadzał się na to, by można je było zawierać przed wstąpieniem do stanu duchownego. Za jego pontyfikatu odbyły się ostatnie walki gladiatorów w amfiteatrze Tytusa.

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozważania filozoficzno-teologiczne


          Pojęcia teologiczne różnią się od pojęć filozoficznych, choć się do nich odnoszą. Termin Absolut wprowadził do filozofii twórca systemu filozoficznego zwanego neoplatonizmem Plotyn (ok. 204–269)  na oznaczenie rzeczywistości, z której wszystko inne pochodzi. Jest to pierwotny byt, doskonały, najwyższy, pełny, całkowicie niezależny, nieuwarunkowany i niczym nieograniczony. U Arystotelesa nastąpiło zjednoczenie absolutu filozoficznego z pojęciem Boga, który posiada cechy osobowe. Absolut-Bóg filozofii i Bóg religii utożsamiają się i stanowią ten sam desygnat. Idealiści niemieccy: Schelling (1775–1854) i Hegel (1770–1831) używali tego terminu, ale pozbawili go przymiotów osobowych.

          Ontyczna struktura rzeczy w swojej strukturze homogeniczna nie jest. To znaczy, że nie jest ona wspólna dla wszystkich rzeczy (bytów). Jak twierdził św. Tomasz, zwykłe byty nie mają konieczności istnienia. Jeżeli są, to dlatego, że zostały stworzone przez byt konieczny (jeden z postulatów na istnienie Boga). Uważał, że istota bytów nie jest przyczyną ich istnienia. Niektórzy dostrzegają w tym wyrażeniu błąd rozumowania, twierdząc, że aby mówić o istocie bytu musi on już istnieć. Tomasz wyraził ten pogląd na bazie bytu stworzonego przez Stwórcę, a więc już istniejącego

           Wg Arystotelesa Absolut jest bytem i koniecznym istnieniem o strukturze duchowej. Przez brak materii następuje zasadnicza zmiana paradygmatu filozofowania. Boga należy spostrzegać jako zjawisko osobowe o doskonałej inteligencji i możliwościach dynamicznych.

          Empedokles uważał, że kiedy przeważa w kosmosie miłość, elementy stanowią spoistą jedność. Według Demokryta. Świat został utworzony przez atomy i ruch. Arystoteles wprowadził dynamiczne rozumienie bytu (możność – akt). Filozoteizm sięgnął po to określenie do opisu Boga, jako Aktu działającego.  Św. Augustyn mówił, że Bóg jest samoistniejącą Prawdą. W Nim zawarte są wszystkie idee i mądrość odwieczna. Filozoteizm na tej podstawie wprowadził model stanu Prawdy, z którego człowiek może odczytywać zamysły Boga. Św. Bonawentura dostrzegał Boga dynamicznie jako źródło wszelkiego rozumienia. Obecność Boga w umyśle stanowi podstawę wiedzy o Nim.  Posiadanie pojęcia Boga implikuje Jego istnienie. Mówić, że Bóg jest Bogiem, to tyle, co mówić, że On istnieje. Bóg, będąc stworzycielem świata, jest przede wszystkim Dobrem, do którego człowiek dąży, oraz Prawdą – źródłem wszelkiej prawdy ludzkiej; przekonanie, jakie człowiek ma o Bogu, jest wynikiem promieniowania Boskiego woli  (Najwyższej Dobro) i Jego Najwyższej Prawdy na myśl ludzką (iluminacja).

          Dynamiczne ujęcie świata zapoczątkował Johann Gottlieb Fichte (1762–1814), idealista niemiecki, który uważał absolut za czyste działanie. Jak twierdził, działanie jest istotniejsze i bardziej pierwotne od substancji. Działającą zasadą w świecie jest jaźń. Uważał, że rzeczy są wytworem ludzkich wyobrażeń, a nie odwrotnie. Tym samym zaprzeczył istnieniu Boga. Jest On wytworem tylko ludzkiej wyobraźni. Według niego, to rzeczywistość jest tworzona przez ludzką jaźń. Istnieją obrazy, one są jedynym, co istnieje. Niestety, filozof nie podjął próby wytłumaczenia skąd biorą się działania jak nie ma rzeczywistych bytów.

          Filozofia dynamiczna pozbawiła byty substancji materialnej. Jej miejsce zajęła struktura energetyczna. Ktoś może powiedzieć, że właściwie nic się nie zmieniło. Nadal można mówić o bytach. Wiedza o nich jest dokładniejsza. Rzecz w tym, że trzeba się odnieść do nowego ujęcia podłoża bytu. Stało się ono jakby mniej stabilne. Teoretycznie podłoża bytów mogą rozpłynąć się w przestrzeni jako fale elektromagnetyczne (lub inna postać energii), czy kwanty energii. Ilość tajemnic Boga została zredukowana. Materii nie ma. Pozostała jednak energia, która póki co, w istocie jest nieuchwytna. Z drugiej strony energia jest mierzalna, rozpoznawana, dająca się badać. Jest też nośnikiem wielu istotnych podstawowych informacji o strukturze świata.

          Energia jest tchnieniem mocy Boga. Ujęcie zgrabne, ale energia dalej pozostaje dla człowieka tajemnicą.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Papieże, cd. 14



Papież Syrycjusz (384–399) został wybrany. Hieronim boleśnie przeżył porażkę. Uważał Syrycjusza za „kompletnego durnia”. Po wyborze papieża  roztropnie usunął się z Rzymu.  Do tej pory biskupi Rzymu zazwyczaj nie okazywali wyższości biskupa Rzymu na biskupami lokalnymi. Syrycjusz w pełni przypomniał się o zwierzchnictwo i autorytet Piotrowy. Jego pisma miały suchy styl urzędowy, język autorytarny nie podlegający dyskusji. Często stosował nakazy i zakazy. Tytuł „papież” został zarezerwowany wyłącznie dla biskupa Rzymu. Rok po wyborze zwołał synod w Rzymie głównie dla potwierdzenia prymatu następny Piotra. Rygorystyczna forma papieża porządkowała wiele niejasnych zagadnień jakie zawisły w oczekiwaniu na rozwiązanie. Np. przyjmowanie arian i nowacjan  do Kościoła miało się odbywać przez nałożenie rąk bez udzielania powtórnego chrztu. Pontyfikat Syrycjusz zakłóciła herezja pryscylianów, odrzucająca dziewictwo Najświętszej Maryi Panny.
 

          Temat dziewictwa Maryi jest stary jak historia chrześcijaństwa. Znaczy to, że nie wszyscy godzili się na tak niezwykłą konstrukcję teologiczną.



Pryscylianie:

          Herezja powstała w IV stuleciu, związana z Hiszpanem Pryscylianem, kaznodzieją i przez jakiś czas biskupem Avili. Ta dualistyczna herezja wiele zapożyczyła z gnostycyzmu i manicheizmu, a za sabelianizmem poszła w tym, że „Ojca”, „Syna” i „Ducha Świętego” pojmowała jako wyłącznie trzy sposoby ukazywania tej samej rzeczywistości, czyli trzy sposoby patrzenia na tego samego Boga. Reakcja na tę herezję przyspieszyła rozwój doktryny trynitarnej, a Hiszpania stała się pierwszym krajem katolickim, który w wyznaniu wiary używał wyrażenia Filioque (łac. „i Syna”). W roku 386 r. Pryscylian mimo protestów św. Marcina z Tours (zm. 397) został stracony przez władze państwowe w Trier i tym samym stał się pierwszym heretykiem straconym przez chrześcijańską władzę (Leksykon pojęć teologicznych i kościelnych, Gerald O'Collins SJ, Edward G. Farrugia SJ).



Sabelianie:

          W III w. Sabeliusz, teolog z Libii twierdził, iż osoby boskie w Trójcy Świętej oznaczają jedynie trzy aspekty przejawiania się jednej istoty najwyższej. Sabelianizm potępił papież Kalikst I (217-222). Zwolennicy tego poglądu, sabelianie przetrwali do IV. wieku.



          Filozoteizm zbliżył się do poglądów pryscylian i sabelianów przedstawiając Trójcę Świętą w dynamicznym oglądzie wiary, tzn. w jednym Akcie działającym.

niedziela, 15 grudnia 2013

Ułuda świata


          Wieść o tym, że świat jest wielką ułudą w pierwszej chwili zasmuca. Naukowe wywody i tysiące przykładów faktycznie potwierdzają, że wszystko jest w jakiś sposób niepewne, zamglone, ładnie upakowane. Prawda natomiast jest inna.

          Długie rozważania tego tematu dały promyk nadziei, że nie jest aż tak źle. Gdyby człowiek wszystko by dostrzegał, to trudno byłoby cieszyć się np. smukłą sylwetką drapaczy chmur. Piękno byłoby zakłócane widokiem tysięcy km kabli i rur (patrz budynek na placu Centrum Pompidou w Paryżu, gdzie większość bebechów instalacyjnych jest na zewnątrz). Piękne ciało kobiety, w zależności od dokładności detekcji zmysłu wzrokowego byłoby ziarniste lub mniej piękne. Trudno wyobrazić sobie przeźroczyste toalety z widokiem osób oczyszczające swoje ciało. Każdy dojdzie do tego samego wniosku, że wiele rzeczy należy zakrywać choćby ze względów estetycznych. Podążając dalej tym tropem można zauważyć, że wszystko jest w jakiś sposób zakamuflowane. Nawet słowa nie oddają myśli. Wszystkie informacje trzeba w rozumie obrabiać, aby zrozumieć. Życie jest dynamiczne, świat jest dynamiczny, a nawet Bóg jawi się nam jako Istota dynamiczna. Trzeba jedynie przyjąć to za fakt i żyć według ustalonych przez Stwórcę reguł. Ktoś mądry powiedział, że jak nie można inaczej, to trzeba pokochać to, co jest. Akceptacja świata jest bardzo ważna dla ludzkiego samopoczucia. Mało kto jest zadowolony ze swojego wyglądu. Niektórzy umieją sobie z tym radzić, mówią jestem taka(i) jaka(i) jestem. Ktoś może powiedzieć, że w obecnych czasach można urodę poprawiać. Pokuszę się na moje osobiste odczucie. Niewielki retusz, makijaż tak, ale przeróbki generalne są wielkim nieporozumieniem. Wybaczcie mi szczerość. Sztuczne piersi są mało interesujące i osłabiają naturalne pożądanie. Piękna jest natomiast twarz porysowana przeżyciami z życia. Jest ona niezwykle interesująca. Ubytki cielesne można zatuszować. Ktoś powie, że to ułuda. Tak, ale jak już wspomniałem, już ją zaakceptowałem i polubiłem.

sobota, 14 grudnia 2013

Papieże, cd. 13



Papież Damazy I (366–384) został poświęcony, gdy zwolennicy antypapieża Feliksa wybrali antypapieża Ursyna rozpoczęła się walka zwolenników jednego, jak i drugiego. Poległo aż 130 obywateli. Rąbano toporami drzwi, a  przez okna rzucano płonące szmaty. No cóż, funkcja biskupa była łakomym kąskiem. Kościół był obdarowywany przez zamożnych (matron). Prefekt miasta chwalił się powiedzonkiem: Zróbcie mnie biskupem Rzymu, a zostaną chrześcijaninem. Biskup w oczach wiernych żył w bogactwie i w dostatku, ubrany był jak cesarz, noszono go w lektyce (sedia gestatoria). Papież wydawał uczty, gościł wielu z tego świata. Prostota życia biskupów z prowincji  nie była cnotą papieża (Ammianus Marcellinus, XXVII 3,14). Nie można jednak zapominać, że był to okres też przemocy i niepewności dnia. Ponieważ z jego pontyfikatu polała się krew i zginęło wiele osób, sprawiło, że papież miał swoich wrogów, którzy tylko czyhali na jego fałszywy krok. W 378 r. Damazy stanął przed sądem cesarskim oskarżony o cudzołóstwo i zabójstwo. Został uniewinniony. Swój proces wykorzystał to tego, aby na przyszłość kler podlegał tylko jurysdykcji kościelnej. Władze cywilne miały jedynie wspierać kościół przy wykonywaniu ich wyroków. Niewątpliwie był to sukces papiestwa. Na soborze rzymskim w 382 r. Damazy potwierdził prymat kościoła rzymskiego powołując się na werset biblijny: Ty jesteś Piotr (czyli Skała) i na tej Skale zbuduję Kościół mój (Mt 16,18).     

          Papież Damazy pozyskał dla siebie Hieronima (ok. 345–419/420) urodzonego w Strydonie (na terenie dzisiejszej Chorwacji). Temu wybitnemu erudycie powierzył  przejrzenie wszystkich przekładów Pisma świętego i przetłumaczenie części pozostałych na język łaciński. Dzieło jego jest znane pod nazwą Wulgata. Św. Hieronim został uznany za Doktora Kościoła.
 

Czy papieże Rzymu byli żonaci?
 
          Wielu uważa, że pierwsi biskupi Rzymu byli osobami żonatymi. Świadczą o tym słowa Pawła z Tarsu, który domagał się, aby biskupi byli mężami jednej kobiety. Należy rozumieć, że nie wolno im było zmieniać żon i przez wierność małżeńską okazywać godną postawę i przykład dla innych. Aby biskup mógł zyskać respekt, musiał być żonaty i prowadzić normalne życie małżeńskie. Np. papież Innocenty I (401–417) był synem papieża Atanazego I (399–401) i nie było to wtedy zgorszeniem.
          W okresie rodzącego się kościoła było wiele sekt, które preferowały czystość seksualną. Z czasem osoby takie nabierały prestiżu społecznego. Tworzyła się nowa elita. Prestiż ten udzielał się zwłaszcza wyższej hierarchii kościelnej. Powstawał pewien klimat do ogłoszenia celibatu. Na synodzie w Elwira w 306 roku w kanonie 33 powstał pierwszy zapis dotyczący wstrzemięźliwości kapłanów. Już w tym czasie wielu uważało, że spętana natura potajemnie będzie szukać zadośćuczynienia.

piątek, 13 grudnia 2013

Paradoks zła



          Paradoksem jest, że to co w danej chwili wydaje się straszne i złe, po czasie nabiera innego wymiaru. Niejednokrotnie otrzymuje miano symbolu. Nowy Testament podaje: moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor. 12,9). Używane jest pojęcie; błogosławiona wina (dotycząca zdrady Judasza). Teologia poucza, że ze złego Bóg może wyprowadzić dobro. Każdy człowiek ma za sobą podobne doświadczenia. Przykrość zamienia się w radość itp. Czy można więc podciągnąć ten paradoks za normę? Chyba nie. Nie każde zło kończy się szczęśliwie. Aby zaistniał omawiany paradoks potrzebne  jest dobro, które nie tylko zneutralizuje zło, ale jeszcze weźmie górę nad nim, tak, że dobro będzie widoczne i będzie królować.

          Czy wprowadzenie stanu wojennego 32 latu, dokładnie 13 grudnia 1981 r. było złem? Ja nie mam żadnych wątpliwości. Głównie chodziło o powstrzymanie rodzącej się opozycji politycznej. Inne uwarunkowania w różnym stopniu były prawdziwe. Wprowadzenie stanu wojennego było szokiem. Dziw bierze, bo w zasadzie łatwo można było to przewidzieć. Jednak wszyscy byli zaskoczeni. Było to coś nowego, przynajmniej dla mojego pokolenia. Efektem tego było scementowanie opozycji. Powstał wspaniały ruch społeczny, który nie miał sobie równego na całej kuli ziemskiej. Solidarność w tytule była faktyczną wizytówką jej członków. Nastąpiła eksplozja serca, ducha, przyjaźni. Ludzie byli sobie niezwykle bliscy. Kościół był prawdziwym partnerem dla ludu. Sam uczestniczyłem w akcjach humanitarnych prowadzonych przez parafie. Dzięki temu, m.in. miałem okazję poznać podziemie Katedry kieleckiej. Kiedy trafiłem kiedyś na dom milicjanta, aby zostawić tam paczkę żywnościową dla dziecka, byłem zaskoczony zleceniem. Pouczono mnie, że dziecko milicjanta niczemu nie jest winne i też potrzebuje pożywienia. Byłem tym faktem zauroczony. Zaprawdę bardzo się kochaliśmy.  Ja to pamiętam i nigdy nie zapomnę.

          Stan wojenny wyzwolił z nas dobro. Oczywiście zło zostało złem, ale ważne są dobre tego skutki. Społeczeństwo znacznie zbliżyło się do platońskiej idei doskonałości. Czy taki stan jest możliwy na dłuższą metę. Raczej niej. Szkoda jednak, że sam przywódca przyczynił się do zniszczenia tej pięknej idei. To co wartościowe jest kruche jak kryształ. Aby się nim cieszyć trzeba o niego dbać i troszczyć. Zabrakło prawdziwego przywódcy, który dźwignąłby ten ciężar. Szkoda, bo był bardzo blisko. Niestety, partykularne interesy i własne ambicje wzięły górę. Solidarność stała się narzędziem rozrywek politycznych. Idea zgasła jak gwiazda.

          Dzisiaj pozostały wspomnienia i odczucia niedosytu. Prawdopodobnie tak już jest na tym świecie, że każde dobro kiedyś się kończy, aby znów się kiedyś odrodzić (wg dialektyki Hegla).