Księga Syracha napisana została po hebrajsku w II w. przed Chr. Została ona wprowadzona do Septuaginty (greckiego tłumaczenia Biblii) i stąd przyjęli ją chrześcijanie. Septuaginta oznacza rzymską liczbą LXX (70 liczba tłumaczy, którzy mieli brać udział w pracach nad przekładem) – pierwsze tłumaczenie Starego Testamentu z hebrajskiego na grekę. Tłumaczenie to powstało na skutek rozpowszechniania się języka greckiego. Język hebrajski powoli zanikał. Księga zawiera szereg wskazówek mądrościowych i napomnień. Występuje tu wiele hymnów, modlitw, refleksji, a nawet spekulacji na temat pochodzenia mądrości.
Prolog został napisany przez tłumacza, wnuka autora. Ta część księgi nie jest pismem autentycznym. Tłumacz opisuje problem rzetelnego tłumaczenia tekstów, mając świadomość, że zawsze tłumaczenie nie oddaje w pełni tego, co znajduje się w oryginale. Proszę więc z życzliwością i uwagą zabierać się do czytania, a wybaczyć w tych miejscach, gdzie by się komu wydawać mogło, że mimo naszej usilnej pracy nad tłumaczeniem, nie mogliśmy dobrać odpowiedniego wyrażenia: albowiem nie mają tej samej mocy słowa czytane w języku hebrajskim, co przełożone na inną mowę. Nie tylko ta księga, ale nawet samo Prawo i Proroctwa, i inne księgi czytane w swoim języku wykazują niemałą różnicę (Prolog 15–25).
Cała mądrość od Boga pochodzi, jest z Nim na wieki (Syr 1,1). Wielokrotnie prawda ta ujawniana jest na łamach Pisma świętego. Bojaźń Pańska to chwała i chluba (Syr 1,11). W rozumieniu autora jest to źródło religijności przejawiającej się w praktykowaniu prawdziwej pobożności (przypis 1,11).
Przebranie miary w gniewie jest jego upadkiem (Syr 1,22). Jeżeli z gniewem związane jest zło, to zło samo się zniszczy. Taka jest natura zła. Nasz gniew należy kierować na zło – nigdy na człowieka. Gniewajcie się, a nie grzeszcie (Ef 4,26).
Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie (Syr 1,23). Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! (Syr 2,2). Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! (Syr 2,4).
W rozdziale trzecim wymienione są obowiązki dzieci względem rodziców. Są to cenne wskazówki, które warto przeczytać i wdrożyć w życie. W dalszej części mowa jest o pokorze. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana (Syr 3,18). Nie chodzi tu o to, aby przedstawiać się w niewłaściwym świetle. Pokora ma wynikać z miłości do drugiej osoby. Nie należy swoją postawą, słowami czynić przykrości drugiej osobie. Prawdziwa wielkość człowieka broni się sama. Pokora wywyższa, jest pełna godności. Należy pamiętać też, że zbyt wielka pokora jest pół–pychą (przysłowie żydowskie). Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie (Syr 3,28).
Jałmużna gładzi grzechy (3,30). Oprócz postu i modlitwy najważniejszy uczynek człowieka to jałmużna. Obowiązkiem każdego człowieka, zwłaszcza bogatego, jest dzielenie się tym, co posiada. Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga, według twojej zasobności dawaj z niej jałmużnę! Będziesz miał mało – daj mniej, ale nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności (Tb 4,7). Dalszy tekst jest wykazem kolejnych uczynków miłosiernych względem biedniejszych. Warto przeczytać ten rozdział (4).
Dalsze perykopy są wykazem mądrych uczynków. W zasadzie można by przepisać całą księgę. Polecam więc tę lekturę. Ona nie tylko przypomina nam nasze obowiązki, ale wręcz uduchawia i pobudza do działania, np. Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle! (Syr 5,11). Taki dar słuchania innych miał nasz papież Jan Paweł II.
Nie oddawaj siebie na wolę swych żądz, abyś jak bawół nie był [nimi] miotany (Syr 6,1). Już Arystoteles uważał, że całkowite ignorowanie żądz cielesnych ma zwykle fatalne rezultaty. Należy zatem nie ignorować ich, ale też nie można się im podporządkowywać, nie można im ulegać. Trzeba nad nimi panować poprzez silną wolę, odwagę i rozsądek. Freud mówił, że budujemy własne „ja”, czyli ego, które pełni funkcję regulującą. I to „ja” decyduje, czy jesteśmy zdolni do rezygnacji z zasady przyjemności na rzecz zasad większych wartości.
Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! (Syr 6,7). Im człowiek starszy, tym jest ostrożniejszy w ocenie przyjaźni. Bardzo często przyjaźń jest atrapą nudy. Zwrotem grzecznościowym. Trzeba czasem z kimś się spotykać. Wszystko jest pięknie do czasu zwrócenia się do przyjaciela o pomoc. Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku (Syr 6,10). Przeżywamy wtedy ogromne rozczarowanie. Nazywajmy więc wtedy „przyjaźń” prawdziwie – znajomością. Nie jest ona wtedy tak zobowiązująca jak przyjaźń. Prawdziwa przyjaźń opiera się na miłości człowieka do człowieka i to na miłości wyższej (bezinteresownej), niż miłość małżeńska. Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł (Syr 6,14).
Synu, od młodości swej staraj się o naukę, a będziesz ją nabywał aż do siwizny (Syr 6,18). Współczuję tym, którzy się nudzą. Dla mnie zdobywanie wiedzy jest sensem życia. To głód, który mnie ciągle pobudza do szukania prawdy. Podziwiam starsze osoby, które zaczynają się uczyć języka obcego tylko dlatego, aby móc w oryginalnym języku przeczytać np. Don Kichota.
Unikaj poufałości z prostakiem (Syr 8,4). Kim innym jest człowiek „prosty”, a kim innym prostak. Ja osobiście bardzo lubię rozmawiać z ludźmi „prostymi”. Podziwiam, jak trafnie potrafią ujmować trudne zagadnienia religijne. Ile jest w tym prostej prawdy. Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25; por. Łk 19,21). Ci „prostaczkowie” najlepiej odbierają misteria mszy, mimo że nie ujmują pojęciowo teologicznego sensu Liturgii. Łączy ich czysta miłość i potrzeba całkowitego oddania się Bogu. Prostaka należy po prostu unikać. Szkoda słów, on niczego nie zrozumie. Spoufalenie się z nim może nas kosztować wiele wstydu.
Nie pożyczaj człowiekowi możniejszemu od siebie, a jeślibyś pożyczył, uważaj to za stracone! (Syr 8,12). Muszę to skomentować osobistym wyznaniem. Nie lubię pożyczać nikomu książek. Stanowią one dla mnie przedmiot najcenniejszy. Nie pożyczę drugi raz pieniędzy nikomu, kto spóźnił się z oddaniem pierwszego długu choćby o minutę. Jeżeli przed terminem nie skontaktował się ze mną w sprawie prolongaty – przepadł. Uważam, że dotrzymywanie terminów jest obowiązkiem bezdyskusyjnym. Podobnie z terminami zwykłych spotkań. Osobiście nie toleruję (poza przypadkami losowymi) żadnych spóźnień. No cóż, taki jestem.
Nie zaprzedawaj kobiecie swej duszy, by się nie wyniosła nad twoją władzę (Syr 9,2). Przyznaję, że nie do końca zgłębiłem tajemnice płci pięknej. Dzisiaj jednak wiem, że mężczyzna o kobietach nie może mówić obiektywnie, bo przeszkadza mu w tym chemia, jaka się wytwarza. Jeżeli mężczyzna mógłby pozbyć się jej (podobno ojciec Pio wymodlił sobie taką możliwość), to co innego. Obawiam się, że wtedy obraz kobiety jawiłby się zupełnie inaczej. Często powtarzam, że ja kobiet „nie lubię”. Nie lubię, bo jestem od nich uzależniony. To uzależnienie jest wrodzone. Nie mam na to wpływu. Wiem, że całe moje dotychczasowe życie było w jakiś sposób uwarunkowane płcią piękną. Bóg nie zaufał męskiej roztropności i narzucił nam pożądanie. Pożądanie, oprócz wspaniałych przeżyć natury erotycznej jest balastem. Z tym balastem zmuszeni jesteśmy ciągle się zmagać. Kobiety o tym wiedzą i potrafią to wykorzystywać. W rozdziale dziewiątym napisane są przestrogi dla mężczyzn odnośnie kobiet. Być może autor należał do tych, którzy nie podlegają pokusie. Z przyzwoitości nie skomentuję tekstu. Musiałbym mówić o nim tylko teoretycznie.
W ręku Pana są rządy na ziemi, w swoim czasie wzbudzi On dla niej odpowiedniego władcę (Syr 10,4). Nie podzielam dosłownie tego zdania. Rzeczywistość jawi się zupełnie inaczej. Potwierdzają to przykłady z historii (zaczynając od Saula, a na Hitlerze i Stalinie kończąc). Mam jedynie nadzieję, że zło władzy samo się kiedyś niszczy. Bogu dziękuję za stworzenie takiego mechanizmu.
Synu, ze skromnością dbaj o cześć dla swej osoby i oceniaj siebie w sposób należyty (Syr 10,28). W życiu należy być przede wszystkim roztropnym. Nie wolno się wywyższać ani też poniżać. Znam osobę, która wstydziła się swojego tytułu magistra. Uważała, że podpisywanie się „mgr” jest wywyższaniem się. Znana jest powszechnie osoba, która nie mając tego tytułu, uważała się za absolwenta wyższej szkoły. Jeden i drugi przypadek pokazuje anomalię. Zgadzam się, że wiele zależy też od środowiska kulturowego, w którym się żyje. Aby nie rozpisywać się na ten temat, najlepiej będzie zacytować słowa Pisma świętego: Ze skromnością i należycie oceniaj siebie.
Dalsze poruszane zagadnienia często są powtórkami poprzednich. Zatrzymam się na perykopie: Kto jest zły dla siebie, czyż będzie dobry dla innych? [...]. Nie ma gorszego człowieka niż ten, który jest sknerą dla siebie samego (Syr 14,5–6). Problem omawiany nie jest taki odosobniony. Wielu ludzi uważa, że skromne życie jest dobre i takie życie podoba się Panu Bogu. Myślę podobnie. Chodzi tu jednak o takie zjawiska jak: życie skromne z pobudek sknerstwa, np. póki w lodówce pożywienie, nie kupię świeżego, bo szkoda wyrzucać, nie kupię sobie nowego ubrania, bo stare można jeszcze zacerować. Nie pójdę do kina, bo w telewizji to samo zobaczę. Nie zaproszę gości do siebie, bo trzeba ich ugościć. Nie zorganizuję u siebie sylwestra, bo trzeba potem posprzątać itd. W Ewangelii św. Marka opisana jest scena oburzenia z marnowania cennego olejku, który kobieta wylała na głowę Jezusa: Po co to marnowanie olejku (Mk 14,4). Takim podejściem, niestety dość nagminnym, ujawnia się typ człowieka, który sam może nie wyczuwa, że jest zły dla samego siebie. Leń i sknera są najczęściej samotnikami. Nie lubią siebie i nie lubią innych. Autor używając słów nie ma gorszego człowieka dość mocno i radykalnie ocenia taką postawę. Dalej w tekście są słowa zachęcające do innego sposobu życia: Nie pozbawiaj się dobra dzisiejszego, a przedmiot szlachetnego pożądania niech cię nie mija! [...] Dawaj, bierz i staraj się o rozrywki dla siebie, albowiem w Szeolu na próżno szukać przyjemności (Syr 14,14–16). Bóg dał nam wiele powodów do radości. Piękno przyrody, piękno wytworzone – dzieła sztuki, piękno przedmiotów codziennego użytku, wspaniałe dzieła kulinarne, to wszystko człowiekowi jest dane. Nie przyjmowanie tego z pobudek fałszywej pobożności jest grzechem.
Lepiej umrzeć bezdzietnym, niż mieć dzieci bezbożne (Syr 16,3). Dramatem pobożnych rodziców są bezbożne dzieci. Należy dzieciom pozostawić czas do przemyśleń. One teraz mają co innego w głowie. Dobra świata, które odkrywają są na tyle atrakcyjne, że tłumią sumienie. Musi minąć trochę czasu, aby zrozumiały, że są jeszcze inne wartości. Być może, w ten sposób również, czyli równie gorąco przyjdzie im przeżywać nowe prawdy. Bóg jest cierpliwy. Jak pisałem, Bóg woli zimnych niż chłodnych. Postawa synów z Ewangelii św. Łukasza jest tego przykładem (por. Łk 15,11–15 ). Jeden przez całe życie wierny, ale bez większych emocji i egzaltacji. Drugi miotający się, padający i podnoszący się. Pełen wewnętrznych sprzeczności i dramaturgii. Z zimnego staje się gorący. Nie ma okresu chłodnego. Sam przeżywam ten okres jako ojciec. Wierzę jednak, że ziarno zasiane wyda kiedyś plony. Może kiedyś moje dzieci sięgną i przeczytają to, w co wierzył ich ojciec?
Rozdziały 16–17 są opisem człowieka w dziele stworzenia. Już wielokrotnie dawałem wyraz mego zachwytu nad rolą człowieka w dziele stworzenia. Bóg powołał człowieka jako swojego dziedzica. Określił jego zadania: dał im władzę nad tym wszystkim, co jest na niej (Syr 17,3). Człowiek to istota bezcenna, powołana do życia wiecznego, ważniejsza niż cały materialny wszechświat. Człowiek jest osobą, kimś niepowtarzalnym, przyszłym dziedzicem życia wiecznego. Nie ma człowieka, który by nie był wezwany do czegoś bardzo ważnego. Każdy człowiek ma swój los do wygrania i każdy [też] umrze za swój własny grzech (Pwt 24,16). Człowiek stał się współstworzycielem świata. To ogromny dar Boga. Za to winni jesteśmy Go kochać i Mu dziękować. Mój zachwyt nad rolą człowieka jest olbrzymi. Zachwytu nad Stwórcą człowieka nie umiem wyrazić. Brak mi odpowiednich słów. Wielkości Boga nie da się opisać: Któż zdoła zmierzyć potęgę Jego wielkości i któż potrafi dokładnie opowiedzieć dzieła Jego miłosierdzia? (Syr 18,5).
Człowiek musi wiedzieć, że Bóg go wywyższył spośród stworzeń, ale musi pamiętać, że jest tylko stworzeniem. Wobec Boga jest prochem, ale prochem umiłowanym.
Dalsze rozdziały to wykaz mądrościowych sentencji. Warto to przeczytać samemu. Przytoczę kilka, którymi osobiście się zachwycam:
Kto buduje dom za cudze pieniądze, podobny jest do gromadzącego kamienie na własny grobowiec (Syr 21,8).
Jeślibyś wyciągnął miecz na przyjaciela, nie martw się, jest bowiem droga powrotu (Syr 22,21).
Szczęśliwy, kto mieszka z żoną rozumną (Syr 25,8).
Złość kobiety zmienia wyraz jej twarzy, zeszpeca jej oblicze na kształt niedźwiedzia (Syr 25,17).
Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę (Syr 26,1).
Trudno jest kupcowi ustrzec się przestępstw, a handlarz nie będzie wolny od grzechu (Syr 26,29).
Grzech się wdziera między sprzedaż a kupno (Syr 27,2).
Ten, kto kopie dół, sam w niego wpadnie (Syr 27,26).
Wróżbiarstwo, przepowiednie z lotu ptaków i marzenia senne są bez wartości, jak urojenia, które tworzy serce rodzącej. Poza wypadkiem, gdy Najwyższy przysyła je jako nawiedzenie, nie przykładaj do nich serca! Marzenia senne bardzo wielu w błąd wprowadziły, którzy zawierzywszy im upadli (Syr 34,5–8).
Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził (Syr 38,4).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz