Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 września 2017

Poglądy zapożyczone


         Od lat jest zwolennikiem idei dynamicznej budowy Świata (teologia procesu). Nie jest to jednak moja koncepcja. Ma oma wielu autorów. Ja jedynie powiązałem cudze opinie i ubogaciłem je spojrzeniem współczesnej nauki. Już w XIX wieku Maurice Blondel (1861–1949) francuski filozof przedstawiciel modernizmu katolickiego pisał: Cała realnie istniejąca rzeczywistość jest dynamiczna, tzw. jej istotą działania. Elementem budującym tę teorie jest pojęcie Boga jako Aktu działającego. W tym pojęciu mieści się Jezus Chrystus, który posiada te same walory co Ojciec. Trzy Osoby Boskie reprezentują ten sam Akt działający.  Jak sama nazwa wskazuje, to Akt działajacy obrazuje dynamiczne podobieństwo tych Osób. Człowiek jest w przestrzeni dynamicznego Stwórcy. Emil Brunner (1889-1966), szwajcarski protestant, teolog: uznał ludzką naturę za źródło Boskiego Objawienia[1](s. 75). Dlatego, jak mówił Rudolf Karl Bultman (1884–1976), niemiecki teolog luterański mówił: O Bogu i człowieku trzeba mówić łącznie.   
          Głównym przedstawicielem i autorem teologii procesu był Alfred North Whitehead (1861–1947). Był on twórcą teorii dynamicznej koncepcji Boga. Odrzucił Jego rozumienie jako Wszechmocnego Władcy (s. 125). Charles Hartshorne (1897–2000) mawiał: Bóg jest czymś więcej niż świat w całości. Sprzeciwiał się poglądowi panteistycznemu i dowodził istnienia osobowego Boga.
        Norman Pittenger (1905–1997) wskazywał na wyjątkowość Chrystusa, będącego aktualizacją Boga w Świecie: Chrystus to najwyższe uosobienie człowieka " miłości w działaniu". Bóstwo Jezusa nie należy pojmować jako odwiecznej osobowej preegzystencji, lecz jako działanie Boże w życiu Jezusa, które wcielone w Jezusie jest wybitnym przykładem twórczej miłości Boga (s. 127). John Cobb (1925) pisał: Chrystus to jedynie Bóg działający w Jezusie dla naszego zbawienia. Dostrzegam tu zgodność z pojęciem Aktu działającego.
   Moje poglądy odnajduję w słowach: Stąd zmartwychwstanie ma duchową naturę (Lewis S. Ford (ur. 1933) , amerykański filozof  i teolog.
         Akcentuję od lat pogląd, że Boga poznaje się od strony człowieczego jestestwa. Potwierdza to niemiecki dogmatyk: właściwym miejscem zgłębiania tajemnicy Boga jest człowiek (Karl Rahner, 1904 – 1984), niemiecki jezuicki kapłan i teolog. Podoba mi się stwierdzenie Rahnera: Bóg stworzył człowieka ,gdyż zapragnął si wcielić (s. 134).
       W 2009 r. wydałem książkę: Człowiek byt niemal doskonały. Słowa Rahnera: Człowiekowi nie wolno pomniejszać samego siebie, gdyż wówczas pomniejszałby Boga [...]. Człowiek jest szyfrem Boga(s. 136) idealnie puentują mój punkt widzenia.     


[1]   Andrzej Napiórkowski, Teologie XX i XXI wieku, WAM 2016

piątek, 29 września 2017

Prywatny dowód życia po śmierci


       14.09.2017 umarł mój wujek. Człowiek szlachetny i dobry. Za życia byliśmy dla siebie życzliwi. Był agnostykiem. O jego śmierci dowiedziałem 27 września. Tego dnia położyłem się spać z pragnieniem sennego z nim kontaktu. To miał być dowód istnienia życia pozagrobowego.
        Miałem sen, w którym, co prawda, nie zobaczyłem wujka, ale czułem jego obecność. W scenie sennym uczestniczyła mała dziewczynka, jakby powiązana z wujkiem. Jej również nie zobaczyłem. Rano obudziłem się z przeświadczeniem, że przeżyłem osobisty dowód życia po śmierci. Kluczem wiarygodności była nieznana mi dziewczynka.
         Napisałem maila do córki wujka i opisałem mój sen. W odpowiedzi zwrotnej napisała: Ja miałabym starsza siostrę, ale umarła przy porodzie. Może to ona teraz się nim opiekuje?
        Sen odczytuję jako informację pochodzącą od osoby zmarłej. To znak, że żyje. Mała nieznana mi dziewczynka stanowiła klucz wiarygodności przekazu. Cieszę się, że to mnie spotkało.

czwartek, 28 września 2017

Bogu trzeba pomagać


         Jeżeli w modlitwach prosi się o uzdrowienie, to położenie się w łóżku i czekanie na cud, nie spowoduje uzdrowienia. Jeżeli w modlitwach prosi się o współpartnera i obiekt miłości, to zamknięcie się w domu, szczęścia nie przyniesie. W pierwszym, jak i w drugim przypadków trzeba Bogu pomóc dostarczając Mu narzędzi sprawczych. Cuda, jako zdarzenia nadzwyczajne zdarzają się bardzo rzadko. Towarzyszy temu łamanie praw natury. Bóg nie jest magikiem. Do zdarzeń nadzwyczajnych potrzebna jest współpraca człowieka z Bogiem. To nic, że ateiści będą racjonalnie je tłumaczyć. Wierzący będzie dostrzegał w tym  ingerencję Bożą. Każde działanie Boga jest dobre. Po owocach poznać można kto jest sprawcą nadzwyczajnego zdarzenia. Każde  zdarzenie losowe, jeżeli jest dobre jest znakiem Bożej Opatrzności. Zdarzenia nieprzyjemne pochodzą z propabilistyki (losowości) wydarzeń. Bóg je nie autoryzuje, ale obserwuje człowieka jak sobie z nimi  radzi.  Kiedy Bóg doświadcza człowieka według własnej woli,  przykrymi doświadczeniami, to tym go wyróżnia,  oczekując od niego właściwej postawy i zachowania.  Sam człowiek nie może generować dobra (funkcjonału), ale swoją wolą i postawą przyczynia się do dobra tworzonego przez Boga.
        Błogosławieni, którzy wyczuwają obecność Boga w sobie.  Bóg, który jest w sercu  udrażnia człowieka do wielkich czynów. Różnice ujawniają się zgryzotą sumienia. Człowiek sam wie, czy może czuć się jak Bóg i do czego jest zdolny. Wszyscy możemy być świętymi: " Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem <święty>. Ja, Pan, Bóg wasz! " (Kpł 20,7).
          Bogu trzeba pomagać, aby Bóg pomagał nam. Przy tym rozwija się piękna relacja między Stwórcą, a istotą stworzoną. Człowiek powinien dawać świadectwo Jego obecności. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni: "Z wszystkiego, co mi dasz, będę Ci składał w ofierze dziesięcinę " (Rdz 28,22).
         Im bardziej stawiamy Boga na piedestale, tym samym odsuwamy Go od siebie. Mamy poczucie, że jest On dla nas za wielki, niedostępny. On sam usadawia się w każdym z nas, aby być blisko. Bliżej nie można. Bóg nie wymaga od nas, aby my byli dla Niego cukierkowi. Wstańmy z kolan i przyjmijmy postawą pionową. Z godnością  chwalmy Go i szanujmy. Mamy tę samą naturę duchową. To obliguje nas do właściwej postawy i zachowań. Człowiek jest z powołania bytem niemal doskonałym. Nie mamy być pyszni, bo przed kim? Zwierzęta tego nie zrozumieją i nie docenią. Bóg to wie bez nas. Trzeba tylko zachować umiar i mieć rozeznanie. Trzeba wyczuwać oczekiwania Stwórcy. Wszystko znajdziemy we własnych sumieniach. Tam należy szukać boskich imperatywów i odpowiedzi.

środa, 27 września 2017

Powrót do aniołów


         Na temat aniołów napisałem wiele. Dzisiaj chciałbym wzmocnić moje przekonanie, o nieistnieniu samodzielnym bytów zwanymi aniołami za pomocą Pisma Świętego. W Księdze Malachiasza czytamy: "Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną" (Ml 3,1). Mowa tu o Janie Chrzcicielu (przypis). Wynika z tego, że posłańcem, czyli aniołem jest tu Jan Chrzciciel.  Można wysnuć wniosek, że nie istnieje posłaniec sam z siebie, czyli anioł, tylko aniołem jest ten, który otrzymał funkcje posłańca. Samo słowo "posłaniec' jest tylko pojęciem (uniwersalia[1]) mówiącym o funkcji. Realnym posłańcem jest ten, któremu się tę funkcje przypisuje.  W Piśmie Świętym można znaleźć inne perykopy świadczące, że aniołem jest ten któremu przypisuje się funkcję posłańca. 
      "Anioł Pański znalazł Hagar na pustyni u źródła przy drodze wiodącej do Szur" (Rdz  16,7). Dosł.: "wysłannik Pana", różny od innych aniołów występujących w Piśmie św., jest określeniem objawiającego się Boga. W tym urywku, jak i w wielu innych tekstach. Tu aniołem jest sam Bóg.
   "Anioł Pana zstąpi z Gilgal do Bokim i rzekł" (Sdz 2,1). "Anioł Pana" - widziany niejako Jego sobowtór (Rdz 16,7) pokazał się uprzednio Jozuemu w Gilgal: Joz 5,13-15. Takie zjawienie Anioła (wodza zastępów Pańskich, czyli samego Boga) miało charakter ostrzeżenia. Por. Sdz 6,7-10. "A oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra" (Sdz 6,11). Tu Aniołem Pana jest Gedeon (przypis).
          W Biblii nie ma podanej dokładnej tożsamości „anioła Pańskiego”. Aczkolwiek istnieje wiele ważnych „wskazówek” odnośnie jego tożsamości. Zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie znajdują się odwołania do „aniołów Pańskich”, „anioła Bożego” czy „anioła Pana.” Anioł Pański mówi jak Bóg, identyfikuje siebie z Bogiem, ponosząc odpowiedzialność za działania Boga: "Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu" (Wj 3,2);  (Rdz 16,7-12; 21,17-18; 22,11-18; Sdz 2.1-4; 5,23; 6,11-24; 13,3-22; 2 Sm 24,16; Za 1,12; 3,1;12,8); W kilku objawieniach, ci którzy widzieli anioła Pańskiego bali się o swoje życie, gdyż wiedzieli że „widzieli Boga.” Dlatego wydaje się to oczywiste, że przynajmniej w kilku przypadkach anioł Pański jest teofanią, objawieniem Boga w formie fizycznej.
          Anioł Pański zaprzestaje się objawiać po wcieleniu Chrystusa. O aniołach czytamy w kilku momentach Nowego Testamentu, lecz „anioł Pana” nigdzie w Nowym Testamencie nie jest wspomniany. Możliwe jest zatem, że ukazanie się anioła Pana było manifestacją Jezusa przed Jego wcieleniem. Jezus mówił o Sobie, że istniał „przed Abrahamem” (Jan 8.58), zatem logiczne jest to, że działał i objawiał się w świecie. W każdym z tych przypadków, czy anioł Pana był objawieniem Chrystusa przed Jego wcieleniem (Chrystofanią) czy objawieniem się Boga Ojca (teofanią), to wydaje się że zwrot „anioł Pański” zazwyczaj wskazuje na fizyczne objawienie się Boga.



[1]  Nominalizm pojęciowy – pogląd filozoficzny, sformułowany w średniowiecznym sporze o uniwersalia, odmawiający realnego (to znaczy poza umysłem i poza mową ludzką) istnienia pojęciom ogólnym (uniwersaliom), uznający je za nazwy, służące jedynie komunikacji językowej. Nominalizm często wiąże się z empiryzmem oraz pozytywizmem. Przeciwstawnym poglądem jest realizm pojęciowy. Według nominalistów każdemu pojęciu odpowiadają jednostkowe konkretne przedmioty, czyli desygnaty.

wtorek, 26 września 2017

Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia


             Biblijny opis grzechu pierworodnego jest obrazem ludzkiej grzeszności. Wynika ona z ludzkiej natury i jest pozostałością, między innymi z instynktu zwierzęcego. W świecie zwierzęcym trwa walka samców o samicę. Należy sądzić, że tak było u pierwotnych ludzi. Nie znali oni zasad wzajemnego poszanowania. Walka o byt była podstawowym elementem przetrwania. To rodziło krzywdy, a wyrządzanie krzywdy jest grzechem.  Grzech pojawił się na świecie  w sposób naturalny.  Często z błahych powodów, np. braku sympatii do drugiej osoby, zazdrości itp. Księga Rodzaju wspomina: "bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości" (Rdz 8,21). Jezus wyjaśnił to słowami: "Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia" (Mt 18,6). On znał kulisy grzechu. Grzech był potrzebny do poznania dobra i do walki z nim. Przez pokonywanie grzechu przez człowieka, Bóg poznawał jego wartość.

           Hagiografowie zagadnienie grzechu pierworodnego przypisali Adamowi i Ewie. W ten sposób znaleziono winnych. Grzechu pierworodnemu przypisano znak, który miał automatycznie przechodził z pokolenia na pokolenie.

          Tłumaczenie naturalnego pochodzenia grzechu, że sprawcą jest Bóg swoją koncepcją doskonalenia się człowieka przez pokonywanie grzechu nie wchodziło w rachubę.

          Skoro grzech zrodził się z koncepcji Boga, tylko Bóg mógł ten grzech usunąć. Grzech pierworodny został pokonany ofiarą Jezusa Chrystusa.

          Na kanwie pojęcia grzechu pierworodnego powstała idea niepokalanego poczęcia.  Pojęcie grzeszności naturalnej nie odbiera  pojęciu niepokalanego poczęcia wartości czystości naturalnej. Matka Boża była po prosto pozbawiona chęci sięgania po grzech.  Jej ciąża albo temu zaprzecza, albo należy inaczej spojrzeć na zagadnienie współżycia seksualnego.

        Przede wszystkim życie seksualne należy zdjąć z piedestału religijnego, z nabożnych kapliczek i traktować je jako normalne zjawisko społeczne, ludzkie. Za takim podejściem są biblijne opisy poligamii małżeńskiej, drugorzędnych żon, niewolnic do rozrywek seksualnych,  prostytucja sakralna i innych nieczystości: "Nie będziesz obcował cieleśnie z żoną twojego bliźniego, wylewając nasienie; przez to stałbyś się nieczystym." (Kpł 18,20) .

poniedziałek, 25 września 2017

Biblia o dzisiejszej władzy


        Dla mnie postawa religijna członków PISu kojarzy się ze słowami z Księgi Malachiasza: "mówi Pan Zastępów, a przynosicie zwierzę skażone: chrome i chore - i składacie na ofiarę. Czy mam to przyjąć z upodobaniem z ręki waszej? - pyta Pan. Dlatego niech będzie przeklęty oszust, który mając w swej trzodzie samca, ślubuje [złożyć go na ofiarę], a potem składa Panu zwierzę skażone" (Ml 1,12). Dalej pasuje kolejny tekst: "Alboż godzi się człowiekowi oszukiwać Boga, jak wy Mnie oszukujecie? Pytacie: W czym oszukaliśmy Cię? W dziesięcinach i ofiarach. Jesteście zupełnie przeklęci, bo wy - i to cały naród - ustawicznie Mnie oszukujecie!" (Ml 3, 8–9).
    Perspektywa czasowa jest wątpliwa: "Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki" (Ml 1,19).
          "Biada ci, kraju, którego królem jest prostak i gdzie książęta już z rana ucztują!  Szczęśliwyś, kraju, którego król ze szlachetnie urodzonych pochodzi" (Koh 10,16–17).  "Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa,
albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie
" (Syr 3,28).  "Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące" (Iz 10,1). "Biada temu, który fałszem buduje swój dom, pomijając sprawiedliwość,
a swoje wysokie komnaty - bezprawiem
" (Jr 22,13).
          Pocieszenie odnajduję w słowach: "Zło jest tchórzliwe, w ten sposób potępia się samo"(Mdr 17,10). "Chociaż nietknięci są i tak liczni,  będą jednak wytępieni i zginą" (Na 1,12).
          Oto słowa pochodzące z ewangelii:  "Lud ten przybliża się do mnie usty swemi, i wargami czci mię; ale serce ich daleko jest ode mnie." (Mt 15,8). "Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone" (Mt 3,10). "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?" (Mt 8,26). "Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć" (Mt 10,26).) " Każde królestwo rozdzielone samo przeciwko sobie pustoszeje, i każde miasto albo dom, sam przeciwko sobie rozdzielony, nie ostoi się" (Mt 12,25).
         Przeciwnicy obecnej władzy domagają się delegalizacji PIS i ustąpienia obecnego rządu. "«Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe" (Mt 3, 15); "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,37); "Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały" (Mt 7,6); "Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu" (Mt 12,36).

niedziela, 24 września 2017

Do czego służy Biblia


          Śledząc na przykładzie polskiego powstawania kolejnych wydań Biblii (Tysiąclecia) wynurza się refleksja o ilości błędów, które trzeba było usunąć w kolejnych wydaniach. To świadczy, że mamy do czynienie z dziełem ludzkim, narażonym na ludzkie niedoskonałości. Jak za tym należy taktować tę szczególną literaturę? 
          Według moich doświadczeń Pismo Święte jest przekazem przede wszystkim atmosfery religijnej, sacrum. Czytając poszczególne księgi czytający przeżywa ich treść. Z tego powodu jest ona bardzo przydatna w liturgii. Błędy historyczne, redakcyjne nie mają większego znaczenia. Liczy się energia duchowa, która z niej wypływa. Pod tym względem osiąga ona swój cel. Dla szukających Prawdy jest materiałem do badań i analiz. Na tej płaszczyźnie dostrzega się też jej wady. Pismo Święte nie jest przekazem historiograficznym. Za dużo jest w nim błędów, niedomówień, brak ciągłości i przekłamań. Można powiedzieć, że PŚ. jest obrazem religijnym wyrażonym słowami. To pozwala różnie odczytywać jej treść i budować swój własny obraz wiary. Być może spełniony jest w nim zamysł Boga. Nie do końca ujawniać tajemnice i pozostawiać miejsce na własne odczucia.
          Nie chodzi tu, aby powodować kakofonie wiary. ale bez przerwy budować jej trzon dynamiczny. Wielość i jakość ujęć religijnych powinny ubogacać wiarę, dostosowując ją do bieżących oczekiwań. Kościół widzi siłę w utrzymaniu jej stałego kręgosłupa. Ja dostrzegam potrzebę ciągłej akceptacji zmian, dostosowania jej do dzisiejszych wymogów. Jak sądzę, Bóg chce z nami nawiązywać kontakt językiem współczesnym.  Jego słowa przekazywane są przez ludzkie sumienia. Tam rodzi się współczesna translacja, operująca znakami czasu teraźniejszego.   

sobota, 23 września 2017

Odnowa religijna


           Jeroboam stając na czele Królestwa izraelskiego musiał zagospodarować wiarę mieszkańców. Tęsknili oni za swoją Świątynią jerozolimską, w której składali swoje ofiary. Tę pustkę trzeba było zapełnić. Zbudował dwa własne ośrodki sakralne w Betel i w Dan. Popełnił przy tym błąd. Zbudował złote cielca, którym miano składać ofiarę. Na dodatek miała być to ofiara krwawa. Powołał też własnych kapłanów, którzy byli ludźmi przypadkowymi pochodzących ze zwykłego ludu. Nie mieli oni kapłańskich rodowodów. Na tym niepewnym, sztucznym gruncie monoteistyczna religia judaistyczna nie miała prawa rozwijać się.  To musiało się źle skończyć.
       Hagiografowie ustami proroka Achiasza przekazali gorycz Boga nad tym co się stało. Bóg wywyższył Jeroboama, a ten Go zdradził powołując innych bogów.  Za niedługo zniknie całe królestwo izraelskie. Jego ziemia przejdzie pod panowanie Asyrejczyków (721 r. przed Chr). Napływowi osadnicy pogańscy wymieszają się z ludem izraelskim. Powstanie synkretyzm religijny. Pojawią się Samarytanie.
          Królestwo judzkie też przeżyje "trzęsienie  ziemi". Zmieniali się królowie. Jedni pozostawali wierni Bogu, inni Jemu się sprzeciwiali. Królestwo Judzkie upadnie (587 r. przed Chr.) zakończone niewolą babilońską.
        Niewola babilońska politycznie smutna dla Izraelitów stanie się miejscem odnowy religijnej. Kapłani żydowscy zrozumieli swój błąd i co utracili. Zrobili wszystko, żeby wrócić do korzeni swojej wiary, za cenę nawet nieetycznych posunięć. Na gwałt im był potrzebny nowy obraz wiary. Na nowo zredagowali Pismo Święte tak, aby inspirowało i zachęcało do powrotu do Boga. Jak to zrobili? Mamy przed oczami
wynik tych zabiegów – Pismo Święte.  W nim jest przedstawiona wizja hagiografów z czasów VII/VI wieku przed Chrystusem. Prawda wymieszana została z legendami i bajkami. Wszystko stało się dobre, do osiągnięcia religijnego celu. 
         Pismo Święte trzeba przetłumaczyć na języki narodowe. W Polsce prym wiedzie Biblia Tysiąclecia BT, która miała pięć głównych wydań. W kolejnych wydaniach usuwano poprzednie błędy redakcyjne i nie tylko.
          W wywiadzie udzielonym we wrześniu 2007, podczas 45. Sympozjum Biblistów Polskich w Pelpinie, Waldemar Chrostowski, przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich przyznał, że istnieje potrzeba nowego tłumaczenia Pisma Świętego, które być może w jakiejś perspektywie czasowej zastąpi tłumaczenie Biblii Tysiąclecia obecnie używanej w liturgii – Język Biblii Tysiąclecia jest zrozumiały, ale czasy wymagają pewnych zmian translatorskich dla lepszej recepcji Słowa Bożego przez czytelnika.

piątek, 22 września 2017

Prostytucja sakralna


          Salomon rozpasany swoim bogactwem utracił kontrolę nad swoim sumieniem. Postawił na sprawy doczesne. Swoim żonom obcego pochodzenia pozwolił na uprawianie własnego kultu. Gorzej, bo przyłączał się do ich kultu i w nich uczestniczył:  "Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze na wschód od Jerozolimy, oraz Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom" (1 Krl 11,5–8.). Dziwić może to, że Salomon taki mądry, tak nierozważnie postąpił? Salomon jest klasycznym przykładem zdrady. Hagiografowie pisali, że Salomon kilka razy był upominany przez Boga, ale to lekceważył. Bóg osłabił względnie niego swoją Opatrzność.   Pojawił się jego przeciwnik Jeroboam, który doprowadził do rozłamu królestwa. On wykorzystał napięcia społeczne i niezadowolenie wykorzystywanego ludu. Nie można w nieskończoność uciskać lud. Zawsze akcja powoduje reakcję[1].
           Większość informacji o Salomonie pochodzi z Biblii (głównie z Pierwszej Księgi Królewskiej 1-11 i Drugiej Księgi Kronik 1-9); inne źródła historyczne są nieliczne i niepewne.
       Po śmierci Salomona czterdziestoletnie królestwo izraelskie rozpadło się. Powstało na północ królestwo izraelskie, a na południe judzkie. Władze w Judzie objął syn Salomona Roboam. Przez pierwsze trzy lata panowania Roboam pozostawał wierny kultowi jahwistycznemu. W tym czasie do Judy napłynęła spora fala emigrantów z Królestwa Północnego - byli to głównie lewici, uchodzący po tym, jak Jeroboam wprowadził kult bałwochwalczy. Później Roboam opowiedział się za kultami pogańskimi. Za jego panowania odrodził się też nierząd sakralny. Nierząd sakralny związany był z kultem bóstw miłości, płodności i macierzyństwa. Traktowano ją jako magiczne łączenie się z żywą przyrodą w celu wzmocnienia jej sił witalnych.
          Prostytucja sakralna była dochodowym interesem. Nie miała nic wspólnego z sacrum.  Grzech nieczystości zaczął się od Świątyni. Nie dziwi, że teraz odradza się w instytucjach kościelnych. Instytucja grzeszności wyszła na ulice.
         Może trzeba zmienić stosunek do prostytucji i traktować ją jako naturalny element życia społecznego. Zostawiam to zagadnienie do rozwagi czytelnikom.


[1] Rządzący miejcie się na baczności!

czwartek, 21 września 2017

Bóg zapłakał


        W Pierwszej Księdze Królewskiej pisze: bo nie ma człowieka, który by nie grzeszył (1 Krl 8,46). Podobne słowa wypowie Chrystus: Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia (Mt 18,7). Ludzka natura była znana już hagiografów. To jednak z bożych tajemnic. W tym można doszukiwać się koncepcji szatana. Na bazie dynamicznych ułomności człowieka wykreowany został byt szatana. Zło zostało spersonifikowane, ubrane w szaty cielesne. To jest tajemnica głoszonego bytu szatana. Nie można dać wiary szatanowi, bo on bytowo nie istnieje. Generowane zło tworzy nie-byt szatana, czyli dynamiczną funkcję szatana, a to jest co innego. Takiego rozeznania brakuje w Kościele katolickim. Winni są depozytariusze wiary, którzy na kanwie ontologicznego szatana załatwiają swoje partykularne interesy. Nie powinno się straszyć wiernych  szatanem, ale pokazywać spustoszenia jakie można dokonać źle czyniąc.
        Hagiografowie osobą Salomona ukazali wielki grzech wobec Pana, a mianowicie niewierność. Jak w wielu miejscach Pisma Świętego Bóg jest Bogiem zazdrosnym: Ponieważ PAN, twój Bóg, jest ogniem pożerającym - On jest Bogiem zazdrosnym (Pwt 4,24). Dlaczego Bóg jest zazdrosny? Jemu nie brakuje niczego. Zdawałoby się, że to jest prawda. Myli się ten, który tak myśli. Słowo zazdrość oznacza pragnienie tego, co brakuje, a inni posiadają. Mówiąc, że wszystko jest w Bogu automatycznie należy do Boga. Jest jedna rzecz, która się tu wyłamuje. To miłość człowieka do Stwórcy. Bóg dając ludziom wolną wolę pragnie, aby była ona wykorzystana również do Jego miłowania. To miłowanie musi pochodzić z głębokich zakamarków serca. To powinien być czysty dar uczucia. Tym nie można się dzielić. O taką miłość Bóg jest zazdrosny. Bóg jest zazdrosny, gdy jakaś osoba oddaje komuś coś, co wyłącznie należy do Niego. Jeżeli ludzie czynią sobie jakieś przedmioty kultu (bożki), kłaniają się im i oddają im cześć, zamiast jedynemu Bogu, któremu wyłącznie się ona należy. Bóg jest zazdrosny o chwałę i oddanie, które do Niego należą. Jest to grzech (który Bóg zawarł w swoich przykazaniach), gdy czcimy lub służymy czemuś innemu aniżeli Bogu.
        Można zapytać dlaczego Bóg jest tak małostkowy w swej zazdrości? Wynika to z głębokich prawd teologicznych. Bóg stworzył Świat dla siebie. Stworzył mężczyznę i kobietę na swoje podobieństwo, aby inteligentne stworzenie jakim jest człowiek mógł głosić Światu – Bóg istnieje.
       Paradoksalnie to Bóg jest Osobą podobną do człowieka. Uniżył sam siebie wcielając się w ludzką postać.  Można Mu wtedy przypisać ludzkie uczucia. Można tu się oprzeć na widomym znaku Boga – Jezusie Chrystusie: Jezus zapłakał (J 11,35); Gdy zbliżył się do miasta, na jego widok zapłakał (Łk 19,41).
       W miłości do Boga zawiódł go Salomon. Miał do tego prawo przez swoją wolną wolę. 

środa, 20 września 2017

O aborcji jeszcze raz


       Chcę na wstępie zadeklarować. Jestem przeciwnikiem aborcji. Po prostu żal mi nowego życia, które jest wartością najwyższą. W pierwszym odruchu wszyscy mają na ustach – aborcja jest złem. Pomińmy emocje i głos serca i spokojnie rozważmy to zdarzenie opierając się na wiedzy.
      Komórka zapłodniona nie od razu nabiera cech istoty rozumnej.  Kilkudniowy zarodek nie ma nawet wyrobionego instynktu obronnego. W stanie embrionalnym jest wartością potencjalną związaną z nadzieją. Z niego urodzi się nowy człowiek. Nie każda nadzieja kończy się spełnieniem.
     Depozyt wiary podkreśla, że od chwili poczęcia ma się do czynienia z człowiekiem, który oprócz ciała ma duszę. Ta wiedza nie jest przekazana nam w sposób jednoznaczny. Jeżeli nigdzie nie ma określonego czasu hipostazy duszy i ciała to można sugerować własny punkt widzenia. Np. integracja dwóch natur następuje w momencie opuszczenia dziecka z łona matki. 
          Przyroda jest bardzo rozrzutna. Bierze w tym udział Stwórca. Znaczy, że w Jego ekonomii są dopuszczalne różne scenariusze. Nienarodzone istoty Bóg sam zagospodaruje. Ważne, aby nie cierpiały. Nie były one świadome sytuacji, ani nie odczuwały bólu.
         Jeżeli imperatyw: Nie będziesz zabijał  (Wj 20,13) nie jest doprecyzowany, to daje możliwość wyboru. Taki wybór niech będzie miała matka. Ona wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka. A jeżeli popełnia błąd, to Bóg zaopiekuje się dziecięciem w sposób najlepszy z możliwych.
        Jak pisałem rok temu: Prawo ludzkie ma służyć dobru ogółu.  Dotyczy również jednostki, ale jest granica której nie powinno się przekraczać. Tą granicą jest ciało kobiety. Dopóki nie narodzi się nowy człowiek, pozostaje on pod władzą wyłącznie kobiety. Ustanawianie prawa przeciw czy za aborcją jest nieporozumieniem i nadgorliwością ustawodawstwa. Należy ten problem zostawić wyłącznie kobietom. Gorliwość władz powinna skupić się na szerokiej pomocy kobietom ciężarnym, zwłaszcza gdy pomoc ta jest nieodzowna. Przy pomocy psychologa, pedagoga, lekarzy, rodziny, pomocy społecznej, osoby kochanej itp. można zatrzymać decyzję o aborcji. Kobieta musi sama sobie odpowiedzieć, czy będzie kochała kalekie maleństwo, czy pochodzące z gwałtu. Wychowywanie dzieci bez miłości jest dla nich wielką krzywdą. Brak ustawy zamyka niekończące się spory, w których prawie wszyscy mają swoją rację.

wtorek, 19 września 2017

Bogactwo nie jest grzechem


          Dawid wybrał na swojego następcę Salomona. Pomogła w tym intryga i starania jego matki Batszeby. Adoniasz był  tym zawiedziony. Po śmierci ojca i objęciu rządów przez Salomona został na polecenie tego ostatniego stracony. Nie pierwszy raz w Biblii nie ten wygrywa, któremu  się coś należy[1]. Widać inne są zamysły Boga niż poczynania i prawa ludzkie. Z tym trzeba się liczyć  w swojej roztropności. Przed swoją śmiercią Dawid przekazuje następcy instrukcje jak powinien postąpić. Salomon umacnia swą władze i wypełnia testament ojca. Salomon idzie w ślady ojca, Bez skrupułów zabija swoich przeciwników. Nie oszczędził nawet generała Dawida Joaba.
          Hagiografowie mieli wizję. Czy uzasadnioną? Nie mnie o tym decydować. Liczy się ich przekaz. Salomon otrzymał dar mądrości i roztropności. Jej pochwała powinna być dla czytelników zachętą. Warto być roztropnym. Na końcu czwartej perykopy czytamy: Jedli, pili i weselili się (1 Krl 3,30). Znaczy, uczty i rozgrywki Biblia nie zabrania, wręcz zachęca. Ewangelia Jana to potwierdza: Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (J 10,10). Bogactwo nie jest grzechem. To dar, które rozsądnie trzeba zagospodarować. Bóg daje tym, w których ma zaufanie, że go nie roztrwonią. Bogaty powinien był pośrednikiem pomiędzy Bogiem a biednym.  Tylko głupi uznaje, że mu się to należy. Nie chodzi o owoce ciężkiej pracy, ale o zysk. Ten element ekonomiczny jest nadwyżką. Spełnia istotną rolę w inwestowaniu i poszerzaniu dobra. Niech tym dobrem będzie i dar serca. Dając biednemu spłacasz dług Chrystusowi. Sam stajesz się szafarzem i namiestnikiem Stwórcy.
          Salomon był bogaty, ale chciał mieć to dla siebie. Wykorzystał i przymuszał lud do ciężkiej pracy: Salomon miał też cztery tysiące stajni dla koni do swoich powozów i dwanaście tysięcy wierzchowców (1 Krl 5,6). Postanowił spełnić nakaz Boży i zbudował Panu Świątynie. Nie myślał, że Bóg pomieści się w dowolnym w schludnym miejscu. Pomyślał po ludzku i po pańsku. Świątynia błyszczała złotem. Przy okazji zbudował sobie też atrakcyjny pałac. Sposób myślenia przeniósł się na teren obecny. Przy kościołach buduje się przepiękne biskupie pałace. Wszystko w imię dobra Pańskiego. Hagiograf sam zadaje pytanie: Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem (1 Krl 8,27). Na pytanie sam odpowiada: Tam będzie moje Imię (1 Krl 8,29). I wszystko jest jasne. Świątynia służy do gromadzenia wiernych, w której osobiście albo chóralnie chwali i wielbi się Boga.  Przepych służy wiernym, nie Bogu, bo w przepychu czują się lepiej.


[1]  Np. Jakub zdobywa należne pierworództwo Ezawa.

poniedziałek, 18 września 2017

Dwubiegunowoć Boga


      Wg zasad pisowni Bóg jest rodzaju męskiego. Michał Anioł Buonarotti (1475-1564) przedstawił Stwórcę jako mężczyznę na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej, w głównej siedzibie Kościoła katolickiego.
          Kobieta była również stworzona na podobieństwo Stwórcy (por. Rdz 1, 27). Rzeczywistość Boża jest "dwubiegunowa", łączy w sobie aspekty męskie i żeńskie. Czy jednak kiedy czytamy Biblię, nachodzi nas uczucie, że w odniesieniu do Boga mamy do czynienia raczej z "mężczyzną"?
          W historycznych zawirowaniach wokół surowego ongiś zakazu "obrazowania" Boga w Kościołach przedstawiano Go niezmiennie jako mężczyznę. To ujęcie stało się dzisiaj dyskusyjne. Jak za tym ma wyglądać Bóg, który jest jednocześnie Ojcem i Matką? Bóg nie mieści się we wszelkich ramach, choćby Go pojmować nie wiem jak szeroko. 
          Problem Bóg mężczyzna - kobieta ma swoją prehistorię. W Starym Testamencie, i po części w Nowym, Bóg jawi się jako wszechmogący Ojciec, Pan zastępów, Król i Sędzia, Wojownik i Pasterz, Władca wszelkich potęg i mocy. Tradycje ludowe wyposażają Boga jeszcze we wspomnianą już wcześniej długą, białą brodę. Przypisywanie Bogu cech męskich łatwo historycznie wyjaśnić: w Biblii to głównie mężczyźni uwiecznili swe religijne doświadczenia i wydarzenia. Odbijają się w nich z jednej strony zdominowane przez mężczyzn stosunki społeczne, z drugiej - dążenia religii żydowskiej do przeciwstawienia się pogańskim kultom płodności Kanaanu, a więc religiom kobiecym. Barwne i różnorodne wyobrażenia Boga mają swą rację bytu, dopóki nie obciąża ich nadmierną interpretacją. Jak inaczej rozumieć można passus z Księgi Ozeasza, gdzie Bóg odzywa się do dwu zwaśnionych narodów: Stanę się jak mól dla Efraima, jak próchnica dla domu Judy (Oz 5, 12), albo nieco dalej: Ja bowiem jestem lwem dla Efraima, młodym lwem -dla domu judzkiego; Ja, Ja rozszarpię, a potem odejdę, uniosę [zdobycz], a nikt nie ocali (Oz 5,14). Są to bardzo mocne obrazy i chyba nic więcej. Dokładnie w tym sensie wolno rozumieć Boga jako kobietę. Należałoby sobie nawet życzyć, aby kobiecym rysom Boga poświęcać więcej uwagi. Także w Biblii jest wiele kobiecych skojarzeń: "rozgniewany Bóg rzuci się jak niedźwiedzica przeciwko wszystkim, którzy nastają na jej młode" (por. Oz 13, 8), "Bóg krzyczy jak rodząca niewiasta" (por. Iz 42, 14), jest jak położna, która wspomaga nowe życie w przyjściu na świat: Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona (Ps 22, 10). Czysto kobiece wyobrażenie Boga jest tak samo fałszywe, jak czysto męskie. W tradycji elohimskiej (VIII w. przed Chr) Boga wyraża się w liczbie mnogiej. Problem złagodzono.
         Skoro Bóg jest postacią dynamiczną. Rodzaj męski lub żeński nie mają tu znaczenia.
Bliżej prawdy jest mówienie o Bogu, że zachowuje (postępuje) się jak mężczyzna i jako kobieta.

niedziela, 17 września 2017

Król się do niej nie zbliżył


       Dawid umiał przyznać się do grzechu.  Dawid rzekł do Natana: «Zgrzeszyłem wobec Pana» (2 Sm 12,13). Przyznanie się do błędów jest Bogu miłe. Nie zwalnia jednak Dawida od konsekwencji: syn, który ci się urodzi, na pewno umrze (s Sm 12,14). To nie zemsta Boga na niewinnym dziecku. Bóg powołuje go do Raju i wiecznej szczęśliwości[1]. 
     Na przykładzie związku Dawida z Batszebą ukazany jest dramat ludzkiej pożądliwości, która prowadzi może nawet do morderstwa. Seks działa jak narkotyk. Zniewala umysł. Szczęśliwy ten, który może się temu oprzeć. Myślę teraz o stanie kapłański i zakonnym. Jak ci wybrańcy muszą cierpień! Aby opanować słabości ciała trzeba  stworzyć sobie mocne argumenty. Jedne z nich to ofiara przeznaczona na szczytny cel. Trzeba zważyć, ze nie wszystkich na to stać. Powinna ona wypływać z woli, a nie z nakazu. Jak wiele jest nakazów wprowadzonych przez ludzi przeciw ludziom!
         Księga Samuela pokazuje jak syn Dawida Ammon nie może się oprzeć urodzie własnej siostry Tamar: Nie, mój bracie! Nie gwałć mię, bo tak się w Izraelu nie postępuje. Zaniechaj tego bezeceństwa! (2 Sm 13,12). Brat Absalom zemści się za siostrę. Podstępem ściągnął Amnona i kazał go zabić. Dawid rozpaczał z utraty syna, mimo że znał jego winę. Ułaskawił również sprawcę Absaloma. Nie chciał powiększać swojego bólu.
        Dawid doznał wielkiego upokorzenia. Musiał uciekać przed własnym synem Absalomem. Scena zwiastująca zgryzoty rodziców. Dzieci mogą być okrutne dla matki i ojca. Góruje ich interes i ich punkt widzenia Świata. Dawid rozpaczał po śmierci Absaloma. Pokazał swoją czułość i miłość
       Jak prawdziwe są słowa: Darzysz miłością tych, którzy cię mają w nienawiści, a nienawidzisz tych, którzy cię kochają (2 Sm 19,7).
       Dawid był postacią niezwykłą. Morderca o gołębim sercu. Miał w sobie litość i okrucieństwo. Był przyjacielem Boga i Bóg go wyróżniał przez natchnionych hagiografów. Dla nas może być częściowo przykładem. Co dobre odczujcie sami, co złe odrzućcie. Według teologii Dawid jest typem Jezusa.
        Dawid na łożu śmierci miał przy swoim boku Szunemitkę Abiszag, która miała go ogrzewać. Dziewczyna ta była nadzwyczaj piękna. Choć miała staranie o króla i obsługiwała go, król się do niej nie zbliżył (1Krl 1,1–6). To pokazuje jak instrumentalnie traktowano kobiety. Wszystko, aby panu było dobrze. Hagiografowie uważali to za normalność.


[1] Dzieci nienarodzone, albo  umierające wcześniej poszerzają orszak Bożego wojska. Dlatego aborcję należy jeszcze raz przedyskutować w atmosferze spokoju i wiedzy teologicznej.

sobota, 16 września 2017

Liczy się czas obecny i przyszły


    Podróżując dalej po tekście biblijnym zdumiewa mnie wielożeństwo Dawida. Widać, że w jego czasach kwitła erotyka na potęgę. Po przybyciu z Hebronu Dawid wziął sobie jeszcze nałożnicę i żony z Jerozolimy (2 Sm 5,13). Jak widać życie seksualne było siłą napędową działania. Nikt wtedy nie myślał o grzechu. Zmysłowość męska (niekoniecznie tylko męska) ujawniała taką potrzebę, a zarazem zamysł Boży. Człowiek otrzymał dar rozładowania życiowych napięć.
Jak później powie Chrystus: lecz od początku tak nie było (Mt 19,8); Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża (1 Kor 7,2). Zamysł Boga o modelu monogamicznym małżeństwa był bardzo wcześnie łamany.  Widać tę wartość poznano później. Zaskakujące jest, że taki twardziel jakim był Dawid był jednocześnie kochającym i wrażliwym ojcem. Rozpaczał nad chorobą pierwszego dziecka Batszeby. Martwił się poczynaniami Absaloma. Fenomenem jest, że do Dawida czuje się sympatię pomimo jego krwawego życiorysu. Miał on swoją moralność. Był żywiołowy i aktywny. Bóg takich lubi. Tacy potrafią dźwignąć ciężar zmian. Modlitwy starych babek stanowią podkład
nośny dużo ważniejszych spraw kierowanych do Boga. To bardzo ważny element komunikacji z Bogiem. Z ilością modlitw rośnie natężenie dobra kierowanego do Stwórcy.
        Pięknym obrazem jest jak Dawid w imię szacunku do króla Saula i jego syna traktuje chromego syna Jonatana ofiarowując mu uczestnictwo przy stole królewskim. 
         Dawid mimo swojej wielkości potrafił tańczyć, zachowywać się niepoważnie przed swoim ludem. Z tego powodu jego żona Mikal nim wzgardziła. On tańczył i upokarzał się przed Bogiem. Bogu się to podobało, bo nadal obsypywał Dawida swoimi łaskami i darami:  Dawid tłumaczył się żonie Mikal ze swego zachowania: "Przed Panem, który wybrał mnie zamiast ojca twego i całej twej rodziny i ustanowił mnie wodzem ludu Pańskiego, Izraela, przed Panem będę tańczył. I upokorzyłbym się jeszcze bardziej. Choćbym miał się poniżyć w twoich oczach, to u niewolnic, o których mówisz, sławę bym jeszcze zyskał" (2 Sm 6,21–22).
          Zachwyca mnie scena, jak Dawid zachowuje się po śmierci pierwszego syna Batszeby. Dawid podniósł się z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swe ubranie i wszedłszy do domu Pańskiego oddał pokłon. Powróciwszy do domu zażądał, by mu podano posiłek, którym się pożywił. 21 Słudzy na to mu powiedzieli: «Co ma znaczyć twój sposób postępowania? Gdy dziecko żyło - płakałeś, lecz gdy zmarło - powstałeś i posiliłeś się». Odrzekł: «Dopóki dziecko żyło, pościłem i płakałem, gdyż mówiłem sobie: "Kto wie, może Pan nade mną się ulituje i dziecko będzie żyło?"  Tymczasem umarło. Po cóż mam pościć? Czyż zdołam je wskrzesić? (2 Sm 12,20–23).  Dawid wykazał się roztropnością, męskością i wiarą, że kiedyś się spotkają. Różne są przeciwności losu. Liczy się czas obecny i przyszły. Smutek ukrył głęboko w sercu.

piątek, 15 września 2017

Mierni, ale wierni


         Ubiorę się w skórę przeciętnego, zwykłego czytelnika Pisma Świętego. Wybieram opowiadania o Dawidzie. Ta opowieść w Pismie Świętym jest jakby kompletna, opowiadająca cały życiorys bohatera. Zapominam, że jestem teologiem świeckim. Co i jak czytam.
         Od samego początku zderzam się z opisem nierealnym: Rzekł Pan do Samuela (1 Sm 16,1). Bezpośredni kontakt z Bogiem jest w tej części Biblii nagminny.  Natrafiam na mądre stwierdzenie hagiografa: nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce» (1 Sm 16,7). Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Samuel namaścił Dawida. W następnej perykopy czytamy: Saula natomiast opuścił duch Pański, a opętał go duch zły, zesłany przez Pana (1 Sm 16,14; 18,10; 19,9).  Tu zaskakuje mnie przekaz. Bóg zsyła złego ducha na Saula. Czyni to w zamyśle, aby ujawniła się choroba psychiczna Saula. Według hagiografa Bóg wchodzi w komitywę z prorokiem Samuelem. To nie bardzo mi się podoba.
        Dawid zabija Goliata. Scena jest drastyczna. Dawid podbiegł i stanął nad Filistynem, chwycił jego miecz, i dobywszy z pochwy, dobił go; odrąbał mu głowę (1 Sm 17,51 ).  Od tej chwili Dawid stanie się zabójcą wielu: Dawid uderzając na jakąś krainę, nie pozostawiał przy życiu ani mężczyzny, ani kobiety, zabierał trzodę, bydło, osły, wielbłądy, odzież (1 Sm 27,9); powstał Dawid i wyruszył ze swym wojskiem, i zabił dwustu mężczyzn spośród Filistynów. Dawid przyniósł z nich potem napletki w dokładnej liczbie królowi, aby stać się zięciem króla (1 Sm 18,27).
          Scena z posilenia się świętym chlebem przez Dawida i jego towarzyszy jest pouczająca (1 Sm 21,5). Wyższa konieczność jest usprawiedliwieniem czynów zabronionych. Przy okazji śmieszy opisany zwyczaj: zabronione   nam [Dawidowi i jego wojska] jest współżycie z kobietą jak zawsze, gdy wyruszam w drogę (1 Sm 21, 6). Hagiograf chwali rozsądek Abigail: Niech będzie błogosławiony twój rozsądek (1 Sm 25,33).
          W treści hagiograf umieścił sentencję, starożytne przysłowie: "Od złych zło pochodzi" (1 Sm 24,14). To mądrze napisane.
          Przy tych wszystkich okropnościach hagiograf pokazuje Dawida w świetle sprawiedliwego. Dzieli się łupami ze wszystkimi, nawet z tymi, którzy mieli rolę pomocniczą, logistyczną (byli przy taborach). Godna jest podziwu jego postawa względem Saula. Odczytuję tu zapowiedź Chrystusowego przykazania miłowania swoich nieprzyjaciół. Dawid miał kilka razy okazję pozbawić życia prześladowcę Saula. Nie uczynił tego, wręcz za każdym razem okazywał królowi swą miłość. Nieprawdopodobne.
         Hagiograf przy okazji wojennych wyczynów Dawida przypisuje Bogu okrucieństwo: Pan poraził Nabala tak, że umarł (1 Sm 25, 38).
      Treść opowiadania przedstawia teologiczną rację (egzegeza innym razem), ale czytana bez przygotowania teologicznego może pokazywać Boga w krzywym zwierciadle. Bóg dobiera sobie człowieka złego, ale wiernego. Dopatrzyłem się analogii towarzystwa przy Jarosławie Kaczyńskim. Są oni mierni, ale wierni.

czwartek, 14 września 2017

Czysty pogląd wiary


          Moim badaniom stale towarzyszy zdziwienie, zachwyt, zwątpienie a nawet złość. To co mnie złości to  nagminne antropologizowanie Boga w Biblii, choć historycznie to rozumiem. Jeszcze wielu wiernych obrazuje Boga w postaci ludzkiej. W umyśle jawi się im Bóg jako dziadek z długą brodą. Trudno jest oczyścić umysł z takiego wyobrażenia. Ono siedzi głęboko w ludzkim umyślę. Jeszcze trudniej przyjąć Boga jako Istnienie, które po prostu Jest. Dynamiczny obraz Boga jest najbliższy prawdy. Istnienie samej inteligencji, mądrości, która nie potrzebuje okrycia cielesnego ani żadnego. Wiara w takiego Boga łatwiej mi się przyswaja niż zrozumieć istnienie pól grawitacyjnych (czy innych). Grawitacja to oddziaływanie w przestrzeni. Na jakiej to zasadzie działa – trudno zrozumieć. Pytanie szkolne. Jak do księżyca dochodzi informacja o istnieniu ziemi? To trudniejsze niż przyjąć istnienie samej mocy, inteligencji, woli. Dla mnie Bóg jest i być musi. Wątpię w ludzki przekaz całej otoczki wiary. Ona jest mi do niczego potrzebna. Rozumiem z kolei, żeby do tego dojść musiałem podlegać edukacji, która ma swoje metody i historię. Może zmyślone sceny biblijne, bajki i legendy rzeźbiły w moim umyśle dzisiejszy czysty pogląd wiary. Cała doktryna wiary jest wspaniałym projektem i jest się czymś zachwycać. Koncepcja Syna Bożego, w którym objawia się Ojciec jest fenomenem koncepcyjnym. Niewidoczny, bezcielesny Bóg Objawia się w Synu i w Nim przedstawia swoje atrybuty. Przez pojęcie Aktu działającego mogłem to zrozumieć. W czasie badań znalazłem jeszcze inne perełki myślowe, które pozwalają mi się podczepić pod słowa Carla Gustawa Junga: Ja w Boga nie wierzę, ja wiem. Francuski entomolog Jean Henri Fabre (1823–1915) mówił: ja w Boga nie wierzę, ja Go widzę. Wiedza sprowokowała mnie do wiary. Teraz mogą się spełniać słowa Izajasza: Jeżeli nie uwierzycie, nie będziecie rozumieli (Iz 7,5).
           Perełki egzegetyczne i hermeneutyczne rozsiane są w moich licznych wykładach (np. Bóg nie może karać). One stanowią klucz do zrozumienia koncepcji Boga, Świata i sensu istnienia. Jak wielu, mam wątpliwości  do dalszego ludzkiego istnienia. Oprócz zapewnień wiecznego szczęścia widoki są niesprecyzowane, chciałoby się powiedzieć nudne. Człowiek jest przyzwyczajony jest do działania, do prowadzenia życia dynamicznego, a stan wiecznego szczęścia jest statyczny (czas nie istnieje). Nikt się nie dzieje. Piszę tak, bo nie mam wiedzy na ten temat. Bóg nie ujawnił wszystkich swoich sekretów. 
        Jestem zasmucony, że nikt nie podjął się rzeczowej polemiki z postem Filozofia czeka na nowy powiew, w której zasygnalizowałem poglądy dynamicznego obrazu Boga i Świata. Ja osobiście jestem przywiązany do tej teorii. Ona pomaga mi wiele zrozumieć.

środa, 13 września 2017

Anioły jako narzędzia literackie


        Pani Dorothea Gunia na Facebooku napisała: Diabeł który jest typowo tworem hellenistycznym. Żydzi nigdy w takiego nie wierzyli i nie wierzą. Natomiast szatan to słowo hebrajskie i tłumacząc na nasze znaczy przeciwnik. Szatan to negatywna moc posyłana[1] od Boga która człowiek ma przekształcić w moc pozytywną (Dorothea Gunia). Zmieniłbym ostatnie zdanie: Szatan to negatywna moc dopuszczona przez Boga, którą człowiek może przekształcić w moc pozytywną.
        Pani Dorotha ujawnia etymologię słowa diabeł, a jednocześnie suponuje, że to pojęcie jest wtórne, a nie jest proroctwem wstecznym. Tym samym diabeł nie jest bytem powołanym przez Boga. Przydziela temu pojęciu negatywną moc. Pani Dorotha swoją wypowiedzią wpisuje się w definicję funkcjonału, nie-bytu, o którym pisałem ostatnio. W diabła, czy w szatana nie należy wierzyć, bo są to tylko pojęcia konceptualne, które mają służyć do opisu złych intencji i czynów. Napisałem, że kto wierzy w szatana jest poniekąd satanistą. Nie miałem na myśli tych, którzy uprawiają kult szatana, a jedynie o tych, którzy są zwolennikami bytu szatańskiego.
     Biblia mówi o posłańcach Boga, aniołach. Aniołowie też są pojęciami konceptualnymi, którzy służą do przekazania zamysłu Boga. Sprzeciwiam się bytowości aniołów. Raczej umieszczam je w arsenale nie-bytów. To są obiekty myślowe, które się rozpoznaje po skutkach działania. Aniołowie jak i szatan do obiekty dynamiczne które wpisują się w całą egzotykę idei dynamicznej Świata.
       Bóg korzysta z tych modeli konceptualnych. W Biblii występują dobrzy i okrutni aniołowie. To świadczy, że popularny obrazek aniołka jest jednostronną informacją.  Okrutni aniołowie czynili pogrom w imieniu Boga. Druga Księga Samuela 19.35 opisuje anioła, który pozbawia życia 185 000 Asyryjczyków, gdy ci najeżdżają Izrael. Niektórzy postrzegają również opis z 12 rozdziału Drugiej Księgi Mojżeszowej, gdzie czytamy o śmierci pierworodnych Egiptu, jako dzieło anioła. Anioły zadają śmierć na rozkaz Pana. Przypisywanie Bogu takich niecnych czynów są zaprzeczeniem Jego Miłości i Miłosierdzia. O prawdziwości tekstów biblijnych innym razem. Tu jedynie chciałem podkreślić rolę aniołów. Anioły są narzędziem literackim do wyrażania zamysłów hagiografów. W Nowym Testamencie – podobnie jak w Starym Testamencie anioł jest przede wszystkim określeniem funkcji. Pismo święte nie zawiera wyraźnego stwierdzenia, czy każdy człowiek ma swego anioła stróża. Kościół nie sprecyzował tej kwestii i nie poddał tego jako dogmat wiary.



[1] "Saula natomiast opuścił duch Pański, a opętał go duch zły, zesłany przez Pana" (1 Sm  16,14). Zesłany należy rozumieć dopuszczony przez Pana. Należy pamiętać, że Księga 1 Samuela jest dziełem deuteronomicznym (VI/VII w. przed Chr.), w którym Boga przedstawiano jako władcę, który wynagradzał i karał.

wtorek, 12 września 2017

To ja mogę Go deptać?


         Pisząc swoje księgi hagiografowie wprowadzali do nich elementy pochodzenia z natchnienia i ze swej mądrości. Ubogacali tekst swoimi prawami, zwyczajami i tradycją. Biblia jest zatem  konglomeratem zamysłów Boga i ludzkich potrzeb. Nam pozostał problem ich rozdzielenia. Nad tym pracują egzegeci i  teolodzy stosując hermeneutykę biblijną i inne nauki pomocnicze.
          Sam Kościół wskazuje konieczność weryfikacji tekstów biblijnych. Nie rozumiem skąd się bierze niechęć do poprawek doktryny chrześcijańskiej. Jedno przeczy drugiemu. Obecny papież uczynił pierwszy krok. Czy starczy mu odwagi na zmianę poważniejszych elementów doktryny. Nie łudzę się. Następnym papież nie będzie tak odważny i postępowy. Oto zadbają już kardynałowie. Weryfikatorami będą sami wierni. Oni wymuszą na papieżach nowoczesne spojrzenia. Postępowi nie są przeciwni wierze, a nadbudowie religijnej. Prawda musi zwyciężyć. Bardzo na to liczę.
       Społeczeństwa coraz bardziej zdobywają wiedzę i poszerza świadomość. Widać to w młodszych pokoleniach. Ich patrzenie na świat zmienia, jest inne, jest skutkiem edukacji. Przykład. Dzisiaj niewiele ludzi przyjmuję kreacjonizm za coś pewnego. Króluje pogląd o ewolucji świata. Wszystko wskazuje, że ta teoria jest poprawna. Problem ludzi wierzących jest jak w ten pogląd osadzić kreacjonizm duszy ludzkiej. W jaki sposób istota człekokształtna zamieniła się w pełnego człowieka. Faktem jest, że najpierw były istoty człekokształtne, a później od jakiegoś momentu, ludzie. Interesujący jest ten moment i jak to się stało. W moich opracowaniach zasugerowałem rozwiązanie. Czy ono jest trafne? Sam chciałbym wiedzieć. Potrzeba dyskusji i trafnych propozycji. Jak widzę nie ma z kim dyskutować. Ludzie boją się albo ośmieszenia, albo stanowiska Kościoła. Ja wiem, że z każdego bełkotu można  oddzielić ziarenko prawdy od blefu. Nagminnie poszukuje mądrości w zwyczajnym życiu. Może mnie zafascynować usłyszana myśl, zdanie , a nawet słowo. Korzystam również z konstrukcji słownej. Niekoniecznie z wypowiedziach religijnych.  Bóg towarzyszy nam cały czas i dlatego mogę Go szukać wszędzie, nawet w wypowiedziach nieocenzurowanych.
        Mojej wówczas maleńkiej córce Ani opowiadałem o Bogu, podkreślając, że Bóg jest wszędzie. Na to Ania spytała. Czy jest tu, wskazując na podłogę. Po mojej aprobacie powiedziała. To ja mogę Go deptać? Jej stwierdzenie wskazywało na działania rzeczywiste i symboliczne. Zawierało myśl  możliwości porzucenia Boga, Jego znieważania. O przykłady nie trudno.

poniedziałek, 11 września 2017

Odczytanie czy Objawienie


          Dla wierzącego postać Abrahama jest przedmiotem wiary. Faktycznie każdy początek ma swojego prekursora. Z pewnością była to osoba światła i mądra. W swoim sercu odczytał fakt istnienia jednego Stwórcy, jednej Przyczyny istnienia Świata. Nie ważne jak był nazywany. Biblia podaje imię Abram i tak niech pozostanie. To co zostało odczytane w sercu przełożyło się na umysł – Tak, musi istnieć jeden Stwórca i jedna Przyczyna. Wynikało to z logiki i definicji doskonałości Boga. Inni nie mieli tej zdolności rozumowania.  Abraham był pierwszy, który posłużył się racjonalnym podejściem do wiary. Łączył w sobie duchowe odczytanie z rozumową akceptacją Boga. W umyśle jego zrodziła się myśl  peregrynacji tego wspaniałego odkrycia. Zachowanie jej dla siebie byłoby grzechem. Wykorzystał swoje kierownicze miejsce w  rodzie i przekazał swoją nowinę najbliższym. Kościół opisuje to jako Objawienie się Boga. Odczytanie Abrahama musiało wynikać z woli Boga. Tym samym  Objawienie czy odczytanie tę samą wartość epistemologiczną posiada. Dla wierzących stał się cud. Bóg objawił swoje istnienie. Wykorzystał do tego człowieka, któremu poddał tę myśl. Człowiek stał się Jego przekaźnikiem. Bóg wybrał do tego niewielkie plemię. Wiedział, że z małego ziarenka (gorczycy) może wyrosnąć duże drzewo. Sądził, że w mniejszej  populacji łatwiej wykorzenia się poglądy politeistyczne. Jak mówi historia, proces ten ciągnął się wiekami, aż do niewoli babilońskiej. Czy Bóg się pomylił? Na tym wyborze ujawniła się podstawowa Prawda. Bóg od początku nie naruszał i szanował wolność człowieka. Bóg zainicjował, a człowiek wziął na swoje barki dalsze poczynania. Czy Bóg wiedział, że tak się stanie? Wiedział. Nie sprzeciwiał się jej, ale wykorzystał do swojego zamysłu wiary kroczącej po trudach i znojach ludzkich słabości. Ktoś kto gniewa się na Boga, że mu nie pomaga niech zważy, że w ważniejszych sprawach Bóg zachowuje się identycznie.
           W Biblii opisana jest historia Abrama. Dla wierzących ważny jest fakt Objawienia. Reszta jest ubarwieniem literackim. Dzięki zabiegom redakcyjnym powstała barwna opowieść przyswajalna dla różnych społeczności. Wszelkie sceny fizycznego Objawienia się Boga jest nieporozumieniem. Tak nie mogło się stać z racji inności natury.
           Opis historii Abrahama zawiera elementy zapożyczone z innych religii. Trudno się dziwić pisarzom (hagiografom). Były one pod ręką. Trochę przemalowane akurat pasowały do przekazu tej jedynej Prawdy. Jeden Bóg jest jedynym Stwórcą i Panem Wszechświata.

niedziela, 10 września 2017

Filozofia czeka na nowy powiew


         Na facebooku spotkałem się z pytaniem. "Czy jest szansa na powstanie nowego systemu filozoficznego?" Skomentowałem to: Uważam, że pojawi się teoria o dynamicznym obrazie Boga i Świata. Ontologia będzie wymagała przebudowy. Osoba zainteresowała spytała. Co znaczy "dynamiczny obraz Boga i Świata"? Skomentowałem, że Dużo o tym pisałem w moich siążkach i na moich blogach. Powtórzę podstawowe tezy w ogromnym skrócie.

         Nauka stoi na stanowisku, ze nie ma materii jako osobnego substytutu. Jak ona dowodzi materia jest wytworem energetycznym. Badania naukowe na poziomie mikro (fizyka kwantowa) i makroświata dostarczają  wiele interesujących informacji. To z nich wywodzi się teza o immaterializmie[1]. Dynamiczne modele kosmologiczne sugerowały, że świat jest w stanie nieustannej ewolucji. Jeżeli świat ewoluuje, to znaczy, że miał początek.

Dotychczasowa ontologiczna definicja (byt, składa się z substancji oraz przypadłości) została zachwiana.  Przypadłość musi dotyczyć podłoża, najczęściej materialnego. Jak nie ma podłoża, to definicja bytu jest nieaktualna. Energia jest w sobie dynamiczna. Przenosząc cechy kwarków które są obiektami  energetycznymi w całości dynamicznymi, budującymi elementarne cząstki materialne, na przestrzeń makroskopową można postawić tezę, że cały Świat jest dynamiczny.

          Substancja materialna jest dynamicznym systemem o konstrukcji materialnej (hylomerycznej) (Grzegorz Bukajak). Einstein ogłaszając  równoważność masy i energii słynnym wzorem:



  E = m*c2



gdzie: m – masa spoczynkowa, c – prędkość światła



jednoznacznie pozbawił materię jej samodzielnych podstaw istnienia.

          Według Plotyna byt ma naturę światła; wyłonionego z dynamicznego i transcendentnego Absolutu.

          Materia jest wytworem opartym na energii. Ponieważ energia jest dynamiczna, tym samym wszystkie byty "materialne" są dynamiczne w sobie. Idąc dalej tym rozumowaniem, można stwierdzić, że  cały świat ma charakter dynamiczny.

          Na co dzień obserwuje się nagminnie zjawiska dynamiczne, jak ciepło, temperaturę, elektryczność. Teoria kwantowa w całości jest obrazem dynamiki świata subs-atomowego.

Świat de Sittera nie jest statyczny, lecz dynamiczny (Aleksandrowicz Friedman (1888–1925).

          Dynamiczne modele kosmologiczne sugerowały, że świat jest w stanie nieustannej ewolucji, a wiec w stałym działaniu (dynamice).

         Energia jest samym działaniem, mocą. Moc jest zdolnością. Energia jest skutkiem tej mocy.

          Gdyby „stwarzanie” przyjąć jako tchnienie mocy: moc wyszła ode Mnie (Łk 8,46), przemianowanie, transformację energii (kwantu) na byt stwarzany, wtedy można by odstąpić od niezrozumiałego poglądu stwarzania z niczego.

          Akt działający, to dynamiczna strona Boga. Wszystkie Trzy Osoby Boskie są takim samym Aktem działającym. Można więc powiedzieć, że Jezus jest Bogiem w sensie dynamicznym, a nie ontologicznym.   Duch Święty jest całkowicie transcendentny. Posiada dynamiczną moc działania. Najlepszym i najbliższym prawdy opisem Ducha Świętego jest: «Tchnienie Boga».   Duch Święty jest trzecią Osobą boską, posiadającą tę samą właściwość dynamiczną, która cechuje Boga-Ojca i Syna Jezusa-Chrystusa.

          Dynamiczna strona Boga, przypomina definicję funkcjonału, nie-bytu, który nie ma substancji (może dlatego, że jest niepoznawalna), ale przymioty wyrażające się w działaniu. Najwyższym działaniem Boga jest relacja Miłości. Z racji nieokreślonej substancji duchowej można powiedzieć, że Bóg jest tą Miłością (ontologicznie).

          Jeżeli życie człowieka nie jest dynamiczne, to jest w jakimś sensie skończone. Świat musi się kręcić, musi być dynamiczny. Zastój oznacza śmierć.

          Maurice Blondel (1861–1949) głosił, podobnie jak filozoteizm, że cała realnie istniejąca rzeczywistość jest dynamiczna, tzn. jej istotą jest działanie. Również Alfred Whitehead (1861–1947) propagował dynamiczną koncepcję Boga – odrzucał Jego rozumienie jako Wszechmocnego Władcy.

          Wiara również jest dynamiczna, chwiejna, raz większa, żarliwsza, czasem słabnie. Wiara to sposób na życie. Bóg pozostawił człowiekowi niepokój, ciągłą potrzebę Jego szukania, wątpliwości, skrajne emocje. Tajemnica ukryta jest w dynamice Boga i Jego stworzeniu.

          Kościół tracił na dynamizmie na rzecz statycznego rozumienia wiary. Było to sprzeczne ze Słowem Bożym, które głosiło ciągłe zmierzanie (dynamizm) do doskonałości.

          Według filozoteizmu nie-byt to istnienie przypadłości (funkcjonału) nieznanego substratu, lub stan, gdy brakuje podłoża (myśl, inteligencja, miłość, dobre emocje, złe emocje, potępienia, klątwy, dobra lub zła energia). W przypadku nie-bytów substrat jest nieznany (lub niekonieczny), a jego przypadłości (funkcjonały) istnieją własnym istnieniem dynamicznym. Ze względu na brak możliwości naukowego badania przymiotów (funkcjonałów), co do ich istoty, pojęcia te, póki co, domagają się wiary. Autor nie boi się stwierdzenia, że funkcjonały to modele konceptualne. Ich istnienie doświadczane jest po skutkach jakie czynią.  Przypadłości mają charakter dynamiczny, stąd nazwa: funkcjonał (od funkcji jaką spełnia). Funkcjonały ulegają interferencji (wzmocnieniu lub osłabieniu). Nie-byt nie jest pojęciem ontologicznym, lecz dynamicznym. Nie-byt można też uważać za model konceptualny czegoś o nieznanym podłożu, ale ujawniający się w działaniu.

          Energia ma właściwość rozpraszania się. Aby świat istniał stale musi być dynamizowany.

          Według dynamicznego oglądu świata, życie jest również procesem dynamicznym. Być może rację miał Ludwik Pasteur mówiąc, że kto wie, czy życie, a nie materia jest odwieczne?[2].

          Bóg działa w Akcie dynamicznym. Takie ujęcie tłumaczy fenomen Wcielenia. Ontologiczny opis Wcielenia jest nie do przyjęcia zdroworozsądkowo.

          Modlitwa musi być skorelowana z dynamiczną odsłoną Boga. Musi ona mieć też charakter dynamiczny, aby mogła być skuteczna. Modlitwa nie może być tylko bełkotem słownym, ale musi zawierać w sobie narzędzia sprawcze. Ona musi czynić skutki. Jezus mówi: Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam (Mk 11,24). Eucharystia jest pamiątką Wieczerzy Pańskiej. Jak napisze Łukasz: To czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19). Później nabierze charakteru dynamicznego. Będzie generować Dobro skuteczne. Będzie się odnawiać i będzie  stałym elementem spotkań liturgicznych. Stanie się podstawą życia Kościoła-Ciała Chrystusa. Za przyzwoleniem Boga (przez dane plenipotencje) będzie włączona do najważniejszego fragmentu Mszy – Podniesienia, czyli ponownego, bezkrwawego wywyższenia Jezusa do chwały Ojca.

          Zło istnieje w działaniu, jest dynamiczne, a nie ontologiczne. Filozoteizm przesunął istnienie szatana z bytu do nie-bytu, funkcjonału negatywnego, czyli z istnienia ontologicznego do istnienia działania dynamicznego[3].

Bóg jest pewny. Świat jest tylko złudzeniem: świat jest ludzkim wyobrażeniem (Arthur Schopenhauer  1788–1860).

          Filozoteizm podkreśla, że istnieje przede wszystkim Bóg, a świat jest Jego zamysłem. Można powiedzieć, że królestwo Boga jest realnością (faktycznie istnieje) i bezsporną Prawdą, a świat stworzony jest ideą (koncepcją dynamiczną).

          Akt działający (Bóg) jest samym działaniem. Tym dynamicznym atrybutem podzielił się ze swoim Synem Jezusem Chrystusem.

(dynamiczny obraz Boga), który odkrywa się w skutkach Jego działania.

      Bóg tchnął swoją mocą energię, która zbudowała Wszechświat. Czynność ta była pełna dynamizmu. Bóg stale podtrzymuje Świat w swoim istnieniu. Do tego potrzebna jest dynamika. Bóg jest w ciągłej dynamice, w tym w swoim jestestwie.

      Bóg powołał do istnienia Niebo, który jest stanem. Można  przypisać mu nadprzyrodzoną dynamikę.

        Definicja nie-bytu (funkcjonał) mówi, że nie istnieje podłoże (lub jest nieznane), a istnieją przypadłości, które przenoszą emocje: miłość, dobro, zło  i inne. Te pojęcia są w sobie dynamiczne.  Np. rozchodzące dobro czyni inne dobra, interferuje, osłabia zło itd.   

      Funkcjonałami są: sam Bóg, dusze ludzkie. Tu można umieści anioły (które skreślam z bytów ontologicznych), szatana jako zło emocjonalne. Dwa pierwsze funkcjonały są osobami.

       Dynamiczny obraz Boga wpisuje się pośrednio w panteizm. Bóg jest wszędzie. gdzie siega swoim działaniem. 

         Powyższe zagadnienia szeroko opisywałem w moich książkach i na blogach. Tu to tylko zdania wywoławcze. Powtórzę fragment z postu: "Był tylko Bóg, a my w Nim":  Gdybyś istniał "ktoś", kto by obserwował wszechświat z jakieś perspektywy to by nic nie zobaczył. Jak pisze Pismo "Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem" (Rdz 1,2).  Nasz Świat ukryty jest za zasłoną swojej dynamicznej natury. "a Duch Boży unosił się nad wodami" (tamże). Był tylko Bóg, a my w Nim.

         Dynamiczny obraz Świata jest teorią, która bardziej tłumaczy obraz Świata i zjawiska, które w nim występują. Teoria dotyczy równie obrazu Boga i świata nadprzyrodzonego. Tłumaczy obraz panteistyczny Boga.

         Unika, choć nie wymazuje, natury duchowej, którą tak naprawdę nie znamy.


[1] Immaterializm – pogląd, że materia nie istnieje jako osobny substytut.
[2] Na podstawie Wypisy z ewolucjonizmu. Warszawa 1957, cz. II s.362.
[3]  Według teorii filozoteizmu, świat jest bardziej dynamiczny niż ontologiczny.