Jeżeli w modlitwach prosi się o uzdrowienie, to położenie
się w łóżku i czekanie na cud, nie spowoduje uzdrowienia. Jeżeli w modlitwach
prosi się o współpartnera i obiekt miłości, to zamknięcie się w domu, szczęścia
nie przyniesie. W pierwszym, jak i w drugim przypadków trzeba Bogu pomóc
dostarczając Mu narzędzi sprawczych. Cuda, jako zdarzenia nadzwyczajne zdarzają
się bardzo rzadko. Towarzyszy temu łamanie praw natury. Bóg nie jest magikiem.
Do zdarzeń nadzwyczajnych potrzebna jest współpraca człowieka z Bogiem. To nic,
że ateiści będą racjonalnie je tłumaczyć. Wierzący będzie dostrzegał w tym ingerencję Bożą. Każde działanie Boga jest
dobre. Po owocach poznać można kto jest sprawcą nadzwyczajnego zdarzenia.
Każde zdarzenie losowe, jeżeli jest
dobre jest znakiem Bożej Opatrzności. Zdarzenia nieprzyjemne pochodzą z
propabilistyki (losowości) wydarzeń. Bóg je nie autoryzuje, ale obserwuje
człowieka jak sobie z nimi radzi. Kiedy Bóg doświadcza człowieka według
własnej woli, przykrymi
doświadczeniami, to tym go wyróżnia,
oczekując od niego właściwej postawy i zachowania. Sam człowiek nie może generować dobra
(funkcjonału), ale swoją wolą i postawą przyczynia się do dobra tworzonego
przez Boga.
Błogosławieni, którzy wyczuwają obecność Boga w sobie. Bóg, który jest w sercu udrażnia człowieka do wielkich czynów.
Różnice ujawniają się zgryzotą sumienia. Człowiek sam wie, czy może czuć się
jak Bóg i do czego jest zdolny. Wszyscy możemy być świętymi: " Uświęćcie
się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem <święty>. Ja, Pan, Bóg wasz!
" (Kpł 20,7).
Bogu trzeba pomagać, aby
Bóg pomagał nam. Przy tym rozwija się piękna relacja między Stwórcą, a istotą
stworzoną. Człowiek powinien dawać świadectwo Jego obecności. Jesteśmy sobie
wzajemnie potrzebni: "Z wszystkiego, co mi dasz, będę Ci składał w ofierze
dziesięcinę " (Rdz 28,22).
Im bardziej stawiamy Boga na piedestale, tym samym
odsuwamy Go od siebie. Mamy poczucie, że jest On dla nas za wielki,
niedostępny. On sam usadawia się w każdym z nas, aby być blisko. Bliżej nie
można. Bóg nie wymaga od nas, aby my byli dla Niego cukierkowi. Wstańmy z kolan
i przyjmijmy postawą pionową. Z godnością
chwalmy Go i szanujmy. Mamy tę samą naturę duchową. To obliguje nas do
właściwej postawy i zachowań. Człowiek jest z powołania bytem niemal
doskonałym. Nie mamy być pyszni, bo przed kim? Zwierzęta tego nie zrozumieją i
nie docenią. Bóg to wie bez nas. Trzeba tylko zachować umiar i mieć rozeznanie.
Trzeba wyczuwać oczekiwania Stwórcy. Wszystko znajdziemy we własnych
sumieniach. Tam należy szukać boskich imperatywów i odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz