Moim badaniom stale towarzyszy
zdziwienie, zachwyt, zwątpienie a nawet złość. To co mnie złości to nagminne antropologizowanie Boga w Biblii, choć historycznie to rozumiem.
Jeszcze wielu wiernych obrazuje Boga w postaci ludzkiej. W umyśle jawi się im
Bóg jako dziadek z długą brodą. Trudno jest oczyścić umysł z takiego
wyobrażenia. Ono siedzi głęboko w ludzkim umyślę. Jeszcze trudniej przyjąć
Boga jako Istnienie, które po prostu Jest. Dynamiczny obraz Boga jest najbliższy
prawdy. Istnienie samej inteligencji, mądrości, która nie potrzebuje okrycia
cielesnego ani żadnego. Wiara w takiego Boga łatwiej mi się przyswaja niż
zrozumieć istnienie pól grawitacyjnych (czy innych). Grawitacja to
oddziaływanie w przestrzeni. Na jakiej to zasadzie działa – trudno zrozumieć.
Pytanie szkolne. Jak do księżyca dochodzi informacja o istnieniu ziemi? To trudniejsze
niż przyjąć istnienie samej mocy, inteligencji, woli. Dla mnie Bóg jest i
być musi. Wątpię w ludzki przekaz całej otoczki wiary. Ona jest mi do
niczego potrzebna. Rozumiem z kolei, żeby do tego dojść musiałem podlegać
edukacji, która ma swoje metody i historię. Może zmyślone sceny biblijne, bajki
i legendy rzeźbiły w moim umyśle dzisiejszy czysty pogląd wiary. Cała
doktryna wiary jest wspaniałym projektem i jest się czymś zachwycać. Koncepcja
Syna Bożego, w którym objawia się Ojciec jest fenomenem koncepcyjnym.
Niewidoczny, bezcielesny Bóg Objawia się w Synu i w Nim przedstawia swoje
atrybuty. Przez pojęcie Aktu działającego mogłem to zrozumieć. W czasie badań
znalazłem jeszcze inne perełki myślowe, które pozwalają mi się podczepić pod
słowa Carla Gustawa Junga: Ja w Boga nie wierzę, ja wiem. Francuski entomolog Jean Henri Fabre (1823–1915) mówił: ja w Boga nie wierzę, ja Go widzę.
Wiedza sprowokowała mnie do wiary. Teraz mogą się spełniać słowa Izajasza: Jeżeli nie uwierzycie, nie będziecie
rozumieli (Iz 7,5).
Perełki egzegetyczne i
hermeneutyczne rozsiane są w moich licznych wykładach (np. Bóg nie może karać).
One stanowią klucz do zrozumienia koncepcji Boga, Świata i sensu istnienia. Jak
wielu, mam wątpliwości do dalszego ludzkiego
istnienia. Oprócz zapewnień wiecznego szczęścia widoki są niesprecyzowane,
chciałoby się powiedzieć nudne. Człowiek jest przyzwyczajony jest do działania,
do prowadzenia życia dynamicznego, a stan wiecznego szczęścia jest statyczny
(czas nie istnieje). Nikt się nie dzieje. Piszę tak, bo nie mam wiedzy na ten
temat. Bóg nie ujawnił wszystkich swoich sekretów.
Jestem zasmucony, że nikt nie podjął
się rzeczowej polemiki z postem Filozofia czeka na nowy powiew, w której zasygnalizowałem
poglądy dynamicznego obrazu Boga i Świata. Ja osobiście jestem przywiązany do
tej teorii. Ona pomaga mi wiele zrozumieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz