Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Dogmaty

          Kościół nie aprobuje ewolucji dogmatów, w której zmieniałaby się ich istotna treść (DS. 3484). W encyklice Piusa XII Humani generis (O błędach przeciwnych Wierze katolickiej, 1951) Kościół występuje przeciwko wszystkim, którzy próbowali naruszać przyjętą treść. Kościół nie chce dopuścić, aby w dogmaty wkradły się pojęcia filozoficzne z różnych systemów filozoficznych. Boi się  relatywizmu i dowolności egzegetycznej. Chroni depozytu wiary, jaki otrzymał. Obawia się prawdy wskazywanej. Zawierzył całkowicie Jezusowi Chrystusowi i Jego przekazach o Ojcu. Nie wziął jednak pod uwagę prawdziwość źródeł (logia). Już dziś wiadomo, że nie wszystkie cytaty Jezusa są dosłowne.
          Kościół chcąc dotrzeć do szerszego gremium wiernych i niewiernych był zmuszony sformułować treść wiary w najprostszy sposób. Początkowo powstawały więc krótkie formuły, które dopiero później dostały nazwane dogmatami. Ciekawe, że do pierwszych dogmatów należy zaliczyć formułę o Trójcy świętej. Takie było zapotrzebowanie gdy udzielano chrztów w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
          Dogmaty nie są katechezą. To krótkie sformułowania dotyczące konkretnego zagadnienia. Nie wyczerpują całej prawdy i Kościół o tym wie. Stawiają jednak granice, które nie należy przekraczać. Granice te są dość szczelne nawet dla teologów.   Dobrze, że Sobór Watykański II wyjaśnił, że dogmaty spełniają rolę pomocniczą w stosunku do Pisma świętego. Pojawiła się mała furtka do ewentualnych dialogów np. ekumenicznych.
         W łonie Kościoła jest wielu kapłanów, którzy są przeciwni dogmatowi o nieomylności papieża. Na ten temat już się wypowiadałem.
          Filozoteizm uważa niektóre dogmaty za sprzeczne z wiarą rozumną. Traktuje je jako pewną ozdobę teologiczną wiary chrześcijańskiej. Przykładowo o dziewictwie Maryi mówi się dopiero pod koniec II wieku. Widocznie takie było zapotrzebowanie do spięcia konstrukcji wiary chrześcijańskiej.
           Ojciec André Gouzes, francuski dominikanin, uważa, że być może nadszedł czas, by prawdy wiary zostały wypowiedziane nowym językiem. W Credo np. jest wiele treści, których nie zauważamy, bo inaczej rozumiemy te słowa, niż rozumieli je starożytni. Nowy język mógłby te ukryte dla nas znaczenia jakoś przybliżyć? (ks. prof. Łukaszem Kamykowski).
          Wcześniej czy później dogmaty będą musiały być wyrażone nowym współczesnym językiem. Być może nastąpi też weryfikacja niektórych z nich.

niedziela, 30 grudnia 2012

Agnostycyzm


          Pojęcie agnostycyzmu zostało wprowadzone do filozofii w 1863 r. przez Thomasa Henri Huxleya[1] (1825–1895), angielskiego przyrodnika. W znaczeniu ogólnym znaczy niepoznawalność praktycznie wszystkiego, czego nie można zmierzyć, ani dotknąć. Agnostycyzm dotyczy równie religii. To co jest ważne, to to, że nie kwestionuje wiary ani istnienia zjawisk niepoznawalnych. Przekonywuje, że ludzkość nie zdoła wyczerpać nieskończonego przedmiotu poznania w skończonym czasie. Historia agnostycyzmu ma swoje przełożenie na okres historyczny, w którym powstawał.  Trudno się dziwić. Po zachłyśnięciu się pozytywizmem nastąpił zimny prysznic. Euforia poznawcza zamieniła się w rodzaj apatii i nihilizmu. Ówczesne teorie filozoficzne wzmiankowały o niemożności poznania niczego, w tym istoty rzeczy. Rzeczy same w sobie są niepoznawalne. Przed człowiekiem stanęły granice poznawcze: mikroświat i makroświat. W. Heisenberg (1901–1976) udowodnił zasadą nieoznaczoności, że nauka, mimo udoskonalenia swych metod, instrumentów i pomysłów, nie zdoła wyjść poza określone granice. Albert Einstein również miał wątpliwości, nie bardzo godził się z probabilistyczną interpretacją fizyki kwantowej. Od samego początku odrzucał tę koncepcję. W 1926 roku pisał do M. Borna: Mimo znakomitych wyników teoria ta nie przybliża nas wcale do tajemnicy Prajedni    (tak Einstein nazywał Boga). Tak czy owak, jestem głęboko przeświadczony, że Bóg nie gra w kości.
          Pojęcie agnostycyzmu uświadamia stan rzeczy. Poznanie całkowite jest niemożliwe, bo każda rzecz stworzona, w swoich korzeniach, sięga nieskończoności, a więc do wymiaru boskiego. Nieskończoność, przez nieokreślenie granic, jest niepoznawalna z założenia.
          W tematyce religijnej agnostycyzm jest niejako definitywny (ignoramus et ignorabimus[2]). Bóg jest poza poznaniem ludzkim. Owszem można się do Niego przybliżyć, ale poznanie Jego Istoty jest całkowicie niemożliwe. Warto też zastanowić się, co to jest prawda teologiczna i jakiego gruntu dotyka. Niektórzy uważają, że prawda teologiczna dotyczy w głównej mierze odczuć. Filozoteizm doszukuje się racji rzeczywistych, mimo, że sama katecheza[3] temu przeczy. Np. niektórzy teologowie traktują Jezusa jako Podmiot wiary, a nie jako realną Postać historyczną.  Nawet dogmaty jedynie przybliżają do prawdy (św. Tomasz), gdyż ludzkim językiem trudno wyrazić treść transcendentną.
          Mimo definitywnej niemożności poznania, to wiele informacji przenika do człowieka nawet od samego Boga. Wiemy, że Jezus wiele objawił o Ojcu: Nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, cokolwiek od Ojca usłyszałem, oznajmiłem wam (J 15,15). Św. Paweł z kolei podkreślał: „wiekuista moc” i „bóstwo” są widzialne dla umysłu przez dzieła stworzone (Rz 1,20). Podobnie prorocy wiele mówili o Bogu i Jego wszechmocy (Iz 9,12,27; Iz 24;  Ez 18, 24–32).
          Agnostycyzm wzbudza wątpliwości, ale nie neguje i nie odrzuca. Pozostawia czas na refleksje. To uczciwe postawienie sprawy. Wielu uczonych zaliczyło siebie do agnostyków (bezpieczne stanowisko). Deklarowany ateista zamyka sobie drogę poznawczą i pozbawia się wiedzy.


[1] Twierdził, że proces ewolucji dotyczy również człowieka ("Stanowisko człowieka w przyrodzie")
[2] Nie wiemy i nie będziemy wiedzieli (biolog niemiecki E. Du Bois-Reymond (1818–1896).
[3] Chodzi o to, że katecheza jest bardziej teologiczna niż historiograficzna. Bardziej opiera się na słowach niż faktach.

sobota, 29 grudnia 2012

Aggiornamento


          Aggiornamento to pojęcie wskazujące na potrzebę odnowy w Kościele już dzisiaj (giorno – znaczy dzisiaj). Hasło to wprowadził papież Jan XXIII w liście apostolskim Oecumenicum Concilium z 28 IV 1959 r. na otwarcie I sesji Soboru Watykańskiego II  11.X.1962 r. Jan XXIII widział potrzebę zmienności Kościoła w czasie, dostosowując go do bieżących potrzeb. Jego perspektywa była dalekowzroczna. Wielu przyznawało mu racji. Byli tacy, którzy stali na gruncie niezmienności Kościoła. Owszem wprowadzono wiele zmian w zakresie liturgii, prawa kanonicznego, życia konsekrowanego. Ustanowiono nowe Synody Biskupów, równouprawnienie szkół teologicznych. Ustanowiono Miedzy narodową Komisję Teologiczną.
          Jednak początkowy zachwyt powoli stygnął lub rozwlekał się na długie lata. Kolejni papieże, biskupi celowo wstrzymywali zmiany tłumacząc to nieprzygotowaniem kościołów lokalnych i wiernych do zbyt widocznych zmian. W Polsce np. nie praktykowano początkowo podawania ręki w czasie przekazywania sobie znaku pokoju. Eucharystię pod dwoma postaciami wprowadzono jedynie na specjalnych uroczystościach liturgicznych. Laikat świecki nie rozwijał się tak jak to zaplanowano.  Sprawy doktryny wiary prawie nie drgnęły (poza ustanowieniem kolegialności episkopatu). Hierarchia Kościoła przeoczyła jedną istotną sprawę, że rozwój nauki spowoduje, że powrócą pytania wręcz podstawowe na temat wiary oraz nowe, związane z nowymi możliwościami (in vitro, badania prenatalne, zabezpieczenia ciążowe,..., eutanazja). Kościół pozostając w swej retoryce, uwypuklając głównie grzeszność człowieka oddalał Boga Miłosiernego od wiernych. Potrzeba ciągłego oczyszczania się i pokuty skupiła uwagę na zagadnienie grzechów. Zdania na ten temat coraz bardziej bywały i są podzielone. Aggiornamento miało spowodować wzrost pobożności. Stało się odwrotnie. Dzisiejszy stan Kościoła budzi wielka troskę. Biskupi donoszą do papieża o malejęcej liczbie wiernych. Coś jest na rzeczy. Najwyższy czas na podejmowanie działań przeciwstawnych, chroniący Kościół jako zgromadzenie wiernych. Jerzy Turowicz jest autorem opisu hasła aggiornamento w Encyklopedii Katolickiej tom I. KUL Łublin 1985. Odbieram jego tekst jako pobożne życzenia. Czytając opis, można odnieść wrażenie, że sytuacja jest wspaniała i w pełni pod kontrolą.

piątek, 28 grudnia 2012

Adopcjanizm


          Adopcjanizm to teoria głosząca, że Chrystus istniejący w naturze ludzkiej jest Synem Bożym adoptowanych, czyli przybranym, przeczącym jego zrodzeniu przez Boga Ojca w sposób naturalny. Zwolennicy adopcjanizmu uważają Jezusa za człowieka podobnego do proroków Starego Testamentu, napełnionego Duchem Świętym, albo na wzór grecki apoteozy wywyższonego do wymiaru bóstwa.
         Filozoteizm powołuje się na stwierdzenie, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi, a więc nie było potrzeby adopcji.  Natomiast przyznaje rację, że Jezus został obdarowany szczególnymi łaskami, na które sam się otworzył i przyjął.
          Zwolennikami adopcjanizmu byli ebionici oraz wielu teologów jak Teodot St., Artemon, Paweł z Samosat, Diodor z Tarsu, czy nawet Nestoriusz.   Duns Szkot w XIV w. poszedł tak daleko ze swoimi rozważaniami, że sugerował adopcje Jezusa przez  Ducha Świętego. Twierdził, że można nazywać Jezusa synem Ducha Świętego.
         Adopcjanizm jest zróżnicowany. Niektórzy uważali Jezusa za proroka, inni za ubóstwionego człowieka. Kościół uważa adopcjanizm za herezję, głównie przez sprzeczność z nauczaniem trynitarnym (o Trójcy Świętej).
          Adopcjanizm prowokował do polemik teologicznych dotyczących hipostazy, czyli dwóch natur Jezusa oraz ich wzajemnych relacji. Jezus miał swoją wolną wolę do końca swoich dni.  Za życia poddawał się woli Boga, aby po śmierci złączyć się całkowicie z wolą Ojca. 
          Poglądy zbliżone do adopcjanizmu wyznają Świadkowie Jehowy, którzy uważają Jezusa Chrystusa za Syna Bożego, którego życie Bóg Jehowa przeniósł z nieba do łona Marii i miał przybranego ojca na ziemi – Józefa.

czwartek, 27 grudnia 2012

Odp. na list Pani Magdy


Panie Pawle      
          Zastanawia mnie skąd w Piśmie Świętym znajdują się opisy tego, co Jezus robił bądź mówił, w momencie gdy Ewangelisty, który o tym pisze, nie było w pobliżu? Zaczęłam się nad tym zastanawiać, gdy czytałam fragment o modlitwie w ogrodzie oliwnym, kiedy Jezus oddalił i się od Apostołów, oni zasnęli, jednak w Ewangelii jest opisane, jakimi słowami w tym momencie Jezus się modlił. Skąd taką wiedzę miał autor? Czy to za sprawą Ducha Świętego? Czy możemy interpretować i brać jako wskazówki te fragmenty, które zostały opisane właśnie w ten sposób, gdy autor nie widział wydarzenia? Magda

Sz. P. Madziu
          Wiarę buduje się na podstawie wiedzy. Wiedza źle podana może przynieść skutek odwrotny i pogrzebać wiarę. Tak niestety dziś się dzieje, gdy na światło dzienne wychodzą coraz to inne lub nowe fakty historyczne. Nauka rozwija się w postępie geometrycznym, a więc należy spodziewać się coraz więcej informacji religijnych. Aby nie przeżywać stresów, trzeba wiarę swoją oprzeć na innym mocniejszym fundamencie. Dla mnie tym fundamentem jest logiczne stwierdzenie, że świat jest skutkiem, a więc musi istnieć tego Przyczyna – Stwórca. Reszta jest opisem wiary. Opis jest dodatkiem. Opis zależy od talentów autorów.
          Ostatnie zdanie jest bardzo ważne. Opis zależy od zdolności, umiejętności autorów. Prawdą jest, że byli oni pod natchnieniem, ale natchnienie jest niewłaściwie tłumaczone. Już o tym pisałem i może do tego wrócę. Innym utartym stwierdzeniem jest, że Duch święty czuwa na ludzką egzegezą (interpretacją) Pisma św. Owszem czuwa, ale w inny sposób niż nam się zdaje. Na ten temat też już wielokrotnie pisałem.
          Lepiej będzie jak zaufamy zdrowemu rozsądkowi. Pismo święte Starego Testamentu redagowano ok. 1000 lat. Nowy Testament 40–60 lat. Proszę usiąść i opisać wybrane wydarzenie sprzed 40 lat. Nie ma szans na dokładne odtworzenie zdarzeń i dosłowność wypowiedzi. To co się napisze będzie opisem, a nie dokładną kroniką. Ewangeliści posiłkowali się materiałami pomocniczymi,  np. logiami, tj. spisanymi słowami Jezusa. Każdy ewangelista miał własny plan ewangelii, własną lekcję teologiczną. Pisał do róznych odbiorców. Co innego akcentował. Można śmiało powiedzieć, że Pismo święte jest obrazowaniem spraw Bożych. Obrazy zależą od talentów malarzy.
          Musimy nauczyć się podchodzić do źródeł religijnych spokojnie, bez egzaltacji i ezoteryzmu (doszukiwania się niezwykłości). Lepiej jest poszukiwać religijnych uniesień w samej prawdzie niż za pomocą literackich trików. Proszę maksymalnie odrzucić cuda, cudeńka, bo one zakłócają porządek boski, są jak narkotyki, które mącą w głowach. Szukajcie prawdy rzeczowej i zwykłej.
          Bóg stał się człowiekiem, bo chciał „uciec” od karkołomnych konstrukcji teologicznych.  On chce być przyjmowany zwyczajnie, jak Ojciec. Już sama Trójca Święta jest karkołomną konstrukcją teologiczną zupełnie zbyteczną do wiary w Boga jedynego. Duch Boży ciągnie się od pierwszych wersetów Księgi Rodzaju i tak mąci wiernym w głowach, że dowcipnisie pytają, czy znam tekst rozmowy Ducha Świętego z Jezusem lub z Bogiem. Nie, nie znam.
          Teraz kończę, ale będę powracał do tego tematu.

Pozdrawiam. P.P.

Zasiew filozoteizmu


          Jak wspominałem wielokrotnie nie czuję się do końca odkrywcą nowego spojrzenia na wiarę (wiara rozumna) i rzeczywistość. Robili to już inni i to w odległych wiekach. Miło mi było przeczytać, że Aconcio Giacomo (ur. Ok. 1520–1567), włoski humanista, teolog zalecał tolerancję dla heretyków. Uważał, że konfrontacja poglądów siłą rzeczy musi doprowadzić do zwycięstwa prawdy. Przyjmował hierarchię prawd wiary, dzieląc je na fundamentalne (konieczne do zbawienia)  i drugorzędne. Odrzucał autorytet egzegetów i teologów, kwestionował rozwój dogmatów. Jak głosił: prawda powinna znaleźć potwierdzenie w życiu; istotą etyki chrześcijańskiej jest miłość i przebaczenie. Był zwolennikiem irenizmu[1].  Z pewnością prezentował poglądy, które różnią się od myśli współczesnych, ale faktem jest, że reprezentowane są tutaj jego poglądy jakby wzięte z filozoteizmu.
          Inną ciekawą postacią zasiewu filozoteizmu był Acton Dalberg (1834–1902), angielski historyk i działacz katolicki. Był zwolennikiem katolicyzmu liberalnego; 1864 skrytykował Syllabus[2], a 1869–1870 wystąpił przeciw Soborowi Watykańskiemu I. Uznawał prymat papieża, ale zwalczał dogmat o jego nieomylności. W swoich pracach poruszał drażliwe sprawy Kościoła, nie bał się mówić prawdy. Walczył o udział laikatu w życiu Kościoła.
          Akosmizm to pojęcie negujące istnienie rzeczywistego świata. Jak głosi. Istnieje tylko Bóg, a świat jest tylko złudzeniem poznawczym. Pojęcie to można by zaadaptować do filozoteizmu, gdyby nie dzielące ich różnice. Akosmizm zmierza do pewnej odmiany panteizmu, natomiast filozoteizm uwypukla Boga osobowego. Ponadto świat rzeczywisty istnieje w przestrzeni energetycznej. Owszem, świat jest przeźroczysty, ale nie pusty. Odbiór takiego świata jest pewnym złudzeniem uzależnionym od predyspozycji odbiorców. Spojrzenie immaterialne (brak materii) było już znane w filozofii hinduskiej (księgi Wedy), w buddyzmie i u eleatów w Grecji. W nowożytności głosili go B. Spinoza, G. Berkeley oraz idealiści niemieccy. Tezę immaterializmu głosili ponadto A. Collier (1680–1732), S. Johnson (1696–1772) i Jonathan Edwards (1703–1758). Później nie był już uwzględniany. Szkoda.


[1] Irenizm (gr. eirene, „pokój”) – w teologii chrześcijańskiej kierunek dążący do zniwelowania różnic między chrześcijanami i przywrócenia jedności drogą wzajemnych ustępstw doktrynalnych; także postawa otwartości i życzliwości w rozwiązywaniu spornych zagadnień; przeciwny zacietrzewieniom społecznym i wyznaniowym.
[2] Syllabus Errorum - wykaz wydany przez papieża Piusa IX obejmujący ważniejsze błędne poglądy, które zostały napiętnowane w encyklikach i innych dokumentach papieskich

środa, 26 grudnia 2012

Szczepan pierwszym męczennikiem


          Po śmierci Jezusa liczba uczniów wzrastała. Apostołowie byli zajęci głoszeniem słowa Bożego. Brakowało pomocników do „obsługiwania stołu”.  Postanowiono: «Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości! Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa».  Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce. (Dz  6,3–7).
          Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej [synagogą] Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia] przemawiał. Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: «Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu». W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: «Ten człowiek nie przestaje mówić przeciwko temu świętemu miejscu i przeciwko Prawu. Bo słyszeliśmy, jak mówił, że Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał». A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła (Dz  6,8–15).
       Szczepan wygłosił mowę przed Sanhedrynem przedstawiając rys historyczny od Abrahama do Jezusa. Była to mowa oskarżająca. Został skazany na ukamienowanie. Wtedy wypowiedział słowa: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga (Dz 7,56). Powoływał się jakby na Jezusa, który stojąc przed najwyższą Radą mówił: Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi (Mk 14,62). Pospolite słowo „syn człowieczy” w Nowym Testamencie stało się wyrazem szczególnej godności Jezusa. Szczepan udokumentował i potwierdził słowa Jezusa, który sam siebie nazywał Synem Człowieczym i pokazał Jego Chwałę u Ojca Niebieskiego.
          Św. Szczepan był pierwszym męczennikiem, który umarł jak Chrystus, modlił się za swoich prześladowców: Panie, nie poczytaj im tego grzechu!  (Dz 7,60), mocny miłością pokonał nienawiść. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,44). Św. Szczepan jest wzorem prawdziwego ucznia Jezusa. Godny jest naśladowania.

wtorek, 25 grudnia 2012

Bóg się rodzi


          Bóg się rodzi, moc truchleje (kolęda). Nie potrafię powstrzymać łez radości. Bóg realizuje swój zamysł. Teraz będzie można Go zobaczyć w obrazie Syna  – Jezusa. Teraz będzie można Go rysować, malować i robić posążki. Wiemy już jak On wygląda. Bóg przybrał postać Syna.
          Świadomość Wielkości Jezusa niech sprawi, że cieszmy się dzisiaj Jego narodzeniem. Niejednokrotnie będziemy odczuwać Go wręcz namacalnie. Nie jeden raz złamie prawa Ojca (w sensie praw przyrody) i uczyni wiele znaków i cudów. Pokaże nam sposób osiągania pragnień, jak miłością, modlitwą i dobrymi uczynkami można pokonać niejedną barierę, niejedną ludzką nienawiść i niechęć. Jezus przynosi nam nadzieję, że wszystko jest możliwe, tylko należy zaufać. Teraz i człowiek wie, że jest synem Boga. Wszystko, co czyni Jezus jest dostępne dla człowieka. Trzeba tylko uwierzyć. Króluj na Chryste zawsze i wszędzie.
          Narodzenie Jezusa zwiastuje zmianę, a wraz z nią nadzieję na lepsze jutro. Bóg jest nieprawdopodobnie blisko. Jest przyjazny dla ludzi. Wskazuje, że interesuje się jego losami. Pragnie wesprzeć duchowo każdego, aby człowiek był silniejszy w stawianiu czoła przeciwnościom losu, aby mógł znaleźć swój własny sens życia. Każde, nawet najlichsze życie ma swoją wartość. Moc w słabości się doskonali, a niejedna wina okazuje się błogosławioną. U Boga wszystko jest możliwe. Jeżeli komuś jest dzisiaj źle na świecie niech zaufa Opatrzności Bożej. Bóg ma w zasięgu niezwykłe rozwiązania.


Wszystkim moim czytelnikom życzę nadziei lepszego jutra, poczucia szczęścia i radości. P.P.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wigilia


          Wigilia Bożego Narodzenia od łac. vigilia – czuwanie, straż; vigilare – czuwać jest szczególnym momentem poprzedzającym święto Bożego Narodzenia. Korzenie tego święta sięgają prawdopodobnie obchodów Saturnaliów[1] w starożytnym Rzymie, gdzie rozwijało się chrześcijaństwo. Dzień ten kończy okres adwentu[2], przygotowania do tego radosnego wydarzenia. W Kościele katolickim Wigilia obchodzona jest 24 grudnia. W kościołach wschodnich: greckokatolickim i prawosławnym 6 stycznia (w związku z posługiwaniem się kalendarzem juliańskim), a w Kościele ormiańskim – 5 stycznia.
          Warto zastanowić się przez chwilę, co to jest za dzień i jakie poprzedza święto. Wigilia powinna być przede wszystkim domową liturgią, a następnie uroczystością rodzinną. Chodzi tu o to, aby do Wigilii wprowadzić choćby maleńki element liturgiczny, który jest oznaką wiary. Np. czytanie perykopy biblijnej o narodzeniu Pana, dwa trzy zdania na temat Jezusa i Jego roli. Warto powiedzieć o nadziei, jaką ma się w sercu. Modlitwa Ojcze Nasz  lub inna byłaby szczytem pobożności. Tak niewiele, a podnosi rangę święta. Nie pozwólmy uczynić tego dnia tylko radością Mikołajowych podarunków, czy świątecznych zakupów. Pamiętajmy, że kto śpiewa pieśni (kolędy) religijne modli się podwójnie.

Jezus w Betlejem nam narodzony
Za swoją dobroć będzie sądzony.
On nam pokaże drogi zbawienia
Miłość Bożego nas uwielbienia.

          Dla świąt tyle poświęca się czasu i środków finansowych. Warto zostawić ślad naszej miłości do Nowonarodzonego. Jeżeli dla niektórych jest On  tylko symbolem, to zapewne jest dobrym symbolem. Niech On króluje w tym dniu.
          Jeżeli są wokół nas dzieci pozwólmy im zbliżyć się Jezusa, do szopki, do choinki. Niech cieszą się zapachem drzewka i widokiem stajenki. Taka okazja będzie dopiero za rok.


[1] Saturnaliadoroczne święto ku czci boga rolnictwa Saturna obchodzone w starożytnym Rzymie od 17 do 23 grudnia. Święto pojednania i równości. Zawieszano wówczas prowadzenie wszelkiej działalności gospodarczej, niewolnicy świętowali na równi z wolnymi.

[2] Adwent (łac. adventus – przyjście) – w Kościołach chrześcijańskich okres trwający od I nieszporów czwartej z kolei poprzedzającej Święto Bożego Narodzenia niedzieli do 24 grudnia.

niedziela, 23 grudnia 2012

Najkrótsze Credo

          To co mnie bardzo razi, to nieumiejętność dyskusji na temat wiary. W tekstach ateistycznych króluje sarkazm (np. redakcja@racjonalista.pl). Wierzący, z kolei, wznoszą oczy ku górze i manifestują swoje zgorszenie (np. katolickinet@googlegroups.com).
          Papier przyjmie wszystko. Można pisać bardzo sugestywne teksty. Wiele zależy od talentów pisarskich i siły przekonywania autorów. W sumie chodzi o Prawdę.
          Ciekawe jest, że Stwórca zajmuje stanowisko bierne. Już o tym pisałem. Jak się wydaje, w Jego zamyśle jest pozostawienie człowieka w pewnym niepokoju poznawczym. Dlaczego?
          Odpowiedź nie jest łatwa. Trzeba dotrzeć do tajemnic Stwórcy i odczytać Jego zamysły i wolę. Treści odczytane i przekazane pozostają jednak w sferze domysłów i spekulacji. Depozytariusze wiary mają problem w  byciu wiarygodnymi. Z tych też powodów sięgnąłem po inne sfery poznawcze. O dziwo, najwięcej pomogła mi w tym nauka, logika i zdroworozsądkowa analiza stanu rzeczy.
          Świat, nawet gdy jawi się każdemu inaczej jest faktem niezaprzeczalnym. Zmysły mogą nas mylić, ale nie rozum. Świat jest skutkiem. Podobnie słowa Kartezjusza (1596–1650):  Myślę, więc jestem (łac. cogito ergo sum) świadczą o świadomości istnienia. Architektura, złożoność i piękno świata przemawiają o Przyczynie mądrej i zdolnej do działań stwórczych. Mądrość świadczy o osobie, a więc Przyczyna jest Osobą. To, że inaczej „wygląda”, czy inaczej daje o sobie znać jest innym zagadnieniem. Ważne jest, że Jest. Przyczyna musi istnieć na zewnątrz świata stworzonego. Jest więc transcendentna.

Świat jest skutkiem niezwykłej Przyczyny.
Logicznie spięty, spójny i piękny.
Wskazuje mądrość Boskiej machiny.
Bóg osobowy i transcendentny.

          Powyższe, to najkrótsze Credo w istnienie Przyczyny zwanej Bogiem. Ponieważ wywodzi się z oglądu rozumowego nabiera charakteru racjonalnego. Dla mnie jest to niepodważalne. To co jest w rozumie przyjęte, zaakceptowane, siłą rzeczy, jest wiarą. Wszystko, co następuje dalej jest odczytaniem zamysłów Boga, którego przyjęło się za Prawdę. Może popełniamy błędy, może jest trochę inaczej. Nie jest to najważniejsze. Każdy inaczej obrazuje sobie Boga.
          Wszystkie inne wywody są zaproszeniem do przeżywania Stwórcy i Jego tajemnic. Nikt nie jest w stanie odebrać mi mojej wiary, chyba że, pozbawię się rozumu lub zostanę jego pozbawiony.

sobota, 22 grudnia 2012

Eksperyment Boga


          Bóg przyglądał się rozwojowi człowieka. Nie wszystko szło gładko. Ofiarowana wolność wyboru, ambicja powodowała, że człowiek pragnął sięgnąć nieba. Zbudował nawet, w tym celu, wysoką wieżę w Babilonii. Bóg zapewne był „rozbawiony” naiwnością ludzką. To co dotyczy materii ducha jest niezniszczalne. Wieża zaś była nieudaną próbą wkroczenia w przestrzeń zarezerwowaną przez Stwórcę.
          Człowiek pozbawiony bezpośredniego nadzoru i duchowego przewodnictwa kierował swój rozwój w stronę bałwochwalstwa. Chętnie sam zajmował pozycję Boga. Kultura grecka pełna była bogów, półbogów i bogów samozwańczych. Np. Antioch III Wielki (223–187) zaprowadził w całym państwie kult swojej osoby. Powstał cały panteon, na którym czele powołali Zeusa. Każdy z bogów opiekował się innym aspektem życia. Kultura rzymska w okresie królewskim (VI przed Chr.) i republiki (V–I przed Chr.) chętnie przejęła trendy i wzorce kultur rozmaitych podbitych ludów. Miejsce Boga zajmowali śmiertelnicy (boski Cezar).
          Bóg widząc zagubienie ludzi zapragnął nawiązać z nimi kontakt bliższy, osobowy. Kontakt duchowy niejednokrotnie stawał się trudny dla człowieka.
          Natura Boga nie pozwalała na przebieranie się w postać ludzką. Bóg nie może łamać reguł, które sam ustanowił. Wykorzystał do tego wspólną autostradę duchową jaką wytyczył w kierunku człowieka i postanowił dokonać niezwykłego eksperymentu. W ludzkiej postaci, nienaruszając jej wolności, objawić własną Istotę. Aby to dokonać, musiał czekać, aż pojawi się na ziemi człowiek według reguł  dawno ustalonych, który dźwignie ciężar tego niezwykłego eksperymentu. Tylko jeden, Syn Człowieczy – Jezus zdał egzamin. Więcej, ofiarował siebie dla zbawienia innych. Zaprawdę Ten jest Wielki na miarę Ojca.
          Jezus musiał odczytać i zrozumieć zamiary Boga. Aby tego dokonać musiał się w pełni na Niego otworzyć. I tak się stało. Wszyscy do tej pory kandydaci (prorocy, nazirejczycy) rodzili się jako słudzy Boga. Ten urodził się jako Syn i Dziedzic Ojca. Dość szybko rozeznał zamiar Ojca. Bóg udzielił Mu szczególnych plenipotencji. Jezus ofiarował więcej niż pragnął Ojciec. On udzielił Chwały Synowi z chwilą Jego śmierci.

piątek, 21 grudnia 2012

Plenipotencje człowieka


          Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem. Następnie Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod  pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre[1].
          Do tej pory Bóg miał pełną kontrolę na stworzeniami. Wszystko było zdeterminowane. Bezbłędnie działały określone procedury.
          Bóg jednak zapragnął „eksperymentu”. Rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».
          Wszystko jasne. Bóg stwarzając istotę rozumną i obdarzając ją wolnością podzielił się władzą. I rzekł Bóg: Ja będę panował nad stanem i materią ducha, a człowiekowi oddaję we władanie resztę. «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak.
          I cóż się dziwić, że Bóg niechętnie ingeruje w materię i rzeczy stworzone. To jest działka człowieka. Patrząc na świat, faktycznie człowiek wziął się czynnie do pracy i tak powstał świat współczesny, nowoczesny, pełen robotów i komputerów. Zamysł Boga jest realizowany. Człowiek przeobraża świat.
          Wobec zaprojektowanej harmonii, nie należy kierować do Boga żale, że nie spełnia naszych życzeń. Takiej umowy nie było. To co już Bóg czyni dla dobra człowieka jest nadzwyczajnym darem i łaską. Za wszystko, co jest nam dane należy Bogu dziękować.
          Z drugiej strony należy mieć świadomość jak Bóg umiłował człowieka, że obdarował go takimi  plenipotencjami (uprawnieniami). Nie wiem jak moi czytelnicy, ale ja czuję się w pełni usatysfakcjonowany i wiem za co Mu mogę dziękować. Bóg mógł zatrzymać ewolucję na etapie zwierząt ciesząc się ich posłuszeństwem. Świat również byłby piękny, tylko oprócz Boga nikt by tego nie dostrzegł.


[1] Na podstawie Pisma świętego, Księgi Rodzaju  1-30.

czwartek, 20 grudnia 2012

Ciemna energia, ciemna materia


          Od pewnego czasu pojawiają się informacje o nowych fenomenach wszechświata. Mowa jest o ciemnej energii i ciemnej materii. Ich pochodzenie jest nadal hipotetyczne. Badania nad nimi opierają się na spekulatywnych[1] (domyślnych) metodach badawczych.

Ciemna energia dlatego nazywa się ciemną, bo niewiele o niej wiadomo. Odkryto jednak, że jest odpowiedzialna za ekspansję wszechświata. Wypełnia całą przestrzeń i wywiera ujemne ciśnienie powodując rozszerzanie się wszechświata. Ciemna energia nie została odkryta laboratoryjnie a spekulatywnie do wyjaśnienia innego zjawiska, a mianowicie do coraz większego przyspieszania ekspansji kosmosu oraz do problemu brakującej masy we wszechświecie. Wielu badaczy kwestionuje istnieje tej energii..

Ciemna materia słabo oddziaływuje z materią zwykłą. Nie emituje światła, ani nie odbija. Uważa się ją za zimną. Odkrywana jest przez słabe efekty grawitacyjne. Ślady ciemnej materii wykryto głęboko pod ziemią w zbudowanym tam laboratorium. Schłodzone kryształy germanu podlegają przez lata obserwacji. Ich pobudzenie, drgania mogą świadczyć, że nastąpiło zderzenie z ciemną materią. Rezultaty badań są bardzo skromne. Aby opisać ciemną materię, trzeba więcej materiału badawczego. Naukowcy twierdzą, że ciemna materia jest dominująca we wszechświecie. Natura jej jest jednak nieznana. Grawitacja ciemnej materii powinna mieć działania odpychające. Gdyby to byłoby prawdą, to uczeni otrzymaliby odpowiedź dlaczego galaktyki uciekają. Fizycy wierzą, że ciemna materia jest spoiwem kosmosu. Dokładniejszych danych ma dostarczyć budowana w Afryce i Australii sieć radioteleskopów Square Kilometre Array (SKA).
          Być może ciemna energia ma coś wspólnego z ciemną materią. Nauka zmierza do uznania dwóch nowych fenomenów. Spekulacje pozwoliły określić ich procentowy udział we wszechświecie:
72,6% (± 1,5%) to ciemna energia,
22,8% (± 1,3%) to ciemna materia,
4,56% (± 0,15%) to międzygalaktyczny gaz oraz gwiazdy.
          Ciekawe, że to co jest zmysłowo dostrzegalne we świecie jest małym procentem innych jej składników. Być może racja jest po stronie filozoteizmu, że nie ma w świecie substytutu materii (zwykłej czy ciemnej), a jedynie różna forma strukturalna energii jako takiej.
          Dla wierzących ważne jest, że nowe fenomeny nie zaburzają obrazu stwórczego Boga. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii, pewnego potencjału działania. Jak pokazuje życie, odmian postaci energii jest wiele. Tym samym można podziwiać Stwórcę za Jego pomysłowość, inteligencję, zmysł inżynierski.


[1] Łatwiej jest coś dopasować do teorii niż laboratoryjnie zbadać. Do czasu udokumentowanego wykrycia fenomenu należy zachować naukową powściągliwość.

środa, 19 grudnia 2012

Personalizm

           Filozoteizm mocno wskazuje na osobowość (persona) Boga jak i człowieka. Na tej wspólnej płaszczyźnie dokonuje się porozumienie interpersonalne i zawiązuje się szczególna więź między człowiekiem a Bogiem. Filozoteistyczny sposób patrzenia na świat (wiara rozumna) bardzo zbliżył się do idei personalizmu[1], który rodził się od dawna.
           Za początki personalizmu można uznać poglądy Arystotelesa, sofistów, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, w których za podstawę rzeczywistości uznawano osobę ludzką. Personalizm chrześcijański podkreśla człowieka jako osobę i podporządkowuje ją dobru życia społecznego.
           Personalizm Fichtego polega na tym, że za twórczy początek bytu uznaje jaźń. Jaźń bowiem nie tylko poznaje coś, co i tak bez niej istnieje, lecz tworzy, ustanawia rzeczywistość. Przedmiot wywodzi się z jaźni tak samo, jak podmiot. Nosicielem jaźni jest dla Fichtego także człowiek.
           Rozkwit ruchu nowożytnego personalizmu zaznaczył się w latach trzydziestych XX wieku, gdy zrodziło się wiele kryzysów. Dla marksistów był to kryzys ekonomiczny, a dla moralistów kryzys człowieka. Trzeba przypomnieć, że był to okres powstawania systemów totalitarnych, związków nacjonalistycznych[2], ruchów społecznych i innych. Miały one też znaczny wpływ na człowieka. Powodował jego zagubienie i alienację wobec toczących się wydarzeń. Postęp cywilizacyjny zupełnie nie przekładał się na umiejętne podporządkowanie sobie świata przez człowieka.
         Twórcą nowożytnego personalizmu był Emmanuel Mounier (1905–1950)[3]. Personalizm wskazuje, że dotychczasowa norma pokonania egoizmu człowieka przez miłość jest niewystarczająca. Wskazuje natomiast na naturalne uwarunkowania życia społecznego, nie tylko przez miłość, ale wzajemne zależności. Człowiek nie żyje sam na świecie lecz we wspólnocie.  Rozwój osoby może następować jedynie na drodze interakcji z innymi jednostkami.
         Personalizm staje w obronie godności ludzkiej, indywidualności, niepowtarzalności i niezależności każdego człowieka.                
            Ponieważ personalizm nie ma jednego nurtu, ale składa się z wielu odrębnych koncepcji, nie został włączony do filozoteizmu, choć jest z nim w wielu miejscach zbieżny. Filozoteizm dostrzega w osobie człowieka dziedzica przyszłego Boga. Podobnie Bóg zniżył się do poziomu człowieka, stał się Osobą w rozumieniu ludzkim, aby mógł nawiązać z człowiekiem kontakt. Tak więc filozoteizm jest bardzie radykalny w swoich poglądach, niż personalizm.




[1] Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi.
[2] Np. Action Francaise – skrajnie nacjonalistyczna organizacja polityczna we Francji, zał. w 1898 r.
[3] Polskim personalistą jest ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik.

wtorek, 18 grudnia 2012

Absolut


        Absolut (łac. absolustus – bezwarunkowy, niezwiązany) jest pojęciem filozoficznym. Określa pierwotny byt doskonały, niezależny, bezwzględny, nieuwarunkowany, niczym nieograniczony, posiadający rację swego istnienia w sobie .
          Pojęcia filozoficzne bardzo często są podłożem i bazą rozważań religijnych. Na przykład religia chrześcijańska ma oparcie na filozofii św. Tomasza z Akwinu[1]. Jednocześnie tomizm częściowo bazuje na filozofii Arystotelesa, choć w znacznym stopniu jest systemem nowatorskim.
          Każda religia wspiera się na systemach filozoficznych. Zapewnia to pewne rozumowe podejście do zjawisk i pojęć transcendentalnych. W żadnej religii nie można odsunąć się od rozumowego oglądu wiary. Filozofia próbuje tłumaczyć zjawiska i pojęcia religijne. Wspiera wiarę i pozwala ją rozumieć.          Stwórca uzdolnił człowieka do poszukiwań Jego samego. Wprowadził w serce człowieka pewien niepokój poznawczy. Owocem tego były poglądy wyrażające, że musi być jakaś przyczyna (arche) prarzeczy. Człowiek rozumem dochodził do wniosku, że musi istnieć przyczyna świata. Nie sposób godzić się z poglądami, że wszystko istniało od zawsze.
          Pojęcie absolutu jest wynikiem już innych prastarych poglądów starożytnych. W końcu pojęcie absolutu zbliżyło się do pojęcia religijnego – Boga.
          W filozofii starożytnej arche (zasada wszechrzeczy) kojarzono:
Tales z wodą.
Anaksymander z apeironem (nieokreśloność).
Anaksymenes z powietrzem, życiem.
Anaksagoras z nous, duchem.
Heraklit  z logosem, myślą, bytem stanowiącym o sobie.
Ksenofanes z sfajrosem, ziemią, kulą kosmiczną.
Parmenides z bytem.
Platon z ideą Dobra.
          Każdy z powyższych filozofów dostrzegał jakąś cząstkę Stwórcy.          Łącząc powyższe idee można powiedzieć, że absolut to byt (Parmenidesa), nieokreśloność (Anaksymandera), istota duchowa (Anaksagorasa), logosem, a więc Myśl (Heraklita), Dobro (Platona). Kompilacja ta ukazuje drogę ludzkich poszukiwań. Od samego początku starano się ująć Stwórcę w ramy rozsądnych pojęć. Porządkowano i definiowano pojęcia. Tworzono bazę pojęciową, która pozwoliła na rozmowy i dyskusje.
          Myśl Średniowiecza spowodowała dalszy rozwój starożytnego dorobku filozoficznego. Wprowadzono pojęcia bytów złożonych. Zastanawiano się nad istotą bytów i istnieniem. Wprowadzono pojęcia możności i Aktu (św. Tomasz).
Pojęcie absolutu zmierzało do pojęcia Boga – Stwórcy. Pojęcie filozoficzne absolutu nabrało znaczenia religijnego. Absolut stał się podmiotem wiary. Trzeba zaznaczyć jednak, że przyjęcie absolutu za Boga nie było takie łatwe, ani proste. Do dnia dzisiejszego istnieje wiele różnych koncepcji. Przede wszystkim niektórzy chcą pozbawić Boga osobowości. Zatrzymują Boga na poziomie pojęć nieokreślonych idei jak: niezmienny, nieskończony, nieograniczony, najdoskonalszy,.. (idealiści XIX w.. Fichte, Scheling, Hegel). To niebezpieczny trend. Bez Boga osobowego (panteizm) świat wydaje się obcy, nieprzyjemny, zimny, bez emocji.
          Religia chrześcijańska w pewnym stopniu wprowadziła zamieszanie i naruszyła równowagę religijną świata. Bez Objawienia osobowego świat poznawał Stwórcę z przeżyć własnych, intuicji. W religii chrześcijańskiej Bóg Objawił się zmysłowo przez Jezusa. Czy religia chrześcijańska ma więc jakieś przywileje wobec innych religii. Wydaje się, że jest wyróżniona przez Boga. To wyróżnienie nie usprawiedliwia jednak chrześcijaństwa do siłowej ewangelizacji. Świadoma wyróżnienia powinna przyjąć postawę sługi oraz nauczyciela o najwyższych normach etycznych. Misja Kościoła powinna uświadamiać i zachęcać. W żadnym przypadku przymuszać.
          No cóż. Może trzeba jeszcze wiele lat, aby się spełniły słowa Ewangelii, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli (1 Kor 1,10).


[1] Obecnie bazuje na neotomizmie.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozmawiam z Tobą jak syn z Ojcem

           Im więcej poznaję dzieł, których autorem jest człowiek, tym odczuwam nie pychę, a pokorę wobec Stwórcy. Wiem, że sam człowiek nie mógłby tego uczynić, gdyby Bóg nie wyposażył go w rozum, inteligencję. Boże, dzięki Ci za Twoje dary, za koncepcję istnień ludzkich, którym obdarowałeś własny przymiot – świadomość. Dziwię się tym, którzy nie wiedzą, za co Cię miłować.
          Bóg upokorzył się sam przed sobą stwarzając świat niedoskonały, aby dać człowiekowi szansę wykazania się. Wierzę, że Bóg mógł stworzyć świat w pełni wyposażony, ale rola człowieka zmalałaby do roli istot zwierzęcych. Zwierzęta mają wszystko, co im potrzeba do egzystencji. Człowiekowi świat przyrody i stan obecny nie wystarcza. Spragniony jest tworzenia czegoś nowego. Człowiek naprawdę jest stworzony na podobieństwo Stwórcy. Posiada pragnienia. Jeżeli człowiek pragnie, to znaczy, że i Stwórca pragnie. Jego pragnienia są częściowo ukryte, ale człowiek inteligentny potrafi wiele wydrzeć Panu Bogu. Bóg pragnie doskonałości, jako, że Sam jest doskonały.  Doskonałość idzie w parze z pięknem. Piękno dostrzega się na każdym kroku, w każdej najmniejszej rzeczy stworzonej. To wszystko jest w palecie pięknych barw. Do tego możliwość użycia dźwięków. Tu Bóg pozostawił nam pełne pole do popisu. Co prawda harmonia świata jest mistyczna, niezwykła i piękna, ale dopiero przez człowieka Bóg pokazał możliwości muzyki. Dzieła muzyczne wielu twórców mają zasięg nieskończony. To czego nie uczynił Stwórca, uczynił człowiek. Bóg umieścił jego dzieła w światowym archiwum.
          Malarstwo nie tylko jest kopią rzeczywistości, ale obrazowaniem stanu ludzkiej psychiki. Niektóre obrazy, nawet o prostej kresce, urzekają, przyciągają, fascynują. Kreska kresce nierówna. Znawcy to wiedzą.
          Bóg tak umiłował człowieka, że podzielił się z nim procesem doskonalenia świata. Ujął ze swojego i dał człowiekowi.
          Pochylam głowę przed Tobą. Nie na kolanach, bo wiem, że tego nie wymagasz, ale w postawie stojącej. Rozmawiam z Tobą jak syn z Ojcem.

niedziela, 16 grudnia 2012

Obrazoburstwo

          Ci którzy ostatnio użyli sformułowania, że obraz Matki Boskiej Częstochowskiej jest bohomazem obrazoburczym zasługują na współczucie. Nie rozumieją pojęcia  „obrazoburstwo”. Ono to dotyczyło jedynie Boga samego, którego, obraz zawsze byłby karykaturą. Zawsze byłby niedoskonały i nieprawdziwy. Pojęcie to znika w przypadku obrazowania Jezusa, czy Matki Bożej. Oni mieli konkretny wygląd. Używając tak brzydkiego określenia na przedmiot kultu chcieli zranić wierzących. Działali w złej intencji. Niech ich brak kultury, brak szacunku i głupota przełoży się na ilość mandatów w sejmie.

Pozdrawiam Paweł Porębski       
  

Niezgłębiona energia

          W podręczniku fizyki do gimnazjum czytamy: I choć energii nie możemy dotknąć ani zobaczyć, to możemy wskazać efekty jej wykorzystania[1]. W podręczniku do katechezy można przeczytać: I choć Boga nie możemy dotknąć ani zobaczyć, to możemy wskazać efekty Jego działania.
          Pierwsza definicja trudna jest do podważenia, choć sama w sobie jest niezwykła i trudna do wyobrażenia. Pojęcie energii (energeia gr. – działania, aktywność) pierwszy raz wprowadził do obiegu w latach czterdziestych XIX w. William Thomson, baron Kelvin (1824–1907, brytyjski fizyk pochodzenia irlandzkiego). Skoro istnieje energia, to jaka ona jest? Szkoda, że nie można jej jakoś zabarwić, aby ukazała się jak czapka niewidka. Nic z tego. Rozum ludzki nie potrafi dostrzec prawdziwej natury energii. Wszystkie ludzkie wyobrażenia o niej są jej karykaturą (modelem konceptualnym). Człowiek jest bezradny w tak prostym, zdawało by się temacie.
          Każdy, po zastanowieniu się, godzi się z faktem, że choć energii nie widać to   faktycznie istnieje. Człowiek w jakiś sposób uruchamia przestrzeń wiary – zaprawdę energia istnieje.
          Definicja o Bogu jest prawie identyczna, a jednak jej akceptacja natrafia  na trudności. Dlaczego? Tak jak energia czyni skutki, tak samo widzialny świat jest skutkiem jakieś przyczyny. Przyjęcie za przyczynę Boga porządkuje myśli. Podobnie trzeba uruchomić przestrzeń wiary, aby rzec: zaprawdę Bóg istnieje.
          Z dwóch podobnych definicji nie można wyciągać wniosku, że Bóg jest tożsame z energią. Energia jest sama w sobie bezduszna. Bóg jest Osobą.
          Ponieważ energia sama jest skutkiem, jej przyczyną jest Stwórca. Energia jest tchnieniem mocy Boga. To zdolność do działania[2]. Gdyby opuścić słowo energia, to wszelkie działanie można nazwać ingerencją mocy Boga. Tym samym Bóg uczestniczy w każdym najmniejszym procesie jaki się odbywa we wszechświecie. Moc Boga jest własnością świata nadprzyrodzonego. Tym samym człowiek nie potrafi jej zgłębić rozumem.
          Energia, czyli moc Boża jest niezwykła. Przede wszystkim nikt z ludzi nie może jej unicestwić, a jedynie przekształcić w inną postać.  W fizyce występuje prawo zachowania energii: w układzie izolowanym suma energii jest stała. W tym układzie izolowanym mogą się dziać różne rzeczy. Mogą powstawać nowe obiekty, a i tak suma energii pozostanie stałą. To niezwykłe, wręcz bajkowe. To przekracza ludzki umysł. To co od Boga pochodzi jest niezniszczalne.
          Czarne dziury to ogromne skupisko energii, które wcześniej realizowało się jako materia. Czarne dziury mogą zajmować nieprawdopodobnie małe przestrzenie (objętości). To jest jeszcze jeden dowód na to, że nie ma czegoś takiego jak substrat materii.  Jej elementarna objętość musiałaby być skończona. Energię można skupić do punktu przestrzeni. Od osobliwego punktu przestrzeni powstał też świat.


[1] Podręcznik fizyki, Gimnazjum 1-3. Wyd. Mac Kielce 2009. s.111.
[2] Najprostsza definicja energii: energia jest to zdolność do wykonania pracy.

sobota, 15 grudnia 2012

Izrael

          Po II wojnie światowej w 1947 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych zgodziła się na podział Palestyny na dwa państwa: Żydowskie i arabskie. Zapewne w grę wchodziły wielkie interesy wielkich tego Świata[1]. Oczekiwany mesjasz izraelski jeszcze nie zstąpił z nieba i nie przywrócił ziem Izraelitom. Trzeba było zastąpić go działaniami, nie do końca, etycznymi.
          14 maja 1948 r. państwo Izrael proklamowało niepodległość. Stolicą państwa została Jerozolima (proklamowana w 1950 r.). Okoliczne państwa arabskie odmówiły zaakceptowania planu i rozpoczęła się wojna izraelsko-arabska. Do dnia dzisiejszego status Jerozolimy jest niewyjaśniony i z tego powodu wiele państw (w tym także i Polska) nie uznaje jej za stolicę Izraela.
          Czy ONZ miała prawo do podziału Palestyny. Ostateczną odpowiedź zostawiam historykom i prawnikom. Na zdrowy rozum nie bardzo można zgodzić się, aby organizacja, nawet międzynarodowa, miała takie uprawnienia.
          Naród żydowski stracił ostatecznie swój kraj w I wieku naszej ery. Czy Żyd żyjący prawie 2000 lat później w innym kraju, z innym obywatelstwem może rościć sobie pretensje do ziem dawno utraconych? Czy Polak urodzony we Lwowie może żądać podziału Ukrainy na państwo Polskie i Ukraińskie. Nie, bo tak potoczyły się losy świata. Wojny terytorialne w zasadzie zakończyły się. Świat musi zagospodarować pokojowo to, co jest stanem na dany dzień, chyba, że powróci się do wojen zaborczych.
          Trzeba jasno zaznaczyć. ONZ wyrządziło wielką krzywdę Palestynie. Minęło już ponad 60 lat od tego procederu. Stało się. Czasy się zmieniły. Świat chce żyć pokojowo. Trudno sobie wyobrazić, że trzy pokolenia nowych Żydów zostanie deportowanych (nie bardzo wiadomo gdzie) z ziemi, w której się urodzili. Czas doprowadzić do porozumienia między stronami na sposób demokratyczny. Organizacje międzynarodowe, politycy dobrej woli, autorytety nauki, duchowni powinni pomóc w rozwiązaniu konfliktu arabsko-izraelskiego. Winni byli dziadkowie. Powoli wymiera to pokolenie. Nowe pokolenia powinny podejść do problemu na sposób pokojowy. Działania wojenne nigdy nie rozwiążą problemu. Poleje się tylko niewinna krew.


[1] Zapotrzebowanie na ropę i inne bogactwa Bliskiego Wschodu.

piątek, 14 grudnia 2012

On jest w nas

          Kiedy czytamy: On jest w nas nie przechodźmy zbyt szybko do następnych wersetów. Proszę się zatrzymać. To stwierdzenie niesie w sobie bardzo ważną informację. Przede wszystkim immanentność (w wewnątrz bytu) Boga uświęca człowieka do godności Jego syna. Choć nie jest widzialny zmysłowo, jest bardzo blisko. Jest w nas. Trzeba tylko Go odnaleźć w sobie. Jego z kolei transcendencja polega na tym, że jest ponad światem, bo świat został przez Niego stworzony. Bóg jest jednocześnie transcendentny i immanentny. To niezwykłe. Patrzy na nas z perspektywy zewnętrznej, a zarazem złączony jest naturą z każdym człowiekiem. On oświeca nasze dusze. Dopuszcza do swoich tajemnic (stan Dobra najwyższego, stan Prawdy). Pozwala się poznawać. Daje poczucie bezpieczeństwa. Gdy wszystko zawodzi, On nas nie opuszcza. Uczestniczy w naszych cierpieniach. To największy Przyjaciel.
          Bóg nie jest Usługodawcą. Nie jest stosowne proszenie Go o duperele. To uwłaczające. Mimo to, Stwórca „kombinuje”, jak spełniać nasze życzenia. proszę pamiętać, że Bóg nie może człowieka determinować, ani narzucać swojej woli. Życie to ogromne szachy. Żeby spełnić czyjeś życzenie trzeba wybrać właściwy ruch. Tylko Bóg to potrafi. Uzależniony jest jednak od miejsca figur. Nie należy sprawiać Bogu trosk. On może natomiast wyprowadzać nas na właściwa drogę. Jego należy słuchać. On stale podpowiada w naszym sumieniu. Trzeba tylko na Niego się otworzyć.
          Nie jestem mistykiem, lecz zwyczajnym człowiekiem. Serce porywa mnie do Niego niemal do zmysłowego dotyku. Oczami duszy Go widzę. Sercem tulę się do Niego.
          Boli mnie jak Boga traktuje się jak cesarza, czy potwora karzącego. Jak obwinia się Go za losy ludzkie, jak oskarża za holokaust, wojny i wszelkie zło, które jest ludzkim produktem. Mówienie, że szatan jest przeciwnikiem Boga jest już upokarzające. Jakim przeciwnikiem! Czy karykatura zła może być jakimkolwiek przeciwnikiem. Boże, kiedy ludzkość będzie traktowała Cię poważnie i z należytym szacunkiem!?
          Religia nie może być magią. Cukierkowość wiary mnie mdli. Ezoteryczność jest wypaczeniem wiary. Dewotyzm jest gorszy od ateizmu. Infantylność wiary niegodna jest naszych czasów. Wszystkim, którzy na ludzkiej ułomności zbijają swoje partykularne interesy trzeba powiedzieć stanowczo – nie.  Wszystkim, którzy wykorzystują imię Boga do swoich politycznych celów trzeba powiedzieć stanowczo – nie.