Powiem wprost. Nie jestem zwolennikiem wiary magicznej, ozdobionej zbytnio symbolami, czy czynnościami sakralnymi różnego pochodzenia, jak np. ablucje rytualne, obrzezanie i inne. Podobnie nie bardzo podobają mi się ofiary pieniężne (zwłaszcza, „co łaska”) za udzielanie sakramentów (chrzest, małżeństwo), odpuszczanie grzechów, msze przebłagalne. Również obcy jest mi ascetyzm, choć rozumiem takie potrzeby.
Z kolei lubię uczestniczyć w mszach okolicznych, adoracjach, drogach krzyżowych, wspólnych modlitwach (w tym różańcowych) i chórach. Uwielbiam spotkania, polemiki teologiczne, pod warunkiem, że są prowadzone w atmosferze tolerancji i wzajemnego szacunku.
Kiedy modlę się do Jezusa Chrystusa pragnę rozmawiać z Jezusem rzeczywistym. On jest w moim sercu bardzo wyrazisty i realny. Mogę dotykać Go swoim sercem i duszą. Mimo, że Bóg jest niewidzialny, to czuję Jego realną przenikalność przez moje ciało. Ja czuję, a przez to wiem, że Jest.
Wiele osób traktuje wiarę jako coś samo w sobie nadprzyrodzone, coś co musi być okryte tajemniczością, czy niezwykłością. Owszem, podmiotem wiary jest nadprzyrodzony Bóg, ale sama wiara (jako działanie, kult, postawa) jest czysto ludzka. Piotr Abélard (1079–1142) mawiał, że rozumowe uzasadnienia nie posiadają wartości nadprzyrodzonych. Obawiał się, że nauka nie sprosta zagadnieniu wiary i nie odda właściwie odczuć, czy przeżyć. Co do odczuć i przeżyć, to zgoda.
Wiara magiczna jest na tej samej linii przeżyć co ezoteryzm, okultyzm i magia. Póki co, istotnie miejsce zajmuje w niej szatan. Biała magia z kolei opiera się na energii. Bóg jest jakby zawieszony. Jej przesłaniem jest nie czynić zła (podejście humanistyczne). Nie jest dobrze, gdy energię personifikuje się: Bóg jest dobrą energią. Energia to narzędzie Boga, ale i człowieka. Sama energia jest bezduszna. Żywioły nie mają nic z ducha. Inkarnacja to nieporozumienie. Wielkość i moc umysłu człowieka, bez wiary w Boga, nie sposób wytłumaczyć.
Charakterystycznym obrzędem sakralnym, pełnej symboliki, oprawy scenicznej są święcenia prawie wszystkiego: wody, samochodów, budynków, przyborów szkolnych. Wierzący są ufni i wierzą w realną skuteczność tych działań. Mocno są przywiązani do magicznych obrzędów, symboli, kultu. Trudno jest z nimi dyskutować. Słowa odmienne odbierają jako próbę odebrania im tego, co jest im bliskie. Nie chcę zniechęcać nikogo do tego rodzaju praktyk, ale zachęcam do umiaru. Skuteczniejsza wydaje się własna modlitwa i prywatna rozmowa z Bogiem. Kiedyś nagminnie handlowano odpustami. Skończyło się podziałem Kościoła.
Szatan jest dla mnie postacią konceptualną, ontologicznie nieistniejącą. To tylko symbol zła. Obecnie ilość egzorcystów oficjalnie działających znacznie się zwiększyła. Znaczy, że jest takie zapotrzebowanie społeczne. Kościół daje się wciągać w te zasadzki. Egzorcyści czynią usługi magiczne. Boże, dokąd zmierzamy!
Jestem przekonany, że dzisiejsza religijność, kult, po części, rani Jezusa Chrystusa. On sam został umiejscowiony w symbolach i w znakach. Narzucono mu walkę z szatanem. Walkę cały czas przegraną. Dziw bierze, że jeszcze go nie pokonał[1]. Nie jest prawdą, że jedną z przyczyn wiary magicznej jest postęp w nauce (Max Weber). Uczciwa nauka powinna zmierzać konsekwentnie do umocnienia wiary w istnienie Boga. Nauka nigdy nie była rywalką religii! Jeżeli jest Bóg, to znaczy, że realnie istnieje. Jeżeli istnieje realnie to traktujmy Go poważnie z szacunkiem na jaki zasługuje. On jest naszym Ojcem. Do ojca można zwracać się w drugiej osobie. To nic, że Boga nie widzimy. On jest blisko, On jest w nas. Nie trzeba kadzidła, aby doświadczać Boga.
Przyczyną wiary magicznej jest katastrofalna wiedza religijna i ułomność człowieka. Brak rzetelnej wiedzy religijnej pcha wierzących w świat urojony, ezoteryczny i w magię. Podobnie jest z brakiem wiedzy naukowej. Większość przyznaje, że wierzą w ufoludki, przechodzenie do innych światów, krzywoprzestrzenie, wielość światów, aniołów, działalność szatana, we wróżby i niezwykłe cuda. To wszystko wypacza prawdziwie duchowy świat i w konsekwencji obraża Boga. Wiele osób powołuje się na niewytłumaczalne zjawiska jakie towarzyszą egzorcyzmom. Nie dajmy się zwieść. Wszystko można wytłumaczyć w sposób rzeczowy i realny. Człowiek jest wspaniałym i niezwykłym detektorem (odbiorcą najprzeróżniejszych sygnałów). Ma w sobie zdolności, które nie są jeszcze dostatecznie odkryte i poznane. Nieznane rodzi magię. Nieznane budzi lęki. Świat jawi się jako zagrożenie. Trzeba stawić temu czoło i zawierzyć Bogu. On nie zastawia na ludzi pułapek. Co najwyżej doświadcza, aby wydobyć z człowieka to, co jest w nim dobre.
Wszelkie ćwiczenia typu joga, medytacje laickie należy traktować jako ćwiczenia umysłu do współpracy z ciałem. To nie jest flirt z szatanem, lecz zwyczajna gimnastyka. Parapsychologia wykorzystuje niezwykłe możliwości człowieka. Jest jednak niebezpieczna. Łatwo można przekroczyć granice, i stracić orientację, co pochodzi z ciała, a co z ducha. Parapsychologia jest podobnie niebezpieczna jak eksperymenty na genach. Przykładowo, eksperymenty technik opuszczania własnego ciała przez duszę (OBE, ang. out-of-body experience, doświadczenie poza ciałem) może zakończyć się niemożnością powrotu do własnego ciała, czy zgonem.
Dopóki nie zniknie wiara w istnienie osobowego szatana nie sposób poznać prawdziwego Boga. Wiara w szatana umniejsza Boga. Pokazuje Go jako niezdolnego do jego pokonania. Czy taką myślą nie czynimy Bogu przykrości?
[1] Filozoteizm nie uznaje istnienie zła jako bytu realnego. Bóg może pokonać zło (funkcjonał) przez odebranie człowiekowi wolnej woli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz