Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 września 2014

Natura naturans

         Aby świat powstał trzeba było cudu, bowiem niczego nie było, kompletna pustka, brak przestrzeni, nicość. Cudem był akt tchnienia boskiej mocy w postaci energii, która stała się budulcem wszechświata, materii oraz jej dynamiki. Drugim cudem było zaprojektowanie zasad i praw przyrody, aby wykreowana materia mogła funkcjonować w szerokim spektrum działania. Niby niewiele, ale przez spójność koncepcji i współzależność  w działaniu była niezwykłym projektem, który człowiek stale podziwia. Kolejnym cudem było i jest stałe podtrzymywanie świata w jego istnieniu.
          Od zarania człowiek operuje pojęciem natury. Natura (przyroda) jest opisem wszystkiego, co można poznać zmysłowo, co naturalne, niestworzone przez człowieka, istniejące niezależnie od ludzkiej świadomości.
          Przeciwstawiając się naturze jako tworu stworzonego (natura naturata) wprowadzono pojęcie natura boska, natura naturans. Pojęcie to zostało wprowadzone przez Awerroesa, i wykorzystywane było przez przedstawicieli scholastyki (ks. M. Morawski SJ, Celowość w naturze, Kraków 1928, s.205). Później pojęcia tego używał Barucha Spinoza, F.WJ. Scheling i inni. Prawdopodobnie chciano podkreślić racjonalność świata, a tym samym realną rolę Stwórcy. Jednak pojęcie natury boskiej jest zgrzytem wobec pojęcia natury naturata. Bóg jest Stwórcą natury. Czy Bóg może być Stwórcą dla siebie samego? Teologia do dziś utrzymuje, że Bóg jest Stwórcą dla siebie samego. Ponieważ tłumaczenie to nie jest do końca jasne, chciano zrezygnować z tego pojęcia na gruncie filozofii przyrody. Nie udało się. Naturze naturans przypisano element nadprzyrodzony. Pojęcie natura boska zadomowiło się w teologii mimo, że wskazuje jedynie na odmienność od natury np. ludzkiej. Natura naturans jest tajemnicą i z racji prawa logicznego (niemożności poznania tego, co jest na zewnątrz świata stworzonego, a więc natury) nie sposób rozeznać jej istoty. Pojęcie natura naturans, samo w sobie tajemnicze, użyto do opisu hipostazy mówiącej o boskiej naturze człowieka. Można powiedzieć, że użyto tego pojęcia do spekulacji metafizycznych.
          Pojęcie natura boska świadczy o doskonałości. Jednak człowiek nią obdarzony grzeszy, przez co, siłą rzeczy, ją profanuje. Jak z tego widać, użycie pojęcia natura naturans wprowadza zamieszanie w doktrynie chrześcijańskiej. Mówi niejako o budowie, strukturze Boga. Czym jest natura Boga? Kim jest Stwórca? Dla człowieka to terra incognita (ziemia nieznana, teren niezbadany). Nie wiemy i wiedzieć nie będziemy (ignoramus et ignorabimus). Człowiek pragnie wszystko poznać. Uznanie nieuchwytności (niepoznawalności) Boga powinna być dla człowieka świadectwem pokory. Tę barierę poznania człowiek nie może przekroczyć.
          Zachęcam do dynamicznego opisu Boga kosztem obrazu ontologicznego. Wszystko, co można zobrazować jest narażone na profanum. Bóg jest nieuchwytny umysłem ludzkim. Im mniej będziemy Go opisywać (nazywać), tym większy zachowany przed Nim respekt. Żydzi nie wymawiali nawet Jego imienia. Wiedzieli, że coś jest na rzeczy. A Bóg sam o sobie powiedział tylko, że jest i istnieje: Jestem, który jestem (Wj 3,14).


poniedziałek, 29 września 2014

Siła przyciągania i chłód


          Do najbardziej niezwykłych, a praktycznych projektów Stwórcy jest stworzenie mechanizmu wzajemnego przyciągania się materii. Prawo powszechnego ciążenia zostało ujęte wzorem Newtona. Wartość siły przyciągania grawitacyjnego działającej między dwoma ciałami jest wprost proporcjonalna do iloczynu mas oddziaływujących ciał i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między ich środkami. Oba ciała przyciągają się tą samą siłą. Podany wzór jest nieco inny dla wielkich mas (wg ogólnej teorii względności). Dzisiaj, gdy materia jest postrzegana jako energia, tym trudniej jest zrozumieć jej właściwości. Pole grawitacyjne, czyli obszar oddziaływania wokół ciał, też jest pojęciem niewyobrażalnym. Trudno uzmysłowić sobie mechanizm przekazu informacji o istnieniu drugiego ciała, aby siła zadziałała. Hipotetyczne grawitony (nośniki informacji) nie zostały jeszcze odkryte. Grawitacja jest integralnie związana z życiem człowieka. Dzięki niej chodzimy po ziemi, a nie fruwamy.  Powszechne zjawisko ciągle jest okryte tajemnicą. Podejmuje się próby opisania grawitacji w zgodzie z zasadami mechaniki kwantowej. Póki co, brak jest pozytywnych wyników. Nie wszystkich przekonuje interpretacja grawitacji przez zakrzywienie czasoprzestrzeni. Może teoria strun, która nie jest teorią pola będzie lepiej opisywać zjawisko. Trudno wyobrazić sobie życie bez grawitacji. W statkach kosmicznych jest konieczność jej wytwarzania sztucznie (przez ruch obrotowy statku – powstaje wtedy siła pozorna,  odśrodkowa). 
              Prawo powszechnego ciążenie zostało odkryte choć do dzisiaj nie jest w pełni zrozumiałe. Stwórca jest projektantem jeszcze innych praw, które przygotował dla ludzkości.  Gdy pociera się ręce odczuwa się wytworzone ciepło, ale co uczynić, aby zrobiło się zimno? Możliwość ta została zauważona w XIX wieku, w którym odkryto, że rozrzedzający się gaz ochładza otoczenie. Początkowo wykonano chłodziarki, które były szkodliwe dla ludzi, ze względu na użyty gaz. Później odkryto freon, który okazał się szkodliwy dla warstwy ozonowej wokół ziemi. Dzisiaj bada się możliwości wykorzystania własności akustycznych (przez zmiany ciśnienia fal akustycznych) do oziębiania otoczenia. Bóg dał człowiekowi możliwość, a geniusz ludzki potrafi to wykorzystać. Współpraca twórcza Boga i człowieka (Jego dziedzica) jest coraz bardziej widoczna.  

niedziela, 28 września 2014

Fotosynteza

          Boga można poznawać przez objawienie prywatne, powszechne (Pismo Święte) lub podpatrując przyrodę, świat przez Niego stworzony. Ostatni sposób jest bardzo wiarygodny. Można do niego wracać i powtarzać procesy badawcze. Cały świat jest znakiem Boga (Marconi).  Fascynującym dowodem istnienia projektanta świata jest zjawisko fotosyntezy. Fotosynteza to  biochemiczny proces wytwarzania związków organicznych z materii nieorganicznej, zachodzący w komórkach zawierających chlorofil lub bakteriochlorofil przy udziale światła. Energia światła jest absorbowana i zamieniana na energię wiązań chemicznych. Tworzone są węglowodany (cukry) oraz związki organiczne. Ubocznie  powstaje tlen, który dostaje się do atmosfery. Zamiana energii światła na energię wiązań chemicznych jest możliwa dzięki absorpcji kwantów światła (fotonów) przez chlorofil.
Np.
  
  6H2O + 6CO2 + energia świetlna → C6H12O6 (glukoza) + 6O2↑;     


          W procesie fotosyntezy ukryty jest genialny zamysł Stwórcy do odzyskiwania tlenu (fabryka naturalna), tak bardzo potrzebnego w życiu biotycznym. Cykl spalania i odzyskiwania tlenu jest procesem stabilizującym życie na Ziemi. Gdyby nie było takiego projektu, świat biotyczny nie miałby warunków do egzystencji.  Dla ateisty to kolejny przypadek w przyrodzie. Kto patrzy szerzej dostrzega w zjawisku fotosyntezy inteligentny projekt do podtrzymania życia na planecie. Ciekawe, co by było, gdyby nie było zjawiska fotosyntezy?  

sobota, 27 września 2014

Komórki


          Dlaczego świat powstał stanowi dla człowieka zagadkę. Zadziwia on swoją konstrukcją i pięknem. Zadziwienie jest związane z przeżywaniem. Warto poddać się tym przeżyciom zaglądając w te zakamarki świata, gdzie stale tętni życie i ujawnia się Boski zamysł. 
          Człowiek ma dziś możliwości techniczne obserwowania świata na poziomie komórki (cellula).  Wewnątrz jej przestrzeni znajduje się tzw. protoplazma oraz szereg wewnętrznych  organelli  pełniących rozmaite funkcje życiowe komórki.  Według jednej z teorii pochodzenia życia na Ziemi, pierwsze komórki powstały ponad 4 mld lat temu. Rozmiary komórek wynoszą zwykle od 0,5 μm do 10 μm (μm 0,000 001 m). To co uderza na początku, to ogromna aktywność życiowa, której makroskopowo nie można zauważyć. W każdej komórce, która zawiera jądro komórkowe znajduje się cząsteczka DNA (ok. 2 m długości, pozwijana), która zawiera informacje genetyczne. Składa się ona z genów, w których zawarte są różne informacje o budowie organizmu. Sam sposób zapisu kodu jest czymś niezwykłym. Elementami są różne rodzaje białek. To inteligentna, twórcza praca szyfranta. Przypadkowość konstrukcji nie wchodzi tu w grę. Zbyt jest skomplikowana.  Jądro komórki jest procesorem, które oddziałuje na różne bodźce i podejmuje działania. Np. podział komórki (mitoza) poprzedza replikacja DNA, czyli podział DNA na dwie identyczne części. Informacja genetyczna zostaje w ten sposób zachowana i powielana. Podziały komórek zachodzą w różnym tempie  u różnych organizmów. Np. komórki bakterii dzielą się co pół godziny, u człowieka np. krwinki dzielą się kilka razy dziennie, natomiast komórki wątroby – średnio raz w roku.
          Człowiek powoli rozpoznaje budowę kodu genetycznego. Nauczył się ingerować w samą strukturę DNA. Inżynieria genetyczna wprowadziła człowieka do przestrzeni komórek. Człowiek może ingerować w świat biotyczny. To niezwykła umiejętność, ale i wielkie niebezpieczeństwo. Stwórca dopuszcza człowieka do swoich tajemnic. Warto zdać sobie sprawę z ludzkich możliwości. Kiedy Bóg mówił o dziedzictwie swoim, nie oszukiwał ludzi. Czekał jedynie, aż człowiek osiągnie odpowiednią wiedzę i techniczne możliwości. Jeżeli człowiek w tym samozachwycie zapomni o Stwórcy narazi się na grzech pychy podobny do grzechu z budowy wieży Babel. Sam człowiek powinien kontrolować siebie i swoje działania, aby uchronić się przed skutkami własnej pychy. Poznawanie tajemnic Boga jest zrozumiałe. Nie znaczy, że człowiek może wykorzystywać je w złych celach. Każde zło obraca się przeciw człowiekowi. To nie Bóg karze, lecz wytworzone zło czyni spustoszenie.
          Warto zatrzymać się na konstrukcji kodu genetycznego. Tu leży tłumaczenie istnienia różnych cech osobników. Całe piękno w zmienności jest zaszyfrowane w maleńkiej komórce DNA i w krzyżówkach genetycznych. Stwórca korzysta tu z rachunku prawdopodobieństwa, rozrzutu losowego i przypadkowości. Z drugiej strony zabezpiecza przed krzyżówkami ekstremalnymi (poza zaburzeniami chorobowymi). Potomstwo dziedziczy wiele cech rodziców np. grupę krwi, choroby: hemofilia, daltonizm, albinizm, zespół Downa czy skłonności: choroby nowotworowe. Dość zastanawiający jest potencjalny konflikt serologiczny. Czyżby Stwórca nie zabezpieczył nowonarodzonego przed takim niezawinionym przypadkiem? Nie sądzę. Odpowiedzi należy szukać w badaniach etnologicznych, łączenia się populacji ludzkich z różnych kontynentów. Być może odkryte zostanie uzasadnienie nie tylko biblijnego nakazu zachowania czystości ras (Żydzi dbali o czystość etniczną).

          Mutacje genetyczną są dość częstym zjawiskiem losowym i zależą od czynników zewnętrznych (promieniowanie kosmiczne, radiacyjne), ale i od czynników mutagennych (zła żywność). Najczęściej są jednak nietrwałe. Komórki dysponują mechanizmami do naprawy uszkodzeń. Z wiekiem mechanizmy te zaczynają zawodzić i mogą wystąpić choroby genetyczne. Niektóre mutacje są pozytywne i przyczyniają się do ulepszonych wersji białek. Taka zmiana ma większe szanse przetrwania (ulepszone bakterie). Działanie komórki jest mocnym argumentem istnienia Stwórcy.

niedziela, 21 września 2014

Ekumenizm we wspólnocie katolickiej

          Jak wykazałem w moich pracach, w doktrynie katolickiej nie wszystkie jej elementy są oparte na zdarzeniach prawdziwych. Wiele jest elementów mitycznych, czy legendarnych.  Kościół uszczelnił doktrynę i nie dopuszcza do niej żadnych opcji. Każde odstępstwo od nauki Kościoła jest taktowane jako herezja. Jak wykazała historia, każda próba innowierstwa kończyła się albo rozłamem (Kościół protestancki, prawosławny), albo wykluczeniem. Czy moje prace czeka ten sam los?
          Jak zauważyłem, wierni najczęściej nie znają swojej wiary. Bazują oni na zawierzeniu Kościołowi i na wypracowanych wzorcach. Wzorce te są z pochodzenia prawa naturalnego, lub odczytane z Bożego Objawienia (np. w Pś). Można powiedzieć, że od strony etycznej są jak najbardziej w porządku. Wiernym właśnie o to chodzi. Wiedza religijna nie jest łatwa (chrystologia, pneumatologia, ontologia, epistemologia, itp.), tak więc nie ma co się dziwić, że niechętnie jest analizowana przez zwykłych wiernych.
          Moje prace pozostają więc w konflikcie z władzami Kościoła. No cóż, pozostaje mi czekać na ekumenizm poglądów we wspólnocie katolickiej. W sumie, to moje prace są czytane przez tych, którzy poszukują. Najczęściej są to osoby inteligentne, krytyczne, mające już własne poglądy religijne.
          Wizja ekumenizmu katolickiego wewnątrz kościoła bardzo pasowałaby do słowa katolicyzm, który mówi o powszechności religii. Po za tym tolerancja, tak tu ważna, jest głównym elementem miłości, która jest fundamentem wiary katolickiej.

          Kościół katolicki czeka ogromna zmiana, jeżeli chce dalej stać na czele Kościoła Chrystusowego i zachować przewodnictwo etyczne na świecie.

sobota, 20 września 2014

Drogi Panie Zbigniewie

          Pokonałem już słabość mego ciała, więc spieszę się wypełnić obietnicę i  odpowiedzieć na Pańskie pytania postawione mi w Pańskim komentarzu  z dnia 13.09.2014 na blogu Wiara rozumna przy temacie Człowiek jest dla siebie odrębnym światem.
          W Pańskich pytaniach dostrzegam już ugruntowany Pański ogląd w sprawie. Oczekuje Pan ode mnie potwierdzenia własnych poglądów. Otóż wydaje mi się, że nie do końca spełnię Pańskie oczekiwania.

Kiedy pyta Pan: Jak wyznawca Chrystusa ma rozumieć „zapieranie się samego siebie” (siebie, czyli kogo)? i w pytaniu jest podpytanie: czyli kogo, to znaczy, że dostrzega Pan jedność bytów (w jednej naturze). Otóż moje stanowisko jest takie. Każdy jest własnym samodzielnym podmiotem osobowym, ale w działaniu może być tworzony wspólny front (w sensie dynamicznym). Na identycznej zasadzie funkcjonuje Trójca Święta. Trzy osoby boskie (ontologicznie) w jednym Akcie działającym. Zaprzeć się siebie to rezygnacja z własnej wolnej woli na rzecz woli Chrystusa.
Pytanie:
Jak rozumieć, że jesteśmy jednym w Chrystusie, a jednocześnie każdy z nas jest osobą?
Jak już wspomniałem, każdy człowiek jest samodzielną osobą, natomiast z Chrystusem tworzony jest zespół, który bazuje wyłącznie na Jego woli. Człowiek jednak nie traci swojej osobowości, zawierzając Bogu, bo czyni to ze świadomością i pełną wolnością. Zdanie to ma rację bytu tylko w odniesieniu do Boga, który posiada wolę doskonałą. Woli Boga nie można porównywać z żadną inną. Każda inna, nie ma w sobie tej boskiej doskonałości.
Pytanie:
Jak rozumieć, polecenie rezygnowania z siebie samego (z siebie, czyli z kogo)?
Pytania są w jednym temacie. Chodzi tu o rezygnację z własnej woli na rzecz woli Boga.
Pytanie:
Jak rozumieć: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”?
Rezygnacja z własnej woli jest umownym stwierdzeniem, że dawnego mnie już nie ma, bo kieruję się wolą Chrystusa. Podobnie np. karmelitanki nie żyją dla świata, a  są.
Pytanie:
Budda uczył, że „korzeniem zła jest nasza ignorancja, która każe nam uważać nasze „ja” indywidualne za naszą prawdziwą jaźń”.
Jak zatem rozumieć niewątpliwy indywidualizm człowieka–osoby w tym kontekście?
Na tym polega wielkość człowieka, że potrafi wznieść się ponad własne ja i całkowicie zawierzyć Bogu. Istnieć i żyć dla Boga jest ogołoceniem siebie w imię miłości do Boga. Przypadki takie są różnie odbierane przez społeczeństwo. Ja uważam, że prawdziwa ofiara wynikająca z miłości do Najwyższego jest mądrością i w pełni ją akceptuję (idealne kapłaństwo z celibatem). Kto nie potrafi udźwignąć ciężaru ofiary powinien z niej zrezygnować, bo nie ma z tego żadnego pożytku, a ofiara staje się wątpliwym, bezużytecznym cierpieniem.

          Zastrzegam się, że nie jestem fachowcem od myśli ZEN, ale wydaje mi się, że ZEN spostrzega osobowość w kategorii ontologicznej, bytowej łączności, natomiast religia katolicka wyraźnie akcentuje ludzkie działanie w ograniczaniu tego, co każdy posiada, na rzecz Boga. Tak więc ważna jest tu wola człowieka (i jej działanie), a nie natura, lub podobnie, fuzja jaźni Boga z jaźnią człowieka jest aktem woli. Nie zgadzam się z myślami Eckharta o wyobcowaniu i grzechu pierworodnym. Dawałem już tego wyraz na blogu. W ogóle wprowadzanie pojęcie grzechu w tematach gdzie omawia się ofiarę człowieka z własnej woli jest zgrzytem polemicznym. Tu mowa jest o miłości i tego trzeba się trzymać. Grzeszność jest zupełnie innym zagadnieniem i wymaga osobnego wykładu.

Pisze Pan: Jednak gdy zaczniemy nieustannie „zmierzać” do świadomego życia tą chwilą, w której jesteśmy; gdy przestaniemy dążyć, pragnąć, a poddamy się świadomemu przeżywaniu teraźniejszości – tej konkretnej chwil, mamy szansę na przeżywanie prawdziwej ludzkiej osobowości. (Eckhart Tolle – „Potęga teraźniejszości”). Nie Panie Zbigniewie. Mamy szansę przeżywania nie prawdziwej ludzkiej osobowości, ale boskiej. Człowiek doświadcza Boga, ale zawsze pozostanie człowiekiem z ograniczeniem jakie wyznaczył mu Stwórca. Owszem, człowiek ma szansę dźwigania się ponad siebie, ale zawsze będzie to akt działania, a może i ludzkiej ofiary.

          Drogi Panie Zbyszku, końcowe Pana wnioski mają wiele wspólnego z moim oglądem w tym temacie. Ważne jest poukładanie pojęć, co z czego wynika i skąd się bierze. Na końcu zawsze najważniejsza pozostaje intencja.


Pozdrawiam Paweł.

piątek, 19 września 2014

Bóg pozostawia swój ślad


          Naukowcy nie chcą zajmować się tematem Stwórcy bowiem są przekonani, że nie ma materii (przedmiotu) do badania. Tymczasem właśnie oni dostrzegli ostatnio, że Bóg (lub ktoś nieokreślony) swoją aktywnością pozostawia ślady. Ślady te należą do zjawisk, które są widoczne i można już poddać badaniom naukowym. Otóż śladami tymi są zapisy informacji. Najlepszym przykładem jest komórka DNA, która zawiera pełną informację o budowie i czynnościach biotycznego osobnika. Informacje zawarte w genach są zapisem projektów, który każdy jest niesamowitym arcydziełem świadczącym o inteligencji i pomysłowości projektanta: Albowiem od stworzenia świata niewidzialnego Jego przymioty, wiekuista Jego potęga oraz Bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (Rz 1,20); Diderot nie był człowiekiem wierzącym, a jednak powiedział zdanie: Oko i skrzydło motyla wystarczą, aby zniszczyć niewiarę ateisty.
              Drugą informacją do ewentualnych badań naukowych jest zapis algorytmiczny praw przyrody. W tym wypadku zapis ten jest niezmienny w czasie, a wszelkie badania są powtarzalne. Przykładowo wzór na równoważność materii i energii:

                                                                 E = m c ²

jest nośnikiem informacji nie tylko ilościowej, ale merytorycznej, poznawczej. Pokazuje budowę wszechświata, tym samym jej strukturę, czy istotę. Algorytm ten przedstawia też zależność między światem widzialnym (materią) a energią (zjawiskiem niewidzialnym).
          Informacją jest również niezrozumiałość zjawiska życia, jako coś co jest niezgodne z prawami przyrody (entropia).
          Ewolucja ujawnia fragmenty, które nie można podciągnąć pod probabilizm. Rachunek statystyczny zawodzi, prawo wielkich liczb nie trzyma się do końca swojej zasadzie. Widać wyraźnie interwencje, a może i upodobania Stwórcy. Świat biotyczny jest widocznie determinowany. Można Bogu zarzucić, że pokazuje w ewolucji własne upodobania i gusta.

          Działanie Boga pozostawia ślad w historii Wszechświata. Np. promieniowanie śladowe wskazuje na początek Wszechświata. Zjawisko Dopplera (przesunięcia ku czerwieni  światła pochodzącego z oddalonych obiektów kosmicznych ) wskazuje na rozszerzanie się świata.
          Na podstawie tych kilku przykładów można stwierdzić, że  Bóg działa nie tylko w momencie stworzenia, ale i współdziała (concursus divinus) w każdej czynności stworzeń, stale pozostawiając nam swój ślad obecności i aktywności.

sobota, 13 września 2014

Człowiek jest dla siebie odrębnym światem


          Warto przemyśleć ludzkie jestestwo. Tak naprawdę to na czym ono polega?  Czy każdy człowiek jest dla siebie odrębnym światem, czy żyjemy w wspólnej przestrzeni, której nie pojmujemy? To co dotyczy nas samych, mamy w sobie i to jest pewne. Reszta jest niepewna, a nawet obca. Owszem, człowiek jest istotą społeczną, żyjącą w grupie, ale tak naprawdę jest osobnym układem odniesienia. To indywidualna cząstka przestrzeni, w której rozgrywa się własna świadomość a nawet wiara. Między ludźmi zawiązują się relacje. Pozwalają one na wspólne przedsięwzięcia, ale człowiek musi stawać sam przed decyzjami egzystencjalnymi. Każdy odpowiada za siebie. Łącznikiem jest Bóg, który powołuje do istnienia, ale każdego człowieka osobno. Te dywagacje sięgają koncepcji Stwórcy, której do końca nie znamy. Wieczność rysuje się jako wielość dziedziców Boga: Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami (Rz 8,17). Jakie zadania wyznaczył Bóg człowiekowi? Nie jesteśmy masą, ale stanowimy rodzinę, w której każdy jest indyviduum  (pojedynczy osobnik).  Jestestwo ludzkie jest niebywale atrakcyjne i dające wielkie pole do popisu dla każdego. To ogromny dar od Boga. Bóg jest Osobą i każdy człowiek jest osobą. Znak równości w przedmiocie i indywidualność w podmiocie.

          Kiedy człowiek wypowiada się autorytatywnie, to mogą być tego różne scenariusze. Jezus mówił od siebie. Nie konfrontował wiedzy poza neurotycznymi kontaktami z Ojcem. Jego postawa jest zrozumiała. Apostoł Paweł również przekazuje naukę w sposób świadczący, że innej prawdy nie ma. Ten przypadek jest jednak nie do końca słuszny. Apostoł pisze:  On [Bóg], który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał  (Rz 8,32). Przedstawia Boga jako okrutnego ojca, który nie ma względów na ojcowskie uczucia i wysyła swego syna na pewną śmierć. Czy taka jest prawda historyczna?  Nie sądzę. Tekst sprzeciwia się definicji Istoty Boga jako doskonałego Ojca. Bóg nikogo nie karze, a co dopiero skazywać własnego Syna na pewną śmierć. Filozoteizm próbuje wyjść z tej opresji i proponuje inne tłumaczenie; to sam Jezus postanowił złożyć z siebie ofiarę na zbawienie wielu, a Ojciec tę ofiarę przyjął i uczynił ją skuteczną.

          Wszelkie inne próby tłumaczenia powyższego zdarzenia, z jakimi się spotkałem w literaturze fachowej starają się zmienić sens wypowiedzi Apostoła. Niestety zdanie jest proste i mówiące wprost. Żadna żonglerka słowna nie jest w stanie zmienić ludzkiego rozumienia tego zdania.

piątek, 12 września 2014

Bóg udziela łaski przebaczenia

 
          W Liście do Rzymian autor szeroko omawia usprawiedliwienie (Rz 1–4). Korzysta również z przykładu Abrahama, którego wiara została mu poczytana za sprawiedliwość (Rz 4,3). W poprzednim wykładzie zagadnienie to ująłem stwierdzeniem: Człowiek sam siebie karze prawdą swoich uczynków. Sądzę, że to wyjaśnia temat, choć odbiega ono od wykładni Apostoła. Moje tłumaczenie pozwala uniknąć błędne mniemanie, że Bóg karze za popełnione grzechy. Bóg jedynie udziela łaski przebaczenia, natomiast kara pozostaje w gestii samego człowieka. Prawdziwa świadomość grzechu jest wystarczającą karą dla człowieka. Ból sumienia jest bardzo silny, i to on powoduje, że człowiek brzydzi się swojego postępowania, pragnie zadośćuczynienia i poprawy. Dla Stwórcy to wystarcza. On swoim miłosierdziem i ofiarą zbawczą Jezusa odpuszcza grzechy. W zasadzie jest to reguła przypisana sakramentowi spowiedzi.

          W Liście do Rzymian ujęta jest też prawda: to, co nie istnieje, powołuje do istnienia (Rz 4,17). Ta prawda jest fundamentem Bożego działania. Nic samego nie może powstać. Bóg uczestniczy w każdym powołaniu do istnienia. Źródłem życia nie jest materia. Nie istnieje zdarzenie ożywienia materii, ale powoływane jest nowe życie, które uwidacznia się w materii. Materia jest jakby wskaźnikiem życia. Kiedy materia przestaje funkcjonować, życie się nie kończy. Ono istnieje w przestrzeni nadprzyrodzonej. Istnieje, ale z braku materii nie wskazuje na istnienie. Człowiek posiada naturę duchową, tym samym rozumiemy jego wieczność. Natomiast w przypadku życia kwiatów, zwierząt  tej pewności brak. W hinduizmie wszystko ma naturę duchową. Czy religia ta odczytała prawdę, której zabrakło w religii judaistyczno-chrześcijańskiej? Muszę w tym miejscu uznać, że nie mam wiedzy na ten temat. Dla chrześcijan pozostaje to tajemnicą. Może fenomen życia, poza wyróżnionym człowiekiem, jest jednością w Bogu? No cóż, nie wszystko wiemy, nie znamy wszystkich tajemnic Boga. Należy z pokorą przyjąć ludzką niedoskonałość. Samo zjawisko życia jest nieodczytaną prawdą. Czy w niebie będziemy cieszyć się obecnością kochanego za życia psa, czy kota? Wierność jaką okazują zwierzęta człowiekowi nie może ot tak zaniknąć. Wierność, która jest obliczem miłości ma pochodzenie z Boga. Wszystko, co wiąże się z życiem od Boga pochodzi, bo to On powołuje do istnienia. Może życie świata biotycznego ma jedną formę? Trudno to sobie wyobrazić w przypadku konkretnego ulubieńca (np. psa). Nie można jednak zaprzeczyć, że coś jest na rzeczy. Miłość jest stanem szczęścia. W nim są nasze uczucia. Czy wierność psa nie należy do tego stanu? On (pies) żyje w ludzkiej pamięci. Czy ludzka świadomość jest w stanie przywołać nie tylko wspomnienia, ale życie (miłość) konkretnego psa? Dla wielu, to co się jawi w umyśle (w świadomości) jest bardzo realne. Ludzie wierzą w to, co jawi się w ich umysłach. Dla człowieka Bóg istnieje, bo jest w ludzkim sercu. Immanentna strona człowieka jest o wiele ważniejsza niż przekaz, że coś istnieje. Świat jest moim wyobrażeniem jak powiedział filozof Arthur Schopenhauer.

czwartek, 11 września 2014

Człowiek sam siebie karze



          Nie do końca Apostoł miał rację. Sumienie można uśpić. Można być też pod wpływem sugestii, prania mózgu (opinie ludzi rosyjskich o Putinie) i innych działań socjotechnicznych.

          U nas w Polsce widać to wyraźnie w partii politycznej PISu. Członkowie nie mówią własnym językiem, ale wypracowanym przez nielicznych. Zadziwia mnie, ile ludzi w Polsce podlega poglądom tej partii?! Pal sześć poglądy. Gorsze jest przyjmowanie maniery politycznej. Cynizm członków partii jest dostrzegalny gołym okiem, a tym brzydzę się najbardziej. Nie spotkałem człowieka, który by uznawał poglądy PISu i zachował własne rozeznanie polityczne. Szkoda zresztą czasu na temat PISu. To totalne nieporozumienie historyczne.

          Apostoł Paweł pisze: jak można sądzić drugiego człowieka, będąc sam w nieporządku. Buntuje się przeciwko takim i nie dostrzega, że taka jest właśnie rzeczywistość. Grzeszność jest zjawiskiem powszechnym i integralnie związana z życiem ludzkim. Sądy ludzkie są próbą sprawiedliwości, ale bardziej zależą od umiejętności prawników niż są prawdziwym osądem czynów. Ludzie świadomi tego, czynią starania dopracowywania prawa i technik sądzenia. Jak pokazuje historia, to długa droga i daleka do doskonałości.

          Apostoł na przykładzie obrzezania  (jako wyróżnienie) stara się wyjaśnić, że samo obrzezanie o niczym nie świadczy, jeżeli nie będzie się miało Boga w sercu. Żadne stopnie naukowe, stanowiska, zaszczyty, pozycje społeczne są nieprzydatne, jeżeli człowiek sam w sobie nie jest dobry. Kto kieruje się sercem, ten reprezentuje Boga i Jego miłosierdzie.

          Sąd Boży nie opiera się na przepisach i kodeksach:  z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach (Rz 3,20), ale na rozeznaniu aktu wiary. Nauka Jezusa wychodzi z założenia, że jeżeli ktoś dokonuje u siebie aktu wiary, tym samym otrzymuje większe rozeznanie etyczne i wie co zrobił dobrze, a co źle. Usprawiedliwienie dostępuje się  darmo, przez łaskę odkupienia, które jest w Chrystusie Jezusie (Rz 3,24).

          W usprawiedliwieniu dostrzegam koncepcję Boga. Ponieważ wszyscy w jakiś sposób są grzeszni, należy poddać każdego sądowi Bożemu. Należy przy tym uwzględniać okoliczności grzechu, bowiem ten sam czyn jest czasem grzechem ciężkim, a w innych przypadkach niewielki. Otóż ten ciężar rozeznania został przypisany ludzkiemu sumieniu. Człowiek otrzymuje od Boga możliwość osądzenia siebie samego. Człowiek sam siebie karze prawdą swoich uczynków.

środa, 10 września 2014

Rozpoznanie istnienia Stwórcy


          Wspominałem już, że Stwórca każdego człowieka wyposaża w niepokój poznawczy, który nakłania go do poszukiwania Boga (objawienie naturalne). Narzędziem rozpoznania jest intelekt, który rozpoznaje rzeczy i kojarzy fakty. Apostoł Paweł w Liście do Rzymian wspaniale to opisuje: To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.  Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy (Rz 1,19–20). Słowa te wyraźnie wskazują, że rozpoznanie istnienia Stwórcy jest w zasięgu człowieka. Wystarczą do tego: intelekt, dzieła Boga i wola rozpoznania. Brak woli rozpoznania Paweł traktuje jako zaćmienie serca i znikczemnienie umysłu. Jak pisze: Podając się za mądrych stali się głupimi (Rz 1,22).
          Dzisiaj jest podobnie. Można „nacieszyć” wzrok oglądając różne panele telewizyjne, w których zasiadają uczeni tego świata i „pieprzą” trzy po trzy na temat istnienia Boga lub wiją się w postawach, z których nic nie wynika. Najczęściej twierdzą, że temat istnienia Boga jest poza obszarem nauki. Oczywiście dostrzegam tu ogromną niekonsekwencję i hipokryzję. Z jednej strony uczeni udostępniają ogromną ilość różnych koncepcji naukowych, hipotez oraz modeli roboczych, a tak trudno jest im przyjąć Boga za hipotezę roboczą. Hipoteza ta daje ogromne narzędzie poznawcze. Wiele zjawisk idealnie pasuje do tej hipotezy. Na podstawie wielkiej ilości dowodów poszlakowych prawdopodobieństwo hipotezy wzrasta. Na końcu rozważań można stwierdzić: a jednak istnieje[1].

          Dla Apostoła Pawła wynik dociekań jest jednoznaczny. Innego wyniku być nie może, to oczywista oczywistość. W swoich rozważaniach idzie dalej. Skoro dokonał się akt wiary, to należy być konsekwentnym. Bogu należy oddać cześć i chwałę. Ludzi, którzy nie dokonali aktu wiary Apostoł widzi w obrazie ludzi głupich i nieczystych. Ponieważ czysty ateizm był rzadkością w owych czasach Apostoł uważał, że kto nie  rozpoznał Boga chrześcijańskiego ten poddaje się bożkom pogańskim:  I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów (Rz 1,23).  Apostoł Paweł ukazuje w Liście ogromne emocje i zaangażowanie. Wylewa na niedowiarków pomyje inwektyw. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.  Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze.  Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.  A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości;  potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni,  bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości.  Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią (Rz 1,24–32).




[1] Parafraza słów: a jednak się kręci przypisane Galileuszowi przez dziennikarza londyńskiego Giuseppe Baretti w roku 1757.
 

wtorek, 9 września 2014

Sprawiedliwy z wiary żyć będzie


          Wspominałem już, że nauka Jezusa nie została przekazana w pełni (tak jak zapewne chciałby Chrystus), lecz została zniekształcona przez założycieli kościoła chrześcijańskiego, własnych apostołów i apologetów. A oto przykład.

          Przodującym tematem Listu do  Rzymian jest zagadnienie usprawiedliwienia. Pod pojęciem tym kryje się dzieło miłosierdzia Bożego (Rz 3,23; Tt 3,5), które dokonało się przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.  Można by rzecz, że temat ten dotyka samego epicentrum idei chrześcijaństwa. Najważniejsze jest w tym, że aby korzystać z daru łaski miłosierdzia wymagana jest od człowieka jedynie wiara, poświadczona czynami (Jk 2,24).

          Proszę zwrócić uwagę, że nie ma tu żadnego powiązania z doktryną judaistyczną, choć Bóg miłosierny jest również znany ze Starego Testamentu. Usprawiedliwienie jest zupełnie nowym pojęciem religijnym. Obietnica zbawienia uwarunkowana jest jedynie wiarą. Dobre uczynki występują jedynie w tle zagadnienia. Chodzi, o to, aby dobre uczynki nie były traktowane jako zapłata za Zbawienie. Zbawienie jest łaską wynikającą z miłosierdzia Bożego. Gdyby brać pod uwagę dobre uczynki, wtedy łaska nie byłaby łaską.

          Konstrukcja Usprawiedliwienia jest niezwykła, zupełnie nie przystająca do ekonomii ludzkiego oglądu, gdzie występuje kara za przewinienia, a nagroda za dobre uczynki. W temacie usprawiedliwienia ludzka ekonomia nie działa. Ujawnia się za to myśl boska, która nie opiera się na logice, ale właśnie na miłosierdziu. Zbawienie jest eschatologicznym kresem ludzkiego życia na ziemi. Uczynki pozostawiają ślady na ziemi, wiara natomiast, ma zakorzenienie w niebie. Usprawiedliwienie jest przekazem z przestrzeni nadprzyrodzonej. Dotyka jedynie ludzkiej wiary. Słowa: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie (Rz 1,17) obejmują człowieka wierzącego, który nazwany jest sprawiedliwy i który przez wiarę, żyć będzie (w rozumieniu życia błogosławionego).

          Nauka św. Pawła musiała szokować odbiorców. Nie jest to temat łatwy do przyjęcia. Brakuje tu ludzkiej logiki. Trudny temat nabiera charakteru ezoterycznego. Można odczuć wrażenie, że to, co boskie jest trudne do zrozumienia. Temat budził respekt. Niejeden z wiernych myślał sobie, że to nie na jego głowę.  Tak rodziła się też niewidzialna bariera między kapłanami (w domyśle mądrymi), a zwykłymi wiernymi (prostym ludem). Nie jest to zarzut, bo w dalszych słowach św. Paweł próbuje tłumaczyć omawiane zagadnienie i robi to bardzo przekonująco. Jest jednak i ta druga strona medalu: Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i ... (Rz 1,18). To wyraźnie służy do zastraszenia. Prosty lud myślał sobie: trzeba uwierzyć bo spotka nas kara, a to już jest socjotechnika.

          Piękno przekazu łaski Boga i Jego miłosierdzia zostało zdominowane przez sugestię kary potępienia.

poniedziałek, 8 września 2014

Determinacja św. Pawła


          List do Rzymian św. Pawła jest jednym z ciekawych źródeł wczesnego chrześcijaństwa. Został napisany w Koryncie w latach 57–58, pod koniec trzeciej podróży misyjnej apostoła. Adresatem listu była gmina rzymska, której Paweł sam nie zakładał. Liczyła ona ok. 50 tys. członków i miała trzynaście synagog. Już w pierwszym zdaniu Listu autor przedstawia się jako apostoł, tłumacząc, że jest to ten, który przeznaczony jest do głoszenia Ewangelii Bożej (Rz 1,1). Zaznacza, że ewangelia była zapowiedziana przez proroków, co świadczy o jego mocnym powiązaniu z tradycją judaistyczną i Starym Testamentem. Widać to wyraźnie gdy wspomina Dawidowe pochodzenie Jezusa co do ciała, a duchowe od Boga (Ducha Świętości). Bezsprzecznie Jezus jest  założycielem urzędu apostolskiego oraz jego Panem. Te pierwsze zdania zawierają już komplet informacji pozwalających stwierdzić, że Paweł reprezentuje tu  już wypracowaną doktrynę  i ideę chrześcijaństwa. Następne zdanie mówi o uniwersalnym jego charakterze: pozyskać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze (Rz 1,5).  Więcej, zwraca się do wiernych z apelem: Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa (Rz 1,6). A więc zwraca się do wszystkich przez Boga umiłowanych (Rz 1,7)[1].  Szczerość wypowiedzi Pawła podyktowana jest dumą z kościoła rzymskiego, który stał się przykładem dla innych: o wierze waszej mówi się po całym świecie (Rz 1,8).  
          Przekaz Listu warto skonfrontować z polemiką o konieczności wiązania idei chrześcijaństwa z doktryną judaistyczną, czy Jezus był faktycznie założycielem nowej wspólnoty, czy tylko głosicielem Boga Miłosiernego z całą tego konsekwencją. W polemice dają się słyszeć głosy, że wspólnotę chrześcijańską założyli uczniowie Jezusa, a On sam nie brał w tym udziału.
          Niezależnie od odpowiedzi, widać szeroki rozmach ewangeliczny Pawła. Ma wyczucie misji i uniwersalnego przesłania nauki Jezusa. Znaczy, że głęboko wierzy w to, co mówi jego Mistrz i Pan. Jest gotów głosić Jego naukę wszędzie: Jestem przecież dłużnikiem tak Greków, jak i barbarzyńców (ci, którzy nie mówili po grecku), tak uczonych, jak i niewykształconych (Rz 1,14).


[1]  Dalsza część zdania wspomina: którzy mieszkają w Rzymie, ale można odczytać  go tu w wymiarze światowym.

niedziela, 7 września 2014

Kościół katolicki znaczy powszechny


          Historia Kościoła jest niezwykle bogata. Można odnieść dwa wrażenia. Kościół instytucjonalny jako siedlisko wielkiego zła (zakony krzyżackie, niegodni papieże,...), które kończy się ostatnio aferami molestowania dzieci oraz Kościół jako miejsce wielkiego dobra, jego męczenników (św. Szczepan i inni święci), wspaniałych kapłanów (św. Jan Bosco, i inni kapłani), zakonników (św. Jan od Krzyża) wielu akcji charytatywnych, pożytecznych moderatorów politycznych (solidarność). Kościół instytucjonalny jest obrazem człowieczeństwa, jego wspaniałości i upadłości. To niezwykłe podobieństwo jest socjologicznie zrozumiałe, choć dla serca niepojęte. Kościół pokazuje ludzkie oblicze, nas samych. Tacy jesteśmy.

          Czy kościół należy zniszczyć? Broń Boże. Byłoby to równoznaczne z samobójstwem. Grzeszność należy usuwać, krzywdy naprawić, obiecać poprawę i cieszyć się wspaniałym dorobkiem kościoła.

          Ostatnio zachęcam do wiary uniwersalnej (synkretyzm religijny). Czy należy zakładać nowy kościół. Nie. Kościół katolicki ma to już zagwarantowane w nazwie. Katolicki znaczy powszechny, a więc uniwersalny. Aby wypełnił zadanie zadane przez Chrystusa: Aby wszyscy byli jedno (J 17,21) musi dokonać u siebie wielu zmian. Oczyszczenie z grzechów chciwości i nieczystości jest najłatwiejsze, gorzej z pychą. Grzech ten jest trudno wyplewić. Aby pozbyć się pychy musi przyznać się, że nie we wszystkim miał rację, nawet w doktrynie wiary. To nie jest łatwe przy dogmatyzacji wiary. Musi przyjść jednak taki moment, że nie będzie można utrzymać dotychczasowej doktryny. Pęknie, bo czas pokazał jej niedoskonałości.

          Warto też przypominać sobie wielkie, pożyteczne zdarzenia Kościoła. Ma on w swej historii wspaniałych kapłanów, oddanych wierze i Chrystusowi. Ich postawy, niejednokrotnie ofiary nie mogą być zniweczone. Obrazem jest sen papieża Innocentego III jak Franciszek z Asyżu podtrzymuje walące się mury Watykanu. Tak samo inni święci, czy wierni mają siłę duchową uratować kościół, aby w pełni królował w nim Kościół Chrystusowy. 

          Jak wspominałem, kult Kościoła katolickiego jest wyjątkowo piękny. Wierni dobrze czują się w posadach jego budynków, w kapliczkach, a nawet przy krzyżach przydrożnych. Tego nie wolno zmarnować.

          Nie trzeba niczego budować od nowa. Trzeba jedynie przysposobić kościół do czasów współczesnych.

sobota, 6 września 2014

Kilka słów o sobie


          Tak, krytykować jest łatwo, ale trudniej jest zaproponować coś nowego. W moim przypadku to się nie sprawdza. Od momentu moich odkryć teologicznych natychmiast poczułem potrzebę dzielenia się nimi z innymi. Uważałem, że jest to mój obowiązek. Zresztą odczuwam przy tym pewną radość. Dochodzenie do prawdy jest moją pasją. Ktoś zapyta, a skąd ta pewność obecnej prawdy? Oczywiście, że mogę się mylić, choć poświęciłem sprawie wiele czasu. Moje słowa, to synteza nabytej wiedzy nie tylko religijnej. To wynik logicznego rozumowania i wiązania ze sobą różnych wątków faktograficznych. Jak wielokrotnie pisałem, niewiele jest moich własnych tez. To raczej ujawnienie ludzkiego dorobku z tysiącleci. Zebrany materiał poddałem fenomenologicznej (bez obciążeń i utartych poglądów) analizie. Wszystko trzeba było rozpatrywać od nowa. To nie było łatwe, ale za to fascynujące. Zdarzenia trzeba było od nowa uporządkować. Co kiepskie trzeba było odrzucić. Niekiedy odczuwałem wielką przyjemność, gdy przestarzałe poglądy dostrzegałem inaczej, jaśniej, zrozumiale. Odczuwałem, że wyzwalam się z utartych przesądów i mitów. Przestałem się bać stawiać sobie odważnych pytań.  Np. dlaczego to kościół ma mieć wyłączność na prawdę? Kapłan odpowie, bo nad nim czuwa Duch Święty. Taką odpowiedzią zamyka dyskusję. Nie wolno poddawać się takim wypowiedziom. Teraz już wiem, że jedną z technik absurdu jest wykorzystywanie Boga do ludzkich interesów. Biblijne „Pan powiedział” jest wykorzystaniem Boga przez wmawianie Mu ludzkich myśli. To trzeba całkowicie odrzucić. Bóg (Stwórca), który istnieje z całą pewnością, nie wypowiedział do człowieka ani jednego słowa. Jego działania  są pozazmysłowe, neurotyczne. Nie będę o tym pisał teraz, ale są one widoczne na każdym kroku. Trzeba Boga odbierać tak, jak się nam objawia w działaniu, a nie, jak sobie to życzymy. Trzeba zapoznać się z innymi religiami, aby dostrzec, że Bóg miłuje wszystkich, niezależnie od wyznania. Trzeba dobrej woli, aby się zjednoczyć. Trzeba odrzucić zawiść jaka jest w sercach ludzkich. Religie nie mogą być dla siebie konkurencją. Religia to coś, co łączy człowieka z Bogiem. Modlitwy są podobne, nasze serca i pragnienia również. Co przeszkadza? Cholerne instytucje i partykularne interesy, no i oczywiście forsa.

          Mając skończone 65 lat mówię stanowczo  – Nie. Taki świat jest dla mnie obcy. Dobrze, że dostrzegam wiele dobra, dobrych ludzi. Żal mi jest tych najsłabszych. Kocham niewinne dzieci  i im dedykuję wszystkie moje opracowania. Dziękuję za modlitwy tych wyśmiewanych beretów, babek kościelnych i nieświadomych do końca głosicieli Boga. Podważam tylko głupotę. Szanuję nawet tych, którzy błądzą, nie wiedząc.

piątek, 5 września 2014

Niesamowite właściwości boskiego tchnienia

         Bóg tchnął swoją moc i pojawiła się energia. Człowiek początkowo, bezwiednie, wykorzystywał ją w codziennym życiu, czyniąc proste, zwykłe rzeczy mechaniczne. Przyszedł moment, że poznał zjawisko  ognia, które dawało ciepło i zmieniało smak mięsa (potraw). Ogień to pierwsze przeobrażenia energii, też z woli ludzkiej (pomijam ogień pochodzenia naturalnego, jak błyskawice itp.). Powoli człowiek odkrywał niesamowite właściwości boskiego tchnienia. W XIX wieku rozpoznano, że energia w czystej postaci jest falą elektromagnetyczną. Posiada współzależność z prądem elektrycznym. Nie minęło 100 lat od tego czasu, jak człowiek całkowicie zapanował nad elektrycznością i zaprzągł ją do własnych koncepcji twórczych. Rozpoznał tak dokładnie bieg prądu, że na jednym cm kwadratowym potrafi umieścić wiele  (milionów, a może i więcej) tranzystorów wzajemnie powiązanych[1]. Nad wszystkim dokładnie panuje. W XX wieku odkryto, że można energię czerpać nie tylko ze słońca, czy z mechaniki ruchów zjawisk naturalnych (rzeki, oceany, wiatr,..), ale odzyskiwać ją przez rozpad lub syntezę atomów. Energia stała się dla człowieka czymś zdecydowanie ważnym. Człowiek potrafi umiejętnie przetwarzać energie, kumulować ją i napędzać najprzeróżniejsze urządzenia. Dzisiaj komórki, zegarki elektroniczne,  komputery, stały się nieodzowne w życiu człowieka. Człowiek opanowuje świat od strony czystego daru Boga. Doszedł do samych podstaw energii (choć jej nie widzi!) i czyni z nią, co chce. Właściwości energii mają boski wymiar, choć energię nie można z Bogiem utożsamiać. Posiada niezwykłą właściwość, a mianowicie niezniszczalność. To fenomen, którego nie ogarnia nauka. Dlaczego? Bo zaistniała jeszcze przed nauką. Energia jest podstawą wszelkich dalszych koncepcji Boga. Od tchnienia mocy Boga zaczynają się prawa przyrody. Ona imituje materię i pozwala jej na zjawiska mechaniczne, chemiczne, atomowe itp. W energii jest zaszyta wielka, kompleksowa koncepcja Stwórcy. Czy można uznać, że właściwości energii są przypadkowe? Nie chcę wspominać o drugiej najgłupszej tezie ateistów, o wieczności świata, materii itd. No cóż, ateista nie może pojąć rzeczy, które według niego nie istnieją[2].


          Energia uczestniczy w niezwykłych konstrukcjach życia biotycznego. Wystarczy spojrzeć w oko pszczoły (co za mechanizm?!), albo w budowę szkieletu ludzkiego. Ile tu jest wspaniałych rozwiązań, koncepcji, zależności i zasadności. Niezrozumiałe jest też piękno jakie towarzyszy przyrodzie. Jestem zwolennikiem ewolucji, którą Bóg oparł na rachunku prawdopodobieństwa, ale nią steruje i determinuje. Zaangażowanie  Konstruktora jest widoczne gdzie tylko się spojrzy. Bóg stworzył Wszechświat, ale pozostawił człowiekowi pole do popisu. Znak, że człowiek jest planowanym dziedzicem Boga.


          Kiedy weźmie się pod uwagę Objawienie Boże (prywatne, czy też w religiach objawionych), które przybliża Boga i jego zamysły oraz prawa przyrody i rzeczywistość, to łatwiej jest to wszystko ogarnąć. Bez Boga nauka staje nad przepaścią. Nie ma nic do zaproponowania w rozumieniu świata. Stawiane tezy są ścianą zaporową, za którą nauka nie ma nic do powiedzenia, a sami naukowcy robią wrażenie nieudaczników.






[1] Opracowano działający tranzystor wielkości atomu. Naukowcy do budowy tranzystora wykorzystali atomy fosforu umieszczone na płytce krzemowej, których działanie zapewniają dwie elektrody oraz element sterujący, składający się z atomów wodoru oraz mikroskopu tunelowego
[2]  Źródłem życia jest życie ISBN 91-7149-018-3,  por. s. 148.

czwartek, 4 września 2014

Szok

          Szok to moment, w którym przewraca się dotychczasowe spojrzenie na świat i rzeczywistość. W jednej chwili te same zjawiska nabierają innej treści. Świat wydaje się inny. Po ochłonięciu człowiek niedowierza, że mógł inaczej dostrzegać te czy inne zagadnienia. Czy czytając mój obecny tekst czytający może przeżyć podobne chwile, co ja? Nie sądzę,  aby w czasie czytania. Najwyżej się zbulwersuje, a może i zgorszy. Nieświadom rzeczy jakie są, musi przeżyć podobny szok, jak ja. Dlaczego? Bo wtłaczanie od młodości człowiekowi pewnych zachowań, stereotypów, informacji działa na ludzką podświadomość. Informacje zapisywane są w mózgu i takie same odtwarzane. Prowadzone niekiedy analizy zauważonych zdarzeń, nie potrafią przebić nagromadzonych zachowań. Na takiej manipulacji opiera się marketing, świadomość polityczna, jak również religijna. Po własnym szoku (w 2010 roku) odczuwam ogromną niechęć do wielu instytucji, poglądów politycznych, czy też osób. Nie ze wszystkim da się walczyć. Np. nie sposób zlikwidować reklamy w telewizji. Człowiek człowiekowi wilkiem. Reklama jest jednostronnym wymuszaniem, to gwałt na swobodę ludzkiego wyboru. Telewidz jest narażany na wielogodzinne przyjmowanie informacji, które go nie interesują. Jedynym ratunkiem jest wyłącznik telewizora. Marketing polityczny to zwykłe pranie mózgu. Sprawy są przedstawiane tak, jak pasuje politykom, a nie jak się mają w rzeczywistości. Można się nieźle naciąć na obiecanki, cacanki polityczne. W Polsce nie znam ideowców politycznych, czy patriotów, którzy by z miłością podchodzili do polityki. To twarda, bezwzględna gra  oparta na szantażu politycznym, pomawianiu, a za wszystkim idzie kasa. Prawdą jest, że polityka jest brudna.
          Kościół przez wieki opanował najbardziej sekretne części umysłu i serca ludzkiego, aby wpoić ludziom swoje wypracowane religijne „prawdy”. Szokiem jest też, że wśród infantylności przekazu przebija się jednak światełko prawdy. Jako młody człowiek nigdy nie przypuszczałem, że tak bardzo zawiodę się na instytucji kościoła. Ja byłem całym sercem oddany kościołowi (śpiewałem przez wiele lat w chórze, ukończyłem teologię, byłem gorliwym uczestnikiem kultu), bo wierzyłem, że z niej wypływa samo dobro. Nie mogłem myśleć inaczej, bo nie podobne było dla mnie, aby kościół miał złe intencje. To nie mieściło mi się w głowie. Kościół był dla mnie absolutną świętością. Tak byłem wychowywany. Kierowałem się bezwzględną ufnością. Kiedy prawda została obnażona podczas dociekań intelektualnych, poczułem się fatalnie. Nie mam pretensji do poszczególnych osób (kapłanów), bo oni sami tkwią w tej przestrzeni wpływów, w której żyłem ja. Mnie się po prostu udało wyrwać.
          Żal mi tych, którzy są jeszcze więźniami systemów zniewalających. To zamach na ludzki umysł. Człowiek jest wielki. Widać to po jego dorobku. Świat jest przeobrażany. Powoli realizuje się boski plan, ale równolegle człowiek jest dla człowieka wilkiem. Partykularne interesy biorą górę nad etyką.
          Globalizacja to kolejny zabójczy system gospodarczy. Jak człowiek nie stworzy warunków obrony, to spowoduje kolejne zniszczenia. Podział dóbr we   wszechświecie jest nierówny i niesprawiedliwy. To odwieczny problem, ale warto zapobiegać nadużyciom i stwarzać systemy bardziej humanitarne.
          Chyba ma rację ks. Lemański. Aby przyszły zmiany, musi wymrzeć to pokolenie. 

środa, 3 września 2014

Serce nie dostrzega ułomności



          Niektórzy liczą na Miłosierdzie Boga. Nie zawiodą się, gdy będą  z ufnością podchodzić do Ojca niebieskiego i należycie prosić o wybaczenie. Bóg dostrzegając skruchę, otacza grzesznika swoją Opatrznością.

          Niektóre własne postępowania są traktowane jako moralnie uporządkowane. Może i dobrze,  ale nie trzeba zbytnio ufać sobie. Warto przeanalizować postępowanie w  szczerej  modlitwie. Gdy zabłyśnie dobra myśl (a będzie to głos Boga), że nie wszystko jest w porządku, warto obniżyć własny kredyt zaufania i zdać się na miłość Boga. On wybacza, ale musi być dobra wola poprawy. Zadośćuczynienie jest moralnym obowiązkiem. To trud za przewinienia. Często jest niczym wobec wyrządzonej krzywdy. Może trzeba dać z siebie trochę więcej? To nie zaszkodzi. Ofiary, jałmużna, dary, oznaki życzliwości pełnią potrójną rolę. Cieszą ofiarowanego, miłe są Bogu i uwrażliwiają ciebie samego. Nie wolno dawać wielkich i drogich prezentów. Najczęściej wprowadzają ofiarowanego w zakłopotanie.  Najlepszym darem jest dobre słowo, czy uśmiech. Musi być szczere i prawdziwe. Nie wolno wmawiać garbatemu, że jest prosty. To nie o to chodzi, ale powiedzieć mu, że fajno się z nim rozmawia, może być wielkim darem.

          W dzisiejszych czasach, pewnego osamotnienia w obcowaniu z drugim człowiekiem, powinniśmy wychodzić nieśmiałym na przeciw. Oni tego potrzebują, choć nie głoszą. Jeżeli otoczenie milczy – to znak, że jesteśmy w przestrzeni obojętności lub, że otoczenie czeka na sygnał dialogu. Nie patrzmy na innych i sami próbujmy rozdawać w około dobre słowa. Słowami można modelować piękny nastrój. Można wzruszać i radować, rozśmieszać, łagodzić obyczaje. Trzeba koniecznie dowartościowywać słabszych. Nie wywyższać się. Spoko. Twoja wartość zostanie zauważona po twoich intencjach. Nie bij, bo ubity okazuje się słabszy, a słabszego bić nie wolno. Nie wyśmiewaj się z nikogo, bo kamera z najpiękniejszego zrobi cudaka. Każdego można  skamerować niekorzystnie dla niego. Na brzydotę najwięcej narażeni są ci, którzy nie mają już nic do poprawienia. Serce nie dostrzega ułomności. Wiara, nawet nietrafiona jest zawsze cnotą. Miłość jest zawsze piękna.

wtorek, 2 września 2014

Religia uniwersalna


          Religia uniwersalna to idea z Bożego polecenia: Aby wszyscy byli jedno (J 17,21). Czy jest możliwość jej założenia? Teoretycznie istnieje taka możliwość,  ale dzisiaj traktowana by była jako sekta. Ludzkość nie doszła jeszcze do zdolności przełamania wszelakich barier religijnych. Trzeba do tego mocnej wiary, że Bóg tego chce i dużo dobrej woli. Można jednak poczynić w tym celu pewne kroki. Trzeba zacząć od szeroko zakrojonego ekumenizmu. To co łączy, niech będzie jej podstawą. Mocnym punktem jest wiara w jednego Boga. To już jest bardzo dużo. Można uprawiać wspólny kult Boga. Ważne jest, aby spotkania ekumeniczne stawały się codziennością i wręcz normalnością. Wszyscy wierzą w tego samego Boga. Oprócz spotkań modlitewnych trzeba organizować spotkania, na  których przekazywane będą wartości etyczne wynikające z odrębnego spojrzenia na wiele spraw społecznych. Trzeba budować wspólną bazę dobra i wiedzieć, co jest złe. Inne wartości religijne mogą być ciekawostką i wiedzą dla innych wyznawców. Cudzą wiarę trzeba szanować.

          Każda wiara powinna usunąć u siebie to, co jest jawnie infantylne i zdroworozsądkowo niepewne. Trzeba wiele rzeczy poddać rzeczowej dyskusji i krytyce (np. co to jest grzech). Np. w nauce Krsny mówi się, że energia jest wieczna. Filozoteizm podpowiada, że energia pochodzi z tchnienia Bożego i musi być stale przez Niego podtrzymywana. Bóg może w każdej chwili ją unicestwić. Nauka Krsny sprzeciwia się teorii ewolucji, którą inne religie (również filozoteizm) propagują. Tematy nierozstrzygnięte należy odsuwać na czasy późniejsze. Temu wszystkiemu powinna towarzyszyć miłość do  bliźniego. Trzeba koniecznie pozbyć się własnej pychy posiadania wyłączności na prawdę: Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym (1 Kor 3,18). Jeżeli nawet jest się przekonanym o swojej słuszności, to trzeba okazać cierpliwość dla innych i dyskutować. Trzeba nauczyć się rozmawiać, nikogo nie poniżać, szanować cudze poglądy. Emocje należy wyciszać. Nadmiar energii wyładowywać np. podczas wspólnych śpiewów (kościół amerykański, afrykański).

          Nie wolno niszczyć żadnego wyznania. Tak jak szanuje się skarby kultury narodowej, tak należy szanować cudzą wiarę. Religia należy do dziedzictwa kultury i dla pokoleń jest skarbem etnologicznym i historycznym.

          Bardzo ważne jest podejście zdroworozsądkowe, racjonalne. Wiara, choć opiera się na zawierzeniu ma już dzisiaj mocne przesłanki wiedzy. Bóg jest logiczną koniecznością, aby zrozumieć istotę (budowę) wszechświata. Lecz jeśli zrozumiesz Boga w sposób naukowy, wówczas zrozumiesz wszystko[1]. Argumenty, już dzisiaj, są bardzo mocne, pouczające, trzeba się tylko z nimi zapoznać i chcieć je przyjąć. Np. energia zmierza do najniższego stanu, w końcu powinna się tak rozproszyć, że będzie tylko chaosem. Natomiast życie nadaje światu charakter uporządkowany. Życie przeczy prawom przyrody. Trzeba dostrzec w tym boską ingerencję. Takich dowodów jest bardzo wiele. Niektórzy na każdym kroku widzą działanie istoty Boskiej, która świat podtrzymuje w swoim istnieniu, dyskretnie kieruje, pozostawiając wolną wolę człowiekowi.
 
          Przyznam się, że w tym reprezentowanym oglądzie świata dostrzegam sens, logikę, i przede wszystkim niezwykłe piękno, harmonię, wspaniałe rozwiązania konstrukcyjne (biologia), powiązanie, współzależności. Jeżeli mi ktoś mówi, że to wszystko jest w wyniku przypadku, to ręce mi opadają. Patrzą, a nie widzą. Żal mi takich ludzi. 
 


[1] Źródłem życia jest życie ISBN 91-7149-018-3, s. 54.