Bóg tchnął swoją moc i pojawiła się
energia. Człowiek początkowo, bezwiednie, wykorzystywał ją w codziennym życiu,
czyniąc proste, zwykłe rzeczy mechaniczne. Przyszedł moment, że poznał zjawisko ognia, które dawało ciepło i zmieniało smak
mięsa (potraw). Ogień to pierwsze przeobrażenia energii, też z woli ludzkiej
(pomijam ogień pochodzenia naturalnego, jak błyskawice itp.). Powoli człowiek
odkrywał niesamowite właściwości boskiego tchnienia. W XIX wieku rozpoznano, że
energia w czystej postaci jest falą elektromagnetyczną. Posiada współzależność
z prądem elektrycznym. Nie minęło 100 lat od tego czasu, jak człowiek
całkowicie zapanował nad elektrycznością i zaprzągł ją do własnych koncepcji
twórczych. Rozpoznał tak dokładnie bieg prądu, że na jednym cm kwadratowym
potrafi umieścić wiele (milionów, a
może i więcej) tranzystorów wzajemnie powiązanych[1]. Nad wszystkim dokładnie panuje. W XX wieku odkryto, że można energię
czerpać nie tylko ze słońca, czy z mechaniki ruchów zjawisk naturalnych (rzeki,
oceany, wiatr,..), ale odzyskiwać ją przez rozpad lub syntezę atomów. Energia
stała się dla człowieka czymś zdecydowanie ważnym. Człowiek potrafi umiejętnie
przetwarzać energie, kumulować ją i napędzać najprzeróżniejsze urządzenia.
Dzisiaj komórki, zegarki elektroniczne,
komputery, stały się nieodzowne w życiu człowieka. Człowiek opanowuje
świat od strony czystego daru Boga. Doszedł do samych podstaw energii (choć jej
nie widzi!) i czyni z nią, co chce. Właściwości energii mają boski wymiar, choć
energię nie można z Bogiem utożsamiać. Posiada niezwykłą właściwość, a
mianowicie niezniszczalność. To fenomen, którego nie ogarnia nauka. Dlaczego?
Bo zaistniała jeszcze przed nauką. Energia jest podstawą wszelkich dalszych
koncepcji Boga. Od tchnienia mocy Boga zaczynają się prawa przyrody. Ona
imituje materię i pozwala jej na zjawiska mechaniczne, chemiczne, atomowe itp.
W energii jest zaszyta wielka, kompleksowa koncepcja Stwórcy. Czy można uznać,
że właściwości energii są przypadkowe? Nie chcę wspominać o drugiej najgłupszej
tezie ateistów, o wieczności świata, materii itd. No cóż, ateista nie może
pojąć rzeczy, które według niego nie istnieją[2].
Energia uczestniczy w niezwykłych konstrukcjach życia
biotycznego. Wystarczy spojrzeć w oko pszczoły (co za mechanizm?!), albo w
budowę szkieletu ludzkiego. Ile tu jest wspaniałych rozwiązań, koncepcji,
zależności i zasadności. Niezrozumiałe jest też piękno jakie towarzyszy
przyrodzie. Jestem zwolennikiem ewolucji, którą Bóg oparł na rachunku
prawdopodobieństwa, ale nią steruje i determinuje. Zaangażowanie Konstruktora jest widoczne gdzie tylko się
spojrzy. Bóg stworzył Wszechświat, ale pozostawił człowiekowi pole do popisu.
Znak, że człowiek jest planowanym dziedzicem Boga.
Kiedy weźmie się pod uwagę Objawienie Boże (prywatne, czy
też w religiach objawionych), które przybliża Boga i jego zamysły oraz prawa
przyrody i rzeczywistość, to łatwiej jest to wszystko ogarnąć. Bez Boga nauka
staje nad przepaścią. Nie ma nic do zaproponowania w rozumieniu świata.
Stawiane tezy są ścianą zaporową, za którą nauka nie ma nic do powiedzenia, a
sami naukowcy robią wrażenie nieudaczników.
[1]
Opracowano działający tranzystor wielkości atomu. Naukowcy do budowy
tranzystora wykorzystali atomy fosforu umieszczone na płytce krzemowej, których
działanie zapewniają dwie elektrody oraz element sterujący, składający się z
atomów wodoru oraz mikroskopu tunelowego
[2] Źródłem życia jest życie ISBN
91-7149-018-3, por. s. 148.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz