Tak, krytykować jest łatwo, ale trudniej jest zaproponować coś nowego. W
moim przypadku to się nie sprawdza. Od momentu moich odkryć teologicznych
natychmiast poczułem potrzebę dzielenia się nimi z innymi. Uważałem, że jest to
mój obowiązek. Zresztą odczuwam przy tym pewną radość. Dochodzenie do prawdy
jest moją pasją. Ktoś zapyta, a skąd ta pewność obecnej prawdy? Oczywiście, że
mogę się mylić, choć poświęciłem sprawie wiele czasu. Moje słowa, to synteza
nabytej wiedzy nie tylko religijnej. To wynik logicznego rozumowania i wiązania
ze sobą różnych wątków faktograficznych. Jak wielokrotnie pisałem, niewiele
jest moich własnych tez. To raczej ujawnienie ludzkiego dorobku z tysiącleci.
Zebrany materiał poddałem fenomenologicznej (bez obciążeń i utartych poglądów)
analizie. Wszystko trzeba było rozpatrywać od nowa. To nie było łatwe, ale za
to fascynujące. Zdarzenia trzeba było od nowa uporządkować. Co kiepskie trzeba
było odrzucić. Niekiedy odczuwałem wielką przyjemność, gdy przestarzałe poglądy
dostrzegałem inaczej, jaśniej, zrozumiale. Odczuwałem, że wyzwalam się z
utartych przesądów i mitów. Przestałem się bać stawiać sobie odważnych
pytań. Np. dlaczego to kościół ma mieć
wyłączność na prawdę? Kapłan odpowie, bo nad nim czuwa Duch Święty. Taką
odpowiedzią zamyka dyskusję. Nie wolno poddawać się takim wypowiedziom. Teraz
już wiem, że jedną z technik absurdu jest wykorzystywanie Boga do ludzkich
interesów. Biblijne „Pan powiedział” jest wykorzystaniem Boga przez wmawianie
Mu ludzkich myśli. To trzeba całkowicie odrzucić. Bóg (Stwórca), który istnieje
z całą pewnością, nie wypowiedział do człowieka ani jednego słowa. Jego
działania są pozazmysłowe, neurotyczne.
Nie będę o tym pisał teraz, ale są one widoczne na każdym kroku. Trzeba Boga
odbierać tak, jak się nam objawia w działaniu, a nie, jak sobie to życzymy.
Trzeba zapoznać się z innymi religiami, aby dostrzec, że Bóg miłuje wszystkich,
niezależnie od wyznania. Trzeba dobrej woli, aby się zjednoczyć. Trzeba
odrzucić zawiść jaka jest w sercach ludzkich. Religie nie mogą być dla siebie
konkurencją. Religia to coś, co łączy człowieka z Bogiem. Modlitwy są podobne,
nasze serca i pragnienia również. Co przeszkadza? Cholerne instytucje i
partykularne interesy, no i oczywiście forsa.
Mając skończone 65 lat mówię stanowczo
– Nie. Taki świat jest dla mnie obcy. Dobrze, że dostrzegam wiele dobra,
dobrych ludzi. Żal mi jest tych najsłabszych. Kocham niewinne dzieci i im dedykuję wszystkie moje opracowania.
Dziękuję za modlitwy tych wyśmiewanych beretów, babek kościelnych i
nieświadomych do końca głosicieli Boga. Podważam tylko głupotę. Szanuję nawet
tych, którzy błądzą, nie wiedząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz