Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 września 2014

Kilka słów o sobie


          Tak, krytykować jest łatwo, ale trudniej jest zaproponować coś nowego. W moim przypadku to się nie sprawdza. Od momentu moich odkryć teologicznych natychmiast poczułem potrzebę dzielenia się nimi z innymi. Uważałem, że jest to mój obowiązek. Zresztą odczuwam przy tym pewną radość. Dochodzenie do prawdy jest moją pasją. Ktoś zapyta, a skąd ta pewność obecnej prawdy? Oczywiście, że mogę się mylić, choć poświęciłem sprawie wiele czasu. Moje słowa, to synteza nabytej wiedzy nie tylko religijnej. To wynik logicznego rozumowania i wiązania ze sobą różnych wątków faktograficznych. Jak wielokrotnie pisałem, niewiele jest moich własnych tez. To raczej ujawnienie ludzkiego dorobku z tysiącleci. Zebrany materiał poddałem fenomenologicznej (bez obciążeń i utartych poglądów) analizie. Wszystko trzeba było rozpatrywać od nowa. To nie było łatwe, ale za to fascynujące. Zdarzenia trzeba było od nowa uporządkować. Co kiepskie trzeba było odrzucić. Niekiedy odczuwałem wielką przyjemność, gdy przestarzałe poglądy dostrzegałem inaczej, jaśniej, zrozumiale. Odczuwałem, że wyzwalam się z utartych przesądów i mitów. Przestałem się bać stawiać sobie odważnych pytań.  Np. dlaczego to kościół ma mieć wyłączność na prawdę? Kapłan odpowie, bo nad nim czuwa Duch Święty. Taką odpowiedzią zamyka dyskusję. Nie wolno poddawać się takim wypowiedziom. Teraz już wiem, że jedną z technik absurdu jest wykorzystywanie Boga do ludzkich interesów. Biblijne „Pan powiedział” jest wykorzystaniem Boga przez wmawianie Mu ludzkich myśli. To trzeba całkowicie odrzucić. Bóg (Stwórca), który istnieje z całą pewnością, nie wypowiedział do człowieka ani jednego słowa. Jego działania  są pozazmysłowe, neurotyczne. Nie będę o tym pisał teraz, ale są one widoczne na każdym kroku. Trzeba Boga odbierać tak, jak się nam objawia w działaniu, a nie, jak sobie to życzymy. Trzeba zapoznać się z innymi religiami, aby dostrzec, że Bóg miłuje wszystkich, niezależnie od wyznania. Trzeba dobrej woli, aby się zjednoczyć. Trzeba odrzucić zawiść jaka jest w sercach ludzkich. Religie nie mogą być dla siebie konkurencją. Religia to coś, co łączy człowieka z Bogiem. Modlitwy są podobne, nasze serca i pragnienia również. Co przeszkadza? Cholerne instytucje i partykularne interesy, no i oczywiście forsa.

          Mając skończone 65 lat mówię stanowczo  – Nie. Taki świat jest dla mnie obcy. Dobrze, że dostrzegam wiele dobra, dobrych ludzi. Żal mi jest tych najsłabszych. Kocham niewinne dzieci  i im dedykuję wszystkie moje opracowania. Dziękuję za modlitwy tych wyśmiewanych beretów, babek kościelnych i nieświadomych do końca głosicieli Boga. Podważam tylko głupotę. Szanuję nawet tych, którzy błądzą, nie wiedząc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz