W Liście do Rzymian autor
szeroko omawia usprawiedliwienie (Rz 1–4). Korzysta
również z przykładu Abrahama, którego wiara została mu poczytana za
sprawiedliwość (Rz 4,3). W poprzednim wykładzie zagadnienie to ująłem
stwierdzeniem: Człowiek sam siebie karze prawdą swoich uczynków.
Sądzę, że to wyjaśnia temat, choć odbiega ono od wykładni Apostoła. Moje
tłumaczenie pozwala uniknąć błędne mniemanie, że Bóg karze za popełnione
grzechy. Bóg jedynie udziela łaski przebaczenia, natomiast kara pozostaje w
gestii samego człowieka. Prawdziwa świadomość grzechu jest wystarczającą karą
dla człowieka. Ból sumienia jest bardzo silny, i to on powoduje, że człowiek
brzydzi się swojego postępowania, pragnie zadośćuczynienia i poprawy. Dla
Stwórcy to wystarcza. On swoim miłosierdziem i ofiarą zbawczą Jezusa odpuszcza
grzechy. W zasadzie jest to reguła przypisana sakramentowi spowiedzi.
W Liście do Rzymian ujęta jest też prawda: to, co nie istnieje, powołuje do istnienia (Rz
4,17). Ta prawda jest fundamentem Bożego działania. Nic samego nie może
powstać. Bóg uczestniczy w każdym powołaniu do istnienia. Źródłem życia nie
jest materia. Nie istnieje zdarzenie ożywienia materii, ale powoływane jest
nowe życie, które uwidacznia się w materii. Materia jest jakby wskaźnikiem
życia. Kiedy materia przestaje funkcjonować, życie się nie kończy. Ono istnieje
w przestrzeni nadprzyrodzonej. Istnieje, ale z braku materii nie wskazuje na
istnienie. Człowiek posiada naturę duchową, tym samym rozumiemy jego wieczność.
Natomiast w przypadku życia kwiatów, zwierząt
tej pewności brak. W hinduizmie wszystko ma naturę duchową. Czy religia
ta odczytała prawdę, której zabrakło w religii judaistyczno-chrześcijańskiej?
Muszę w tym miejscu uznać, że nie mam wiedzy na ten temat. Dla chrześcijan
pozostaje to tajemnicą. Może fenomen życia, poza wyróżnionym człowiekiem, jest
jednością w Bogu? No cóż, nie wszystko wiemy, nie znamy wszystkich tajemnic
Boga. Należy z pokorą przyjąć ludzką niedoskonałość. Samo zjawisko życia jest
nieodczytaną prawdą. Czy w niebie będziemy cieszyć się obecnością kochanego za
życia psa, czy kota? Wierność jaką okazują zwierzęta człowiekowi nie może ot
tak zaniknąć. Wierność, która jest obliczem miłości ma pochodzenie z Boga.
Wszystko, co wiąże się z życiem od Boga pochodzi, bo to On powołuje do
istnienia. Może życie świata biotycznego ma jedną formę? Trudno to sobie
wyobrazić w przypadku konkretnego ulubieńca (np. psa). Nie można jednak
zaprzeczyć, że coś jest na rzeczy. Miłość jest stanem szczęścia. W nim są nasze
uczucia. Czy wierność psa nie należy do tego stanu? On (pies) żyje w ludzkiej
pamięci. Czy ludzka świadomość jest w stanie przywołać nie tylko wspomnienia,
ale życie (miłość) konkretnego psa? Dla wielu, to co się jawi w umyśle (w
świadomości) jest bardzo realne. Ludzie wierzą w to, co jawi się w ich
umysłach. Dla człowieka Bóg istnieje, bo jest w ludzkim sercu. Immanentna
strona człowieka jest o wiele ważniejsza niż przekaz, że coś istnieje. Świat
jest moim wyobrażeniem jak powiedział filozof Arthur Schopenhauer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz