Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 listopada 2014

Prawda nas wyzwoli

          Bóg określił prawa przyrody i zasady relacji pomiędzy zjawiskami. Prawa te zostały przez człowieka w większości odkryte, zbadane i opisane. Jednak ich natura została nadal tajemnicą. Można np. określić wielkość siły grawitacji, ale nie ma wyjaśnienia jej istoty. Podobnie powoli rozszyfrowywane są genotypy i ich funkcje, ale nie znane są siły jakie w nich działają. Np. wiadomo, że za rozróżnianie kolorów odpowiadają trzy geny. Inne geny, których człowiek nie posiada rozróżniają światło ultrafioletowe. Ciekawe jest, że w procesie ewolucji niektóre genotypy zmieniają swoje funkcje, a nawet zanikają. Wiele z nich odpowiadało za trawienie pokarmów nieprzetworzonych, które dzisiaj już zanikły. Człowiek coraz mniej posiada zdolności przodków. Dotyczy to również zdolności neurotycznych, czy paranormalnych. Postęp powoduje zmiany organiczne. Być może, w ten sposób, człowiek przygotowuje się do zupełnie innych warunków życia w przyszłości. Prawdopodobnie jest to normalny proces i człowiek bezwiednie kroczy w inny świat.
          Zasiedlenie układu słonecznego jest już kwestią czasu. O dalszej penetracji kosmosu trudno mówić, bo póki co, widoczne są same bariery. Świat będzie istniał jeszcze miliardy lat i trudno przewidzieć dalszy rozwój techniczny. Prawdą jest, że postęp jest oszałamiający. Nowe możliwości rodzą się w postępie geometrycznym. Wystarczy spojrzeć na własne życie. Żyją wśród nas jeszcze osoby, dla których radio było wielkim wydarzeniem, a dzisiaj? Np. telefon komórkowy posiada wiele niesamowitych funkcji!
          Ochrona danych osobowych jest taką samą fikcją, jak trzydzieści lat temu chroniono  mapy (poufne, tajne) terenów przed potencjalnym wrogiem. Jeszcze chwila, a każdy człowiek będzie namierzany z dokładnością bezwarunkową. Inwigilacja źle się kojarzy, ale wiedza, gdzie się dany człowiek znajduje będzie koniecznością. Człowiek musi nauczyć się żyć przy ciągłej obserwacji innych. Oprócz braku intymności, która jest uciążliwa, są i dobre walory, np. nagrane kradzieże, rozboje. Cała służba penitencjarna ulegnie zmianie. Większość więźniów będzie odbywała karę w domu. To wszystko wpłynie na ludzką mentalność i sposób życia. Mnie osobiście to cieszy. Zmęczony jestem obecnym stylem życia, polityką, niesprawiedliwością ludzką. Trzeba usuną paradoksy, aby demokracja była naprawdę demokracją, aby Kościół był prawdziwym Domem Bożym, życie społeczne było według miłości Chrystusa, etyka nie była zakłamana, zaściankowa. We wszystkim musi zwyciężyć Prawda, która nas wyzwoli (J 8,32). 

piątek, 28 listopada 2014

Prorok Eliasz

          Prorok Eliasz próbuje nawrócić króla Achaba i przywrócić wiarę przodków. Autor nadaje sytuacji charakter boskiej ingerencji. Opisuje jak Eliasz wskrzesza zmarłego syna wdowy. Czyni cuda, przez które dzban mąki jest zawsze pełny. Autor pragnie tymi cudami podkreślić postać Eliasza i jego koneksje z Bogiem. Przez scenę przewija się Obadiasz, zarządca pałacu Achaba, który, jak pisze autor, odznaczał się wielką bojaźnią Pańska (2 Krl 18,3). Widać, wiele osób w sercu nosiło wiarę Dawidową, mimo odstępstwa króla od wiary.
         Eliasz jest postacią szczególną. Według autora, wielki prorok, czyniący cuda, ale też i mordercą, który mieczem wytracił proroków pogańskich: Eliasz zaś im rozkazał: «Chwytajcie proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!» Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił (2 Krl 18,40). Na ten szczegół autor nie zwraca uwagi, bo to nie było ważne. W mentalności żydowskiej nieprzyjaciół Boga trzeba likwidować.
          Prorok Eliasz tajemniczo odchodzi. Kiedy Pan miał wśród wichru unieść Eliasza do nieba (2 Krl 2,1). W rozszyfrowaniu tej zagadki może pomóc werset wcześniejszy: Przecież może się zdarzyć, że kiedy ja odejdę od ciebie, to tchnienie Pańskie uniesie ciebie, nie wiem dokąd (1 Krl 18,12). Można przypuszczać, że autor od początku znał historię Eliasza i sposób zakończenia jego życia. Eliasz jak i Henoch: Ponieważ Henoch żył bogobojnie, znikł, gdyż Bóg go zabrał (Rdz 5,24) podobnie tajemniczo zostali wzięci do Nieba. Historie te będą inspiracją dla Ewangelisty Marka, który w podobnej scenie opisze Wniebowstąpienie Jezusa: Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (Mk 16,19).
          Tajemnicze odejście Eliasza i Henocha należy tłumaczyć wielką zażyłością obu z Bogiem: tchnienie Pańskie uniesie ciebie (1 Krl 18,12). U Boga wszystko jest możliwe, jak sądzili autorzy Pisma świętego. Autorzy chcieli też zasygnalizować bezpośrednią drogę do Nieba wszystkich, którzy zasłużyli swoim życiem doczesnym.

          Z punktu widzenia filozoteistycznego opisane sceny są jedynie obrazowaniem wydarzeń o charakterze religijnym. Ważna jest tu wykładnia teologiczna, natomiast materia scenerii ma charakter legendarny.

czwartek, 27 listopada 2014

Słowa, które obrażają Boga

          Autorzy Pisma świętego w swej naiwności pisali dość otwarcie. Scena spotkania żony Jeroboama z ociemniałym prorokiem Achiaszem jest próbą zrobienia na niej wrażenia. Prorok Achiasz, choć ociemniały, bezbłędnie opisuje żonę i jej przebranie. Wiedzę o niej dostarcza mu sam Bóg. Dalsze słowa proroka ujawniają jakoby wolę Boga. Podział królestwa był Jego zamysłem. Bóg liczył na Jeroboama, wywyższył go do roli króla, ale ten go zawiódł, dlatego poniesie karę. Trudno uwierzyć tym słowom. W gruncie rzeczy one obrażają Boga. Przedstawiają Go jako przegranego w Jego zamysłach i mszczącego się na wszystkich, którzy się do tego przyczynili.  Dlatego sprowadzę nieszczęście na ród Jeroboama, gdyż wytępię z domu Jeroboama nawet chłopca, niewolnika i wolnego w Izraelu. Tak więc usunę ślad po rodzie Jeroboama, jak uprząta się gnój bez reszty.  Kto z należących do Jeroboama umrze w mieście, tego będą żarły psy, a tego, kto umrze w polu, będą żarły powietrzne ptaki, gdyż tak rzekł Pan (1 Krl 14,10–11).

          Prawdą jest, że królestwo północne zostało zagrożone przez narody północne i pierwsze padną ich łupem. Poza tym, odsunięcie się od centrum religijnego jaką była Jerozolima powodowało, w konkurencji do ciągłej żywej wiary do Aszery, osłabienie czystej wiary hebrajczyków. Autor Księgi sugeruje, że walki rodowe o władze były karą pochodzącą od  Boga: Pan skierował następujące słowo przeciw Baszy do Jehu, syna Chananiego: «Za to, że podniosłem cię z prochu i uczyniłem cię wodzem mego ludu izraelskiego, ty poszedłeś drogą Jeroboama, a przez to doprowadziłeś do grzechu mój lud izraelski, aby Mnie obrażać ich grzechami!  Oto więc Ja usunę potomstwo Baszy i potomstwo jego rodu oraz postąpię z jego rodem, jak z rodem Jeroboama, syn Nebata.  Zmarłego z rodu Baszy w mieście będą żarły psy, zmarłego zaś w polu będą żarły ptaki powietrzne» (1 Krl 16,1–4). W królestwie północnym źle się działo. Kolejni wodzowie nie byli godnymi królami; Nadab (909–908), Basza (908–885), Eli (885–884), Zimri (884), Omri (884–873), Achab (873–853 czynili to, co złe w oczach Pana (2 Krl 15,26; 34,...; 16,25,30, ...) . Król Achab stał się już królem całkowicie pogańskim.

środa, 26 listopada 2014

Królestwo północne

          Samozwańczy król Jeroboam Izraela (części północnej królestwa Dawidowego) nie trzymał się linii religijnej Abrahama: król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: «Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej!» Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan.  To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan.  Ponadto urządził przybytki na wyżynach oraz mianował spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami.  Następnie Jeroboam ustanowił święto w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tego miesiąca, naśladując święto obchodzone w Judzie, oraz sam przystąpił do ołtarza (2Krl 12,28–32). Do ołtarza mieli dostęp kapłani i Lewici. Król naruszył ten święty porządek rzeczy. W oczach Judy Izraelczycy z północy byli odszczepieńcami.
          Autor Księgi chciał pokazać, co się dzieje z odszczepieńcami. Jak brzmi tytuł perykopy Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel.  W następnej perykopie Pan karze proroka za nieposłuszeństwo. Tu autor pokazuje Stwórcę jako Boga karzącego. Jak wspominałem Bóg nikogo nie karze z racji swojej miłości i miłosierdzia. Z tekstu można odczytać pewną zasadę. Pan skierował słowo do proroka (2 Krl 13,20), do człowieka, który miał zdolność Jego odczytania. Prorocy pełnili ważną rolę w życiu Izraelczyków. Ich słuchano uważnie, a słowa ich interpretowano i nadawano im sens teologiczny. Z racji ludzkiej ułomności wprowadzano do doktryny wiary ludzkie spekulacje. Tak rodziła się doktryna wiary, która stała się podstawą również religii chrześcijańskiej. Jezus znał słabości doktryny żydowskiej i próbował ją modyfikować. Tradycja była zbyt silna, aby stworzyć doktrynę chrześcijańską od początku. Malowniczość religii żydowskiej ma też dobre strony. Stwarza pewną atmosferę starożytności wraz z jej klimatem duchowym. Pismo święte można czytać wielokrotnie i napawać się jej urokiem.
          Piękno i urok Pisma świętego i ja dostrzegam. Niektóre księgi czy rozdziały są znakomite. Rzecz w tym, aby przekazywać prawdę historiograficzną, a cieszyć się klimatem duchowym. Przy takim podejściu wierny wie, że nie jest bałamucony i świadomie poddaje się kultowi.

          Już parokrotnie wspominałem, że religia chrześcijańska dopracowała się wspaniałego kultu i znakomitej oprawy przeżyć duchowych. One są człowiekowi potrzebne. Człowiek organicznie potrzebuje stabilizatora nadwyrężonych   nerwów. Kult, w tym modlitwy, śpiew uspakajają i sprowadzają na drogę religijnej refleksji.

wtorek, 25 listopada 2014

Twórczość Boga i człowieka

          Dziełem Boga jest istota ludzka. Jej życie opiera się na skomplikowanych procesach życiowych. Konstrukcja i piękno ludzkiego ciała jest osiągnięciem inżynierskim niemal  doskonałym. 
          Człowiek okazał się również istotą zdolną do tworzenia równie wspaniałych dzieł. Jednym z przykładów są satelity, które okrążają ziemię po stacjonarnej orbicie, które umożliwiają komunikację między ludźmi. Satelita jest tworem na swój sposób inteligentnym, zabezpieczającym swoje własne układy przed zniszczeniem (zimno i gorąco od słońca). Wykonuje wiele działań decyzyjnych. Pracuje samodzielnie w dużej części swojego czasu. Z punktu widzenia inżynierii jest tworem zbieżnym do tworu człowieka. Wyczyn ludzki można porównywać z działaniem Stwórcy. Aby powstały tego typu dzieła musiała być koncepcja, projekt. Tylko istoty inteligentne, posiadające wiedzę mogą tworzyć tak skomplikowane konstrukcje. Patrząc na „skromne” dzieła ludzkie należy podziwiać Stwórcę jeszcze bardziej skomplikowanych tworów. Bóg przez swoje dzieła pokazuje kim Jest. Jego dzieła są dla  ludzkości przykładem rozwiązań inżynierskich, ale nie zawsze. Człowiek opatentował całkiem nowe rozwiązania techniczne i wprowadził wiele nowych pomysłów. To wspaniałe, że człowiek otrzymał tak niesamowite zdolności i możliwości. One upoważniają do stwierdzenia, że człowiek jest bytem niemal doskonałym. Doskonałym, ale musi zawsze pamiętać, że przed nim jest Jego Stwórca – Ojciec Niebieski. Człowiek może być ze siebie dumny, ale nie może być pyszny. Świadomy swojego miejsca w szeregu istot, człowiek może się pięknie realizować. Bóg zezwolił, aby człowiek przekraczał własne granice. Udostępnił mu już wiele tajemnic z konstrukcji życia, powiązań chemicznych, koncepcji przepływu informacji, zapisów pamięci itp.
          Człowiek sięga po atrybuty boskie. Nie należy się tym gorszyć. Jest to w koncepcji Stwórcy. Bóg chce w człowieku widzieć swojego dziedzica. Człowiek ma zapanować nad światem. A co ma Bóg do czynienia?

          On jest niedoścignioną doskonałością, której nigdy nie osiągnie człowiek. Z tym człowiek musi się pogodzić. Każde naruszenie tej harmonii spowoduje upadek jak w przykładzie wieży Babel. Egzekutorem nie będzie Bóg, ale samo zło, które samo się zniszczy.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Bóg łaskawy

          Używając prostego ludzkiego, można powiedzieć, że Bóg nie ma okazji mylić się. Jego działania dotykają jedynie materii ducha. Podpowiada dobre rozwiązania i daje słuszne rady (głos słyszany w sumieniu). Jeżeli decyduje się na cuda fizykalne, to nie mogą one zakłócać woli żadnego człowieka. Paradoksalnie, ale Pismo święte w wielu miejscach Boga obraża. Ukazuje Go  karykaturalnie. Dla ateistów do łakomy kąsek, aby wyśmiewać się z naszej religii.
          Królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje (Mt 12,25; Łk 11,17). Roboam w okrojonym państwie stał się słabszy i łatwym łupem dla nieprzyjaciół. Na kraj najechał król Egiptu Szeszonk I, władca z XXII dynastii libijskiej (panował ok. 946–925). Pismo święte suponuje, że  była to kara Boga za wszelkie obrzydliwości i nierząd sakralny. Kolejne nadużycie. Wróg splądrował świątynie Pańską, zbudowaną przez Salomona i zabrał kosztowności (też złote tarcze) z pałacu królewskiego. Jerozolima  została doszczętnie ograbiona. Wydanie Egipcjanom skarbów uratowało miasto przed zniszczeniem, a mieszkańców przed śmiercią. Później odtworzono tarcze, ale już w brązie. Po śmierci Roboama, jego miejsce zajął jego syn Abijjam (914–911). Postępowanie Abijjama było równie grzeszne jak ojca. Autor Księgi tłumaczy, że tylko ze wzgląd na Dawida Bóg uchronił Jerozolimę przed zniszczeniem i zachował jego ród. Tym razem rola Boga była łaskawa.
          Kolejnym władcą królestwa Dawidowego został syn Abijjama Asa (911–870). Jak podaje autor: Asa czynił to, co jest słuszne w oczach Pana, tak jak jego przodek Dawid,  gdyż kazał wysiedlić z kraju uprawiających nierząd sakralny i usunął wszelkie bożki, które zrobili jego przodkowie.  A nawet swą matkę Maakę pozbawił godności królowej-matki za to, że sporządziła bożka ku czci Aszery. Ponadto Asa ściął i spalił tego bożka przy potoku Cedron.  Ale nie usunięto wyżyn. Jednak serce Asy w ciągu całego życia jego było szczere wobec Pana. Złożył on w świątyni Pańskiej sprzęty poświęcone na ofiarę przez swego ojca i przez siebie, srebro i złoto oraz naczynia. (1 Krl 15,11–15). Jak widać, likwidacja nierządu sakralnego nie była tak prosta. Podobnie mocno była jeszcze zakorzeniona wiara przodków (Aszery).

          Ponieważ królestwo północne umacniało się i odgradzało od Judy król Asa sprzymierzył się z królem Aramu Ben-Hadadem. Ten manewr polityczny był skuteczny. Król Izraela Basza odstąpił od fortyfikacji, a nawet poniósł miejscowe klęski.

niedziela, 23 listopada 2014

Czy Bóg się myli?

          Z narracji Pisma świętego można wyciągnąć wniosek, że Bóg też się myli. Czy jest to możliwe? Niezupełnie. Przede wszystkim nie ma takiej potrzeby, aby Bóg miał podejmować stanowiska wobec ludzkich działań. Działania Boga polegają na stworzeniu świata, określeniu zasad jego działania, podtrzymywaniu świata w jego istnieniu, czuwaniu w swej Opatrzności oraz działaniach przyszłościowych, o  których nikt nic nie może powiedzieć. Czy w tych Jego dziełach można wykryć błąd? Niedoskonałość tak, ale o pomyłce nie może być mowy. 
          Żydzi postanowili włączyć Boga do swojej koncepcji religijnej. Pismo święte podaje wiele tego przykładów. Bogu przydzielono rolę „na siłę”. W tym celu musiano  Boga uczłowieczyć, nadając mu ludzkie przymioty. Jak wynika to z obserwacji historycznej, Bóg częściowo przystał na ten eksperyment i poddał się tej „roli”. Jego „głos” (stan Prawdy) był odczytywany przez proroków i innych mężów natchnionych. Natchnieni autorzy zapisywali Jego „słowa” w różnych scenach biblijnych.
           Celem napisania Pisma świętego było ratowanie tożsamości narodowej narodu żydowskiego w okresie niewoli babilońskiej. Temu celowi było wszystko podporządkowane. Z tej też perspektywy należy czytać Pismo święte.
          Królestwo Dawida, w krótkim czasie rozpadło się na dwa królestwa. Bohaterem królestwa północnego był Jeroboam syn Nebata Efratejczyka ze Seredy. Był on człowiekiem uzdolnionym. Podróżował, poznał obyczaje innych krajów (Egipt). Jak pisze autor, Bóg widział w nim króla. Losy ludzkie są skażone upadkami, błędami i niepowodzeniami. Czy Bóg był tylko obserwatorem, czy też włączał się do konkretnych poczynań? Według autora tak i to spowodowało, że błędy ludzkie automatycznie przypisywano Bogu. Jak pisze autor, prorok Achiasz powiedział do Jeroboama: «Weź sobie dziesięć części, bo tak rzekł Pan, Bóg Izraela: "Oto wyrwę królestwo z ręki Salomona, a tobie dam dziesięć pokoleń (1 Krl 11,31). Z punktu widzenia Pisma Bóg przyczynił się do rozpadu królestwa Dawidowego. Dlaczego? Bo Jeroboam sprzeciwił się zasadom określonym przez Boga. Tworzył własnych bogów.  Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Za to, że wywyższyłem cię spośród ludu i uczyniłem wodzem mego ludu izraelskiego oraz oderwałem królestwo od domu Dawida, aby je dać tobie, tyś nie stał się jak mój sługa Dawid, który zachował moje polecenia i który postępował za Mną z całego serca swego, czyniąc tylko to, co jest słuszne w moich oczach. Ale stałeś się przez twoje postępowanie gorszym od wszystkich twoich przodków, bo ośmieliłeś się uczynić sobie innych bogów - posągi ulane z metalu, aby Mnie tym drażnić, a Mną wzgardziłeś (2 Krl 14,7–10). Można odczytać, że Bóg mylił się w wyborze królów narodu wybranego. Praktycznie żaden z nich nie był na miarę przykładu. Wszyscy byli grzesznikami z górnej półki. Dawid popełnił straszliwą zbrodnię zabijając Uriasza, dla zdobycia jego żony Batszeby. Salomon był ciemiężcą i nękał swoich poddanych. Za czasów syna Roboama w świątyni wprowadzono nierząd sakralny. Jeroboam wprowadził kult bałwochwalczy.
          Autor chcąc wyjść z opresji historycznej narzucił Bogu czyny niegodne  Boga miłującego i miłosiernego. Jak pisze autor: Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel (tytuł 1 Krl 13), karze proroka za nieposłuszeństwo (tamże). Autor chce pokazać skutki nieposłuszeństwa wobec wyraźnego rozkazu Bożego. Postać Boga staje się karykaturalna. Bóg wywołujący strach. Być może jest On i sprawiedliwy, ale jest też egzekutorem i wykonawcą surowych wyroków.
          I w taki, o to sposób, poszedł w świat biblijny przekaz, że  Boga trzeba się bać. Stwórca, cichy, niczemu niewinny, został wciągnięty w ludzkie sprawy. 

sobota, 22 listopada 2014

Salomon i schyłek królestwa

          Lektura Pisma świętego w temacie historia królów izraelskich jest bardzo ciekawa i pouczająca. Należy ją czytać z perspektywy autora przekazu, a nie literalnie i dosłownie. Trzeba pamiętać, że dla autora ważniejsze było, co chciał przekazać, a więc lekcja teologiczna. Na jej tle ukazany jest zarys faktograficzny i historyczny. Treść historyczna jest jak obraz impresjonistyczny. Kontury (fakty historyczne) są zamazane.
           Jak podaje autor, Salomon był ulubieńcem Boga. Wiodło mu się bardzo dobrze. Jednak uciechy ziemskie przyćmiły u niego pierwotny (duchowy) kontakt  z Bogiem. Im był starszy, tym mniej korzystał z łaski Boga. Miał wiele, i Bóg nie był mu już tak bardzo potrzebny. Uczucia swoje skierował na kobiety i ziemskie uciechy. Miał siedemset żon-księżniczek i trzysta żon drugorzędnych (1 Krl 11,3). Wiele było innej narodowości. Salomon pozwolił żonom uprawiać ich własny kult religijny, tym samym nie dochował wierności swojemu Panu. Autor pisma ujawnił największy grzech Salomona – niewierność wobec Pana.
          Jeden grzech jest powodem kolejnych. Aby utrzymać poziom życia, bogactwo musiał ściągać podatki i tym samym ciemiężył własny naród pochodzenia Jakubowego (10 pokoleń)  jak i narody podbite. Jak pisze autor: Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał (1 Krl 11,9–10). W obrazie tym, autor dał sygnał, że Salomon za swoją niewierność musi ponieść karę. Dla historyków jest ona zrozumiała. Trudno jest utrzymać naród w dyscyplinie i reżimie przez wiele lat. Zabrakło mądrości w wykorzystaniu zasobów ludzkich. Aby mieć, trzeba też dawać. Lud potrafi zadowolić się najmniejszymi ulgami. Niestety bogactwo przesłania zdrowy rozsądek, a jego brak powoduje schyłek, upadek.
          Po śmierci Salomona dziedzictwo królewskie przejął jego syn Roboam. Młody, pełen zapału, chciał mądrze zarządzać królestwem. Lud dawał znaki, że oczekuje ulżenia ich życia i zmniejszenie obciążeń podatkowych. Roboam zwrócił się o radę do rady starszych, co ma uczynić? Ona przekazała mu mądrą radę. Jeżeli trochę ustąpi, lud będzie mu nadal wierny. Król zwrócił się też do młodych doradców. Ci, odwrotnie, zachęcali go do jeszcze większego ucisku. Roboam posłuchał młodych. Decyzja króla spowodowała otwarty bunt i rozłam królestwa na północną część i południową.

          Autor tak to opisuje: Król więc nie wysłuchał ludu, gdyż to wydarzenie dokonało się z woli Pana, aby spełniła się Jego groźba, ... (1 Krl 12,15). To próba pokazania reakcji Boga na grzechy Salomona. Z punktu widzenia filozoteistycznego było to wielkie nadużycie angażujące Boga w sprawy ludzkie. Bóg nie determinuje nikogo i nie rozporządza ludzką wolę. Stało się to, co można było przewidzieć.

piątek, 21 listopada 2014

Obyśmy byli jedno

Od czasu, gdy zacząłem zagłębiać się w myśli Wschodu, odnoszące się do płaszczyzny egzystencjalnej człowieka, wyczulony jestem na rozgraniczanie tego, co dotyczy ego każdej istoty ludzkiej, od esencji naszego bytu. Wschodnia, buddyjska tradycji głosi, że esencja bytu każdego człowieka jest częścią Istnienia, przez co tak właściwie nie można rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on), gdyż wszyscy jesteśmy częścią tego samego. Wszelkie podziały na ja, ty, on, rodzą się na zewnątrz nas, na powierzchni naszego ego, które skażone pragnieniami, osądami, oczekiwaniami, skłonne jest fałszować własną indywidualność i złudnie utożsamiać esencję bytu z egotyczną przestrzenią człowieka. Jan K.

          Prawdą jest, że w niebie łączymy się z Bogiem. Nie znaczy, że natury zlewają się ze sobą (tak jak w rzeczywistości fizycznej), tak że nie można: rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on). To opis symboliczny. Jak  sam Pan napisał: przy zachowaniu świadomości własnej podmiotowości. Wydaje mi się, że przekaz Wschodu jest bardziej fundamentalny i dosłowny.
          Pragnieniem Ojca Niebieskiego jest: aby wszyscy byli jedno (J 17,21), ale w znaczeniu dobrych ludzi, którzy pragną dobra powszechnego.


          Nawiasem mówiąc przytoczony cytat jest dłuższy: Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze! we mnie, a ja w tobie; aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał (tamże) i przedstawia koncepcję szkoły Janowej: aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał, ale to jest zupełnie inna sprawa. Prawdopodobnie cytat ten jest kompilacją słów Jezusa i koncepcji teologicznej autorów. W Ewangelii Jana jest to typowe nadużycie. Wszelkie cytaty Jezusa nie do końca są pewne.  

czwartek, 20 listopada 2014

Miłość nielogiczna



Panie Pawle, dlaczego uważa Pan, że Boża Miłość czy Miłosierdzie, które jest Jej składową są wyjątkiem nielogicznym u Boga? Czy miłość jest nielogiczna? Przecież kieruje się konkretnymi zasadami. Wg Jana Pawła II miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. Skoro Bóg jest Miłością/Wszechogarniającym Dobrem, to wszystkie Jego działania, które dopuszczone są ludzkiemu poznaniu, właśnie w niej – miłości odnajdują swoją logikę. Urszula

           Pani Urszula ma rację w zadanym pytaniu, że w miłości występują zasady przyczynowo-skutkowe, a więc pewna logika formalna. Miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. To prawda, gdy miłość już jest, ale warto zastanowić się nad jej przyczyną, skąd się wzięła?
          Przykładowo, mówi matka: kocham swoje dziecko, choć wiem, że jest mordercą.  Miłość matki do dziecka jest zrozumiała, konsekwentna i w tym logiczna. Ona jest jednak uwarunkowana macierzyństwem, a więc występuje tu konkretna przyczyna skutku. Trochę inaczej zabrzmią słowa osoby całkowicie obcej: kocham tego człowieka, choć wiem, że jest mordercą. W tym przypadku trudniej jest dopatrzyć się sensownej przyczyny. Można tu konfabulować i doszukiwać się różnych przyczyn, ale nie o to tu chodzi. Uczucie do osoby upadłej wzbudza u innych zdziwienie, niedowierzanie. Jak mówią: brakuje tu logiki. Takie uczucia jednak występują i jest ich wiele. Wznieść się ponad logikę przyczynowo-skutkową jest nielogiczne, wymaga nadzwyczajnej woli i chęci do czynienia dobra.
          Mówiąc o nielogiczności w uczuciu chciałem przekazać, że uczucie wynikające z serca nie zawsze ma racje obiektywne. To coś większego od normalności i zwykłych zasad postępowania. Niejedna osoba zwierza się: kocham cię, choć nie wiem za co. Przyznaje się tym samym, że wyznana miłość  nie ma podstaw, a jednak istnieje.
          Bóg miłuje wszystkich ludzi, w tym grzeszników, odszczepieńców itp. To z punktu widzenia porządku ludzkiego nie jest logiczne. Bardziej zrozumiałe byłyby słowa: Bóg miłuje miłością adekwatną do wiary. Tak jednak nie jest. W  miłości nie działają zasady kupna-sprzedaży. Niejeden powtarza: Tyle mam dla ciebie miłości, co ty dla mnie. To słowa nieprawdziwe, fałszywe, smutne, zakrywające prawdziwą miłość. Zawsze jest tak, że ktoś ma więcej do zaofiarowania w miłości. To ludzkie. U Boga tego nie ma. Bóg daje wszystkim ludziom całkowicie pełne uczucie. Kocha biednych i bogatych, urokliwych i niekoniecznie. Miłość Boga przekracza ramy zdrowego ludzkiego rozsądku.
          Jeżeli w miłości ludzkiej można jeszcze dopatrzyć się jakieś logiki, to nie ma jej całkowicie w miłości Chrystusowej. On miłuje grzeszników, upadłych, chorych, brudnych. Miłość św. Teresy z Kalkuty do umierających, śmierdzących na ulicy ludzi, to miłość Chrystusowa pozbawiona logiki.
          Powtórzę słowa pewnego księdza, które wytrąciły mnie z równowagi na długi okres: nie ma większej miłości do żony, jak miłość do niej, przez Chrystusa. Dziś wiem, że ten ksiądz miał rację (wymaga osobnego wykładu). Kto potrafi przeobrazić w sobie miłość małżeńską w miłość Chrystusową staje się mocarzem miłości. Nawet graniczne nieporozumienia małżeńskie nie są w stanie zachwiać takiej miłości. Kochać współmałżonka, za to, że jest człowiekiem, powołanym, tak samo, przez Boga. On jest już za to bliski i kochany.
          Mając w sobie miłość Chrystusową nie można przejść obojętnie obok ludzkiej niedoli. Samo serce wyrywa się do pomocy, do okazania miłości. Z całego serca życzę wszystkim, aby wzbudzili w sobie taką miłość – zupełnie nielogiczną, ale piękną.

środa, 19 listopada 2014

Dlaczego nie jesteśmy zieloni?


          Pani Ewa pyta: Ciekawe, co by było gdyby i nas Bóg wyposażył w tę fascynującą zdolność fotosyntezy. Czemuż nie jesteśmy zieloni??? Iluż cierpień i zła uniknąłby rodzaj ludzki i świat mu podległy gdyby wyrugować go z agresji niezbędnej do zdobycia pokarmu. Co prawda na początku zamysłem Stwórcy było aby wszelkie stworzenie żywiło się trawą polną, jednak odbywało się to w warunkach „laboratoryjnych” czyli w Raju-nawiasem mówiąc jaki realny ekosystem wytrzymałby tylko roślinożerców. Niemniej jednak sadzę, że Bóg był w stanie stworzyć świat istot rozumnych i obdarzonych wolną wolą jednak odżywiających się choćby energią słoneczną. Dlaczego zatem wybrał model generujący zło poprzez prosty fakt, że wszystko, co na nim żyje, musi posiadać pewną dozę agresji, aby przetrwać. Moja [głowa]  tego nigdy nie zrozumie.


          Pytanie Pani Ewy przyjąłem jako żart, ale nie jest one pozbawione sensu. Wielokrotnie człowiek stawia pytanie, dlaczego Bóg tak to urządził, a nie inaczej. Koncepcji, nawet znakomitych jest wiele. Czy są one słuszne?

          Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale zdaję sobie sprawę, że Świat jest optymalnym rozwiązaniem ogromnego układu równań. Każda rzecz, zjawisko muszą być wzajemnie zgodne. To nieprawdopodobne przedsięwzięcie, któremu Bóg musiał sprostać. Ze skutku jakim jest Świat w tym stanie, wydaje się, że Świat jest bardzo dobrze zaprojektowany, a słabe punkty czekają na ludzkie rozwiązania. To niezwykłe, że Bóg pozostawił człowiekowi kontynuowanie swojego projektu.


          Pytanie Pani Ewy przyjąłem jako żart, ale nie jest one pozbawione sensu. Wielokrotnie człowiek stawia pytanie, dlaczego Bóg tak to urządził, a nie inaczej. Koncepcji, nawet znakomitych jest wiele. Czy są one słuszne?

          Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale zdaję sobie sprawę, że Świat jest optymalnym rozwiązaniem ogromnego układu równań. Każda rzecz, zjawisko muszą być wzajemnie zgodne. To nieprawdopodobne przedsięwzięcie, któremu Bóg musiał sprostać. Ze skutku jakim jest Świat w tym stanie, wydaje się, że Świat jest bardzo dobrze zaprojektowany, a słabe punkty czekają na ludzkie rozwiązania. To niezwykłe, że Bóg pozostawił człowiekowi kontynuowanie swojego projektu.



Myśli porozrzucane


Jeżeli w przyrodzie występuje skończona ilość pierwiastków, to znaczy, że wynika z jakieś koncepcji. Koncepcja nie może być tworem samoistnym, musi mieć inteligentnego autora.

Jeżeli człowiekowi potrzebne jest białko zwierzęce do prawidłowego rozwoju, to znaczy, że człowiek ma prawo je spożywać. Wegetarianizm wynika z osobistego zamysłu człowieka. Dobrze, jeżeli nie kwestionuje się prawa do  mięsa innym. Trzeba być ostrożnym w osądach, aby nie chcieć być bardziej miłosiernym niż sam Ojciec Niebieski. Przed człowiekiem stoi zadanie rozszyfrowania tej tajemnicy. Sugestie tłumaczące były już prezentowane na tym blogu.

Wszystko co wynika z naturalnej koncepcji Boga jest dobre. Małżeństwo jest aktem wyłącznie między kobietą a mężczyzną. Wszystko inne jest tylko oprawą kulturową i schematem organizacyjnym w życiu społecznym.

Związki partnerskie monogamiczne nie mają prawa nazywać się małżeństwem, bo nie spełniają podstawowego zadania – prokreacji. Jednak w życiu społecznym nie wolno im odmawiać form organizacyjnych.

Grzeszność ma wiele źródeł. Jednym ze źródeł jest indywidualizm człowieka. Każdy ma własny świat wokół siebie. Każdy czuje się jego panem. Instynktownie broni swej przestrzeni. W zamyśle Boga jest człowiek asertywny, zdolny do rządzenia. Z wielkiej populacji ludzkiej wyłonią się prawdziwi wodzowie (dziedzice Boga). Oj, nawet w niebie nie będzie spokoju.

Już półtoraroczne dziecko kombinuje, jak pozyskać to, co zapragnie. Mój wnuczek, jak chce się oddalić na spacerze, w pogoni za ptaszkami, to robi mi pa, pa. Jak nie chce być widoczny, gdy ma psotne myśli, to zakrywa twarz. Jak chce przeszukiwać szafki, to wprzód zamyka drzwi do pokoju, aby nikt nie widział jak baraszkuje. Motorem tego wszystkiego jest ciekawość świata. Ciekawe, że wszyscy mówią o nim, co za urocze dziecko.


Prawdziwa wiedza może fascynować, ale może być przyczyną zaburzeń umysłowych. Nie każdy, kto dotyka tajemnicy jest na nią odporny. Im głębiej, tym rzeczywistość rozpływa się w mroki pól oddziaływań, bozony, kwanty. Materii już nie widać. Odczuwa się jedynie wokół siebie dziwną, tajemniczą moc. To zaplecze techniczne światowego teatru. Na scenie świata wszystko musi być piękne. Człowiek często zapomina, że Bóg jako Stwórca też potrzebuje zaplecza. 

wtorek, 18 listopada 2014

Idealizacja Boga

          Bóg wyposażył człowieka w narzędzia i zdolności do Jego poszukiwania. To się czuje, to się wie. Sam człowiek ma świadomość, że pojmuje. Poznaje, że poznaje świat (epistemologia). Człowiek może o sobie powiedzieć, że jest niezwykły w stosunku do innych stworzeń. Człowiek jest bytem niemal doskonałym. Prawda ta nie ma nic wspólnego z ewentualną pychą, ale tę kwestię pomijam.
          Bóg jeżeli nawet zwraca się do człowieka, to czyni to poprzez umysł ludzki i zjawiska neurotyczne. Taka jest biologia i zasada funkcjonowania człowieka. Człowiek może tylko Boga odczytywać. Wszelkie teksty biblijne typu: ... mówił Pan do mnie (Pwt 4,10) są obrazowaniem kontaktu Boga z człowiekiem. Jak samo Pismo św. podaje, niejednokrotnie Bóg zwracał się do ludzi przez proroków, mężów Bożych, czyli ludzi do tego predestynowanych: bo Pan powiedział do mnie słowo (2 Krl 13,17). Głos Boga przełożony na ludzką mowę nie zawsze oddaje prawdziwość Jego intencji.
         Niepewne informacje pochodzące od Boga, ale własny rozum, inteligencja, zdolność abstrakcyjnego myślenia pozwalają na tworzenie definicji i pojęcia. Czy są one dokładne? Niestety nie. One są obrazowe i na miarę konkretnego czasu historycznego. One też ulegają zmianom i uściśleniom. W danej chwili historycznej są jednak obowiązujące. Na podstawie ludzkich rozważań, Bóg musi być Istotą idealną. Dowodu nie da się przeprowadzić wprost, ale pośrednio. Bóg nie może nie być doskonały dla człowieka, bo wszystko Jemu zawdzięczamy. On jest jeden, jedyny autor projektu jakim jest Świat. Nie może być grzeszny, bo względem kogo, skoro jest jedyny? Dobroć Boga wynika z braku racji bycia złym. Miłość Boga jest udowadniana w ludzkich sercach. Miłosierdzie Boga odczytuje wiele osób.
         Dowodów na Jego przymioty sięgające nieskończoności dostarczyli wielcy matematycy. Gdyby matematyka była doskonalsza od Stwórcy, to mieli by rację pitagorejczycy, że boskość jest w liczbach. Sami pitagorejczycy wykryli słabość swojej tezy i dostrzegli wady swojej teorii.
         Platon wyczuwał Boga  i umiejscowił Go w świecie idei. Dla niego istnienie Boga (nie był to konkretny Bóg izraelski, ale uniwersalny) było logiczną koniecznością. Wszyscy wielcy filozofowie byli osobami, którzy nie zaprzeczali istnieniu Stwórcy. Dzisiejsi ateiści, to populacja, która drażni się sama ze sobą. Jak można dostrzegać skutek nie uznając przyczyny?

          Zgadzam się, że Boga można różnie definiować w zależności od siły posiadanego argumentu. Mój Bóg jest Ideą, która istnieje naprawdę. On po prostu Jest. Tak niezwykły dla człowieka, że nie można Go pojąć ludzkim rozumem.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Pani Urszula pyta


          Najczęściej Bóg jest traktowany jako Podmiot i przedmiot kultu. Kontakt z Nim jest duchowy, uczuciowy z poziomu serca. Filozoteizm jest metodą mówienia o Bogu na sposób racjonalny, a więc opiera się na pewnych przyjętych, oglądem zdroworozsądkowym (logiką), zasadach i założeniach. One to pozwalają utrzymać dyscyplinę badawczą. Przez to uporządkowanie metodyki badawczej, dochodzi się też do wspaniałych wniosków.  Bóg z racji nawet samej definicji boga musi być jak najbardziej prawdziwy, logiczny, konkretny, stały i jednoznaczny. Jako byt prosty, niezmienny z definicji nie może ulegać zmienności, emocjom. Sama definicja doskonałości Boga wystarcza, aby wytłumaczyć wszelakie działania Boga.
           Przykładowo, Bóg jako istota doskonała nie może pozwolić sobie na niedoskonałość. Z punktu widzenia logicznego doskonałość sama siebie definiuje i nie może być od tego odstępstwa. Gdyby nastąpiło odstępstwo od doskonałości, to doskonałość nie mogłaby być doskonałością. Bóg nie może sobie zaprzeczać. Na podstawie tylko tych założeń można wywnioskować np, że Bóg jest zawsze dobry, miłosierny wobec wszystkich grzeszników, a więc karanie, jako forma odwetu i sprawiedliwości nie może mieć miejsca (człowiek karze się zawsze sam). Idąc tą drogą rozumowania Bóg nie może łamać własnych praw przyrody. Może natomiast tak pokierować zdarzeniami, które mało prawdopodobne, jednak zdarzają się. Np. uzdrowienia, to przyspieszona reakcja odpornościowa organizmu, niezwykłe zdarzenie, ale w ramach obowiązujących praw przyrody.  Gdyby przeanalizować głoszone cuda pochodzące z rzetelnych źródeł, to najczęściej cuda są zdarzeniami, których prawdopodobieństwo zaistnienia było bardzo małe. Są cudowne z racji samego zaistnienia, a nie materii cudu. Wiele jest cudów, których materia jest ludziom nieznana, ale problem w tym, że człowiek jeszcze nie wszystko poznał, i wiele zjawisk jest jeszcze dla niego tajemnicą, np. fuzja jądrowa w obrębie ciała ludzkiego, bieg informacji na zasadach światłowodów, itd.  Bóg jest Stwórcą niezwykłych narzędzi. Ciekawe, że sa one stopniowo człowiekowi udostępniane.


          Pani Urszula  pyta:  Druga rzecz, nad którą się zastanawiam, to kwestia uznania przez Kościół istnienia zła osobowego. Proszę o linki, jeśli te tematy już Pan gdzieś wyjaśniał.

          Pytanie powinno być  raczej skierowane do teologów Kościoła, dlaczego tak bałamucą wiernych.  Ja na ten temat pisałem wielokrotnie. Temat ten przepracowałem dość dobrze i dzisiaj nie mam żadnych wątpliwości, że zło osobowe (szatan) jest tylko figurą słowną i obrazem zła. Nie znalazłem żadnego logicznego wyjaśnienia, a materiał badawczy podpowiadał mi, że szatan jako byt nie ma racji bytu.
          Zło wzięło się z grzeszności stworzenia. Człowiek jako istota stworzona  jest  niedoskonała, a więc automatycznie nie może być doskonała, dlatego Jezus mówił, że zgorszenia muszą przyjść. Nie mówił On jako prorok, ale ze świadomości Prawdy (mądrość boska). Grzeszność jest wynikiem niedoskonałości stworzenia (słabość ciała, atrakcyjność zła, pycha itd.). Jak pisałem w temacie Antropologia wiary 4:

          Świat toczy się wokół człowieka. Każdy w swoim mniemaniu jest w jego centrum. Taka filozofia człowieka powoduje a priori sprzeczność i subiektywność w odbiorze świata. Ze względu na różne zdolności, świat każdemu jawi się inaczej. To z kolei powoduje konflikt, a konflikt suponuje grzeszność. Jezus powiedział, że muszę przyjść zgorszenia: Zgorszenie przyjść musi (Mt 18,7). Znamy więc jedną z przyczyn. Każdy człowiek jest inny i posiada swoje ego. Dlaczego Bóg dopuścił do grzeszności. Nie miał wyjścia. Gdy zdobył się na udzielenie człowiekowi wolnej woli pozbył się kierowniczej roli nad jego duszą. Grzeszność jest więc rezultatem danej człowiekowi wolności.  

          Bóg jednak oczekuje od człowieka, aby pokonywał słabości i zmierzał do doskonałości, którą za życia i tak nigdy nie osiągnie (z racji logicznych).
         
          Pani Urszulko. Nauka o Bogu musi być logiczna jak logiczna jest wszelka nauka. Bóg jest Absolutem i Jego logika musi Jego dotyczyć najbardziej. Jedynym wyjątkiem nielogicznym u Boga jest Boskie Miłosierdzie i Jego Miłość do stworzenia. Ten obszar aktywności Boga wymaga jednak osobnego omówienia. 


Pozdrawiam serdecznie. PP.

niedziela, 16 listopada 2014

Faryzeizm

          Pod pojęciem faryzeizmu dostrzega się też mnożenie przepisów i zobowiązań pobożnych, które zamiast wzmacniać pobożność wiernych przyczyniły się do jej karykatury. Np. obowiązek mycia ciała wiele razy dziennie, pomimo zachowanej czystości. Jezus sprzeciwiał się narzuconym praktykom, twierdząc, że są to tylko formalności, czcza i próżna część Bogu oddawana: Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym (Mk 7,18). Rewolucyjnie Jezus:  uznał wszystkie potrawy za czyste  (Mk 7,19).
         Starotestamentowy obraz życia człowieka jest trudny. Człowiek obłożony został  wieloma zakazami i nakazami. Faryzeizm jeszcze bardziej pogłębił tę sytuację. Jezus próbował przekonywać, że wszystko, co Bóg stworzył jest dobre i należy się z tego cieszyć: Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki!  (Łk 12,24). Niezależnie od słów Jezusa człowieka dotyka grzech, choroba i śmierć. Nawet dobre dzieła Boga mogą stać się pokusą, gdy nieumiejętnie się nimi gospodarzy. Czy zwykły człowiek ma wpływ na najmniejsze ślady stworzeń (wirusy), które są dla człowieka najgroźniejsze? Śmierć człowieka jest zadana, a nie proponowana. Człowiek, choć wolny, musi poruszać się wśród prawie niezależnych od niego zjawisk. Ponadto ciągle jest ostrzegany o nadchodzącym sądzie Bożym. Czy dobro i zło jedno mają źródło? Nie jest to możliwe? Zło nie może pochodzić od tego samego źródła. Jest on dziełem przeciwstawnym dobru. Jezus pragnął przeciwstawiać się złu (złym zjawiskom) w obrazie walki z szatanem. Taka była wtedy mentalność. Szatan obrazował zło, ale pośrednio łagodził winę grzesznika. I rzekła niewiasta. Wąż (szatan) mię zwiódł, i zjadłam (Rdz 3,13). Ten rodzaj faryzeizmu (zakłamania) jeszcze nie mógł zostać pokonany. Zbyt silna była tradycja i  wiara w modele konceptualne wypracowane w kultach religijnych. 
          Do dnia dzisiejszego faryzeizm pozostał w religii chrześcijańskiej w obłudzie, dwulicowości, hipokryzji, przewrotności, pysze i zakłamaniu. Tak jak Żydzi są autorami faryzeizmu, tak Kościół jest ich kontynuatorem[1]. Wprowadził do obrządku religijnego wiele własnych zakazów i nakazów, które skrzętnie egzekwuje w swojej pysze. Ich celowość stała się przewrotnością (faryzeizm). W dalszym ciągu Bóg jest obrażany błędnymi koncepcjami, które są przypisywane Bogu, np. nagminnie w literaturze religijnej pisze się: Bóg stworzył i stwarza z niczego. Tym samym Boga przedstawia się jako czarodzieja, który jednym ruchem, czy słowem, powołuje do istnienia, nie zważając na obowiązujące Go własne prawa przyrody. Bóg w każdym wypadku stwórczym udziela swojej mocy, która w postaci energii uzasadnia prawo zachowania energii. Ktoś powie, że to tylko skrót myślowy, słowna niedoskonałość i nie ma się czego czepiać. Może i tak, ale takich niedoskonałości jest wiele w doktrynie chrześcijańskiej. Czas jest, aby to uporządkować i zmienić.



[1] W tym wykładzie pomijam faryzeizm samych kapłanów.

sobota, 15 listopada 2014

Dobro jest zawsze darem

          Niepojętym, a zarazem fascynującym jest stwierdzenie, że dobro jest zawsze darem Boga, a zło zawsze pochodzi od ludzi. Trudno pojąć, że człowiek sam nie może czynić dobra? Obserwacje jakby przeczą tej tezie. Naocznie widać dobra czynione przez człowieka. W czym tkwi sens postawionej tezie? Człowiek jako istota stworzona, dysponuje tylko tym, co otrzymał od Boga, a więc zdolność miłowania, zdolność czynienia dobra. Ja uczyniłem ziemię, człowieka i zwierzęta, które są na powierzchni ziemi, swą wielką siłą i swym wyciągniętym ramieniem; mogę je dać, komu będę uważał za słuszne (Jr 25,5).  Świadomość ta powinna usuną ewentualną pychę u człowieka. Wszelkie talenty, uroda, zdolności są darem od Boga. Od człowieka zależy, jak wykorzysta szanse, jakie od Niego otrzymał.
          Prezydent Bronisław Komorowski podczas udzielonego wywiadu telewizyjnego przywołał sentencję: Pycha zawsze wyprzedza upadek.  Mowa dotyczyła trzech posłach PISu, którzy utracili kontrolę nad sobą. Alkohol zmniejszył u nich instynkt  samozachowawczy. Pycha była u nich silniejsza niż rozsądek.
           U młodych ludzi szczególnie, poczucie władzy, wyróżnienie społeczne, światowe kontakty, celebracje powodują poczucie wyższości. Ono można porównać do stanu chorobowego. Zatracenie świadomości kim się jest naprawdę. Gdzie tkwi błąd? – w wychowaniu. Młodym należy przedstawiać politykę jako służbę dla narodu, społeczeństwa. Służba ma w sobie pochylenie się nad problemami, a nie uniżenie. Można być dumny z objętego stanowiska, kariery, ale nie można zatracać świadomości, że w życiu społecznym jest to służba w pełnym tego słowa znaczeniu.
          Młodzi ludzie są mniej odporni na sławę i blichtr. Sława odurza, mami i czyni, że wydaje się im, że są nieprzeciętni, wyjątkowi, wielcy. Zapominają, że wszelkie ich atuty są darem Boga. To Jemu należy składać podziękowania i hołd. Radość z objętej funkcji społecznej powinna cieszyć, a  owoce dopingować do jeszcze większego wysiłku. Człowiek powinien stale przekraczać własne granice, ale w imię dobra. Trzeba tylko okazać wolę, a Bóg sprawi, że będzie generowało się dobro.

          Jeżeli przykre doświadczenie ich czegoś nauczy, to dobrze, jeżeli wzbudzi gniew i żal do szefa partii za publiczną karę, może zakończyć się dla nich tragicznie. Tak więc przed nimi nowy egzamin dojrzałości. 

piątek, 14 listopada 2014

Racja i emocja Boga

        Bóg działa w przestrzeni racji (stanu Prawdy absolutnej) i emocji doskonałej. Ponieważ jest bytem prostym i niezmiennym ani racja ani emocja nie mogą ulegać u Niego zmianie. Prawda u Boga jest jedna, jedno jest miłowanie. Tymczasem człowiek działa w zmiennej racji i emocji.
         Ostatnio na wokandzie sądowej trwa proces w sprawie mordercy, który zamordował kolegę i jego 8 – letniego syna. Dziecko zostało zabite młotkiem przez walenie w kołdrę, pod którą chłopiec próbował się schronić. Prawie każdy, kto byłby świadkiem tego wydarzenia zareagowałby emocjonalnie. Im więcej byłoby emocji, tym mniej byłoby racji. Przypuszczam, że w obronie chłopca byłbym w stanie zabić mordercę.
          Bardzo często w takich drastycznych wydarzeniach padają pytania: a gdzie w tym czasie był Bóg? Jak On mógł na to pozwolić. Trzeba nie mieć serca, aby nie zareagować. Pytania te i reakcje  są bardzo ludzkie. W człowieku emocja jest zmienna. Potrafi ona nawet dokonać spustoszenia umysłu. Działania rozsądne (racja) w takich zdarzeniach prawie nie funkcjonują. Jedna myśl prześwieca – okrutnego zabójcę trzeba unieszkodliwić.
          Emocje Boga są zawsze jednakowe, doskonałe w swej dobroci, miłości i miłosierdzia. Przekładając na ludzki język – Bóg cierpi w najwyższym stopniu z powodu zdarzenia braku miłości zabójcy i cierpień chłopca. Nie reaguje jednak z racji danej ludziom wolnej woli, ale szykuje rekompensatę w niebie. Człowiek cierpi przez współczucie do tak młodej ofiary i przez okrucieństwo zbrodni. Emocje dochodzą szczytu. W oczach Boga wygląda to nieco inaczej, choć nie jest pozbawione dramaturgii.
          Trzeba mieć świadomość, że mimo podobieństwa: na podobieństwo swoje stworzył człowieka (Rdz 5,1) człowieka do Boga, człowiek funkcjonuje w innej przestrzeni oceny zdarzeń. Dysponuje innymi narzędziami emocjonalnymi. Wydaje się, że człowiek jest bardziej ludzki niż Bóg. I to jest prawda. Nie można też Boga uznawać za bezdusznego, bo miłuje człowieka miłością większą niż człowiek potrafi kochać.  Ten paradoks różnych reakcji na  wydarzenie jest trudne do zrozumienia. Doskonała miłość Boga do człowieka, a brak wszelakiej reakcji, tam gdzie dzieje się krzywda. Człowiek o skromniejszych możliwościach, gotów jest oddać życie, aby ratować drugiego.

          Każdy (Bóg i człowiek) wg innych zasad zachowuje się poprawnie. Aby to dostrzec trzeba człowiekowi czasu.

czwartek, 13 listopada 2014

Ślady babilońskich tradycji w Piśmie św.

          Wnikliwa lektura Pisma świętego pozwala dojrzeć w nim nie tylko autorów żydowskich, ale i tradycję egipską, czy orientalną. Babiloński motyw stworzenia sięga połowy drugiego tysiąclecie przed Chr.  Opowiada on o walce Marduka z Tiamat. Marduk rozciął potwora morskiego Tiamat i z dwu jego części stworzył niebo i ziemię (wg tekstów ugaryckich). Ślady tego mitu można rozpoznać w  Księdze Rodzaju 1,2: Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem (Rdz 1,2), gdzie opisane jest, że Bóg przy stworzeniu świata pokonał moce chaosu. Podobnie:  Ty ujarzmiłeś morze swą potęgą, skruszyłeś głowy smoków na morzu. Ty zmiażdżyłeś łby Lewiatana, wydałeś go na żer potworom morskim (Ps 74,13–14). Bóg stwarzając świat ochrania go od złych mocy:  Jak szatą okryłeś ją Wielką Otchłania, stanęły wody ponad górami. Musiały uciekać wobec Twej groźby, na głos Twego grzmotu popadły w przerażenie (Ps 104,6–7). Złe moce zostały zamknięte Bramą: Kto bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone,... (Hi 38,8) i Bóg postawił przy nich straż: Czy jestem morzem lub smokiem głębiny, żeś straże przy mnie postawił? (Hi 7,12).
         W Księdze Rodzaju napisano, że Bóg oddzielił ląd od wody (Rdz 1,9n). Ten opis ma swoje powiązanie z mitami ugaryckimi, w których Pan ujarzmił pyszne morze, poskromił jego wzdęte bałwany. Echa tych słów można odnaleźć w Księdze Izajasza w mowie poezji dawnych walk Boga przeciw mocom historii:   W ów dzień Pan ukarze swym mieczem twardym, wielkim i mocnym,  Lewiatana, węża płochliwego,  Lewiatana, węża krętego;  zabije też potwora morskiego (Iz 27,1);  Przebudź się, przebudź! Przyoblecz się w moc,
o ramię Pańskie! Przebudź się, jak za dni minionych, w czasie zamierzchłych pokoleń.  Czyżeś nie Ty poćwiartowało Rahaba,  przebiło Smoka?
(Iz 51,9), czy w Księdze Ezechiela: Powiedz: Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja jestem przeciwko tobie, faraonie, królu egipski, wielki krokodylu, rozciągnięty wśród swoich rzek,  który mawiałeś: "Moje są rzeki,  ja je uczyniłem" ( Ez 29,3; 32,2).

          Czytając Pismo święte należy analizować niemal każdą perykopę, bo każda skądś pochodzi, coś oznacza, o czymś mówi. W Biblii nie ma słów zbędnych, chyba, że są pochodzenia obcego, wstawką tłumaczy itp. Przed nowymi pokoleniami stoi jeszcze inne zadanie – odczytywanie prawdy biblijnej wobec aktualnej wiedzy. Nauka w niczym nie może zaburzyć wiary w istnienie Stwórcy świata. Może jedynie pomóc lepiej zrozumieć Jego potęgę, moc i piękno cudownych dzieł Bożych. 

środa, 12 listopada 2014

Antropologia wiary 7

          Dzisiaj można powiedzieć otwarcie. Pismo święte, oprócz opisów historycznych, obrazuje sprawy Boga. Trzeba dobrze rozumieć czasownik „obrazuje”. Obraz jest przekazem zawsze symbolicznym, a nie rzeczywistym, Podobnie jak miniaturki budowli (np. wieży Eiffla) są tylko obrazem przestrzennym, odwzorowaniem rzeczywistości. Obrazy zawierają zapis prawd, choć są one w nich głęboko ukryte. Ważne jest, że można mówić o Bogu i sprawach z Nim związanych na podstawie obrazów. Na tych obrazach opiera się  nauka zwana teologią.
         Nie zaprzeczam, że teologia, w jakiś sprawach, nie sięga bezpośrednio do Boga, ale w większości bazuje na obrazach biblijnych i modelach konceptualnych. Nie należy więc bulwersować się, że egzegeza  opiera się też na mitach i legendach. Z nich, jako obrazów, można wydobyć prawdy przekazane nam od Stwórcy. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszystkie obrazowania są udane. Np. mityczna scena grzechu Adama i Ewy przyczyniła się do zdefiniowania dogmatu o akcie grzechu pierworodnego i jego konsekwencji. Filozoteizm dokonał próby zastąpienia go pojęciem grzeszności, która jest procesem, a nie aktem. Gdyby egzegeza zatrzymałaby się tylko na upadku człowieka, to można by utrzymać dogmat upadku człowieka, ale ona poszła za daleko, do sformułowania dogmatu o Niepokalanie Poczętej.
          Nie jest złem, kiedy katecheci przywołują legendy biblijne. Dzisiaj jednak uczeń musi znać prawdę o źródłach. Wiedząc o nich, skupi się na treści przekazu teologicznego, a nie źródłach. Ta drobna zmiana w katechizacji spowoduje nawrót autorytetu nauki Kościoła. Nikt nie będzie mówił, że Kościół opowiada bajki. Uwaga będzie skupiona na treści przekazu. Nikt nie buntuje się na wymyślone bajeczki dla dzieci, które mają w sobie morał. Gadające zwierzątka już nie dziwią nikogo.       
          Słyszałem również opinię, że bajki należy zlikwidować, bo ogłupiają dzieci swoją naiwnością (gadające zwierzątka, antropologia zwierząt). To byłaby wielka dla nich krzywda. Dzieci są na tyle mądre, że nie odbierają dosłownie emitowanych scen. Potrafią odróżnić realia od mitów. Robią to odruchowo, podświadomie. Nierealność scen kształtuje w nich zdolności abstrakcyjnego myślenia, a one przydają się do rozwiązywania zawiłych zadań matematycznych, fizycznych, czy innych zagadnień życiowych. Przykładowo, trzeba mieć zdolności abstrakcyjne, aby wyobrażać sobie postać fal elektromagnetycznych, przestrzenie oddziaływań fizykalnych, pojęcia liczb, zwłaszcza zera, cząstki bozonowe (oddziaływań), miłość itp.

          Abstrakcja (łac. abstractio – oderwanie)  to akceptacja istnienia zjawiska, którego nie można przedstawić na sposób czytelny, jasny.  Tak jak szumy radiowe są pozostałością po Wielkim wybuchu, tak zjawiska abstrakcyjne są śladem boskich zamysłów. Zarazem abstrakcja zjawiskowa jest jednym z dowodów na istnienie Stwórcy.

wtorek, 11 listopada 2014

Antropologia wiary 6


          Czy Bóg posiada takie cechy ludzkie jak: empatia, wrażliwość, smutek, radość, złość i inne? Wszystkie ludzkie przymioty mają wymiar skończony. Bóg ma natomiast przymioty nieskończone. Różnica ta nie pozwala na bezpośrednie kontakty rzeczywistości boskiej i ludzkiej. Nawet słowa Boga, aby były słyszalne,  muszą przejść przez człowieka: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1,1–2). Aby dać świadectwo Prawdzie wysłał do ludzi Jana: Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię (J,1,6). Na końcu pojawił się Jezus, który miał pokazać przymioty Boga transponowane na sposób ludzki. W Jezusie można więc dopatrywać się empatii, wrażliwości, radości i smutku Boga. Jezus jest figurą i obrazem Niewidzialnego, Nieskończonego. W Jezusie nastąpiła antropologia Boga. Nie należy mylić antropologii Boga z antropologią wiary. Antropologia wiary to obszar wiedzy na temat Boga, wiary i całej rzeczywistości stworzonej z ludzkiej perspektywy. Bóg jest inicjatorem i dawcą takich przymiotów ludziom, aby mogli stworzyć i rozwinąć religię. Religia jest więc działalnością z zamysłu Bożego. To platforma porozumienia się dwóch rzeczywistości. Nie jest ona imperatywem, ale zaproszeniem.

          Odbywa się ona w szczególny sposób – z poziomu serca. Serce zaś wykorzystuje neurotyczne zdolności umysłu. Karol Herman Schelkle w Teologii Nowego Testamentu tom. 1 s. 10 napisał: Takie opowiadanie, w którym Bóg rozmawia z prorokiem i postępuje z nim jak przyjaciel z przyjacielem, możemy nazwać mitem. Mądre spostrzeżenia teologa wielokrotnie wspierały tezy filozoteistyczne, np.: Na każde słowo Pisma św. jest literalnie i dosłownie Bożego pochodzenia. Są w nim i ludzkie, niedoskonałe słowa. Wola Boża jest często głęboka ukryta.

         Na bazie dotychczasowych badań wydaje się, że postać Jezusa pochodzi z zamysłu Bożego. Bóg bardzo chciał zbliżyć się do człowieka. Chciał być lepiej poznany przez wiernych i bardziej zrozumiały. Przymioty ludzkie mają wymiar skończony, ale w Jezusie nabierają one wymiaru nieskończonego, tym samym można używać ludzkich przymiotów do opisu Boga. Tak samo, jak można rysować Boga w postaci Jezusa.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Hipokryzja


          Ten lud czci Mnie wargami,  lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.  Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi  (Mt 15,8–9). Ostre słowa wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa i aktualne do dnia dzisiejszego. Grzechy hipokryzji popełniają wszyscy, dostojnicy kościelni, jak i jego wierni. Grzech ten polega głównie na głoszeniu zasad moralnych i jednocześnie ich „ciche” łamanie. Np. księża na kazaniu głosząc siódme przykazanie, jednocześnie poddają się namiętnościom seksualnym, politycy walczą z korupcją, jednocześnie sami biorą łapówki, mężowie domagają się wierności swoich żon, tymczasem sami swawolą. Hipokryzją nazywa się również głoszenie wymyślonych pokrętnych teorii, które krytykują innych, a bronią własnych interesów (moralność Kalego). Powszechne zakazy moralne respektowane są tylko powierzchniowo, w praktyce są ciągle łamane.

          Hipokryzja jest stałą cechą ludzką i bierze się ze słabości ciała. Odwieczny konflikt pomiędzy dobrem a złem. Normy moralne nie wszystkie pochodzą z prawa naturalnego. Pomysłodawcą ich jest człowiek. Zależą one od obyczajowości danej kultury oraz od religii jaka panuje w społeczeństwie.

           Serial pt. Ranczo idealnie obrazuje głupotę niektórych zasad moralnych, zaściankowość i zachowawczość też  kościoła. Film doskonale pokazuje, jak „biedny” proboszcz przełamuje przestarzałe nawyki wobec naporu zdroworozsądkowego miejscowej ludności (gosposi proboszcza, amerykanki, która zamieszkała w tej parafii i innych). Przykłady są bardzo pouczające. Warto propagować ten najlepszy serial polskiej kinematografii.

          Ponieważ hipokryzja bierze się z ducha, jest szczególnie obrzydliwa. W niej króluje cynizm, kłamstwo, pycha. Wystarczy, aby uznać hipokryzję za wielki grzech.

         Czy zwolnienie przez Kościół katechetki, mającej dwoje małych dzieci tylko dlatego, że zaszła w ciążę z konkubentem jest przykładem jej hipokryzji, czy Kościoła? I jej i Kościoła. Dlaczego? Bo ona sama głosiła zasady dekalogu, po czym uległa jednemu z nich. Kościół, bo pośrednio wskazuje, że są dzieci święte i bękarty. Katecheza ma uczyć jak winno być. Każde zgorszenie może być materiałem pedagogicznym. Katechetka została ukarana przez Kościół, kto ukarze Kościół i pozbawionych empatii dostojników kościelnych?

          Kościół polski ma zapędy samobójcze, które mają znamiona hipokryzji. Przeświadczony, że czyni dobrze popełnia wielkie błędy. Zraża do siebie  swoich wiernych. Głosi potrzebę miłosierdzia, a sam jest nieugięty w swojej przestarzałej doktrynie. Kościół zatraca swoje posłannictwo miłości.

niedziela, 9 listopada 2014

Kontakty z Bogiem


                   Bóg uwrażliwił człowieka na przestrzeń duchową, nadprzyrodzoną. To Bóg posłał człowieka, aby o Nim świadczył. Jak czytamy w Ewangelii Jana: Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię (J,1,6). To Człowiek, wywyższony na krzyżu,  o imieniu Jezus przyczynia się do ludzkiego zbawienia.
          Duch Święty oddziaływuje na dusze ludzkie. Człowiek jest kimś ważnym. Jeżeli jest potrzeba odnowy tego świata, to musi to uczynić człowiek. Człowiek nie jest sam. Może korzystać z Bożej mądrości, która jest ludziom udostępniona. Człowiek musi tę mądrość odczytać (ze stanu Prawdy).  Kontakt z Bogiem jest konieczny i możliwy. Człowiek otrzymuje od Boga tyle, ile się od Niego spodziewa (Anthony de Mello SJ)[1].
          Wiele jest sposobów kontaktów z Bogiem. Zależy jak człowiek odczuwa Jego obecność. Znam osobę, która używa względem Niego wręcz imperatywów, ciągle żądając od Niego spełnienia jej próśb. Niejednokrotnie wymawia Mu niespełnienie dawnych życzeń. Na pierwszy rzut oka, można być zgorszony taką formą kontaktu, bądź co bądź z Bogiem. Bóg jest pobłażliwy na takie wymówki. Ważne jest, że ta osoba wierzy w Niego. Człowiek jest istotą niedoskonałą, obarczoną troskami życia. Zwraca się do Boga jak umie.
          Pan Zbigniew Kubik, który często komentuje moje teksty na blogu wiara-rozmna.blog.onet.pl, preferuje kontemplację duchową: Jeżeli niewłaściwy dobór słów, oraz ułomność człowieka (brak wiedzy, doskonałości) jest powodem zniekształcenia Prawdy, czy zatem nie byłoby bardziej właściwym, aby poprzestać na poszukiwaniu kontaktu z Bogiem jedynie z poziomie duszy? Myślę tutaj o modlitwie kontemplacyjnej.
          Drogiemu Zbyszkowi odpowiadam. Każda forma kontaktu, która bierze się z serca i z dobrych intencji jest dobra. Ważna jest osobista relacja człowieka z Bogiem, i nic innym do tego. Kontakt z Bogiem rozgrywa się  głęboko w sanktuarium ludzkiej duszy. Nikt, poza Stwórcą nie powinien mieć do niej wstępu.
          Dość dawno odkryłem wspaniałe miejsce modlitwy i kontemplacji – to są długie podróże samochodem. Ponieważ przez cukrzycę bardzo łatwo zasypiam za kierownicą, modlitwy nie pozwalają mi zasnąć.
          Modlitwy kontemplacyjne wymagają wyciszenia, skupienia, a nawet przygotowań. Ja preferuję „trwanie przed Bogiem”, który jest pewnym stanem odczuwania Jego obecności w każdej czynności ludzkiej, w dowolnym czasie dnia i nocy. Kiedy pomyślę o tym, czuję, że jestem na tzw. haju duchowym. Nie chodzę, lecz się unoszę (w odczuciu, a nie fizycznie). Lubię ten stan, bo mnie uspakaja. Jestem jakby pod opieką Bożą.
          Kontakt z Bogiem w kulcie publicznym jest również bardzo dobry. Modlitwy interferują i wzmocnione docierają do Stwórcy. Owoce kultu odbite od niebios docierają z powrotem do ludzkich serc. Przeżycia wspólne, duchowe są bezdyskusyjne. Kiedyś przez wiele lat śpiewałem w chórze kościelnym. Do dzisiaj wspominam doznane wzruszenia.




[1] Anthony de Mello SJ, Kontakt z Bogiem, WAM Kraków 1993, s. 17.