Dzisiaj można powiedzieć otwarcie. Pismo święte, oprócz opisów
historycznych, obrazuje sprawy Boga. Trzeba dobrze rozumieć czasownik
„obrazuje”. Obraz jest przekazem zawsze symbolicznym, a nie rzeczywistym,
Podobnie jak miniaturki budowli (np. wieży Eiffla) są tylko obrazem
przestrzennym, odwzorowaniem rzeczywistości. Obrazy zawierają zapis prawd, choć
są one w nich głęboko ukryte. Ważne jest, że można mówić o Bogu i sprawach z
Nim związanych na podstawie obrazów. Na tych obrazach opiera się nauka zwana teologią.
Nie
zaprzeczam, że teologia, w jakiś sprawach, nie sięga bezpośrednio do Boga, ale
w większości bazuje na obrazach biblijnych i modelach konceptualnych. Nie
należy więc bulwersować się, że egzegeza
opiera się też na mitach i legendach. Z nich, jako obrazów, można
wydobyć prawdy przekazane nam od Stwórcy. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie
wszystkie obrazowania są udane. Np. mityczna scena grzechu Adama i Ewy
przyczyniła się do zdefiniowania dogmatu o akcie grzechu pierworodnego i jego
konsekwencji. Filozoteizm dokonał próby zastąpienia go pojęciem grzeszności,
która jest procesem, a nie aktem. Gdyby egzegeza zatrzymałaby się tylko na
upadku człowieka, to można by utrzymać dogmat upadku człowieka, ale ona poszła
za daleko, do sformułowania dogmatu o Niepokalanie Poczętej.
Nie jest złem, kiedy katecheci przywołują
legendy biblijne. Dzisiaj jednak uczeń musi znać prawdę o źródłach.
Wiedząc o nich, skupi się na treści przekazu teologicznego, a nie źródłach. Ta
drobna zmiana w katechizacji spowoduje nawrót autorytetu nauki Kościoła. Nikt
nie będzie mówił, że Kościół opowiada bajki. Uwaga będzie skupiona na treści
przekazu. Nikt nie buntuje się na wymyślone bajeczki dla dzieci, które mają w
sobie morał. Gadające zwierzątka już nie dziwią nikogo.
Słyszałem również opinię, że bajki należy zlikwidować, bo ogłupiają
dzieci swoją naiwnością (gadające zwierzątka, antropologia zwierząt). To byłaby
wielka dla nich krzywda. Dzieci są na tyle mądre, że nie odbierają dosłownie
emitowanych scen. Potrafią odróżnić realia od mitów. Robią to odruchowo,
podświadomie. Nierealność scen kształtuje w nich zdolności abstrakcyjnego
myślenia, a one przydają się do rozwiązywania zawiłych zadań matematycznych,
fizycznych, czy innych zagadnień życiowych. Przykładowo, trzeba mieć zdolności
abstrakcyjne, aby wyobrażać sobie postać fal elektromagnetycznych, przestrzenie
oddziaływań fizykalnych, pojęcia liczb, zwłaszcza zera, cząstki bozonowe
(oddziaływań), miłość itp.
Abstrakcja (łac. abstractio – oderwanie) to akceptacja istnienia
zjawiska, którego nie można przedstawić na sposób czytelny, jasny. Tak jak szumy radiowe są pozostałością po
Wielkim wybuchu, tak zjawiska abstrakcyjne są śladem boskich zamysłów.
Zarazem abstrakcja zjawiskowa jest jednym z dowodów na istnienie Stwórcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz