Samozwańczy król Jeroboam Izraela (części północnej królestwa
Dawidowego) nie trzymał się linii religijnej Abrahama: król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: «Zbyteczne jest,
abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z
ziemi egipskiej!» Postawił
zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan. To oczywiście doprowadziło do
grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan. Ponadto urządził przybytki na wyżynach oraz mianował
spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami. Następnie Jeroboam ustanowił święto
w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tego miesiąca, naśladując święto obchodzone
w Judzie, oraz sam przystąpił do ołtarza (2Krl 12,28–32). Do ołtarza mieli dostęp kapłani i
Lewici. Król naruszył ten święty porządek rzeczy. W oczach Judy Izraelczycy z
północy byli odszczepieńcami.
Autor Księgi chciał pokazać, co się dzieje z odszczepieńcami. Jak brzmi
tytuł perykopy Pan rzuca klątwę na
ołtarz w Betel. W następnej
perykopie Pan karze proroka za nieposłuszeństwo. Tu autor pokazuje Stwórcę jako
Boga karzącego. Jak wspominałem Bóg nikogo nie karze z racji swojej miłości i
miłosierdzia. Z tekstu można odczytać pewną zasadę. Pan skierował słowo do proroka (2 Krl 13,20), do człowieka,
który miał zdolność Jego odczytania. Prorocy pełnili ważną rolę w życiu
Izraelczyków. Ich słuchano uważnie, a słowa ich interpretowano i nadawano im
sens teologiczny. Z racji ludzkiej ułomności wprowadzano do doktryny wiary
ludzkie spekulacje. Tak rodziła się doktryna wiary, która stała się podstawą
również religii chrześcijańskiej. Jezus znał słabości doktryny żydowskiej i
próbował ją modyfikować. Tradycja była zbyt silna, aby stworzyć doktrynę
chrześcijańską od początku. Malowniczość religii żydowskiej ma też dobre
strony. Stwarza pewną atmosferę starożytności wraz z jej klimatem duchowym.
Pismo święte można czytać wielokrotnie i napawać się jej urokiem.
Piękno i urok Pisma świętego i ja dostrzegam. Niektóre księgi czy
rozdziały są znakomite. Rzecz w tym, aby przekazywać prawdę
historiograficzną, a cieszyć się klimatem duchowym. Przy takim podejściu
wierny wie, że nie jest bałamucony i świadomie poddaje się kultowi.
Już
parokrotnie wspominałem, że religia chrześcijańska dopracowała się wspaniałego
kultu i znakomitej oprawy przeżyć duchowych. One są człowiekowi potrzebne.
Człowiek organicznie potrzebuje stabilizatora nadwyrężonych nerwów. Kult, w tym modlitwy, śpiew uspakajają i sprowadzają na
drogę religijnej refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz