Panie Pawle, dlaczego uważa Pan, że Boża Miłość czy Miłosierdzie, które jest Jej składową są wyjątkiem nielogicznym u Boga? Czy miłość jest nielogiczna? Przecież kieruje się konkretnymi zasadami. Wg Jana Pawła II miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. Skoro Bóg jest Miłością/Wszechogarniającym Dobrem, to wszystkie Jego działania, które dopuszczone są ludzkiemu poznaniu, właśnie w niej – miłości odnajdują swoją logikę. Urszula
Pani Urszula ma rację w zadanym pytaniu, że w miłości występują zasady przyczynowo-skutkowe, a więc pewna logika formalna. Miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. To prawda, gdy miłość już jest, ale warto zastanowić się nad jej przyczyną, skąd się wzięła?
Przykładowo, mówi matka: kocham swoje dziecko, choć wiem, że jest mordercą. Miłość matki do dziecka jest zrozumiała, konsekwentna i w tym logiczna. Ona jest jednak uwarunkowana macierzyństwem, a więc występuje tu konkretna przyczyna skutku. Trochę inaczej zabrzmią słowa osoby całkowicie obcej: kocham tego człowieka, choć wiem, że jest mordercą. W tym przypadku trudniej jest dopatrzyć się sensownej przyczyny. Można tu konfabulować i doszukiwać się różnych przyczyn, ale nie o to tu chodzi. Uczucie do osoby upadłej wzbudza u innych zdziwienie, niedowierzanie. Jak mówią: brakuje tu logiki. Takie uczucia jednak występują i jest ich wiele. Wznieść się ponad logikę przyczynowo-skutkową jest nielogiczne, wymaga nadzwyczajnej woli i chęci do czynienia dobra.
Pani Urszula ma rację w zadanym pytaniu, że w miłości występują zasady przyczynowo-skutkowe, a więc pewna logika formalna. Miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. To prawda, gdy miłość już jest, ale warto zastanowić się nad jej przyczyną, skąd się wzięła?
Przykładowo, mówi matka: kocham swoje dziecko, choć wiem, że jest mordercą. Miłość matki do dziecka jest zrozumiała, konsekwentna i w tym logiczna. Ona jest jednak uwarunkowana macierzyństwem, a więc występuje tu konkretna przyczyna skutku. Trochę inaczej zabrzmią słowa osoby całkowicie obcej: kocham tego człowieka, choć wiem, że jest mordercą. W tym przypadku trudniej jest dopatrzyć się sensownej przyczyny. Można tu konfabulować i doszukiwać się różnych przyczyn, ale nie o to tu chodzi. Uczucie do osoby upadłej wzbudza u innych zdziwienie, niedowierzanie. Jak mówią: brakuje tu logiki. Takie uczucia jednak występują i jest ich wiele. Wznieść się ponad logikę przyczynowo-skutkową jest nielogiczne, wymaga nadzwyczajnej woli i chęci do czynienia dobra.
Mówiąc o nielogiczności w uczuciu chciałem przekazać, że uczucie
wynikające z serca nie zawsze ma racje obiektywne. To coś większego od
normalności i zwykłych zasad postępowania. Niejedna osoba zwierza się: kocham
cię, choć nie wiem za co. Przyznaje się tym samym, że wyznana miłość nie ma podstaw, a jednak istnieje.
Bóg
miłuje wszystkich ludzi, w tym grzeszników, odszczepieńców itp. To z punktu
widzenia porządku ludzkiego nie jest logiczne. Bardziej zrozumiałe byłyby
słowa: Bóg miłuje miłością adekwatną do wiary. Tak jednak nie jest.
W miłości nie działają zasady
kupna-sprzedaży. Niejeden powtarza: Tyle mam dla ciebie miłości, co ty dla
mnie. To słowa nieprawdziwe, fałszywe, smutne, zakrywające prawdziwą
miłość. Zawsze jest tak, że ktoś ma więcej do zaofiarowania w miłości. To
ludzkie. U Boga tego nie ma. Bóg daje wszystkim ludziom całkowicie pełne
uczucie. Kocha biednych i bogatych, urokliwych i niekoniecznie. Miłość Boga
przekracza ramy zdrowego ludzkiego rozsądku.
Jeżeli w miłości ludzkiej można jeszcze dopatrzyć się jakieś logiki, to
nie ma jej całkowicie w miłości Chrystusowej. On miłuje grzeszników, upadłych,
chorych, brudnych. Miłość św. Teresy z Kalkuty do umierających, śmierdzących na
ulicy ludzi, to miłość Chrystusowa pozbawiona logiki.
Powtórzę słowa pewnego księdza, które wytrąciły mnie z równowagi na
długi okres: nie ma większej miłości do żony, jak miłość do niej, przez
Chrystusa. Dziś wiem, że ten ksiądz miał rację (wymaga osobnego
wykładu). Kto potrafi przeobrazić w sobie miłość małżeńską w miłość Chrystusową
staje się mocarzem miłości. Nawet graniczne nieporozumienia małżeńskie nie są w
stanie zachwiać takiej miłości. Kochać współmałżonka, za to, że jest
człowiekiem, powołanym, tak samo, przez Boga. On jest już za to bliski i
kochany.
Mając w sobie miłość Chrystusową nie można przejść obojętnie obok
ludzkiej niedoli. Samo serce wyrywa się do pomocy, do okazania miłości. Z
całego serca życzę wszystkim, aby wzbudzili w sobie taką miłość – zupełnie
nielogiczną, ale piękną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz