Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 maja 2017

Prędkość w niebie


        Prędkość jest definiowana ilorazem przebytej drogi do czasu. Czas w świecie nadprzyrodzonym nie istnieje. Nie można więc mówić o prędkości. Informacja nie jest nawet przenoszona. Wszystko dzieje się jednocześnie. Modlitwy modlących docierają do Boga wszystkie w tym samym momencie. To świadczy, że w Niebie nie ma zdarzeń. Niebo jest stanem statycznym w odróżnieniu do świata stworzonego, które jest pełen dynamiki. Czas oczyszczenia ma miejsce poza Niebem. Niebo jest rajem i stanem szczęścia obcowania z Stwórcą. Na sposób ludzki perspektywa niezbyt ciekawa. Ludzie przyzwyczajeni są do działania i zbierania owoców ze swej działalności, a tu sama kwintesencja – pełne szczęście.
          Inność światów jest przyczyną braku wzajemnym kontaktów między nimi. Nie ma się czemuś dziwić, są one tak różne. Nie ma mowy o zrozumienie. jedynym punktem zaczepienia jest Stwórca. Ponieważ człowiek przyzwyczajony jest do swojej powłoki cielesnej czuje się w niebie niekomfortowo. Dlatego Bóg obiecał mu nowe Niebo i nowa ziemię: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma (Ap 21,1). Świat stworzony będzie funkcjonował od nowa. Czy będą zachowane dotychczasowe prawa i zasady – nie wiadomo. Domyślam się, że inna będzie optyka. Cokolwiek napiszę będzie to czysta futurologia i gdybanie. Możemy mieć ufność, że będzie to Świat lepszy i piękniejszy. Nadal będą dla człowieka ważne  słowa Boga, Jego pragnienia: Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mt 24,35). Bóg jest Istotą spinającą istnienie Świata i człowieka.
     Jak się uważnie czyta Pismo Święte, tam wszystko jest napisane. Dlatego zachęcam do jego czytania i przeżywania. Człowiek już teraz ma możliwość odczuwać szczęście niebios. Trzeba się ćwiczyć w przeżywaniu, w mistyce. Niektórzy przeżywali różne stopnie wtajemniczenia mistycznego (św. Teresa Wielka, św. Jan od Krzyża, św. Mała Tereska, św. Katarzyna ze Sieny, Ojciec Pio i wielu innych) . Uczmy się od nich, jednocześnie uważając na pobożne książki, które wydawane są w celach komercyjnych. Nie trzeba szukać sensacji a duchowego pocieszenia. Książka książce nierówna.

wtorek, 30 maja 2017

Czas w świecie nadprzyrodzonym


       Czy  w świecie nadprzyrodzonym istnieje czas? Jak wiemy: Czas jest miarą zmienności. Dla Boga nie ma czasu, jest wieczne teraz (pogląd Kościoła).  Dopóki nic się nie dzieje czasu nie ma. Dopiero po inicjacji nowego nieba i ziemi pojawi się na nowo upływ czasu: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. (Ap 21,1). Widzę tu podobieństwo ze światem rzeczywistym przed chwilą zerową.

      Jak więc wytłumaczyć czas potrzebny w czyśćcu na oczyszczanie się z grzechów.  Z wiedzy którą posiadam, Bóg że nie zmienia praw przyrody. One były takie same od początku do dnia dzisiejszego. Czy następuje tu złamanie zasad?  Twierdzenie wątpliwe.

       Może czas oczyszczenia jest związany z ziemią. Po śmierci dusza opuszcza ciało i pozostaje na tym padole dopóki nie będzie gotowa do spotkania z Panem. Dusza  cierpi z tego powodu: Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: (Koh 3,1). Wyraźnie Kohelet mowi: pod niebem: (Koh 3,1) toczą się wszystkie sprawy.

       Taki scenariusz ma potwierdzenia z przekazach, które dochodzą od ludzi w snach, wizjach neurotycznych, objawienia prywatnych. Dusza grzeszna choć ma naturę duchową związana jest z ziemią. Niejedna dusza oczekuje ludzkiego przebaczenia, modlitw, wstawiennictwa i Miłosierdzia Bożego. Pozostań tam przez jakiś czas, dopóki nie uśmierzy się gniew twego brata (Rdz 27,44) Niejedna dusza błąka się po świecie w cierpieniu swoim. Do nieba nie tak łatwo wejść: Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19,24); Przez długi czas był [dusza] bez Boga prawdziwego i bez kapłana nauczyciela, i bez Prawa (por. 2 Krn 15,3); W dniu, kiedy upłynie czas nazireatu, przyprowadzi się go ku wejściu do Namiotu Spotkania (Lb 6,13).

        Z nie istniejącym czasem zostaliśmy oswojeni we współczenym oglądzie fizykalnym. Czas, po za tym,  płynie nierówno (zależny jest od ruchu układu obserwacji ). Wobec tego nie trudno przyswoić sobie racji że w niebie czasu nie ma.

         Podobnie w niebie odległości są bez znaczenia. Jak w świecie rzeczywistym istnieje kontrakcja (skrócenie) długości tak w niebie ma wymiar maksymalny – sprowadza długość do punktu.  Wszystko dzieje się w jednym miejscu i teraz. Wizje świata nadprzyrodzonego pochodzą z bogatej świadomości, która ma zdolność iluminacji. Świat nam się wydaje, że jest taki. (Arthur Schopenhauer 1788 – 1860).

        Rację mogą mieć ci, którzy sądzą, że piekło znajduje się na ziemi.  Jest on związany z przeznaczeniem ziemi. W którym momencie przestanie istnieć, a wszystkie dusze osiągną zbawienie (apokatastaza). O nadziei powszechnego zbawienia wypowiada się Wacław Antoni Hryniewicz ksiądz katolicki, członek Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI), teolog i ekumenista, znany jako ekspert w dziedzinie teologii prawosławnej.

        Jak w świecie rzeczywistym dzieją się zjawiska niepojęte ludzkim rozumem, to co dopiero w świecie nadprzyrodzonym. Jak człowiek, istota stworzona, może to wszystko pojąć i zrozumieć (epistemologia – umiejętność rozumienia). Niepojęty jest Świat i Ten który go stworzył. To, że o tym piszę jest dowodem na to, że może ogarniać zamysły Boga. Mamy za co Bogu dziękować.

poniedziałek, 29 maja 2017

Zamiast aniołów duchy Boże


        Na temat ontologicznych aniołów wielokrotnie już się wypowiadałem. One jako byty ontologiczne nie istnieją. W takim razie jak zapełnić tę lukę, o których aniołach piszą autorzy biblijni? W Liście do Hebrajczyków czytamy: Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?  (Hr 1,14). W sukurs problemu przychodzi nam teoria dynamicznego obrazu Świata. W nim występują nie-byty (funkcjonały), które są nośnikami przymiotów świata duchowego jak: dobro, szczęście, emocje zła, pomówienia. W oglądzie dynamicznym do nie-bytów należy Bóg jak i dusze ludzkie. Wśród tych mieszkańców Nieba jest miejsce na inne istoty duchowe. One to wpisują się w tekst przytoczonego listu do Hebrajczyków. Można więc aniołom przywrócić rangę sług Bożych, które spełniają różne role pomocnicze, niekoniecznie poprawne.
       Wprowadzenie na nowo aniołów do oglądu filozoteistycznego  nie burzy, a porządkuje wiedzę religijną. Tak jak teoria względności i teoria kwantowa tłumaczy zjawiska fizykalne (które się doświadcza), tak ogląd dynamiczny inaczej przedstawia nam świat duchowy. To przykład rozwoju nowej dziedziny egzegetycznej. Wypiera ona dotychczasowy stan wiedzy religijnej i nadaje jej nowy sens.
         Idąc dalej tym sposobem rozumowania, można przywrócić w oglądzie filozoteistycznym i szatana jako funkcjonału złych emocji.
          Dzisiejsze stanowisko napawa mnie radością. Zmniejsza się dystans do oglądu chrześcijańskiego i nauczycielskiego stanowiska Kościoła. Z tej próby wychodzę ubogadzony i mądrzejszy[1]. 
          Aniołom jako funkcjonałom Bóg nadaje treść i zadania do spełnienia. Aniołowie sami nie czynią cudów.  Za każdym razem za nimi kryje się Akt działający (Ojciec, Syn).  Św. Paweł Apostoł mówił: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus (1 Tm 2,5); Wśród postaci aniołów wyróżnia się anioł Jahwe, przez którego Bóg objawia się w specjalny sposób ludziom (Rdz 16,7,9; Wj 3,2; Lb 22,22–35; Sdz 13,13). Paweł wykorzystuje literacką figurę anioła pisząc w liście do Galatów: mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa (Ga 4,14).
           Ponieważ Bóg jak i aniołowie są rozpoznawani jedynie przez swoje działanie, a działają według jednej woli, to w sumie wiadomo kto działa. Wydaje mi się, że wspólna wola duchów czystych jest kluczem zrozumienia i akceptacji aniołów. Anioły stały się stałymi mieszkańcami Niebios. Wykreowane figury nabrały realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 459).


[1] Jak pisałem. Jak mi ktoś przedstawi mocne, logiczne argumenty wycofam się z moich idei religijnych lub publicznie zmienię punkt widzenia. Na razie sam się borykam z problemami i sam je rozwiązuję. Nie widzę chętnych do dyskusji.  Szkoda.

niedziela, 28 maja 2017

Siewca wyszedł siać


       Zatęskniłem za tematami teologicznymi. Lubię pisać o Jezusie Chrystusie. On jest największą tajemnicą religijną. Pisząc o Nim człowiek jednocześnie modli się, przeżywa stany ekstatyczne, a może i mistyczne. Samo wypowiadanie słów dotyczących transcendencji jest przeżyciem duchowym. Najlepszym przykładem są akty strzeliste. Niosą one dramaturgię duchową i uwielbienie. Moim ulubionym aktem strzelistym jest akt miłości.
Boże, choć Cię nie pojmuję,
Jednak nad wszystko miłuję.
Nad wszystko, co jest stworzone,
Boś Ty dobro nieskończone!
        W tym akcie zawarta jest Prawda, którą można się upajać. Każdy zna i wymawia akt skruchy: Panie Jezu Chryste, Synu Boga, Zbawicielu zmiłuj się nade mną, grzesznym. Do akt błagających warto wymienić: Panie, ratuj!; Panie pomóż mi! Jezu, ufam Tobie; Jezu, kocham Ciebie.
        Historia Jezusa nie tylko jest ciekawa, ale jest drogą do naśladowania. Często myślami wędruje do momentu, kiedy Jezus powrócił z dalekiej podróży, przywitał się z Matką, chwilę odpoczął i zaczął myśleć o swojej misji. Józef pewnie już wtedy nie żył. Można to odczytać między liniami Ewangelii. Bardzo stara tradycja mówi, że umarł jak Jezus miał 19 lat. Powracający Jezus przywitany został przez wdowę. Radość była ogromna.  Serce Matki doznawało rozkoszy. Nie  trwało to długo. Jezus podjął swoje szaleńcze postanowienie. Może głos wewnętrzny podpowiadał Mu co ma uczynić.
           Można domniemywać, że życie Jezusa  było życiem człowieka biednego. Mieszkał zapewne w domu bardzo skromnym. Jezus rozumiał życie rybaków. Wśród nich szukał swoich uczniów. Znał im mentalność. Galilejczycy byli ludźmi uczciwymi, byli mniejszymi formalistami niż Żydzi z Judei. Jezus przez całe życie będzie jednym z nich, których wrodzona godność jest tak wielka, że stawia ich na równi z najmożniejszymi (daniel Rops).
           Galilea była bogata i piękna. Jezus musiał to widzieć i przeżywać. To musiało wpływać na sposób oglądania Świata i podziw dla Stwórcy.
           Aż wreszcie pewnego zimowego dnia roku 27 wyruszył. Ewangelista Marek tak to ujmie: Siewca wyszedł siać (Mk 4,3). Pierwsze swe kroki skierował do Jana Chrzciciela. Szukał dla siebie autoryzacji. Jan był znany i ceniony w srodowisku judaistycznym. Jan Chrzciciel był ostatnim prorokiem przed Jezusem, który został przepowiedziany: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Ml 1,3). Jezus mówił o nim: Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11,11). Spotkanie z Janem było pouczające i znaczące dla Jezusa. Jan Chrzciciel nie znał Jezusa: Ja Go przedtem nie znałem (J 1,33). Jednak rozpoznał Go i pobłogosławił: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie (Mt 23,39; por Rz 11,12). 
         Jezus postanowił powołać uczniów. Dwunastu uczniów / apostołów było zwykłymi ludźmi, których Bóg użył w niesamowity sposób. Pośród dwunastu byli rybacy, poborca podatkowy. Ewangelie opowiadają o ciągłych upadkach, zmaganiach i wątpliwościach tych dwunastu mężczyzn, którzy podążali i naśladowali Jezusa Chrystusa. Po tym, jak stali się świadkami zmartwychwstania i wniebowstąpienia Jezusa, Duch Święty przekształcił ich w potężnych Bożych ludzi, którzy „wszystek świat wzruszyli” (Dz. 17:6).
         Nauki Jezusa mają swoją głębię. Błogosławieni ubodzy w duchu  błogosławieni, którzy się smucą, błogosławieni cisi to ci, którzy sięgają w najskrytsze tajniki duszy. Wydobywają z najgłębszych obszarów duszy, to co stanowi Prawdę o Bogu. Dotykają Jego dobroci i miłości. Ocierają się o istotę samego Boga. Dlatego Jezus mówił: do nich należy królestwo niebieskie,
oni będą pocieszeni.  oni na własność posiądą ziemię (Mt 5,1–5). Oni są  zdolni zjednoczyć się z Bogiem.

sobota, 27 maja 2017

Kwazicząstki


        Nauka sięgnęła do nano struktur materii, tzn. do świata na poziomie atomowym i jeszcze głębszej. Aby skorzystać z tej wiedzy trzeba było  stworzyć narzędzia poznawcze i obudować to teorią, Aby zrozumieć skomplikowane zjawiska jakie zachodzą na poziomie nanostruktur (10 do - 9 m) należało uprościć skomplikowane układy do prostych elementów, cząstek elementarnych, które nie koniecznie istnieją w rzeczywistości.
       Takie podejście pozwala na zrozumienie fizyki ciała stałego, półprzewodników, materii skondensowanej oraz zjawisk nadprzewodnictwa elektrycznego[1].
        Zbliża się era, w której  zjawiska kwantowe będą podstawą nowoczesnych technologii. Mechanika kwantowa znajduje zastosowanie przy  budowaniu: diod półprzewodnikowych, twardych dysków, pamięci półprzewodnikowych, ekranów OLED, ogniw i baterii, detektorów promieniowania UV-VIS-IR-GHz itp.).  Przykładem może być kropka kwantowa.
Kropka kwantowa to niewielki obszar przestrzeni ograniczony w trzech wymiarach barierami potencjału, nazywany tak, gdy wewnątrz uwięziona jest cząstka o długości fali porównywalnej z rozmiarami kropki. Oznacza to, że opis zachowania cząstki musi być przeprowadzony z użyciem mechaniki kwantowej. Kropki kwantowe pierwsze zastosowanie znajdują w biologii i medycynie. Umożliwiają one  śledzenia wędrówki wirusa w organizmie. Oświetlone promieniowaniem o określonej długości fali kropki kwantowe, złożone z m.in. z atomów złota lub krzemu emitują wyraźne światło umożliwiające prześledzenie położenia (bądź trasy wędrówki) cząsteczek wirusa we wnętrzu żywej tkanki. Nowe metody będą istotne w przypadku wirusa HIV, który corocznie zabija kilka milionów osób (liczba ta stale wzrasta). Ponadto kropki kwantowe mogą służyć jako doręczyciele mikroskopijnych porcji leków do określonych grup komórek organizmu.
       Medycyna wzbogaca się o nowe technologie. To graniczy z bajką. Szerokie zastosowanie kropek kwantowych przewiduje się w urządzeniach elektronicznych lub optycznych.
          Zbliża się dzień, w którym Boga będziemy wielbić w Jego naturze dynamicznej, lepiej rozumiejąc tajniki świata nadprzyrodzonego.
       Można powiedzieć, ze deptamy Bogu "po piętach". Wyszarpujemy tajniki materii i wiedzę na temat cegiełek i struktury naszego wszechświata. To wszystko zadziwia. Jak Bóg musiał ukochać swoje dzieło, że dał człowiekowi zrozumienie i umiejętności przetwarzania wszechświata.
          Wobec tych wielkości niczym są poczynania polskiego rządu i ekipy rządzącej. Patrzę na nich jak na małe pełzające robactwo, które tylko podgryza. Mały karakan ma ciągoty do wielkości, nie rozumiejąc  istoty rzeczy. Musimy wytrzymać jeszcze dwa lata. Liczę na Polaków, którzy widzą i czują. Trudny dziś wykład dedykuję tym mądralom, którzy wszystko wiedzą najlepiej.
        Obiekt materialny złożony jest z wielu elementów (atomów). Ze względu na dużą ilość atomów w układzie opis jest skomplikowany, wręcz niemożliwy. Uczeni znaleźli sposób uproszczenia. Przybliżają skomplikowany układ teoretyczną cząstką (kwazicząstką), która zachowuje właściwości dynamiczne układu. Kwazicząstki wprowadza się po to, by znacznie uprościć rachunki oraz operować na prostszych obiektach. Można je przyrównać do cegiełek elementarnych, z których można budować inne cegiełki. Kwazicząstek jest nieskończenie wiele, tzn. tyle ile różnych modeli i zjawisk, w których można zastosować metody kwazicząstkowe. Do podstawowych typów kwazicząstek można zaliczyć:
fermiony o zrenormalizowanych własnościach w wyniku oddziaływania z   
  ośrodkiem (polaron)
–układy oddziałujących fermionów (pary Coopera, złożone fermiony)
bozonowe wzbudzenia układu fermionów (fonony)
eniony (z ang. anyons) nie będące bozonami ani fermionami
          Kwazicząstki, są to różne rodzaje wzbudzeń w kryształach w formalizmie kwantowym traktowane są jak cząstki elementarne podlegające odpowiednim statystykom kwantowym (fermiony, bozony), można im przypisać pęd, przemieszczają się w krysztale, podlegają rozpraszaniu i innym procesom typowym dla cząstek.
          Kwazicząstkami są m.in.: dziury przewodzące, ekscytony, fonony, polarony, fluktuony, fazony.


Naukowcom z University of Cambridge udało się przeprowadzić separację spinowo-ładunkową w wąskim przewodzie. Uzyskano w ten sposób dwie kwazicząsteczki - spinony i holony. Zjawisko takie zostało teoretycznie przewidziane przed ponad 40 laty. Separacja spinowo-ładunkowa polega na rozpadzie elektronu na dwie kwazicząsteczki. Jedna z nich, spinon, niesie spin elektronu, a druga, holon, jego ładunek.
W 1981 roku Duncan Haldane przewidział, że w bardzo wąskim przewodzie elektrony zawsze zmodyfikują sposób poruszania się i zajdzie "oddzielenie" magnetyzmu od ładunku, a więc uzyskamy spinony i holony. 
          Jak twierdzą specjaliści, tego typu badania przybliżają nas do kolejnej rewolucji w dziedzinie elektroniki. Możliwość powtarzania takich eksperymentów, obserwacja zachowania spinonów i holonów dają nadzieję, że w przyszłości nauczymy się kontrolować tego typu cząstki. To z kolei będzie niezwykle przydatne w badaniach nadprzewodnictwa czy w pracach nad komputerami kwantowymi.


[1] . Polską naukę reprezentuje  Jacek Szczytko (ur. 1972) – polski fizyk, doktor habilitowany nauk fizycznych, specjalizujący się w fizyce ciała stałego i fizyce półprzewodników, adiunkt na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jego prace pokazują jak można wykorzystać zjawiska kwantowe do budowy nowych urządzeń oraz jak wytłumaczyć zasady ich działania.

piątek, 26 maja 2017

Mister Tompkins w krainie czarów


        Aby zrozumieć współczesną fizykę polecam książkę Mr Tompkins explorer the atom George Gamowow, Cambridge , England of the University Press, 1953 w tłumaczeniu Barbary Wojtowicz-Natanson i Ludwika Natanson: Mister Tompkins w krainie czarów Geoge Gamow. wyd. PWN. Można ją wypożyczyć w bibliotekach miejskich.
         Jak pisałem, klasyczny sposób   pojmowania fizyki skończył się. Chcąc nadążyć za współczesnością trzeba zmienić radykalnie sposób myślenia. Bez tego nie zrozumie się iluminarzy współczesnej nauki.
        Bohaterem książki jest poczciwy pracownik banku, który w snach jawi się mu się świat, w którym zmienione są stałe fizyczne, tak że zjawiska relatywne i kwantowe prezentowane są w wysokim kontrakście. Bohaterem jest przenoszony w snach bohater do takich światów, gdzie zjawiska normalnie niedostępne naszym zmysłom występują w tak wielkiej przesadzie, że mogą być dostrzeżone jako zwykłe wydarzenia życiowe (Przedmowa G.Gamow).    Autorem jest amerykański fizyk jądrowy i kosmolog pochodzenia rosyjskiego żyjący w latach 1904 – 1968). 
           Treść jest bardzo ciekawa, ilustrowana jest pouczającymi obrazkami. Kto nauczy się rozumieć teorie względności, która jest opisem rzeczywistości (w pewnych okolicznościach) może tym samym sposobem spojrzy na teologie.  Ona też jest pełna zadziwiających zdarzeń z pogranicza racjonalności i mistycyzmu. Prawda duchowa uzupełnia prawdę fizykalną i odwrotnie, jakkolwiek obie te dziedziny są całkowicie  autonomiczne. Każda dotyczy innego aspektu rzeczywistości.
          Autor tłumaczy także pojęcia matematyczne, które dla przeciętnego czytelnika są całkowicie niestrawne: Hamiltonian to jest wyrażenie matematyczne opisujące oddziaływania kwantowe między dwoma ciałami (s. 54).
          Im bardzie rozumie się prawa przyrody, tym lepiej przyswaja się wiedzę teologiczną. Bardziej rozumie i podziwia się zamysły Boga. Nie odstępuje od nas podziw dla Stwórcy. Narasta pragnienie zbliżenia się Niego. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mójBóg mój! (J 20,28).
          Ze względu na konieczność zmiany myślenia pozycja ta powinna stać się literaturą obowiązującą w szkołach średnich. W żartobliwy sposób przedstawia m.in. teorię względności, pobudza do  twórczego myślenia. Dla młodzieży idealny bodziec dydaktyczny.
         A tak przy okazji. Ci którzy decydują o obowiązującej literaturze w szkołach powinni brać pod uwagę, co dana pozycja wnosi (jakie wartości) do rozwoju młodego człowiecza. Nie mogą to być pozycje z klucza, ale przeanalizowane treści przez grono specjalistów. 

czwartek, 25 maja 2017

Dla Boga jest zawsze teraz

        Kto to rozumie? Dla Boga nie ma czasu, jest wieczne teraz. Rozumem trudno to pojąć, trzeba przyjąć na wiarę, On ogląda na strzałce czasu nasze poczynania. Ingeruje rzadko. Dla człowieka czas odgrywa istotną rolę. Tę właściwość może wykorzystać do zmiany swego życia. Warto, bo nagroda czeka na nas w niebie.

       Człowiek nie rozumie najgłębszych elementów rzeczywistości i struktur tego Świata. Nie rozumie, ale wyczuwa. Jest coś na rzeczy. Bóg jest obecny w naszym życiu. 

      Świat oparty jest na rachunku prawdopodobieństwa. Trzeba wiedzieć, że prawdopodobieństwo jest też projektem zamierzonym. Prawdopodobieństwo i statystyka odpowiada za zmienność ontyczną, która ma ukazać Świat w swojej krasie. Nawet zło, które Bóg dopuszcza jest elementem koncepcji Boga. Gdyby nie było na Świecie  zła wolna wola nie byłaby potrzebna człowiekowi. Dobro było by nieuchwytne. Dobro jest kontrastem wobec zła, dlatego Jezus mówił, że mają przyjdź zgorszenia (imperatyw konieczny). Bóg jest niewidoczny, bo chce byś ciągle szukany. Od tych zależności głowa buchnie. Okazuje się, że w Świecie panują zasady akuratne. Bez nich Świat byłby nieciekawy, martwy.

        Czy wobec tych zależności człowiek nie ma własne pola manewru? Czy powinien pokornie wykonywać nakazy i grzecznie podporządkowywać się woli Boga. Ja twierdzę, że nie. Bóg stworzył Świat dla szczęścia i radości ludzi. Człowiek może "poszaleć" i nie przypisze mu się tego za winę. Trzeba tylko zachować umiar i rozsądek. To co dla człowieka jest grzeszne dla Boga jest adiaforą (czyn moralnie obojętny). Bóg nie jest drobiazgowy. "Cieszy" się ludzkim szczęściem. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (j 10,10). Cóż za winy ponosi zwykły człowiek wobec podłości wielkich tego Świata. Czy codzienne wiadomości nie dostarczają nam informacji jak podli są ci, którzy zdobyli władzę. Jak garstka złych ludzi może zniszczyć wieloletni dorobek naszej ojczyzny. Wczorajsza buta w sejmie jest tego najlepszym dowodem. Jak piszę często, zło samo się zniszczy. Tak nam dopomóż Bóg.

Źródła filozoteizmu cz. VI

Post 3.05.2017 r.
          Św. Anzelm z Canterbury (ok. 1033–1109) był biskupem. Jako arcybiskup założył w Bec poważny ośrodek naukowy średniowiecznej Europy. W swoich poglądach zajmował się  problemem stosunku wiary do rozumu. Był zdania, że do poznania prawdy konieczny jest zarówno rozum jak i wiara. Zadaniem rozumu nie jest sprawdzanie wiary, ale jej zrozumienie. Był przeciwnikiem ślepej wiary. Jego hasłem było credo ut intelligamwierzę abym zrozumiał; wiara poszukująca zrozumienia (fides querens intelectum). Św. Anzelm dał podstawy pod rozwój filozofii scholastycznej (ojciec scholastyki), Był przekonany, że cała rzeczywistość, a więc Bóg, człowiek i świat jest racjonalna tzn. zgodna z rozumem, możliwa do wyjaśnienia i zrozumienia. Termin scholastyka był uważany za pojęcie ciemnoty, wstecznictwa. Było to jednak wielkie nieporozumienie. Taki pogląd szerzony był w kręgach filozofii materialistycznej, a więc marksistowskiej, która apriorycznie (dogmatycznie) przyjmowała, że jedyną rzeczywistością jest materia i dlatego te kierunki, które rozwijają Boga uważali za wsteczne. To, że istnieje materia najpierw trzeba udowodnić. Materialiści przyjmują to na wiarę.
         Św. Anzelm był głosicielem prymatu intelektu nad czystą wiarą i dowodził w swoich dziełach, iż da się udowodnić istnienie Absolutu (Boga) za pomocą czystego rozumu. Stworzył ontologiczny dowód na istnienie Boga wyjaśniając, że pojęcie Boga jest dowodem jego rzeczywistego istnienia. Dowód swój oparł na nauce Augustyna; fakt dobra cząstkowego w świecie stworzonym domaga się istnienia Dobra Najwyższego i Nieskończonego; różne doskonałości bytów stworzonych dowodzą, że istnieje Istota nieskończenie doskonała, która powołała do istnienia wszystko, co dobre, piękne i doskonałe; istnienie bytów przygodnych wskazuje na to, że istnieje także byt konieczny. Wedle tej teorii, istnienie Boga można wydedukować z istnienia samego pojęcia „Bóg”. Filozof tak to rozumował: jeżeli mamy pojęcie istoty najdoskonalszej to zachodzi pytanie czy istnieje ona tylko w naszej myśli czy również poza nami. Gdyby istniała tylko w naszej myśli, to nie byłaby najdoskonalsza, ponieważ brakowałoby jej realnego istnienia. Skoro mamy pojęcie takiej istoty, to istnieje ona nie tylko w naszej myśli, ale i poza nami. Tego rodzaju dowodzenie na pozór wydaje się słuszne, ale słabość tego rozumowania polega na tym, że nastąpiło tu pomieszanie dwóch porządków – logicznego z realnym. Z tego, że coś istnieje w porządku logicznym niekoniecznie wynika, że istnieje w porządku realnym, chociaż może istnieć. Dowód ten przysporzył mu sławę, ale nie jest on jednak do przyjęcia. Nie wytrzymuje krytyki, to jednak zwrócił uwagę na konieczność sharmonizowania rozumu z wiarą.
          Jego próby rozumowego ujęcia prawd objawionych nie powiodły się, niemniej wiele jego myśli przyjęło średniowiecze.  Jego poqodzenie fides querens intelectum stało się dewizą całej scholastyki. Był przekonany, że cała rzeczywistość, a więc Bóg, człowiek i świat jest racjonalna, możliwa do wyjaśnienia i zrozumienia. Wynika z tego, że był zwolennikiem apercepcji (postrzeganie połączone ze zrozumieniem i przyswojeniem sobie treści spostrzeżenia na podstawie posiadanego już doświadczenia i posiadanej wiedzy). Twierdził, że rozum jest niezbędny do wytworzenia w umyśle idei Boga. Uważał, że dopiero od tego punktu należy rozwijać swoją wiarę.
          Pomimo logicznego podważenia dowodu ontologicznego, jest ono piękne same w sobie i jestem do tego dowodu bardzo przywiązany.
          Św. Anzelm dostrzegał w rzeczywistości ład i uporządkowanie, które daje się poznać – poprzez podobieństwo – właśnie przy pomocy rozumu.  Jak twierdził, Bóg tworząc świat w taki właśnie precyzyjny rozumny sposób, dał nam wskazówkę, aby łączyć się z Absolutem poprzez intelekt. Argumentacja ta bliska jest stanowisku wiary rozumnej.
          Św. Anzelm zajmował się jeszcze innymi dowodami nad istnieniem Boga. Przyjmował arystotelowską koncepcję „pierwszego poruszyciela” (u Anzelma „Ostateczna przyczyna” jaką jest Bóg). Pomysł ten stanie się jednym z pięciu dowodów na istnienie Boga wymienianych przez św. Tomasza z Akwinu.
Piotr Abélard (ok. 1079–1142) był typowym scholastykiem. Wcześnie opuścił rodzinną miejscowość i zaczął wędrować szukając dobrych nauczycieli. Był człowiekiem o wyjątkowych zdolnościach, ale niespokojnym usposobieniu. Życie jego obfitowało w tryumfy i klęski. Uczestniczył w sporze o tzw. uniwersalia (powszechniki), filozoficzny problem dotyczący statusu pojęć ogólnych, chodziło o to, czy pojęciu ogólnemu zawsze towarzyszy istniejący byt, czy też może pozostać pojęciem tylko czysto abstrakcyjnym. U Platona idee istnieją realnie. U Arystotelesa odwrotnie: uniwersalia nie stanowią odrębnego bytu, istnieją tylko byty jednostkowe). Dla Abélarda ważny był sens słowa. Zajmował stanowisko kompromisowe między realizmem i nominalizmem (uniwersalia są tylko wytworami mowy i nie mają odpowiednika w rzeczywistości) tzw. sermonizm (pojęcia ogólne (np. dobro, piękno) należą do mowy nie jako zwykłe dźwięki, lecz jako dźwięki posiadające znaczenie. Ogólnym więc jest nie sam znak fizyczny czy desygnat (konkretna rzecz pojęcia), lecz także znaczenie znaku). 

Słowo    –   to  znak graficzny, dźwiękowy pod którym kryje się pewna treść
Pojęcie   –   treść, która kryje się w znaku.

          Warto przemyśleć pojęcie: „klasa robotnicza”, czy istnieje w rzeczywistości, czy jest sztucznym tworem? Podobne pojęcia: faszyzm czy państwo. Dla Piotra Abélarda poznanie ogólne jest raczej mniemaniem.
          Piotr Abélard  uważał, że poganie, którzy nie mieli złych intencji, nie mogli czynić zła, a więc mogą zostać zbawieni. Nawet zabójcy Chrystusa nie postąpili źle, jeśli nie postąpili wbrew swojemu sumieniu. Sam czyn jest bez znaczenia; jego wartość wynika z intencji (zgodności postępowania z sumieniem). Ta koncepcja otwiera poganom drogę do zbawienia. Filozoteizm mówi podobnie. Bóg w swoim Miłosierdziu wybawi nawet tych, którzy się od Niego odwrócili.  W niebie będzie wojsko niebieskie (dusze czyste) godne swojego Króla i czeladź złożona z byłych stworzeń niepokornych.
          Wydaje mi się, że P. Abélard szedł w dobrym kierunku rozważań na temat uczynków dobra i zła. Operował pojęciami predyspozycji do czynienia dobra (virtutes, cnoty) lub zła (vitia, wady). Grzech uzależnił od intencji, co również jest mocno akcentowane w filozoteizmie. Według Abélarda grzechem nie jest nie tylko predyspozycja do grzechu, ale także zły uczynek (actio mala) – można wykonywać czynną grzeszność nie popełniając przy tym grzechu lub grzeszyć nie wykonując przy tym grzesznej czynności. Grzechem nie jest także chwilowa pokusa. Grzechem jest lekceważenie woli Boga, obraza (offensa) jaką dusza czyni Bogu świadomie Go znieważając. Istnieje jednak także grzech jako kategoria działania praktycznego – grzechem jest również brak czynu dobrego, o ile był możliwy do wykonania. Takie rozumowanie przez negację osłabia idee istnienia zła osobowego (szatana). Filozoteizm stoi na tym samym stanowisku.
          Pogląd Abélarda prowadzi do pewnego paradoksu – skoro dobre lub złe są tylko intencje, to jak możliwy jest ziemski wymiar sprawiedliwości, skoro poza Bogiem nikt nie zna  intencji ludzkich? Nagroda i kara za złe lub dobre uczynki w życiu doczesnym służą jedynie zachęcaniu do dobra i odstraszania od zła, mają więc wymiar jedynie dydaktyczny. Filozoteizm stoi na tym samym stanowisku.
          Piotr Abélard dostrzegał, że niejeden teolog może wypowiadać się w kwestiach wiary na „tak”, a inni na „nie”. Należy nie opierać się więc na autorytetach, a uruchomić własny rozum, którego zadaniem jest rozpoznawanie prawdy. Głównym funkcją rozumu jest przygotowanie do wiary i uzasadnienie jej. Dostrzegam w tym pre-fenomenologię, tak cenną w filozoteizmie. 
          Piotr Abélard wprowadził do teologii dialektykę (spory) nie z powodu zamiłowania do samego rozumu, ale ze względów apologetycznych, a także dydaktycznych. Metoda ta ma umożliwić obronę wiary przed herezjami, ale też wzmocnić wiernych w wierze – zbliżając ich do jej tajemnic i ułatwiając im ich przyjęcie.
          Piotr Abélard był zwolennikiem „adapcjonizmu XII wieku” (Chrystus to człowiek usynowiony przez Boga). Nie odrzucał unii substancjalnej natury boskiej i ludzkiej Chrystusa. Formuła adapcjonizmu trochę inaczej przedstawia relację w Trójcy. Wieloznaczność rozumienia unii hipostatycznej w myśli Abélarda prawdopodobnie nie wynika ze świadomej herezji adopcjańskiej, ale raczej wypływa z jego niedostatecznego filozoficznego rozeznania tego zagadnienia oraz innych zagadnień chrystologicznych. Jak pisałem w swoich wykładzie: Od samego początku Trójca Przenajświętsza była przedmiotem różnych herezji, a współcześnie obserwuje się w Kościele pewien rodzaj wygnania (J. Kudasiewicz). Dlaczego? Wydaje mi się, że była dogmatycznie przeintelektualizowana. Napisano wiele traktatów na Jej temat. Wszyscy chcieli uzupełniać ideę Trójcy, nie ujmując nic z dotychczasowych osiągnięć. Zastanawiam się, czy nie prościej byłoby ujmować Trójcę Świętą jako jedynego Boga działającego w trzech Osobach: Bóg-Ojciec Jestem, który Jestem (Wj 3,14), Jezus Chrystus jako Bóg widzialny i Duch Święty jako Bóg działający po Wniebowstąpieniu Jezusa.
          Św. Bonawentura (ok. 1217–1274), teolog, filozof scholastyk, doktor Kościoła, biskup, kardynał, generał franciszkanów. Nazywany Doktorem Serafickim (łac. Doctor Seraphicus). Był przeniknięty ideą miłości: Nie ma prawdziwego poznania bez umiłowania, zdeklarowanym augustynikiem, stygmatykiem. Jego zdaniem poznanie racjonalne, chociaż konieczne i pożyteczne, jest samo w sobie niewystarczające do poznania Boga oraz najistotniejszych problemów egzystencji ludzkiej. Podobnie jak św. Augustyn uważał, że ku wyżynom poznania tego co istotne może wznieść się jedynie rozum oświecony wiarą. Nie uznawał tworzenia teorii dla samych teorii. Jego zdaniem prawdziwa teologia musi mieć charakter praktyczny, co oznacza, że powinna służyć człowiekowi w jego działaniu i uczyć go miłości do Boga i bliźniego. Filozoteizm głosi podobnie – miłość jest podstawą wszystkiego. Szczytem jest, poprzez miłość, zjednoczenie się z Bogiem.

Św. Albert Wielki (1193/1205–1280) z Kolonii, doktor Kościoła (doctor expertus) jako jeden z pierwszych filozofów tego okresu w systematyczny sposób łączył filozofię Arystotelesa z teologią katolicką.  Interesował się wiedzą przyrodniczą. Głosił odrębność metod teologicznych od metod nauk przyrodniczych. Dostrzegał inny charakter prawd wiary od prawd naukowych. Uważał za konieczne przyswojenie sobie przez chrześcijan wiedzy filozoficznej i przyrodniczej. Był zwolennikiem emanacyjnej koncepcji stworzenia oraz Boga jako pierwszej przyczyny stwarzającej hierarchię bytów. Dusza choć niecielesna to rozważana jest z punktu widzenia ciała, jaka jego forma. Władze duszy nie są przypadłościami substancji doskonałej, lecz jej siłą. Intelekt nie jest samowystarczalny, lecz musi otrzymać światło  boskie.
          Gdy objawiła mu się Maryja, wstąpił do zakonu dominikańskiego (1223 lub 1221). Filozoteizm ostrożnie podchodzi do wszelkich objawień prywatnych, ale nie neguje żadnego przypadku. Uważa, że ważniejsza jest treść przekazu (nawet gdyby pochodziła z umysłu) objawienia, a nie samo zjawisko objawienia, które jest zjawiskiem neurotycznym różnego pochodzenia (w tym mistycznego). Obok Awerroesa (głosił, że cechą świata jest wieczny ruch) Albert był najważniejszym komentatorem dzieł Arystotelesa, którego zasady przyjął aby usystematyzować teologię, przez co rozumiał wykład zasad wiary chrześcijańskiej dokonany według zasad rozumu.  
          W 1277 r. udał się do Paryża, aby bronić poglądów Tomasza z Akwinu przed zarzutem heterodoksji (nieprawowierność; uznawanie odmiennych poglądów, dogmatów, niezgodnych z obowiązującą w danej religii doktryną wiary).
          Św. Albert Wielki nie miał o kobietach zbyt dużego mniemania: Kobieta jest mniej skłonna (niż mężczyzna) do obyczajności. Gdyż kobieta zawiera więcej płynu niż mężczyzna, a właściwością płynu jest, że łatwo przyjmuje, a trudno zatrzymuje. Płyn łatwo się porusza. Dlatego kobiety są niestałe i wścibskie. Gdy kobieta ma z mężczyzną stosunek, chciałaby możliwie jednocześnie leżeć pod innym. Kobieta nie zna wierności. Wierz mi, jeśli dasz jej wiarę, będziesz rozczarowany. Wierzaj doświadczonemu nauczycielowi. Dlatego mądry mężczyzna jak najmniej zwierza się swej żonie ze swych planów i czynów. Kobieta jest nieudanym mężczyzną i w porównaniu z mężczyzną ma uszkodzoną i wadliwą naturę. Dlatego jest niepewna siebie. Czego sama nie potrafi zdobyć próbuje osiągnąć zakłamaniem i diabelskimi oszustwami. Dlatego, mówiąc krótko, należy się strzec każdej kobiety jak jadowitego węża i rogatego diabła. Gdybym mógł powiedzieć, co wiem o kobietach, cały świat by się zdumiał

Stan nauki


Post z 13.05.2917 t.
          W ostatnim wieku zmienił się całkowicie ogląd na fizykalną strukturę Świata. Do XX wieku nauka bazowała na oglądzie fundamentalnym, prostym, kataleptycznym. W zasadzie obserwacje pokrywały się z opisem matematycznym. Fizyka nazywana klasyczną była prosta, przejrzysta, niezależna od układu obserwacji.  Na podstawie wiedzy można było odtworzyć z przybliżeniem historię fizyczną Świata i przewidzieć jego przyszłość.

         Religia dostarczała wątpliwości o naturze świata rzeczywistego i nadprzyrodzonego. Oba spojrzenia funkcjonowały dobrze, ale dostarczały tysiące pytań.

          Funkcjonuje przekonanie, że Kopernik bał się Kościoła w publikacji swego dzieła. To nieprawda. On uważał, że jego teoria jest mało elegancka.  Zakładał, ze wszystkie planety krążą po kołowych orbitach. Wyznaczając centrum okręgów wypadały one różnie dla różnych planet. Nie pokrywały się. Centrum okręgu ziemi znajduje się przy słońcu, a dla Jowisza gdzieś koło Merkurego.

          Dopiero Joannes Kepler  (1571 – 1630) przyporządkował planetom drogi eliptyczne i tym samym wprowadził elegancję do teorii Kopernika.

          Na przełomie XIX/XX w. zauważono, że nie wszystkie zdarzenia można prosto zapisać i niektóre uciekają z dotychczasowego opisu.

          Przykładem jest dualistyczny pogląd na naturę światła, który  przyczynił się do swoistego rozdwojenia jaźni. Zastanawiano się jaka jest prawdziwa natura światła – falowa, czy korpuskularna. Obie idee funkcjonowały dobrze i niezależnie. Intrygowało pytanie, która jest prawdziwsza?

         Fizyka klasyczna zaczęła załamywać się przy omawianiu fal elektromagnetycznych, transformacji układów, w którym występują prędkości bliskie prędkości światła, przy badaniach astronomicznych, kosmologicznych, optycznych (fotonu) badaniach struktury materii. 

          Teoria kwantowa i teoria względności zmieniły sposób rozumienia Świata. Determinizm klasyczny legł w gruzy (Jeżeli świat jest zdeterminowany  nie byłoby wolnej woli, to Bóg nie miałby z kimś rozmawiać).

          Świat jest dynamiczny i rządzi nim  rachunek prawdopodobieństwa. Właściwością Świata jest nieoznaczoność. Przypadek rządzi losami ludzkimi. Pojawiły się naturalne granice poznania. Tym samym nauka zbliżyła się do oglądu teologicznego. Świat nie do końca można rozszyfrować (Stwórca zachowuje niektóre tajemnice). To co transcendentne jest nie do opisu przez człowieka. Brak do tego odpowiednich narzędzi słownych i pojęć.

           Dla momentu wielkiego wybuchu brak jest przejrzystej teorii tłumaczącej. Nieznana jest istota bytów. Immanuel Kant (1724 – 1804) miał rację. Brak odpowiedzi na podstawowe pytania: co to jest masa, ładunek elektryczny, energia?  

         W fizyce klasycznej odbierało się piękno w oglądzie zmysłowym. Było to bardzo proste, ale niedokładne. Dzisiaj zachwyca teoria tłumacząca.  Podziwiane są piękne, eleganckie równania matematyczne. To piękno z wyższej półki przemawia za istnieniem Wielkiego Projektanta Świata.   Wiara nie jest w sprzeczności z nauką. Równania pozostają takie same dla osób wierzących czy niewierzących. Teoria grawitacji Einsteina odznacza się wewnętrzną doskonałością. Ogólna teoria względności jest największym dziełem w historii fizyki, stworzonym przez jednego człowieka. Jest też najdokładniejszą teorią grawitacji, jaką ludzkość na dzień dzisiejszy dysponuje.

Równanie Einsteina wygląda następująco:



                    Rμν - ½ gμνR + Λgμν = (-8πG/c2) Tμν



S - stała kosmologiczna.



          Kiedy w 1929 roku, Edwin Hubble (1889 –1953) udowodnił, że Wszechświat rozszerza się, Einstein wycofał stałą kosmologiczną ze swego równania, nazywając ją największą pomyłką swego życia.
Dzisiaj okazuje się jednak, że może mieć ona niezerową wartość. Świadczą o tym dane z obserwacji astronomicznych, sugerujące, że Wszechświat, zamiast zwalniać ekspansję (wpływ grawitacji), rozszerza się coraz szybciej.



          Cały Świat wypełniony jest jednorodnym polem Higgsa. Gdyby go nie było to wszystkie cząstki miałyby prędkość światła. Niektóre cząstki przedzierając się przez nią nabywają masę. Co to jest masa? – nie wiadomo. Mówi się, że masa jest miarą oporu, parametrem. Zaburzone pole Higgsa jest cząstką Higgsa[1] (na wykresie wypustka na linii gładkiej). Rozpada się niemal w chwili powstawania.  Od lat 90-tych XIX wieku zmieniono ogląd na neutrina.  Stwierdzono, że mają one masę. Są trzy rodzaje neutrin, które różnie reagują z polem Higgsa. One przekształcają się w drodze (od słońca) na ziemie. Ich zmiana świadczy, ze mają masę.

          Naruszenie teorii względności, czy mechaniki kwantowej doprowadziłoby do całkowitego unicestwienia Świata. Zmiana masy, ładunku elektronu o ułamek byłoby katastrofą. Nas by już nie było. Świat jest akuratny, i to stanowi o istnieniu Boga.

            Prawa przyrody pochodzą z transcendencji, dlatego nie rozumiemy dlaczego są.  Wszystko co pochodzi z transcendencji jest nieogarnione przez człowieka.  Z tą prawdą musimy się zmierzyć i zachować pokorę wobec Stwórcy.

         W ogólnej teorii względności nie ma zasady zachowania energii. Świat się rozszerza, zachowując swoją gęstość. To świadczy, że Bóg stale podtrzymuje Świat w swoich istnieniu. Energia, co za tym idzie materia, są stale tworzone. Świat jest stale w akcie stwórczym (zgodność z teologią). Przestrzeń zapełniona jest próżnią, w której dzieją się rzeczy nieprawdopodobne.



Ogólna teoria względności potrafiła wyjaśnić wszystkie zjawiska, z którymi radziła sobie jej poprzedniczka - teoria grawitacji Newtona. Ale ponadto:

– Wyjaśniła przyczyny precesji peryhelium planet (szczególnie Merkurego)

– Przewidziała istnienie czarnych dziur (potwierdzone obserwacyjnie)

– Przewidziała zakrzywienie promieni świetlnych wokół mas (potwierdzone 

   obserwacyjnie)

–Przewidziała wpływ pola grawitacyjnego na mierzony upływ czasu  

  (potwierdzone doświadczalnie)

–Przewidziała istnienie fal grawitacyjnych (potwierdzone doświadczalnie)

          Ogólna teoria względności (OTW) jest teorią klasyczną, czyli nie jest ona napisana w języku teorii kwantów. Fizycy obecnie głęboko wierzą, że język kwantowy jest językiem przyrody i dlatego OTW powinna zostać w przyszłości zastąpiona przez jeszcze lepszą, kwantową teorię grawitacji. Póki co, tej teorii nie udało się sformułować. Jej poszukiwania trwają.

          Człowiek otrzymał dar ogarniania świata. To nieprawdopodobny cud.  Aby to zrozumieć musi sięgać do wyszukanych abstrakcji. Ta zdolność jest również potwierdzeniem istnienia Boga.

          W mikro świecie obserwacje są możliwe nie bezpośrednio, ale przez skutki jakie wywołują dane zjawiska.  Opis czasem dotyczy czego zupełnie innego, nie rzeczywistości a modelu konceptualnego. Np. Aksjon (cząstki o minimalnej masy, być może budujące ciemną materii) czy neutrina są tego przykładem. Teoria strun niszczy piękną symetrię która jest w teorii względności. Nie wytłumaczyła zjawisk występujących  w poziomach wysokoenergetycznych. Brakuje matematyki do jej opisu.

         Ludzkość XIX/XX wieku borykała się z tajemnicami Świata. Doświadczenia nie podpowiadały istotę zjawisk. Nie sposób z obserwacji zbudować nową teorię współczesną.  Świat opisu jest rozłączny z oglądem obserwacji.

           Geniusz Alberta Einsteina i wielu innych prekursorów nowych idei polegała na tym, że nastąpiła u nich iluminacja, rodzaj oświecenia umysłu. Nie pochodziły z logicznej przyczynowości zdarzeń. Nowe idee eksploatowały nagle, w momentach. Były one tak różne od klasycznych, że stanowiły zaskoczenie dla samych odkrywców.  Obserwacje musiały być ( matematycznie) opisane. Brak matematycznych narzędzi powodował, że zjawiska zastępowali modelami konceptualnymi. Przy prostych założeniach stało się to wykonalne. Niespodzianką było, że opisy stały się instrumentem tłumaczącym, a niejednokrotnie nie stanowiły opisu rzeczywistości. Przykładem może być grawitacja. Siła grawitacji z którą spotyka się każdy człowiek (czuje, jak czuje  to wie) przywiązany do ziemi jest opisywana w ogólnej teorii względności jako zakrzywienie przestrzeni. Czas linearny do którego jesteśmy przywiązani, dla nauki, jest parametrem czasoprzestrzeni. Co gorsza, jest różny i zależny od ruchu układów. Można zwariować.

          Opis ruchu na zakrzywionych przestrzeniach (po kuli) jest bardzo poglądowy i zrozumiały. Gorzej jak przejdziemy na przestrzenie wielowymiarowe. Tensory tam użyte nie są już takie proste.

          Za pomocą potężnych akceleratorów  odkrywa się nowe cząstki. Odkrycia te są zaszyfrowane w obrazach punktów, rozbłysków i śladów, kątów odchyleń powstałych w detektorach (na kliszach). Na podstawie tylko prac umysłowych, konceptualnych, fantazji twórczej je się opisuje. Tak opracowano Model Standardowy, w którym umieszczono wykryte (wydumane) cząstki. Aparat matematyczny ich opisu w większości się sprawdził, choć nie do końca. Nauka dysponuje narzędziem tłumaczącym, ale daleko jest do jakieś wizualizacji najmniejszych cząstek budujących materię. Nie ma o czym marzyć. W mikro świecie obowiązuje zasada nieoznaczoności. Przed człowiekiem pojawiła się bariera poznawcza, nie z przyczyn technicznych, ale rozumowych.

         Dynamiczna struktura Świata wymaga innego podejścia rozumowego i wysublimowanej abstrakcji. Takie myślenie wymaga u każdego swoistej iluminacji pojęciowej.

              Prawa przyrody zostały wprowadzone z zewnątrz (z transcendencji). Jak już pisałem, co ma pochodzenie boskie jest umysłowo nieuchwytne dla człowieka.  Mechanika kwantowa, istota bytów nadprzyrodzonych, energia są po za zasięgiem ludzkiego poznania. Ludzkość może się zbliżyć do tych tajemnic, ale zawsze asymptotycznie. Proces idealizacji w fizyce jest bardzo atrakcyjny. Na zdarzenia proste nakłada się liczby, które się matematycznie  obrabia. Do dnia dzisiejszego nie ma wytłumaczenia przyczyn nadprzewodnictwa. Brakuje wiele odpowiedzi na fundamentalne pytania. Pomysłowość ludzka jakby wyhamowała. Wiele odpowiedzi pozostaje bez odpowiedzi.  Dalej funkcjonują hipotezy o równoległych światach. Nie znamy jeszcze podstawowych reguł fundamentalnych. Możliwości nauki są ograniczone. Wielki wybuch to jeszcze tabula rasa. Grawitony (kwanty grawitacyjne) nie zostały jeszcze  wykryte.

            Jedyny wniosek jaki się mi nasuwa, to, że Świat podlega prawom i to jest kolejny dowód na istnienie Boga

            Sama materia stanowi profanum, która sugeruje, że oprócz jego istnieje sacrum (dowód z istnienia doskonałości rzeczy). Bariera poznawcza sugeruje, że człowiek jest istotą zależną od swego Stwórcy.          

            W użyciu są okulary, które dają obraz ostrzejszy gdy obiekty są oddalone. Na tajemnice Boże i nauki  szczegółowe trzeba patrzeć przez takie okulary. Ziemia z dalszej perspektywy wygląda na idealną kulę. Na tym należy sie skupić. Z pokorą trzeba  pochylić się nad ludzką ułomnością, cieszyć się tym, co człowiekowi jest dane.

          Świat w swojej złożoności jest ciekawy i wręcz ekstatyczny, pełen przeróżnych tajemnic.    Mniemam, że świat nadprzyrodzony jest podobny, chociaż sądzę, że jest prostszy w swej istocie. Należy myśleć pozytywnie o przyszłym życiu. W niebie czeka na nas nagroda za nasz trud życia. Własne grzechy pozostawmy Wybawcy.

            Współczesna nauka podsuwa myśl o złożoności Świata, ale wiara w Boga pozwala to zaakceptować przez człowieka. Miał rację Jan Paweł II mówiąc: Wiara i rozum (fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. […] Nie ma więc powodu do jakiejkolwiek rywalizacji między rozumem a wiarą: rzeczywistości te wzajemnie się przenikają, każda zaś ma własną przestrzeń, w której się realizuje.


[1]  Nie mówi się jak ona wygląda, ale jak się ją znajduje (z wykresu wynikowego badań).. Trzeba wyobraźni żeby w w wypustce, załamaniu krzywej dojrzeć cząstkę.

środa, 24 maja 2017

Za aktem sprawczym kryje się Logos


        AS. Einstein mówił, że Bóg jest wyrafinowany, a nie jest złośliwy. Posłużył się wyższą skomplikowaną matematyką, którą można jednak uprościć. Bogu przypisuje się, że zawiera prawdy oczywiste jak: 2 + 2 = 4. Św. Augustyn twierdził, że pojęcia matematyczne były zawsze u Boga.
        Podobnie jak teoria względności wymaga całkowicie zmiany opisu zdarzeń fizykalnych, tak  Świat w oglądzie dynamicznym wymaga zmiany podejścia teologicznego.
        Przy dynamicznym opisie Świata i Boga nie należy szukać początku Świata
w zdarzeniach fizykalnych, w tym szukanie punktu osobliwego[1], ale szeroko pojętych relacji między zdarzeniami. Pierwsze słowa Ewangelii Jana podpowiadają, że za aktem sprawczym kryje się Logos  (J 1,1), a więc Słowo, które samo stanowi rozumny czynnik sprawczy. Pan jest Stwórcą wszystkiego. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych (Mk 12,11). Wszystko co istnieje nosi Jego ślady. Wszystko jest ze sobą w jakieś relacji.  Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański - tam wolność (2 Kor 3,17) Sensu istnienia należy szukać w działaniu stwórczym, które ciągle trwa. Bóg nie zamknął przed człowiekiem theatrum świata nadprzyrodzonego, ale wymaga on nas nowej iluminacji. W Logosie powinno się szukać wytłumaczenia ładu (kosmosu) wszechświata. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący (Ap 1,8).
Logos jest terminem oznaczającym wewnętrzną racjonalność i uporządkowanie czegoś: świata, duszy ludzkiej, wypowiedzi, argumentu. W filozofii chrześcijańskiej bywa utożsamiany z wypowiedzianym przez Boga Słowem, z którego wywodzi się świat. Religia nosi znamiona racjonalności. Za tym kryje się mądrość i autorytet Boga.
Logos mówi o prawdziwości - poprzez prawa myślenia, poznania i mówienia - jest przedmiotem właściwym logiki. Jest  przedmiotem fizyki (rozumianej w sensie pierwotnym, przedsokratycznym, jako nauka o physis); wreszcie jest zasadą kierującą do celu, określa sens każdej rzeczy, a zatem także cel i powinności człowieka. Jest przedmiotem etyki.
      Fizyka wskazuje, że Świat jest statystycznie jednorodny. Nie ma w nich chaosu. Teologia potwierdza kto jest tego przyczyną (kosmosu).
W myśli stoickiej: "Logos nie zatrzymuje się na poznaniu, lecz ma w sobie również impuls do działania. [...] Według Zenona [...] logos rządzi zarówno w Kosmosie, jak i w człowieku oraz dostarcza nam klucza do uchwycenia nie tylko znaczenia świata, lecz także naszej duchowej egzystencji, jak również do poznania naszego rzeczywistego przeznaczenia.


[1]  W oglądzie dotychczasowym  w punkcie osobliwym załamuje się struktura czasoprzestrzenii, bo pole grawitacyjne jest zbyt duże i sugeruje jego kwantowy charakter.  Natura tego zdarzenia nie jest znana.  Powstałą dziurę w wiedzy nie godzi się upychać Bogiem. W sukurs przychodzi dynamiczna teoria wszechświata.

wtorek, 23 maja 2017

Artyści są bliżej Prawdy


        Jeżeli bez przerwy coś się tworzy, to świadczy, że Bóg stale podtrzymuje Świat w swoich istnieniu. Świat jest dynamiczny, i stale potrzebuje nowych bodźców. Paliwem jest energia, a za nią stoi wola i moc Stwórcy. Wola też podlega jakimś mechanizmom. Tym motorem jest chęć powszechnego dobra. Co to jest dobro? Ewangelia Marka mówi: Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg (Mk 18,19). Niektórzy definiują, że to efekt dobrych uczynków. Nadają "dobru" charakter dynamiczny. Filozoteizm ujął dobro obrazowo w pojęciu funkcjonału. To coś co jest, istnieje bez substancji. Skojarzenia mogą być różne (np. mgiełka czegoś wspaniałego, która rozchodzi się w przestrzeni i powoduje szczęście i radość). Funkcjonał ma swoją matematykę. Dobro interferuje, wzmacnia się lub osłabia. Wchodzi też w iterakcję z funkcjonałem zła. Dobro może unicestwić zło i o to chodzi. Za ludzką sprawą Stwórca może generować dobro. Do tego jest on potrzebny. Ma on udział w boskim dziele tworzenia i podtrzymywania świata w jego istnieniu.

        Bajkowa struktura Świata obrazuje potęgę i możliwości Stwórcy. Mówi się, że dla Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37). Jego koncepcje w jakiś sposób ośmieszają uczonych. Świat jest nie do pojęcia. Tylko maluczki nie mają z tym problemu. W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25; Łk 10 21). Odbierają Świat taki jaki się im jawi. Nie pytają i nie dyskutują.  Problem mają tacy jak ja. Bez pardonu chcą Bogu wykraść Jego tajemnicę, aby  na końcu stwierdzić, że stworzyliby Świat lepiej.

       Człowiek wiele wymyślił, ale nie stać go na zbudowanie perpetuum mobile. Tylko artyści mogą dorównać kroku Bogu tworząc abstrakcyjne obrazy i inne dzieła. Artyści potrafią malować Świat różnymi kolorami i przyozdabiać najprzeróżniejszymi atrybutami. Świat jawi  się często jako wielka scena, na której ludzie odgrywają swoją rolę. Szekspir mówił:   All the world's a stage and all the men women merely players (Cały świat jest sceną, a wszyscy mężczyźni,  kobiety są po prostu  graczami).

          Prawdopodobnie moja prababcia widziała świat bardziej dramatycznie. Z przekazu rodzinnego, słowa jej brzmiały tak: Świat jest bilardem, my tylko kulami. Może kto spyta, kto też grywa nami. Śmierć która strąca to z dołu to z góry, a wszystkich do dziury.

          Jacques Nouet powiedział: Życie zostało nam dane, aby szukać Boga, śmierć – by Go znaleźć, wieczność – by Go posiąść.

           Kiedy zastanawiamy się nad swoim życiem, sam fakt, że żyjemy, powinien nas najbardziej zadziwić (Reihold Schneider).  

          Słyszałem, że świat jest piękny – rzekł niewidomy, „Podobno” – odpowiedział widzący (Stanisław Jerzy Lec).

         Albert Eintein mówił: Rzeczywistość jest tylko iluzją, aczkolwiek bardzo trwałą.

          Jest coś na rzeczy w słowach Stanisława Jerzego Leca: Zbliżając się do prawdy oddalamy się od rzeczywistości. W głębokich zakamarkach świat staje się coraz bardziej niepojęty[1].






[1]  cytat z bloga 4.10.20114.

poniedziałek, 22 maja 2017

Dziwny jest nasz Świat


        Siedzę sobie nad brzegiem rzeki i trzymam w ręku zegar, który mierzy czas absolutny (którego miara nie zależy od niczego). Otrzymuję informację, że na pewnej wysokości tworzy się cząstka mionu. Z pomiarów laboratoryjnych wiadomo, że cząstka ta żyje króciutko i jej czas życia pozwala jest na przebycie ok. 600 m. Natomiast aparatura, która jest przy mnie wykazuje, że takie miony znajdują się na powierzchni ziemi. Znaczy to, że powstała cząstka przebywa drogę do ziemi ok. 15 km. Mamy do czynienie z bezspornym faktem zdarzeniowym, i to należy uwzględnić. Z wyliczeń wynika, że aby tak się stało mion musiałby mieć prędkość powyżej prędkości dozwolonej, prędkości światła. Według dzisiejszej nauki nie jest to możliwe. Rodzi się pytanie. Jak te miony dotarły na ziemię?
        Fizyka klasyczna nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Teoria względności aparatem dylatacji czasu tłumaczy ten fakt. Wyjaśnia: cząstka mknie z prędkością podświetlną. Czas życia cząstki ulega wydłużeniu (dylatacja czasu) i ten czas pozwala na przebycie drogi na ziemie. Dylatacja w tym wypadku dała prawidłowe wytłumaczenie. Czy z tego zdarzenia i tłumaczenia można wysnuć wniosek, że dylatacja czasu jest zasadą obowiązującą?
         Świat na najgłębszym swoim poziomie jest zupełnie inny od tego jak się go spostrzega kataleptycznie. Żeby cokolwiek zrozumieć trzeba zmienić optykę oglądu. Trzeba przyzwyczaić się, że panują w nim prawa abstrakcyjne, nie do zrozumienia w oglądzie klasycznym. Dylatacja czasu sprawdza się w akceleratorze zderzeń protonów.  Nawet system GPS musi uwzględniać zmienność czasu, bo bez tego prace satelitów naprowadzających przestałyby funkcjonować.
       Do dziwów natury można dodać radosną twórczość (tworzenie się energii, cząstek) jaka zachodzi w próżni. Te naukowe nowinki sugerują, że mikroświat można nazwać światem bajkowym. Uzasadnione jest polecenie: stoliczku nakryć się.
      Dotychczasowe badania stale gruntują obecną teorię względności i kwantową i nie widzę w najbliższym czasie szans na iluminację nowej teorii.
       Do tej pory pisałem, że Bóg stworzył świat oparty na prostych zasadach, Dzisiaj trafiamy na ścianę nie do przebycia zdrowym umysłem.
        Czy Bóg zamierza postawić granicę poznawczą dla człowieka?  Tego nie wiem, ale brak narzędzi poznawczych zmusza mnie do pokory. W tej chwili ocieplam mój stosunek do teorii względności. To przykład własnego rozwoju i dbanie o prawdę. Uznanie tej teorii przewraca pracę umysłu.
          Siedzę sobie w domu, a żona poszła na zakupy. Czas u niej płynie wolniej (bo się porusza) niż u mnie. W moim umyśle iskrzy, a moje schorowane serce dostaje palpitacji. Nauka mówi, że to prawda. Pozostaje mi zgodzić się lub czekać z nadzieją na inne teorie tłumaczące.