Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 maja 2017

Siewca wyszedł siać


       Zatęskniłem za tematami teologicznymi. Lubię pisać o Jezusie Chrystusie. On jest największą tajemnicą religijną. Pisząc o Nim człowiek jednocześnie modli się, przeżywa stany ekstatyczne, a może i mistyczne. Samo wypowiadanie słów dotyczących transcendencji jest przeżyciem duchowym. Najlepszym przykładem są akty strzeliste. Niosą one dramaturgię duchową i uwielbienie. Moim ulubionym aktem strzelistym jest akt miłości.
Boże, choć Cię nie pojmuję,
Jednak nad wszystko miłuję.
Nad wszystko, co jest stworzone,
Boś Ty dobro nieskończone!
        W tym akcie zawarta jest Prawda, którą można się upajać. Każdy zna i wymawia akt skruchy: Panie Jezu Chryste, Synu Boga, Zbawicielu zmiłuj się nade mną, grzesznym. Do akt błagających warto wymienić: Panie, ratuj!; Panie pomóż mi! Jezu, ufam Tobie; Jezu, kocham Ciebie.
        Historia Jezusa nie tylko jest ciekawa, ale jest drogą do naśladowania. Często myślami wędruje do momentu, kiedy Jezus powrócił z dalekiej podróży, przywitał się z Matką, chwilę odpoczął i zaczął myśleć o swojej misji. Józef pewnie już wtedy nie żył. Można to odczytać między liniami Ewangelii. Bardzo stara tradycja mówi, że umarł jak Jezus miał 19 lat. Powracający Jezus przywitany został przez wdowę. Radość była ogromna.  Serce Matki doznawało rozkoszy. Nie  trwało to długo. Jezus podjął swoje szaleńcze postanowienie. Może głos wewnętrzny podpowiadał Mu co ma uczynić.
           Można domniemywać, że życie Jezusa  było życiem człowieka biednego. Mieszkał zapewne w domu bardzo skromnym. Jezus rozumiał życie rybaków. Wśród nich szukał swoich uczniów. Znał im mentalność. Galilejczycy byli ludźmi uczciwymi, byli mniejszymi formalistami niż Żydzi z Judei. Jezus przez całe życie będzie jednym z nich, których wrodzona godność jest tak wielka, że stawia ich na równi z najmożniejszymi (daniel Rops).
           Galilea była bogata i piękna. Jezus musiał to widzieć i przeżywać. To musiało wpływać na sposób oglądania Świata i podziw dla Stwórcy.
           Aż wreszcie pewnego zimowego dnia roku 27 wyruszył. Ewangelista Marek tak to ujmie: Siewca wyszedł siać (Mk 4,3). Pierwsze swe kroki skierował do Jana Chrzciciela. Szukał dla siebie autoryzacji. Jan był znany i ceniony w srodowisku judaistycznym. Jan Chrzciciel był ostatnim prorokiem przed Jezusem, który został przepowiedziany: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Ml 1,3). Jezus mówił o nim: Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11,11). Spotkanie z Janem było pouczające i znaczące dla Jezusa. Jan Chrzciciel nie znał Jezusa: Ja Go przedtem nie znałem (J 1,33). Jednak rozpoznał Go i pobłogosławił: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie (Mt 23,39; por Rz 11,12). 
         Jezus postanowił powołać uczniów. Dwunastu uczniów / apostołów było zwykłymi ludźmi, których Bóg użył w niesamowity sposób. Pośród dwunastu byli rybacy, poborca podatkowy. Ewangelie opowiadają o ciągłych upadkach, zmaganiach i wątpliwościach tych dwunastu mężczyzn, którzy podążali i naśladowali Jezusa Chrystusa. Po tym, jak stali się świadkami zmartwychwstania i wniebowstąpienia Jezusa, Duch Święty przekształcił ich w potężnych Bożych ludzi, którzy „wszystek świat wzruszyli” (Dz. 17:6).
         Nauki Jezusa mają swoją głębię. Błogosławieni ubodzy w duchu  błogosławieni, którzy się smucą, błogosławieni cisi to ci, którzy sięgają w najskrytsze tajniki duszy. Wydobywają z najgłębszych obszarów duszy, to co stanowi Prawdę o Bogu. Dotykają Jego dobroci i miłości. Ocierają się o istotę samego Boga. Dlatego Jezus mówił: do nich należy królestwo niebieskie,
oni będą pocieszeni.  oni na własność posiądą ziemię (Mt 5,1–5). Oni są  zdolni zjednoczyć się z Bogiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz