Siedzę sobie nad brzegiem rzeki i trzymam w ręku zegar,
który mierzy czas absolutny (którego miara nie zależy od niczego). Otrzymuję
informację, że na pewnej wysokości tworzy się cząstka mionu. Z pomiarów laboratoryjnych
wiadomo, że cząstka ta żyje króciutko i jej czas życia pozwala jest na
przebycie ok. 600 m. Natomiast aparatura, która jest przy mnie wykazuje, że
takie miony znajdują się na powierzchni ziemi. Znaczy to, że powstała cząstka
przebywa drogę do ziemi ok. 15 km. Mamy do czynienie z bezspornym faktem
zdarzeniowym, i to należy uwzględnić. Z wyliczeń wynika, że aby tak się stało
mion musiałby mieć prędkość powyżej prędkości dozwolonej, prędkości światła.
Według dzisiejszej nauki nie jest to możliwe. Rodzi się pytanie. Jak te miony
dotarły na ziemię?
Fizyka klasyczna nie umie odpowiedzieć na to pytanie.
Teoria względności aparatem dylatacji czasu tłumaczy ten fakt. Wyjaśnia:
cząstka mknie z prędkością podświetlną. Czas życia cząstki ulega wydłużeniu
(dylatacja czasu) i ten czas pozwala na przebycie drogi na ziemie. Dylatacja w
tym wypadku dała prawidłowe wytłumaczenie. Czy z tego zdarzenia i tłumaczenia
można wysnuć wniosek, że dylatacja czasu jest zasadą obowiązującą?
Świat na najgłębszym swoim poziomie jest zupełnie inny od
tego jak się go spostrzega kataleptycznie. Żeby cokolwiek zrozumieć trzeba
zmienić optykę oglądu. Trzeba przyzwyczaić się, że panują w nim prawa
abstrakcyjne, nie do zrozumienia w oglądzie klasycznym. Dylatacja czasu
sprawdza się w akceleratorze zderzeń protonów.
Nawet system GPS musi uwzględniać zmienność czasu, bo bez tego prace
satelitów naprowadzających przestałyby funkcjonować.
Do dziwów natury można dodać radosną twórczość (tworzenie
się energii, cząstek) jaka zachodzi w próżni. Te naukowe nowinki sugerują, że
mikroświat można nazwać światem bajkowym. Uzasadnione jest polecenie: stoliczku
nakryć się.
Dotychczasowe badania stale gruntują obecną teorię
względności i kwantową i nie widzę w najbliższym czasie szans na iluminację
nowej teorii.
Do tej pory pisałem, że Bóg stworzył świat oparty na
prostych zasadach, Dzisiaj trafiamy na ścianę nie do przebycia zdrowym umysłem.
Czy Bóg zamierza postawić granicę poznawczą dla
człowieka? Tego nie wiem, ale brak narzędzi
poznawczych zmusza mnie do pokory. W tej chwili ocieplam mój stosunek do teorii
względności. To przykład własnego rozwoju i dbanie o prawdę. Uznanie tej teorii
przewraca pracę umysłu.
Siedzę sobie w domu, a żona poszła na zakupy. Czas u niej
płynie wolniej (bo się porusza) niż u mnie. W moim umyśle iskrzy, a moje
schorowane serce dostaje palpitacji. Nauka mówi, że to prawda. Pozostaje mi
zgodzić się lub czekać z nadzieją na inne teorie tłumaczące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz