Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 września 2014

Człowiek jest dla siebie odrębnym światem


          Warto przemyśleć ludzkie jestestwo. Tak naprawdę to na czym ono polega?  Czy każdy człowiek jest dla siebie odrębnym światem, czy żyjemy w wspólnej przestrzeni, której nie pojmujemy? To co dotyczy nas samych, mamy w sobie i to jest pewne. Reszta jest niepewna, a nawet obca. Owszem, człowiek jest istotą społeczną, żyjącą w grupie, ale tak naprawdę jest osobnym układem odniesienia. To indywidualna cząstka przestrzeni, w której rozgrywa się własna świadomość a nawet wiara. Między ludźmi zawiązują się relacje. Pozwalają one na wspólne przedsięwzięcia, ale człowiek musi stawać sam przed decyzjami egzystencjalnymi. Każdy odpowiada za siebie. Łącznikiem jest Bóg, który powołuje do istnienia, ale każdego człowieka osobno. Te dywagacje sięgają koncepcji Stwórcy, której do końca nie znamy. Wieczność rysuje się jako wielość dziedziców Boga: Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami (Rz 8,17). Jakie zadania wyznaczył Bóg człowiekowi? Nie jesteśmy masą, ale stanowimy rodzinę, w której każdy jest indyviduum  (pojedynczy osobnik).  Jestestwo ludzkie jest niebywale atrakcyjne i dające wielkie pole do popisu dla każdego. To ogromny dar od Boga. Bóg jest Osobą i każdy człowiek jest osobą. Znak równości w przedmiocie i indywidualność w podmiocie.

          Kiedy człowiek wypowiada się autorytatywnie, to mogą być tego różne scenariusze. Jezus mówił od siebie. Nie konfrontował wiedzy poza neurotycznymi kontaktami z Ojcem. Jego postawa jest zrozumiała. Apostoł Paweł również przekazuje naukę w sposób świadczący, że innej prawdy nie ma. Ten przypadek jest jednak nie do końca słuszny. Apostoł pisze:  On [Bóg], który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał  (Rz 8,32). Przedstawia Boga jako okrutnego ojca, który nie ma względów na ojcowskie uczucia i wysyła swego syna na pewną śmierć. Czy taka jest prawda historyczna?  Nie sądzę. Tekst sprzeciwia się definicji Istoty Boga jako doskonałego Ojca. Bóg nikogo nie karze, a co dopiero skazywać własnego Syna na pewną śmierć. Filozoteizm próbuje wyjść z tej opresji i proponuje inne tłumaczenie; to sam Jezus postanowił złożyć z siebie ofiarę na zbawienie wielu, a Ojciec tę ofiarę przyjął i uczynił ją skuteczną.

          Wszelkie inne próby tłumaczenia powyższego zdarzenia, z jakimi się spotkałem w literaturze fachowej starają się zmienić sens wypowiedzi Apostoła. Niestety zdanie jest proste i mówiące wprost. Żadna żonglerka słowna nie jest w stanie zmienić ludzkiego rozumienia tego zdania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz