Salomon rozpasany swoim bogactwem utracił kontrolę nad
swoim sumieniem. Postawił na sprawy doczesne. Swoim żonom obcego pochodzenia
pozwolił na uprawianie własnego kultu. Gorzej, bo przyłączał się do ich kultu i
w nich uczestniczył: "Zaczął
bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów.
Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego
posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg
Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze na wschód od Jerozolimy, oraz
Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej
narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom" (1 Krl
11,5–8.). Dziwić może to, że Salomon taki mądry, tak nierozważnie postąpił?
Salomon jest klasycznym przykładem zdrady. Hagiografowie pisali, że Salomon
kilka razy był upominany przez Boga, ale to lekceważył. Bóg osłabił względnie
niego swoją Opatrzność. Pojawił się
jego przeciwnik Jeroboam, który doprowadził do rozłamu królestwa. On
wykorzystał napięcia społeczne i niezadowolenie wykorzystywanego ludu. Nie
można w nieskończoność uciskać lud. Zawsze akcja powoduje reakcję[1].
Większość informacji o Salomonie pochodzi z Biblii
(głównie z Pierwszej Księgi Królewskiej 1-11 i Drugiej Księgi Kronik 1-9); inne źródła
historyczne są nieliczne i niepewne.
Po śmierci Salomona czterdziestoletnie królestwo izraelskie
rozpadło się. Powstało na północ królestwo izraelskie, a na południe judzkie.
Władze w Judzie objął syn Salomona Roboam. Przez
pierwsze trzy lata panowania Roboam pozostawał wierny kultowi jahwistycznemu. W
tym czasie do Judy napłynęła spora fala emigrantów z Królestwa Północnego -
byli to głównie lewici, uchodzący po tym, jak Jeroboam wprowadził kult
bałwochwalczy. Później Roboam
opowiedział się za kultami pogańskimi. Za jego panowania odrodził się też nierząd
sakralny. Nierząd sakralny związany był z kultem bóstw miłości,
płodności i macierzyństwa. Traktowano ją jako magiczne łączenie się z żywą
przyrodą w celu wzmocnienia jej sił witalnych.
Prostytucja sakralna była dochodowym interesem. Nie miała
nic wspólnego z sacrum. Grzech
nieczystości zaczął się od Świątyni. Nie dziwi, że teraz odradza się w instytucjach
kościelnych. Instytucja grzeszności wyszła na ulice.
Może trzeba zmienić stosunek do prostytucji i traktować ją
jako naturalny element życia społecznego. Zostawiam to zagadnienie do rozwagi
czytelnikom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz