Kiedy studiowałem teologię w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku
dochodziły do mnie słuchy, że filozofia zbliża się do wyczerpania tematycznego.
Jak przekazywano, prawie wszystko zostało już powiedziane w tym temacie.
Filozofia doszła do szczytu swojego rozwoju. Podobnie jak widelec. On osiągnął
już swój szczyt rozwoju. Trudno wyobrazić sobie kolejne jego wersje i mutanty
projektowe. Z braku nowych pomysłów, na początku XX wieku zaczęto uprawiać
analizy filozoficzne, dzieląc na czworo każde pojęcie i struktury przekazu.
Tymczasem znaczny rozwój nauk fizykalnych spowodował, że ludzkość
otrzymała nową wiedzę, która w dużym stopniu narusza podstawy filozofii. Dziś już nie muszę bardzo przekonywać, bo
mówi już o tym głośno cały świat naukowy, że nie ma materii jako czegoś, co
istnieje swoim własnym istnieniem. Substytutem materii jest energia.
Jedynie jej szczególna konfiguracja stwarza pozory materii. Powstające
konglomeraty energetyczne nabierają cech materii. Według ostatnich odkryć
naukowych masa jest wytworem oddziaływania pola Higgsa. Masa nie jest
więc czymś stałym i wiecznym, lecz dynamicznym. W oglądzie makroskopowym, w
dalszym ciągu, dostrzegamy materię, ale wiemy czym ona jest i dlaczego ją
dostrzegamy. Materia jest tworem i nie przynależy jej samoistne istnienie. Ten
twór w każdej chwili może utracić swoje własności materii i przejść (np. przez
anihilację) w fazę np. falowej energii. Tak więc świat materialny jest ułudą,
a przestrzeń zapełniona jest jedynie energią. Energia jest przeźroczysta, a
więc świat jest niewidzialny. To co jest zmysłowe wynika z cech
konglomeratów energetycznych, które symulują materię oraz zdolności ich
detekcji. Wiedza ta jest niezwykła. Wskazuje, że do stworzenia świata była
potrzebna jedynie energia (tchnienie mocy Boga). Stworzenie świata upraszcza się. Materia jest jej skutkiem.
Problem ateistyczny wiecznej materii nie istnieje. Pozostał ewentualnie problem
wiecznej energii.
Dokonania naukowe wymuszają zmianę podstawowych pojęć filozoficznych.
Jej koronnym pojęciem jest „byt”. Za byt uważano najczęściej to co posiada
substrat materialny. Teraz pozostała tylko imitacja materii. Substrat
energetyczny, choć badany i mierzony, co do istoty jest nieuchwytny. Podobnie
jak substancja duchowa. Krótko mówiąc jest potrzeba opracowania nowych podstaw
filozofii. Trzeba na nowo określić przestrzeń metafizyki. Być może wyłonią się
nowe pojęcia.
Teologia opiera się na filozofii. Początkowo opierała się na filozofii
Platona (augustianizm). Św. Tomasz z Akwinu oparł swoją teologię na filozofii
Arystotelesa. Teraz, kiedy jest potrzeba zmiany podstaw filozofii należałoby
zweryfikować również filozoficzne podstawy teologii.
Filozoteizm już od dawna zajmuje się tym zagadnieniem (immaterializmu, filozofią George’a Berkeleya) i wprowadził już nowe określenia nie-bytu, funkcjonałów.
Zahaczył o świat rzeczywisty oraz nadprzyrodzony (Akty działające). Odchodzi w
pewnym sensie od świata ontologicznego na rzecz świata dynamicznego. Próbuje wytłumaczyć
istnienie przez ciągłe działanie. Podaje również sposób badania świata
dynamicznego przez badanie skutków jego działania. Pracy w tym temacie jest
wiele i nie dla jednego umysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz