Nauka Kościoła uczy, że każdy człowiek ma w
sobie naturalne prawo dane od Boga. Z kolei mądrość wyrażona w sentencji
łacińskiej: nihil est in intellectu quin prius fuerit in
sensu,
poucza, że nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach (John
Locke 1632–1704); umysł nie ma pojęć wrodzonych, jest on nie zapisaną tablicą,
którą zapisują dopiero postrzeżenia. Ten pogląd filozoficzny sensualizmu
głosili Arystoteles, sofiści,
epikurejczycy, cynicy i stoicy. W czasach nowożytnych między innymi Etienne de
Condillac, Dawid Hume, Herbert Spencer.
Konfliktu nie ma, bo Bóg jedynie uzdalnia człowieka, a nie zapisuje żadnych treści ani w
świadomości, ani w umyśle. To uzdolnienie, przez wolną wolę, pozwala sięgać do stanu Prawdy, aby z tej przestrzeni
odczytywać mądrość udostępnioną przez Stwórcę. Treść ta pojawia się w umyśle (mówi się: naszła mnie
myśl). Musi ona być przez człowieka „obrobiona” według ludzkiego intelektu,
zaakceptowana, lub wręcz odrzucona.
Według powyższego stwierdzenia trzeba zrezygnować z pojęcia wiedzy
wlanej (scientia infusa), wiedzy która „spada z nieba” i pojawia się w
umyśle, bez pracy i wysiłku. Jezus
dysponował wiedzą nabytą (scientia acquisita). Musiał wszystkiego
nauczyć się jak każdy człowiek. Jego pełne otwarcie się na Ojca powodowało
możliwość czerpania łask ze stanu Prawdy. Polegało to na tym, że pojmował i
rozumiał własne myśli. W Jego umyśle następowało coś w rodzaju eureki
Archimedesa. Odkrywał Prawdy należące do Boga.
Spotkałem się z pytaniem. Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?
Samo pytanie jest błędne, bowiem wywyższenie Jezusa nastąpiło później, na
krzyżu. Lepszym pytaniem byłoby: Czy Jezus przewidywał swoje wywyższenie? Odpowiedź nie jest łatwa. Istnieją podstawy
biblijne, aby twierdzić, że miał świadomość swojej roli. Jezus nigdzie nie
powiedział wprost, że jest Bogiem, ale ciągle w Jego słowach pojawiały się
aluzje na ten temat. Mniemam, że Jezus miał doskonałe rozeznanie sytuacyjne.
Wiedział, że przynosi ludzkości nowe spojrzenie na wiarę i Ojca. Przez Niego
Bóg stał się każdemu bliższy, rozpoznawalny. Jezus jest obliczem Boga. Miłość
Jezusa jest Miłością Boga.
Ostatnie zdanie nie wyczerpuje zasług Jezusa. On jest również ikoną
człowieczeństwa, a swoimi czynami pokazał kim jest człowiek i do czego jest
zdolny.
Zasługi Jezusa są tak ogromne i przełomowe, że trudno mi za tym dostrzegać wyłącznie istotę ludzką. Zbyt
wspaniałe i doskonałe, aby nie dostrzec działania Bożego. Być może sam sobie
odpowiedziałem na pytanie, czy Jezus był zamysłem Boga. Teraz jestem o tym
przekonany. Dalej jednak twierdzę, że Jezus-Człowiek musiał na to wyrazić swoją
wolę i zgodę. Bóg nie determinuje żadnej istoty ludzkiej. Za ten dar jestem
Bogu najbardziej wdzięczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz