W
perykopie Jezus i Samarytanka (J 4,1–42) ujawniono, że Jezus sam
nie chrzcił, lecz Jego uczniowie do tego uprawnieni. Być może dlatego Kościół
dopuszcza możliwość udzielania chrztu przez świeckich katolików, pod warunkiem
spełnienia określonych warunków. Przede wszystkim w nagłym wypadkach, gdy nie ma
w pobliżu kapłana, a zagrożone jest życie dziecka. Skuteczność chrztu uzyskuje
się przez polanie wodą dziecka i wypowiedzenie formuły chrzcielnej: ja
ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Po takim akcie
należy jak najszybciej zgłosić ten fakt w swojej parafii w celu jego
pobłogosławienia i odnotowania w rejestrach parafialnych.
Warto zastanowić się nad istotą i materią chrztu. Czym
jest chrzest? Akt chrztu podniesiony
jest do rangi sakramentu, a więc znaku łaski niewidzialnego Boga. Tym aktem dokonuje
się uświęcenie człowieka. Co to znaczy? Czy dusza ludzka nosi w
sobie jej jakieś trwałe ślady? Wszelkie znaki na duszy nie mogą być fizyczne
(zaznaczenia, blizny itp.) z racji jej natury duchowej. Natomiast można mówić o
przynależności do danej duszy. Tak więc sakrament chrztu określa
przynależność człowieka do wspólnej rodziny chrześcijańskiej. Ubogaca też o
różne precjoza. Wyraźnie o tym mówi Kodeks Kanoniczny Kościoła: odpuszczenie
grzechu pierworodnego i wszystkich grzechów osobistych, narodzenie do nowego
życia, przez które człowiek staje się przybranym synem Ojca, członkiem
Chrystusa, świątynią Ducha Świętego. Przez fakt przyjęcia tego sakramentu
ochrzczony jest włączony w Kościół, Ciało Chrystusa, i staje się uczestnikiem
kapłaństwa Chrystusa (KKK nr 1279).
Niejedna osoba zapyta. Co jest przyczyną sprawczą chrztu
skoro może jej udzielić niemal każdy człowiek? Otóż, są nią wypowiadane słowa
formuły chrzcielnej z obowiązującą oprawą. Same słowa? Niektórzy nie bardzo w
to wierzą. A jednak. Jak modlitwa jest przyczyną sprawczą wielu zdarzeń, łask,
tak formuła chrzcielna ma moc sakramentu. To niezwykłe. Przez słowo powstał
świat, przez słowo nastąpiło wcielenie Boga, przez słowa można dokonywać znaki
i cuda. Warto zważyć jak ważna jest ta forma przekazu. Przez słowa można
też zabić i uczynić wiele złego. Dobrze jest właściwie korzystać z tego daru
(mowy), aby jedynym skutkiem było samo dobro.
Autor ujawnia ludzką stronę Jezusa: Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni (J
4,6). To kolejny dowód człowieczeństwa Syna Bożego. Gdyby Jezus był już Bogiem,
jak głosi katecheza kościelna, to określenie „zmęczony” nie bardzo tu pasuje.
Co innego, gdy mówi się: Jezus podobny jest do Ojca. Takie określenie
pozwala na zgodę pomiędzy ludzką fizycznością Jezusa a plenipotencją atrybutów
Boga jakie Jezus otrzymał. Jezus osiągnie pełną chwałę Ojca dopiero na
krzyżu. W mowie potocznej, znając wywyższenie Jezusa, Jego eschatologiczną
godność, można używać określenia Jezusa jako Boga. Chodzi tylko oto, aby znać
prawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz