W
perykopie Oto Człowiek (J 19,1–12) słowa „Oto Człowiek” są
wizytówką ludzkiej stworzonej istoty. Mowa jest o absolutnym Człowieku, Jezusie
Chrystusie. Jest On reprezentantem gatunku ludzkiego. Samym sobą ujawnia do
czego zdolny jest człowiek. Jak uczy historia, jego możliwości są nieograniczone.
Przez naturę też duchową jest istotą uświęconą na miarę dziedzica Stwórcy. Mimo
swej wielkości, człowiek powinien zawsze pamiętać, że: nie miałby żadnej
władzy, gdyby nie była ona dana z góry (por. J 19,11). Kto o tym zapomina
tego trawi pycha.
Kiedy Piłat ogłasza wyrok, Żydzi
zachowywali się jak dzikie zwierzęta. Nie mieli żadnego argumentu, poza
nienawiścią: Precz.
Precz! Ukrzyżuj Go! (J 19,15). Typowe zjawisko socjologiczne. Jeden
napędza drugiego. Funkcjonały zła interferują (nakładają się). Ponieważ są
identyczne i w tej samej fazie stają się ogromne jak światło lasera. To wielkie
zło zostanie zneutralizowane funkcjonałem dobra wynikającego z Ofiary krzyża. I
nie tylko. Ofiara krzyża będzie mieć swoją kontynuację podczas każdej mszy
świętej. Jezus rozpoczął zbawienie i stale zbawia. Ponieważ dopóki istnieje
człowiek, istnieje możliwość grzechu. Jezus Chrystus jest stale człowiekowi
potrzebny.
Piłat był przychylny Jezusowi. Został do wyroku niejako zmuszony. Kazał
wywiesić na krzyżu napis w trzech językach (hebrajskim, łacińskim i greckim): Jezus
Nazarejczyk, Król Żydowski (J 19,19). Żydzi widząc ten napis nie
bardzo byli z tego zadowoleni. Raziły ich słowa „Król Żydowski”.
Jezus z krzyża zwrócił się do Jana ze słowami: Oto matka twoja, a do Matki: Niewiasto, oto syn Twój (J 19,26–27). Słowa te
wskazują, że wszyscy ludzie powinni być dla siebie jak jedna rodzina.
Prawdziwym Ojcem nie jest ten który spłodził, ale jest nim sam Bóg Ojciec.
Układ rodzinny: ojciec, mama, dzieci był potrzebny w życiu ziemskim w celu
właściwego wychowania potomstwa. Nie ma on jednak charakteru eschatologicznego.
W niebie, wszyscy będą dziećmi jednego Boga.
Jeden z żołnierzy (Longinus) przebił bok Jezusa i natychmiast wypłynęła
krew i woda. Krew wskazuje na rzeczywistość ofiary Baranka, a woda na
płodność duchową (przypis J 19,24).
Kiedy Jezus umierał na ziemi panował smutek. W niebie zaś rozpoczęło się
święto. Jezus Chrystus został wywyższony i pozyskał chwałę Ojca. Od tej chwili
Jezus stał się równy Ojcu w Akcie działającym.
Na
scenę Ewangelii Jana wkraczają Józef z Arymatei, który oddał Jezusowi swój grób
oraz Nikodem, który zakupił mirrę i aloes dla godnego pochowania Jezusa.
Zgodnie ze zwyczajem, ciało zostało okryte płótnem razem z wonnościami i
złożone w grobie.
Trudno wyobrazić sobie nastroje apostołów. Stało się to, co zapowiadał
Jezus, ale nikt Mu nie wierzył. To nie mogło się stać, a stało się. Ogromne
rozczarowanie towarzyszyło uczniom. Poczuli się sromotnie zawiedzeni. Gdzie ich
Pan, który mówił w imieniu Boga. Gdzie był Bóg, kiedy wieszano Syna? Wszystko
to wydało się absurdalne. Stracony czas, stracone nadzieje. Kompletny
bezsens. Uczniowie skupili się w jednym
miejscu, gdzie raźniej było im przeżywać rozgoryczenie. Wśród nich była, Matka
Jezusa i inne kobiety. Czy Ona ich pocieszała? Brak jest na ten temat wiedzy.
Prawdopodobnie jednak modlili się i prosili Boga: pozwól zrozumieć.
Niektórzy uczniowie powrócili do swojego dawnego zajęcia, łowienia ryb
na Jeziorze Tyberiadzkim w |Galilei (Mt 28,16–20).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz