Życie Jezusa jest coraz bardziej zagrożone. Zbliża się święto Namiotów
(Sukkot). Jezus udał się na nie w ukryciu. Dopiero w połowie świąt przybył do
świątyni i nauczał. Autor ujawnia, że Jezus nie uczył się[1],
nie jest wykształconym Rabinem, a wszelką wiedzę posiada od Ojca. Zdumiewał
tłumy swoją mądrością. Powołuje się na
nauki Mojżesza. Kto mówi we własnym imieniu, ten
szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały Tego, który go posłał, ten godzien
jest wiary i nie ma w nim nieprawości (J 7,18). Prawda jest u Boga,
zapisana w stanie Prawdy. Trzeba po nią sięgać. Własne przemyślenia trzeba
koniecznie konfrontować z naukami Boga. Człowiek łatwo ulega obcym wpływom,
atrakcyjnym teorią. Sądy wydaje na podstawie zewnętrznych pozorów. W owym
czasie wiedza była obarczona wizjami, legendami, ezoteryką, gnozą. Woda żywa
jest symbolem Ducha świętego, pojęcia który zostanie wprowadzony po śmierci
Jezusa. Duch święty to Bóg działający, dynamiczny. Jezus mówi: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech
przyjdzie do Mnie i pije (J
7,37). Czyli korzysta z tego co pochodzi z ducha i serca Jezusa.
Autor ujawnia, to co jest przedmiotem sporów teologów do dziś: Jezus nie został
jeszcze uwielbiony (J
7,39). I
powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu (J 7,43). To rozdwojenie
trwa do dnia dzisiejszego[2].
Czyż i wy
daliście się zwieść? (J 7,47). Autor nie daje odpowiedzi, nie
wyjaśnia, ale pisze: Czy Prawo nasze potępia
człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? (J 7,51).
Perykopa Kobieta
cudzołożna (J 8,1–11) początkowo nie należała do Ewangelii Jana,
gdyż brak jej w najstarszych rękopisach. Styl wskazuje bardziej na autorstwo
Łukasza (przypis 8,1). Ojcom greckim jest nieznany aż do końca XI wieku.
Treść perykopy jest powszechnie znana. Faryzeusze i uczeni w Piśmie
przyprowadzają kobietę, którą dopiero pochwycono na cudzołóstwie. Według prawa
Mojżeszowego winna być ukamienowana. Establishment
(władza) żydowski chce wystawić Jezusa na próbę, i udowodnić, że jego nauczanie
sprzeciwia się prawu Mojżeszowemu. Jezus nie zajmuje stanowiska, ale wypisuje
na piasku ich grzechy. Na koniec rzekł: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią
kamień (J 8,7). Panowie przerażeni wiedzą Jezusa o ich grzechach w
popłochu odchodzą. Kiedy Jezus z kobietą zostali sami. Jezus rzekł: Nikt cię nie
potępił? [...] I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz (J
8,10–11).
Jeżeli takie było prawo, to Jezus przyczynił się do jego zaniechania.
Można rzec, że jest wobec prawa przestępcą.
Przestępcami zostali również faryzeusze i uczeni w Piśmie. Sprawa ma
więc szerszy kontekst. Nikt nie chce wyegzekwować obowiązującego prawa. Jezus
swoim postępowaniem ujawnia bezsensowność karania kobiety za akt cudzołożny. Tam gdzie przestępstwo, tam powinna być
ofiara. Ofiary nie ma. Akt cudzołożny można jedynie rozpatrywać według prawa
Bożego. Trzeba jednak pamiętać, że sprawiedliwość Boża opiera się na
miłosierdziu, a nie na karaniu. Karą dla kobiety cudzołożnej są jej wyrzuty
sumienia. Dlatego Jezus nie potępia jej, a przebacza: Idź, a od tej chwili już nie grzesz
(tamże).
[1] Trudno powiedzieć. Wydaje
mi się odwrotnie. Jezus przygotowywał się do swojej roli od małego dzieciństwa.
Być może dużo podróżował.
[2] Czy Jezus już za życia był
Bogiem, czy tylko równy Bogu. Wydaje
się, że w Nowym Testamencie jest wiele
dowodów na to, że Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz