Religia zrodziła się na skutek intuicyjnych poszukiwań wartości. Ta
potrzeba została człowiekowi dana i zadana przez Stwórcę w formie pragnienia.
Człowiek poszukuje Boga jako najwyższej wartości, ostoi, fundamentu, bazy,
oparcia. Człowiek pragnie upodobnić się do Stwórcy. Poszukuje zasad ogólnych,
powszechnych, prawd ostatecznych, racji, celu i uzasadnienia. Religia skłania
do poszukiwań mądrości. Pismo święte zawiera kilka ksiąg o tej tematyce (Księga
Przysłów, Księga Koheleta, Księga Mądrości, Księga Mądrości Syracha). Mądrość
nabywa się przez doświadczenia życiowe.
Religia ewoluuje w czasie. W początkowym kulcie można dopatrzyć się
wspólnotowych zabaw (tańce rytualne). Kult chwały wywodzi się z barbarzyńskiego
pojęcia Boga. Za tym powstały wojska anielskie, jakie przysługiwały władcom.
Chrześcijaństwo, a także buddyzm charakteryzuje zwyciężanie zła dobrem,
choć prezentują odmienne stanowiska względem pojęcia i pochodzenia zła. To co
spodobało się w nauce Jezusa to pozbycie się siły. Ta nagła zmiana optyki była
szokiem i stała się granicą rozdzielającą epoki, starej religii od nowej. Obecnie przechodzi etap racjonalizmu na
skutek rozwoju świadomości. Daje się też zauważyć, że przyjmuje bardziej formę
zindywidualizowaną, niż wspólnotową. Dawne wyrazy kultu (tańce) utraciły
znaczenie na rzecz jednostkowej modlitwy. Faktem jest, że religie (nie tylko
katolicka) weszły w fazę schyłku i utraciły wpływ, jaki wywierały na świat w
czasach dawniejszych[1].
W
Kościele katolickim daje się zauważyć tendencje do pokazywania Boga jako Władcy. W gruncie rzeczy taki rodzaj
kultu Boga „obraża”. Sam tytuł kolędy Bóg się rodzi ukazuje Boga
jako wszechmocnego, a zarazem ograniczonego w rodzeniu (też w słabości
dziecięcia). Prymitywne obrazy religijne, kult znajdują krytykę w samym Piśmie
świętym. Tam prorok Amos, w imieniu Boga wykrzykuje: Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych
uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź
precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i
źwięku twoich harf nie chcę słyszeć (Am 5,21–23).
Boga
należy przeżywać, ale religię, jako zjawisko społeczne, traktować racjonalnie.
Można wtedy o niej mówić bez emocji, zwyczajnie. Emocje nie pozwalają rozsądnie
myśleć. One to były powodem, że ewangelie miłości zastąpiono ewangeliami strachu.
Do dnia dzisiejszego Kościół głosi, że Boga trzeba się bać (bój się Boga!;
czy ty naprawdę Boga się nie boisz?). Czy to nie jest sprzeczne z ideą Boga
miłującego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz