Swoboda religijna natychmiast dała o sobie znać. Wzrosła
ilość kościołów. W samym Rzymie było ok. 40. Cesarzowa matka, św. Helena i
siostry Konstantyna były chrześcijankami. Dla Kościoła były hojne i szczodre.
Po raz pierwszy wybitne osobistości chrześcijańskie zaczęły
pełnić najwyższe funkcje. Wszelkie przeszkody ewangelizacji zostały usunięte.
Równocześnie pojawiły się pierwsze zarządzenia ograniczające praktyki
pogańskie. Zabroniono składania ofiar, magii i wróżenia w prywatnych domach.
Na krótko
pokój Kościoła został zachwiany po wstąpieniu na tron Juliana Apostaty
(361–363). Był to jednak epizod bez przyszłości. Następni cesarze, bardziej lub
mniej, przyczyniali się do chrystianizacji Cesarstwa Rzymskiego.
Po pierwszej euforii pojawiły się nowe problemy. Kościół
stawał się dwubiegunowy. Z jednej strony był instytucją sensu stricto
kościelną, a z drugiej strony instytucją świecką z całym obciążeniem ekonomicznym,
prawnym, wymagająca zarządzania, kierowania, sądzenia, pomagania itc.
Organizacja Kościoła rozszerzała się o metropolie z
biskupami. Wszyscy oni jednakowo podlegali bezpośredniej władzy stolicy
rzymskiej, pełniącej względem nich rolę metropolii. Władza świecka, siłą
rzeczy, przenikała mury Kościoła. Spory religijne będą składane na ręce cesarza
i jego urzędników. Władza cesarska zaczęła się jawić jako ziemski obraz
Królestwa Bożego. Cesarz
stawał się odpowiedzialny za
życie wyznawców i mieszkańców cesarstwa. Cesarz pragnął czynnie uczestniczyć w
życiu Kościoła. Nie tylko chciał
ułatwiać zbieranie się synodów, soborów, ale
chciał w nich czynnie
uczestniczyć. Cesarz chrześcijanin uzurpował sobie prawo wodza nad ludem
chrześcijańskim (cezaropapizm).
Ta skłonność przyniosła nierozwiązywalne problemy w
kolejnej epoce sporów teologicznych, które zaczęły nadchodzić. Zaczęto podważać
definicje dogmatów. Wyłoniły się spory personalne co do ważności nominacji, lub
złożenia z urzędu biskupów, a także ekskomuniki. Prawda teologiczna nie była
dobrze udokumentowana. Świeckość, cezaropapizm, upragniona wolność kościoła, to wszystko powodowało niepokoje. IV
wiek to okres wielkich indywidualności teologicznych, dumnych charakterów (św.
Atanazy, Ariusz, Donat), schizm, sprzeczności, rozdartych dusz i sumień.
Jeszcze za życia Konstantyna pojawiła się afrykańska schizma
donatystów, jako pozostałość po prześladowaniach Dioklecjana. Chodziło o
biskupów, którzy wydali święte Księgi urzędnikom przybyłym rewidować kościoły.
Wybrano Donata, człowieka energicznego. On to wprowadził do kościoła schizmę.
Zaprzeczył on wszystkie sakramenty udzielone przez biskupów „zdrajców”. Swój
kościół uważał za „czysty”. Był w sporze z Cecylianem reprezentantem linii kościoła
rzymskiego. Donatyści ubiegali się o subwencje cesarskie, których nie
otrzymali. Cesarz wydał ustawę przeciwko schizmatykom, którzy zostali zmuszeni
do oddania swoich kościołów. Donatyści stawiali opór. O dziwo odnieśli sukces.
W 321 r, ogłoszony zostaje wobec nich edykt tolerancyjny. W kolejnych latach
polityka względem nich zmieniła się. Julian uważał, że pozostawienie
chrześcijanom możliwości wzajemnego znieważania się jest korzystne. Gracjan z
powrotem konfiskował ich kościoły (376–377). Cesarz Honoriusz, pięciokrotnie
zmieniał swoją politykę względem nich. W końcu zwołał wielką konferencję, na
której, w ich zwalczaniu, aktywną rolę odegrał św. Augustyn. Najazd wandalów
zakończył działanie kościołów Afryki rzymskiej.
Pozostała jedynie refleksja, że niewiele potrzeba było,
aby w kościele zaistniały spory wzajemnej niechęci, wyniszczania się. Ci
co uważali się za świętych byli bardzo
aktywni, skorzy do bójek i nietolerancyjni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz