Dla wielu może to być zaskoczeniem, ale lektura Księgi Wyjścia – podobnie jak wielu innych ksiąg biblijnych – nie pozostawia u mnie wątpliwości, że została ona napisana przez ludzi. Choć uznaje się ją za tekst natchniony, jej treść, struktura i styl noszą wyraźne ślady ludzkiej perspektywy. Hagiografowie, czyli autorzy biblijni, byli ludźmi osadzonymi w konkretnej kulturze, epoce i języku, co znajduje odzwierciedlenie w zapisanych przez nich treściach.
Taka obserwacja prowadzi do ważnego pytania o naturę natchnienia. Tradycyjnie rozumiane jest ono jako głos Boga, który przemawia do człowieka i za jego pośrednictwem. Rzadziej jednak podkreśla się, że każdy człowiek posiada odmienną wrażliwość duchową, różne zdolności odbioru tego głosu i zróżnicowaną umiejętność wyrażenia go w ludzkim języku. W rezultacie przekaz natchniony może być nie tylko odzwierciedleniem Bożej woli, ale także zapisem ludzkiego wysiłku zrozumienia i wyrażenia tego, co niepojęte.
Przykładem tej złożoności może być Dekalog – dziesięć przykazań, które przez wieki stanowiły fundament moralności żydowskiej, a później również chrześcijańskiej i zachodniej kultury prawnej.
Szczególnie wyraźnie odczuwam tę złożoność podczas lektury Dekalogu. Dziesięć przykazań, będących jednym z najważniejszych fragmentów Księgi Wyjścia, to nie tylko świadectwo religijne, ale także wyraz bogatej tradycji żydowskiej. W ich treści można dostrzec wpływy wcześniejszych kodeksów moralnych i prawnych, takich jak egipskie nauki mądrości czy Kodeks Hammurabiego.
Choć Dekalog wyróżnia się prostotą, uniwersalnością i duchową głębią, trudno nie zauważyć jego osadzenia w realiach epoki. Odpowiada on na potrzeby tamtych czasów: porządek społeczny, autorytet religijny, hierarchia. Nie umniejsza to jego wartości, ale wskazuje, że stanowił on odpowiedź na konkretne, ludzkie pytania i problemy.
Z tego punktu widzenia Księga Wyjścia, a wraz z nią Dekalog, jawi się jako zapis ludzkiego doświadczenia duchowego. Ukazuje próbę zrozumienia i uporządkowania relacji z Bogiem, z samym sobą i z innymi ludźmi. Jest świadectwem ludzkiego dążenia do dobra, sprawiedliwości i sensu – dążenia zakorzenionego zarówno w boskim natchnieniu, jak i w głębokiej potrzebie transcendencji.
W tym świetle Dekalog staje się nie tyle niezmiennym nakazem, co drogowskazem – punktem spotkania tego, co wieczne, z tym, co przemijające.
W Księdze Wyjścia nie tylko Dekalog – dziesięć przykazań – przekazuje normy moralne. Kolejne perykopy zawierają także zasady prawne, które funkcjonowały w tradycji żydowskiej, często wspólnej z innymi tradycjami narodów semickich. Współcześnie wiele z tych norm zostało uznanych za uniwersalne i akceptowane przez większość społeczeństw.
Można więc powiedzieć, że Dekalog jest wspólnym dziedzictwem rozwoju moralnego ludzkości.
Jednocześnie niektóre starotestamentowe prawa straciły na aktualności, a część została zakwestionowana lub przekształcona – między innymi przez nauczanie Jezusa. Przykładem może być nakaz: „Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią” (Wj 35,2). Tego rodzaju surowość może dziś budzić zdziwienie lub sprzeciw – także w kontekście chrześcijańskiej reinterpretacji Prawa.
Tak radykalne zapisy – jak wspomniana kara śmierci za pracę w szabat – utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie są one bezpośrednim owocem natchnienia, lecz wyrazem ludzkich prób ujęcia świętości w ramy konkretnych norm – niekiedy surowych, często uwarunkowanych społecznie.