Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 października 2025

Wiedza naukowa, a kontekst duchowy

 

         Wiedza naukowa to taki rodzaj wiedzy, który powstaje dzięki systematycznemu badaniu rzeczywistości przy użyciu metod naukowych. Oznacza to, że opiera się ona na obserwacji, eksperymentach i dowodach, dąży do formułowania obiektywnych, sprawdzalnych twierdzeń, wykorzystuje logikę i wnioskowanie, a także podlega weryfikacji i falsyfikacji – innymi słowy, jej wyniki mogą zostać powtórzone i sprawdzone przez innych badaczy. Co więcej, wiedza naukowa nie jest zamkniętym systemem – wraz z rozwojem techniki i odkrywaniem nowych faktów jest nieustannie rozwijana, uzupełniana i korygowana.

          Przykładami wiedzy naukowej są prawa fizyki, teorie biologiczne czy modele chemiczne. Różni się ona od wiedzy potocznej, zdobywanej w codziennym doświadczeniu, ponieważ stawia zdecydowanie większy nacisk na systematyczność, precyzję i rzetelne uzasadnienie. Dzięki temu umożliwia budowanie solidnych podstaw dla rozwoju technologii i postępu cywilizacyjnego.

          W tym jednak tkwi pewien paradoks. W XXI wieku nauka osiągnęła tak wysoki poziom szczegółowości i precyzji, że czasami zawodzi nawet najbardziej zaawansowana aparatura badawcza. Pojawiają się problemy interpretacyjne, a zamiast ostatecznych wniosków rodzą się kolejne wątpliwości i pytania. Nauka z jednej strony daje człowiekowi narzędzia do zrozumienia świata, z drugiej – uświadamia, jak wiele pozostaje jeszcze nieodkryte i jak złożona jest rzeczywistość, którą próbujemy poznać.

          Warto zauważyć, że wiedza naukowa, mimo swej rzetelności i systematyczności, nigdy nie daje człowiekowi absolutnej pewności. Jej siła tkwi w tym, że pozostaje otwarta na zmiany i gotowa do samokrytyki. Każde nowe odkrycie może podważyć wcześniejsze przekonania i poprowadzić badaczy w zupełnie innym kierunku. Dlatego nauka nie tyle oferuje ostateczne odpowiedzi, ile raczej wskazuje drogę – drogę nieustannego poszukiwania prawdy o świecie i o nas samych. To czyni ją jednym z najważniejszych osiągnięć ludzkiego umysłu oraz świadectwem naszej ciekawości i potrzeby zrozumienia rzeczywistości.

          To, co nie jest jednoznaczne w wynikach, często ujmowane jest w postaci modeli matematycznych. Dzięki nim badacze mogą opisywać zjawiska trudne do bezpośredniego uchwycenia, przewidywać możliwe scenariusze oraz lepiej rozumieć mechanizmy rządzące światem. Modele te nie są ostateczną prawdą, ale stanowią przybliżenie rzeczywistości – narzędzie, które pomaga nam porządkować wiedzę i stopniowo przybliżać się do głębszego zrozumienia otaczającego nas uniwersum.

          W nauce istnieje wiele obszarów, które mimo ogromnego postępu wciąż budzą wątpliwości, generują spory i pozostają otwarte. Należą do nich między innymi: początki Wszechświata i pytania o to, co było „przed” Wielkim Wybuchem; natura ciemnej materii i ciemnej energii; tajemnica świadomości i subiektywnego doświadczenia „ja”; granice teorii kwantowej w kontekście połączenia jej z teorią względności; pochodzenie życia z materii nieożywionej; etyczne granice biotechnologii; tempo i skutki zmian klimatycznych; a także możliwości i granice sztucznej inteligencji.

          Mnie fascynuje zagadnienie dualizmu korpuskularno-falowego energii, czyli jej jednoczesnej natury falowej i cząsteczkowej. Współczesna nauka stoi na stanowisku, że nie istnieje ścisła granica między tymi dwoma sposobami opisu – zależnie od eksperymentu energia ujawnia właściwości falowe lub cząsteczkowe. Intuicyjnie mogłoby się wydawać, że energia powinna być albo falą, albo cząstką, jednak doświadczenia pokazują, że takie uproszczenie nie odzwierciedla rzeczywistości.

           Na styku tego dualizmu szczególnie interesujące są zjawiska, takie jak efekt fotoelektryczny i rozpraszanie Comptona. Efekt fotoelektryczny ujawnia korpuskularną naturę światła, natomiast rozpraszanie Comptona pokazuje jego zachowanie przypominające cząstkę z momentem pędu. Kwant energii, czyli foton, posiada realny byt fizyczny, choć nie jest materialną cząstką w klasycznym sensie. To właśnie to współistnienie falowych i korpuskularnych cech energii czyni mechanikę kwantową tak fascynującą i pełną paradoksów.

          Prawda która wynika z powyższych mysli pozwala na postawienie tezy, że materia jest tworem energetycznym, a nie niezależnie od wszystkiego bytem istniejącym.  Era materializmu, oparta na idei wiecznej materii, należy już do przeszłości.

          Mimo ogromnego postępu i precyzji, nauka nigdy nie da człowiekowi ostatecznej odpowiedzi na wszystkie pytania. To, co poznajemy, zawsze jest tylko przybliżeniem rzeczywistości – modelem, który pomaga nam lepiej rozumieć świat, ale nigdy nie uchwyci go w pełni. W tym tkwi piękno nauki: nieustannie zmusza nas do refleksji, stawia nowe pytania i uczy pokory wobec tajemnic wszechświata. Być może prawdziwa mądrość polega nie na zgromadzeniu wszystkich odpowiedzi, lecz na zdolności do zadawania pytań, które poszerzają nasze horyzonty, rozwijają wyobraźnię i pozwalają docenić niezwykłość świata, w którym żyjemy.

          Na czasie jawi się pytanie, czy istnienie Stwórcy i Jego działania mogą pomóc w rozumieniu świata i jego eschatologicznych celów. Odpowiedź wydaje się twierdząca, choć zależy od perspektywy – filozoficznej, teologicznej czy naukowej. Dla wielu filozofów i teologów idea Boga daje ramy do rozumienia zasad rządzących światem. Uznanie istnienia transcendentnej przyczyny może pomagać wyjaśniać, dlaczego istnieje porządek, prawa przyrody czy pewne moralne zasady.

          W kontekście duchowym istnienie Boga nadaje sens zjawiskom, które nauka opisuje, ale nie tłumaczy ich „dlaczego”. Na przykład nauka wyjaśnia, jak powstaje życie, ale pytanie o sens istnienia życia lub Wszechświata pozostaje poza jej kompetencją. W historii nauki wielu badaczy postrzegało badanie świata jako formę odkrywania „boskiego porządku”. Idea, że wszechświat jest logiczny i spójny, mogła motywować do systematycznych badań. Nauka zajmuje się tym, co można badać empirycznie, testować i weryfikować, natomiast pytania o istnienie Boga i sens ostateczny pozostają często poza jej zasięgiem. Perspektywa teistyczna może więc dopełniać rozumienie świata w sferze metafizycznej i duchowej, nadając kontekst, sens i cel poznawanym zjawiskom, ale nie zastępując metod naukowych – działa raczej w wymiarze filozoficznym i refleksyjnym.

 

poniedziałek, 6 października 2025

Losowość zdarzeń

Losowość zdarzeń

 

          Bóg, stwarzając świat, postanowił, że element losowości nada mu urozmaicenie i dynamikę. Dzięki temu drobne, przypadkowe zdarzenia — jak choćby to, że mucha usiądzie na cudzym ramieniu czy że rozbije się szklanka — nie mają większego znaczenia w wielkiej całości historii zdarzeń. A jednak właśnie z takich pozornie nieistotnych epizodów tkana jest nasza codzienność. Życie płynie niepostrzeżenie, niczym rzeka zmieniająca swój nurt pod wpływem drobnych kamyków.

          Losowość sprawia, że dochodzi do wydarzeń całkowicie nieprzewidzianych. Nawet to, co wydaje się szczególnie bliskie Bogu — kościoły, świątynie, miejsca kultu — mogą ulec zniszczeniu w wyniku katastrof naturalnych, wojen czy ludzkiej lekkomyślności.

          Nie oznacza to jednak, że nad światem nie czuwa Duch Boży, czy  Boża Opatrzność. Być może nawet w tych pozornie chaotycznych zdarzeniach kryje się głębszy sens — trudny do dostrzeżenia z ludzkiej perspektywy, lecz widoczny w pełnym obrazie, znanym jedynie Stwórcy.

          Jednak na losowość wydarzeń niekiedy nakłada się nadzwyczajna, wręcz niezrozumiała ingerencja Boga (cudowne uzdrowienia itp) — wynikająca z Jego absolutnej niezależności lub z tajemniczej, duchowej komunikacji z człowiekiem. Być może to właśnie w splocie przypadku i Opatrzności rodzi się prawdziwy kształt naszego życia.

          Ludzki mózg kieruje funkcjonowaniem ciała, lecz równocześnie — dzięki wewnętrznej wrażliwości i sprawczości uruchamia procesy duchowe. One to tworzą autostradę komunikacji z Bogiem, a ich intensywność wyznacza głębię i siłę relacji z Nim.

          Ci, którzy zaniedbują przestrzeń duchową i  koncentrują się głównie na życiu konsumpcyjnym, ograniczonym do zaspokajania potrzeb ciała wybierają egzystencję na poziomie biologicznym. Natomiast ci, którzy świadomie angażują się w życie duchowe, budują w sercu i duszy most porozumienia z Bogiem. Dzięki temu mogą odbierać Jego subtelne wskazówki, stające się drogowskazem w codziennych wyborach.

          Bóg rzadko przemawia w sposób spektakularny, widowiskowy. Częściej objawia się w delikatnych impulsach, w przeczuciu dobra, w nagłym zrozumieniu czy w pokoju serca po podjęciu właściwej decyzji. W ten sposób rodzi się duchowe zaufanie — przekonanie, że nawet jeśli droga wydaje się niepewna, prowadzi ona ku dobru.

          Z czasem człowiek zaczyna patrzeć na świat inaczej: codzienne wydarzenia, nawet błahe lub trudne, stają się elementami większej układanki. Losowość, która początkowo jawiła się jako chaos, okazuje się przestrzenią, w której Bóg zaprasza do współtworzenia historii życia. Tak duchowe i materialne wymiary splatają się w jedną, harmonijną całość, a życie zyskuje głębię i sens, niemożliwe do odnalezienia w czysto materialnym trybie istnienia.

          Bóg dał człowiekowi wolną wolę oraz zdolność wsłuchiwania się w głos sumienia, w którym zapisany jest stan prawdy. Nie narzuca się, lecz niejako „ukrywa” — pragnąc być nieustannie poszukiwany, bo właśnie w tym poszukiwaniu objawia się autentyczna miłość do Niego.

          Dzięki tym darom człowiek w natchnieniu spisał w świętych księgach swoje odczytane w sumieniu doświadczenie Boga, nazywając je Objawieniem. Tradycja mówi, że Pismo Święte ma dwóch autorów — Boga i człowieka. Z szacunku dla Stwórcy można tak powiedzieć, ale trzeba pamiętać, że z powodu ludzkiej niedoskonałości człowiek tworzy jedynie obrazy prawdy. Sama Prawda jest zbyt głęboka, by dało się ją w pełni wyrazić ludzkim językiem.

          Każda religia jest ludzkim obrazowaniem rzeczywistości nadprzyrodzonej i zasługuje na szacunek. Przyjęło się uważać, że judaizm jest pierwszą religią monoteistyczną, lecz nie jest to prawdą — przykładem jest kapłan Melchizedek (Rdz 14,18).

          Pismo Święte nie jest faktograficznym zapisem historii, lecz obrazowaniem wiary. Każdy może odczytywać jej sens nieco inaczej. Bóg objawia się w każdym człowieku, stosownie do jego zdolności i wrażliwości.

          Nie mam pokusy, by krytykować całe narody, ale mam odwagę oceniać działania konkretnych osób. Wojny nie są dziełem zwykłych ludzi, lecz ich przywódców. Nie mam nic przeciwko Żydom, Rosjanom czy Niemcom, ale mam poważne zastrzeżenia do działań Netanjahu, Putina czy Hitlera.

          Z mojego rozeznania wynika, że święte księgi przez wieki ulegały modyfikacjom, a pierwotne przesłania były niekiedy zniekształcane. Dlatego, aby uniknąć długotrwałego odczytywania ich pierwotnego sensu, być może trzeba — korzystając z dzisiejszych możliwości poznawczych — na nowo, w świetle rozumu, sformułować kanony wiary.

          Zmiana dotychczasowych doktryn może być trudna, bo są one głęboko zakorzenione w umysłach i sercach wiernych. Jednak warto odważnie spojrzeć na epistemologię XXI wieku. Być może nadszedł czas na nowe aggiornamento (aktualizację, ponownie sformułowanie) wiary. Gdyby Kościół katolicki podjął się takiej odnowy, mógłby odzyskać zaufanie swoich wiernych.

         Jeżeli w rzeczywistości nadprzyrodzonej nie istnieje czas, wówczas tradycyjnie rozumiany czyściec – jako stan stopniowego oczyszczania duszy – traci rację bytu. Proces oczyszczenia zakłada bowiem następstwo zdarzeń, a to możliwe jest jedynie tam, gdzie czas płynie. Jeśli więc czyściec istnieje, jego „przestrzeń duchowa” (stan przynależny do przestrzeni duchowej) należy ulokować w obrębie rzeczywistości, w której czas jest obecny i realny, czyli w wymiarze związanym ze światem ziemskim. W takim ujęciu dusze osób zmarłych pozostają w pobliżu ziemskiego porządku istnienia tak długo, aż osiągną stan wymaganego oczyszczenia i doskonałości. Dopiero wtedy mogą przekroczyć granicę ku wieczności, w której czas przestaje istnieć, a wszystko trwa w pełni dokonane.

          Modlitwy, odpusty i Msze święte ofiarowane za zmarłych mogą skrócić lub złagodzić ten proces oczyszczenia. Cierpienia czyściowe wynikają z odczucia oddalenia od Boga i świadomości własnych braków, a radość z pewności, że zbawienie nastąpi wkrótce.

niedziela, 5 października 2025

Nieustanny głód prawdy


          Pytanie o prawdę towarzyszy człowiekowi od zarania filozofii. Od starożytności myśliciele zastanawiali się, czy prawda jest w ogóle dostępna, a jeśli tak – w jakim sensie można ją uchwycić. Odpowiedzi, jakie na to pytanie dawali filozofowie, są niezwykle różnorodne i odsłaniają zarówno nadzieje, jak i ograniczenia ludzkiego poznania.

          Dla Arystotelesa i Tomasza z Akwinu prawda polegała na zgodności myśli z rzeczywistością. W tym klasycznym ujęciu nasze sądy są prawdziwe wtedy, gdy wiernie odzwierciedlają stan rzeczy. To rozumienie, znane jako teoria korespondencyjna, stało się fundamentem tradycyjnej filozofii prawdy i sugeruje, że człowiek ma do niej dostęp – o ile potrafi trafnie uchwycić rzeczywistość.

          Sceptycy, jak Pirron czy Montaigne, podważali ten optymizm. Ich zdaniem nasze zmysły i rozum są zawodne, dlatego nie możemy osiągnąć pewnej wiedzy. Możemy co najwyżej opierać się na tym, co prawdopodobne. W ich wizji prawda jawi się raczej jako idea, do której dążymy, niż rzeczywistość, którą kiedykolwiek w pełni posiądziemy.

          Jeszcze inne podejście reprezentował Kant, a za nim Nietzsche i współcześni konstruktywiści. Uważali oni, że prawda nie jest czymś gotowym i niezależnym, lecz zależy od tego, jak człowiek postrzega świat i nadaje mu sens. To nasze kategorie poznawcze i język kształtują to, co uznajemy za prawdziwe. W tym sensie dostęp do prawdy nie polega na odkrywaniu jej w świecie takim, jaki jest, ale na sposobie, w jaki świat konstruujemy w myśleniu.

          William James i John Dewey proponowali podejście pragmatyczne: prawda jest tym, co się sprawdza, co działa i ułatwia życie. Nie ma więc charakteru absolutnego, ale praktyczny. W takim ujęciu prawda jest dostępna, lecz nie jako metafizyczny ideał, lecz jako narzędzie, które pozwala człowiekowi lepiej radzić sobie w świecie.

          Hermeneuci, jak Hans-Georg Gadamer czy Jürgen Habermas, widzieli prawdę w procesie rozmowy i interpretacji. Ich zdaniem nigdy nie posiadamy jej w pełni, ale możemy do niej stopniowo się zbliżać. Prawda jest tu ruchem, procesem, dialogiem, a nie raz na zawsze uchwyconą treścią.

          Ta różnorodność stanowisk pokazuje, że prawda jest kategorią niejednoznaczną, a jednocześnie fundamentalną. Nie można jej zredukować do jednej definicji – pozostaje tematem nieustannych sporów i badań filozoficznych.

          Na tym tle można postawić pytanie bardziej konkretne i zarazem prowokujące: czy prawdą jest, że Bóg stworzył świat z egoizmu, pragnąc dać znać, że istnieje? Odpowiedzi różnych tradycji religijnych wskazują, że problem jest bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać.

          Chrześcijaństwo odrzuca taką interpretację, twierdząc, że Bóg stworzył świat z miłości, a nie z potrzeby udowodnienia swojego istnienia. Klasyczna teologia głosi, że Bóg jest pełnią bytu, niczego nie potrzebuje, a stworzenie jest wolnym aktem, dzięki któremu inne byty mogą istnieć i uczestniczyć w dobru. Podobnie w judaizmie i islamie podkreśla się, że Bóg jest samowystarczalny; stworzenie nie wypływa z braku, lecz z wolności i woli objawienia. Znane islamskie powiedzenie: "Byłem ukrytym skarbem i chciałem być poznany  (literatura suficka bez źródła) można rozumieć nie jako wyraz egoizmu, lecz jako przejaw chęci dzielenia się istnieniem.

          Filozofowie proponowali także własne ujęcia. Leibniz uważał, że Bóg stworzył „najlepszy z możliwych światów”, a więc kierował się doskonałością moralną. Nietzsche przeciwnie – widział w idei Boga projekcję ludzkich pragnień. W takim ujęciu pytanie o egoizm Boga odsłania bardziej ludzką psychologię niż metafizyczną prawdę.

          Zestawienie tych stanowisk prowadzi do ważnego wniosku. Jeśli Bóg istnieje jako Byt absolutny, nie można mówić o egoizmie, ponieważ egoizm zakłada brak i potrzebę, których w Bogu nie ma. Jeśli natomiast Bóg jest wyłącznie konstruktem ludzkiego umysłu, wówczas przypisywane Mu motywacje są odbiciem naszych własnych tęsknot i lęków.

          Tak czy inaczej, pytanie o dostępność prawdy pozostaje otwarte. Możemy ją pojmować jako zgodność z rzeczywistością, jako konstrukcję języka, jako praktyczne narzędzie czy proces dialogu. Możemy też rozważać ją w perspektywie religijnej, jako tajemnicę bytu i stworzenia. W każdym z tych przypadków prawda nie jest czymś prostym i jednoznacznym, lecz raczej wyzwaniem – przestrzenią, w której człowiek wciąż poszukuje sensu.

          Poznanie prawdy od zawsze intrygowało mnie i dostarczało szczególnego rodzaju emocji — emocji intelektualnych, głębokich, niemal egzystencjalnych. Z biegiem lat odkryłem, że poszukiwanie Prawdy stało się nie tylko moją pasją, lecz sposobem na życie. Pytanie o prawdę towarzyszy mi nieustannie — jak cichy, lecz natarczywy głos, który domaga się odpowiedzi.

          Fałsz, nielogiczność czy niezrozumienie wywołują we mnie coś na kształt fizycznego bólu umysłu. Kiedy napotykam sprzeczność lub zwykłą niekompetencję, czuję się, jakby ktoś naruszał wewnętrzny porządek mojego świata. Przykładem może być niedawna wizyta „fachowca” od internetu. Mówił żargonem technicznym, którego nie rozumiałem, a jego ton i sposób bycia tylko pogłębiały moje zdenerwowanie. W końcu nie wytrzymałem — wyraziłem swoje niezadowolenie, zapewne niezbyt uprzejmie. Zostałem rozbity, z poczuciem chaosu i bezradności.

          Ta moja wrażliwość na prawdę ma też wymiar emocjonalny. Trudno mi rozmawiać z ludźmi, którzy — w moim odczuciu — nie potrafią zrozumieć prostych zdań oznajmujących, którzy gubią sens, zanim zdążą go uchwycić. Na fałszywe wiadomości reaguję gwałtownie, niemal visceralnie (reakcja organizmu), Nie mam cierpliwości do politycznych spektakli, pisowców, do populistów pokroju Trumpa, do propagandy czy pseudonaukowych teorii. Równie trudni są dla mnie fundamentaliści religijni — wszyscy ci, którzy w imię „prawdy” deformują jej sens. Być może to nadwrażliwość. A może po prostu potrzeba, by świat miał sens — by słowa znaczyły to, co znaczyć powinny, a rzeczy były tym, czym są naprawdę.

sobota, 4 października 2025

Wznowienie państwa Izrael w 1948 r

 

          Po II wojnie światowej i Zagładzie (Szoa) kwestia żydowskiego państwa stała się jednym z najważniejszych tematów politycznych. W 1947 r. ONZ przyjęła plan podziału Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie. W 1948 r. proklamowano powstanie państwa Izrael. Decyzja ta wywołała konflikty z ludnością arabską i sąsiednimi państwami, które trwają do dziś.

          Izrael stał się jedynym państwem żydowskim na świecie i centralnym punktem życia religijnego, politycznego i narodowego Żydów. Jednocześnie dla Palestyńczyków i państw arabskich powstanie Izraela oznaczało początek długotrwałego sporu, który pozostaje nierozwiązany do dnia dzisiejszego.

          Zburzenie Jerozolimy w 70 r. w  wojnie (w latach 66–73) oraz po drugim powstaniu żydowskim (w 132–135 r.) państwo żydowskie przestało istnieć.   Za Antoniusza (w 197 r. i 351–352 r.) w Palestynie wybuchły kolejne powstania żydowskie. Zostały one szybko stłumione. Od tego czasu nie ma już państwa żydowskiego. Na jego terenach  osiedlały się inne narody (palestyńskie, arabskie).                

          Można postawić pytanie, czy dzisiejszy Żyd posiadający np. paszport amerykański, lub innego kraju, ma prawo upominać się o dawne ziemie przodków? Jak uczy historia, raczej nie. A jednak mocarstwa światowe po II wojnie światowej uczyniły precedens. Bez zgody autochtonów  (tubylców) powołały w 1947 r. państwo izraelskie do istnienia. Skutki tego są żałosne do dnia dzisiejszego.

          Czy naród żydowski nie ponosi wielkiej kary za swoje uczynki? Przyglądając się historii można powiedzieć, że tak. Czy faktycznie Żydzi zasłużyli na tak wielowiekowe cierpienia? Bóg nikogo nie karze, ale osłabiona została relacja z Bogiem. Żydzi muszą sami martwić się o swój los. Łaski Boga jest jak na lekarstwo. Zamysłem Boga jest jedna owczarnia. Uwypuklanie szczególnie narodu żydowskiego, jak to miało miejsce w historii, nie jest już potrzebne. Być może chodzi tu o zamysł wymieszania ludzkości na świecie. Utrzymywanie konklaw narodowych (Żydzi, islam) nie przyspieszy ogólnego zjednoczenia.

 

Najważniejsze święta żydowskie

1. Szabat – cotygodniowy odpoczynek, od piątku wieczorem do soboty wieczorem.

2. Pesach (Pascha) – pamiątka wyjścia z Egiptu; jedzenie mac (przaśnego chleba).

3. Szawuot – święto nadania Tory na Synaju, także święto żniw.

4. Sukkot – Święto Szałasów; mieszkanie w szałasach, wspomnienie wędrówki po pustyni.

5. Rosz Haszana – żydowski Nowy Rok.

6. Jom Kipur – Dzień Pojednania, post i modlitwa, najświętszy dzień w roku.

7. Szemini Aceret – dodatkowy dzień po Sukkot, dzień modlitwy o deszcz.

8. Simchat Tora – radość z Tory, zakończenie i rozpoczęcie cyklu czytania Tory.

9. Jom Terua (Szofar) – często utożsamiane z Rosz Haszana – dęcie w róg barani.

 

Święta rabiniczne

1. Chanuka (Święto Świateł) – zwycięstwo Machabeuszy, cud oliwy, zapalanie chanukiji.

2. Purim – pamiątka ocalenia Żydów w Persji (Estera, Mordechaj).

3. Tisza be-Aw – dzień żałoby po zburzeniu obu Świątyń w Jerozolimie.

4. Lag ba-Omer – przerwa w żałobie omerowej, związana z rabinem Akiwą i powstaniem Bar Kochby.

 

Święta współczesne (izraelskie)

1. Jom Ha-Szoa – Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

2. Jom Ha-Zikaron – Dzień Pamięci poległych żołnierzy Izraela.

3. Jom Ha-Atzmaut – Dzień Niepodległości Izraela.

4. Jom Jeruszalajim – Dzień Jerozolimy (zjednoczenie miasta w 1967 r.).

W judaizmie duże znaczenie mają też dni postu (np. post Estery, post Gedaliasza, 17 tamuz), które przypominają o wydarzeniach historycznych i tragediach narodu żydowskiego.

 

Współczesne ośrodki judaizmu

          Najważniejszym ośrodkiem religii żydowskiej historycznie i duchowo jest Jerozolima. To tam znajdowała się Świątynia Jerozolimska (najpierw zbudowana przez Salomona, a po zburzeniu odbudowana jako Druga Świątynia). Była centralnym miejscem kultu, gdzie składano ofiary. Po jej zburzeniu (70 r.) przez Rzymian) Żydzi rozproszyli się po świecie (diaspora), ale Jerozolima pozostała symbolem modlitwy i tęsknoty. Do dziś w modlitwach mówi się: „Następnego roku w Jerozolimie”.

         Ściana Zachodnia (Mur Zachodni, tzw. Ściana Płaczu) to jedyna zachowana część Świątyni i najświętsze miejsce judaizmu dostępne dla modlitwy.

Obecny centralny ośrodek religijny (instytucjonalny), to jest nim Jerozolima z Murami Zachodnimi i instytucjami religijnymi Izraela (m.in. Naczelny Rabinat).

Oprócz Jerozolimy i całego Izraela, ważne ośrodki powstały także w diasporze:

Nowy Jork – największe skupisko Żydów na świecie; centrum wielu organizacji religijnych, kulturalnych i edukacyjnych.

Paryż, Londyn, Moskwa, Buenos Aires – miasta z dużymi gminami żydowskimi.

Bnei Brak (Izrael) – centrum ultraortodoksyjnego judaizmu.

Hebron – miejsce grobów patriarchów (Abrahama, Izaaka, Jakuba).

 

          Mam wielki szacunek do narodu żydowskiego za jego niezwykły dorobek kulturowy i religijny. Równocześnie odczuwam smutek i zawód, widząc, że w relacjach z Palestyńczykami Izrael często sięga po środki, które kojarzą się z opresją, jakiej sam naród żydowski doświadczał w przeszłości.

piątek, 3 października 2025

Poprawność egzegezy biblijnej

    

          Powszechnie znane jest przekonanie, że za pomocą Biblii można uzasadnić niemal każdą tezę. Wynika to z faktu, iż Pismo Święte, złożone z wielu ksiąg o różnorodnym charakterze literackim, teologicznym i historycznym, podlega wielości interpretacji. Odwoływanie się do wybranych fragmentów bez uwzględnienia szerszego kontekstu prowadzi jednak do uproszczeń, a niekiedy także do poważnych zniekształceń przekazu. W takich przypadkach Biblia staje się narzędziem potwierdzania nawet sprzecznych ze sobą poglądów.

          Często powtarza się, że z Biblii można „wyczytać wszystko”. To, w jaki sposób ją rozumiemy, zależy w dużej mierze od tego, które fragmenty wybierzemy i jak je zinterpretujemy. Stąd rodzi się realne niebezpieczeństwo zafałszowania nauki chrześcijańskiej, gdy tekst odczytywany jest wybiórczo lub w oderwaniu od całości Objawienia.

          Dlatego poprawna egzegeza biblijna wymaga nie tylko znajomości języka oryginalnego, historii oraz kultury, w której powstawały poszczególne księgi, lecz także uwzględnienia sensu duchowego i teologicznego. Tylko wtedy interpretacja Pisma może stać się wiernym odczytaniem zamysłu natchnionego autora, a zarazem prowadzić do pogłębienia wiary, a nie do jej zniekształcenia.

          Dla przykładu przywołam wersety mówiące o zgładzaniu, uśmiercaniu ludzi bezpośrednio (czasem przez anioła, czasem przez nakaz) przez Boga:

Potop – Bóg zgładził całą ludzkość oprócz Noego i rodziny (Rdz 6–9).

Sodoma i Gomora – zniszczone ogniem i siarką (Rdz 19,24–25).

Żona Lota – zamieniona w słup soli (Rdz 19,26).

Er i Onan – synowie Judy, uśmierceni przez Boga za zło (Rdz 38,7–10).

Egipt – plagi – zwłaszcza śmierć pierworodnych (Wj 12,29–30).

Morze Czerwone – faraon i jego wojsko giną (Wj 14,27–28).

Nadab i Abihu – synowie Aarona spaleni przez ogień od Pana za „obcy ogień” (Kpł 10,1–2).

Korah, Daton i Abiram – ziemia pochłania buntowników, a inni giną od ognia (Lb 16,31–35).

Plaga na Izraelitów po szemraniu – 14 700 ginie (Lb 16,41–50).

Plaga za Baal-Peor – 24 000 ginie (Lb 25,1–9).

Upadek Jerycha – całe miasto zniszczone (Joz 6).

Akan – ukarany śmiercią wraz z rodziną za kradzież zakazanych rzeczy (Joz 7).

Midianici i inni wrogowie – giną w wyniku działań Izraela kierowanych przez Boga.

Filistyni – porażki przypisywane działaniu Boga (1 Sm 5–6).

Uza – rażony przez Boga, gdy dotknął Arki Przymierza (2 Sm 6,6–7).

Ogień z nieba – prorok Eliasz sprowadza go na oddziały posłane przez króla (2 Krl 1,9–12).

Asyryjczycy – 185 000 zabitych przez anioła Pana (2 Krl 19,35).

 

Uza – opis powtórzony (1 Krn 13,9–10).

Jeroboam – rażony ręką Boga (2 Krn 13).

Herod Agrypa I – porażony przez anioła Pana i umiera (Dz 12,21–23).

Ananiasz i Safira – giną po oszustwie wobec apostołów i Ducha Świętego (Dz 5,1–11).

          Każdy przytoczony werset musi podlegać indywidualnej interpretacji i ocenie.             Nie każdy czyn zostaje potępiony przez hagiografów, choć ich nie pochwalają. Czasami pokazują brutalność czasów i obyczajów. Przykład: "Oto jest tu córka moja, dziewica, oraz jego żona, wyprowadzę je zaraz, obcujcie z nimi i róbcie, co wam się wyda słuszne... Przybywszy do domu, wziął nóż, i zdjąwszy żonę swoją, rozciął ją wraz z kośćmi na dwanaście sztuk i rozesłał po wszystkich granicach izraelskich"  (Sdz 19, 25–29).

          Pierwszym i najpowszechniejszym błędem egzegetycznym jest literalizm – traktowanie każdego opisu jako suchej relacji historycznej, bez uwzględnienia gatunku literackiego, symboli czy teologicznego przesłania. Choć teksty te często mają charakter obrazowy i emocjonalny, prawda, którą niosą, ukryta jest pod warstwą metafor i symboli. Tylko odczytane w świetle całości Objawienia oraz tradycji interpretacyjnej Kościoła, stają się prawdziwym źródłem wiary, a nie pretekstem do uproszczeń czy zniekształceń.

          Drugim błędem jest negatywne nastawienie do sfery religijnej. Może ono działać podświadomie i rzutować na poprawność interpretacji tekstów biblijnych. W takim przypadku egzegeta, zamiast szukać sensu zamierzonego przez autora natchnionego, odczytuje fragmenty Pisma Świętego przez pryzmat własnych uprzedzeń, co prowadzi do ich zniekształcenia i powierzchownego rozumienia.

          Polemicznym zaś zarzutem jest to, że egzegeza bywa prowadzona w oderwaniu od Tradycji i nauczania Kościoła. W takim podejściu egzegeta interpretuje Pismo Święte wyłącznie samodzielnie, bez rozumienia i duchowego przesłania Kościoła. Skutkuje to fragmentarycznym lub wybiórczym odczytaniem treści biblijnych, a często prowadzi również do interpretacji sprzecznych z nauką wiary i duchowym sensem Pisma.

          Gdyby jednak traktować ten zarzut w sposób absolutny, niemożliwa byłaby żadna nowa myśl egzegetyczna, a rozwój interpretacji biblijnej ulegałby całkowitemu zahamowaniu. Egzegeza musi więc zachować równowagę między wiernością Tradycji a otwartością na pogłębianie zrozumienia tekstu w świetle nowych badań i kontekstów historycznych.

          Wszystko, co napisałem na temat ksiąg Starego Testamentu, stanowi moją ocenę, autoryzowaną przez wielu znawców przedmiotu. Nie oznacza to jednak, że w efekcie nie mogłem popełnić pewnych błędów. Podejmując się tak trudnej pracy, konieczna jest pokora wobec własnej niewiedzy i niedoskonałości oraz gotowość do dalszego zgłębiania tematu.

czwartek, 2 października 2025

Księga Malachiasza


          Księga Malachiasza, ostatnia z ksiąg prorockich Starego Testamentu, to niezwykle zwięzła, lecz pełna napięcia i przenikliwości relacja między Bogiem a Jego ludem. Malachiasz działał w okresie po powrocie Żydów z niewoli babilońskiej, kiedy wspólnota odbudowała świątynię, lecz szybko popadła w duchowe znużenie i rutynę religijną. Ludzie przestrzegali prawa Bożego zewnętrznie, ale sercem byli oddaleni od prawdziwej wiary. W tym kontekście prorok staje się surowym, a zarazem pełnym troski nauczycielem – wzywa do refleksji nad moralnością, wiernością i sensem przymierza z Bogiem.

          Narracja księgi jest dialogiczna: prorok przywołuje słowa Boga, stawiając pytania i formułując zarzuty wobec kapłanów i ludu. Skarży się na ich obojętność, niewierność w relacjach rodzinnych i społeczne nieprawości, wskazując, że formalne praktyki religijne nie zastąpią prawdziwego oddania serca. Malachiasz podkreśla też wagę sprawiedliwości i uczciwości – zarówno w relacjach międzyludzkich, jak i w relacji z Bogiem. Każde słowo proroka wibruje napięciem między gniewem Bożym a możliwością odkupienia, tworząc dramatyczny rytm księgi.

          Jednym z centralnych tematów Malachiasza jest nadchodzące odnowienie: prorok zapowiada przyjście Posłańca, który oczyści ścieżki Boże i przygotuje lud na Boży sąd. To przesłanie eschatologiczne – ostrzegające, a jednocześnie pełne nadziei – nadaje księdze uniwersalny wymiar: nie chodzi tylko o historyczne wydarzenia w Judei, lecz o każdy czas, w którym ludzie muszą zmierzyć się z własną wiernością, etyką i duchową odpowiedzialnością.

          Styl księgi jest surowy, rytmiczny, pełen kontrastów: gniew i pocieszenie, oskarżenie i obietnica splatają się w krótkie, mocne wypowiedzi. Malachiasz używa pytań retorycznych, kontrastów moralnych i powtarzających się wezwań do działania, tworząc tekst, który wciąga czytelnika w refleksję nad własnym życiem duchowym. W jego słowach czuć zarówno niepokój o los wspólnoty, jak i troskę Boga, który pragnie, by Jego lud żył w zgodzie z Jego wolą.

          Księga Malachiasza pozostaje więc przesłaniem aktualnym: przypomina, że wiara nie może ograniczać się do rytuałów, że moralność i wierność są kluczowe, a Bóg obserwuje nie tylko czyny, lecz także intencje serca. To opowieść o duchowej czujności, potrzebie odnowy i nadziei, która jest możliwa nawet w obliczu kryzysu, gdy człowiek zwraca się ku prawdzie i sprawiedliwości.

środa, 1 października 2025

Księga Zachariasza


          Księga Zachariasza to jedna z najbardziej wizjonerskich i symbolicznych ksiąg prorockich w Biblii. Prorok, działający w końcowym okresie powrotu Żydów z niewoli babilońskiej, staje przed wspólnotą, która odbudowuje Jerozolimę i świątynię, ale wciąż zmaga się z poczuciem duchowego osamotnienia i lękiem o przyszłość. Zachariasz, podobnie jak Aggeusz, wzywa lud do odnowy, lecz jego przesłanie jest pełne niezwykłych wizji i apokaliptycznych obrazów, które nadają księdze charakter zarówno proroczy, jak i mistyczny.

          Narracja księgi rozpoczyna się od zachęty: Bóg przypomina ludowi, że ich wysiłki w odbudowie świątyni i przestrzeganiu Jego przykazań nie są daremne. To wezwanie do nadziei i wytrwałości splata się z serią wizji, w których prorok ukazuje Boży plan względem Izraela i całego świata. Widzimy w nich konieczność oczyszczenia, sądu nad grzesznymi narodami oraz obietnicę ostatecznego zbawienia i pokoju. Wizje Zachariasza pełne są symboli – jeźdźców, rogów, złotych lamp, mierniczych lin – które ukazują działanie Boga w historii oraz Jego opiekę nad ludem.

          W centralnej części księgi prorok przedstawia Mesjasza i przyszłe królestwo pokoju. Obrazy te łączą realistyczne napięcie historyczne z perspektywą eschatologiczną: lud odbudowuje miasto i świątynię, ale prawdziwe zwycięstwo i sprawiedliwość dopiero nadejdą. Zachariasz ukazuje w ten sposób, że Boży plan nie ogranicza się do chwilowych sukcesów politycznych czy materialnych – jest to wizja głęboko duchowa i uniwersalna.

          Styl księgi jest poetycki i pełen dramatyzmu. Wizje przeplatają się z proroczymi wezwaniami, pytaniami retorycznymi i obietnicami, co tworzy napięcie i dynamikę narracyjną. Czytelnik jest wciągany w świat proroka, który balansuje między lękiem przed sądem a nadzieją na odkupienie. Każda wizja, każdy symbol staje się częścią większej historii – historii relacji Boga z ludem, historii oczekiwania i przygotowania na ostateczne wypełnienie obietnic.

          Księga Zachariasza jest więc tekstem pełnym kontrastów: sąd i nadzieja, lęk i pocieszenie, przeszłość i przyszłość splatają się tu w narracyjną całość. To opowieść o ludzkiej wierze, o potrzebie wytrwałości i czujności duchowej, a jednocześnie o Bożej wszechmocy i wierności. Zachariasz przypomina, że mimo trudności i opóźnień, Boży plan prowadzi ku odnowie, pokoju i ostatecznemu triumfowi sprawiedliwości.

          Pierwsze rozdziały – przypisywane prorokowi działającemu tuż po powrocie z niewoli babilońskiej – oddychają polityką i religią swoich czasów. Zachariasz nawołuje do odnowy duchowej i lojalności wobec Boga, ale jego przesłanie jest mocno splecione z odbudową świątyni i legitymizacją arcykapłana Jozuego oraz namiestnika Zorobabela. Widać tu jasno: religia nie funkcjonuje w próżni, lecz staje się narzędziem politycznego umocnienia. Krytyczne spojrzenie ujawnia, że prorockie wizje nie są wyłącznie głosem „z nieba”, ale także projekcją potrzeb wspólnoty, która pragnie znaleźć sens i stabilność w świecie po katastrofie.

          Druga część księgi, znacznie późniejsza, różni się od pierwszej tonem i stylem. Pojawia się wyraźny rys apokaliptyczny, w którym Izrael jawi się jako centrum kosmicznej walki. Wrogowie zostają przedstawieni w sposób groteskowy i czarno-biały, a przyszłość jest malowana w kategoriach wielkiej bitwy i triumfu. Tu jednak kryje się słabość księgi: przesadne obrazowanie, brak spójności i fragmentaryczność sprawiają, że czytelnik gubi się wśród wizji. Wrażenie chaosu wzmacnia fakt, że wiele motywów zostało później przejętych przez chrześcijaństwo (np. zapowiedzi „króla jadącego na osiołku”), co rodzi pytanie, czy księga była rozumiana pierwotnie tak, jak interpretowano ją później.

          Krytyka literacka wskazuje też na problem stylu – metafory i obrazy Zachariasza często są hermetyczne, a symbolika wieloznaczna. To, co miało mobilizować, dziś czyta się raczej jak zagadkę. O ile wizje Izajasza czy Jeremiasza budują narrację o Bogu i narodzie, o tyle Zachariasz zdaje się wikłać w alegorie, które bardziej dezorientują, niż inspirują.

          Największy problem księgi polega jednak na tym, że jej przesłanie tkwi między dwoma biegunami: konkretną polityką epoki perskiej i uniwersalistyczną wizją apokaliptycznego triumfu. To rozdarcie czyni ją fascynującą, ale i nieprzejrzystą. Można odnieść wrażenie, że Zachariasz chciał mówić do swojego czasu, ale jednocześnie próbował kreślić obrazy, które przekraczają granice historii. W rezultacie księga jest pełna napięć: między realizmem a fantazją, między nadzieją a groźbą, między religią a polityką.

          Księga Zachariasza czytana krytycznie, jawi się nie jako czysty głos Boga, lecz jako zlepek różnych warstw tradycji, potrzeb i oczekiwań. Zawiera obietnice, które miały legitymizować władzę, a zarazem wizje, które łatwo instrumentalizować w późniejszych sporach religijnych. W tej niejednoznaczności tkwi jej siła, ale i powód, dla którego lektura budzi więcej pytań niż daje odpowiedzi.