Trudno powiedzieć czy Mateusz świadomie, czy prowadzony Duchem Świętym przekazuje jak ważna jest wiara. Wiara wynikająca jedynie z przekazu innych jest niedojrzała. Z dobrej woli można wierzyć żarliwie w różne bzdury, jak np. w istoty konceptualne (np. w szatana). Czy tego chciał Jezus? Z pewnością nie. Jezus swoimi czynami autoryzował siebie, podawał fundament wiary. Wierzyć trzeba rozumnie.
W perykopie Uzdrowienie dwóch niewidomych (Mt 9,27–31) przekazana jest ważna informacja: "Według wiary waszej niech wam się stanie" (Mt 9,29). Można odczytać, że wynik cudu jest funkcją wiary. Jaka wiara takie uzdrowienie. Brzmi to dziwnie, ale jest prawdziwe. Cała moc uzdrawiająca jest osadzona w samym człowieku. Poprzez wiarę oraz łaskę Boga zostaje ona wyzwolona i uaktywniona. W człowieku drzemią niezmierne pokłady dobra i możliwości. Bóg wraz z powołaniem do życia, obdarowuje każdego mocą przeżycia i wyposaża w różne możliwości. Jeżeli rodzi się dziecko słabe jest to wynikiem kompilacji ludzkich losów i ludzkich zdarzeń. Bóg w takich przypadkach „cierpi” razem z rodzicami. Bóg zawsze uczestniczy w ludzkich cierpieniach. W Dziejach Apostolskich Łukasz pisze: "Patriarchowie sprzedali Józefa do Egiptu, przez zazdrość, ale Bóg był z nim" (Dz 7,9). Przytacza słowa Boga z krzaku gorejącego: "Długo patrzyłem na ucisk ludu mego w Egipcie i wysłuchałem jego westchnień, i zstąpiłem, aby ich wyzwolić" (Dz 7,34).
Każdy człowiek rzucany jest w przestrzeń rzeczywistych zdarzeń. Na życie i los jednostki mają znaczenie zdarzenia społeczne. Jedno od drugiego jest zależne. W końcu wszystko zależy od samego człowieka. To człowiek może wpływać na Boga za pomocą środków takich jak modlitwa. Być może, sam Bóg oczekuje od człowieka aktów błagalnych: "Proście, a będzie wam dane" (Mt 7,7). Proszę nie podejrzewać Boga o małostkowość oraz wyrażać opinię, że może sam się domyślać czego potrzeba człowiekowi. Nie o to chodzi. Jak już wspominałem, do istnienia świata, do zdarzeń nadzwyczajnych jest potrzebne dobro (funkcjonał ożywiający). Generatorem dobra jest sam Bóg, ale z inicjatywy człowieka. Bez tego funkcjonału Bóg jest „bezradny”.
Faryzeusze chcieli widzieć w Jezusie szatana. Jezus wykazuje im ich nielogiczność. Jak może „szatan” wyrzucać szatana: "Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy" (Mt 9,34).
Za Jezusem ciągnęły się coraz większe tłumy. Nadszedł czas, aby Jezus miał pomocników. To co uczynił Ojciec dla Syna, teraz Syn przekazuje w darze swoim uczniom: "udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości" (Mt 10,1). Pierwszych dwunastu posłał do innych środowisk żydowskich. Zabronił im: "Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego" (Mt 10,5). Wiedział, że nie nadszedł jeszcze czas ewangelizowania pogan. To uczyni Jego specjalny wysłannik Paweł z Tarsu. Ciekawe, że zabronił im ewangelizować Samarytan. Być może zbyt wiele ich dzieliło i nie chciał awantur. Np. Samarytanie i Saduceusze nie wierzyli w zmartwychwstanie.
Plenipotencje jakie udzielił Jezus apostołom były ogromne: "Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!" (Mt 10,8). Dopowiedział jeszcze bardzo ważne zdanie: "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!" (tamże). Kto wczuł się w Jezusa Chrystusa ten potrafi docenić walory tych słów. Jezus przypomina, że człowiek otrzymał od Boga wszystko za darmo. Owszem, człowiek może mieć ogromne zasługi w oczach Boga przez właściwe życie, ale korzysta darmowo z otrzymanych darów. Niech dobro (funkcjonał dobra) czyni dobro, niech się rozchodzi po świecie. Niech ludzie będą dla siebie usłużni, wzajemnie potrzebni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz