Jan Chrzciciel jest ważną postacią w działalności Jezusa, choć nie do końca wiadomo, czy znali się osobiście przed spotkaniem. Wszyscy ewangeliści o nim wspominają, co powinno uwiarygadniać i dokumentować jego istnienie i działalność. Jan, jak inni, oczekiwał mesjasza, odnowiciela politycznego. Kiedy będąc w więzieniu dotarła do niego pogłoska o działalności Jezusa, "posłał swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?" (Mt 11,2–3). Jezus nie odpowiedział twierdząco: Tak ja jestem mesjaszem, ale wydał dyspozycję: "Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi" (Mt 11,4–6). Chciał w ten sposób przekazać, że jest kimś innym, niż oczekiwano. Jan z pewnością był zdumiony i zszokowany tym, co usłyszał. Czy Jezus jest tym oczekiwanym mesjaszem, "czy innego należy oczekiwać" (Mt 11,3)?
Mateusz próbuje wykorzystać postać Jana do własnej koncepcji teologicznej. Zwiększając autorytet Jana, tym samym autoryzuje Jezusa. Perykopa Świadectwo Jezusa o Janie (Mt 11,7–15) jest prawdopodobnie samodzielną wykładnią Mateusza. Wykorzystał do tego tekst proroctwa z Księgi Malachiasza: "Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę" (Mt 11,10).
Warto przy tej okazji coś wyjaśnić. W Księdze Malachiasza jest napisane: "Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną" (Ml 3,1). Słowo „anioła” Mateusz zamienił na wysłannika Jana. Jeżeli anioły miałyby być istotami realnymi, to Mateusz dokonał nadużycia. Jeżeli „anioł” jest pojęciem symbolicznym (konceptualnym), to Mateusz jest wolny od tego zarzutu.
Ciekawe jest też proroctwo Malachiasza. Mówi ono o nadejściu Sprawiedliwego: "Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe" (Ml 3,2–3), który będzie sądził („przecedzał”) grzeszników. Nie ma tu mowy o mesjaszu politycznym.
Niezależnie od epoki, zawsze krytycznie ocenia się rzeczywistość. Często słyszy się, że nowe pokolenie jest gorsze od starszego. Wynika to z nowego spojrzenia na rzeczywistość. Młodzi chcą naprawiać błędy ojców. Pokolenie starsze nie nadąża za młodymi. Dzieci kwiatów (hippisi) z lat sześćdziesiątych byli zbuntowani przeciw światu dorosłych, rodzinie, Kościołowi, szkole, ale tak naprawdę przeciw hipokryzji starego pokolenia. Ruchy buntownicze często odnawiają hasła pozytywne, które straciły swą żywotność.
Mateusz podjął tę tematykę skarżąc się: "Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: «Zły duch go opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników»” (Mt 11,18–19). Jan i Jezus byli zgorszeniem dla ówczesnych dlatego, że przekraczali obowiązujące ramy społeczne i obyczajowe. Ich nobilitacja mogła nastąpić jedynie po ocenie ich działalności (słów i czynów). Mateusz konkluduje: "A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny" (Mt 11,19).
Mateusz okazuje zniecierpliwienie i wyrzuca miastom, w których dokonało się wiele cudów, że nie uwierzyły Jezusowi (por. Mt 11,20–24). Gdyby łatwo i szybko następowała przemiana religijna nie świadczyłoby to dobrze o wiernych. Nowe musi się zakorzenić i przetrawić. Wiarę trzeba przyjąć rozumnie. Przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek jest źle widziane. Faryzeusze, uczeni w piśmie podejrzewali Jezusa o kuglarstwo i zwykłe bałamucenie. Wielu było też fałszywych proroków, cudotwórców i magików. Jak rozpoznać, który jest prawdziwy? W sumie, wszystko działo się statystycznie normalnie. Nowa nauka, Ewangelia powoli zakorzeniała się w umysłach Żydów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz