Czym jest modlitwa i komu ona jest potrzebna? Na to pytanie Łukasz próbuje częściowo odpowiedzieć w perykopie "Moc wytrwałej modlitwy" (Łk 18,1–8). Pisze on: "zawsze powinni się modlić i nie ustawać" (Łk 18,1). Modlitwa jednak nie jest potrzebna Bogu (dlatego brak modlitwy nie jest grzechem), lecz człowiekowi. Przestrzeń duchowa ma swoją „mechanikę”. Człowiek modlący się uruchamia w sobie nadprzyrodzone narzędzia. Dzieje się to nie przez akt rozumu, lecz woli. Człowiek nie musi tego odczuwać, ale dzieją się w nim procesy nie tylko wegetatywne. Obrazowo, modlitwa to dobro (funkcjonał, dobra energia), które unosi się ku górze. Odbija się od strefy niebieskiej, interferuje (nakłada się i wzmacnia) przez działanie łaski Boga i wraca wzmocnione do człowieka. Im większy żar modlitwy, tym silniejszy skutek. Modlitwa jest pewnym procesem dynamicznym, tym samym włącza się w istotę Boga działającego. Kto mówi, że modlitwa jest tylko klepaniem słów, ten nie pojmuje natury nadprzyrodzonej. Tylko osoby modlące się duchem odczuwają jej moc. Bogu nie jest potrzebna ludzka modlitwa, ale w niej uczestniczy i zsyła swoje łaski. Przez modlitwę ma się do niej dostęp. Człowiek niewierzący kompletnie nie rozumie człowieka wierzącego, bo nie ma dostępu do duchowych przeżyć. To tak jakby ślepemu opowiadać o kolorach. Nijak zrozumie.
Łukasz pisze w przypowieści o modlitwie upierdliwej. Nie ma takiej. Bóg jest cierpliwy, wysłuchuje każdego. Zsyła łaski. Przychodzi moment, że interferencja próśb i żarliwości modlitwy nabiera mocy skutecznej. Sam człowiek dokonuje aktów cudownych, niezwykłych, przy pomocy i z zezwolenia Stwórcy. Wszelkie modlitwy różańcowe są modlitwami z pomocą sakramentaliów (paciorków), które są obrazem duchowych aktów. Na fali słownej powtarzanych wersetów unoszą się ludzkie pragnienia i dziękczynienia. Modlitwy śpiewane wzmacniane są harmonią dźwięków i wrażliwością duchową. Człowiek wrażliwy jest jak ślimak bez skorupki. Ogołocony, bezdomny, jak ludzki nieskalany zarodek oddaje się modlitwie. Takiego człowieka łatwo skrzywdzić, ale on oddaje się Bogu, nie człowiekowi.
Modlitwa ustna to dopiero pierwszy stopień drogi mistycznej. Kiedy przechodzi ona w modlitwę «myślną» wkracza na jej drugi stopień. Po osiągnięciu siódmego stopnia wola ludzka łączy się z wolą Boską (mistyczne zaślubiny z Jezusem Chrystusem).
W następnej perykopie Łukasz opisuje karykaturę modlitwy. "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam" (Łk 18,11–12). Werset ten nie jest modlitwą, tylko ludzkim przekazem (przechwałką). Tu funkcjonuje rozum (myśl), nie serce. Brakuje narzędzi duchowych i miłości.
Jeżeli ktoś mówi: jestem profesorem takim a takim, otrzymałem nagrodę Nobla, to jest to przekaz informacji i nie ma nic wspólnego z wywyższaniem się. Wywyższanie się to celowe działanie mające pokazać drugiemu człowiekowi swoją nad nim wyższość. Owszem, może tak być, ale życie składa się z szerokiego spektrum ocen. Można być profesorem, a zarazem podłym człowiekiem. Można być lepszym, ale tylko w wąskim temacie (specjalizacji). Bogu może być bliższy zupełnie ktoś inny. Łukasz kończy perykopę słowami: "Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony" (Łk 18,14). W tym sensie, że przyjdzie czas, że będzie się wstydził swojej pychy i zrozumie jak mały jest w wielu sprawach.
"Jezus przyjmuje dzieci" (Łk 18,15–17), bo widzi w nich dusze czyste i nieskalane. One należą do królestwa Bożego. Jezus zachęca do takiej czystości i takiego spojrzenia.
Niejedna osoba pragnie żyć w zgodzie z Panem Bogiem, ale nie wie jak postępować w życiu. Jedną z dróg jest nastawienie się na Dobro. Nie trzeba myśleć o Bogu, bo jego majestat może krępować człowieka. Wystarczy myśleć pozytywnie z nastawieniem, że wszystko, co się czyni ma służyć jakiemuś dobru. Nie wolno dopuścić, aby ktoś czuł się urażony, skrzywdzony. Każdego trzeba otaczać swoją miłością. Kto potrafi nastawić się na Dobro, nie zbłądzi, bo to jest właśnie otwarcie się na Boga.
Kto zawierza instytucji, cudzym poglądom, naraża się na pomyłki. W życiu trzeba być roztropnym. Trzeba też wiedzieć w którym kierunku się udać. Trzeba zaufać Duchowi Świętemu, który jest w sercu człowieka i podpowiada jaką drogę wybrać. Jak to odczytywać? Trzeba kierować się absolutnym dobrem, bez żadnych uwarunkowań. Można słuchać innych, ale w sercu rozstrzygać co dobre, a co złe. Dobro gwarantuje, że człowiek nie zbłądzi.
Moje opracowania są jedynie propozycją intelektualną, podaną do własnych osądów. Nie wolno jej akceptować bezkrytycznie, bez zrozumienia i własnej analizy moralnej. Każdy musi dokonać własnego osądu poprawności moich tez.
Jeżeli coś jest przedmiotem wiary, to powinno to być przede wszystkim rzetelne w prawdzie. Przeżyłem ogromne zaskoczenie i wzruszenie, gdy dotarło do mnie stwierdzenie, że Bóg jest bardziej prawdziwy niż rzeczywistość odbierana zmysłami. To było niezwykłe odkrycie, na miarę przewrotu kopernikańskiego. Bóg jest pewny. Świat jest tylko złudzeniem.