Jan był prorokiem i znał proroctwa swoich poprzedników. Był przekonany, jak większość Żydów, że przybył Odkupiciel jego narodu. W wyobraźni dostrzegał wielkiego męża stanu, rycerza, który siłą wypędzi okupanta. Prawdopodobnie Jan poznał Jezusa dopiero podczas chrztu. Jednak uroczysta chwila zakłóciła dokładniejsze wzajemne poznanie. Jan miał wątpliwości co do Jezusa, który nie bardzo pasował na rycerza odnowiciela. Wysłał więc do Niego swoich uczniów, z pytaniem: "Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?" (Łk 7,19). Jezus nie odpowiada wprost. Jak już wspominałem, nie bardzo chciał być utożsamiany z mesjaszem starotestamentalnym. W końcu przyznał się do niego, ale zrobił to tylko z potrzeby strategicznej. Jezus każe odpowiedzieć Janowi opisem Jego działań, chcąc tym samym przekazać mu, że reprezentuje zupełnie kogoś innego, niż oczekiwano. Na koniec zaznacza: :A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi" (Łk 7,23). Tym samym przekazuje ważność swojego przesłania. Błogosławiony to ten, którego Bóg miłuje i otacza swoją Opatrznością. Należy więc Jezusowi zaufać i w Niego nie wątpić.
Jezus wiedział, że Jan jest inteligentny i zrozumie Jezusa. Będzie on głosił Prawdę o Nim. Jezus z kolei wzmacnia pozycję Jana, mówiąc: "Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana" (Łk 7,28). Zaznaczył jednak, że ci, co są już w królestwie Bożym są więksi od istoty ludzkiej, nawet jeżeli chodzi o Jana. Ci, którzy osiągnęli doskonałość ducha (przez oczyszczenie czyśćcowe) są już obywatelami nieba. Mają coś, czego żaden człowiek nie może osiągnąć na ziemi. Święci są w niebie, nie na ziemi. Tu, na ziemi każdy jest dopiero w drodze do świętości.
Łukasz opisuje, jak Jezus podkreśla, że Jan jest narodzony z niewiasty. Nie mówi tak o Jezusie. Prawdopodobnie chce tym kontrapunktem pokazać, że Jezus został powołany przez Boga. Być może dlatego autor nigdy nie przedstawia Jana i Jezusa razem, nawet w momencie chrztu. Łukasz rozdziela czas „obietnicy” od czasu „zbawienia”.
Autoryzacja Jezusa przez Jana spowodowała, że faryzeusze i uczeni w pismach nie przyjmowali chrztu Janowego.
Jezus przyrównuje ówczesne pokolenie Żydów do dzieci, które przekomarzają się w oglądzie zdarzeń. Nie potrafią znaleźć drogi do prawdy. Uważają, że Jana Chrzciciela opętał zły duch, bo nie jadł chleba, nie pił wina i zachowywał się niezwyczajnie. Synem Człowieczym są zgorszeni przez Jego kontaktowanie się z faryzeuszami. Żydzi pragną widzieć posłańców Boga za osoby święte, nieskazitelne. Jezus natomiast chciał przebywać wśród ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc dobrych i złych, bogatych i biednych. Kiedy faryzeusz, ciekawy Jezusa, zaprosił Go do siebie na posiłek, przyjął zaproszenie. Jak pisze autor: "zajął miejsce za stołem". Tam zaistniała kłopotliwa sytuacja. Kobieta, która prowadziła życie grzeszne w mieście (jawnogrzesznica) przybyła z drogim alabastrowym olejkiem, przypadła do nóg Jezusa i zaczęła rozcierać własnymi włosami wylany olejek na jego stopy. Akt kobiety należy rozumieć jako oddanie Jezusowi pełnego uwielbienia, szacunku i pokornej wdzięczności. Z pewnością pragnęła też, aby Jezus darował jej grzechy. Ciekawe, że kobieta wiedziała o plenipotencjach Jezusa. On odpuszcza kobiecie grzechy, mówiąc: "Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju" (Łk 7,50). Jednocześnie poucza gospodarza, tłumacząc mu swoje postępowanie (odpuszczenie grzechów). Gospodarz i biesiadnicy są zaskoczeni. Byli zaszokowani kobietą, która śmiała, w ich towarzystwie, rozpuścić włosy (dla Żydów to nieprzyzwoitość). Wszystko było dla nich niepojęte. Uważali, że bezczelność Jezusa przekroczyła wszelkie ramy przyzwoitości. Jezus był gościem i nie uszanował ich zwyczajów. Na ich oczach prezentował się jako równy Bogu. Według nich, tak postępowali tylko bluźniercy.
Jezus wędrował przez miasta i wsie. Głosił Ewangelię. Z Nim byli Jego uczniowie oraz kilka kobiet, które im usługiwały. Autor pisze o Marii Magdalenie, którą uleczył; o Joannie, żonie Chuzy, zarządcy u Heroda oraz o Zuzannie.
Jezus wysoko cenił kobiety. Wiedział, że nie jest jeszcze czas, aby zmienić wobec nich obyczaje. Gdzie mógł, to okazywał im szacunek i uznanie.
Perykopa "Przypowieść o siewcy" (Łk 8,4–8) jest jedną z przepięknych przypowieści, pokazującą podejście do religii. Ujawnia całą prawdę o społeczeństwie i jego różnym stopniu zaangażowania religijnego. Niektórzy nie chcą nic słyszeć o Bogu twierdząc, że szkoda na to czasu (ziarno podeptane na drodze lub wydziobane przez ptaki). Cała wiedza jest nieracjonalna, nieuchwytna i jakby z księżyca. Nie potrafią rozeznać prawdy, odróżnić skutków od przyczyny. Nie dostrzegają obecności i działania Boga w świecie rzeczywistym. Wszelkie informacje o Bogu są bezsensowne, nierealne. Uważają, że religia jest bajką stworzoną przez człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz