2025-03-10
W wersecie Prologu: "W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła" (J 1,4–5) pokazana jest walka między światłem a ciemnością. Ów antagonizm (dychotomia) jest odbiciem walki Jezusa Chrystusa. Głosicielem o Światłości jest Jan Chrzciciel, który został posłany przez Boga, aby o tym zaświadczyć.
Autor ewangelii sugeruje, że Bóg w postaci Jezusa zszedł na ziemię, ale przez wielu nie został rozpoznany. Ci, którzy Go przyjęli dało moc. Stali się dziećmi Bożymi. Dziećmi Bożymi są tylko ci, którzy w Boga uwierzyli. Można z tą tezą polemizować.
Warto zatrzymać się na wersecie: "I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy" (J 1,14). Czy zdanie dotyczy już narodzonego pełnego chwały, czy jest to zapowiedź późniejszego wywyższenia Jezusa na krzyżu?
Jan Chrzciciel zapowiada: "Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie" (J 1,9). Autor wyraźnie sugeruje w słowach Jana preegzystencję Jezusa. Czy jest to jednak przekaz prawdziwych słów Jana Chrzciciela? Przekazy innych ewangelistów nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
W słowach: "Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce" (J 1,16) prześlizguje się prawda o owocach działalności Jezusa.
Zakończenie Prologu w pewnym sensie uderza w wiarygodność przekazu: "Boga nikt nigdy nie widział" (J 1,18). Jak więc można opisywać coś, co jest za zasłoną ludzkiego oglądu? Ewangelista Jan pisze: "Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza" (J 1,17). Świadczy to o jego świadomości przekazów ludzkich wkładanych w „usta” Boga”.
Za życia Jana Chrzciciela rozpowszechniło się błędne przekonanie, jakoby to on sam był obiecanym Mesjaszem. Autor omawianej Ewangelii, zaraz po Prologu umieszcza perykopę "Świadectwo Jana Chrzciciela" (J 1,19–34). Tym samym chce jednoznacznie pokazać postać Jana i jego rolę do spełnienia. W tekście prorok Jan mówił jednoznacznie: "Ja nie jestem Mesjaszem" (J 1,20). Na pytania kim jest, Mesjaszem czy prorokiem odpowiada skromnie: "Jam jest głos wołającego na pustyni" (J 1,23). Trzeba przyznać, że odpowiedź jest dramatyczna. Ten, kto woła na pustyni, w miejscu pustym i pozbawionym ludzi, nie bardzo jest słyszalny. Głoszenie przez Jana Prawdy jest zatem trudne. Zaraz potem powołuje się na słowa Izajasza: "Prostujcie drogę Pańską" (J 1,23). Kto ma to czynić? Jan przedstawia się jako bezradny wobec misji, jaką przyszło mu pełnić. Umniejsza siebie, aby przekazać, że właśnie nadchodzi Ten, "któremu nie jest godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała" (J 1,27). Autor wyjaśnia różnicę między Janem a Jezusem. Jan chrzcił wodą i "głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów" (Mk 1,4), natomiast Jezus chrzcił Duchem Świętym i gładził grzechy świata. Autor pisze, że Jan wcześniej nie znał Jezusa? Jest to dość zagadkowe wobec Ewangelii Łukasza, który opisywał zażyłość Maryi (matki Jezusa) z Elżbietą (matką Jana). Może słowa te świadczą, że Jan nie znał Jezusa od strony Jego misji. Znaczyło by to, że w latach młodości Jezus nie przejawiał późniejszego powołania, albo nie dawał po sobie poznać przyszłych planów. Według autora, Jan daje o Nim pełne świadectwo. "On jest Synem Bożym" (J 1,34). Można postawić pytanie: Czy są to faktycznie słowa Jana, czy autora redagującego Ewangelię? Jak piszą Mateusz i Łukasz, Jan Chrzciciel będąc w więzieniu, a więc po Chrzcie Jezusa, miał wątpliwości co do Niego i aby się upewnić, posłał do Nauczyciela z Nazaretu delegację swoich dwóch uczniów, z zapytaniem: "Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?" (Mt 11,3; Łk 7,19). Wydaje się więc, że słowa takie nie padły z ust Jana. Owszem mógł wyczuwać niezwykłą postać Jezusa, ale nie miał, co do Niego pewności. Ewangelia Jana jawi się więc już jako opracowanie teologiczne.
W następnej perykopie Świadectwo uczniów (J 1,35–51) autor rozszerza dane na temat Jezusa o świadectwo Jego uczniów, których powołał: Andrzeja (brata Szymona), który najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, oraz Szymona, Filipa i Natanaela. Filip powtarza słowa Jana: "Ty jesteś Synem Bożym" (J 1,49). Sposób powoływania uczniów przez Jezusa jest zgoła inny, niż opisany u ewangelistów synoptycznych. Prawdopodobnie nie jest to najważniejsze. Tu wygląda to raczej na wymienienie uczniów, którzy mieli coś wspólnego z Janem Chrzcicielem. Autor pragnie jednoznacznie powiedzieć, że Jezus jest Synem Bożym i posiada nadzwyczajne zdolności: "Widziałem cię pod drzewem figowym... Zobaczysz jeszcze więcej niż to" (J 1,50). Tym samym stara się na początku Ewangelii nakreślić drogę przekazu. Do tego potrzebował wiarygodnego świadectwa o Jezusie.
Teraz przychodzi kolej na autoryzację samego Jezusa. Autor korzysta ze sceny wesela w Kanie Galilejskiej (J 2,1–12). Jezus, Jego Matka i uczniowie zostali zaproszeni na wesele. Widocznie zabawa miała się dobrze, skoro zabrakło wina. Coś takiego nie zdarza się często. Musiało zaistnieć jakieś zamieszanie i niepokój gospodarzy, który zauważyła Maryja. Przychodzi do Jezusa i przez brak śmiałości nie wyraża prośby, lecz komunikuje Synowi: "Nie mają już wina" (J 2,3). Jezus nie jest zadowolony. "Jego godzina jeszcze nie nadeszła" (J 2,4). Maryja jest pewna, że Syn nie zostawi sprawy swojemu biegowi. Zwraca się do sług, aby pomogli Jezusowi. Delikatny przymus sytuacyjny jest typowy w relacji matki i syna. Matka góruje nad Synem, a On jest Jej posłuszny. Jezus, chcąc nie chcąc, wydaje rozkazy: "Napełnijcie stągwie wodą" (J 2,7). Następnie od razu każe z nich zaczerpnąć i zanieść staroście weselnemu. Ten kosztuje i dziwi się, że przy końcu wesela pan młody serwuje doskonałe wino. Świadkami cudu byli jedynie Matka Jezusa, uczniowie i słudzy weselni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz