Niemal od początku od powstania
chrześcijaństwa pojawiły się wątpliwości co do boskości Jezusa Chrystusa.
Pomijając zwykłych awanturników, którzy na konfliktach religijnych i sianiu
niezgody mieli sobie zapewnić różne apanaże, to większość wątpiących byli to
intelektualiści, myślicieli, ludzie
religijni, wierzący w boski Absolut, istnienie Przyczyny sprawczej. Jednym z
nich był wczesnochrześcijański prezbiter, teolog i poeta z Aleksandrii Ariusz (ur.
ok. 256/260 w Cyrenajce, zm. 336). Jego nauka na temat (arianizm)
relacji Boga Ojca i Syna Bożego oraz natury Bóstwa zyskała dużą popularność wśród ówczesnych chrześcijan najpierw na
Wschodzie, później również na Zachodzie, szczególnie długo utrzymując się wśród
plemion germańskich. Od Gotów (w roku
383), arianizm przejęły kolejne plemiona germańskie: Gepidowie i Wandalowie.
Nauka Ariusza została uznana za sprzeczną z nauką
Kościoła powszechnego ma soborze z w Nicei w 325 roku, który orzekł współistotność
i równość w Bóstwie Ojca i Syna. Ariusz był oskarżony o herezję sabelianizmu
(zaprzeczanie istnienia hipostaz Trójcy Świętej). Podobne poglądy mieli
socyniania, unitarianie. Na Ariusza powoływali się bracia polscy.
Od czasu zdławienia arianizmu Ariusz jest uznawany
niemalże za symbol niewiary w boskość Jezusa Chrystusa lub wiary w Jego
niepełną boskość.
Ortodoksyjny Kościół oparł swoją doktrynę na tradycji
apostolskiej i pierwszych głosicielach chrześcijaństwa wyrażonej w Starym
Testamencie co do proroctw i w ewangeliach, pomimo, że ma w sobie wiele
sprzeczności i braku logicznego porządku?
Dla przykładu. Jeżeli Jezus został zrodzony, to miał
początek, a Bóg, który jest Absolutem początku nie ma. Aby uniknąć tej sprzeczności
mówi się że został zrodzony co do ciała, ale duchowo (istotowo) istniał od
zawsze. Ariusz wierzył w boskość Jezusa Chrystusa na sposób adopcjanistyczny,
nie uznając współistotności (homoousios) Boga Ojca i Boga, a więc tej samej
boskiej istoty w dwóch osobach Ojca i Syna, podważając tym samym dogmat
równości w Bóstwie i różnicy w osobach w Trójcy Świętej.
Na ten temat już się wielokrotnie wypowiadałem. Nie mając
intencji podważania fundamentu chrześcijaństwa zaproponowałem intelektualne
rozwiązanie przedstawiając Jezusa jako Osobę zrodzoną, która w oczach swoich
wiernych została wywyższona do Aktu
działającego, czyli idei Boga (monady) faktycznie istniejącego. Ten
ludzki zamiar, wynikający też z odczytania Starego Testamentu, jak wierzę,
został zaakceptowany przez Stwórcę. Swoją wiarę podpieram słowami ewangelisty: I
tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie
związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie»." (Mt 8,18–10).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz