Słabą stroną Kościoła katolickiego jest dogmatyczne ujęcie prawd wiary. Mistykę, która jest doświadczeniem Prawdy traktuje podrzędnie. Jest ona kontrolowana przez racjonalną doktrynę wypracowaną przez lata przez "ekspertów" Kościoła. Kościół chciał sprostać wymaganiom naukom przyrodniczym, dlatego usilnie chciał sprostać zapotrzebowaniu. Osobiste doznania wiary traktował po macoszemu. Pomija się fakt, że Prawdy wiary zakodowane w duszy były zaczątkiem religii. Jak pisałem wczoraj, Abraham doznał iluminacji w swojej duszy, i z niej czerpał mądrość i Prawdę. Kościół jakby o tym zapomniał. Kościół oparł się na filozofii (Arystotelesa, Tomasz z Akwinu i inni), która przywołała Boga na sposób racjonalny. Dlatego św. Tomasz miał rozterki, bo jego Bóg wyjawiający się z dociekań jawił się trochę inaczej od Boga odczytywanego sercem. Do końca życia nie był zadowolony ze swojej twórczości literackich nazywając ją sianem.
Ojcowie Kościoła pomijając istotę wiary chrześcijańskiej wprowadzili własne koncepcję, które nie niosą Prawdy Objawienia. Mam tu na myśli nadmuchiwany problem związany z seksualnością, jakby ten aspekt życia był najważniejszy.
Na tle filozofii sprzyjającej Arystotelesowi wyróżnia się Platon, bo on był najbliżej religii doświadczanej i zauważa się zbieżność jego filozofii z mistyką. Dzisiejsza fizyka kwantowa w wielu elementach przypomina obraz platoński. Chodzi o to, że religia powinna być przede wszystkim świadectwem jedności Boga z rzeczywistością. Wierny powinien doświadczać tego fenomenu. My jesteśmy w Nim, a On w nas. Ta Prawda była przekazywana przez Jezusa w słowach: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30) albo „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca" (J 14,9), lub „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM" (J 8,58). Jak ważne staje się wołanie: " "aby wszyscy stanowili jedno " (J 17,21).
Skrajnym nieporozumieniem jest fundamentalizm religijny. Z depozytu wiary wyciągane są na siłę obrazy oczekiwane, a nie takie które pochodzą od Stwórcy. Sęk w tym, aby zagłębiając się w sobie odczytać to co do nas przemawia jedyny, prawdziwy Bóg. Dlatego potrzebne są chwile refleksji, modlitwy, zadumy.
Kościół skupia uwagę zbyt na ludzką grzeszność: Nie zauważa, że sam Jezus mówił o grzeszności, która będzie powszechna: "Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia" (Mt 18,7). Problem z tym, żeby nie przekraczać pewnych wartości i granic. Np. buta, chciwość, bierność, niewrażliwość. Powszechność ich jest zbyt duża.
Katechizm narzuca modlitwy, które zazwyczaj są klepane, a przez dzieci niezrozumiałe (np. "pod ponckim Piłatem" w Wyznaniu wiary). Katecheza powinna uduchawiać uczniów, tak jak to ma miejsce w szkołach wschodnich, uwrażliwiać na głos pochodzący od Boga, który bez przerwy do nas przemawia. Aby usłyszeć głos Boga trzeba przede wszystkim tego chcieć i zadać sobie trud, aby to się dokonało. Należy uczyć dzieci odruchów kontemplacji. Przekazywać, że jest to obszar rzadziej wykorzystywany i jak dużo traci człowiek, który odrzuca te możliwości.
Mistyka powinna być stałym fragmentem życia człowieka. Bo w niej zachowana jest prawdziwa religia. Przy odczytywaniu głosu Boga można skorzystać z pewnej techniki, którą propaguję. Myśl, która przychodzi do głowy, jeżeli jest sama w sobie jest dobra od samego Boga pochodzi. Inna pochodzi z umysłu i myśli ludzkich. Jak wielokrotnie o tym pisałem. Człowiek jako istota stworzona (profanum) sama nie może być źródłem dobra. Do tego potrzebna jest Łaska. Jest to trudne do ogarnięcia, ale należy spróbować zrozumieć.
adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW
13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz