Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 października 2024

Ewangelia Mateusza c.d. 46

 

          Sąd Ostateczny jest obrazem rozliczenia się człowieka ze swojego zycia. Głównym Sędzią jest Bóg-Ojciec. Reprezentuje Go Jezus przez swoją wizualność. Zjednoczony wolą z Ojcem w tym samym Akcie działającym.  Jest napisane: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale [...] wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały" (Mt 25,31).  W swojej chwale, która jest równocześnie chwałą Jego Ojca.

          W obrazie sądu ostatecznego uwypuklone są dobre uczynki człowieka. Ciekawe, że z punktu widzenia ludzkiego zaangażowania nie są one wielkim obciążeniem. Głodnego nakarmić, spragnionego napoić, nagiego odziać, pomóc choremu itp. Mimo niewielkiego wysiłku stanowią o dobroci człowieka i to się liczy w oczach Boga. Czy miałeś dobrą wolę, czy złą? Nie trzeba wiele, aby  okazywać dobra wolę, ale niewiele potrzeba, aby być złym i niedobrym człowiekiem. Wszystkie wielkie przedsięwzięcia (posty, biczowanie się, rezygnacje z dóbr doczesnych, seksu, abstynencje,  itp.), mające pokazać jakim  się jest dobrym, są tylko nic nie znaczącą manifestacją w oczach Boga. Często za tym kryje się pycha. Łatwo Panu Bogu stwierdzić, kto jest kim. W życiu człowieka są jednak takie uczynki, które wymagały ogromnej odwagi (rezygnacji, pokory, obciążenia). Najczęściej nie wynikały one z zamysłu człowieka, co z okoliczności. Zdarzenia wymagające dokonania wyboru, właściwej postawy, przychodzą nagle i niespodziewanie. Jeżeli człowiek sprawdził się, zaskarbił sobie znaczenie u Boga. Można powiedzieć po ludzku, że na takiego człowieka można liczyć.

          Ciekawe jest wspomnienie o tych, co siedzą w więzieniu. Im też należy okazać miłość i współczucie. To nic, że odsiadują karę, na którą z pewnością zasłużyli. Teraz jednak cierpią. Uwięzionym należy pokazać, że nie utracili ludzkiej godności, że są również dziećmi Bożymi. Trzeba dawać im nadzieję i przekazywać, że są nadal kochani. Ich zło należy topić miłością.

          Słowa mówiące: "I pójdą ci na mękę wieczną" (Mt 25,46) należy odczytywać nie literalnie, ale metaforycznie: "I będzie im przykro i smutno". Smutek z obszaru beznadziei boli okrutnie i można go przyrównywać metaforycznie do ognia piekielnego.

          Człowiek, który przychodzi na sąd ostateczny z pustymi rękoma czuje się marnie. Taką samą ocenę otrzyma. Wobec planów Boga nie bardzo się sprawdził. Żył dla siebie i swoich wygód. To rodzaj samotności i w takiej samotności pozostanie.

          Sąd ostateczny jest granicą, o której wiemy, że nastąpi. Co będzie dalej pozostaje tajemnicą. Należy ufać, że Bóg ma dla wszystkich nowe propozycje. Trudno je pojąć z perspektywy wieczności.

          Jezus po raz kolejny (czwarty) przepowiada swoje ukrzyżowanie (Mt 26,1; patrz Mt 16,21–23; Mt 17,22–23; Mt 20,17–19). To znamienne, że Jezus ciągle o tym mówi. Jakie jest tego przesłanie? Widać, że nie jest to przypadkowe. Jezus żyje tym wydarzeniem. Na pewno przeżywa to osobiście. Dzieli się więc tym, co Go zajmuje. Śmierć nie jest obojętnym zdarzeniem. Oprócz  strachu jest zapowiedzią pewnego misterium. Na nim wiele się wydarzy. Warto o tym mówić, warto o tym wspominać. Jezus jest w tym niesamowicie ludzki. Przyszłe misterium absorbuje Jezusa całkowicie.  Musi On wykorzystać ostatnie chwile i przekazać swoim wiernym jak najwięcej. Później nie będzie miał tej możliwości.

         Mateusz opisuje w perykopie Namaszczenie w Betanii  (Mt 26,6–8) zdarzenie, które Kościół podniesie do rangi sakramentu. Odczytał w ten sposób rangę zdarzenia. Jego materię i formę reguluje w Kościele katolickim Konstytucja Apostolska papieża Pawła VI Sacram Unctionem Infirmorum z 30 listopada 1972 roku. Jeżeli chory nie może się spowiadać, sakrament własną mocą (ex opere operato) odpuszcza grzechy, o ile chory pragnie dostąpić przebaczenia. Namaszczenie to obdarzenie kogoś szczególną rolą. To nie jest już osoba przypadkowa, anonimowa, lecz zaznaczona  i wybrana do roli szczególnej. To wskazanie na osobę, aby Bóg miał ją w szczególnej Opatrzności. Maria z Betanii, siostra Łazarza, mając świadomość chwili, namaściła Jezusa. Ona przyjęła bezwarunkowo posłannictwo Jezusa, z pełnym zawierzeniem i posłuszeństwem. Nie pytała, czy Jezus pozwoli. Wybrała najdroższy olejek. Jezus z pokorą poddał się tej ceremonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz