Mateusz próbuje opisać ostatnie chwile Jezusa. Maluje obraz pełen znaków: "mrok ogarnął całą ziemię" (Mt 27,45); "zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać" (Mt 27,52). Zastosował on zabieg literacki zwany antycypacją: "Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało". "I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do miasta Świętego i ukazali się wielu" (Mt 27,52–53). Antycypację należy odczytywać jako zwiastun późniejszych wydarzeń, jakie będą miały miejsce przy końcu Świata.
Po śmierci Jezusa, uczeń Józef z Arymatei udał się do Piłata i poprosił o Jego ciało. Jezus zostaje pochowany w ogrodzie w nowym grobie, "w którym jeszcze nie złożono nikogo" (J 19,41). Przed grobem stanęła straż rzymska. Obawiano się spełnienia się przepowiedni zmartwychwstania. Grób został więc opieczętowany.
Trzeba wyraźnie zdać sobie sprawę, że los ciała Jezusa nie jest znany do dnia dzisiejszego. Teorii jest wiele. Ważne jednak jest to, że Jezus nie zmartwychpowstał (nie wstał z grobu), ale zmartwychwstał, to znaczy ukazał się jako Istota dalej żyjąca. Śmierć była jedynie momentem przechodzenia z życia cielesnego do życia czysto duchowego. Dusza oderwała się od ciała. Umarło ciało fizyczne. Dusza została nietknięta. Jezus nie był widziany fizycznie, ale oczyma duszy (neurotycznie). Aby zobaczyć Jezusa trzeba było mieć w sobie wiarę (można spotkać się ze stwierdzeniem, że zmartwychwstania nie powinno się rozumieć w sensie czysto duchowym).
Kościół sugeruje, że Jezus objawił się w ciele chwalebnym. Powołuje się na werset, w którym Jezus kazał podać sobie chleb i rybę, po czym jadł w obecności uczniów. Przez drzwi jednak przechodził jako istota duchowa. Ciało chwalebne musi więc mieć niezwykłe właściwości. Na nim zachowały się ślady męki (być może fotograficzne przeniesienie śladów z ciała ludzkiego). Wydaje się, że opisy te powstały na użytek przekonania wiernych o zmartwychwstaniu Jezusa.
Osoby nieżyczliwe mogą podważać zmartwychwstanie Jezusa. Mogą też mieć pretensje do filozoteizmu, że w tym temacie sam sobie zaprzecza. Trudno tu operować rozumem, kiedy wiele faktów wydaje się iluzorycznych, cudownych, bazujących na wierze. Czy rozum nie powinien w tym momencie poddać się. Czy to nie świadczy przeciwko zmartwychwstaniu?
Proszę zauważyć, że wraz ze zmartwychwstaniem pojawiły się zdarzenia cudowne, ale nie dotyczyły one materii, ale świata duchowego. Bóg nie musiał więc łamać żadnych ze swoich praw. Przeciwnie, ukazał tajemnicę ludzkiej, przyszłej egzystencji. Zmartwychwstanie czeka każdego człowieka. W tym nadzieja na życie wieczne.
Z perspektywy zmartwychwstania wyłania się koncepcja Bożego powołania i roli Jezusa. On spełnia wiele zamysłów Boga. Przede wszystkim pokazuje kim jest człowiek, na co go stać i kim może być. Jezus odkupił grzechy swoją Ofiarą. Przez stałą posługę, na każdej Mszy, odkupuje winy tych, którzy tego pragną. Wzmocnił relację między Bogiem a człowiekiem. Przybliżył ludziom Stwórcę.
Tylko ślepi nie zauważają, że w świecie coś się wydarzyło. Coś, od czego nie ma powrotu. Proszę jednak spojrzeć na owoce tego wydarzenia. Moja ocena jest smutna. Narzekanie zostawiam na inny czas. Boję się jednak, że Bóg może nie dać ludziom nowej szansy. Wszystkie przepowiednie alegoryczne zmierzają do nowych wydarzeń. "Będzie płacz i zgrzytanie zębów". To, czego jesteśmy świadkami wstrząsa niebo. Miłość braterska wygasa. Bóg jest odsuwany z ludzkiego życia. "Panie, dokąd zmierzamy" (por. J 13,36).
Niejedna osoba zadaje sobie pytanie, dlaczego Jezus nie zadbał o większą wiarygodność swojego posłannictwa. Prawdopodobnie na to nałożyły się dwie sprawy. Zamysł Boga był taki, że od początku chciał, aby Jego sprawy były przedmiotem wiary, a nie wiedzy. Za tym przemawia cała koncepcja egzystencjalna człowieka. Wiara wymusza działania woli, uruchamia wnętrze człowieka. Wiedza o Bogu stawia Go w pozycji władcy. Bóg pragnął tego uniknąć. Ciągłe szukanie Boga aktywizuje do działań duchowych. Jezus poszedł w ślady Ojca. Nie pozostawił po sobie żadnych pism ani innych artefaktów. Drugie wyjaśnienie dotyczy samego ludzkiego opisu religii. Być może, że przez brak wiedzy jest taki, jaki jest, jednak natchnieni Duchem Świętym ewangeliści, ojcowie Kościoła, apologeci i inni teolodzy, pisarze stworzyli obraz religijny, który wpisał się w zamysł Boga. Może faktycznie to, co jest, od samego Boga pochodzi. Jeżeli tak, to Bóg z pewnością przygotował nową alternatywę wiary. Dziś stary sposób pojmowania wiary wyczerpał się. Trudno uwierzyć, że Bóg akceptuje historię Kościoła. To wielkie rozczarowanie. Czy Bóg nie wiedział do czego zdolny jest człowiek? Czy przewidział grzech pierworodny i dalsze grzechy? Czy przypuszczał, że Kościół Jego Syna stanie się miejscem niesamowitych zbrodni i czynów nieetycznych? Można wysunąć tezę, że Bóg w części rozczarował się istotą ludzką (świadczą o tym przesłania świętych). Homo homini lupus (Człowiek człowiekowi wilkiem). Jest napisane, jak Bóg odpowiedział Abrahamowi: "bo teraz wiem, że boisz się Boga" (Rdz 22,2). Czy faktycznie wcześniej o tym nie wiedział? Czy Bóg dając wolność człowiekowi pozbawił się wiedzy? Prawdopodobnie mało jeszcze wiemy o Bogu. Ciągle więc trzeba Go poszukiwać i odczytywać Jego zamysły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz