Łączna liczba wyświetleń

piątek, 22 listopada 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 12

           Perykopa Pierwsze rozmnożenie chleba  (Mk 6,30–44) wersetem:  "jak owce nie mające pasterza" (Mk 6,34) nawiązuje do Księgi Liczb: "by społeczność Pana nie była jak stado bez pasterza"  (Lb 27,17) oraz Księgi Ezechiela: "Rozproszyły się [owce moje], bo nie miały pasterza" (Ez 34,5). Przypomina to trochę styl Mateusza, który często sięga do Starego Testamentu.                

          Motyw rozmnożenia chleba pojawił się już w Księdze Królewskiej, w obecności Elizeusza: "Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: «Podaj ludziom i niech jedzą!» Lecz sługa jego odrzekł: «Jakże to rozdzielę między stu ludzi?» A on odpowiedział: «Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki». Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki – według słowa Pańskiego" (2 Krl 4,42–44). Podobnie na pustyni Jahwe karmił swój lud manną.

        Znak rozmnożenia chleba opisany jest we wszystkich ewangeliach: "A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi" (Mk 6,41). To nie jest już tylko cud uzdrowienia, który można tłumaczyć uruchomieniem sił drzemiących w ciele człowieka. Świadkami było 5000 osób. Śladem namacalnym było dwanaście koszy napełnionych odpadkami. Jak wytłumaczyć materię cudu wobec  praw natury? Czy cud rozmnożenia chleba należy umiejscowić w zdarzeniach niewytłumaczalnych? Jak na to zapatruje się filozoteizm, który zawsze szuka racjonalnego wytłumaczenia zdarzeń?

          Teologicznie, zdarzenie należy rozumieć jako uwolnienie od głodu. Fizycznie, Jezus łamał chleby i dawał uczniom. Ingerencja Boga przez błogosławieństwo sprawiła, że to, co trzymał Jezus w rękach (chleb) nabrało charakteru nieskończonego. Jezus mógł więc łamać chleb w nieskończoność. Każdy kawałek chleba otrzymywał od Boga Jego moc. Energia wynikająca z tej mocy zamieniała się w materię. Cud rozmnożenia chleba miał charakter cudu stworzenia (jak było na początku świata).

          W perykopie Jezus chodzi po jeziorze (Mk 6,45–52) przewija się nutka organizowania spotkań Jezusa z wiernymi. Jezus przynagla swych uczniów, aby już udali się do Betsaidy, bo On chce pozostać sam i pogrążyć się w modlitwie. Jezusowi bardzo była potrzebna modlitwa. Warto zdać sobie z tego sprawę. Jezus był blisko Ojca, ale ciągle musiał zabiegać o Jego wsparcie i Jego moc. Po modlitwie, kiedy była już noc udał, się za uczniami, krocząc po jeziorze. Jak pisze Marek, "nawet chciał ich ominąć". Zauważony przez uczniów, zmienił kierunek i wsiadł do łódki. Uczniowie byli w szoku: "gdyż umysł ich był otępiały" (Mk 6,52). Rozpamiętywali cud rozmnożenia chleba. Teraz na ich oczach Jezus pokonuje siły przyrody, idąc po tafli jeziora. Przy okazji ucisza wiatr.

          Można zadać pytanie, jaką intencją kierował się Jezus aranżując takie zdarzenie? Częściowo odpowiadam na to pytanie przy omawianiu podobnej perykopy z Ewangelii Mateusza. Cudowne zdarzenia dotyczą samego Jezusa. Może sam Jezus rozpoznaje w sobie moc Ojca? Być może po modlitwie był w takim transie, że nawet uczniów chciał ominąć i dopiero ich nawoływanie wytrąciło Go z tego stanu? Marek nic nie wspomina o Piotrze. Mateusz dopisuje do tego zdarzenia przyjście Piotra naprzeciw Jezusa i jego zwątpienie. Może przekaz Marka jest bliższy prawdy?

          W perykopie "Uzdrowienie w Genezaret"  (Mk 6,53–56)  Marek podkreśla, że od Jezusa emanuje ogromną moc: "A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie" (Mk 6,56).

          Dla Żydów Tradycja starszych i prawo ojców były najważniejszymi elementami ich religii. Wszystko przypisywali Bogu. Biblia zawsze była dla nich żywym Słowem Boga. Do dzisiaj Żydzi są bardzo ortodoksyjni. Fanatyzm religijny leży u podłoża ich mentalności. Kiedy zauważyli, że uczniowie Jezusa nie respektują niektórych ich praw, byli tym zgorszeni.

          W perykopie "Spór o tradycję" (Mk 7,1–13) ukazana jest scena ich pretensji. Perykopa ta została omówiona w rozdziale Ewangelia wg Mateusza. Warto zdać sobie sprawę gdzie leży centrum ludzkiego zła. Nie w osobie szatana, który nie istnieje ontologicznie, ale w sercu człowieka: "Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. [...] Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa,  cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym" (Mk 7,15; 7,21–23).

          Opis spotkania Jezusa z kobietą kananejską (Syrofenicjanką) jest zaskakujący, gdy odbiera się go dosłownie. Jezus okazuje kobiecie chłód, bo nie należy do domu Izraela. Na prośbę uzdrowienia jej córki odpowiada niegrzecznie: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom" (Mk 7,27; Mt 15,26). Aby ta ocena była słuszna, trzeba by było prześledzić tłumaczenia z języka aramejskiego na grecki i z greckiego na polski. Tłumaczenie, nie zawsze oddaje prawdziwy sens tekstu pierwotnego. Kobieta niezrażona Jego grubiańską uwagą mówi: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci" (Mk 7,28). Jezusowi podobają się słowa kobiety i rzecze: "Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę" (Mk 7,29).  Jak pisze Marek: "Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł" (Mk 7,30). Jezus pokazuje swój uniwersalizm. Każdy kto otworzy się na Niego i obdarzy Go wiarą zasługuje na Jego wsparcie (łaskę).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz