Dla żyjących w czasie działalności Jezusa wiara w duchy nieczyste była powszechna. Nie ma co się dziwić, że w Ewangelii Marka napisane jest: "nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest" (Mk 1,34). Dzisiaj trzeba inaczej odczytywać treść ewangelii.
Powoli dla wielu, a zwłaszcza dla apostołów ujawniała się prawda o Jezusie. To Ktoś wyjątkowy, mający kontakt z Bogiem. Jezus nie bardzo pragnął wczesnego rozgłosu, bo nie chciał być postrzegany ani jako zapowiadany mesjasz polityczny, ani magik, który czyni cuda i znaki. Jezusowi zależało na zaszczepieniu nowego spojrzenia religijnego. To wymagało czasu i refleksji. Można powiedzieć, że Jezus wprowadzał własną koncepcję, którą można nazwać religią refleksyjną.
Być może perykopa "W okolicy Kafarnaum" (Mk 1,35–39) wyjaśnia pochodzenie perykopy o kuszeniu Jezusa. Jest w niej napisane: "Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił" (Mk 1,35). Ciekawe są dalsze słowa zaniepokojonych uczniów: "Wszyscy Cię szukają" (Mk 1,37). Autor ujawnia, że Jezus wymykał się swoim uczniom, uchodził w miejsca ustronne (pustynne), aby modlić się w odosobnieniu. Niekiedy trwało to wiele dni: "Czterdzieści dni przebył na pustyni" (Mk 1,13). Jezus sam stanowił o sobie. Nie tłumaczył się nikomu. Uczniowie byli zaniepokojeni Jego «samowolą». Być może na kanwie takich wydarzeń utkała się perykopa o kuszeniu Jezusa (Mt 4,1–11; Mk 1,12–13; Łk 4,13).
Warto zwrócić uwagę, że Jezus często korzystał z synagog. Widać, były one łatwo dostępne. W nich tętniło codzienne życie religijne. Modlitwy były czymś zwyczajnym. Żydzi żyli Bogiem przez całą dobę. Szkoda, że w końcu Boga zawiedli.
Pomimo próśb Jezusa, sława Jego rosła w okolicy. Synagoga była już za mała, aby pomieścić wielu. Jezus wraz z uczniami zaczął organizować spotkania na peryferiach miast i miasteczek.
Kapłani i faryzeusze obserwowali poczynania Jezusa. Początkowo byli tym zainteresowani. Jezus mówił rzeczy nowe, przez to ciekawe. Budził zdziwienie, może niekiedy zachwyt. Wszystko jakoś się układało dopóki nie nastąpiło zdarzenie z uzdrowieniem paralityka (Mk 2,1–12) z równoczesnym odpuszczeniem jego grzechów. Tu, zdaniem faryzeuszy Jezus przekroczył granicę. Według nauki żydowskiej tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Działalność Jezusa uznano za bluźnierstwo. Pytali: "czemu On tak mówi" On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden" (Mk 2,7). Jezus odczytując ich myśli, powiedział jednoznacznie: Otóż abyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów..". (Mk 2,10). Jezus odkrył «karty». Wypowiedź jest jednoznaczna, prosta, a zarazem niezwykła. Kapłani, faryzeusze i uczeni w piśmie oniemieli. Jak można mieć taki tupet? Czy to nie oby szaleniec? Może sam postradał rozum. To nie mieściło się w ich umysłach. Takiego przypadku jeszcze nie mieli. Zastanawiali się, o co chodzi Jezusowi? Prawda była dla nich niedostępna. Wielowiekowe trwanie w nauce ojców zrobiło swoje. Byli niezdatni do przyjęcia nowego oglądu wiary (proszę porównać z dzisiejszą bojaźnią Kościoła. Każdy nowy ogląd wiary paraliżuje dogmatyków i konserwatywnych teologów). Byli zgorszeni i zniesmaczeni. Powoli wyzwalała się w nich chęć unicestwienia tego, co im przeszkadzało i zagrażało. Ludzki odruch strachu przed nowością i innością (tak jak dziś, niektórzy boją się ustanowienia praw dla homoseksualistów.).
Perykopy: Powołanie Lewiego (Mateusza) Sprawa postów i kolejne występują u trzech ewangelistów i są prawie identyczne. Odsyłam do Ewangelii wg Mateusza. Tekst z ewangelii Mateusza: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary" (Mt 9,13) uzupełnia tekst Marka: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" (Mk 2,17). Choć myśl tę już rozwinąłem, warto ponownie zatrzymać się chwilkę na tym problemem. Jezus w towarzystwie faryzeuszy, celników i grzeszników je, pije i rozmawia. Uczniowie są tym zgorszeni, choć wielu podąża za Jezusem: "Było bowiem wielu, którzy szli za Nim" (Mk 2,15). Dla uczniów występuje ostra granica między grzesznikiem, a nie grzesznikiem (czarne – białe). Jezus wskazuje swoją postawą, że tak nie jest. Ludzie są dobrzy, a zarazem źli. Najbliżej prawdy jest kolor szary. To dobrze, bo w tym kolorze nadzieja, że można coś zmienić, naprawić, stać się lepszym. Jezus wskazuje na konieczność bycia miłosiernym. To wyższa sprawiedliwość, wypływająca z serca i miłości do drugiego człowieka. Nad grzesznikiem należy się pochylić, wesprzeć go, podnieść, a nie potępiać. Wszyscy należymy do tej samej rodziny. Każdy jest dla nas bratem i siostrą. Każdego Bóg miłuje jednakowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz