Coraz bardziej rodzi się u mnie przekonanie, że bieda, która
mnie dopadła jest narzędziem Stwórcy do wyłowienia ludzi o dobrym sercu. Przy
okazji Stwórca dopuścił na mnie doświadczenie, bo chce przekonać się co do mojej
osoby. Wokół mnie dzieją się zdarzenia niezwykłe. Nawet osoby, na które nie
liczyłem przychodzą mi z pomocą. Tak, uczestniczę w tym theatrum od
października poprzedniego roku. Z
punktu widzenia faktów dawno powinienem
zostać zlinczowany przez machinę
bankową. Jeszcze w lutym odezwał się para bank z pretensją opiewającą na 45
tys. Za każdym razem odczuwam kres wytrzymałości, a jednak?
Do spłaty wszystkiego jest daleka droga, ale jestem
podbudowany Bożą Opatrznością. Jestem żywym przykładem bożej ingerencji. To
niezwykłe. Jestem schorowany, na 1/4 ślepy, a dalej pracuję. Co wysiłek – łapię
powietrze, abyś się nie zadusić. Ciało z cukrzycy, albo ze stresów swędzi mnie
przeokropnie, a jednak dalej podejmuję moje teologiczne badania. Przyznaję, że
często upadam, ale ręka Stwórcy podaje mi dłoń. Zastanawiam, czy mam prawo
narzekać, czy Bogu dziękować. Bogaci, zdrowi nie dotykają tak natury
transcendentnej. Moje cierpienia to swoista mistyka. W tym jest Boża tajemnica,
której nie podobno zgłębić. Ja czerpię wiedzę z własnych doświadczeń. Czy może
być lepsze laboratorium?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz